ON
Kolejny miesiąc był
dla Tokio Hotel bardzo ciężki i umknął nam wszystkim jak tydzień, a nie jak
trzydzieści dni. Pracowaliśmy ciężko nad nową płytą, żeby wszystko było dopięte
na ostatni guzik, ale i tak czegoś nam brakowało. Nie mogliśmy wydać płyty bez
piosenek, a piosenek nie było, bo ja nie miałem nastroju na ich układanie i
dobieranie melodii. Caroline próbowała mi pomagać, była naprawdę cierpliwa, ale
i ona po kilku dniach stwierdziła, że nic nie uda jej się wskórać, więc
wylatuje na Maltę, żeby dołączyć do swojej siostry, która tam spędza wakacje.
Pożegnała się, zapewniła mnie, że niedługo się zobaczymy i przywiezie mi
pamiątkę. Z jednej strony sprawiło mi to przykrość, bo myślałem, że jako moja
dziewczyna zapewni mi wsparcie i będzie ze mną wtedy, gdy będę jej potrzebować,
ale z drugiej strony: dzięki temu miałem trochę spokoju.
- Już nie mogę –
jęknął Tom, kiedy siedzieliśmy razem w salonie w naszym domu, zawaleni
papierami, na których były spisane wszystkie nasze pomysły na nowe piosenki. –
Najchętniej odpuściłbym sobie całe to wydawanie płyty.
- Ja też jestem
wykończony – dodał Gustav. Ojcostwo dało mu się we znaki, co było widać po jego
podpuchniętych nieco oczach.
- Dostałem wczoraj
telefon od mojej mamy – powiedział Georg. – Jest w szpitalu, bo skręciła
kostkę, więc muszę wracać do Niemiec. Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł,
ale wiecie, że ona nie ma nikogo, oprócz mnie.
Jasne, rozumieliśmy i
nie mieliśmy Hagenowi za złe, że chce pomagać swojej mamie. Wszyscy też
domyślaliśmy się, co przeżywa Gustav, któremu urodziło się dziecko i na pewno
bardzo tęskni za córką, więc doszliśmy do wniosku, że Gustav i Georg wrócą do
Niemiec najszybciej jak to będzie możliwe, a ja z Tomem postaramy się dokończyć
płytę na tyle, na ile będziemy mogli.
- Trudne jest
tworzenie płyty samemu bez niczyjej pomocy – powiedziałem, kiedy w czwórkę
siedzieliśmy na tarasie przy piwie.
- Nikt nie mówił, że
będzie łatwo – uśmiechnął się Gustav smutno.
Przez dłuższą chwilę
milczeliśmy. Ja zastanawiałem się nad kolejną piosenką, ale nic nie
przychodziło mi do głowy. Siedzieliśmy nad tym wszystkim od co najmniej dwóch
dni i nie dość, że praktycznie nie wychodziliśmy z salonu, to jeszcze nawet tam
spaliśmy. Byłem ogromnie wdzięczny Shermine za to, że zajmowała się naszymi
psami oraz przynosiła nam jakieś jedzenie albo sama coś przygotowywała w naszej
kuchni. Kolejny raz dała dowód na to, że jest świetną partnerką dla mojego
brata.
Tylko przez ten
miesiąc brakowało mi Elysy, z którą nie miałem żadnego kontaktu. Musiałem się
przed sobą przyznać, że nie myślałem o niej przez dłuższy czas i nawet nie
przyszło mi do głowy, żeby chociaż do niej zadzwonić.
- Chłopaki –
usłyszałem Toma, który przerwał moje rozmyślania. – Nie ma sensu, żebyśmy tutaj
tak siedzieli. Wy – tu zwrócił się do Gustava i Georga – wracacie do Niemiec.
Dzisiaj, bo i tak nic więcej tutaj razem nie zdziałamy. A ja z Billem będziemy
dalej kombinować. Jesteśmy i tak cały czas w kontakcie, więc równie dobrze
możecie spędzać czas z rodziną.
- Chyba masz rację,
Tom – przytaknął Georg. – To co, Gus, zbieramy się?
Gustav przytaknął i
obaj ruszyli do środka, żeby się spakować, a Tom poszedł za nimi. Ja wciąż
zastanawiałem się nad tym, czy nie zadzwonić do Elysy i sprawdzić, co u niej
słychać. W końcu się przemogłem i wyszukałem w komórce numer jej telefonu.
- Halo? – odezwała się
w chwili, kiedy już miałem odkładać słuchawkę.
- Och… cześć, Elyso –
powiedziałem, usiłując przybrać wesoły ton. – Masz chwilę?
- Bill? Cześć! Masz
jakiś dziwny głos. Wszystko w porządku? – wydawała się zmartwiona. W oddali
słyszałem szum samochodów, więc pewnie wychodziła właśnie z pracy.
- Tak, u mnie
świetnie. A co u ciebie? – Nagle zdałem sobie sprawę, że nie rozmawiałem z nią
od ponad miesiąca i było mi naprawdę głupio, że dopiero teraz do niej
zadzwoniłem.
- Dzisiaj było
naprawdę ciężko, mieliśmy kilka grup, w sumie ponad sto osób, ale daliśmy radę
– słychać było, że jest z siebie zadowolona.
- Bardzo się cieszę.
Słuchaj… chciałem cię przeprosić… Nie odzywałem się do ciebie przez tak długi
czas i zupełnie nie wiem, co u ciebie. Byliśmy naprawdę skupieni na płycie,
nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Powinienem chociaż wysłać ci jakąś
wiadomość, ale zupełnie nie miałem do tego głowy.
- Och, w porządku,
Bill! Nie masz się czym przejmować!
- Ale naprawdę jest mi
źle z tym, że tak długo się nie odzywałem.
- Uspokój się, nie
przepraszaj. Mam tylko nadzieję, że idzie wam dobrze i niedługo będę mogła
kupić bilet na koncert – zaśmiała się.
- Jasne…
- Słuchaj, muszę
kończyć, bo właśnie wchodzę do sklepu. Odezwij się jeszcze. Pa!
Nie zdążyłem się nawet
pożegnać, kiedy połączenie zostało przerwane. Elysa zachowywała się naprawdę
dziwnie, co utwierdziło mnie mocniej w przekonaniu, że rzeczywiście stara się
mnie unikać.
Nagle usłyszałem
dźwięk mojej komórki i pomyślałem, że może przyjaciółka chciała wrócić do
naszej rozmowy, jednak ujrzałem na wyświetlaczu zdjęcie uśmiechniętej Caroline.
Odebrałem, chociaż nie byłem w nastroju do rozmowy z dziewczyną.
- Hej, kochanie! –
przywitałem się próbując przybrać wesoły ton.
- Próbuję się do
ciebie dodzwonić od pięciu minut, ale ciągle masz zajęte! – od razu usłyszałem
pretensje, na co westchnąłem głośno. – Z kim rozmawiałeś?
- Z Elysą – nie widziałem
powodu, żeby kłamać.
- Znowu?! Po co do
niej dzwoniłeś? Przecież wiesz, że nie lubię kiedy do niej wydzwaniasz!
Rzeczywiście, moja
dziewczyna była bardzo zazdrosna o Elysę, więc musiałem być bardzo ostrożny w
dobieraniu słów.
- Kochanie, nie
widziałem jej od długiego czasu, ponad miesiąc ze sobą nie rozmawialiśmy, więc
chciałem zapytać, co u niej słychać. To przecież moja przyjaciółka... Ty
przecież też ciągle dzwonisz do swoich koleżanek, a ja nie mam o to
pretensji. – Starałem się zachować spokojny ton, bo temat Elysy nie był dla
Caroline szczególnie przyjemny. Po drugiej stronie zapadła cisza, więc miałem
nadzieję, że nie zapowiadała awantury.
- W porządku –
odezwała się w końcu, a ja ucieszyłem się, że kryzys został zażegnany tak
szybko. – Porozmawiamy o tym jak wrócę. Nie jestem zadowolona z tego, że
przyjaźnisz się z nią, ale rozumiem to, bo twój brat również bardzo ją lubi.
- Nie masz się czym
denerwować, kochanie – powiedziałem uspakajająco.
- Wiem, bo ci ufam! –
Niemal słyszałem jak się uśmiecha.
Caroline zaczęła
opowiadać o spotkaniu ze swoją siostrą, opowiadała o pogodzie na Malcie, o
atrakcjach tamtego miejsca i o tym, że najchętniej zamieszkałaby tam, ale
słuchałem jej tylko jednym uchem. Byłem zmęczony całą tą pracą nad nową płytą,
dziwną sytuacją z Elysą i nie miałem jeszcze ochoty słuchać ćwierkania Caroline
o tym i o tamtym. Kiedy skończyliśmy rozmawiać rozbolała mnie głowa, więc
poszedłem się położyć, starając oczyścić umysł ze wszystkich myśli.
Obudziłem się dopiero
następnego dnia rano z przyjemnym uczuciem, że ten dzień będzie lepszy niż
poprzedni. Wziąłem prysznic i przeszedłem do kuchni, żeby zrobić coś do
jedzenia dla siebie i dla Toma. Zacząłem smażyć naleśniki i wstawiłem wodę na
kawę. Nawet włączyłem radio w kuchni, czego zazwyczaj nie robiłem. Zdecydowanie
miałem świetny humor.
- Czyżbyś czuł się
dużo lepiej niż wczoraj? – zapytał Tom, siadając przy stole. Był jeszcze trochę
zaspany, ale widać było, że cieszy się z dnia wolnego. Wcześniej zauważyłem w
przedpokoju buty Shermine, więc domyśliłem się, że ona jeszcze nie wstała albo
niedługo zejdzie.
- Wyspałem się, mam
lepszy humor i postanowiłem, że przez cały dzień nie będę wspominać o pracy –
uśmiechnąłem się do niego i podałem mu kubek z kawą. – Shermine zje z nami
śniadanie? – puściłem do niego oko, na co on trochę się zmieszał. – Widziałem jej
buty.
- Ach… Tak… - zaczął
się jąkać. – Nie chciałem, żeby późno wracała sama do domu, więc zaproponowałem,
żeby została…
- Nie musisz mi się
tłumaczyć, Tom. Cieszę się, że wam się układa. Naprawdę – powiedziałem zupełnie
szczerze. – Lubię tę dziewczynę.
Tom się uśmiechnął i pomógł
mi nakryć do stołu.
- A jak tam Caroline?
Odzywała się? – zapytał, stawiając na stole talerze.
- Tak, dzwoniła
wczoraj, opowiadała o swoich wakacjach – powiedziałem, smażąc naleśniki. –
Miała pretensje o to, że rozmawiałem z Elysą kiedy ona próbowała się do mnie
dodzwonić.
- Przecież nie może
zabronić ci kontaktowania się ze znajomymi – zauważył mój brat.
- To samo jej
powiedziałem, a ona na to, że porozmawiamy o tym jak wróci. Domyślam się, że
będzie chciała abym ograniczył rozmowy z Elysą. – Powiedziałem to tak
spokojnie, jakby nie było to dla mnie absurdalne.
- Żartujesz?! – Tom aż
usiadł na krześle.
- Chyba ma trochę
racji… - przyznałem. – Może teraz nie mam z nią takiego kontaktu jak wcześniej,
jednak zauważyłem, że Caroline niezbyt podoba się to, że moją przyjaciółką jest
kobieta. Mnie też by się nie podobało, gdyby moja dziewczyna miała za przyjaciela
przystojnego faceta…
Tom milczał, a ja nie
wiedziałem, czy mam kontynuować, czy nie.
- Być może będę musiał
powiedzieć Elysie, że nie możemy się już przyjaźnić – dodałem ciszej.
- Co ty pleciesz,
Bill! – syknął Tom. – Nikt nie może ci zabronić przyjaźni! Nawet twoja
dziewczyna!
- Ale to dla dobra
naszego związku! Bardzo mi zależy na Caroline! Ona mnie wspiera, pomaga mi,
daje mi dobre rady, świetnie się z nią dogaduję i czuję, że chciałbym stworzyć
z nią coś mocniejszego! – Nie denerwowałem się, nie chciałem psuć tego dnia, po
prostu pragnąłem wreszcie z kimś porozmawiać o tym, co czułem od tak dawna.
Zwłaszcza chciałem powiedzieć o tym Tomowi. Może nie podczas smażenia
naleśników, ale i tak pragnąłem w końcu to z siebie wydusić.
- Tak ci pomaga, że
poleciała sobie teraz na Maltę do siostry, zamiast pomagać ci w pracy! –
odgryzł się mój brat. Widziałem jednak, że on również nie ma ochoty na kłótnie.
- Elysa też jakoś się
mną nie interesuje – mruknąłem, przekręcając naleśnika.
- Może ma swoje sprawy
na głowie? – podsunął bliźniak.
Zakończyliśmy rozmowę
na ten temat i zajęliśmy się śniadaniem. Chwilę później dołączyła do nas
Shermine.
Muszę to w końcu napisać (nie na temat odcinka, ale ciągle o tym zapominałam w poprzednich komentarzach xD) nazwa lokalu kojarzy mi się z Providentem heheh xD Okay - wywaliłam to już z siebie xD
OdpowiedzUsuńCo do odcinka - w końcu na temat xD - również przygnębiający. Aczkolwiek rozśmieszyło mnie trochę to, że Geo leci na drugą str. ziemi, bo mama skręciła kostkę xD hehe Co do wyboru Billa - choć smutne, to wydaje się na miejscu i bardzo rozważne.