Kobieto mojego życia,
oto przedstawiam Ci kolejny list, w którym chciałbym przekazać Ci parę wspomnień dotyczących naszego wspólnego życia. Dotyczy ono naszego drugiego spotkania.
Pamiętasz je?
Przywołaj ten obraz i zobacz to moimi oczami.
Drugi raz spotkaliśmy się już następnego dnia, gdy wieczorem znowu spacerowałaś wzdłuż oceanu. Tego dnia czekałem na Ciebie od samego rana, by choć przez chwilę Cię zobaczyć i mieć pewność, że nie wyjechałaś, a ja nie zrobiłem nic, by chociażby poznać Twoje imię. Spędziłem wiele długich godzin, wypatrując Cię wśród setek ludzi, spacerujących po plaży i za każdym razem, gdy myślałem, że Cię zobaczyłem, rozczarowywałem się, ponieważ się pomyliłem. Straciłem nadzieję, kiedy słońce już chyliło się ku zachodowi, a Ciebie wciąż nie było. Już miałem wracać i dać sobie spokój z Tobą i z czekaniem na Ciebie, ale wtedy zobaczyłem Cię znowu. Moje serce od razu przyspieszyło tempa, jak to było poprzedniego dnia, gdy podeszłaś do mnie, więc miałem już pewność, że to właśnie Ty kroczysz przy brzegu, wpatrzona w piasek pod Twoimi stopami. Znowu rozmyślałaś o czymś intensywnie, ubrana w żółtą sukienkę. Patrzyłem na Ciebie zahipnotyzowany, jakbym nigdy nie widział czegoś tak pięknego. Ale to byłaś Ty.
I to właśnie to chciałem Ci wyznać w tym liście.
Zawsze uwielbiałem na Ciebie patrzeć. Gdy chodziłaś zamyślona, kiedy miałaś zapłakane oczy, kiedy byłaś na mnie wściekła... Nigdy nie mogłem przestać się w Ciebie wpatrywać.
Tamtego dnia, kiedy ujrzałem Cię po raz drugi, zacząłem zastanawiać się, czy zgodziłabyś się, gdybym poprosił Cię o spotkanie. Tak, żeby móc rozpocząć znajomość, która dałaby mi choć namiastkę tego, co tak naprawdę chciałbym dostać. Wtedy zdecydowałem, że muszę zrobić coś, by nie stracić Cię już na samym początku.
Wpatrywałem się w Ciebie, nie mogąc oderwać wzroku, a Ty chyba to poczułaś, ponieważ w pewnym momencie zaczęłaś się rozglądać, a kiedy dostrzegłaś mnie, siedzącego na pasku, odwróciłaś wzrok i szłaś dalej, zupełnie mnie ignorując.
Byłaś wtedy taka piękna! Tego dnia widziałem Cię pierwszy raz i od razu poczułem, że muszę poznać chociaż Twoje imię. Pamiętam każdy szczegół tego spotkania. Pamiętam, co zrobiłem, co powiedziałem... Pamiętam też to, jak Ty na to wszystko zareagowałaś.
Zebrałem całą odwagę, na jaką było mnie stać i podszedłem do Ciebie, próbując wydobyć z siebie swobodny ton. ,,Piękny zachód słońca, nie sądzisz?", zapytałem, gdy zacząłem iść z Tobą ramię w ramię. Chyba się mnie przestraszyłaś, bo podskoczyłaś na dźwięk mojego głosu, podniosłaś wzrok i widziałem, że jesteś bardzo zaskoczona.
,,Proszę?". Wyglądałaś wtedy tak pięknie... Twoje uniesione brwi w geście zdziwienia, zdezorientowane spojrzenie... Chciałem Cię taką oglądać jak najczęściej.
,,Powiedziałem, że mamy piękny zachód słońca", powtórzyłem, wciąż zachwycając się Twoją urodą. Byłem najszczęśliwszym facetem na Malediwach, kiedy mogłem tak iść obok Ciebie, mając jednocześnie świadomość, że możesz kazać mi odejść.
,,Ach! Tak, tak. Naprawdę niesamowity", odrzekłaś i spojrzałaś w tę stronę, gdzie niebo i ocean stawały się jedną częścią, jakby zawsze tak było. Pomyślałem wtedy, że to jedyna szansa, by zmienić coś między nami i nie mogę jej zmarnować.
,,William", przedstawiłem się, a Ty spojrzałaś na mnie, jakbym powiedział coś nie tak. Przez chwilę chyba nie wiedziałaś, co zrobić, jednak szybko skinęłaś głową i wypowiedziałaś najpiękniejsze imię na świecie, które po tym spotkaniu miałem w głowie przez cały czas.
,,Cassandra".
,,Bardzo miło mi cię poznać", odpowiedziałem, powstrzymując się, by nie złapać Cię za dłoń. Ty wzruszyłaś tylko ramionami, jakby w ogóle nie zależało Ci na byciu uprzejmą, czy podtrzymaniu rozmowy. Ale nawet cisza, która potem zapanowała między nami, nie przeszkadzała mi. Po prostu rozkoszowałem się myślą o tym, że idę obok Ciebie, co nawet nie było do pomyślenia jeszcze jakiś czas temu.
Kiedy pierwsza się odezwałaś, trochę mnie zaskoczyłaś swoim tonem. Wydawałaś się być zirytowana i nawet nie kryłaś się z tym, że chyba trochę Ci zawadzałem, przeszkadzając w rozmyślaniach.
,,To ty jesteś tym chłopakiem, który wczoraj się ze mnie śmiał, prawda?". Nie próbowałaś być uprzejma, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że z Ciebie nie da się żartować.
,,Tak, ale naprawdę to nie miało na celu ośmieszania cię, ani nic podobnego!", zacząłem się tłumaczyć. ,,Nie chciałem, żeby tak to wyszło... sam nie wiem, dlaczego tak zareagowałem...".
,,Nie tłumacz się", odrzekłaś, a ja poczułem się jak ostatni idiota, bo dotarło do mnie, jak musiałaś się czuć. Wiedziałem, że właśnie traciłem szansę na stworzenie z Tobą jakiejkolwiek więzi.
,,Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię urazić".
Nagle zatrzymałaś się gwałtownie, a ja odwróciłem się, zdziwiony Twoim zachowaniem. Ujrzałem zagniewaną dziewczynę, której rozdrażnienie wymalowało zmarszczki na twarzy; założyłaś ręce na biodra i patrzyłaś na mnie z mordem w oczach.
,,Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co. A tak właściwie to o co ci chodzi? Wczoraj gapiłeś się na mnie, kiedy spacerowałam, dzisiaj wygląda na to, że na mnie czekałeś... Co to ma znaczyć? Bo nie za bardzo podoba mi się, że ktoś jest wobec mnie nachalny. A zwłaszcza ktoś, kogo w ogóle nie znam i nie wiem czy mam ochotę poznawać".
Oniemiałem.
Naprawdę nie wiedziałem, co mam Ci na to odpowiedzieć. Wiedziałem, że możesz być zła, jednak nie spodziewałem się, że powiesz to wszystko tak dosadnie, że całkowicie odbierze mi mowę.
Zupełnie nie miałem pojęcia jak zareagować, więc zdecydowałem, że lepiej będzie zostawić Cię w spokoju. Pamiętasz jak wtedy odszedłem?
Powiedziałem tylko ,,przepraszam", odwróciłem się i odszedłem stamtąd, byś nie musiała mnie więcej oglądać.
Chciałem dać Ci spokój i stwierdziłem, że odejście będzie najlepszym wyjściem.
I teraz także odszedłem, tyle, że na zawsze.
Jednak w Twojej pamięci chciałbym być jak najdłużej.
To jest takie, takie ....idealne. ! <3 Uwielbiam czytać te listy, sprawiają wrażenie autentycznych, a sam pomysł jest naprawdę niebanalny i świetny jednym słowem ;) To wszystko jest takie smutne, ale jednocześnie hipnotyzujące i nie mogę się oderwać od tego opowiadania. Czekam z niecierpliwością na następną "prawdę". :)
OdpowiedzUsuńCałusy. <3
Lena.
Szczerze? Mam mieszane uczucia. Po pierwsze czytając czuję się jakbym naprawdę czytała cudze listy i walczę ze sobą, żeby tego nie czytać, tak jakby to było adresowane do prawdziwej osoby. Po drugie ten pomysł łudząco przypomina mi P.S. Kocham Cię i nie wiem, co mam o tym myśleć. Z jednej strony wygląda to jak plagiat, ale z drugiej o coś takiego cię nie posądzam. Wiem - treść listów jest zupełnie inna, ale sam fakt listów jest dla mnie trudny do przełknięcia.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedną obawę. Napisałaś dopiero trzy listy (dość krótkie), a ja już zaczynam się bać, że po jakimś czasie to zacznie trącić banałem. Nie zrozum mnie źle, ale czasami kiedy autor nie do końca ma sprecyzowaną wizję tego, co chce stworzyć, gubi się. Poza tym dla mnie tak na dobrą sprawę każdy list jest przesłodzony. Sorry, ale ja tego nie kupuję.
Przekonaj mnie następnym, że się mylę.
Komentarz mi się nie dodał i muszę pisać jeszcze raz! Dobrze, że się nie rozpisywałam, bo szlag by mnie chyba trafił. W każdym razie, pewnie powiadomienie mi wysłałaś na gg... przyznaję się bez bicia, że dawno tam nie byłam. A co do treści samego listu, jestem naprawdę pod wrażeniem. Fajnie się to czytało. Jestem niezmiernie ciekawa, jak dalej to będzie wyglądać i kiedy Cassandra ulegnie urokowi Williama ;)
OdpowiedzUsuń~A.
Przepraszam za tak późno komentarz :D
OdpowiedzUsuńA więc blog świetny ten list boski... czuje się jakbym czytała cudze sprawy... -.-
Nieważne czekam na następny :D
Trochę się czuje jak jakaś podglądaczka, te listy były pisane z taka pasja, że widać ją na tym blogu, kilka słów i już można się zatracić w tym opowiadaniu. Jest takie doskonale, że nie mam pojęcia co by Ci tu jeszcze napisać.
OdpowiedzUsuńNo to mamy ciezki moment w ich znajomosci.. To musialo byc ciezkie dla Williama, by tak po prostu odejsc i dac jej spokoj. Na jego miejscu chyba bym sie zalamala, w koncu nie na co dzien spotyka sie tak idealna dziewczyne.
OdpowiedzUsuńCzuje sie jakbys juz kiedys byla zakochanym facetem, bo z ogromna dokladnoscia opisujesz jego uczucia, ktore wydaja sie przezyte naprawde. Super!
/Little