wiem, że możesz już mieć dość czytania tych listów ode mnie, ale ja naprawdę chciałbym Ci wszystko opowiedzieć o tym, co czuję w danym momencie, kiedy życie z każdą chwilą ze mnie uchodzi. Wkrótce wyjaśnię Ci to, dlaczego Cię opuściłem, dlaczego miałem przed Tobą trochę tajemnic, które nagromadziły się wraz z ubywającymi dniami mojego życia.
Jednak najpierw, oczywiście, kolejne wspomnienie, które wkradło się do mojej głowy, a którym chciałbym się z Tobą podzielić. W głębi serca mam nadzieję, że Cię nie zanudzam, że wraz ze mną wspominasz te piękne chwile naszego życia, nasze wspólne momenty, do których chciałbym za wszelką cenę wrócić...
Jeśli zanudzam, to przepraszam, jednak inaczej nie potrafię. Muszę Ci to przypomnieć, abyś wiedziała, jak wiele dla mnie znaczyłaś wtedy, i jak wiele znaczysz dla mnie teraz, kiedy mnie już nie ma i patrzę na Ciebie z góry.
Uwielbiałem zawsze chodzić z Tobą na spacery, wiesz? Zawsze wtedy byłaś taka radosna, zawsze pełna życia i chciałaś ciągle gdzieś ze mną chodzić, oby chodzić, oby spacerować i być gdzieś razem na świeżym powietrzu. Od zawsze byłem domatorem i nie za bardzo lubiłem wychodzić do ludzi, gdyż drażniła mnie sama ich obecność (swoją drogą, Ty także nie przepadałaś za ludźmi, więc dziwiło mnie to, iż takie spacerowanie pośród nich Ci nie przeszkadza, jednak nie mówiłem nic). Chodziłem więc na te spacery z Tobą, ponieważ robiłem to tylko dla Ciebie.
I wiesz co?
Zauważyłem wtedy, że akurat w takich momentach wydajesz się być najszczęśliwszą kobietą na świecie. Chodzenie na świeżym powietrzu i rozmawianie ze mną dawało Ci tak wiele radości, że samo patrzenie na Ciebie w takich sytuacjach dawało radość i mnie. Lubiłem patrzeć na Ciebie taką roześmianą i rozgadaną. Lubiłem Cię słuchać, nawet, gdy mówiłaś największe głupstwa, by po prostu mówić i dzielić się ze mną Twoim dobrym humorem. To były kolejne najcudowniejsze chwile mojego życia, które chciałbym pamiętać zawsze i wszędzie, bo przypominają mi o tym, jak cudowne było moje życie z Tobą.
Nawet, jeśli czasem myślałem, iż jesteś szalona albo niespełna rozumu, kiedy tak mówiłaś i mówiłaś, niekiedy niezrozumiale, a ja nie miałem pojęcia, o czym do mnie mówisz.
Chciałbym znowu móc zaprosić Cię na spacer, albo żebyś Ty znowu zapragnęła przejść się gdzieś, gdziekolwiek, oby ze mną... Chciałbym, żebyś znowu zaczęła jakiś mało istotny temat i pociągnęła go w takim kierunku, że minutę później mówiłabyś już non stop, robiąc przerwy tylko na oddech lub śmiech... żebyś poczuła się jakbyśmy znali się od zawsze, jakbyśmy znali swoje myśli... I chciałbym sam poczuć się tak samo.
Chciałbym się tak czuć już zawsze.
Na zawsze.
Kolejny list, na który trzeba było długo czekać. Ale pojawił się i następne, niestety, również będę wstawiać raz na miesiąc, a nawet rzadziej, ponieważ mam niemalże zerowy dostęp do Internetu.
Tyle czekałam i już tęskniłam za kolejną porcją listów <3
OdpowiedzUsuńNie zawiodłam się i zdecydowanie warto było czekać. Jestem niesamowicie ciekawa kolejnych :)
Życzę dużo czasu i weny ;*
Piękne, Angie! :* Aż żałuję, że dopiero teraz wpadłam, wybacz <3
OdpowiedzUsuń~A.
Warto było czekać, uwierz mi.
OdpowiedzUsuńOh, widzę, że nie jestem jedyną osobą, która szczerze nienawidzi ludzi, a mimo to nie przeszkadza jej zbytnio ich obecność. Po prostu są, a ja nie zwracam na nich zbytniej uwagi. Tylko, że ja nie jestem aż tak rozgadana, przez co trudniej jest mi złapać kontakt z innymi ludźmi. Ich historia ciekawi mnie z każdym listem coraz bardziej, a jest nietuzinkowa. I to tak bardzo mi się w niej nie podoba.
Dużo weny Ci życzę i czekam na kolejny list! :3
Piękny list. Czasami mam wrażenie, mówiąc o spacerach, że mogą być one nudne. Jednak z taką osobą jaką wybierał się William nie w sposób byłoby się źle czuć, a co dopiero nudzić.. Jednakże ta nuta smutku sprawia, że po przeczytaniu tego, ma się w sercu melancholię..
OdpowiedzUsuń/Little