Kochana,
jest mi bardzo ciężko na sercu. Tyle czasu już Cię nie widziałem, tyle czasu nie dotykałem Twojej delikatnej skóry, że dreszcz przeszywa mnie na samą myśl, że mogę już nigdy więcej tego nie zrobić. Jest mi dzisiaj tak źle, że nawet wizyta lekarza, który powiedział mi, że mam się trochę lepiej niż ostatnio, nie poprawia mi w ogóle nastroju. Jestem smutny i przygnębiony.
Żadnej pozytywnej myśli z siebie nie potrafię wykrzesać, więc i list mój nie będzie zbyt optymistyczny, lecz postaram się, dla Ciebie.
Przywołam nasze wspomnienie... nie wiem które... Ale na pewno jest ono naszym wspólnym, chociaż nie wiem, czy Ty zapamiętałaś to tak samo jak ja.
Chciałbym, abyś przywołała do siebie wspomnienie sprzed roku, kiedy to chciałaś spędzić ze mną Boże Narodzenie. Pamiętasz? Ty akurat dostałaś wolne dni, zapowiadało się śnieżnie i pięknie. Ja natomiast miałem zaplanowany wyjazd do mojej siostry w Berlinie. Już dawno go planowałem, a Ty tak nagle wypaliłaś z pomysłem wspólnego spędzenia Bożego Narodzenia w Alpach. To było tak niesamowite, że nawet nierealne. Ale gdybyś powiedziała mi o tym wcześniej, gdybym wiedział, że chcesz spędzić Święta ze mną, zamiast z rodziną... Zgodziłbym się.
Jednak musiałem Ci odmówić. Pamiętasz, że nie rozmawialiśmy potem przez kilka dni? Nie odzywałaś się do mnie przez sześć dni, a kiedy wysyłałem Ci wiadomości tekstowe, tylko mnie zbywałaś. Nawet nie wiesz, jaki ból czułem w sercu za każdym razem, kiedy czytałem od Ciebie odpowiedzi zawierające jedno lub dwa słowa. Łamało mi to serce...
Jednak przed samymi Świętami chciałaś się jednak spotkać, aby dać mi prezent, co mnie bardzo uszczęśliwiło, bo ja także coś dla Ciebie miałem.
Czy nosisz jeszcze tę srebrną bransoletkę ode mnie? Masz jeszcze tę drobną rzecz którą Ci podarowałem? Mam nadzieję, że znalazłaś dla niej miejsce w swoim sercu, tak samo, jak znalazłaś je dla mnie.
Może to był banalny prezent, dawać Ci srebrną bransoletkę z małą zawieszką w kształcie serca. I do tego z wygrawerowanymi naszymi inicjałami, ale kiedy zobaczyłem ją na wystawie, od razu wiedziałem, że będziecie do siebie pasować. Może przesadziłem z tymi literkami z tyłu, ale chciałem dać Ci lekko do zrozumienia, że zmieniłaś moje życie na zawsze. Że może nie będziemy parą, może Ty nie będziesz tego chciała, ale chciałem dać Ci znak, że zawsze będziesz miała miejsce w moim sercu. Jeśli nie jako kobieta mojego życia, z którą będę aż do śmierci, ale nawet jako przyjaciółka, której zawdzięczam bardzo dużo.
Pamiętam także jaki miałaś wyraz twarzy, gdy mnie zobaczyłaś pierwszy raz po naszej rozłące, zanim dałem Ci prezent. Twój chłód i dystans do mnie... nie chciałbym powtarzać tego uczucia znowu. Nie chciałbym czuć po raz kolejny czegoś podobnego. Z taką pogardą patrzyłaś wtedy na mnie, że pomyślałem: ,,kurczę, to koniec z nami, widzę ją ostatni raz!". Naprawdę wtedy tak pomyślałem. Jednocześnie chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy.
Powoli zaczęliśmy rozmawiać jak wcześniej. Jednak nie zapomniałaś o przykrości, jaką Ci wyrządziłem, bo poruszyłaś ten temat. Jestem Ci za to wdzięczny. Tylko Ty - jako jedna z nielicznych osób - potrafisz w twarz powiedzieć, z czego jesteś niezadowolona, co nie pasuje Ci w życiu i chcesz to zmieniać.
Za to tak bardzo Cię szanuję. I właśnie dlatego powiedziałem Ci wtedy, że zrezygnowałem z wizyty u siostry na rzecz naszych wspólnie spędzonych świąt w Alpach.
Ale to wtedy Ty mi odmówiłaś, mówiąc, że jest już za późno.
Mam nadzieję, że będziemy mieć jeszcze okazję, by spędzić razem święta.
I będziemy je pamiętać zawsze.
Na zawsze.
Aż mi się smutno zrobiło, gdy dotarłam do końca tego listu. Wspólne święta.. nie wiadomo, czy im się uda, chyba że tak?
OdpowiedzUsuńSmutek też ogarnia serce, kiedy ukochana osoba się na Ciebie gniewa..znam to z autopsji. Ale najpiękniejsze jest to uczucie, kiedy się "wraca" do normalniejszych, żywszych rozmów i atmosfera staje się taka jak wcześniej.. :)
/Little