ON
Było
mi bardzo ciężko, kiedy wróciłem do domu i uświadomiłem sobie, że straciłem
jedną z osób, które były dla mnie naprawdę ważne. Straciłem Elysę i nie
wiedziałem, co dzięki temu osiągnąłem. Bardzo mnie to przybiło, ale na szczęście Toma nie było w domu, kiedy wróciłam, więc spokojnie przeszedłem do swojego pokoju i zająłem umysł tym, co zawsze wychodziło mi najlepiej i pomagało właśnie takich trudnych dla mnie chwilach. Zająłem się pisaniem.
Otworzyłem
swój notatnik, z którym przeżyłem paręnaście ładnych lat. Był ze mną od zawsze,
odkąd zacząłem interesować się muzyką i pisaniem tekstów piosenek. Były w niej
wszystkie teksty, które kiedykolwiek stworzyłem. Zabierałem go ze sobą w każdą
podróż, bo przecież nie wiadomo, kiedy najdzie mnie ochota na pisanie i kiedy
przyjdzie mi do głowy jakiś tekst, który stanie się wielkim hitem. W tym
momencie jeszcze nie miałem konkretnego pomysłu, więc zacząłem przeglądać notatnik
od początku. Czarna okładka była już lekko zniszczona, ponieważ zeszyt służył
mi jakieś dziesięć lub dwanaście lat. Kartki były zapisane czarnym lub
niebieskim atramentem, czasem ołówkiem. Było tam mnóstwo skreśleń, bo na samym
początku wszystkie swoje teksty uważałem za beznadziejne. Ale wiele z nich
ujrzało światło dzienne i do dzisiaj fani Tokio Hotel za nimi szaleją na
naszych występach.
Na
którejś początkowej stronie natrafiłem na tekst piosenki ,,Wir sterben niemals
aus” i lekki uśmiech wpłynął mi na usta. Ile to lat temu pisałem ten tekst?
Ileż zmieniło się od tamtego czasu?
Wtedy
nie wiedziałem, kim tak naprawdę jestem i nie wiedziałem, co chciałbym robić w
życiu. Miałem tylko marzenia o wielkiej karierze muzyka i o swoim zespole,
który tworzyłbym razem z Tomem. Wielcy bracia – Tom i Bill Kaulitz. Bliźniacy,
którzy osiągnęli wszystko, o czym tak bardzo marzyli.
I
co miałem teraz z tego? Ile z tego, co chciałem, stało się rzeczywistością?
Wtedy,
jako nastolatek, nie wiedziałem, co będę robić teraz. Malowałem włosy, oczy i
paznokcie, bo tak wtedy się czułem – byłem dzięki temu rozpoznawalny, ale
robiłem to, bo tego pragnąłem. Chciałem się malować, by wyrazić siebie. Pisałem
smutne teksty, bo w głębi serca czułem wielkie cierpienie. Nawet nie wiem teraz,
dlaczego było mi wtedy tak smutno. Jednak chyba nastolatkowie tak właśnie mają. W pewnym momencie każdy człowiek czuje jakieś przygnębienie, nawet z błahego powodu, a później zamienia je w coś naprawdę dużego, żeby na koniec dojść do wniosku, że nie wie, dlaczego właściwie się smuci i tak naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby był chociaż przygnębiony, a co dopiero mówić o depresji i bezbrzeżnym smutku.
W
porównaniu z tym, co czułem w tej chwili, te wspomnienia sprzed
dziesięciu lat mogłyby sprawiać, że bym się uśmiechał.
Mimo, iż wtedy moje życie było ciężkie, ponieważ mieliśmy tyle samo fanów, co wrogów,
miło wspominam te czasy. Miałem problemy, ale poradziłem sobie z nimi.
Osiągnąłem to wszystko, co zamierzyłem sobie, kiedy byłem piętnastolatkiem z
głową pełną pomysłów. Znalazłem dwóch chłopaków, którzy razem ze mną i Tomem
mieli takie same marzenia. Gustav i Georg byli – i nadal są – moimi najlepszymi
przyjaciółmi i dziękuję Bogu za to, że znaleźli się w życiu moim i Toma. Od
tylu lat są wierni Tokio Hotel i mimo, iż już nie jesteśmy tak sławni, oni
wciąż dzielnie przy nas trwają i tym sposobem stali się również członkami naszej rodziny. Nie
poznałem nigdy w życiu równie wspaniałych osób, co oni.
No…
może oprócz Elysy.
Westchnąłem
głośno i przekręciłem kilka kartek wprzód. Tym razem natrafiłem na ,,Darkside
of the Sun” i po raz kolejny uśmiechnąłem się do siebie. Wszyscy nie mogli mi
się nigdy nadziwić, że miałem aż tyle pomysłów na piosenki i że aż tyle z nich
stawało się hitami list przebojów. Ja sam nie wiedziałem, jak to się dzieje, że
piosenki, które – moim zdaniem – były to bani, trafiały na szczyt, a te, które
uwielbiałem i uważałem, że są niezłe, niewielu tylko się podobało.
Gustav
zawsze mi tłumaczył, że ludzi nie sposób jest zrozumieć i powinienem cieszyć
się z tego, co mamy, a nie doszukiwać się tego, co tak naprawdę nie ma
większego znaczenia. Czasami fani zadawali nam pytania o to, jaka jest nasza
ulubiona piosenka i wiele razy zdarzało się tak, że kiedy odpowiadaliśmy
tytułem jakiegoś mało znanego utworu i mało lubianego, byli zdziwieni i doszukiwali się nie
wiadomo jakiej teorii. Poszedłem więc za radą Gustava i przestałem analizować.
Po prostu cieszyłem się z najmniejszych sukcesów, jakiejkolwiek piosenki i
cieszyłem się, że osiągnęła szczyt.
Przeszedłem
prawie do końca notatnika i stwierdziłem, że będę musiał kupić sobie nowy.
Tym
razem natrafiłem na ,,What if”. Zupełnie świeży kawałek. Napisałem go niedawno
i byłem z niego naprawdę dumny. Odkąd zaświtała mi w głowie pierwsza linijka
tekstu, wiedziałem, że ten utwór stanie się singlem nowej płyty.
Nagle
mnie oświeciło.
Sięgnąłem
po długopis leżący na biurku i zacząłem pisać…
-
Hej, Bill! Jesteś?! – usłyszałem głos Toma, który wydzierał się wniebogłosy. –
Halo?!
-
Jestem u siebie! – odkrzyknąłem. Chwilę później usłyszałem kroki na schodach.
Schowałem notatnik do szuflady, ponieważ na razie nie chciałem pokazywać
Tomowi, co stworzyłem. Byłby zły, gdybym nagle przedstawił mu mój szalony
pomysł.
-
Co się tak chowasz? – zapytał, wchodząc do mojego pokoju.
-
Wcale się nie chowam – odrzekłem, zasuwając szufladę. – Próbowałem coś napisać.
-
I jak? Udało się?
-
Chyba tak. Ale jeszcze muszę się nad czymś zastanowić.
-
Mam nadzieję, że nic nie chcesz zmieniać, bo w przyszłym tygodniu musimy dać
wszystkie nagrania, żeby ruszyć z produkcją płyt. – Spojrzałem na niego i
liczyłem na to, że jednak nie zauważy błysku w moim oku. – Nie… nawet nie mów…
-
Ale co? – udałem zdziwienie.
-
Cholera, Bill! Nie możesz w ostatniej chwili zmieniać całej płyty, bo nagle
wpadł ci do głowy pomysł na jakąś piosenkę! – Tom był zły. Widziałem to, ale i
tak miałem nadzieję, że się zgodzi. – Nie ma mowy! Wszystko jest dopięte na
ostatni guzik!
-
Wstrzymajmy się jeszcze dwa tygodnie! – poprosiłem, wstając i patrząc mu w
oczy. – Mam coś dobrego! Zobaczysz, że nie pożałujesz!
-
Zdajesz sobie sprawę, że przez twoje pomysły już nikt nie zechce wydać żadnej z
naszych płyt?! Z tą już było wiele problemów, bo najpierw nie podobały ci się
twoje własne teksty, później muzyka do nich, a na końcu cały krążek!
-
Tym razem będzie inaczej, Tom – nalegałem. Czułem, że to, co mam, będzie czymś,
co zaskoczy wszystkich i sprawi, że ja sam poczuję się lepiej.
-
Nie, Bill. To jest moje ostatnie słowo. Nic nie będziemy zmieniać na tej
płycie. Nie chcę znowu czekać nie wiadomo ile na coś, co i tak ci się później
nie spodoba.
Westchnąłem
ciężko, bo wiedziałem, że nic więcej nie wskóram. Miałem przeczucie, że Tom i
tak się nie zgodzi, ale wolałem spróbować.
-
Bill, posłuchaj mnie – odezwał się mój brat. – Coś się stało, widzę to w twoich
oczach. Ale nie możesz pozwolić, żeby twoje problemy wpływały na cały zespół.
Ile to razy już zmieniałeś koncepcję płyty? Dziesięć, piętnaście? Minęło już
tyle lat, odkąd nic nie wydaliśmy. Teraz, mając już wszystkie piosenki, które
chcemy opublikować, możemy wrócić na scenę. Możemy ruszyć znowu w trasę i
poczuć się jak kiedyś. Nie chcesz tego?
-
Chcę, ale… - zamilkłem.
-
Ale co? Co się stało? – Tom usiadł na moim łóżku, a ja odwróciłem się do niego
na obrotowym krześle.
Nie
mogłem już dłużej milczeć. Opowiedziałem mu wszystko. O tym, że Elysa ostatnio
jakoś unikała kontaktu ze mną, chociaż sama mówiła, że wszystko między nami w
porządku. O tym, że Caroline jest strasznie o nią zazdrosna. O tym, że jestem
na Elysę trochę zły, bo częściej spotyka się z nim, niż ze mną. O tym, że
Caroline poprosiła mnie, żebym zerwał z przyjaciółką kontakt. I wreszcie o tym,
że zrobiłem to, co chciała i nie czuję się z tym najlepiej, bo wiem, że
straciłem najlepszą przyjaciółkę.
Tom
na początku nie powiedział nic.
Potem
wstał z łóżka, przeszedł się po moim pokoju i wreszcie podszedł do mnie, żeby
mnie przytulić. I właśnie wtedy poczułem, że właśnie tego mi było trzeba. Nie
pamiętam, kiedy ostatni raz Tom okazał mi tak wiele uczucia, a brakowało mi
tego tak bardzo, że kiedy odwzajemniłem jego uścisk, zacząłem płakać. Płakałem
tak długo, aż nie miałem siły na nic. Tom odsunął się wreszcie ode mnie i kazał
mi się położyć na łóżku, a sam usiadł koło mnie.
-
Nie wiem, co tak naprawdę czujesz do Caroline – odezwał się cicho. – Jednak,
jeśli zależy ci na niej do tego stopnia, że poświęcasz swoją przyjaźń z Elysą
dla tej dziewczyny, to mam nadzieję, iż jest tego warta.
Bliźniak
wstał, lekko się do mnie uśmiechnął i wyszedł z pokoju, zamykając drzwi i
zostawiając mnie samego ze wszystkimi myślami.
Nie
wiedziałem, czy Caroline jest warta takiego poświęcenia. Przecież sama mi
mówiła, że nie wie, czy oddałaby za mnie życie, gdyby była na miejscu Elysy. A
ona się nie zawahała. Ale czy zrobiła to specjalnie? Bo chciała w zamian czegoś
ode mnie? Chciała, żebym rozstał się z Caroline po to, żeby z nią stworzyć
związek?
Kompletnie
nie wiedziałem, co mam myśleć. Otarłem łzy wierzchem dłoni i przykryłem się
kocem. Byłem naprawdę zmęczony dzisiejszym dniem. Tak zmęczony, że nie
przejmowałem się wiadomościami, które cały dzień otrzymywałem od Caroline.
Oczywiście pytała, czy załatwiłem sprawę i kiedy możemy się zobaczyć. Nie
wiedziałem, czemu tak bardzo jej się spieszyło.
Miałem nadzieję, że uda mi się ją wreszcie uszczęśliwić, a to z kolei pozwoli mi utwierdzić się w przekonaniu, czy jestem dla niej tak ważny, że może wreszcie powie mi, czy tak naprawdę mnie kocha. Sam już nie wiedziałem, co do niej czuję, lecz im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej mocniej wierzyłem w to, że Caroline jest dziewczyną, z którą chciałbym związać się na długo. Poświęciłem dla niej dużo, więc tak powinno być. Liczyłem więc na to, że ona - chociaż w małym stopniu - czuje to samo do mnie.
Chciałem się o tym przekonać jak najszybciej.
Hej :) Połowę komentarza dostałaś na priv, dlatego nie będę pisać drugi raz tego samego ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze akapity - jak wspominałam - MEGA <3 Kocham je! Dla mnie są prawie idealne! Już wyjaśniam to 'prawie' :) Zgadzam się z Tobą z tymi 'mniej fajnymi' piosenkami, które zrobiły jednak szał. I tu właśnie mi zabrakło wspomnienia o "Ich bin nicht ich" xD To jedna z potwierdzonych piosenek, której się nie spodziewali, że zrobi taki szum. Wiem, wiem. Czepiam się już :P
CO MNIE BARDZO PORUSZYŁO!? TO: A ona się nie zawahała. Ale czy zrobiła to specjalnie? Bo chciała w zamian czegoś ode mnie? - :o :o :o - Tak na to zareagowałam hehe. JAK ON MOŻE TAK MYŚLEĆ!? Była wstanie oddać za NIEGO ŻYCIE! Zakładam, że w tym momencie nie było miejsca i czasu na to, żeby myślała "O! Ktoś w niego celuje. Jak go obronię, to może się ze mną zwiąże." :o :o :o To jest nawet nie sekunda! Po prostu się to robi - Przynajmniej w moim odczuciu. Po tym, co przeczytałam, może właśnie tak było? :o Nieee... Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić. A więc ta myśl jest dla mnie godna wycięcia. :( - Bill, proszę cię, pomyśl, jak człowiek! - Tak bym mu powiedziała i trzepnęła bym go przez łeb, gdyby się ze mną podzielił tą myślą heheh
Okay :) Resztę napisałam na priv i w sumie cieszę się, że to zrobiłam, bo ten komentarz byłby wtedy jak rozdział hehe xD
W każdym razie bardzo mi się podoba Twoja historia i nadal jestem 'głodna' na więcej. <3
Pozdrawiam cieplutko :*
Odpowiem tutaj, bo bardzo mnie rozbawił Twój komentarz (w pozytywnym tego słowa znaczeniu - poprawił mi humor - tak może będzie lepiej).
UsuńPisząc ten rozdział, wspominając piosenki, które Bill przeglądał w swoim notatniku, wybierałam te, które MNIE podobają się najbardziej i są mi najbliższe. Nie kierowałam się prawdziwymi faktami związanymi z popularnością ich piosenek. Utworu "Ich bin nicht ich" jakoś nie lubię, nie przepadam za nim. "Wir sterben niemals aus" wręcz ubóstwiam, ponieważ zawsze kojarzy mi się pozytywnie i nie umiem nigdy przejść obok tej piosenki obojętnie.
To tak gwoli wyjaśnienia, żeby nie było, że wtrącam fakty do mojego opowiadania i ktoś się kiedyś może do czegoś przyczepić (a wierz mi, są różni ludzie i różnie mogą coś zinterpretować). :D
Jak wspominałam Ci w prywatnej wiadomości, a czego już sama się domyśliłaś - Bill teraz będzie cierpiał. Niestety, jest to nieuniknione. I musiałabym tutaj zdradzić pomysł, który wkradł mi się niedawno do głowy (w sumie to akurat dwie minuty temu na to wpadłam xD), a czego nie zrobię. Ten rozdział możesz wziąć za początek czegoś, co potem będzie miało ogromne znaczenie zarówno dla Billa, jak i Elysy.
Może się domyślasz, o co chodzi, a jeśli tak, czekam na Twoją opinię. :)
Heej :D Rozumiem, tylko MNIE brakło właśnie tego utworu xD Też uwielbiam piosenkę WSNA <3
UsuńSzczerze muszę przyznać, że NIE MAM POJĘCIA! :o Pierwsze, na co wpadłam to, to, że może jednak rzuci Caro i wróci do Elysy, ale nie wiadomo, czy będzie go jeszcze chciała... Drugie, to jeśli zaznaczasz drugi raz, że będzie teraz cierpiał, to wpadają mi dwie myśli, pierwsza, to, co napisałam, druga, to, że zostanie przy Caro i ta go rzuci i będzie cierpiał... A biorąc pod uwagę to, że napisałaś, że będzie miało to znaczenie dla Billa i Elysy, to wpada mi myśl, że może to ON teraz jej pokaże, ile dla niego znaczy, ale nie chcę myśleć, że teraz On będzie się podkładać pod lufę :o :o :o Coś czuję jednak, że jeśli pojedzie w trasę i zaśpiewa te piosenki, Ona je usłyszy i da jej do myślenia <3 Love story hehe
Ciekawa jestem, czy z czymkolwiek z tych domysłów trafiłam xD Daj mi znać :D
A zatem czekam na ciąg dalszy! <3
Nie, nie trafiłaś! :D
UsuńJak dobrze się już domyślasz, Caroline odegra tutaj dużą rolę, jednak cierpienie Billa będzie jeszcze poważniejsze. I nie, nie będzie kolejnej strzelaniny ani podobnej sytuacji, jaka miała miejsce już na początku. Teraz Bill będzie cierpiał duszą.
Kurczę, chciałabym Ci powiedzieć, ale nie mogę, bo potem nie będzie niespodzianki i wszystko się popsuje! Mogę tylko napisać, że planowałam zakończyć to opowiadanie szybciej niż poprzednie, ale teraz już sama nie wiem. Mój pomysł, który chcę wprowadzić, nie może zacząć się tak szybko, potrzeba na to trochę czasu, więc wyjdzie mi więcej niż dziesięć rozdziałów.
Jak tylko zasiądę do pisania (a to pewnie nastąpi po tym, jak przeczytam kilka rozdziałów Twojego), pewnie wstawię coś nowego. Może nawet w tym tygodniu. :)