To zadanie, by skończyć tę historię jeszcze w 2020 roku trochę mnie przerosło. Ale ten rok musi być lepszy od poprzedniego. Mam listę rzeczy do zrobienia i ukończenie tego opowiadanie jest na tej liście, i to na jednym z pierwszych miejsc. Więc muszę się w sobie zebrać i, póki mam na to czas, będę siedziała nad tą historią do czasu, aż jej nie skończę. Postanowione.
Kiedy zmierzał w stronę drzwi wejściowych, zauważył dwóch starszych mężczyzn wychodzących z domu Angeliny. Kobieta za coś im dziękowała i uśmiechała się miło, żegnając się z nimi i życzyła im miłego dnia. Mężczyźni skinęli mu głowami na powitanie, mijając go bez słowa.
- Cześć, Tom - przywitała go Angelina, uśmiechając się do niego.
Mężczyźni wsiedli do zaparkowanego przy ulicy samochodu, którego wcześniej nie dostrzegł i odjechali.
- Kto to? - spytał, wskazując na odjeżdżające auto.
- Bardzo mili i serdeczni panowie, którzy zabrali moją zniszczoną kanapę i obiecali, że w przyszłym tygodniu dostanę nową, którą zamówiłam - odrzekła, odrobinę niezadowolona, że Tom jak zwykle unika powitania. - Wejdź. Od razu przepraszam za bałagan. Ale niedługo skończę.
Kiedy przekroczył próg domu, nie mógł wyjść ze zdumienia. Do tej pory chyba gdzieś w głębi serca miał nadzieję, że Noah odrobinę przesadzał z tym, że Angelina wszystko zniszczyła, ale widocznie miał całkowitą rację. Stojące przed drzwiami wejściowymi worki na śmieci, zapewne zawierały pościel i zniszczone poduszki z kanapy, gdyż w salonie na podłodze walały się jeszcze strzępy materiału. Na schodach prowadzących na piętro ujrzał pocięte ręczniki i drobne przedmioty, które też zapewne miały skończyć w śmietniku.
- Niezły bajzel, co? - mruknęła.
- Niezły - przyznał. - Słuchaj... chyba musimy porozmawiać. - Odwrócił się w jej stronę i próbował spojrzeć jej w oczy, ale ona za wszelką cenę starała się tego uniknąć. Chwyciła za odkurzać i zaczęła zbierać nim resztki śmieci z podłogi, ale on natychmiast jej przerwał, wyłączając urządzenie. - Spotkałem się z Noah. Wiem, że cierpisz na depresję i ataki paniki. A to tutaj - wskazał na bałagan - to efekt jednego z nich. Zaczęłaś się martwić o mnie i moją podróż do Europy, przez co zniszczyłaś kanapę... w ogóle wszystko. Jest mi z tym bardzo źle, bo to przeze mnie... Nie wiem, co mam powiedzieć, bo gdybym wiedział o tym wszystkim wcześniej, na pewno jakoś inaczej przekazałbym ci tę wiadomość o wyjeździe...
- To nie twoja wina - przerwała mu. - No w sumie... trochę twoja. Ale nie przejmuj się. Nie mówiłam ci nic o depresji, o tym wszystkim, bo uznałam, że możesz zacząć traktować mnie inaczej. - Przeszła do kuchni i oparła się o blat, chwytając się za głowę. Od kilku dni ból głowy jej nie opuszczał, bała się, że znowu dostanie migreny i znowu nie będzie dała rady wstać z łóżka. - Nawet nie mów, że tak by się nie stało. Pamiętam, jak Noah patrzył na mnie ze współczuciem, starając się nie okazywać, jak bardzo jest mu przykro i jak bardzo nie umie zrozumieć tej choroby. Nikt nie potrafi. Depresja? Przecież to wymysł. To nie choroba. Ale uwierz mi, że nie chcesz na to cierpieć. Nie chcesz codziennie myśleć o sobie, że nie nadajesz się do niczego, nigdy nie będziesz z nikim szczęśliwy i nikogo nie obchodzisz, choć najbliższe ci osoby zapewniają, że jest inaczej. Nie chcesz wiedzieć, jak to jest, kiedy martwisz się o mamę, tatę, że w każdej chwili może przytrafić się im coś złego, a oni wcale nie myślą tak o tobie, bo mają cię głęboko gdzieś. Wiem, że nie zdawałeś sobie sprawy, że jestem chora, ale specjalnie to przed tobą ukrywałam, bo zdawałam sobie sprawę, że tak właśnie będziesz na mnie patrzył. - Zajrzała mu głęboko w oczy, a do niego dotarło, że ma całkowitą rację. Patrzy na nią ze współczuciem, bo nie rozumie tego, z czym Angelina się boryka, z czym musi mierzyć się każdego dnia.
- Nie chcę cię przepraszać - odezwała się znowu po chwili ciszy. Tom nie wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał. - Nie mam za co. Mimo, iż jesteś moim przyjacielem i powinniśmy mówić sobie o wszystkim, to i tak nie żałuję, że to przed tobą ukrywałam. Przy tobie czułam, że depresja gdzieś się chowa, że jej nie ma. I muszę ci za to podziękować, bo naprawdę o niej nie myślałam, gdy spędzałam z tobą czas. - Uśmiechnęła się na koniec, mimo okropnego bólu głowy.
- Bardzo żałuję, że nic mi nie powiedziałaś - przyznał Tom. Musiał być z nią szczery, skoro ona teraz zachowała się tak samo w stosunku do niego. - Chociaż muszę powiedzieć, że jednocześnie chyba nie umiałbym się nie zachowywać ostrożnie podczas spotkań z tobą. Czy to nie dziwaczne? - spytał, bo kiedy w głowie układał sobie tę wypowiedź, nie brzmiała ona tak beznadziejnie.
- Brzmi tak, jak powinno. Całkowicie to rozumiem - przyznała.
Po tych słowach, Tom nie miał już żadnych wątpliwości. Podszedł do Angeliny i przytulił ją najmocniej, jak tylko potrafił. Starał się oddać w tym uścisku wszystkie emocje, które teraz tak bardzo chciał jej przekazać - troskę o tę kobietę , która tak niespodziewanie stanęła na jego drodze i podziękowanie za to, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i zaczęła traktować go jak przyjaciela.
Trwali w tym mocnym uścisku dłuższą chwilę. Angelina też poczuła te emocje, którymi Tom chciał się z nią podzielić. Poczuła, że teraz naprawdę stali się sobie bliscy. Potrzebowała tego dotyku, którym ją obdarzył.
- Lepiej się bierzmy do pracy - mruknęła, odsuwając się od niego. - Nie chcę sprzątać tego syfu przez cały dzień.
*
W poniedziałek, Tom z samego rana musiał być na lotnisku, więc pożegnali się po południu w niedzielę, kiedy wracali ze wspólnego obiadu. Wieczorem Tom miał zjeść kolację z rodzicami i braćmi w restauracji, więc nie mógł poświęcić jej całego dnia, co doskonale rozumiała. Wciąż czuła lekki niepokój na samą myśl, że Tom miałby lecieć samolotem, który w każdej chwili mógł się rozbić, ale najmocniej jak tylko mogła, odrzucała od siebie te natrętne i nieprzyjemne myśli, co szło jej całkiem dobrze. Tom zapewniał ją, że wszystko będzie dobrze i najlepiej będzie, jeśli ten temat zostanie już całkowicie zamknięty.
Żegnając się, czule się przytulili i Tom zapewnił ją, że po powrocie, będą spędzać ze sobą więcej czasu, a kiedy zakończą się zdjęcia do filmu, będzie miał jej dość. Angelina śmiała się z jego słów, ale w głębi serca miała nadzieję, że Tom spełni swoją obietnicę. Jak najszybciej.
Kiedy wróciła do domu, myślała, że będzie płakać ze sutku i niepokoju, ale łzy nie chciały płynąć. Była chyba zbyt zmęczona, aby myśleć o jakichś nieprzewidzianych katastrofach lotniczych, a do tego ból głowy ani odrobinę nie ustąpił od kilku długich dni. A co najgorsze, stawał się jeszcze bardziej uciążliwy.
Tak naprawdę nie pamiętała kolejnych dwóch dni. Nie potrafiła podnieść się z łóżka, a kiedy już to robiła, by choćby skorzystać z łazienki lub przynieść sobie kolejne opakowanie tabletek przeciwbólowych, wymagało to od niej nieludzkiego wysiłku.
Znowu miała migrenę, znowu żadne leki nie pomagały, więc zostało jej jedynie leżenie w sypialni na piętrze i spanie przez dwadzieścia godzin na dobę. Nie dostała jeszcze nowej kanapy, a to nawet lepiej, gdyż nie miałaby sił, by otworzyć drzwi dostawcom, którzy by jej ją przywieźli. Nie odbierała telefonu, który pewnie gdzieś zapodział się w torbie, zapewne miał rozładowaną baterię, nie otwierała drzwi, mimo, ze dzwonek rozlegał się przez parę minut przynajmniej dwa razy dziennie. Nawet nie wiedziała, kto to mógł być. Całe szczęście, że w ogóle pamiętała, by zamknąć drzwi na klucz i zasunąć rolety w oknach, by nikt niepożądany nie mógł zajrzeć do środka.
Miała tyle spraw na głowie, ale żadnej z nich nie mogła teraz załatwić, gdyż nawet myślenie o nich sprawiało, że chciała po prostu umrzeć.
Popijając kolejną tabletkę przeciwbólową, modliła się w duchu, by kolejny dzień był lepszy od tego. Nakryła głowę kocem i spróbowała zasnąć.
*
Z łóżka wygrzebała się dopiero pod koniec tygodnia.
Migrena nigdy aż tak bardzo nie dała jej się we znaki, co tym razem. Nie wiedziała, czym mogło to być spowodowane, ale bardzo możliwe, że to przez ten stres związany z jej atakiem paniki i epizodem, po którym udało jej się pozbierać, ale zostawił on po sobie wyraźny ślad.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po pokonaniu migreny, była bardzo długa, gorąca kąpiel. Nic nie mogło podziałać na nią bardziej orzeźwiająco niż wylegiwanie się w wannie przez co najmniej pół godziny. Gdy woda stała się chłodniejsza, postanowiła wyjść z wanny. Zawinęła mokre włosy w ręcznik, a na nagie ciało zarzuciła puszysty szlafrok.
Na twarz nałożyła nawilżający krem i przeszła do salonu w poszukiwaniu torebki, w której prawdopodobnie zostawiła telefon. Faktycznie, był tam, z rozładowaną baterią, więc podłączyła go do ładowarki i w oczekiwaniu na naładowanie baterii, wróciła do łazienki, by ubrać się w luźne joggery i koszulkę oraz wysuszyć włosy.
*
Miała kilkanaście nieodebrany połączeń i chyba trzy razy tyle wiadomości, nie wspominając o poczcie głosowej. Mimo, iż zazwyczaj brakowało jej tego, że ktoś się nią interesuje, teraz, kiedy widziała te wszystkie próby skontaktowania się z nią, nie obeszło jej to. Domyślała się, że rodzice chcieli wiedzieć, jaką podjęła decyzję w sprawie studiów, które tak nagle porzuciła. Robert może też chciał z nią porozmawiać, ale o tej sytuacji, kiedy tak się poróżnili, Noah zapewne chciał znowu odebrać Thora, który przez ostatnie kilka dni był tak przez nią zaniedbywany, ale pewnie wiedział, że nie działo się z nią nic dobrego, gdyż przez większość tych dni, kiedy Angelina leżała w łóżku, on spał obok niej. Kochała go za to, że tak bardzo wyczuwał jej nastroje.
Wiadomość od: NOAH CENTINEO
ŻYJESZ? ZNOWU MASZ MIGRENĘ?
To była ostatnia wiadomość od byłego chłopaka, w poprzednich pytał o jej samopoczucie, ale na koniec i tak domyślił się, co jest powodem jej nieodzywania się. Pisał również, że był u niej, lecz nie otwierała drzwi, więc upewnił się w swoich przekonaniach. Zadzwoniła więc do niego, a Noah odebrał już po chwili.
- Hej! - zawołał do słuchawki z entuzjazmem. - Jak się czujesz?
- Cześć - odpowiedziała z uśmiechem, gdyż udzielił jej się dobry humor rozmówcy. - Już lepiej, dzięki. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale czułam się paskudnie. Muszę wziąć się w garść, jeśli nie chcę się stoczyć na samo dno.
- Twoi rodzice do mnie wydzwaniali. Pytali, jak twoje studia, czy podjęłaś jakąś decyzję?
Angelina chciała zrobić sobie przerwę od nauki, najbardziej wpłynęły na to problemy w jej związku z Noah, dlatego skończyła pierwszy semestr w New York Film Academy, chcąc podążać śladami ojca, ale nie znalazła w sobie aż tyle motywacji, by kontynuować naukę. Po pewnym czasie ojciec zaproponował jej współpracę przy produkcji filmu o Avengersach, by mogła jednocześnie odpocząć od nauki oraz podszkolić się w praktyce u boku znanego reżysera. Zbyt dobrze jej się współpracowało z ojcem i już kompletnie zapomniała, jak to jest na uczelni, ale ciągłe pytania rodziców na ten temat niedługo dały jej odpocząć.
- Tak, w przyszłym tygodniu wracam na zajęcia. Mam co prawda trochę zaległości, ale dyrektor pozwolił mi nadrobić wszystko na dodatkowych zajęciach, żebym nie musiała tracić roku. Chyba nazwisko mojego ojca jest tam dość dobrze znane, że aż tak poszli mi na rękę.
- Cieszę się, że udało ci się załatwić tę sprawę z uczelnią, wiem jak ważne jest to dla ciebie.
- Nie tylko dla mnie - zaśmiała się. - Rodzice będą w siódmym niebie, kiedy ich o tym poinformuję.
- Najważniejsze, żebyś sama dobrze czuła się z tą decyzją.
- Jak na razie nie mogę się doczekać, kiedy zacznę...
- I do jest najważniejsze - zapewnił. - A jak sytuacja z Tomem? Wyjaśniliście już sobie wszystko?
Angelina nie wiedziała, że Noah i Holland stali się takimi dobrymi znajomymi, że o niej rozmawiali, ale domyśliła się, że to właśnie jej były chłopak jest źródłem, z którego Brytyjczyk czerpie informacje na jej temat. Nie przeszkadzało jej to, gdyż sama niechętnie o sobie mówiła, zwłaszcza o swoich wadach i problemach.
- Ta, choć nie rozmawialiśmy jeszcze odkąd Tom wyjechał do Europy. Widziałam, że mam od niego sporo wiadomości i nieodebranych połączeń, ale na razie muszę pozałatwiać spawy tutaj, na miejscu, a dopiero później przeniosę się na inny kontynent. - Usłyszała śmiech Noah i ucieszyła się, że jeszcze może go rozbawić.
- Mam nadzieję, że będziecie dobrymi przyjaciółmi. - Bardzo dobrze znała Noah i jego poczucie humoru, więc nie musiała zbytnio się wysilać, by wyczuć podtekst w wypowiedzi byłego chłopaka.
- Nie szukam sobie chłopaka, Centineo - powiedziała z powagą.
- Nic takiego nie sugeruję. Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie słychać ciepła w twoim głosie, kiedy o nim mówisz...
- Jest moim przyjacielem. Zbliżyliśmy się do siebie. Ale żeby od razu mówić o jakimś związku, to nawet nie ma mowy. Na razie starczy mi wrażeń.
- Mimo wszystko, chcę być pierwszy, który się dowie o tym, że Angelina Russo i Tom Holland są parą! - zaśmiał się, a Angelina zakończyła rozmowę krótkim "odwal się" i wcisnęła czerwoną słuchawkę.
Nie było takiej możliwości, by zaczęła spotykać się z Tomem. Nawet jeśli naprawdę jej się podobał, nie chciała powtarzać błędów z przeszłości, z poprzedniego związku. Wiedziała przecież, że nie potrafi nie być zazdrosna. A jeśli znowu byłaby w związku z aktorem, nie zaakceptowałaby tego, że miałby on grać sceny pocałunków z inną kobietą... A co dopiero sceny łóżkowe!
Nie!
Nie popełni drugi raz tego samego błędu! Nie zakocha się w aktorze!
*
Zadzwoniła do mamy, by poinformować ją o swojej decyzji związanej z kontynuowaniem nauki, a że akurat rodzice byli razem, jedli obiad w restauracji, nie musiała także dzwonić do ojca. Oboje ucieszyli się z jej decyzji i od razu chcieli to uczcić, wydając przyjęcie z tej okazji, ale stanowczo odmówiła, kłamiąc, że wciąż nie za dobrze czuje się po migrenie, jaka jej towarzyszyła przez kilka dni. Rodzice nalegali jednak, by w jakikolwiek sposób świętować jej powrót na studia, toteż przystała na wspólną kolację u nich w domu, jeszcze tego samego wieczora. Zapowiedzieli, że zaproszą jedynie Roberta Downey'a wraz z żoną i Noah, ale zgodziła się tylko na przyjaciela i jego żonę, po raz tysięczny tłumacząc mamie, że jej związek z Centineo dobiegł końca i są tylko przyjaciółmi. Poza tym, Noah na pewno ma już plany na ten wieczór, gdyż zaczął spotykać się z jakąś dziewczyną.
Co do tego ostatniego nie miała pewności, ale kiedyś Noah napomknął jej, że zaczął się z kimś spotykać, chyba próbował dać jej do zrozumienia, że ich związek to już przeszłość. Ona wiedziała o tym już wcześniej, ale mimo wszystko cieszyła się, że były chłopak wciąż jest jej przyjacielem i pragnie dzielić się z nią swoim życiem.
Mama zapytała Angelinę, czy pomiędzy nią i Robertem wszystko już jest w porządku, a kiedy dziewczyna nie umiała udzielić konkretnej odpowiedzi na to pytanie, matka nakazała jej, by zadzwoniła do przyjaciela i zakończyła ten ich dziecinny konflikt. Angelina zapewniła mamę, że to zrobi i czym prędzej się z nią pożegnała, gdyż miała dosyć jej wtrącania się w życie córki.
Zakończywszy rozmowę, Angelina odetchnęła ciężko. Nie lubiła, kiedy matka mówiła jej, co ma robić, ale w tym przypadku miała rację. Russo wiedziała, że Robert już się na nią nie gniewa, bo inaczej nie dzwoniłby do niej ani nie wysyłał wiadomości, jednak mimo wszystko, znając przyjaciela, powinna go przeprosić. Chciał dla niej dobrze, a ona zachowała się jak gówniara.
Wiadomość od ROBERT DOWNEY JR
PRZEMYŚLAŁAŚ JUŻ SWOJE ZACHOWANIE? JA ZE SWOJEJ STRONY MOGĘ POWIEDZIEĆ, ŻE MOŻEMY NORMALNIE ROZMAWIAĆ. JAK Z HOLLANDEM?
WSZYSTKO DOBRZE? TWÓJ OJCIEC MÓWIŁ, ŻE Z NIKIM SIĘ NIE KONTAKTUJESZ I NIE ODBIERASZ TELEFONÓW. DRZWI TEŻ NIKOMU NIE OTWIERASZ.
JESTEM WKURZONY I SIĘ MARTWIĘ. DAJ ZNAĆ, CO Z TOBĄ.
Uśmiechnęła się na widok kilku tych wiadomości od Roberta. Zawsze mogła na niego liczyć i nigdy nie mogłaby powiedzieć, że ją zostawi w potrzebie. Był prawdziwym przyjacielem.
Wybrała jego numer, a on natychmiast odebrał, jakby czekał na telefon.
- No proszę, księżniczka raczyła się odezwać. Lepiej żebyś miała dobre wytłumaczenie, bo inaczej się rozłączę i możesz zapomnieć o moim nazwisku na liście swoich kontaktów. - Był wkurzony, bez dwóch zdań.
- Przepraszam - powiedziała szczerze, z głębi serca. - Za wszystko. Powinnam ci dać znać, napisać wiadomość, cokolwiek, ale przez ostatni tydzień nie mogłam dojść do siebie. - I opowiedziała mu, jak wielką miała migrenę, że nie dała rady wstać z łóżka, by cokolwiek zrobić. Ale mimo tych ponurych wiadomości, przekazała mu tę jedną dobrą nowinę, którą podzieliła się również z rodzicami i Noah. Robert wyraził swój zachwyt i bardzo chętnie przyjął zaproszenie od Angeliny na wieczorną kolację z nią i jej rodzicami. Oni co prawda już zdążyli go zaprosić, jednak nie poinformowali go o powodzie tego nagłego spotkania.
- A jak tam z Hollandem? - zapytał Robert.
- A co ma być? - odpowiedziała pytaniem. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest w porządku.
- To naprawdę dobry chłopak...
- Nie zaczynaj - przerwała mu. Dobrze wiedziała, co chce powiedzieć, że chce zacząć taką samą gadkę jak Noah. - Nie szukam pocieszenia po poprzednim związku.
- No już, dobrze - zaśmiał się. - Widzę, że to drażliwy temat. Ale rozmawiałaś z nim odkąd wyjechał?
- Jeszcze nie. - Miała na końcu języka pytanie, czy on się z nim kontaktował, ale ugryzła się w język.
- Pytał o ciebie - powiedział po chwili, a jej serce przewróciło się w piersi. Nie wiedziała, skąd w ogóle taka reakcja, ale starała się ją stłumić, by nie dać nic po sobie poznać. Z ulgą jednak stwierdziła, że dobrze, iż Robert nie widzi teraz wyrazu jej twarzy, uśmiechu, który błąkał się gdzieś wokół jej ust.
- Tak? To bardzo miło z jego strony...
- Zmartwił się, że nie odpisujesz na jego wiadomości i nie oddzwaniasz. Powiedziałem mu, że poproszę cię, byś jak najszybciej się z nim skontaktowała. On też się o ciebie martwi...
- Zadzwonię do niego jutro - zapewniła.
Po tych słowach wymienili jeszcze parę zdań, po czym zakończyli rozmowę.
Angelina chciała natychmiast wybrać numer Hollanda, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie mogła przecież zachowywać się jak nastolatka i lecieć na każde zawołanie do faceta, który wyraża jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. Nie mogła pozwolić sobie na zbyt wiele emocji. Tom był jej przyjacielem i tak miało zostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz