ONA
Telefoniczna rozmowa z Tomem bardzo
szybko zeszła na temat naszego spotkania. Ta propozycja padła z jego strony i
przyjęłam ją z niemałym zaskoczeniem. Nigdy nie byliśmy z Tomem zbyt zżyci,
częściej go unikałam, niż spędzałam z nim czas, toteż tym bardziej zdziwiło
mnie to, iż poprosił mnie o spotkanie. Do tego nie odzywał się do mnie bardzo
długo, ja zresztą do niego również i wcale nie próbowałam się usprawiedliwiać,
jednak jego zdecydowany ton bardzo mnie poruszył i nie musiał namawiać mnie
zbyt długo na to, abym przyjęła jego propozycję spotkania. Chyba tego właśnie
potrzebowałam; tego, abym po raz kolejny mogła mu się wygadać i może – kiedy
będziemy patrzeć sobie w oczy – Tom rzuci mi jakąś radę, którą mogłabym zastosować
w życiu, a która pozwoli mi odzyskać Billa lub chociaż da szansę na rozmowę z
nim. Datę naszego przyszłego spotkania ustaliliśmy na przyszły tydzień, abym
miała szansę jakoś pozbierać się po naszej rozmowie telefonicznej i przygotować
się na kolejną, w cztery oczy. Nie ustaliliśmy miejsca spotkania ani godziny,
ponieważ Tom miał sporo pracy związanej z albumem, którą musiał skończyć jak
najszybciej, lecz zapewnił, iż odezwie się do mnie w najbliższym czasie, aby
ustalić wszystkie szczegóły dotyczące naszego spotkania. Gdy rozmowa z Tomem
dobiegła końca, czułam się dużo lepiej. Wreszcie mogłam wyjawić komuś wszystko,
co siedziało we mnie od dłuższego czasu, chociaż jednocześnie niezbyt
zmniejszyło całą tę tęsknotę za przyjacielem, który teraz bawił się w najlepsze
na drugim końcu świata z niedawno poznaną dziewczyną. I chociaż kiedyś jeszcze
wszystko wyznałam Victorowi, z Tomem rozmawiało mi się inaczej... chyba nawet
lepiej, mimo tego dystansu, który do niego czułam. Z Victorem łączył mnie
pewien rodzaj przyjaźni, a Tom... cóż, był mi bardziej obcy niż bliższy. Po
wyżaleniu mu się z tego, co czułam, nie było mi już tak źle, jak do tej pory,
lecz w dalszym ciągu nie czułam się wyleczona z miłości do osoby, której nie
powinnam kochać, ponieważ nie jestem dla Billa wystarczająco dobra. Nie
pozbyłam się tego uczucia i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę się czuła
na siłach, aby wyrzucić go z mojego serca. Zbyt długo w nim siedzi i zbyt wiele
miejsca w nim zajmuje.
Żeby jakoś poradzić sobie z całym
tym bałaganem w moim życiu, znowu popadłam w wir pracy i od następnego dnia,
poprzez parę następnych, nadal szukałam dla siebie jakiegoś zajęcia, oby tylko
nie analizować tego wszystkiego, co siedziało w mojej głowie. Nie było łatwo,
lecz starałam się jak tylko mogłam, aby nie popaść w depresje i przygnębienie.
Wolałam pracować, chociaż wszystko było zrobione i wolałam poprawiać wszystko
jeszcze raz, niż siedzieć i zadręczać się poczuciem winy i wyrzutami sumienia.
Któregoś dnia, pod koniec tygodnia,
kiedy to Kris nie dawał mi odpocząć od swoich ukradkowych spojrzeń, rzucanych
mi, kiedy tylko przechodziłam przez restaurację albo wchodziłam do swojego
biura, dostałam wiadomość od Toma.
,,Nasze spotkanie nadal jest
aktualne?”
Uśmiechnęłam się na widok esemesa i
z radością na niego odpisałam.
,,Jeśli nie zmieniłeś zdania, to
tak. Podaj tylko konkretną datę i miejsce. Ja mogę się dostosować.”
,,A może wpadniesz do naszego domu?
Shermine pojechała do swojej matki, więc jeśli nie chcesz, żeby się dowiedziała
na razie, możemy pogadać u mnie.”
Przystałam na jego propozycję i
wysłałam w odpowiedzi tylko krótkie ,,W porządku, może być.”, po czym na nowo
zatopiłam się w pracy i papierach, których w ogóle nie musiałam ani czytać,
gdyż zrobiłam już to paręnaście razy, ani tym bardziej układać czy segregować,
ponieważ zrobiłam to w ciągu ostatnich paru dni, chyba pięćdziesiąt razy.
Ten tydzień ciągnął mi się przez
dłuższy czas i czekałam tylko na dzień, kiedy będę mogła wreszcie wyżalić się
Tomowi ze wszystkich trosk i zmartwień, których tak wiele nagromadziło się we
mnie
przez długi czas. Sama nawet nie
wiedziałam, dlaczego tak bardzo chciałam porozmawiać akurat z nim, a nie z
Shermine. Może dlatego, że Shermine – mimo iż była moją przyjaciółką i wiele
jej zawdzięczałam – raczej nie potrafiłabym powiedzieć jej, że jestem po uszy
zakochana we własnym przyjacielu. Być może moje podejście do sprawy było głupie,
bo skoro traktowałam tę dziewczynę jak przyjaciółkę, nie powinnam chyba mieć
żadnych oporów przed wyjawieniem jej swojego sekretu. A ja jednak miałam. Może
moje podejście było nieuzasadnione, może dobrze, że się tak hamowałam. Sama nie
wiedziałam do końca, co tak naprawdę powinnam zrobić. Jedyną pewność stanowiła
rozmowa z Tomem. Od niego oczekiwałam prawdziwej rady, co powinnam zrobić w
mojej sytuacji i szczerze wierzyłam, że spełni moje oczekiwania. i się nie
zawiodę.
Kiedy wjechałam swoim autem na podjazd
pod posesją braci Kaulitz, dłonie trzęsły mi się lekko od nadmiaru emocji,
chociaż nie widziałam żadnego powodu do stresu. Nie powinnam aż tak przeżywać,
bo przecież za drzwiami wejściowymi nie ujrzę Billa w objęciach jego
dziewczyny, toteż nie musiałam się niczym takim przejmować. Ale jednocześnie
czułam, że ta rozmowa zmieni moje życie. Czułam to wewnątrz siebie cały czas,
od momentu zatrzymania swojego auta na ich posesji, poprzez przyciśnięcie
dzwonka domofonu i gorącego przywitania z Tomem, aż do zajęcia miejsca na
kanapie.
Tom wyglądał, jak zawsze, dobrze,
chociaż niezbyt podobała mi się jego długa broda. Przytulił mnie na przywitanie
tak, jakbyśmy nie widzieli się kilka lat, a nie kilka miesięcy, chociaż dla
mnie te dni ciągnęły się w nieskończoność.
– Dawno cię nie widziałem –
powiedział, uśmiechając się i stawiając przede mną kubek z gorącą herbatą. Na
dworze było tak gorąco, że można było się roztopić, więc ten napój raczej nie
był odpowiedni na taką porę, lecz z chęcią go przyjęłam. Zawsze w towarzystwie
Toma trochę się krępowałam, nawet nie wiem, czym to było spowodowane, lecz za
każdym razem, kiedy u nich byłam, wyczuwałam od niego jakiś dziwny dystans do
mojej osoby. Nie wiem, czym był spowodowany, ale przez to zawsze wolałam, kiedy
nie było go w domu.
– Minęło trochę czasu – przyznałam,
również się uśmiechając.
– Wiem, że możesz czuć się trochę
nieswojo w moim towarzystwie, zwłaszcza, że odezwałem się do ciebie po takim
czasie, ale jestem ci wdzięczny, że zechciałaś się ze mną spotkać. – Przez myśl
przeszło mi, iż Tom może wyczuwa moje emocje i wie, co siedzi mi w głowie, lecz
od razu skarciłam się za takie rozważania.
– Nie ukrywam, że trochę dziwne
było dla mnie to, że zadzwoniłeś – przyznałam szczerze, nie chcąc niczego przed
nim ukrywać już od samego początku. Nie było warto nic pomijać, ponieważ
przyjechałam po to, żeby być z nim od początku do końca szczerą. – Ale i
ucieszyłam się, bo sama chciałam z tobą porozmawiać – dodałam, na co spojrzał
na mnie trochę zaskoczony moimi słowami. – Owszem – odpowiedziałam na jego
nieme pytanie. – Doszłam do wniosku, że już nie mam ochoty dłużej siedzieć sama
w tym wszystkim i potrzebuję rozmowy z kimś, kto naprawdę mnie wysłucha i mi
doradzi, co mam z tym zrobić.
– Wow – mruknął pod nosem, ale
ponownie się uśmiechnął. – Nigdy nie sądziłem, że stanę się dla kogoś
powiernikiem aż tak ważnych spraw.
– Nie musisz sobie ze mnie żartować
– odpowiedziałam i spojrzałam na niego znacząco. Nie chciałam, żeby robił sobie
ze mnie głupie żarty, a żeby mnie wysłuchał i doradził, co mogłabym zrobić,
żeby odzyskać zaufanie Billa i może dowiedzieć się czegoś o nim i Caroline. Nie
będzie to łatwe i zdawałam sobie z tego sprawę, bo Tom jest bardzo przystojnym
mężczyzną i gdyby nie to, że moją głowę od długiego czasu zaprzątał jego brat,
może zwróciłabym na niego uwagę. Ale bez tej brody. Zdecydowanie. Może i mu
pasowała, bo dodawała powagi, ale o wiele bardziej podobał mi się, kiedy miał
dużo mniejszy zarost. No i zamiast tych długich, związanych w jakiś dziwny kok
włosów, który teraz prawie mu się rozpadał, mógłby albo uczesać się w zwykły
koński ogon, albo wrócić do warkoczyków, które posiadał kilka lat temu, a za
którymi szalały nastolatki.
– W porządku. Już nic nie mówię.
– Nie o to chodzi – jęknęłam. – Po
prostu nigdy nie byliśmy w zbyt bliskiej relacji nie jest mi jakoś wyjątkowo
łatwo rozmawiać z tobą o swoich uczuciach do twojego brata – przyznałam. – W
ogóle ciężko mi jest rozmawiać z tobą zupełnie szczerze, bez żadnych
niedomówień…
– A jednak teraz to robisz – zauważył,
co mnie zaskoczyło. Rzeczywiście, wszystko, co mu przed chwilą powiedziałam,
było zupełnie szczere, nic nie ukrywałam i naprawdę przyszło mi to bardzo
łatwo. Przeszło mi przez myśl, że może jednak nie będzie tak źle i jakoś to
wszystko będzie.
– Masz rację – przyznałam, śmiejąc
się z samej siebie. – Myślę, że może jakoś dam radę.
– Wiem, że możesz się przy mnie
stresować, bo mój wygląd cię rozprasza, ale ufam, że sobie z tym poradzisz.
– Zdecydowanie twój wygląd jest
ostatnią rzeczą, jaka mogłaby mi przeszkadzać.
Tom najpierw spojrzał na mnie
kompletnie zbity z tropu, by za chwilę wybuchnąć głośnym śmiechem, co z kolei
mnie trochę zaskoczyło. Nie sądziłam, że będzie się z tego śmiał, a raczej
oburzy lub się obrazi. Trochę mi więc ulżyło, kiedy usłyszałam ten uroczy i
zaraźliwy śmiech.
– Nigdy nie myślałem, że jakaś
kobieta powie mi coś podobnego – powiedział, wciąż się śmiejąc.
– Przepraszam, jeśli cię uraziłam –
odparłam od razu. Nie byłam do końca pewna, czy śmiał się z tego, że to było
śmieszne, czy z tego, że za chwilę wyrzuci mnie z domu.
– Skąd! – odpowiedział pospiesznie.
– W ogóle mnie nie uraziłaś. Po prostu nigdy nie słyszałem, żeby jakaś kobieta
powiedziała mi coś takiego. Zwykle Georg sobie tak ze mnie żartuje. Ale chyba
już zapomniałem, że ty jesteś zupełnie inna niż wszystkie. Dałaś się poznać już
na naszym pierwszym spotkaniu po koncercie.
– Jak to? – zdziwiłam się.
– Zwyczajnie. Byłaś naturalna, od
razu dałaś się polubić.
– Myślałam, że jakoś za bardzo za
mną nie przepadasz. A nawet, że mnie nie lubisz.
– Nie. Nie mogłaś tak myśleć –
zdziwił się, na co ja tylko pokręciłam głową. – Żartujesz! Na palcach jednej
ręki mógłbym policzyć osoby, których nie lubię i które zalazły mi za skórę i
zdecydowanie ty się nich nie zaliczasz!
– Twoja aparycja wskazywała
zupełnie odwrotnie, uwierz.
– Teraz jednak zapewniam cię, że
miałaś błędne wrażenie. Od początku cię polubiłem i ucieszyłem się, że tak
bardzo zbliżyliście się do siebie z Billem – przyznał, w co musiałam mu
uwierzyć, nie miałam innego wyjścia. W końcu dzisiaj mieliśmy rozmawiać
szczerze o wszystkim. – Miałem nawet wrażenie, że zostaniecie parą. Dało się
zauważyć, że jesteście ze sobą naprawdę blisko – dodał poważnie, a ja pojęłam,
że żarty się skończyły i czas na zupełnie szczerą rozmowę. W końcu o to tutaj
przyszłam, tak?
– Wszystko zepsułam swoim gadaniem
– przyznałam. Widząc niezrozumienie malujące się na twarzy Toma, pospieszyłam z
wyjaśnieniem. – Powiedziałam Billowi, że nie chcę, żeby ktoś przyłapał nas na
jakimś spacerze, żeby nie zrobił się z tego wielki szum. Powiedziałam, że nie
chcę, aby spotykanie się z nim publicznie, wpłynęło źle na opinię mojej
restauracji.
Słowa, które wypowiedziałam,
zawisły między nami, bo Tom patrzył na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz na
oczy i był kompletnie zaskoczony tym, że siedzę w jego salonie, popijam herbatę
i mówię mu takie rzeczy.
– Chyba się przesłyszałem… –
powiedział tylko, a ja jedynie pokręciłam głową. – Żartujesz? – Ponownie
wykonałam gest zaprzeczenia. – W takim razie nie dziwię się, że później
odpuścił sobie ciebie i znalazł nową laskę na pocieszenie.
– Dzięki. Naprawdę takiej rozmowy
mi brakowało – ucięłam krótko, jednoczenie zaczynając żałować, że w ogóle tu
przyszłam. – To samo powiedział mi Victor, kiedy mu się zwierzyłam.
– Dobra, przepraszam. – Tom
wyciągnął do mnie rękę, jakby chciał mnie zatrzymać, choć wciąż siedziałam w
miejscu. – Trochę to dziwne i jednocześnie głupie, że najpierw sama go
odrzucasz, a potem marudzisz, że on cię nie chce.
– Wiem jak to brzmi, ale… chyba to
wszystko mnie przerosło. Wiesz, spacery, kolacje… Wszystko było super, ale w
pewnym momencie już nie mogłam traktować Billa tylko jak przyjaciela. Coraz
bardziej chciałam go mieć jako chłopaka, faceta, któremu mogłabym powiedzieć,
że go kocham i chciałam usłyszeć od niego to samo. Tylko, że Bill… nadal mówił
o mnie jak o swojej przyjaciółce, a to było wtedy ostatnią rzeczą, jaką
chciałam od niego usłyszeć.
– Okej, po części cię rozumiem, bo
Bill czasami potrafi nieźle dowalić jednym słowem i może dla niego to
naturalne, ale ktoś inny może się po tym nie pozbierać. Tylko nie rozumiem
jednej rzeczy. – Zastanowił się chwilę, nim odpowiednio dobrał słowa. –
Dlaczego w takim razie nie powiedziałaś mu wprost, że się w nim zakochałaś? –
zapytał, ale nie dał mi od razu odpowiedzieć, tylko dodał: – I jeśli chcesz
powiedzieć, że bałaś się, iż stracisz w nim przyjaciela, a co za tym idzie,
stracisz jego na zawsze, w ogóle do mnie nie przemówi, bo Bill taki nie jest.
Znam go nie od dzisiaj, ty zresztą też, i powinnaś bardzo dobrze wiedzieć, że
gdybyś mu wyznała wszystko, na pewno by się na ciebie nie wypiął, nawet jeśli
nie odwzajemniałby twojego uczucia.
Wiedziałam, że to, co mówił Tom
było prawdą.
I wtedy też to wiedziałam, ale
jakoś nie potrafiłam samej siebie przekonać, że wyznanie Billowi wszystkiego,
nic pomiędzy nami by nie zmieniło.
– W takim razie nie mam innego
argumentu – przyznałam, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
– Nie obraź się, ale to było
dziecinne. Jakbyś miała piętnaście lat – skwitował tylko, patrząc na mnie
uważnie.
– Bo pewnie ty jesteś taki mądry i
wiedziałbyś, co trzeba zrobić w takiej sytuacji – zironizowałam.
– Może nie jestem ekspertem w
sprawach sercowych, ale na pewno nie odpuściłbym tylko dlatego, że boję się
powiedzieć przyjacielowi, że jestem w nim zakochany!
– Już przestań! – uniosłam się. –
Nie przyszłam tutaj po to, żebyśmy analizowali, co źle powiedziałam w którymś
momencie. Miałam nadzieję, że ta rozmowa przyniesie jakiekolwiek efekty, ale
widzę, że się myliłam, bo ty ciągle szukasz okazji, żeby mi dopiec i się nade
mną poznęcać! – Nie chciałam krzyczeć, ale Tom naprawdę mnie zirytował swoim
zachowaniem. Przystałam na jego propozycję spotkania, bo myślałam, że uda nam się
wspólnie dojść do jakichś wniosków, że wreszcie będę mogła porozmawiać z nim
szczerze o wszystkim, co we mnie siedzi. Z kimś, kto zna Billa i pomoże mi
zinterpretować jego zachowanie. Czyżbym aż tak bardzo się pomyliła co do niego?
– Przepraszam – powiedział nagle
Tom, zbijając mnie tym z tropu. Nie sądziłam, że umie przepraszać i że w ogóle
będzie chciał mnie zatrzymać i dokończyć naszą rozmowę. Widocznie jednak miał w
sobie chociaż trochę empatii. – Nie chciałem aż tak się czepiać. Przepraszam.
– W porządku – odrzekłam po chwili
ciszy.
– Zamiast przechodzić przez
przeszłość jeszcze raz, powiedz mi, co się stało po waszym ostatnim spotkaniu –
zaproponował, a w jego głosie nie słyszałam nic podejrzanego. Raczej już się ze
mnie nie nabijał tylko zwyczajnie chciał pomóc.
– Zostawił mi list, w którym
przepraszał mnie za swoje zachowanie – zaczęłam powoli. – Pisał, że bardzo
żałuje tego, co się wtedy stało, że nie chciał urządzać takiej sceny, tylko nie
wytrzymał całego napięcia związanego z całą naszą kłótnią.
– A o co się pokłóciliście? –
chciał wiedzieć.
– Tego dnia odwiozłam Victora na
lotnisko i wtedy on mnie pocałował – wyznałam, a moje policzki momentalnie
zrobiły się czerwone, a na samą myśl tego, co stało się wtedy w oczekiwaniu na
samolot, przeszły mnie przyjemne dreszcze. – Potem zupełnie się załamałam i
zadzwoniłam do Billa, żeby po mnie przyjechał, gdyż nie dam rady sama wrócić
autem. Kompletnie się rozsypałam. Miałam wrażenie, że już nic więcej mi nie
zostało. Victor wyjechał, Bill mnie nie chciał… czułam się niepotrzebna i po
prostu się załamałam.
– Przyjechał po ciebie?
– Tak. Pojechaliśmy do mnie i choć
mnie pocieszał na początku, w domu wypomniał mi, że całowałam się z Victorem.
Resztę znasz.
– I od tamtej pory nie masz z nim
kontaktu?
Pokręciłam głową.
– Dzwoniłam do niego, pisałam, ale
nie dostałam żadnej odpowiedzi.
– Więc nie wiesz, że jest w
Niemczech z Caroline? – zapytał.
– To wiem – przyznałam. – Shermine
mi mówiła. Dzwonimy do siebie od czasu do czasu. Pytam ją o to, co u was, czy
ma jakieś wieści od Billa, ale też nie chcę jej ciągle wypytywać, żeby nie
nabrała jakichś niepotrzebnych podejrzeń. Od jakiegoś czasu nie rozmawiamy o
nim, bo to już chyba bez sensu. Ale strasznie mi go brakuje. Nawet nie wiesz,
jak bardzo chciałabym cofnąć czas i powiedzieć mu wszystko, co czuję, ale nie
wiem, czy bym się w końcu na to odważyła.
– Często do siebie dzwonimy –
powiedział Tom po chwili ciszy. – Mówił mi, że czuje się szczęśliwy z Caroline,
bo ta dziewczyna naprawdę go rozumie. Dużo o niej opowiada, że jest zabawna,
dobrze się dogadują i cieszy się, że spotkał na swojej drodze kogoś takiego jak
ona. – Słowa Kaulitza mnie zabolały, ale jednocześnie czułam, że tak właśnie
będzie. Że Bill znajdzie sobie kobietę, z którą stworzy idealny związek, będą
szczęśliwi, aż wreszcie zapomni o tym, że kiedykolwiek miał taką przyjaciółkę
jak ja. Zapomni, że w ogóle istniałam, bo po co miałby pamiętać kogoś, kto jest
tak mało ważny?
– To dobrze – powiedziałam cicho,
hamując napływające do oczu łzy. Nie chciałam się przy Tomie rozpłakać, żeby
nie musiał mnie pocieszać. Byłoby to za dużo. Ale z każdym słowem, które
powiedział, a które jeszcze raz przetrawiałam w swojej głowie, czułam coraz
większą pustkę rozdzierającą moje serce.
Mimo, iż wiedziałam, że zapewne tak właśnie skończy się moja przygoda
zarówno z Billem, jak i z całym Tokio Hotel, wciąż nie mogłam pogodzić się z
tym, że mój najlepszy przyjaciel nie chciał ze mną o tym porozmawiać, tylko
musiałam wypłakiwać oczy przy jego bracie.
– Nie za bardzo – prychnął Tom,
podając mi pudełko papierowych chusteczek, które przyjęłam z wdzięcznością.
Wyciągnęłam od razu jedną i otarłam kąciki oczu. – Może nie jestem ekspertem od
spraw sercowych, o czym już mówiłem, ale uważam, że powinnaś porozmawiać z
Billem o tym, co do niego czujesz. To nie jest nawet zdrowe, ciągłe opłakiwanie
kogoś, kto być może nic do ciebie nie czuje, a może jednak czuje to samo, co
ty.
– Sugerujesz, że Bill jednak
odwzajemnia moje uczucia? – zapytałam z lekką ironią. Raczej nie było to
prawdopodobne.
– Owszem – potwierdził i do tego
pokiwał głową, aby mnie przekonać.
– Znowu robisz sobie jaja?
– Nie, Elyso. Jestem zupełnie
poważny. – Zrobił grobową minę, która może miała być dla niego śmieszna, lecz
mnie nie było do śmiechu. – Myślisz, że miałby cię gdzieś, skoro napisał ci
list, w którym cię przeprasza? Myślisz, że go nie obchodzisz? Chyba trochę go
już znasz i powinnaś wiedzieć, że gdyby było tak, jak właśnie myślisz, nawet
pięciu minut by z tobą nie rozmawiał. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie jesteś
bezwartościową laską, która nikogo nie obchodzi?! – Tym razem Tom się lekko
uniósł, co mnie zdziwiło. Nigdy go takiego nie widziałam i raczej mnie
przerażał, niż przekonywał do siebie taką postawą. – Powinnaś już na samym
początku waszej znajomości zrozumieć, że zwykłą dziewczyną w ogóle nie jesteś,
bo gdybyś była, nawet by się tobą nie przejął, kiedy stałaś ostatnia w kolejce
do zdjęcia i ochroniarz cię wyprosił. Cholera! – krzyknął, a ja aż podskoczyłam
w miejscu. – Wy laski jesteście czasami naprawdę głupie i nie rozumiem, jak
możecie same siebie nie doceniać! Bo jeśli same uważacie się za bezwartościowe,
to w ogóle nie powinnyście dziwić się facetom, że was za takie uważają!
– Ale… – chciałam coś powiedzieć,
kiedy na chwilę zamilkł, ale zaraz mi przerwał.
– Nie ma ,,ale"! – krzyknął
znowu. – Rozpaczacie, że faceci was nie chcą, a nie zapytacie ich o to wprost,
chociaż same myślicie, że są prości w obyciu. Nie powiecie im, o co wam tak
naprawdę chodzi, tylko owijacie w bawełnę, żeby tylko po chwili przyczepić się
do nas, że zupełnie niczego nie pojmujemy. To jest chore. I miałem nadzieję, że
ty nie jesteś taka, jak te wszystkie laski i podchodzisz normalnie do każdej
sytuacji, a tutaj spotyka mnie takie zaskoczenie!
– Tom, on mi napisał, że wyjeżdża.
Nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na wiadomości, chociaż minęło już
dużo czasu od tamtej sytuacji. – Udało mi się wreszcie dojść do głosu. – Co
miałam zrobić? Błagać go, żeby jednak nie wiązał się z Caroline, kiedy
bezczelnie przyprowadził ją do mojej restauracji i nawet mi jej nie
przedstawił, tylko poprosił, żebym obsługiwała jego stolik?! Może ja nie
zachowałam się w porządku w stosunku do niego, ale Bill również nie był
taktowny w tamtej sytuacji. Byłam na niego wściekła, ale jednocześnie nadal
chciałam mieć w nim przyjaciela i bałam się, że go stracę. Ale kiedy tak
zachwalał Caroline, zrozumiałam, że nie ma w jego sercu miejsca dla mnie… Potem
ta cała sytuacja z Victorem… Myślałam, że może z nim mi wyjdzie, ale kiedy
byłam z nim, wciąż czułam, że moje serce należy tylko do Billa…
Plątałam się sama we własnych
słowach i już zupełnie nie rozumiałam, co mówię. Tyle myśli wypływało w tym
samym momencie z mojego serca i duszy, które mieszały się ze sobą w moich
ustach i nieskładnie brzmiały w rzeczywistości. Liczyłam jednak, że Tom to
wszystko jakoś zrozumie, że sam poskłada to wszystko w całość, choć nie było to
łatwe. Przecież po to właśnie się spotkaliśmy. Żebym mogła mu się wyżalić. Więc
robiłam to, nie zważając, iż on nie pogubił się w tym wszystkim.
– Dobra, rozumiem – przerwał mi
wreszcie, kiedy usłyszał, że za chwilę kompletnie się rozkleję. – Nie chcę,
żebyś płakała. Mieliśmy rozmawiać. – Poczekał aż wydmucham nos w chusteczkę, po
czym znowu się odezwał. – Uważam, że powinnaś powiedzieć mu, co do niego
czujesz. Albo chociaż powinnaś spróbować. I nie patrz tak na mnie – zagroził,
kiedy zobaczył moje wytrzeszczone oczy w jego kierunku.– wiem, że to trudne,
ale bądź co bądź, jesteście przyjaciółmi, którzy nie powinni mieć przed sobą
tajemnic.
– To nie takie proste – zaczęłam. –
On ma teraz dziewczynę i jak powiem mu o wszystkim, co czuję do niego, może to
kompletnie rozsypać jego związek. I nie mówię tego dlatego, że tchórzę –
zaznaczyłam, gdy zauważyłam, że chce zaoponować. – Po prostu próbuję postawić
się w jego sytuacji. Ty też powinieneś.
Tom przez chwilę milczał, wpatrując
się we mnie intensywnym wzrokiem. Chyba analizował moje słowa, na co ogromnie
liczyłam. Naprawdę nie chodziło o to, że bałam się wyznać Billowi to wszystko
co do niego czuję. A przynajmniej nie tylko o to. W rzeczywistości bardziej
przejmowałam się tym, że mogłabym zepsuć swoim wyznaniem relację Billa z Caroline.
A tego, jako jego przyjaciółka, naprawdę nie chciałam. Mimo wszystko, mimo
całego tego kosmosu, który Kaulitz urządził w moim życiu, chciałam, żeby był
szczęśliwy. I to nawet nie ze mną, gdyż w dalszym ciągu uważałam, iż nie zasługuję na jego uczucia, a z kimś, kogo
on pokocha całym sercem – z wzajemnością. Jeśli Caroline miała dać mu takie
szczęście i kochać go tak mocno, jak na to zasługuje, gotowa byłam odpuścić. Za
wszelką cenę. Nawet, gdybym miała spędzić resztę życia samotnie, z tą wyżerającą
mnie od środka pustką.
Nie odważyłam się powiedzieć tego
wszystkiego Tomowi, który wciąż milczał, gdyż nie chciałam po raz kolejny
wysłuchiwać jego żali na temat tego, jakie kobiety są beznadziejne w swoim toku
rozumowania, a ja byłam na ich czele. Nie chciałam słuchać kolejny raz, jaka to
jestem głupia, że nie wyznam Billowi swoich uczuć. Dobrze, że mogłam z nim
porozmawiać, lecz nie sądziłam, że Tom będzie mnie oceniał. Myślałam, że
wysłucha, doradzi, podpowie, co powinnam zrobić, opowie, co słychać u Billa,
jak mu się wiedzie, a nie wyleje na mnie swoje żale. Trochę żałowałam, że tu
przyjechałam.
– Masz trochę racji – powiedział
wreszcie. – Ale powinnaś pomyśleć też o sobie.
– Wiesz co? – Wstałam i spojrzałam
na niego z góry, gdyż naprawdę mnie teraz wkurzył. – Miałam nadzieję, że
przychodząc tutaj, zrobi mi się chociaż odrobinę lepiej, ale ty, zamiast mnie
wspierać, jeszcze bardziej mi dowalasz – powiedziałam, a z moich oczu popłynęły
łzy. Już nie smutku, a złości na Kaulitza. – Myślałam, że jakoś postarasz się
mnie zrozumieć, ale najwyraźniej myliłam się co do ciebie. Nie mam ci już nic
do powiedzenia – zakończyłam i ruszyłam w stronę drzwi.
– Hej, poczekaj! – krzyknął za mną
zdezorientowany moim wybuchem.
– Na co? – Odwróciłam się na pięcie
i skierowałam na niego wściekłe spojrzenie. – Na kolejną porcję uwag, jaka to
jestem beznadziejna i jak powinnam się zachować? – wyrzuciłam z siebie. – Na
twoje rady, które wcale nie są radami, a wytykaniem moich błędów?
– Źle mnie zrozumiałaś – zaczął,
lecz nie pozwoliłam mu skończyć.
– Nie rozśmieszaj mnie! –
prychnęłam. – Teraz powiesz, że źle zinterpretowałam twoje komentarze, znowu
powiem ci, jak bardzo jest mi ciężko, żeby za chwilę usłyszeć to samo? Że
zachowałam się źle, że powinnam pogadać z Billem o tym, co do niego czuję? Mam
dość tego, że wytykasz mi błędy, zamiast pomóc! Myślisz, że nie wiem, iż
powinnam wtedy postąpić inaczej? Nie zadręczałabym się teraz aż tak bardzo,
gdybym rzeczywiście nie miała o tym pojęcia, Tom! A twoje komentarze są po
prostu do dupy i wcale mi nie pomagają! Nie czuję się ani odrobinę lepiej, a
właśnie poprawę nastroju obiecałeś mi po rozmowie z tobą!
– Elysa, przepraszam – mruknął
cicho, kiedy przestałam krzyczeć. Stałam w przedpokoju i patrzyłam na niego
wściekła, a łzy złości spływały mi po policzkach. Nie żałowałam, że tak się
uniosłam. Powiedziałam wszystko, co czułam i poczułam się trochę lepiej. – Źle
mnie zrozumiałaś – powtórzył.
– Tom, nie mam zamiaru słuchać
twoich przeprosin, żebyś zaraz znowu komentował wszystko od a do zet.
– Wybacz mi, naprawdę nie miałem
zamiaru cię urazić. – Spojrzał na mnie, ale nie przeszła mi na niego złość,
więc tylko wzięłam z wieszaka swoją kurtkę, wsunęłam na nogi buty i zamierzałam
wyjść bez pożegnania, kiedy dodał tylko: – Powiem mu, żeby się do ciebie
odezwał.
– Co?! – Momentalnie odwróciłam się
w jego stronę i wytrzeszczyłam oczy.
– Zadzwonię do Billa i poproszę,
żeby się z tobą skontaktował. On nadal myśli, że jesteś na niego zła. Powiem
mu, że tak nie jest i jedyne, czego chcesz to to, by dał jakiś znak życia. Nie
wspomnę mu o naszej rozmowie, a jeśli zapyta, skąd mam te informacje, powiem,
że rozmawiałaś z Shermine. Nie do końca powiem prawdę, ale nie musi wszystkiego
wiedzieć. – Wciąż patrzyłam na niego z niedowierzaniem, trzymając dłoń na
klamce. Nie wierzyłam własnym oczom i uszom, miałam wrażenie, że to tylko sen,
że Tom wcale w jednym momencie nie zmienił się z bezczelnego szczeniaka w
faceta, który naprawdę chce mi pomóc. Musiałam policzyć do dziesięciu, zanim to
wszystko do mnie dotarło. – Nie myśl o mnie źle. Po prostu… Bill jest
najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę, żeby cierpiał. Caroline może i
jest dziewczyną, która da mu szczęście i może rzeczywiście się w niej zakochał,
ale widzę, że ty jesteś gotowa poświęcić się dla niego i to liczy się dla mnie
bardziej. Nie wiem czy tamta dziewczyna zrobiłaby dla mojego brata to samo.
Przynajmniej na taką nie wygląda.
Stałam tak oniemiała dłuższą
chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. tysiące myśli przelatywało mi przez głowę,
a ja nie wiedziałam, co właściwie się wydarzyło przed sekundą. Najpierw Tom
zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel, który gotów jest służyć mi dobrą radą,
nawet jeśli nie postąpiłam dobrze, później wypomina mi wszystko, co zrobiłam
źle i daje rady, których w ogóle nie potrzebuję, a które tylko wyprowadzają
mnie z równowagi, żeby na sam koniec powiedzieć mi, że cieszy się, iż jego brat
ma we mnie przyjaciółkę. To wszystko było tak pokręcone, że nie wierzyłam, iż w
ogóle się dzieje! Byłam w wielkim szoku i jakiś czas zajęło mi przyswajanie
tych wszystkich wiadomości.
– Czy ty masz coś z głową? –
palnęłam, gdyż naprawdę nie wiedziałam, co mogłabym mu powiedzieć.
– Chyba nie bardzo rozumiem –
odpowiedział z lekkim uśmiechem, zdając sobie sprawę, że nie jestem już na
niego wściekła, jak parę minut wcześniej.
– Nieważne. – Westchnęłam ciężko. –
Jeśli chcesz, możesz poprosić Billa w moim imieniu, aby się do mnie odezwał –
powiedziałam cicho i otworzyłam drzwi.
Kiedy znalazłam się w domu, we
własnym łóżku, nie czułam się lepiej niż przed tą całą wymianą zdań z Tomem.
Nie dowiedziałam się też niczego, czego bym wcześniej nie słyszała od Shermine.
No, może oprócz tego, że według Toma jestem całkiem w porządku i nie powinnam
tak bardzo poświęcać się z miłości do Billa.
Powiedział mi to, co już sama
wiedziałam, lecz jak miałam tak nagle przetłumaczyć sercu, żeby przestało
kochać kogoś, kto tej miłości w ogóle ode mnie nie chce? Jak miałam przekazać
duszy, że zatracanie się w smutku i cierpieniu nie przyniesie mi niczego
dobrego? Jak miałam ogarnąć swoje życie, kiedy całym moim życiem był
przyjaciel, dla którego bez mrugnięcia okiem oddałabym wszystko, jeśli tylko by
o to poprosił?
Cały wieczór przeleżałam na łóżku,
wpatrując się bez sensu w sufit i rozmyślając nad całym moim życiem. I to po
raz kolejny. Za każdym razem dochodziłam do takich samych wniosków – że nie
powinnam tak bardzo przejmować się nowym związkiem Billa, tylko życzyć mu
wszystkiego najlepszego. Jednak zawsze kończyło się tym samym – zadręczaniem
się przeszłością, którą chciałabym tak bardzo zmienić. Cofnąć czas i wcześniej
dać jakiś znak Billowi, że nie jest dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem, a
kimś o wiele, wiele więcej.
Późnym wieczorem, gdy prawie
zasypiałam zakopana w pościeli, zmęczona całym dniem, usłyszałam wibracje
telefonu gdzieś na drugim końcu pokoju. Na początku miałam zlekceważyć
wiadomość, którą dostałam, lecz po kilku minutach przypomniało mi się, że
przecież Tom miał poprosić Billa, by ten się ze mną skontaktował.
Podniosłam się w jednym momencie do
pozycji siedzącej, aż przez moment zakręciło mi się w głowie i zaczęłam szukać
komórki we wszystkich kątach pokoju, aż w pewnym momencie straciłam kompletnie
nadzieję na znalezienie telefonu.
Gdy odczytałam wiadomość, nogi się
pode mną ugięły i już kompletnie odechciało mi się spać.
,,Rozmawiałem z Billem. Nie
wspomniałem mu o naszej rozmowie, jak wcześniej obiecałem. Długo nie mogłem
przekonać go do tego, by się do Ciebie odezwał i ledwie udało mi się
wytłumaczyć mu, że na pewno się myli i wcale go nie nienawidzisz. Zapewnił
mnie, że odezwie się do Ciebie, ale przez różnicę czasową nie bardzo wie, o
jakiej godzinie powinien do Ciebie zadzwonić. Zaproponowałem mu za dwa dni,
żebyś przygotowała się na tę rozmowę. Mam nadzieję, że uda się Wam dojść do
porozumienia.”
Nie wiedziałam, czy mam mu coś
odpisać i chyba nawet bym w tamtym momencie nie potrafiła znaleźć liter na
klawiaturze, więc tylko wróciłam do łóżka i – przytulając do piersi telefon –
łkałam cicho w poduszkę. I to nie były już łzy smutku czy rozpaczy, a nadziei i
może odrobinę radości.