poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Ostatnie pożegnanie. [5] ON



ON
Wróciłem do domu późnym wieczorem, mając nadzieję, że mój brat dawno już będzie spał. Przez ten wypadek żaden z nas nie mógł skupić się na nagrywaniu nowej płyty, więc Gustav z Georgiem wrócili na kilka dni do Niemiec, a ja z Tomem przeniosłem się ze studia do naszego domu w Los Angeles. Caroline dzisiaj wróciła do siebie, ponieważ poprosiłem ją o to. Może to było trochę głupie, ale wiedziałem, że dzisiejszego wieczoru nie będę dla niej zbyt dobrym towarzyszem. W tej chwili chciałem tylko wziąć zimny prysznic, aby trochę ochłonąć, przespać się godzinę i wrócić z powrotem do szpitala.
- Wyjaśnisz mi, co się stało? – usłyszałem za plecami, kiedy odwieszałem kurtkę do szafy. Tom nie wyglądał na zadowolonego.
Nie potrafiłem nic powiedzieć. W takich sytuacjach to ona pocieszała mnie najlepiej. Pozwoliła, abym wypłakał się w jej ramię, a później poprawiała mi humor głupimi żartami. Dzisiaj miałem Toma, który – podobnie jak ja – nie miał pojęcia o tym, co w niej siedziało. Nie miał pojęcia, że była we mnie zakochana.
- Będziesz tak stał jak kołek? – Tom nie dawał za wygraną, kiedy zobaczył, że nadal stoję w przedpokoju i tępo patrzę na swoje stopy. – Właź wreszcie do domu i mów, co się stało.
Ręką wskazał mi kierunek, w którym mam się udać, więc złapałem tylko swoją torbę i poszedłem za nim do salonu połączonego z kuchnią i jadalnią. To było bardzo duże pomieszczenie. Lubiłem takie. Wolałem mieć jedno wielkie i przestronne miejsce niż kilka przedzielonych drzwiami. Dzięki temu podczas robienia obiadu mogłem rozmawiać z kimś, kto siedział przy stole oraz z tym, kto zajmował kanapę i oglądał telewizję. Teraz zająłem miejsce przed telewizorem, podciągnąłem nogi pod brodę i zacząłem delikatnie głaskać po głowie Pumbę, który drzemał na poduszce.
- Bill, odezwij się wreszcie! – warknął Tom. Był naprawdę na mnie zły, ale nie przejmowałem się. W głowie analizowałem wszystko, co wydarzyło się odkąd poznałem ją. Nie mogłem wyłapać momentu, w którym ona się we mnie zakochała.
- Tom… - zacząłem wreszcie i nie poznałem nawet własnego głosu. – Ona powiedziała, że złamałem jej serce…
- Co? – Mój brat albo udawał, że nie usłyszał, albo był równie zszokowany, co ja. – O czym ty mówisz? Kto ci to powiedział? Masz mnóstwo fanek, które ci to mówią, więc nie powinieneś się przejmować, że któraś znowu ci to powiedziała.
- Ona mi to powiedziała. – Ledwie słyszałem własny głos. W głowie nagle znowu zadźwięczały mi jej słowa. A Tom w jednym momencie zamilkł. On także się tego nie spodziewał. Bo przecież ona była naszą przyjaciółką. Niejeden z nas żalił się na jej ramieniu, bo chociaż znaliśmy się od niedawna, to była częścią naszego zespołu.
- A ty jak na to zareagowałeś? – zapytał w końcu mój brat.
- Jak niby twoim zdaniem powinienem? Nawet nie zdążyłem się odezwać, bo zabrała ją karetka. Ale gdybym miał już jej coś odpowiedzieć, nawet nie wiedziałbym co. Zaskoczyła mnie.
- Caroline o tym wie? – odezwał się po dłuższej chwili milczenia. Pokręciłem głową, a on dodał: - To dobrze. Jeszcze zrobiłaby coś, czego byśmy nie chcieli.
- Czyli co? Co masz na myśli? – nie rozumiałem, o co mu chodzi.
- Nie wiem, Bill. Kobiety robią różne rzeczy. – Wiedziałem, że się wykręca, że o czymś mi nie mówi.
- Jakie rzeczy?
- Naprawdę nie wiem…
- Tom, jeśli rozmawiamy szczerze, to powiedz mi, o co chodzi – naciskałem.
- Caroline skarżyła mi się, że poświęcasz jej za mało uwagi. Nie czuje się doceniana, potrzebna. Jest jej smutno, że nie spędzasz z nią tyle czasu, co wcześniej, że nie okazujesz jej miłości, że traktujesz ją jak kogoś, kto tylko zapełnia miejsce. I nie zauważyłbyś, gdyby nagle od ciebie odeszła.
Zabolało mnie to. Bardzo. Może nawet bardziej niż gdybym usłyszał to od niej samej. Była to całkowita nieprawda, bo Caroline była kimś, z kim chciałbym spędzić resztę życia. Planowałem już dać jej pierścionek, ale nie wiedziałem jak to zrobić.
- To nieprawda – wyjąkałem do Toma.
- Ja o tym wiem, ale ona uważa, że już sobie odpuściłeś starania. Myślę, że wiedziała, iż będę z tobą o tym rozmawiał i chyba chciała, żebyś coś zrobił, zanim sama ci powie o tym, że nie czuje się już potrzebna.
Kolejne słowa mojego brata sprawiały, że czułem się coraz gorzej.
Przecież tak bardzo zależało mi na Caroline, że robiłem wszystko, aby czuła się jak najlepiej, żeby czuła jak bardzo mi na niej zależy. Czyżbym nie starał się wystarczająco?
- Kiedy ci o tym powiedziała? – zapytałem, starając się ukryć drżenie głosu. Nie chciałem, aby Tom widział jak płaczę.
- Tuż przed tym wypadkiem. Teraz oczywiście martwi się tak samo jak my. Ale myślę, że jak już wszystko się uspokoi, będzie chciała z tobą poważnie porozmawiać. Nie wiem, Bill, czy nie będzie chciała zrobić sobie przerwy w waszym związku, aby pokazać ci, że nie jest na każde twoje zawołanie.
Już nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Wstałem więc i skierowałem się w stronę łazienki. Chciałem zmyć z siebie cały brud dzisiejszego dnia i chciałem odpocząć. Miałem nadzieję, że zimny prysznic pomoże mi ogarnąć rzeczywistość. Wszedłem pod strumień lodowatej wody i aż zachłysnąłem się jej zimnem. Stałem tak parę minut, a kiedy już nie wytrzymałem, puściłem trochę letniej wody, żeby nie zamarznąć. Starałem się nie myśleć o niczym innym tylko o strumieniu wody, który zmywał ze mnie wszystkie myśli. Kiedy wyszedłem spod prysznica, owinąłem się ręcznikiem w pasie i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, sam sobie zadałem pytanie, czego tak naprawdę chcę od życia.
Wydać płytę, która będzie tym, czego tak naprawdę chciałem od początku naszej kariery.
Stworzyć z Caroline prawdziwy i mocny związek, który przetrwa wszystko.
Razem z Georgiem, Tomem i Gustavem osiągnąć sukces na miarę światowej sławy gwiazd.
Chciałem też utrzymać jak najlepszą relację z nią, z przyjaciółką, która była dla mnie bardzo ważna.
A co z tego wyszło? Tak naprawdę nic.
Bo płyta stała w miejscu, Caroline ma wątpliwości co do mojego uczucia do niej, a ona nagle wyznała mi miłość.
- Czemu to zrobiłaś? – wyszeptałem pytanie, tak naprawdę nie oczekując odpowiedzi.
Przemyłem twarz zimną wodą i przeszedłem do pokoju. Włożyłem spodnie od piżamy i wsunąłem się pod kołdrę nie licząc wcale na to, że zasnę.
Ale zasnąłem. Po kilku minutach.

1 komentarz:

  1. Taak... Jak to parę słów może odebrać sens życia i celów. Cóż, takie życie - można by było rzec, aczkolwiek chyba czasem potrzebne jest takie zatrzymanie się i dostrzeżenie tego, co się w monotonności dnia nie widzi. Odcinek mi się bardzo podobał - trzymam kciuki za dobry wybór Billa, choć na jego miejscu chyba sama bym nie wiedziała, co zrobić. Stawiałabym, chyba, jednak na to, co czuję Ja, nie ktoś inny, bo to w końcu osobiste szczęście i życie, a nie kogoś obcego. Jestem ciekawa, co postanowił, dlatego lecę czytać dalej :) :*

    OdpowiedzUsuń