piątek, 29 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [17]

Nareszcie ten moment, który tak chciałam opisać.

      Miała dość dziwny sen, którego w ogóle nie mogła sobie przypomnieć po przebudzeniu. Chyba śniło jej się, że uczyła się do egzaminu przez cały tydzień, w ogóle nie śpiąc i nie jedząc. Kiedy wreszcie stawiła się na uczelni przekonana, że wszystko umie, okazało się, że pytania na egzaminie były w języku, którego nie znała. Mając nadzieję, że trafi ze swoimi odpowiedziami, starała się pisać wszystko co zapamiętała z notatek i wykładów, ale okazało się, że to, o czym była przekonana, że jest poprawnie, było źle. Kiedy chciała wszystko poprawić, nagle obudziła się gwałtownie, wyrywając się z koszmaru. Na szczęście była w swojej sypialni, w miękkim łóżku i miała przed sobą wolny dzień po nocy wypełnionej nauką i notatkami z całego semestru. Z tego względu, iż postanowiła odpuścić sobie naukę na rzecz spotkania z Tomem, poprzedniego dnia bardzo długo uczyła się z Erikiem w bibliotece, a gdy wróciła do domu, ponownie zasiadła do powtarzania materiału i uczyła się do czwartej nad ranem. Dłużej siedzieć nad książkami już nie dała rady, więc postanowiła pójść już spać, żeby móc jakoś funkcjonować następnego dnia.
     Zasnęła natychmiast po ułożeniu głowy na poduszce i później pamiętała już tylko strzępki koszmaru, który tak gwałtownie wybudził ją ze snu. Jednak, ku swojej uciesze, obudziła się wyspana i w dobrym humorze.
     Zerknęła na zegarek i nie mogła uwierzyć własnym oczom! Za kwadrans jedenasta! Przecież nastawiła budzik na dziesiątą, by mieć odpowiednio dużo czasu na przygotowanie się na spotkanie z Tomem, a teraz będzie musiała szykować się w pośpiechu. 
     Wzięła długi i gorący prysznic, żeby już całkowicie się obudzić, po czym wysuszyła włosy, zrobiła delikatny makijaż i stanęła przed lustrem, nie wiedząc do końca, co na siebie włożyć. Nie powinna się stroić, ale też nie może wyglądać jakby o siebie nie dbała. Po długim czasie zdecydowała się na obcisłe czarne spodnie i beżowy sweter, w którym wyglądała bardzo kobieco. Za oknem było pochmurnie, więc w każdej chwili można by się spodziewać deszczu. Do tego wybrała małą czarną torebkę i w  tym samym kolorze błyszczące półbuty. Prezentowała się naprawdę dobrze, kiedy rozpuściła i wyprostowała włosy; była bardzo zadowolona z końcowego efektu. Wyszła z domu o jedenastej czterdzieści i bała się, że się spóźni.

*

     Na miejsce dotarła pięć minut przed czasem, ale Toma jeszcze nie było. Zajęła stolik w głębi sali przy oknie i poinformowała kelnera, że poprosi o szklankę wody, ale z zamówieniem posiłku wstrzyma się do przybycia znajomych.
       W momencie, kiedy ten sam mężczyzna z obsługi przyniósł jej wodę, do lokalu wszedł Tom w towarzystwie przystojnego ciemnowłosego mężczyzny. Holland zapytał o coś kobietę przy wejściu, a ona wskazała im stolik, który zajmowała Angelina. Wstrzymała oddech, kiedy uśmiechnął się do niej i skierował się w jej stronę szybszym krokiem. Harrison podążał za nim jak cień i również obdarzył ją szerokim uśmiechem. 
     - Super wyglądasz! - powiedział Tom i objął ją w czułym uścisku, gdy wstała, by się z nim przywitać. Nie spodziewała się takiego powitania, była bardzo miło zaskoczona. 
     - Dziękuję, ty też - odrzekła, po czym wyciągnęła dłoń do towarzysza Hollanda. 
     - To jest Angelina - powiedział Tom. - A to mój przyjaciel, Harrison.
     - Bardzo miło mi cię poznać - powiedzieli jednocześnie, a za chwilę wybuchli śmiechem. Atmosfera jeszcze bardziej się rozluźniła dzięki temu.
     - Zamawiałaś coś do jedzenia? - spytał Holland. - Obaj umieramy z głodu.
     - Nie, ale kelner zaraz powinien przyjść, bo powiedziałam mu, żeby przyniósł kartę, kiedy do mnie dołączycie - odparła i chwilę później dostali menu. 
     Podczas wybierania posiłków, rozmawiali głównie o tym, jak Tom i Harrison się poznali, by Angelina miała jaśniejszy obraz ich przyjaźni, a kiedy doszło do momentu, gdy mieli przedstawić Harrisonowi historię swojej znajomości, Russo stwierdziła, że nie ma o czym opowiadać, ponieważ poznali się zupełnie przypadkiem. Harrison jednak upierał się, że bardzo by chciał wiedzieć, skąd się znają, toteż Tom pokrótce opowiedział mu o premierze filmu i o tym, co działo się później. Harrison co prawda towarzyszył Tomowi podczas kręcenia "Avengersów", jednak później musiał wyjechać, przez co nie mógł też być na imprezie po premierze. 
     Pierwsze wrażenie, jakie zrobił na Angelinie Harrison, było bardzo pozytywne. Uprzejmy, zabawny, z podobnym do Toma poczuciem humoru. Dobrze im się rozmawiało, a uczucie zazdrości, jakie jakiś czas temu pojawiło się gdzieś w jej głowie, umknęło, pozwalając rozwijać się sympatii do tego młodego człowieka.

     - Jak nowy film o Spider-Manie? - zapytała Angelina, kiedy czekali na zamówione jedzenie. - Obiecałeś, że powiesz mi, co będzie dalej.
     - Właśnie! - Tom był w siódmym niebie, kiedy o to zapytała. Naprawdę lubił swoją rolę, tak samo jak rozpowiadanie wszystkim, co będzie się działo w filmie, który jeszcze nie wyszedł. - Więc tak, Peter jedzie na wycieczkę do Europy, tam chce powiedzieć MJ, co do niej czuje i ma wszystko zaplanowane. Ale przez Żywiołaki plany się zmieniają i zamiast do Paryża, jadą do Pragi, bo tam te Żywiołaki mają się pojawić. Kiedy całą klasą idą do opery, Peter musi się wymknąć, ale robi to z wielkim żalem, bo akurat wtedy MJ chce usiąść koło niego, co byłoby dla niego spełnieniem marzeń.
     Kelner przyniósł dania, więc Tom musiał przerwać.
     - Po pokonaniu najgroźniejszego przeciwnika, Peter i Mysterio idą na piwo, żeby uczcić sukces, tam Parker oddaje mu okulary, które dostał od Tony'ego Starka, bo uważa, że Mysterio będzie lepiej zastępował Iron Mana. Ogólnie wszystko idzie jak po maśle, Peter wraca do hotelu, tam spotyka MJ i umawiają się na spacer. Peter czuje, że musi powiedzieć jej, kim jest, ale nie zdążył, bo MJ sama odkryła prawdę. Wtedy wyciąga z plecaka projektor i wychodzi na jaw, że Mysterio to oszust. 
     Angelina słuchała z zaciekawieniem, ale Tom mówił tak szybko i tak emocjonował się opowieścią, że nie była pewna, czy wszystko dobrze zrozumiała.
     - Później coś tam kombinują, kręcą, aż w końcu docierają do Londynu, gdzie Spider-Man toczy ostateczną walkę z Mysterio i jego fałszywymi Żywiołakami. I wtedy dzieje się najlepsze. - Tom zamilkł, żeby wzmocnić napięcie. - MJ przybiega do niego jak do bohatera i w końcu się całują i zostają parą!
     Widelec, który Angelina trzymała w dłoni wypadł jej z ręki i z brzękiem uderzył w talerz, ale ani Harrison, ani Tom nie zwrócili na to uwagi, ponieważ pochłonięci byli dyskutowaniem o fabule filmu, który przed chwilą przedstawił aktor.
     - Serio?! - zdziwił się Harrison. - Nie mogę w to uwierzyć! We wszystkich filmach o Spider-Manie był ten problem, że nie mogli być razem, a tu wreszcie jakaś odmiana...
     Ale Angelina ich nie słuchała. 
     Znowu się to działo. 
     Czego mogła się spodziewać? Że Tom nigdy nie przyjmie roli, gdzie będzie grał scenę pocałunku z kobietą? Tym razem to była Zendaya, piękna kobieta, której nikt nie mógłby się oprzeć. I to z nią ma się całować.
     Już w jej głowie rozgrywały się sceny pocałunków, których tak naprawdę nie chciała sobie wyobrażać. Ale nic nie mogła na to poradzić. Kiedy Noah miał grać z Larą Condor było tak samo. Te same wyobrażenia, to samo uczucie zdrady. Ta sama złość na siebie... Jak może myśleć o czymś takim, skoro zaledwie kilka dni temu rozmawiała z Lily i postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i spróbować posunąć się o krok dalej! 
     - Co o tym sądzisz, Angie? - Nie zauważyła, kiedy mężczyźni zamilkli i spojrzeli na nią z zaciekawieniem. - Jeszcze nie znam ostatniej sceny, ale myślę, że ten film będzie naprawdę dobry.
     - Tak, ja też tak sądzę - powiedziała, siląc się na uśmiech.
     Nie wiedziała, co mogłaby jeszcze powiedzieć, więc zamilkła. Ale Tom i Harrison znowu pogrążyli się w rozmowie, więc nie zauważyli zmiany w jej zachowaniu. Chciała dostrzec w wyrazie twarzy Toma jakichkolwiek oznak tego, że między nim i Zendayą jest coś więcej, może jakiś ukryty uśmiech, rumieńce zawstydzenia na policzkach, ale nic takiego nie zobaczyła. Może między nimi nic nie było? Może są tylko znajomymi z pracy, a każde z nich wciela się w swoją rolę. Bardzo chciałaby teraz porozmawiać z Tomem na osobności, aby podpytać go o relację z tą dziewczyną. Nie mogła przecież tego zrobić, kiedy przy stoliku we trójkę, bo nie znała Harrisona i choć wydawał jej się bardzo miły, nie czułaby się komfortowo. Miała nadzieję, że w przyszłości będą dni, które mogłaby spędzać tylko z Tomem. 
     - Czy może chcieliby państwo przejrzeć kartę deserów? - usłyszała głos kelnera, ale nawet nie zauważyła, kiedy podszedł do ich stolika. Swój posiłek ledwie tknęła, ale na pytanie, czy coś jest nie tak z jej jedzeniem, machinalnie odpowiedziała, że jest pyszne, ale dostała zdecydowanie za dużą porcję. Nie miała ochoty na jedzenie, tym bardziej na słodki deser, więc odmówiła, ale Tom i Harrison poprosili o menu.
     - Nic nie zjadłaś - powiedział Harrison. - Wszystko w porządku?
     - Strasznie zbladłaś - dodał Tom.
     Najbardziej chciała uniknąć pytań z ich strony, a właśnie nadszedł ten moment, gdy te pytania zaczęły padać z ich ust.
     - Mimo wszystko jestem zmęczona studiami - odpowiedziała, lekko się uśmiechając. Całe szczęście, że wszystko mogła zwalić na naukę.
     - Na pewno to tylko zmęczenie? - Przeszywający wzrok Hollanda sprawił, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Zrobiło jej się tak gorąco pod wpływem tych czekoladowych tęczówek, iż pomyślała sobie, że on wszystko wie... Wie, jakie robi na niej wrażenie, wie, że jej się podoba... 
     - Niedługo mam egzaminy, uczę się non stop i dzisiaj w nocy też wkuwałam - tłumaczyła się. - Odpocznę, kiedy wreszcie będę miała wszystko za sobą. 
     - Zawsze uważałem, że aktorstwo jest o wiele łatwiejsze niż reżyserowanie - powiedział Harrison, a Tom przyznał mu rację.
     Nawiązała się kolejna dłuższa rozmowa na temat studiów Angeliny, co dziewczyna przyjęła z wielką ulgą, gdyż nie musiała tak bardzo ukrywać emocji, które teraz nią tak targały. Miała wielką ochotę wyjść z restauracji i wrócić do domu, by położyć się pod kocem. Chciała zniknąć. Tak bardzo tego pragnęła, choć długo czekała na spotkanie z Tomem. Z ulgą przyjęła wiadomość, że Holland poprosił kelnera o rachunek. 
     - Daj spokój, zapłacę - powiedział Brytyjczyk, kiedy Angelina wyjęła kartę. 
     - Jeśli myślisz, że uda ci się zmusić mnie, bym pozwoliła ci za siebie zapłacić to się mylisz - odparła i zwróciła się do kelnera, który stał przy ich stoliku z terminalem: - Zapłacę kartą. - I zanim którykolwiek z jej towarzyszy zdążył zareagować, przyłożyła kartę do urządzenia, które wydało cichy dźwięk, a kelner odszedł, dziękując im. - Możecie dać panu napiwek jak już tak bardzo chcecie zachować się jak dżentelmeni.
     - Lubię ją, naprawdę - powiedział Harrison zwracając się do Toma z szerokim uśmiechem. - Musisz się ze mną umówić. - Teraz skierował swój uśmiech w stronę Angeliny, która zaśmiała się głośno. 
     - Osterfield, chyba nie szukasz sobie nowej dziewczyny? - zapytał Tom, wyjmując kilka banknotów i wkładając je do płatnika. 
     - Jeśli Angelina będzie chciała się ze mną umówić, to czemu nie?
     - Bardzo byłoby mi miło, gdybyście nie mówili o mnie w trzeciej osobie - przerwała tę wymianę zdań, która mimo wszystko wydała jej się bardzo zabawna, a przy tym zrobiło jej się naprawdę miło. 
     - Dobrze - powiedział Harrison, teraz zwracając się bezpośrednio do niej i patrząc jej w oczy. - Angelino, umówisz się ze mną?
     Wciąż się uśmiechając, choć z nieco zaskoczoną miną, spojrzała na Toma, szukając w jego oczach jakiegoś sygnału, że jego przyjaciel może żartuje. Ale nic takiego nie dostrzegła. Nie wiedziała więc, co powinna odpowiedzieć. Harrison Osterfield był przystojny, miał ciemne włosy i jasne, niebieskie oczy, ale nie był do końca w typie Angeliny. 
     Czy powinna się z nim umówić? Z jednej strony nie chciała robić mu złudnych nadziei, choć ta propozycja sprawiła jej wielką przyjemność, poczuła się dzięki temu atrakcyjna. Z drugiej natomiast była ciekawa, jak zareaguje na to Tom. W końcu to on ich ze sobą poznał, ale czy zrobił to dlatego, że miał nadzieję, iż się polubią, może zaczną się spotykać, czy dlatego, że chciał ich sobie po prostu przedstawić, nie mając na celu swatania ich ze sobą. 
     Trudna to była dla niej decyzja, jednak postanowiła odmówić.
     - Może innym razem? - odpowiedziała, wciąż się uśmiechając.
     - Tak mi przykro, że dostałeś kosza. - Tom wyszczerzył się tak, że Angelina miała wrażenie, iż uśmiech rozerwie mu policzki. Ale dałaby wszystko, by ciągle się tak uśmiechał.
     - Powiedziała, że innym razem, więc mam jeszcze szansę - odgryzł mu się przyjaciel. - Wy się znacie już od kilku miesięcy, ale nawet nie odważyłeś się jej gdzieś zaprosić.
     Znowu mówili o Angelinie w trzeciej osobie, ale nie chciała tego przerwać. Miała nadzieję, że usłyszy z ust Toma coś, co będzie dla niej sygnałem, że może dla niego nie była całkiem obojętna. 
     - Byliśmy razem na tym przyjęciu organizowanym przez waszą fundację - pospieszyła z podpowiedzią Russo.
      - Żartujesz sobie? - prychnął Harrison. - Chodzi mi o prawdziwą randkę, a nie przyjęcie biznesowe. Tom, chyba potrzebujesz nauczyciela w tych sprawach.
     - Odwal się, Osterfield. - Holland uderzył go mocno w ramię, po czym obaj głośno się zaśmiali.
     Temat się urwał, ku rozczarowaniu Angeliny, ale postanowiła, że porozmawia o tym z Lily przy najbliższej okazji. Przyjaciółka na pewno będzie potrafiła pomóc jej poprawnie zinterpretować to wszystko, o czym mówili Tom i Harrison. 

*

     - Bardzo miło było cię poznać, Harrison - powiedziała Angelina, gdy wyszli z restauracji i weszli na parking, by odnaleźć swoje auta. 
     - I wzajemnie. 
     Chciała podać mu dłoń, gdyż nie była pewna, czy powinna pożegnać się z nim w inny sposób, ale Harrison nachylił się w jej stronę, składając na jej policzku szybki pocałunek. Zaskoczyło ją to, ale nic nie dała po sobie poznać. 
     - Super było cię znów zobaczyć - rzekła teraz do Toma, który przytulił ją mocno. Miała wrażenie, że zrobił to inaczej niż zwykle, chociaż nie widzieli się tak długo, że mogła to po prostu inaczej zapamiętać. Chociaż czy zawsze kładł dłonie tak nisko na jej talii?
     - Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy. - Posłała im obu szerokie uśmiechy i wsiadła do auta. Tom wraz z Harrisonem udali się w przeciwną stronę, do samochodu, za którego kierownicą siedział Asher. 
     Kiedy Angelina usiadła za kierownicą, zauważyła, że drżą jej dłonie. 
     Nie wpadła w panikę, kiedy Tom opowiadał o tym, że w filmie będzie musiał odegrać scenę pocałunku z Zendayą. Nie wpadła we wściekłość, tak jak to było w przypadku Noah i Lary. Udało jej się nad sobą zapanować; może dlatego, że byli akurat w restauracji. Ale najważniejsze, że jej się udało.
     Co prawda, wciąż była tym przygnębiona, ale w końcu Harrison chciał się z nią umówić. 
     Na pewno zrobił to dla żartu, pomyślała, chociaż w głębi ducha wydawało jej się, że mówił naprawdę serio. Patrzył jej przy tym w oczy... Uśmiechał się... Ale dobrze zrobiła, że mu odmówiła, pochwaliła się w myślach. Jeśli myślał poważnie o zaproszeniu jej gdzieś, zrobi to ponownie. 
     A czy Tom zawsze się tak z nią żegnał? Zawsze przytulał ją tak mocno i kładł dłonie tak nisko? Zastanawiając się nad tym intensywnie, odpaliła auto, żeby niepotrzebnie nie tracić czasu na siedzenie w samochodzie na parkingu. Mogła rozmyślać nad tym wszystkim w domu.

niedziela, 24 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [16]

Nareszcie zbliżamy się do tego momentu, na który tak długo czekałam.

      Tego samego dnia wieczorem Noah zadzwonił do drzwi domu, w którym mieszkała Angelina, ale nie wpuściła go do środka. Dzwonił również na jej komórkę, ale ani razu nie odebrała. Pod drzwiami znalazł sporej wielkości karton z puszkami z kocim jedzeniem, które włożył do bagażnika samochodu. Spróbował jeszcze raz dodzwonić się na komórkę Angeliny, lecz skutek był taki sam. Drzwi również nie otworzyła, więc musiał wsiąść do samochodu i odjechać.
     Bardzo martwił się o byłą dziewczynę, gdyż wiedział, jak mocno przeżywała podjętą przez siebie decyzję, ale nie żałował, że zaproponował jej, iż zabierze Thora do siebie. Dobrze wiedział, że Angelina rozumie to wszystko i zdawała sobie sprawę, że to najlepsze wyjście, jednak musiała poradzić sobie z tą stratą. Gdy rozmawiali u niego w domu nawet nie zdążył powiedzieć jej, że zawsze będzie mile widziana, gdy będzie pragnęła odwiedzić kocura. Nie powiedział jej też, że Alexis bardzo by chciała ją poznać, podpytać, jak powinna zajmować się Thorem. Nie zdążył jej nic z tych rzeczy powiedzieć, a bardzo by chciał, ponieważ sądził, że to jakoś pomogłoby jej poradzić sobie z rozstaniem.
     Przygotowywał się do tej rozmowy dość długo i sądził, że był gotów na wszystko, jednak nie spodziewał się, że Angelina po prostu wybiegnie z płaczem z jego domu i nawet nie będzie się z nim wykłócać, że jego propozycja jest śmieszna i na pewno się na to nie zgodzi. Tego kompletnie nie przewidział i bał się, że po raz kolejny może doprowadzić do jej załamania nerwowego, a tego by sobie nie wybaczył.
     Nie mógł jednak nic zrobić. Nie mógł wedrzeć się siłą do jej domu i sprawdzić, jak się czuje. Teraz musiał tylko poczekać aż sama się do niego odezwie, kiedy będzie na to gotowa.

*

     Nie dała rady uczyć się w sobotę wieczorem ani w niedzielę w ciągu dnia, więc w poniedziałek poszła na zajęcia zupełnie nieprzygotowania i nieprzytomna. Udało jej się tylko doprowadzić się do porządku zakładając zwykłe dżinsy i koszulkę, by zmierzyć się z kolejnym dniem wypełnionym zajęciami.
     Eric, Megan oraz Lily chyba milion razy próbowali wciągnąć ją do rozmowy na przeróżne tematy, czy to dotyczące zajęć, czy życia prywatnego, ale im się nie udawało. Próbowali również delikatnie wypytać ją, co się stało, dlaczego jest taka przygnębiona, ale odpowiadała tylko, że nic się nie stało, wszystko jest w porządku i nie muszą się o nią martwić.
     Angelina bardzo chciała z kimś porozmawiać. Ale nie z Robertem, nie z Tomem ani nie z rodzicami. Chciałaby pogadać z kimś zupełnie obcym, ale z kimś, kto nie będzie jej kojarzył z bycia córką sławnego reżysera. Ze znajomymi ze studiów nie mogła rozmawiać na temat swojego życia prywatnego, gdyż musiałaby opowiadać im o Noah, który był przecież sławnym aktorem. Musiałaby powiedzieć, że kiedyś byli parą, a przecież oni zawsze starali się unikać rozgłosu i trzymali swój związek w tajemnicy.
     Ale z drugiej strony... Musiała z kimś porozmawiać, bo inaczej wybuchnie.
     - Lily, masz chwilę? - zagadnęła do koleżanki, kiedy skończyły zajęcia i udały się razem na parking. Eric i Megan poszli w inną stronę, gdyż oboje mieszkali znacznie bliżej uczelni.
     - Jasne - odpowiedziała. Lily była wysoką blondynką z krótkimi włosami i kilkoma kolczykami na twarzy. Zawsze wydawała się Angelinie bardziej godna zaufania niż Megan czy Eric. Zawsze lepiej jej się z nią rozmawiało, ponieważ Lily potrafiła jej wysłuchać i dać cenną radę.
     - Chyba potrzebuję rozmowy - odpowiedziała i czuła, że jest gotowa się przed nią otworzyć.
     Wsiadły razem do samochodu Angeliny i wtedy Russo zupełnie się rozkleiła. Zaczęła jej opowiadać o tym, jak poznała Noah, jak zbliżyli się do siebie i wreszcie zostali parą. Jak podjęli decyzję o wspólnym zamieszkaniu i o adopcji kota. O tym, jak się rozstali i o tym, jak poznała Toma. O tym, że nie wie, co tak naprawdę czuje do Brytyjczyka, bo mimo, że wrócił do Nowego Jorku, to jeszcze się z nim nie widziała, bo bardzo jej zależy na jak najlepszym zdaniu egzaminu. O tym, że za każdym razem jak słyszy jego głos, czuje dziwne podniecenie i radość, że to właśnie ją obdarzył zaufaniem i zostali przyjaciółmi. O tym, że spotyka się z nim w niedzielę, ale nie wie, jak ma zareagować, kiedy go zobaczy. Że przedstawi jej przyjaciela, Harrisona, bo wie, że na pewno się dogadają, a to jego najlepszy przyjaciel. Wreszcie opowiedziała o tym, jak Noah zaproponował, że odbierze jej kota, a ona musiała się na to zgodzić, bo nie ma innego wyjścia.
     Opowiedziała jej o tym wszystkim, co siedziało w jej głowie od tak dawna. Nawet nie wyobrażała sobie, że można poczuć aż taką ulgę po wygadaniu się zupełnie obcej osobie. W dodatku kobiecie, która na pewno więcej rozumiała niż Robert, który przecież zawsze potrafił jej wysłuchać.
      Angelina również jej wysłuchała, nie zadając pytań. W ciszy potakiwała głową na znak, że wszystko dobrze zrozumiała, ale powstrzymała się od zbędnych komentarzy. Teraz, gdy Russo zamilkła i czekała, aż Lily coś powie, otarła oczy chusteczką i patrzyła na nią, próbując coś wyczytać z jej twarzy.
     - Nie sądziłam, że twoje życie jest takie skomplikowane - powiedziała wreszcie i wyciągnęła się na siedzeniu pasażera. Angelina wciąż milczała, czekając na dalszy ciąg. - Powiedziałaś mi o tym, bo mi ufasz, tak? - Russo pokiwała tylko głową. - Bardzo to doceniam, bo uważam, że jestem naprawdę fajną laską i zawsze dobrze się z tobą gada. Więc teraz ja będę z tobą szczera, bo na twoim miejscu właśnie szczerości bym oczekiwała od drugiej osoby - zamilkła na chwilę, ale znowu podjęła rozmowę. - Noah to świetny facet, z tego co mówisz, nadal jesteście przyjaciółmi i to dla mnie nowość, bo nigdy bym nie chciała przyjaźnić się z byłym facetem. Ale wasza relacja jest fajna, więc jeśli zawsze możesz na niego liczyć, nawet po rozstaniu, to naprawdę super. Ale to, że chce ci zabrać kota to nie jest dobre, bo zostawia cię zupełnie samą. Rozumiem, że robi to dla dobra zwierzaka, ale jednocześnie zapomina o twoim dobru. Na pewno będzie pozwalał ci go widywać, może czasami go do ciebie podrzuci na kilka dni, ale wiesz... zwierzak jest tylko zwierzakiem i jak już będzie w jednym domu dłużej to będzie go traktował jak swój dom. Teraz przyzwyczai się do mieszkania z twoim byłym i jego nową laską i nie będzie zadowolony, kiedy zmienisz mu na kilka dni miejsce zamieszkania. Nie wiem, czy przypadkiem nie zrobisz mu tym krzywdy. Wiesz, o co mi chodzi?
     - Wiem - odpowiedziała Angelina słabym głosem. - To co powinnam zrobić?
     - Odwiedzaj kocura, ale nie bierz go do siebie.
     - Boże... Chyba dopiero teraz czuję, jak bardzo jestem samotna w tym przeklętym domu...
     - Nie martw się. Może w przyszłości, kiedy już skończysz te studia, sprawisz sobie nowego kota - zaproponowała Lily, co wpędziło Angelinę w jeszcze gorszy nastrój.
     - Jak mam zamienić Thora na kogoś innego - mruknęła.
     - Spokojnie. - Lily pogłaskała ją czule po plecach. - Kiedyś miałam psa, którego kochałam nad życie, nie wyobrażałam sobie, żeby go komuś oddać. Ale potem przeprowadziłam się do małego mieszkania, które byłoby dla nas dwojga jak klatka i zdecydowałam, że muszę oddać go rodzicom. Cierpiałam tak samo jak ty, bo miałam go kilka lat. Ale zobaczyłam, że jednak zwierzę sprawia, że jesteśmy uwiązani. Nie można się wyspać, bo musisz wyjść z nim na spacer. Nie możesz wyjechać samej, bo masz przecież obowiązek... Gdy masz zwierzaka masz też ograniczenia. Przekonasz się o tym, kiedy minie trochę czasu i będziesz chciała gdzieś wyskoczyć na parę dni. Nie będziesz musiała się martwić tym, kto będzie karmił kociaka, kto posprząta mu w kuwecie, kto z nim pójdzie do weterynarza... Kocham zwierzęta, kocham mojego psa, ale nie mogę pozwolić sobie na jego posiadanie.
     Angelina musiała sobie to wszystko przemyśleć.
     Teraz nie wyobrażała sobie życia bez tej rudej kuleczki, ale przecież kilka razy musieli prosić rodziców jej, czy rodziców Noah, by zaopiekowali się kotem, bo oni chcieli wyjechać na parę dni za granicę i nie chcieli, by kot został sam w domu. Ale z drugiej strony... przecież przemyśleli to wszystko, kiedy decydowali się na adopcję.
      Im dłużej Angelina analizowała słowa nowej przyjaciółki, tym bardziej docierało do niej, że Lily naprawdę ma sporo racji jeśli chodzi o posiadanie zwierzęcia.
     Musiała nad tym trochę dłużej powiedzieć i pomyśleć. Nie mogła od razu przyznać jej racji albo odrzucić jej tok rozumowania. I tak jeszcze Lily nie wypowiedziała się na temat Toma. A chyba bardzo chciała, ponieważ widać było, że chce coś jeszcze powiedzieć, a tylko tego tematu nie poruszyła.
      - Została jeszcze kwestia Toma Hollanda - powiedziała Lily, odczytując jej myśli. - Muszę powiedzieć ci, że masz wielkie szczęście, że znasz tyle sławnych osób, a ja dałabym się zabić, żeby mieć chociaż autograf Toma Hollanda, bo jest wielkim ciachem i jak mówisz mi, że masz jego numer telefonu, jesteś z nim w kontakcie i w dodatku umawiasz się z nim na kawę to aż dostaję apopleksji. - Blondynka powiedziała to na jednym wydechu, więc Angelina zrozumiała, że Lily jest zadurzona w jej przyjacielu. - Mam faceta, którego bardzo kocham, od razu ci mówię. Ale Tom Holland to jest TOM HOLLAND.
      Dziewczyna byłą tak rozemocjonowana, iż Russo wydawało się, że za chwilę naprawdę coś jej się może stać. Jednak za chwilę się opanowała, za co Angelina była jej wdzięczna. Jakoś nie chciała dzielić się Tomem z inną kobietą. Nie chciała, by ktokolwiek z jej otoczenia miał z nim kontakt. Ale pragnęła móc porozmawiać o nim z Lily, mając pewność, że jej ocena będzie obiektywna.
      - Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, wyjawiając jego nazwisko - powiedziała Angelina niepewnie. Nie chciała jej urazić, ale pragnęła być z nią całkowicie szczera.
      - W porządku, rozumiem. - Naprawdę to rozumiała, bo natychmiast się opanowała i zaczęła mówić swoim zwykłym głosem. Już nie przepełnionym emocjami związanymi z tym, że Angelina zna Toma. - Po sposobie w jakim o nim mówisz, od razu widać, że na niego lecisz. Podoba ci się, ale chyba jeszcze nie chcesz tego okazywać. Wydaje mi się, że nie chcesz wyjść na laskę, która szuka sobie pocieszenia po rozstaniu z Noah. No bo chyba nie minęła zbyt wiele czasu odkąd się rozstaliście. To, że Noah zaczął się z kimś spotykać, ucieszyło cię, bo widzisz, że jest szczęśliwy. Cieszysz się jego szczęściem i to naprawdę bardzo fajnie. Ale sama nie chcesz pozwolić sobie na szczęście z kimś innym. Tom ci się podoba. Więc powinnaś z nim pogadać. Może ty też się podobasz jemu? Może spróbujecie razem poświrować?
     - Co zrobić? - zaśmiała się. - "Poświrować"? A co to znaczy?
     - Widać, że zostałaś wychowana na dworze królewskim i nie znasz slangu młodzieży - odpowiedziała jej Lily, po czym obie się roześmiały. - Chodzi mi o to, żebyś zaczęła się z nim spotykać nie jako przyjaciółka, tylko kandydatka na dziewczynę.
      - Ale... Lily... - zawahała się - on jest aktorem.
     - No i co z tego?
     - Nie słuchałaś, jak opowiadałam ci o Noah? - zapytała, chcąc się upewnić.
     - Jeśli będziesz bała się związać z każdym facetem, który jest aktorem, na pewno zostaniesz starą panną.
     - Ale...
     - Jesteś świetną laską - przerwała jej Lily. - Nie możesz odrzucać wszystkich facetów, którzy są aktorami, bo z jednym ci nie wyszło. I słuchałam bardzo dobrze, co mówiłaś o swoim związku z Noah - dodała, widząc, że Angelina chce coś powiedzieć. - Byłaś zazdrosna, przez co zawiodłaś jego zaufanie, ale człowiek uczy się na błędach. Z tamtym ci nie wyszło, to wyjdzie ci z innym i już będziesz wiedziała, że jeśli nie widzisz oznak zdrady, to tej zdrady sobie nie wmawiaj.
     - Och, łatwo ci mówić - mruknęła zrezygnowana.
     - Przestań, Angie. - Lily zmusiła, by spojrzała jej w oczy. Miała zacięty wyraz twarzy i widać było, że ma do przekazania coś naprawdę ważnego. - Jesteś piękną, mądrą i zdolną kobietą. Jeśli rozstałaś się z Noah, to widocznie tak miało być. Podoba ci się Tom i jeśli czujesz, że może coś z tego wyjdzie, to powinnaś spróbować. Jeśli wyjdzie, to super, chcę dostać zaproszenie na wasz ślub. Ale jeśli wam nie wyjdzie to trudno. Może zostaniecie przyjaciółmi. Masz jedno życie i powinnaś je wykorzystać jak najlepiej. Podjęłaś studia, o których marzyłaś to masz też szansę na zdobycie faceta swoich marzeń.
     Angelina jeszcze nigdy nie czuła się tak dobrze po rozmowie z drugą osobą. Jeszcze nikt tak dobrze nie dał jej do zrozumienia, co powinna zrobić, kiedy była tak strasznie zagubiona. Wiele razy oczekiwała takiej rozmowy i takiego kopniaka od Roberta, ale on nigdy nie potrafił jej tak dobrze zrozumieć niż ta nietypowa blondynka, którą poznała całkiem niedawno. Cieszyła się, że zdecydowała się poprosić Lily o rozmowę i miała nadzieję, że będzie miała tyle odwagi, by móc pójść za jej radą.
     Dopiero po rozmowie z przyjaciółką zrozumiała, że Tom naprawdę bardzo jej się podobał jako mężczyzna i może naprawdę chciałaby spróbować zacząć spotykać się z nim już nie na gruncie przyjacielskim? Ale czy on chciałby tego samego?
      Teraz miała kolejną zagadkę do rozwiązania i nie mogła rozwikłać jej, jeśli nie porozmawia z Tomem poważnie. Ale kiedy miałaby to zrobić, jeśli w niedzielę spotkają się w trójkę, razem z jego przyjacielem, a Holland zapowiedział już, że teraz będą mogli spotykać się właśnie w takim gronie? Nieco obawiała się tego, że od teraz Angelina pójdzie w odstawkę, ponieważ Harrison już wrócił do Nowego Jorku i będzie mógł spędzać czas z Tomem. Miała jednak nadzieję, że Tom taki nie jest i znajdzie czas także dla niej.
      Z taką właśnie nadzieją w sercu ruszyła autem do domu, kiedy pożegnała się z Lily.

*

     Owa nadzieja towarzyszyła jej przez cały tydzień, kiedy chodziła na zajęcia i uczyła się kolejnych zagadnień do egzaminu, który zbliżał się wielkimi krokami. Humor znacznie jej się poprawił po rozmowie z przyjaciółką. Rozmawiała jeszcze z Lily kilkakrotnie na temat jej planów na przyszłość z Tomem, ale zawsze na osobności, nigdy nie poruszały tego tematu przy Megan czy Eriku.
     Angelina trochę obawiała się, że Lily może przypadkiem powiedzieć coś na temat jej prywatnego życia przy dwójce przyjaciół, ale obawy ustały, kiedy innym razem udały się wspólnie na parking po skończonych zajęciach i Angelina poprosiła, by Lily nikomu nie mówiła, że tak się do siebie zbliżyły.
     - Nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, że wstydzę się ciebie lub nie chcę, żeby ktoś wiedział, że się przyjaźnimy, ale zawsze starałam się o to, by moje prywatne sprawy zostały prywatnymi i nie chcę też czytać o sobie na jakichś plotkarskich stronach internetowych.
     - Spokojnie, Angie - odpowiedziała wesoło Lily. - Zapewniam cię, że nie zamierzam nikomu mówić o tym, z czego mi się zwierzyłaś. To twoje prywatne sprawy, poprosiłaś mnie o radę, więc z wielką przyjemnością ci jej udzieliłam.
     - Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu, że mówię tak prosto z mostu, ale chcę być wobec ciebie naprawdę szczera...
     - I za to właśnie cię lubię!
      Lily objęła ją ramieniem i Angelina upewniła się w swoim przekonaniu, że komu jak komu, ale jej może naprawdę zaufać.

*

     Rozmowa z Lily bardzo pomogła jej uporać się ze swoimi wątpliwościami co do tego, czy dobrze postąpiła godząc się na oddanie Thora byłemu chłopakowi. Jakiś niewidzialny kamień spadł jej z serca, gdy zrozumiała, że kotu będzie z nim dobrze. Przecież zawsze będzie mogła go odwiedzać. Zdecydowała więc napisać do Noah wiadomość we wtorek wieczorem, że bardzo ciężko było jej podjąć tę decyzję, chociaż mogło wydawać się, że nie miała z tym trudności, bo od razu wystawiła przed dom karton z jedzeniem dla kota. Napisała mu też, że byłaby mu ogromnie wdzięczna, gdyby od czasu do czasu mogła odwiedzać kota, mając nadzieję, że ani Noah, ani jego nowa współlokatorka nie będą mieć nic przeciwko temu.
     Co do tego ostatniego miała trochę wątpliwości, ponieważ Alexis na pewno nie będzie chciała, by Angelina za często kontaktowała się z Noah, skoro już nie byli parą, lecz gdzieś z tyłu jej głowy tliła się nadzieja, że blondynka będzie wyrozumiała i od czasu do czasu pozwoli jej się kontaktować ze zwierzakiem.
     Rozmowa z Lily o Tomie zasiała w niej odrobinę paniki, ponieważ nie była pewna, czy chciałaby pokazać Tomowi, że jej się podoba, żeby go nie wystraszyć i nie sprawić, by się od niej odsunął, nie chcąc sprawić jej przykrości. Tak przecież mogłoby się stać, prawda? Nad tym również myślała bardzo długo i zdecydowała się poczekać jakiś czas, może uda jej się dostrzec w zachowaniu Toma jakąkolwiek zmianę, która mogłaby świadczyć, że jest nią zainteresowany w inny sposób niż tylko przyjacielski.
     W czwartkowe popołudnie wysłała mu wiadomość z informacją, że jeśli nadal chciałby się z nią spotkać, mogą umówić się w knajpce, w której jadali czasami lunch, w niedzielę w południe. Wtedy zdążyłaby jeszcze wieczorem powtórzyć materiał z zajęć i przygotować się na kolejny tydzień pełen nauki. Tom odpisał, że wszystko jest jak najbardziej aktualne i godzina spotkania mu odpowiada. Pozostało więc jeszcze poinformować Erica, że w tym tygodniu mogą pouczyć się jedynie w sobotę, gdyż niedzielę już sobie zaplanowała.
     - Nie ma problemu - odpowiedział Eric. Nie wydawał się zawiedziony, więc Angelina nie musiała się obwiniać, że nie mogą się spotkać w niedzielę. - W takim razie zrobię sobie jeden dzień wolnego. Co prawda w zeszłym tygodniu też się nie uczyłem w weekend, ale nadrobiłem to wszystko w tygodniu i codziennie wkuwałem do pierwszej w nocy. W niedzielę przynajmniej się wyśpię.
     - I tak pewnie umiesz wszystko lepiej ode mnie - mruknęła. Siedzieli obok siebie w sali i czekali na wykładowcę, by zacząć zajęcia. - Mam wrażenie, że im więcej się uczę, czytam to wszystko, tym mniej wchodzi mi do głowy.
     - Przestań - westchnął, wyjmując komórkę, by ją wyciszyć. - Ja zamiast wiedzy zdobyłem jeszcze większe worki pod oczami z niewyspania.
     Angelina zaśmiała się na te słowa, ale dostrzegła, że Eric miał rację. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i chyba przez to kompletnie pozbyła się wyrzutów sumienia, że nie będą mogli się razem uczyć; wolała, by jej przyjaciel choć raz porządnie się wyspał, zanim znowu zacznie uczyć się do egzaminów. Wtedy pewnie i ona nie będzie w ogóle spała.

piątek, 22 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [15]

Po tym rozdziale niektórym może się wydawać, że reakcja Angeliny jest grubo przesadzona, że tak nie zachowują się normalne osoby. Ale zapewniam, że te osoby się mylą. Taka reakcja głównej bohaterki jest całkowicie normalna. Ja sama mogłabym zachować się podobnie, gdyby ktoś powiedział mi, że moje zwierzę nie czułoby się dobrze mieszkając ze mną. Ci, którzy mają zwierzątko, dla którego gotowi są zrobić wszystko, na pewno to zrozumieją.

      Egzaminy zbliżały się wielkimi krokami i Angelina była już tak wykończona, że nie miała pojęcia, czego się uczyć, co już opanowała, a co powinna jeszcze powtórzyć, bo nie do końca rozumiała. Jedyny plus, jaki znalazła był taki, że oddała już wszystkie prace zaliczeniowe, nadrobiła materiał na dodatkowych zajęciach i miała teraz każdy weekend wolny. Nie mogła jednak przeznaczyć tych dwóch dni w tygodniu na odpoczynek albo spotkania ze znajomymi, gdyż za trzy tygodnie miał odbyć się jej pierwszy egzamin, który musi zdać na najwyższą ocenę, bo tak sobie postanowiła. Nie mogła dostać niższej oceny, bo wtedy zawiodłaby nie tylko siebie, ale i rodziców, którzy pokładali w niej największe nadzieje. Nawet nie nalegali na weekendowe spotkania z nią, ponieważ zdawali sobie sprawę, że nie powinni przeszkadzać córce w nauce.
      Inną pozytywną rzeczą, jaką udało jej się znaleźć było to, że zawarła kilka nowych znajomości z osobami, które robiły z nią projekty. Z Erikiem spędzała chyba najwięcej czasu zarówno na uczelni, jak i poza nią, gdyż on również miał bardzo ambitne plany co do swoich ocen na koniec roku. Umawiali się więc na soboty, na wspólne uczenie się w bibliotece uczelni, a w niedziele chodzili razem na kawę, by w kawiarni rozmawiać i uczyć się z czegoś innego.
     Oprócz Erica Angelina poznała również Megan oraz Lily, ale one już miały partnerów do nauki, więc z nimi rozmawiała na wszystkie tematy, oprócz egzaminów, co było wielką ulgą dla nich wszystkich. Megan i Lily już zapowiadały, że po zdanych egzaminach muszą wybrać się razem na imprezę i upić się do nieprzytomności, by ocknąć się dopiero w kolejnym semestrze. Angelinie to bardzo odpowiadało, ponieważ już nie pamiętała, kiedy ostatnio mogła odpocząć i wyluzować się tak, by zapomnieć o nauce.
      Na razie jednak musiała zapomnieć o planowanej imprezie i skupić się na zbliżających się egzaminach. Był sobotni poranek i musiała spakować do torby potrzebne książki do nauki z Ericiem. Właśnie wstawiała brudny kubek po kawie do zmywarki, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka. Na ekranie ujrzała imię Erica.
      - Zaraz zbieram się i będę ruszała do biblioteki - oznajmiła odbierając połączenie.
      - Wiesz, dzisiaj nie dam rady - usłyszała ponury głos. - Moja mama jest w szpitalu.
      - Tak mi przykro! Wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś?
      - Wszystko dobrze, dziękuję. Złamała nogę i muszę ją odebrać ze szpitala, muszę zrobić jej zakupy, załatwić opiekę na tych kilka tygodni, kiedy nie będzie mogła się poruszać... Ogólnie wszystko do dupy. Ale dziękuję ci za pomoc.
      - Gdybyś czegoś potrzebował to koniecznie daj znać!
      Eric po raz kolejny podziękował Angelinie i słychać było, że nastrój mu się poprawił, gdy Russo zaproponowała mu pomoc. Rozłączyli się i Angelina nie wiedziała, co powinna zrobić.
      Odpuścić sobie naukę w ten weekend, zrobić sobie wolne, by odpocząć i wyjść na spacer, spotkać się z rodzicami, z Noah lub Robertem, których nie widziała od wieków? Czy może spędzić ten czas na nauce w domu? A może wybrać się na jakąś wycieczkę, na którą miała taką ochotę od dawna?
      Postanowiła się nad tym zastanowić i usiadła na kanapie, kiedy usłyszała, że znwou dzwoni jej komórka.
     - Jednak nie możesz żyć bez nauki i postanowiłeś zostawić wszystko, by się ze mną pouczyć? - zapytała, mając pewność, że to znowu Eric.
     - Chyba nie wiem, o czym mówisz - powiedział Tom, zaskoczony. Angelina niemal wypuściła z rąk telefon, słysząc głos Brytyjczyka. Momentalnie zrobiło jej się gorąco, kiedy oczami wyobraźni ujrzała te brązowe tęczówki.
     - Och, przepraszam! - powiedziała pospiesznie. - Myślałam, że to kolega z uczelni. Mieliśmy się razem uczyć, ale coś mu wypadło.
     - Naprawdę bardzo przykładasz się do tych studiów. Bardzo się cieszę, że sprawia ci to przyjemność, mimo zmęczenia - powiedział. - W takim razie masz teraz chwilę wolnego?
     - Tak, pewnie.
     - To super, bo mam świetną wiadomość. Jutro wracamy do Nowego Jorku!
     - Świetnie! - powiedziała po chwili ciszy, ale nico mniej entuzjastycznie. Cieszyła się, że Tom wraca już z Europy, ale nie była pewna, czy jest gotowa na to, by zmierzyć się z uczuciami do niego, których nie potrafiła określić. - To naprawdę super! - dodała, by podkreślić, że naprawdę cieszy się z powrotu przyjaciela.
     - Może wreszcie się spotkamy? Jestem bardzo ciekaw, czego uczą cię na tych studiach. Ja natomiast koniecznie muszę opowiedzieć ci, co będzie dalej w filmie, to na pewno cię zaskoczy!
     - Już nie mogę się doczekać!
     - Muszę ci też koniecznie przedstawić mojego najbliższego przyjaciela, Harrisona. To naprawdę świetny gość, na pewno go polubisz. - Tom był w tak pozytywny nastroju, że jej również się to udzieliło. Zapomniała o swoich wątpliwościach i razem z przyjacielem cieszyła się ze zbliżającego się spotkania, choć jeszcze nie ustalili konkretnej daty. - Harrison zawsze towarzyszył mi na planie jako wsparcie, ale nie było go przez dłuższy czas, bo miał pewne problemy w rodzinie, ale w Nowym Jorku znowu będzie razem ze mną i zawsze gdzieś będziemy mogli wyskoczyć razem. Co ty na to?
     - To super pomysł, naprawdę. Ale pewnie teraz będziecie mieli mnóstwo pracy?
     - Tak. Dają nam dwa dni wolnego na dojście do siebie po zmianie strefy czasowej, ekipa musi też przygotować plan, ale w przyszłym tygodniu znowu wracamy do pracy. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę cały film.
     Tom zawsze ogromnie cieszył się z tego, że może wcielać się w rolę swojego ulubionego bohatera komiksowego z dzieciństwa i nic nigdy nie potrafiło zepsuć mu humoru, kiedy pracował nad jakimś nowym filmem o Spider-Manie. Tak było i tym razem, a Angelina nie potrafiła się nie cieszyć jego szczęściem. Doceniała również to, że Tom chciał przedstawić jej swojego najbliższego i najlepszego przyjaciela, jednak poczuła też coś na kształt zazdrości. Bo przecież ona też była jego przyjaciółką.
     Ale nie znasz go od dzieciństwa!, zganiła siebie w myślach i natychmiast postarała się odepchnąć tę nieprzyjemną myśl gdzieś w kąt umysłu.
      - To kiedy moglibyśmy się spotkać? - wyrwał ją z rozmyślań głos Toma. - Jutro nie damy rady, następnego dnia, kiedy tylko wylądujemy już umówiłem się z rodzicami na obiad, ale na przykład we wtorek jestem wolny i możemy gdzieś pójść we trójkę.
     Wtorek, wtorek, wtorek... Szukała myślami, co zaplanowała na wtorek i musiała się naprawdę mocno skupić, żeby nie krzyknąć Tomowi do słuchawki, że jasne!, spotka się z nim choćby miała zaplanowany cały wtorek i miała wtedy swoje egzaminy, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie mogła rzucić wszystkiego dla brązowych oczu i brytyjskiego akcentu. Nie ma takiej opcji.
     - Bardzo bym chciała spotkać się z tobą, poznać Harrisona, ale nie mogę - powiedziała to takim tonem, że Tom byłby głupi, gdyby uznał to za wymówkę tylko po to, by się z nim nie zobaczyć. - Mam naprawdę mnóstwo materiału do nauki i chyba bym sobie nie wybaczyła, gdybym odpuściła to, na co tak ciężko pracowała. Wiem, że to tylko jeden dzień i pewnie przesadzam, ale mam nadzieję, że to zrozumiesz.
     - Jasne, nie ma sprawy. - Wiedziała, że kto jak kto, ale Tom będzie widział, jak bardzo zależy jej na tych studiach i nie będzie miał do niej żalu o to, że z wielkim bólem rezygnuje z ich spotkania, jednak wydawało jej się, że wyczuła w jego głosie jakąś nutkę smutku.
     - Gdyby to był weekend, od razu odwołałabym naukę z Erikiem, ale nie środek tygodnia - zaczęła się tłumaczyć. - Może w przyszłą niedzielę się zobaczymy? Co ty na to? - zapytała z wielką nadzieją.
     - Niedziela jest super - powiedział, a Angelina znowu usłyszała wesołość w jego głosie.
     Umówili się więc na spotkanie w najbliższą niedzielę i pożegnali, ponieważ Tom musiał jeszcze spakować swoje rzeczy, których - z tego co mówił - było naprawdę sporo.
     Całą sobotę Angelina poświęciła na nadrabianie kontaktów z najbliższymi. Stwierdziła, że może pozwolić sobie na jeden dzień wolnego od nauki, a jeśli starczy jej czasu, to może wieczorem poczyta notatki na poniedziałkowe zajęcia. Zadzwoniła do rodziców i dowiedziała się, że ojciec i wujek dostali kilka kolejnych propozycji na reżyserowanie, które przyjęli, więc będą bardzo zapracowani przez kilkanaście najbliższych miesięcy, jednak ojciec zapewnił ją, że gdyby potrzebowała jakiejkolwiek pomocy od nich, zawsze może na nich liczyć.
     W następnej kolejności zadzwoniła do Roberta, by jego również zapytać, jak żyje.
     - Na razie zrobiłem sobie wolne - odpowiedział aktor. - Potrzebuję dłuższych wakacji, bo jestem naprawdę zmęczony. No ale niedługo znowu wkraczam do akcji, bo wracam do pisania piosenek, może coś z tego wyjdzie.
     - Bardzo się cieszę! - powiedziała szczerze. Robert był naprawdę utalentowanym aktorem, komikiem, piosenkarzem... miał wiele ukrytych talentów i w każdej dziedzinie się sprawdzał, więc jeśli chciał na razie odpuścić sobie aktorstwo i poświęcić się tworzeniu muzyki, miała nadzieję, że podjął dobrą decyzję i zamierzała go w tym wspierać, o ile to było możliwe.
     - Wiesz, że Holland wraca jutro do Nowego Jorku? - zapytał Robert. Angelina nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Downey za każdym razem, gdy rozmawiają, wplata w ich rozmowę Toma Hollanda. Zastanawiała się, dlaczego tak się dzieje.
     - Wiem - odpowiedziała. - Rozmawiałam z nim dzisiaj rano.
     - To kiedy się spotykacie?
     - Skąd niby wiesz, że się spotykamy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
     - Jesteście przyjaciółmi, z tego, co mówiłaś, więc na pewno spotkacie się po tak długim czasie. To logiczne, Angie i nie ma tu żadnych podtekstów.
     - Umówiliśmy się na niedzielę - powiedziała spokojnie, ignorując jego zaczepny ton. - Wcześniej nie mogę, bo mam mnóstwo nauki. Ach, no i Tom ma mi przedstawić Harrisona.
     - To bardzo miły chłopak, ten Harrison - stwierdził Robert. - Poznałem go jakiś czas temu i jest bardziej spokojny niż Tom, ale ma na niego bardzo dobry wpływ. Tom zawsze się stresuje i czasami wygaduje głupoty, a Harrison stara się go pilnować, żeby nie robił żadnych głupstw. Są rówieśnikami, ale ma się wrażenie, że Tom jest jego młodszym bratem.
     - Nie było go na planie drugiej części Avengersów - zauważyła Angelina.
     - Jakieś problemy w rodzinie. Na jakiś czas wrócił do rodziców, ale jutro wraca do Nowego Jorku.
     - Skoro mówisz, że jest w porządku, to pozostaje mi tylko w to uwierzyć.
     Z Robertem rozmawiała jeszcze o swoich studiach, on również zapewnił ją, że gdyby potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, bardzo chętnie jej udzieli. Angelina mu za to bardzo podziękowała, po czym spróbowali umówić się na spotkanie, jednak zarówno Downey, jak i ona, nie bardzo mogli znaleźć w najbliższych dniach jakiekolwiek wolne, więc nie ustalili żadnego terminu. Postawili na spontaniczność i zapewnili się nawzajem o tym, że będą w kontakcie i zakończyli rozmowę.
     Pozostało jej tylko zadzwonić do Noah, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowała. Przecież nie mogła ot tak dzwonić do swojego byłego chłopaka z zapytaniem, co u niego słychać. Centineo miał swoje życie, z tego co jej mówił, miał nową dziewczynę, z którą było mu dobrze, więc nie mogła wciąż utrzymywać z nim stałego kontaktu. Co innego, gdyby napisała mu wiadomość, to już chyba by lepiej wyglądało, a nie wydzwanianie do niego w sobotę, wolny dzień, który pewnie spędzał w towarzystwie tejże dziewczyny.
    Jednak z drugiej strony Angelinę i Noah nadal coś łączyło. Mieli wspólne zwierzątko, które teraz przebywało u niego, jednak Angelina wciąż była jego współwłaścicielem. A może Noah już stwierdził, że ona nie chce się zajmować Thorem, skoro tak chętnie pozwoliła mu wziąć go do siebie? Musiała przecież jakoś się dowiedzieć, czy Noah zamierza oddać jej z powrotem rudzielca.
     Po dłuższym czasie, chyba minęło dziesięć minut, w ciągu których analizowała w myślach, jak powinna rozegrać tę sytuację, zdecydowała się napisać chłopakowi wiadomość.

Wiadomość do: NOAH CENTINEO

CZEŚĆ, NIE DZWONIĘ, BO MOŻE NIE MASZ CZASU ROZMAWIAĆ. CHCIAŁAM ZAPYTAĆ, JAK THOR? JAK SIĘ CZUJE U CIEBIE? DOBRZE SIĘ NIM ZAJMUJESZ? NO I KIEDY BĘDĘ MOGŁA ZABRAĆ GO DO SIEBIE?

    Chyba jeszcze nigdy tak się nie denerwowała przed otrzymaniem odpowiedzi na SMS jak w tej chwili. A jak Noah odpisze, że zdecydowanie nie chce oddawać jej kota, bo jej i tak wiecznie nie ma w domu i nie ma się kto nim zajmować? Nie mogła sobie tego wyobrazić. Co prawda, było w tym trochę racji, ponieważ faktycznie nie było jej w domu całymi dniami, ale obecność zwierzaka w domu zawsze podnosiła ją na duchu. Specjalnie z myślą o kocie wybrała taki domek, który miałby ogródek, gdzie kot mógłby sobie spacerować.
     Co z tego, że Noah mieszkał niedaleko i miał warunki bardzo podobne do tych, które Angelina zapewniła ich kotu. Miejsce Thora było u niej na kanapie i to się nie mogło zmienić.
     Z taką myślą chwyciła za komórkę w chwili, kiedy rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.

Wiadomość od: NOAH CENTINEO

THOR BARDZO ZA TOBĄ TĘSKNI. WIDAĆ, ŻE MU CIEBIE BRAKUJE. MOŻE WPADNIESZ DO MNIE DZISIAJ LUB JUTRO, BY SIĘ Z NIM ZOBACZYĆ? MAM PEWIEN POMYSŁ, KTÓRY CHCIAŁBYM Z TOBĄ OMÓWIĆ. DAJ ZNAĆ, KIEDY MOŻESZ WPAŚĆ.

     Zdecydowanie nie takiej odpowiedzi się spodziewała i aż uśmiechnęła się na samą myśl, że w jej głowie pojawiły się takie głupie pomysły. Noah nigdy by nie zabrał jej kota, bo wiedział, ile on dla niej znaczy.
     Wciąż w dobrym nastroju odpisała Noah, że może pojawić się u niego już za godzinę. Chłopak przystał na jej propozycję, więc Angelina przegryzła na szybko zrobioną kanapkę, spakowała torebkę i wyszła z domu.

*

     - Jak ja cię dawno nie widziałam, przystojniaku! - Thor wdzięczył się do Angeliny i mruczał wesoło, kiedy drapała go za uchem.
     Noah zaprosił ją do środka, gdzie rudy kocur akurat ostrzył pazury na dużym drapaku ustawionym w dużym salonie. Chyba wyczuł, kto ich odwiedził, ponieważ od razu przybiegł z pełnym zawodu miauknięciem i zaczął ocierać się o jej kostki. Angelina pochwyciła go na ręce i od razu obdarzyła go pieszczotami, co spotkało się z jego zadowoleniem.
     - U mnie też wszystko w porządku - mruknął z uśmiechem Noah, zamykając drzwi wejściowe. - Chodźmy do salonu.
     - Nie dąsaj się, Noah. Przecież wiesz, że za tobą też tęskniłam - odpowiedziała, wciąż tarmosząc kota za uszy. Było to zgodne z prawdą, bo nie widzieli się już kilka tygodni. - Już nie pamiętam, kiedy wychodziłam z domu w celach towarzyskich, bo ciągle chodzę na uczelnię, zajęcia dodatkowe albo spotykam się z ludźmi z uczelni, żeby zrobić projekty na zaliczenie. - Thor już się znudził siedzeniem na rękach u swojej właścicielki, więc Angelina puściła go na podłogę, a on wrócił do ostrzenia pazurów.
      - I jak ci idzie na studiach? - zapytał. Przeszedł na chwilę do kuchni, by wrócić z dzbankiem soku pomarańczowego oraz dwiema szklankami. - Może chcesz kawy albo herbaty zamiast soku?
     - Piłam już kawę, sok jest w porządku - odrzekła, siadając na kanapie. Noah zajął miejsce naprzeciw niej. - Studia są super, ale nadrabianie materiału... nigdy więcej. Kilka tygodni musiałam harować przez siedem dni w tygodniu, żeby rozumieć wszystko, o czym wykładowcy mówią na zajęciach. Ale myślę, że było warto. Już niedługo będę miała egzaminy i trochę przerwy. A jak u ciebie? - spojrzała na niego pytająco.
     Na pierwszy rzut oka było już widać, że jest szczęśliwy. Na jego twarzy non stop błąkał się uśmiech, w oczach również czaił się ten błysk, który już kiedyś widziała. Noah był zakochany i szczęśliwy. Ją samą to cieszyło, chociaż gdzieś w głębi serca poczuła to znajome ukłucie zazdrości, że to nie z nią dzieli to szczęście.
     - U mnie super - odpowiedział tylko. Wyczuła, że chyba bał się powiedzieć coś więcej, by nie sprawić jej przykrości. Znał ją na tyle dobrze, że wiedział, iż coś jeszcze może do niego czuć. Jednak ona była pewna w stu procentach, że nie czuje do Noah nic więcej prócz sympatii. Był jej przyjacielem. Nikim więcej. Już nie.
     - Śmiało, mów - zachęciła go. - Naprawdę, wszystko jest w porządku - dodała, wiedząc, że chłopak zrozumie, co ma na myśli.
     - Ruszyły zdjęcia do drugiej części filmu "Do wszystkich chłopców, których kochałam" i podpisałem kontrakt na trzecią część. Wszyscy, którzy grali w pierwszej części wcielą się w te same postaci w dwóch kolejnych. Bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy, ale chciałbym też zagrać w czymś innym niż romansidło dla nastolatek. Chyba wiesz, o co mi chodzi? - Skinęła głową na znak, że rozumie. - Dostaję mnóstwo propozycji, by wciąż wcielać się w role nastolatka w tych komediach romantycznych i przyjmuję niektóre z nich, ale  czekam na coś większego.
     - Oczywiście,  przecież nie możesz być przez całe życie kojarzony z roli Petera Kavinsky'ego - mruknęła. - A inne oferty? Może jakieś seriale?
     - Jedyna większa produkcja to "Aniołki Charliego" z Kristen Stewart. Z tym że to wciąż jest komedia. Ale nie załamuję się, bo jeszcze może coś mi się trafi.
     - Na pewno!
     - Dzięki, że we mnie wierzysz - uśmiechnął się. - To bardzo dużo dla mnie znaczy.
     Angelina odwzajemniła uśmiech. Jeśli Noah mówił, że jej słowa wiele dla niego znaczą to była to najprawdziwsza prawda. Zawsze był wobec niej szczery, gdy jeszcze byli parą, więc nie sądziła, by w tej kwestii coś się zmieniło.
     - A jeśli chodzi o tę tajemniczą dziewczynę, która uwielbia koty? - Gdy zadała to pytanie, Centineo uśmiechnął się jeszcze szerzej, a policzki mu poróżowiały. Nie wierzyła własnym oczom! Noah się zawstydził! - Czy ty się czerwienisz?
     - Och, przestań! - machnął ręką, ale widziała, że chce powiedzieć jej coś więcej. - Spotykam się z Alexis Ren, z tą modelką.
     Angelina znała to nazwisko. Wiedziała, że Alexis to modelka i influencerka, bardziej kojarzona z mediów społecznościowych niż z wybiegów, ale tylko tyle. Nigdy jej nie spotkała, wiedziała tylko, że jest wysoką szczupłą blondynką.
     - Widzę, że jesteś szczęśliwy, więc mam nadzieję, że dobrze wam ze sobą - powiedziała szczerze.
     Nie wyczuła w głowie żadnej negatywnej myśli, ani poczucia zazdrości. Przyjęła tę wiadomość jako coś zwyczajnego. Przez jakiś czas po rozstaniu z Noah, Angelina obawiała się, że długo nie będzie mogła wyrzucić go z serca, że za każdym razem, gdy go spotka będzie czuła ból po utracie tak wielkiej miłości. Ale mimo tego, że naprawdę go kochała, ten ból nie towarzyszył jej zbyt długo. I wcale nie znaczyło to, iż nie była w nim zakochana do tego stopnia, że chciałaby spędzić z nim resztę życia, bo chciała. Często wyobrażała sobie ich jako stare dobre małżeństwo, które spaceruje po parku, a wokół nich biegają roześmiane dzieci mówiące do nich "mamo" i "tato". Rozpaczała po rozstaniu z tym mężczyzną, ale wiedziała, że jeśli raz go zawiodła, może zrobić to po raz kolejny, a bardzo tego nie chciała. Noah zbyt wiele dla niej znaczył. Dlatego jednocześnie z bólem i ulgą przyjęła ich wspólną decyzję o rozstaniu.
     Teraz widziała, że jej były chłopak jest szczęśliwy. Z wypiekami na twarzy opowiadał o Alexis i o tym, że chcą razem zamieszkać, chcą spróbować stworzyć związek i miała nadzieję, że im się uda.
     - Czyli Alexis się do ciebie wprowadzi? - zapytała Angelina.
     - Tak ustaliliśmy. Jeszcze nie padła ostateczna decyzja, ale myślę, że w ciągu najbliższych tygodni przeniesie resztę swoich rzeczy. Na razie czasami zostaje u mnie na noc.
     - A o jakim pomyśle chciałeś ze mną porozmawiać? - spytała, przypomniawszy sobie o treści wiadomości, jaką jej wysłał.
     - Ach, tak - przypomniało mu się. Podrapał się po głowie, co Angelina odczytała jako zdenerwowanie. Zawsze tak robił, kiedy nie był pewien, jak zareaguje na jego słowa. - Chodzi o Thora - powiedział, a ona poczuła, że coś przewraca jej się w żołądku. A jednak spełniły się jej najgorsze obawy.
     - Co z nim?
     - Chciałem ci zaproponować, żeby Thor został ze mną.
     Zamarła, a ręka, w której trzymała szklankę z sokiem zawisła w powietrzu tuż przy jej twarzy. Nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć, więc zdecydowała, że najpierw go wysłucha. Wysłucha, a potem nawrzeszczy na niego, że jak w ogóle mógł pomyśleć o tym, by odebrać jej kota. Jedyną istotę, która była dla niej wszystkim. Całym sensem jej istnienia.
     - Jesteś ciągle poza domem - podjął dalej temat Noah. - Kot nie jest psem, więc nie wymaga tak wiele uwagi, wyprowadzania na spacer, jednak to jest żywe stworzenie, więc tak jak wszystkie inne stworzenia potrzebuje towarzystwa. Uznałem więc, że skoro ciebie nie ma w domu, lepiej by było, gdyby kot przeprowadził się do mnie. Ja co prawda też pracuję, jednak kiedy Alexis się wprowadzi, ona też będzie często w domu. Na pewno będzie mu tutaj dobrze.
     Noah zamilkł widząc łzy wzbierające w kącikach jej oczu.
     Najpierw bardzo chciała na niego nawrzeszczeć, zwyzywać jego i jego nową dziewczynę, która wydawała się idealna. Chciała rzucić w niego szklanką z sokiem, porwać Thora, który ułożył się na kanapie tuż obok niej i zatrzasnąć za sobą drzwi jego idealnego domu.
     Ale potem zrozumiała, że Noah Centineo ma rację. Thor czułby się naprawdę samotny, gdyby z nią został, bo rzeczywiście ostatnie tygodnie wyglądały tak, że nie było jej w domu od rana, wracała wieczorem i szła spać lub czytała notatki do późna. Nawet nie zauważyła, że kota nie ma w jej domu, bo przecież przez ten czas był u Noah. Poczuła się naprawdę źle, kiedy to wszystko do niej dotarło. Była na siebie wściekła i była wściekła na tego przystojnego brązowookiego mężczyznę, który siedział naprzeciw niej i miał rację.
     - Dobrze - powiedziała łamiącym się głosem i odstawiła szklankę z sokiem na stolik, by móc otrzeć łzy. - Mam jeszcze mnóstwo jego jedzenia w domu, możesz wpaść po nie dzisiaj albo jutro wieczorem. Muszę już iść.
     Pogłaskała śpiącego rudzielca po łebku, na co on głośno zamruczał i pospiesznie opuściła dom Noah. Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły ruszyła biegiem do swojego domu. Już nie ocierała łez. A kiedy po kilkunastu minutach zatrzasnęła drzwi do swojego domu, płakała tak głośno i tak długo, aż rozbolało ją gardło. Ostatni raz wpadła w taki stan, kiedy Noah ją zostawił. Teraz nie miała już nikogo. 

wtorek, 19 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [14]

Tym razem krócej.
Ale już niedługo Tom wraca do Nowego Jorku.

      Minęło naprawdę dużo czasu, odkąd ostatni raz rozmawiał z Angeliną. I wcale nie chodziło mu o wymianę wiadomości, chociaż tego też już nie robili, ale o rozmowę telefoniczną. Nie wiedział co u niej, jak idą jej studia, czy daje radę nadrabiać zaległości na dodatkowych zajęciach... W sumie to nic nie wiedział. Miał ochotę zadzwonić do niej, jednak wiedział, że na pewno nie odbierze, bo była równie zapracowana jak on. Ale on miał chociaż wolną niedzielę, a ona w niedziele spotykała się ze znajomymi ze studiów, z którymi miała do zrobienia jakieś projekty na zajęcia.
     Kiedy myślał o swojej szkole teatralnej nie przypominał sobie, by było mu aż tak ciężko. Jednak z drugiej strony co innego stworzyć film, postaci i napisać scenariusz, a co innego wyuczyć się tekstu na pamięć i po prostu wcielić się w jakąś rolę. Zdecydowanie łatwiej miał, kiedy spełniał swoje marzenia o byciu aktorem. Współczuł Angelinie, że aż tak się zaharowuje, jednak wiedział, że ta praca będzie tego warta.
     - Co tam, Tom? - usłyszał za plecami. Akurat wychodził z pokoju na swój poranny trening na siłowni, kiedy z sąsiadującego pokoju wyszedł Jake Gyllenhaal. - Idziesz na siłownię?
     - Tak, jak widać. - Wskazał na swoje dresy i buty do biegania. - Ty też idziesz?
     - Chodźmy razem, pokażę ci jak trenuj prawdziwy mężczyzna.
     Tom wiedział, że nie wróży to nic dobrego, ale jak mógł odmówić starszemu koledze z planu? Jake był wysportowany, ale to Tom trenował akrobatykę. Jednak nie mógł być pewien, jak skończy się wspólny trening z nim.
      Obaj udali się do hotelowej recepcji, by poprosić o klucz do siłowni, czyli kartkę magnetyczną dla gości, która pozwalała na wejście na dwudzieste piętro hotelu, w którym mieszkała cała ekipa filmowa. Na dwudziestym piętrze mieściła się siłownia, każdy mógł z niej korzystać w wyznaczonych godzinach, o ile wcześniej udał się do recepcji i poprosił o kartę klucz.
     Jake zaproponował Hollandowi rozgrzewkę na rowerku, później przeszli na bieżnię. Nic nie wskazywało na to, że trening z Gyllenhaal'em może skończyć się jakąś tragedią, kontuzją czy czymkolwiek innym, więc Tom spokojnie spacerował po bieżni, rozmawiając z przyjacielem na błahe tematy. Potem Jake stwierdził, że muszą przyspieszyć, co też uczynili, jednak po jakimś czasie tempo było dla niego zbyt wolne. Tom już wiedział, jak to się skończy, ale nie mógł powiedzieć, że nie da rady. Przecież Jake był od niego starszy! Nie mógł pokonać go na głupiej bieżni!
     Skończyło się na sprincie, kiedy już ledwo łapali oddech ze zmęczenia, ale żaden nie mógł przecież okazać słabości. Obaj równocześnie uznali, że to koniec treningu i udali się pod prysznic, a następnie wrócili do swoich pokoi. 

*

     - Ledwo mogę stać na nogach, a co dopiero mówić o chodzeniu! - jęknął Tom Holland, kiedy do jego pokoju przyszli Jacob i Zendaya, by zaproponować mu wspólne wyjście na kolację do którejś z restauracji. - Poszedłem z Jake'm na siłownię i żałuję tego jak niczego innego na świecie. - Opowiedział im jak rywalizowali ze sobą na bieżni, a przyjaciele zaczęli się głośno śmiać.
     - Wy faceci nigdy nie potraficie odpuścić - skomentowała Zendaya. Poznali się z Tomem już jakiś czas temu, przed produkcją pierwszej części filmu o Spider-Manie i od tamtej pory mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Tom bardzo ją lubił ze względu na jej poczucie humoru i to, że zawsze chętnie pomagała mu, kiedy tego potrzebował. A najczęściej sięgał po jej pomocną dłoń, kiedy chciał połączyć się ze swoimi fanami na Instagramie i nie miał pojęcia jak to zrobić. - Zachowujecie się jak dzieci - dodała dziewczyna.
     - Przecież nie mogłem pokazać Jake'owi, że jestem w słabej kondycji, skoro on jest ode mnie tyle lat starszy! - bronił się Tom. - Powiedz mi, że ty nigdy nie chciałaś udowodnić czegoś którejś ze swoich koleżanek?
     - W przedszkolu pewnie tak, ale nie w dorosłym życiu, bo uważam, że to bardzo głupie...
     - Nie słuchaj tej głupiej kobiety - przerwał jej Jacob, który do tej pory przysłuchiwał się rozmowie, patrząc w telefon. - One tego nie rozumieją.
     - Ty byś pewnie chciał zamknąć wszystkie kobiety w domach, żeby w ogóle nie pracowały i nie udowadniały takim imbecylom jak ty, że są o wiele więcej warte niż mogą to pokazać.
     - Możesz sobie schować te swoje feministyczne poglądy głęboko do kieszeni i nie wkładaj nikomu w usta słów, których nigdy nie powiedział.
     Tom już widział, że atmosfera staje się zbyt napięta, by pozwolić na kontynuację tej dyskusji. Zendaya i Jacob byli świetnymi przyjaciółmi i nie mieli problemów z wyrażaniem osobistych opinii na różne tematy przez co bardzo często dochodziło między nimi do bardzo ostrej wymiany zdań i nie rozmawiali ze sobą przez dzień lub dwa. Zawsze jednak wszystko wracało do normy, dopóki nie trafili na kolejny drażliwy temat i wszystko zaczynało się od początku. Teraz jednak Tom bardzo by nie chciał, żeby tych dwoje się do siebie nie odzywali, skoro mieli spędzić ten dzień razem, a przez następnych kilka mieli ze sobą pracować na planie.
     - Może się opanujecie, co? - przerwał im Tom. - Nikt nie ma żadnych feministycznych poglądów, nikt nie chce zamykać kobiet w kuchni i nikt nikomu nie wkłada słów, które nie zostały wypowiedziane.
     Zendaya i Jacob spojrzeli najpierw na Toma, później na siebie i chyba oboje stwierdzili, że to nie jest jeszcze temat na dyskusję, którą mogliby ciągnąć dalej. Widocznie był za mało kontrowersyjny, by móc się porządnie pokłócić.
     Po krótkiej dyskusji, już nieco spokojniejszej, całą trójka doszła do wniosku, że skoro Tom nie może się poruszać, zamówią sobie posiłek do pokoju i spędzą czas na oglądaniu Netflixa. Ku swojemu zaskoczeniu, gdy Jacob zamawiał jedzenie przez telefon, a Zendaya chwyiciła pilot w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego filmu, który zwali ich z nóg, Tom dostał wiadomość od Angeliny.

Wiadomość od: ANGELINA RUSSO

CZEŚĆ! CO U CIEBIE? JA JESTEM WYKOŃCZONA, ALE MAM DZISIAJ LUŹNIEJSZY DZIEŃ, WIĘC MOŻE POROZMAWIAMY PRZEZ TELEFON?


     Chciał z nią porozmawiać, ale przecież nie wyjdzie teraz z pokoju, zostawiając swoich przyjaciół? On też ciężko pracował i rzadko kiedy mógł sobie pozwolić na takie nic nierobienie, zwłaszcza w towarzystwie Zendayi i Jacoba, których naprawdę bardzo lubił. Nie miał więc innego wyjścia. Musiał odmówić. 

Wiadomość do: ANGEINA RUSSO

DZISIAJ NIE MOGĘ. SPĘDZAM DZIEŃ Z JACOBEM I ZENDAYĄ. SZKODA, ŻE NIE UPRZEDZIŁAŚ MNIE WCZEŚNIEJ, COŚ BYM WYKOMBINOWAŁ. ALE MOŻEMY SIĘ WYMIENIAĆ WIADOMOŚCIAMI, TO NIE BĘDZIE IM PRZESZKADZAĆ.


     - Mam dla was coś ekstra! - powiedziała Zendaya, odwracając się do nich z szerokim uśmiechem, ściskając w dłoni pilot. - Padniecie!
     - Wiadomo - mruknął cicho Jacob. - Za każdym razem jak coś wybierasz, to obaj z Tomem nie możemy się po tym pozbierać przez kilka dni.
     - To prawda - zgodził się Tom.
     - Ale z was mięczaki!
     Jednak Jacob miał stuprocentową rację. Zendaya bardzo lubiła horrory, Jacob za nimi nie przepadał, ponieważ ciągle powtarzał, że to badziewie, które nie ma żadnej wartości, bo te filmy na pewno nie są oparte na faktach, a Tom nienawidził ich oglądać, bo zawsze bał się nawet przy najgłupszej scenie. To za każdym razem ogromnie bawiło dwójkę jego przyjaciół, a on sam nie mógł spać później przez pół nocy, więc Jacob zawsze zostawał z nim na noc. Tym razem miało się to powtórzyć.

*

Wiadomość od: ANGELINA RUSSO

NIE WIEDZIAŁAM, ŻE TAK SZYBKO UPORAMY SIĘ Z PROJEKTEM. SAMA MYŚLAŁAM, ŻE KOLEJNĄ NIEDZIELĘ SPĘDZĘ NA ŚLĘCZENIU PRZED KOMPUTEREM I KLEJENIU SCEN DO FILMU. NO ALE SKORO MASZ DZISIAJ DZIEŃ DLA PRZYJACIÓŁ TO MOŻE NIE BĘDĘ PRZESZKADZAĆ?


     Nigdy nie potrafił czytać między wierszami uczuć i emocji kobiet. Wolał rozmawiać z drugą osobą twarzą w twarz i móc odczytywać mimikę twarzy niż dostać taką wiadomość, z której może wynikać wszystko: że czymś ją uraził, bo napisał, że spędza czas ze znajomymi; że ma do niego żal, iż nie odzywali się do siebie przez dłuższy czas, a teraz on nie ma ochoty z nią rozmawiać...
     Westchnął głęboko i już miał zacząć odpisywać na wiadomość, kiedy Zendaya się odezwała:
     - Z kim piszesz? - Sięgała właśnie po miskę z popcornem, którą podał jej Jacob, wciąż zatopiony w ekranie telefonu. - Masz dziewczynę? - dodała, a Jacob wreszcie na niego spojrzał.
     - Co? - zapytał zaskoczony.
     - Tom, masz dziewczynę i nic nam nie powiedziałeś? - Jacob wydawał się mieć do niego żal.
     - Przestańcie! Nikogo nie mam! - oburzył się i to na poważnie. Bardzo nie lubił, kiedy ktoś rozpowiadał nieprawdziwe plotki na jego temat i mimo tego, że dobrze wiedział, iż jego przyjaciele sobie z niego żartują, to nie chciał, by wymyślali sobie na jego temat sprzeczne z prawdą teorie. - To przyjaciółka.
     - Jak ma na imię? - Zendaya zdecydowanie bardziej zainteresowała się jego życiem niż filmem, który teraz zatrzymała jednym przyciskiem na pilocie.
     - Angelina. Ale naprawdę to tylko przyjaciółka.
     - Jak facet tak wzdycha do telefonu przed odpisaniem na wiadomość to zawsze wiadomo, że nie ma pojęcia, czy laska się na niego nie obraziła - powiedziała Zendaya tonem znawcy, po czym wcisnęła przycisk PLAY i znowu zagłębiła się w fabule filmu, przegryzając popcorn.
      - W sumie masz rację, nie wiem, co mam myśleć o tym, co napisała. - I pokazał jej wiadomość.
     Dziewczyna przeczytała treść esemesa  i spojrzała na niego, jakby był kompletnym idiotą.
     - Nawet jej nie znając, po tym jednym esemesie mogę stwierdzić, że bardzo jej się podobasz i bardzo by chciała pogadać z tobą przez telefon. Ale że spędzasz z nami czas to nie chce ci przeszkadzać i myślę, że miło by jej było, gdybyś jej odpisał jak najszybciej.
     Tom popatrzył na Jacoba, który przysłuchiwał się tej rozmowie z zainteresowaniem i był tak samo zdziwiony jak on.
     - Jak jest możliwe, że potrafisz odczytać to wszystko z tych kilku zdań, które napisała zupełnie obca ci osoba? - spytał Jacob. 
     - Każda kobieta zachowuje się tak samo, kiedy podoba jej się jakiś facet. Każda.

*

     Następnego dnia czuł się znacznie lepiej, ale wciąż ciężko było mu się utrzymać na nogach. Nie dał jednak po sobie tego poznać w towarzystwie Jake'a i zakazał Jacobowi oraz Zendayi cokolwiek mówić o tym, że wczoraj nie mógł chodzić i że był wyczerpany po treningu ze starszym kolegą. Przyjaciele obiecali nie wspominać o tym ani słowem, ale między sobą żartowali sobie z Hollanda. To jeszcze mógł znieść, ale żeby Jake się jeszcze z niego wyśmiewał? Nie ma mowy!
     Poprzedniego wieczoru wymieniał jeszcze wiadomości z Angeliną, zupełnie o niczym, zwyczajnie pytał, co u niej słychać, jak studia, a potem ona pytała go o pracę nad filmem. Obiecali jeszcze sobie, że na pewno porozmawiają w najbliższym czasie, Angelina zaproponowała nawet Skype, ale nie wiedział jeszcze jak używać tej aplikacji, więc obiecał, że poprosi Zendayę, by zapoznała go z tym programem i da Angelinie znać, kiedy tylko będzie potrafił z niego korzystać.
         Cały dzień i poprzedni wieczór myślał o tym, co powiedziała Zendaya, że podoba się Angelinie i próbował sobie przypomnieć sytuację, kiedy Russo dawała mu jakieś sygnały, że to prawda. Nie mógł sobie jednak przypomnieć nic takiego, ale ta myśl wciąż nie dawała mu spokoju.
      Podobał jej się.
      Ale co to znaczy? To, że jest dla niej atrakcyjny, podoba jej się jego charakter? O co może chodzić? Zaklął w duchu, myśląc o tym, jakie kobiety są skomplikowane i musiał już się wziąć w garść, gdyż nagrywali jedną scenę już kilka razy, a on nie mógł się skupić.
     Odsunął od siebie myśli o Angelinie Russo i postanowił dać sobie z tym wszystkim spokój, nie analizować, nie kombinować. Skupi się na filmie, skończą się zdjęcia, wróci do Nowego Jorku i może z nią porozmawia wcześniej, a jeśli nie, to jak już całkowicie skończą pracę nad nowym filmem o Spider-Manie. 

wtorek, 12 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [13]

Coraz więcej wymyślam sobie postanowień noworocznych. Coraz więcej chciałabym zmienić w swoim życiu i mam nadzieję, że choć kilka z tych obranych celów uda mi się doprowadzić do końca. Chciałabym, żeby ten rok był lepszy od poprzedniego, bym mogła powiedzieć o nim, że osiągnęłam więcej, niż zamierzałam. Chciałabym zmienić swoje życie. Bardzo bym chciała. 

      Kolacja przebiegła tak, jak Angelina się spodziewała - mama przejęła całą inicjatywę i Angelina mogła tylko patrzeć i uśmiechać się, kiedy Ann opowiadała o tym, jak dumna jest ze swojej córki, która pójdzie w ślady ojca i będzie wielkim reżyserem. Angelina mocno wierzyła w to, że marzenia jej matki się spełnią, jednak oczywistym było, iż musiała włożyć w to mnóstwo wysiłku i pracy, aby móc obserwować równie imponujące efekty, jakimi Anthony mógł się pochwalić.
     Bardzo miło było jej słuchać, kiedy matka tak o niej mówiła, z dumą podkreślając, jaka jest zdolna i wierzyła w jej możliwości, jednak na dłuższą metę trochę ją to męczyło oraz napawało lękiem. Bo przecież teraz nie mogło jej się nie udać powtórzyć sukcesu ojca. Nie mogła zawieść matki, ojca oraz wuja. Bo oni wszyscy pokładali w niej nadzieję, a ona nie mogła tego zaprzepaścić.
     Ku wielkiej uldze, kolacja dobiegła końca i mogła wreszcie wrócić do domu, by zmęczona paść na łóżko. Już zapomniała, że miała zadzwonić do Toma Hollanda, by z nim porozmawiać i przeprosić za to, że nie dawała znaku życia przez tydzień. 

     Obudził ją budzik o ósmej rano i była wyjątkowo wyspana. Na dzisiaj miała w planach wybrać się do księgarni po książki, które widnieją na spisie potrzebnych na zajęcia oraz zaplanowała wizytę u weterynarza z Thorem.
     Kiedy szykowała się do wyjścia, rozległ się dźwięk jej komórki.
     - Halo? - odebrała po chwili, nie patrząc, kto dzwoni.
     - Nareszcie! Już myślałem, że specjalnie się ze mną nie kontaktujesz, choć nie wiem, z jakiego powodu. - Tom był wyraźnie zmartwiony, a Angelina, chcąc nie chcąc, uśmiechnęła się pod nosem. Skoro Holland tak bardzo się tym przejmował, nie była mu do końca obojętna. Ale po co te myśli! Zganiła się w duchu. Jest twoim przyjacielem, dlatego się martwi!
     - Wczoraj miałam dzień pełen wrażeń, dzisiaj chciałam do ciebie później zadzwonić, ale nie byłam pewna, czy będziesz mógł rozmawiać.
     - W porządku, nie jestem zły. Po prostu się martwiłem.
     Te motyle w brzuchu są zupełnie niepotrzebne, pomyślała. Nie powinno to robić na niej żadnego wrażenia.
     - Żyję i mam się całkiem nieźle. A jak idą zdjęcia? - zmieniła temat. Nie mogłaby dłużej słuchać, jak bardzo Tom się o nią martwił.
     - Jest naprawdę fantastycznie! - Chciała zapytać o fabułę filmu, ale Tom ją uprzedził. - Peter Parker wyjeżdża do Europy i chce odpocząć od bycia Spider-Manem, chce wreszcie powiedzieć MJ, że mu się podoba i ma zaplanowany każdy krok na tej wycieczce, ale coś mu nie idzie. Kiedy już ma nadzieję, że wszystko pójdzie po jego myśli, pojawia się Mysterio i Żywiołaki. Spider-Man znowu musi wkroczyć do akcji, ale tym razem jako Nocna Małpa...
     - Nocna Małpa? - przerwała mu z niedowierzaniem. - Kto wymyślił taką dziwną nazwę?
     - Wiem, z Jacobem też się z tego śmiejemy - przyznał Tom. - W każdym razie, Nocna Małpa będzie musiał walczyć z Żywiołakami u boku Mysterio. I na razie tylko tyle wiem. Ale mówię ci, żałuj, że ciebie tu nie ma!
     - Europa pewnie jest niesamowita, co?
     - O, tak! Razem z Jacobem i Zendayą chcemy trochę pozwiedzać i może nam się uda, ale mamy bardzo napięty grafik. Wiesz, musimy jeszcze wrócić do Nowego Jorku i tam dokończyć zdjęcia.
     - Chyba dobrze się tam bawisz - zauważyła. Starała się zignorować to nieprzyjemne ukłucie, kiedy Tom wspomniał o Zendayi. Nie powinna być zazdrosna, skoro nic do niego nie czuje. Nie powinno jej to obchodzić, z kim Tom się spotyka, skoro są tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
     - Jest naprawdę super! - Holland nie krył zachwytu, co ją urzekło. Zawsze cieszył się jak dziecko, kiedy musiał iść na plan i wcielał się w postać swojego ulubionego superbohatera. - A co jeszcze u ciebie słychać?
     Opowiedziała o tym, co wydarzyło się u niej w ciągu tych dni, kiedy nie mieli ze sobą kontaktu i Angelina bardzo pragnęła, żeby Tom był obok niej, by mogła porozmawiać z nim osobiście. Brakowało jej jego uśmiechu i tych brązowych oczu, które patrzyły na nią z uwagą. Przy Tomie zawsze czuła, że zostanie wysłuchana i on na pewno zawsze ją zrozumie.
     - Angie, muszę już kończyć - powiedział, kiedy ich rozmowa trwała już dobrych dwadzieścia minut. - Nie wiem, kiedy teraz będę mógł zadzwonić, bo codziennie pracujemy od rana do nocy, ale zawsze będę wysyłać ci wiadomości.
     - Jasne, mam nadzieję, że dobrze się tam bawisz, mimo zmęczenia.
     Obiecując sobie, że będą częściej do siebie pisać, zakończyli rozmowę.

    Kiedy wieczorem, przeglądając zakupione w księgarni książki, Angelina siedziała przy stole w salonie i popijała gorącą herbatę. Jej myśli krążyły wokół rozmowy z Tomem, która była zupełnie zwyczajna, jeśli patrzeć na to z boku, ale dla niej... sama nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Czuła się jak idiotka, ciągle tak analizując każdą chwilę spędzoną z tym facetem lub każdą rozmowę, jaką z nim odbyła.
     Ale przecież widać, że Tomowi na niej zależy, że naprawdę traktuje ją jak przyjaciółkę, jak kogoś bliskiego. Inaczej nie obiecywałby jej, że będzie codziennie pisać do niej wiadomości, że będzie dzwonił, kiedy tylko nadarzy się okazja... i nie cieszyłby się niemal tak jak ona, że wróci na studia...
     - Chyba już zbyt długo siedzę w domu i z nikim się nie spotykam - mruknęła sama do siebie. - Czas najwyższy wyjść do ludzi.

*

     Pierwszy dzień zajęć po powrocie był bardzo trudny dla Angeliny i tak samo wyczerpujący. Nie spodziewała się, że będzie potrzebowała aż tylu dodatkowych zajęć, żeby nadgonić materiał. Już na pierwszych zajęciach studenci dostali zadanie, by dobrać się w pary i stworzyć mini scenariusz do filmu o tematyce, którą sami sobie wybiorą.
     Wykładowca dobierał ich w pary na chybił trafił i Angelina miała stworzyć ten projekt razem z jakimś Erickiem Wilsonem, którego nie kojarzyła nawet z wyglądu. Całe szczęście, że podczas przydzielania partnerów, profesor polecił im, by siedli razem, inaczej Angelina szukałaby chyba igły w stogu siana. Słysząc swoje nazwisko, a zaraz później nazwisko Wilsona, Russo podniosła się z miejsca, by jej partner mógł wyhaczyć ją w tłumie. Kiedy tylko ujrzała uśmiechającego się do niej chłopaka, Angelina odetchnęła z ulgą. na pierwszy rzut oka wydawał się miły. Nie może być tak źle, pomyślała.
     - Eric - przedstawił się i wyciągnął do niej rękę, którą lekko uścisnęła.
     - Angelina.
     Wilson był wyższy od niej przynajmniej o dwadzieścia centymetrów. Był szczupłym blondynem z lekkim zarostem, który bardzo mu pasował i dodawał mu męskości. Miał ciemne oczy, prawie czarne i ładny, szczery uśmiech. Ubrany w czarną, lekko obcisłą koszulkę i luźne dżinsy sprawiał wrażenie wyluzowanego. Zajął miejsce obok Angeliny, kładąc swoje książki na blat biurka, a plecak położył na podłodze obok krzesła.
     Nie zdążyli dłużej porozmawiać, gdyż wykładowca podawał im szczegóły projektu i wszyscy studenci zawzięcie notowali. Im dłużej mówił, tym więcej Angelina miała co do tego wątpliwości.
     Samemu wybrać temat, jaki chcą poruszyć. Ma to być raczej forma wywiadu z osobą, z którą chcieliby współpracować. Coś na kształt dokumentu, ale nie za bardzo. Tyle sprzeczności nigdy w życiu nie da się ze sobą połączyć, a tym bardziej stworzyć całości. Angelina zawzięcie notowała, żeby nic jej nie umknęło, ale przeczuwała, że nie zaliczy tego przedmiotu. Na pomoc profesora nie mogła liczyć, gdyż był to typ człowieka wymagającego, ale nie udzielającego pomocy. Bo skoro jego studenci są tutaj, na jego zajęciach, to coś już osiągnęli i na pewno sobie poradzą.
     - Tragedia. Nic z tego nie rozumiem - usłyszała komentarz Erica, kiedy zajęcia dobiegły końca, wykładowca wyszedł, a studenci zostali w sali, by zamiast korzystać z piętnastominutowej przerwy między zajęciami, rozmawiali ze swoimi partnerami, z którymi mieli stworzyć projekt. Dało się słyszeć komentarze niezadowolenia, niekiedy przekleństwa, że profesor nie mówił zrozumiale, nie dał żadnych konkretnych wskazówek, a efektów oczekuje już za trzy tygodnie.
     - Ani ja - mruknęła. - Niby zapisałam wszystko, co mówił, ale żeby wyciągnąć z tego jakieś wnioski... - pokręciła głową, przerzucając kartki zeszytu.
     - Masz jakiś pomysł, na jaki temat moglibyśmy zrobić nasz pierwszy film? - zapytał. Angelina spojrzała na niego i widziała, że mówi poważnie, więc na pewno bardzo mu na tym zależało.
     - Wiesz, chyba jeszcze nie zdążyłam tego przetrawić - posłała mu uśmiech, mając nadzieję, że go tym nie urazi. Chyba nie miała obowiązku od razu wpadać na pomysł, kiedy profesor rzuci hasło, że mają zrobić film. Nie miała, prawda? - A ty? Coś ci przyszło do głowy?
     - Myślę, że nie ma co sobie komplikować życia - powiedział. - Jesteś córką Anthony'ego Russo, o nim powinniśmy nagrać film.
     - Słucham? - zdziwiła się.
     Nie była do końca pewna, co zszokowało ją bardziej. Czy to, że wiedział, kim była, czy może to, że chciał pójść na taką łatwiznę? Miał fart, że trafiła mu się taka partnerka i dlatego był tak miły? Bo myślał, że pójdzie jak z płatka, kiedy córka znanego reżysera poprosi swojego tatusia o pomoc i oboje dostaną za to dobry stopień, bo podpisze się swoim nazwiskiem?
     - Zróbmy film o twoim ojcu. W końcu jest reżyserem, będzie wiedział, co powiedzieć, jak zrobić ten film. Ten profesor nie zaoferował nam nawet, że można zwrócić się do niego o pomoc, ale jeśli ty poprosisz ojca... dostaniemy najlepszą ocenę.
     - Jeśli myślisz, że przyszłam na te studia tylko po to, żeby obnosić się nazwiskiem mojego ojca, to się pomyliłeś - powiedziała dobitnie. W środku aż gotowała się z wściekłości, ale na zewnątrz zachowała spokój. Zebrała książki, przeprosiła Erica i udała się do łazienki, by tam ochłonąć. 

*

     Wiadomość do: TOM HOLLAND

UWIERZYSZ? TEN PAJAC MYŚLAŁ, ŻE TRAFIŁ NA JAKĄŚ IDIOTKĘ, KTÓRA BĘDZIE WSZYSTKO ZAŁATWIAŁA NAZWISKIEM TATUSIA! JESTEM MEGA WKURZONA!


     Nie oczekiwała, że Tom odpisze jej na wiadomości, tym bardziej nie spodziewała się, że będzie miał czas rozmawiać przez telefon, więc wolała streścić mu sytuację sprzed kilku minut w dwóch długich SMSach. Musiała odreagować, a to był na ten moment jedyny sposób.
     Żeby ochłonąć podeszła do umywalki i przemyła twarz zimną wodą. Nie mogła dać po sobie poznać, że zachowanie Erica tak bardzo ją zdenerwowało, bo oznaczałoby to, że się przejęła jego słowami. I mimo, że taka właśnie była prawda, wolała stłumić to wszystko w sobie, niż patrzeć, jak nowy znajomy czerpie z tego satysfakcję.
     Wzięła się w garść i wróciła do sali na zajęcia.
     Eric wciąż zajmował wcześniejsze miejsce, ale Angelina nie mogła przecież zachować się jak obrażona nastolatka i tym razem usiąść gdzie indzie, toteż usiadła na swoim krześle i wyjęła książki, układając je równo na blacie biurka. Wyciszyła telefon, by nie rozpraszał jej na zajęciach, sprawdzając przy okazji, czy nie otrzymała żadnej wiadomości od Toma, ale nic nie dostała. Więc komórkę do torby i, obserwując, co dzieję się na sali, czekała na wykładowcę, podobnie jak inni studenci.
      - Ekhm - usłyszała kaszlnięcie, na które nie zwróciła uwagi. - Słuchaj... - To był Eric. Pewnie chciał wyciągnąć rękę na zgodę, ale Angelina wciąż była za bardzo wściekła. Mimo wszystko odwróciła głowę w jego stronę i posłała mu pytające spojrzenie. - Trochę głupio wyszło... Palnąłem zwykłą głupotę...
     - Muszę przyznać, że faktycznie, nie było to zbyt mądre - odparła oschle.
     - Nie miałem na myśli tego, żebyś wykorzystywała nazwisko ojca do zaliczenia przedmiotu albo żebyś ty musiała odwalać w tym projekcie całą robotę... Kurczę, nie wiem, co sobie myślałem. Naprawdę żałuję, że tak zacząłem naszą znajomość.
     - Dobrze, już w porządku - odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Widziała, jak Eric jest zestresowany i widziała, że naprawdę żałuje tego, co powiedział. Nie umiałaby mu nie wybaczyć. Zresztą, każdy popełnia błędy. 
      Eric wydawał się zachwycony tym, że Angelina przyjęła jego przeprosiny, bo od razu się rozpromienił i zaczął temat ich wspólnego projektu. Rzucał jakimiś pomysłami, które albo razem odrzucali, albo zapisywali w swoich zeszytach, by ewentualnie wziąć je pod uwagę. Zamilkli, kiedy do sali wszedł wykładowca, by zacząć swoje zajęcia, ale obiecali wrócić do tematu po zajęciach.

     Pierwszy dzień zajęć minął jej naprawdę szybko. Wymieniła się z Erikiem numerami telefonów, by mieć z nim kontakt i by mogli też umówić się na jakiś termin, kiedy zaczną swoją pracę nad projektem.
     Zadowolona i jednocześnie odrobinę zmęczona minionym dniem, wsiadła do auta i ruszyła do domu, by powtórzyć materiał z zajęć i przygotować się do następnych, które następnego ranka zaczynały się już o ósmej rano. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz obudziła się wcześniej niż o dziewiątej. 

*

     Tak mijały jej kolejne dni, które zamieniały się w tygodnie. Pobudka codziennie o siódmej, by móc choćby wziąć szybko prysznic i nałożyć lekki makijaż. Wolne tylko weekendy, ale i tak miała wtedy pełno obowiązków, bo nadganiała materiał zajęciami dodatkowymi oraz spotykaniem się z osobami z uczelni, z którymi akurat miała tworzyć jakieś projekty. Z każdym dniem była coraz bardziej wyczerpana, ale jednocześnie zadowolona, że wreszcie ma jakieś prawdziwe zajęcie, że może wypełnić czymś czas i nie patrzy w ścianę w domu, który wydawał się tak pusty.
     Angelina i Noah wspólnie doszli do wniosku, że ich kot teraz będzie mieszkał z Centineo. Była to dla niej bardzo trudna i bolesna decyzja, którą bardzo ciężko było jej podjąć, bo w końcu teraz miała zostać kompletnie sama, ale wolała raczej to, niż to Thor miał spędzać całe dnie sam albo na dworze, albo w czterech ścianach. Była pewna, że kocur na pewno jest smutny i samotny, więc decyzja o oddaniu go byłemu chłopakowi na pewno wpłynie pozytywnie na jego samopoczucie. Zwłaszcza, że Noah częściej bywał w domu, a do tego wkrótce miała się wprowadzić do niego jego nowa dziewczyna, o której Angelina wiedziała tylko tyle, że bardzo lubiła koty. 
     Z przyjaciółmi kontaktowała się tylko sporadycznie i tylko przez wiadomości. Nie miała czasu, by dzwonić do Noah, Toma czy Roberta, więc co najmniej dwa razy w tygodniu starała się wysyłać im SMSy, ale z czasem i na to brakowało jej czasu, toteż przestała, by skupić się wyłącznie na nauce. Jedynie rodzice sami dzwonili do niej rano, kiedy ona jechała autem na zajęcia, bo jedynie oni wstawali tak wcześnie rano. Ojciec zawsze pytał jak idą jej zajęcia, a mama przypominała, żeby powtarzała sobie na bieżąco wszystkie przerobione materiały, bo tak będzie łatwiej przygotować się i zapamiętać wszystko do egzaminu. I mimo, że egzamin miał być dopiero za kilka miesięcy, zawsze musi być przygotowana. 
     Rady matki były naprawdę przydatne, ale z wykonywaniem zaleceń już był problem. Bo jak mogła powtarzać wszystkie materiały, czytać każdą notatkę z każdych zajęć codziennie wieczorem, kiedy wracała do domu po siódmej wieczorem i jedyne o czym marzyła było ciepłe łóżko, gorąca kąpiel i sen? A przecież musiała przygotować się do następnego dnia i zgromadzić materiały na kolejne zajęcia, a także robić zadania, które miała z każdych lekcji po kilka, a niekiedy musiała jeszcze czytać fragmenty książek mające po kilkaset stron. Tylko po to, by mieć nadzieję, że nie zostanie z tego zapytana, bo nic z tych tekstów nie rozumiała.
     - Słyszę, że jesteś zmęczona, kochanie - powiedział Anthony, kiedy dzwonił do niej któregoś poranka. - Coś się stało?
     - Ech, tato - westchnęła ciężko. - Mam naprawdę dużo zajęć, dużo materiału, jeszcze te dodatkowe zajęcia i projekty... Brakuje mi dnia, by ogarnąć do kupy to wszystko.
     - Ale chyba jesteś zadowolona? - Słychać było, że martwi się o córkę i to ją podniosło na duchy. Sam dobrze wiedział jak to jest, jak trudne są te studnia, więc miała w nim oparcie.
     - Tak, bardzo - odpowiedziała szczerze. Naprawdę tak czuła, to było spełnienie jej marzeń. - Tylko nie zdawałam sobie sprawy, że będzie aż tak ciężko. 
     - Na pewno sobie poradzisz. Niedługo skończą ci się te zajęcia, na których nadrabiasz zaległości, więc będziesz miała trochę czasu dla siebie...
     - Tylko że wtedy będę musiała przygotowywać się do egzaminu - przerwała mu. 
     Już nie mogła doczekać się, kiedy przebrnie przez tę długą i męczącą drogę i wreszcie będzie mogła stworzyć swój pierwszy film.

środa, 6 stycznia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [12]

To zadanie, by skończyć tę historię jeszcze w 2020 roku trochę mnie przerosło. Ale ten rok musi być lepszy od poprzedniego. Mam listę rzeczy do zrobienia i ukończenie tego opowiadanie jest na tej liście, i to na jednym z pierwszych miejsc. Więc muszę się w sobie zebrać i, póki mam na to czas, będę siedziała nad tą historią do czasu, aż jej nie skończę. Postanowione.

      Kiedy zmierzał w stronę drzwi wejściowych, zauważył dwóch starszych mężczyzn wychodzących z domu Angeliny. Kobieta za coś im dziękowała i uśmiechała się miło, żegnając się z nimi i życzyła im miłego dnia. Mężczyźni skinęli mu głowami na powitanie, mijając go bez słowa.
     - Cześć, Tom - przywitała go Angelina, uśmiechając się do niego.
     Mężczyźni wsiedli do zaparkowanego przy ulicy samochodu, którego wcześniej nie dostrzegł i odjechali. 
     - Kto to? - spytał, wskazując na odjeżdżające auto.
     - Bardzo mili i serdeczni panowie, którzy zabrali moją zniszczoną kanapę i obiecali, że w przyszłym tygodniu dostanę nową, którą zamówiłam - odrzekła, odrobinę niezadowolona, że Tom jak zwykle unika powitania. - Wejdź. Od razu przepraszam za bałagan. Ale niedługo skończę.
     Kiedy przekroczył próg domu, nie mógł wyjść ze zdumienia. Do tej pory chyba gdzieś w głębi serca miał nadzieję, że Noah odrobinę przesadzał z tym, że Angelina wszystko zniszczyła, ale widocznie miał całkowitą rację. Stojące przed drzwiami wejściowymi worki na śmieci, zapewne zawierały pościel i zniszczone poduszki z kanapy, gdyż w salonie na podłodze walały się jeszcze strzępy materiału. Na schodach prowadzących na piętro ujrzał pocięte ręczniki i drobne przedmioty, które też zapewne miały skończyć w śmietniku.
     - Niezły bajzel, co? - mruknęła.
     - Niezły - przyznał. - Słuchaj... chyba musimy porozmawiać. - Odwrócił się w jej stronę i próbował spojrzeć jej w oczy, ale ona za wszelką cenę starała się tego uniknąć. Chwyciła za odkurzać i zaczęła zbierać nim resztki śmieci z podłogi, ale on natychmiast jej przerwał, wyłączając urządzenie. - Spotkałem się z Noah. Wiem, że cierpisz na depresję i ataki paniki. A to tutaj - wskazał na bałagan - to efekt jednego z nich. Zaczęłaś się martwić o mnie i moją podróż do Europy, przez co zniszczyłaś kanapę... w ogóle wszystko. Jest mi z tym bardzo źle, bo to przeze mnie... Nie wiem, co mam powiedzieć, bo gdybym wiedział o tym wszystkim wcześniej, na pewno jakoś inaczej przekazałbym ci tę wiadomość o wyjeździe...
     - To nie twoja wina - przerwała mu. - No w sumie... trochę twoja. Ale nie przejmuj się. Nie mówiłam ci nic o depresji, o tym wszystkim, bo uznałam, że możesz zacząć traktować mnie inaczej. - Przeszła do kuchni i oparła się o blat, chwytając się za głowę. Od kilku dni ból głowy jej nie opuszczał, bała się, że znowu dostanie migreny i znowu nie będzie dała rady wstać z łóżka. - Nawet nie mów, że tak by się nie stało. Pamiętam, jak Noah patrzył na mnie ze współczuciem, starając się nie okazywać, jak bardzo jest mu przykro i jak bardzo nie umie zrozumieć tej choroby. Nikt nie potrafi. Depresja? Przecież to wymysł. To nie choroba. Ale uwierz mi, że nie chcesz na to cierpieć. Nie chcesz codziennie myśleć o sobie, że nie nadajesz się do niczego, nigdy nie będziesz z nikim szczęśliwy i nikogo nie obchodzisz, choć najbliższe ci osoby zapewniają, że jest inaczej. Nie chcesz wiedzieć, jak to jest, kiedy martwisz się o mamę, tatę, że w każdej chwili może przytrafić się im coś złego, a oni wcale nie myślą tak o tobie, bo mają cię głęboko gdzieś. Wiem, że nie zdawałeś sobie sprawy, że jestem chora, ale specjalnie to przed tobą ukrywałam, bo zdawałam sobie sprawę, że tak właśnie będziesz na mnie patrzył. - Zajrzała mu głęboko w oczy, a do niego dotarło, że ma całkowitą rację. Patrzy na nią ze współczuciem, bo nie rozumie tego, z czym Angelina się boryka, z czym musi mierzyć się każdego dnia.
     - Nie chcę cię przepraszać - odezwała się znowu po chwili ciszy. Tom nie wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał. - Nie mam za co. Mimo, iż jesteś moim przyjacielem i powinniśmy mówić sobie o wszystkim, to i tak nie żałuję, że to przed tobą ukrywałam. Przy tobie czułam, że depresja gdzieś się chowa, że jej nie ma. I muszę ci za to podziękować, bo naprawdę o niej nie myślałam, gdy spędzałam z tobą czas. - Uśmiechnęła się na koniec, mimo okropnego bólu głowy.     
    - Bardzo żałuję, że nic mi nie powiedziałaś - przyznał Tom. Musiał być z nią szczery, skoro ona teraz zachowała się tak samo w stosunku do niego. - Chociaż muszę powiedzieć, że jednocześnie chyba nie umiałbym się nie zachowywać ostrożnie podczas spotkań z tobą. Czy to nie dziwaczne? - spytał, bo kiedy w głowie układał sobie tę wypowiedź, nie brzmiała ona tak beznadziejnie.
      - Brzmi tak, jak powinno. Całkowicie to rozumiem - przyznała.
     Po tych słowach, Tom nie miał już żadnych wątpliwości. Podszedł do Angeliny i przytulił ją najmocniej, jak tylko potrafił. Starał się oddać w tym uścisku wszystkie emocje, które teraz tak bardzo chciał jej przekazać - troskę o tę kobietę , która tak niespodziewanie stanęła na jego drodze i podziękowanie za to, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i zaczęła traktować go jak przyjaciela.
      Trwali w tym mocnym uścisku dłuższą chwilę. Angelina też poczuła te emocje, którymi Tom chciał się z nią podzielić. Poczuła, że teraz naprawdę stali się sobie bliscy. Potrzebowała tego dotyku, którym ją obdarzył.
     - Lepiej się bierzmy do pracy - mruknęła, odsuwając się od niego. - Nie chcę sprzątać tego syfu przez cały dzień.

*


     W poniedziałek, Tom z samego rana musiał być na lotnisku, więc pożegnali się po południu w niedzielę, kiedy wracali ze wspólnego obiadu. Wieczorem Tom miał zjeść kolację z rodzicami i braćmi w restauracji, więc nie mógł poświęcić jej całego dnia, co doskonale rozumiała. Wciąż czuła lekki niepokój na samą myśl, że Tom miałby lecieć samolotem, który w każdej chwili mógł się rozbić, ale najmocniej jak tylko mogła, odrzucała od siebie te natrętne i nieprzyjemne myśli, co szło jej całkiem dobrze. Tom zapewniał ją, że wszystko będzie dobrze i najlepiej będzie, jeśli ten temat zostanie już całkowicie zamknięty.
     Żegnając się, czule się przytulili i Tom zapewnił ją, że po powrocie, będą spędzać ze sobą więcej czasu, a kiedy zakończą się zdjęcia do filmu, będzie miał jej dość. Angelina śmiała się z jego słów, ale w głębi serca miała nadzieję, że Tom spełni swoją obietnicę. Jak najszybciej.
     Kiedy wróciła do domu, myślała, że będzie płakać ze sutku i niepokoju, ale łzy nie chciały płynąć. Była chyba zbyt zmęczona, aby myśleć o jakichś nieprzewidzianych katastrofach lotniczych, a do tego ból głowy ani odrobinę nie ustąpił od kilku długich dni. A co najgorsze, stawał się jeszcze bardziej uciążliwy.

     Tak naprawdę nie pamiętała kolejnych dwóch dni. Nie potrafiła podnieść się z łóżka, a kiedy już to robiła, by choćby skorzystać z łazienki lub przynieść sobie kolejne opakowanie tabletek przeciwbólowych, wymagało to od niej nieludzkiego wysiłku.
     Znowu miała migrenę, znowu żadne leki nie pomagały, więc zostało jej jedynie leżenie w sypialni na piętrze i spanie przez dwadzieścia godzin na dobę. Nie dostała jeszcze nowej kanapy, a to nawet lepiej, gdyż nie miałaby sił, by otworzyć drzwi dostawcom, którzy by jej ją przywieźli. Nie odbierała telefonu, który pewnie gdzieś zapodział się w torbie, zapewne miał rozładowaną baterię, nie otwierała drzwi, mimo, ze dzwonek rozlegał się przez parę minut przynajmniej dwa razy dziennie. Nawet nie wiedziała, kto to mógł być. Całe szczęście, że w ogóle pamiętała, by zamknąć drzwi na klucz i zasunąć rolety w oknach, by nikt niepożądany nie mógł zajrzeć do środka.
     Miała tyle spraw na głowie, ale żadnej z nich nie mogła teraz załatwić, gdyż nawet myślenie o nich sprawiało, że chciała po prostu umrzeć.
     Popijając kolejną tabletkę przeciwbólową, modliła się w duchu, by kolejny dzień był lepszy od tego. Nakryła głowę kocem i spróbowała zasnąć.

*


     Z łóżka wygrzebała się dopiero pod koniec tygodnia.
     Migrena nigdy aż tak bardzo nie dała jej się we znaki, co tym razem. Nie wiedziała, czym mogło to być spowodowane, ale bardzo możliwe, że to przez ten stres związany z jej atakiem paniki i epizodem, po którym udało jej się pozbierać, ale zostawił on po sobie wyraźny ślad.
     Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po pokonaniu migreny, była bardzo długa, gorąca kąpiel. Nic nie mogło podziałać na nią bardziej orzeźwiająco niż wylegiwanie się w wannie przez co najmniej pół godziny. Gdy woda stała się chłodniejsza, postanowiła wyjść z wanny. Zawinęła mokre włosy w ręcznik, a na nagie ciało zarzuciła puszysty szlafrok.
     Na twarz nałożyła nawilżający krem i przeszła do salonu w poszukiwaniu torebki, w której prawdopodobnie zostawiła telefon. Faktycznie, był tam, z rozładowaną baterią, więc podłączyła go do ładowarki i w oczekiwaniu na naładowanie baterii, wróciła do łazienki, by ubrać się w luźne joggery i koszulkę oraz wysuszyć włosy. 

*


     Miała kilkanaście nieodebrany połączeń i chyba trzy razy tyle wiadomości, nie wspominając o poczcie głosowej. Mimo, iż zazwyczaj brakowało jej tego, że ktoś się nią interesuje, teraz, kiedy widziała te wszystkie próby skontaktowania się z nią, nie obeszło jej to. Domyślała się, że rodzice chcieli wiedzieć, jaką podjęła decyzję w sprawie studiów, które tak nagle porzuciła. Robert może też chciał z nią porozmawiać, ale o tej sytuacji, kiedy tak się poróżnili, Noah zapewne chciał znowu odebrać Thora, który przez ostatnie kilka dni był tak przez nią zaniedbywany, ale pewnie wiedział, że nie działo się z nią nic dobrego, gdyż przez większość tych dni, kiedy Angelina leżała w łóżku, on spał obok niej. Kochała go za to, że tak bardzo wyczuwał jej nastroje. 

Wiadomość od: NOAH CENTINEO

ŻYJESZ? ZNOWU MASZ MIGRENĘ?


    To była ostatnia wiadomość od byłego chłopaka, w poprzednich pytał o jej samopoczucie, ale na koniec i tak domyślił się, co jest powodem jej nieodzywania się. Pisał również, że był u niej, lecz nie otwierała drzwi, więc upewnił się w swoich przekonaniach. Zadzwoniła więc do niego, a Noah odebrał już po chwili.
     - Hej! - zawołał do słuchawki z entuzjazmem. - Jak się czujesz?
     - Cześć - odpowiedziała z uśmiechem, gdyż udzielił jej się dobry humor rozmówcy. - Już lepiej, dzięki. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale czułam się paskudnie. Muszę wziąć się w garść, jeśli nie chcę się stoczyć na samo dno.
     - Twoi rodzice do mnie wydzwaniali. Pytali, jak twoje studia, czy podjęłaś jakąś decyzję?
     Angelina chciała zrobić sobie przerwę od nauki, najbardziej wpłynęły na to problemy w jej związku z Noah, dlatego skończyła pierwszy semestr w New York Film Academy, chcąc podążać śladami ojca, ale nie znalazła w sobie aż tyle motywacji, by kontynuować naukę. Po pewnym czasie ojciec zaproponował jej współpracę przy produkcji filmu o Avengersach, by mogła jednocześnie odpocząć od nauki oraz podszkolić się w praktyce u boku znanego reżysera. Zbyt dobrze jej się współpracowało z ojcem i już kompletnie zapomniała, jak to jest na uczelni, ale ciągłe pytania rodziców na ten temat niedługo dały jej odpocząć.
     - Tak, w przyszłym tygodniu wracam na zajęcia. Mam co prawda trochę zaległości, ale dyrektor pozwolił mi nadrobić wszystko na dodatkowych zajęciach, żebym nie musiała tracić roku. Chyba nazwisko mojego ojca jest tam dość dobrze znane, że aż tak poszli mi na rękę.
     - Cieszę się, że udało ci się załatwić tę sprawę z uczelnią, wiem jak ważne jest to dla ciebie.
     - Nie tylko dla mnie - zaśmiała się. - Rodzice będą w siódmym niebie, kiedy ich o tym poinformuję.
     - Najważniejsze, żebyś sama dobrze czuła się z tą decyzją.
     - Jak na razie nie mogę się doczekać, kiedy zacznę...
     - I do jest najważniejsze - zapewnił. - A jak sytuacja z Tomem? Wyjaśniliście już sobie wszystko?
     Angelina nie wiedziała, że Noah i Holland stali się takimi dobrymi znajomymi, że o niej rozmawiali, ale domyśliła się, że to właśnie jej były chłopak jest źródłem, z którego Brytyjczyk czerpie informacje na jej temat. Nie przeszkadzało jej to, gdyż sama niechętnie o sobie mówiła, zwłaszcza o swoich wadach i problemach.
     - Ta, choć nie rozmawialiśmy jeszcze odkąd Tom wyjechał do Europy. Widziałam, że mam od niego sporo wiadomości i nieodebranych połączeń, ale na razie muszę pozałatwiać spawy tutaj, na miejscu, a dopiero później przeniosę się na inny kontynent. - Usłyszała śmiech Noah i ucieszyła się, że jeszcze może go rozbawić.
     - Mam nadzieję, że będziecie dobrymi przyjaciółmi. - Bardzo dobrze znała Noah i jego poczucie humoru, więc nie musiała zbytnio się wysilać, by wyczuć podtekst w wypowiedzi byłego chłopaka.
     - Nie szukam sobie chłopaka, Centineo - powiedziała z powagą.
     - Nic takiego nie sugeruję. Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie słychać ciepła w twoim głosie, kiedy o nim mówisz...
     - Jest moim przyjacielem. Zbliżyliśmy się do siebie. Ale żeby od razu mówić o jakimś związku, to nawet nie ma mowy. Na razie starczy mi wrażeń.
     - Mimo wszystko, chcę być pierwszy, który się dowie o tym, że Angelina Russo i Tom Holland są parą! - zaśmiał się, a Angelina zakończyła rozmowę krótkim "odwal się" i wcisnęła czerwoną słuchawkę.
      Nie było takiej możliwości, by zaczęła spotykać się z Tomem. Nawet jeśli naprawdę jej się podobał, nie chciała powtarzać błędów z przeszłości, z poprzedniego związku. Wiedziała przecież, że nie potrafi nie być zazdrosna. A jeśli znowu byłaby w związku z aktorem, nie zaakceptowałaby tego, że miałby on grać sceny pocałunków z inną kobietą... A co dopiero sceny łóżkowe!
     Nie!
     Nie popełni drugi raz tego samego błędu! Nie zakocha się w aktorze!

*


     Zadzwoniła do mamy, by poinformować ją o swojej decyzji związanej z kontynuowaniem nauki, a że akurat rodzice byli razem, jedli obiad w restauracji, nie musiała także dzwonić do ojca. Oboje ucieszyli się z jej decyzji i od razu chcieli to uczcić, wydając przyjęcie z tej okazji, ale stanowczo odmówiła, kłamiąc, że wciąż nie za dobrze czuje się po migrenie, jaka jej towarzyszyła przez kilka dni. Rodzice nalegali jednak, by w jakikolwiek sposób świętować jej powrót na studia, toteż przystała na wspólną kolację u nich w domu, jeszcze tego samego wieczora. Zapowiedzieli, że zaproszą jedynie Roberta Downey'a wraz z żoną i Noah, ale zgodziła się tylko na przyjaciela i jego żonę, po raz tysięczny tłumacząc mamie, że jej związek z Centineo dobiegł końca i są tylko przyjaciółmi. Poza tym, Noah na pewno ma już plany na ten wieczór, gdyż zaczął spotykać się z jakąś dziewczyną.
     Co do tego ostatniego nie miała pewności, ale kiedyś Noah napomknął jej, że zaczął się z kimś spotykać, chyba próbował dać jej do zrozumienia, że ich związek to już przeszłość. Ona wiedziała o tym już wcześniej, ale mimo wszystko cieszyła się, że były chłopak wciąż jest jej przyjacielem i pragnie dzielić się z nią swoim życiem.
     Mama zapytała Angelinę, czy pomiędzy nią i Robertem wszystko już jest w porządku, a kiedy dziewczyna nie umiała udzielić konkretnej odpowiedzi na to pytanie, matka nakazała jej, by zadzwoniła do przyjaciela i zakończyła ten ich dziecinny konflikt. Angelina zapewniła mamę, że to zrobi i czym prędzej się z nią pożegnała, gdyż miała dosyć jej wtrącania się w życie córki.
     Zakończywszy rozmowę, Angelina odetchnęła ciężko. Nie lubiła, kiedy matka mówiła jej, co ma robić, ale w tym przypadku miała rację. Russo wiedziała, że Robert już się na nią nie gniewa, bo inaczej nie dzwoniłby do niej ani nie wysyłał wiadomości, jednak mimo wszystko, znając przyjaciela, powinna go przeprosić. Chciał dla niej dobrze, a ona zachowała się jak gówniara.

Wiadomość od ROBERT DOWNEY JR


PRZEMYŚLAŁAŚ JUŻ SWOJE ZACHOWANIE? JA ZE SWOJEJ STRONY MOGĘ POWIEDZIEĆ, ŻE MOŻEMY NORMALNIE ROZMAWIAĆ. JAK Z HOLLANDEM? 


WSZYSTKO DOBRZE? TWÓJ OJCIEC MÓWIŁ, ŻE Z NIKIM SIĘ NIE KONTAKTUJESZ I NIE ODBIERASZ TELEFONÓW. DRZWI TEŻ NIKOMU NIE OTWIERASZ. 


JESTEM WKURZONY I SIĘ MARTWIĘ. DAJ ZNAĆ, CO Z TOBĄ.


     Uśmiechnęła się na widok kilku tych wiadomości od Roberta. Zawsze mogła na niego liczyć i nigdy nie mogłaby powiedzieć, że ją zostawi w potrzebie. Był prawdziwym przyjacielem.
     Wybrała jego numer, a on natychmiast odebrał, jakby czekał na telefon.
     - No proszę, księżniczka raczyła się odezwać. Lepiej żebyś miała dobre wytłumaczenie, bo inaczej się rozłączę i możesz zapomnieć o moim nazwisku na liście swoich kontaktów. - Był wkurzony, bez dwóch zdań.
     - Przepraszam - powiedziała szczerze, z głębi serca. - Za wszystko. Powinnam ci dać znać, napisać wiadomość, cokolwiek, ale przez ostatni tydzień nie mogłam dojść do siebie. - I opowiedziała mu, jak wielką miała migrenę, że nie dała rady wstać z łóżka, by cokolwiek zrobić. Ale mimo tych ponurych wiadomości, przekazała mu tę jedną dobrą nowinę, którą podzieliła się również z rodzicami i Noah. Robert wyraził swój zachwyt i bardzo chętnie przyjął zaproszenie od Angeliny na wieczorną kolację z nią i jej rodzicami. Oni co prawda już zdążyli go zaprosić, jednak nie poinformowali go o powodzie tego nagłego spotkania.
     - A jak tam z Hollandem? - zapytał Robert.
     - A co ma być? - odpowiedziała pytaniem. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest w porządku.
     - To naprawdę dobry chłopak...
     - Nie zaczynaj - przerwała mu. Dobrze wiedziała, co chce powiedzieć, że chce zacząć taką samą gadkę jak Noah. - Nie szukam pocieszenia po poprzednim związku.
     - No już, dobrze - zaśmiał się. - Widzę, że to drażliwy temat. Ale rozmawiałaś z nim odkąd wyjechał?
     - Jeszcze nie. - Miała na końcu języka pytanie, czy on się z nim kontaktował, ale ugryzła się w język.
     - Pytał o ciebie - powiedział po chwili, a jej serce przewróciło się w piersi. Nie wiedziała, skąd w ogóle taka reakcja, ale starała się ją stłumić, by nie dać nic po sobie poznać. Z ulgą jednak stwierdziła, że dobrze, iż Robert nie widzi teraz wyrazu jej twarzy, uśmiechu, który błąkał się gdzieś wokół jej ust.
     - Tak? To bardzo miło z jego strony...
     - Zmartwił się, że nie odpisujesz na jego wiadomości i nie oddzwaniasz. Powiedziałem mu, że poproszę cię, byś jak najszybciej się z nim skontaktowała. On też się o ciebie martwi...
     - Zadzwonię do niego jutro - zapewniła.
     Po tych słowach wymienili jeszcze parę zdań, po czym zakończyli rozmowę.
     Angelina chciała natychmiast wybrać numer Hollanda, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie mogła przecież zachowywać się jak nastolatka i lecieć na każde zawołanie do faceta, który wyraża jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. Nie mogła pozwolić sobie na zbyt wiele emocji. Tom był jej przyjacielem i tak miało zostać.