sobota, 5 grudnia 2020

Jesteś jedyną, którą kocham [9]

Dodaję ten rozdział z telefonu, więc forma może różnić się od poprzednich postów, ale postaram się jak najszybciej to poprawić, by wszystko wyglądało tak samo.

     Zdjęcia do kolejnego filmu z serii o Avengersach zaczęły się po trzech miesiącach odkąd aktorzy otrzymali scenariusze, które powinni już w miarę dobrze opanować. Pierwsze przymiarki kostiumów już się odbyły, ale na ostatni guzik miały być zapięte dopiero w trakcie zdjęć, by zobaczyć jak materiały zachowują się podczas ich użytkowania. W pierwszej kolejności swoje kostiumy mieli otrzymać ci aktorzy, którzy odgrywali najwięcej scen w filmie, a reszta miała pojawiać się na planie i wtedy przymierzać kolejne części garderoby. Braciom Russo zależało na tym, by jak najszybciej zacząć przygotowywać najnowszy film, gdyż wytwórnia chciała co roku wypuszczać choć jeden projekt z serii, a ten, którego kręceniem się teraz zajmowali był ostatnim, więc tym bardziej się do niego przykładali.
     Dzisiaj na planie pojawili się chyba wszyscy aktorzy z obsady, ponieważ, kiedy tylko Angelina się zjawiła, ujrzała tłum ludzi. Każdy coś robił, coś krzyczał, a ona patrzyła na to z boku i nie wierzyła własnym oczom. Pierwszy raz w pełni brała udział w zdjęciach do jakiejkolwiek produkcji i nie miała pojęcia, że to tak właśnie wygląda.
     Odnalazła wzrokiem Amelię, która uśmiechnięta do niej pomachała.
     - Cześć! - wydyszała. - Ale się dzieje! Kompletne szaleństwo!
     - To prawda - przyznała. - Od której tu jesteś? - zapytała.
     - Przyszłam o szóstej, kiedy rozstawiali wszystko. - Angelina spojrzała na nią z niedowierzaniem. Była dziesiąta, a Amelia wcale nie wyglądała jak ktoś, kto już od czterech godzin biega na planie w trampkach i jeansach. - To pierwszy dzień, więc musiałam tego przypilnować - wyjaśniła, widząc minę Russo.
     - Ale dlaczego jest tutaj tyle ludzi? - Angelina poszła za Amelią, choć nie wiedziała, dokąd ta zmierza.
     - Anthony i Joe chcą wszystkich oficjalnie przywitać. No i z niektórymi można już przymierzać kostiumy, chodzi o tych, którzy nie zrobili tego przed rozpoczęciem zdjęć. Anthony wyznaczył nas dwie, żebyśmy tego przypilnowały, a mamy naprawdę mnóstwo roboty. Trzeba dopracować szczegóły stroju Czarnej Pantery, poprawić rękawicę Thanosa, podobno jedna z zapasowych tarczy Kapitana ma niedokończoną gwiazdę i coś nie tak jest z kostiumem Spider-Mana. Tego ostatniego nie znam szczegółów, bo Holland przyszedł dopiero niedawno i zaczął przymierzać, co dla niego mamy. Ogólnie jest dobry, ale i tak coś trzeba sprawdzić.
     - Wyrobimy się dzisiaj ze wszystkim? - zapytała Angelina powątpiewając.
     - Mam nadzieję, bo na jutro mamy zaplanowanego Cumberbatcha i dwie zbroje Downey'a.
     - Już czuję się zmęczona - jęknęła i zaproponowała Amelii, że przyniesie jej kawę, a potem spotkają się u Judianne, która jako kostiumolog odpowiadała za wszystko, co z tym związane.

     Angelina weszła do pomieszczenia z czterema papierowymi kubkami z najbliższego Starbucka i zostawiła je na stoliku. Judianne i Amelia żywo dyskutowały przy manekinie ubranym w strój Chadwicka Bosemana, a sam aktor stał obok w dresach i koszulce. Przysłuchiwał się im z zainteresowaniem i lekko potakiwał głową.
     - Tutaj jest trochę ciasny - powiedział czarnoskóry aktor, pokazując na kołnierz. - Ciężko mi się oddycha.
     Judianne jakby go zignorowała, ale zapisała sobie coś w notesie. W tym czasie Angelina podeszła do zebranych i się przedstawiła, oferując jakąś pomoc. Kostiumolog przydzieliła ją i Amelię do tego, by sprawdzały z grafikami komputerowymi, którzy siedzieli kawałek dalej za biurkami, jak wygląda strój na ekranie, a Chadwicka poprosiła o przymiarkę.
     Aktor bez żadnego skrępowania ściągnął koszulkę, ukazując doskonale wyrzeźbione mięśnie i rzucił na krzesło razem ze spodniami i tenisówkami. Judianne zdjęła kostium z manekina tak delikatnie, jakby był małym dzieckiem i pomogła Chadwickowi go włożyć. Dziewczyny wraz z grafikami przyglądały się, czy z kostiumem wszystko w porządku i było naprawdę super. Obie były pod ogromnym wrażeniem, co programy komputerowe mogły zdziałać. Kostium prezentował się idealnie.
     Chadwick jeszcze raz poinformował, gdzie uwiera go strój, a kostiumolog zapewniła, że za piętnaście minut będzie gotowy i ma się niczym nie przejmować, bo ta przymiarka jest na razie tylko do zdjęć. I jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł fotograf i zaprosił aktora kawałek dalej, na ściankę z plakatem promującym film, gdzie już stały potrzebne lampy. Boseman wykonał kilka ruchów, by sprawdzić, czy może chociażby ruszyć ręką i wszystko było w porządku, więc udał się tam, gdzie mu kazano.
     - Po zdjęciach Pantery trzeba trochę poprawić kołnierz - powiedziała Judianne do Amelii, która od razu wyciągnęła notes, zapisując to, co powie kostiumolog. - Jeszcze sprawdzimy hełm i jak on będzie do poprawy, to zajmiemy się tym jutro rano.
     Hełm również trzeba było poprawić, gdyż z tyłu znalazła się mała dziura, którą na pewno będzie widać. Na zdjęciach robionych teraz było to niezauważalne i mogli to odłożyć na jutro, ale koniecznie należało to poprawić.
     O ile z kostiumem Bosemana poszło im całkiem sprawnie, o tyle rękawica Thanosa zajęła im pięć minut, gdyż musieli przykleić jeden z kamieni. Tarcza Kapitana też była łatwa do naprawienia i o trzeciej po południu mogli zaprosić Toma Hollanda, by poprawić jego kostium. Aktor wszedł do pomieszczenia i przywitał się ze wszystkimi krótkim "cześć", Angelinie przy tym posyłając lekki uśmiech. Ubrany był w szare dresy, biały t-shirt oraz sportowe buty. Judianne nie traciła czasu i od razu kazała mu się ustawić przy jego kostiumie, który wyglądał zupełnie inaczej niż pozostałe, ponieważ w filmie miał być raczej elastyczną zbroją, czego nie dało się stworzyć z materiału. Dlatego strój Spider-Mana wyglądał jak kombinezon z mnóstwem kabli i na pewno ciężko będzie się w nim w ogóle poruszać, mimo to, Tom i tak musiał się przebrać.
     Angelina patrzyła jak Holland zdejmuje koszulkę i pokazuje idealne mięśnie brzucha, na które nie mogła nie zwrócić uwagi, ale zmusiła się, by nie wlepiać w niego oczu. Odwróciła się więc do grafików, by móc rzucić okiem, jak kostium prezentuje się w komputerze, a zarazem jak będzie wyglądał w filmie. Nie podobał jej się za bardzo, gdyż miał zbyt szerokie ramiona, co nie wyglądało naturalnie.
     - Masz rację, kochana - powiedziała Judinne, kiedy Angelina wyraziła swoją opinię i również spojrzała w ekran. - Poprawcie to, proszę - zwróciła się do mężczyzny za komputerem, którego imienia nie znała. 
     - Dobrze, że nie muszę wkładać do tego stringów, bo chyba bym nie wytrzymał - mruknął Tom, gdy kostiumolog dopracowywała szczegóły przy jego stroju.
     - Spokojnie, to przecież nie ostatni film o Spider-Manie - uśmiechnęła się. - I raczej nie ostatni w kostiumie ze spandexu.
     Tom zrobił minę, jakby miał się zaraz rozpłakać, na co Judinne głośno się roześmiała. Zanim aktor przyszedł, wyznała dziewczynom, że uwielbia pracować z tym chłopakiem, bo zawsze poprawia jej humor, a stroje dla niego projektuje z przyjemnością. 
     Angelina natomiast z przyjemnością patrzyła jak po półtorej godzinie Tom zdejmuje swój  kostium i zamienia go na koszulkę i dresy, pokazując przy tym znowu swoje mięśnie. 

*

     - Masz naprawdę niezłą formę - powiedziała do niego, kiedy wpadli na siebie przypadkiem, opuszczając plan zdjęciowy. Było dość późno, ponieważ po ósmej wieczorem. - Nie to, że się gapiłam, ale nie dało się nie zauważyć. 
     - Dzięki - odpowiedział z uśmiechem. - Od dziecka uwielbiam akrobatykę, dużo tańczę i chodzę na siłownię, to dlatego. 
     - Jest na co popatrzeć. Judinne pożerała cię wzrokiem. Zresztą, nie tylko ona - dodała, również się uśmiechając.
     - Więc się gapiłaś - podsumował zaczepnie. - Nie mogłaś się oprzeć.
     - Przestań być taki zarozumiały i pewny siebie - zażartowała. - Koniec tematu.
     Angelina zaproponowała, że odwiezie go do domu, więc Tom poinformował Ashera, by po niego nie przyjeżdżał i oboje ruszyli na parking, gdzie Russo zaparkowała swoje auto. Byli wykończeni, toteż odpuścili sobie nawet kolację i od razu zmierzyli w kierunku domu Hollanda. Po drodze trochę rozmawiali o zdjęciach, które trwały niewyobrażalnie długo dla każdego z aktorów oraz o tym, że kolejny dzień zapowiadał się równie ciężko. Oboje bardzo się cieszyli, że mogli wziąć udział w pracy nad tym filmem, ale jednocześnie nie mogli się doczekać, kiedy nastąpi koniec. 
     - Może chciałbyś pójść ze mną na kawę w niedzielę? Mam wolny dzień i żadnych planów - zaproponowała Angelina, tym samym zadziwiając samą siebie i swojego towarzysza, który spojrzał na nią z nieodgadnioną miną. W sumie to nigdy nikomu nie proponowała spotkania jako pierwsza. Zawsze to mężczyźni wychodzili z propozycją, ona miała ten wybór, że mogła odmówić. Nigdy jednak nie proponowała nikomu pójścia na kawę. Nigdy. - Dlaczego tak patrzysz? 
     - Och, po prostu - powiedział szybko. - Po prostu się zdziwiłem... Ale tak, bardzo chętnie z tobą pójdę. Też mam wolne. Bardzo mi miło, że o mnie pomyślałaś. 
     Tom wciąż nie mógł uwierzyć, że Angelina wyszła z propozycją spotkania. Nie to, że to było niemożliwe, ale uważał, że ma taki charakter, iż to do niej nie pasuje. Sam sobie nie mógł tego wytłumaczyć, ale po prostu nigdy by się nie spodziewał, że Angelina Russo będzie chciała się z nim umówić i to ona to zaproponuje, nie on. 
     - Wyglądasz na bardzo zamyślonego - zauważyła, zerkając na niego. - Czymś się martwisz? 
     - Nie, dlaczego? Na chwilę odpłynąłem - przyznał. - Ale już jestem z powrotem - uśmiechnął się. - O której się spotkamy w niedzielę? Możemy wybrać Starbucks lub jakąś inną kawiarnię, jeśli masz swoją ulubioną - odezwał się, kiedy byli na miejscu. Chciał dowiedzieć się od razu, by później nie zamęczać jej niepotrzebnymi wiadomościami.
     - Może być Starbucks, jeśli tobie to nie przeszkadza.
     Ustalili, że spotkają się przy restauracji, w której nie tak dawno jedli wspólnie lunch, by potem przejść pieszo do kawiarni, która była niedaleko. Pożegnali się całusem w policzek i Tom wysiadł z auta, a Angelina ruszyła do domu. Cieszyła się, że zaproponowała aktorowi spędzenie razem niedzieli, choćby tylko poprzez pójście do zwyczajniej kawiarni. Dzięki temu mogła pokazać, że jest dla niej kimś więcej niż tylko znajomym, że lubi spędzać z nim czas oraz jego towarzystwo. Miała też wielką nadzieję, że Holland tak to właśnie zrozumie.

     Kolejne dni na planie mijały wolno, ale pracowicie. Jedynym dniem wolnym była dla niej leniwa niedziela, którą zazwyczaj przeznaczała albo na leżenie przed telewizorem lub spotkania z przyjaciółmi. Raz umawiała się z Tomem, innym razem pytała czy Noah nie chciałby wpaść, bo pewnie stęsknił się za kotem, którego teraz czasami zabierał na parę dni do siebie. Centineo, po rozstaniu z Angeliną, przez chwilę mieszkał z rodzicami, ale po kilku tygodniach kupił mały domek piętnaście minut drogi od niej, dzięki czemu Thor nie musiał za bardzo zmieniać otoczenia. Spotykali się tak często, jak to było możliwe przy tak intensywnym trybie pracy Angeliny, czyli widywali się przynajmniej raz na dwa tygodnie.
     - Nie mówiłam ci o tym, ale po naszym rozstaniu bardzo pokłóciłam się z mamą i nie rozmawiam z nią już chyba trzy miesiące - wyznała szczerze, gdy wybrali się na spacer do Starbucksa. 
     - O co się pożarłyście? - spytał Noah z wielkim zainteresowaniem. Mama Angeliny go uwielbiała i to z wzajemnością, więc na pewno ciekaw był, dlaczego się posprzeczały. 
     - Gdy oznajmiłam rodzicom, że się rozstaliśmy, mama nawrzeszczała na mnie, że jestem niepoważna, że jak mogłam stracić tak wspaniałego chłopaka. Powiedziała mi, że jestem największą idiotką, jaką zna i wątpi, że znajdę drugiego takiego faceta, który będzie dla niej takim idealnym zięciem, jak ty. 
     - Z jednej strony jest mi bardzo miło - przyznał. - Ale  drugiej... cóż, mama nie powinna tak cię potraktować. To zdecydowanie nie powinno mieć miejsca.
     - Ojciec się dziwi, że mi jeszcze nie przeszło, mama podobno za mną bardzo tęskni i obstawiam, że ma ogromną nadzieję, iż się zejdziemy. Najgorsze było dla mnie to, że nie widziała, jak jest mi ciężko, tylko od razu zaczęła mnie osądzać. Nie pocieszała mnie ani nic w tym stylu. Po prostu na mnie nawrzeszczała.
      - Bardzo mi przykro - powiedział i objął ją ramieniem. Chciał ją w jakiś sposób pocieszyć, gdyż wiedział, że Angelina jest strasznie przywiązana do rodziców, mimo, że z nimi nie mieszka. Oddałaby im wszystko, nawet jeśli miałaby zostać z niczym. Rozumiał, jak bardzo skrzywdziła ją matka i wiedział, że zazwyczaj niedługo chowała urazę; tym razem jednak musiała to być poważna awantura, skoro Angelina nie rozmawia z matką tak długo. - Ale i tak będziesz musiała wreszcie się z nią pogodzić. 
     - Wiem - powiedziała tylko. 
     - Będziesz żałować, że tak długo to odwlekasz.
     - Wiem.
     - I powinnaś wreszcie do niej zadzwonić albo porozmawiać z nią osobiście. I nie mów, że o tym wiesz, bo jeśliby tak było, nie rozmawiałabyś o tym ze mną, tylko podjęłabyś sama tę decyzję. 
     - No nie wiem... ciężko jest wybaczyć coś takiego własnej matce - przyznała. - Mówiła mi takie rzeczy, których bym się po niej nie spodziewała.
     - Zrobisz jak chcesz - odrzekł Noah po chwili zastanowienia. - To twoja mama. Ale na twoim miejscu spróbowałbym z nią porozmawiać, wyjaśnić, że źle się czujesz z tym, co ci powiedziała, w ogóle nawiązać z nią kontakt po tak długim czasie. Znam cię i wiem, że im dłużej będziesz z tym zwlekać, tym bardziej będziesz żałować.
     Postanowiła jeszcze to przemyśleć, nie dając chłopakowi odpowiedzi, ile czasu jej to zajmie, ale widząc, iż w jakiś sposób to usatysfakcjonowała tą niepełną odpowiedzią, zakończyła ten temat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz