sobota, 29 września 2018

Ostatnie pożegnanie. [42] ONA

Zapraszam na ostatni rozdział z perspektywy Elysy i jednocześnie jest to ostatni rozdział tego opowiadania. 
Kilka słów, które mam Wam do przekazania, znajdują się w zakładce "Od autorki". Znajdziecie tam również informacje na temat kolejnego opowiadania, które zamierzam zacząć publikować na tym blogu.

ONA
Bardzo długo męczyłam się ze swoimi uczuciami, tak długo skrywałam je w sobie, że wreszcie dotarło do mnie, jak źle postępuję. Moje wszystkie hamowane uczucia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą, kiedy porozmawiałam z Tomem kolejny raz, a on otwarcie powiedział mi, jaka jestem głupia. Było to kilka dni po mojej rozmowie z Billem. Tom zadzwonił do mnie i poprosił o spotkanie, na które się zgodziłam, chociaż nie wiedziałam, o co może chodzić starszemu bratu mojego przyjaciela. Umówiliśmy się w kawiarni, niedaleko Providence, gdyż zaraz musiałam wrócić do pracy. Ostatnimi czasy dużo pracowałam, żeby nie myśleć o własnych uczuciach, ale i tak nie wychodziło mi to na dobre, czego skutkiem był coraz większy spadek wagi, mniej snu, coraz większe wory pod oczami i jeszcze większe zmęczenie.
Tom czekał już na mnie przy jednym ze stolików i popijał latte z syropem waniliowym.
– Smaczną mają tutaj kawę – zauważył, kiedy po przywitaniu się zajęliśmy miejsca.
– Jest całkiem znośna – odpowiedziałam i złożyłam zamówienie na podwójne espresso z mlekiem, które dostałam po pięciu minutach. – O czym tak ważnym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytałam Toma. Szczerze mówiąc, zżerała mnie ciekawość, ponieważ Tom raczej nie poprosił o spotkanie, bo się za mną stęsknił…
– O Billu.
Mogłam się spodziewać… Ale chyba miałam nadzieję, że między nami ten temat jest już zamknięty i raczej nie będziemy do tego więcej wracać, ponieważ to jest tylko moja sprawa.
– Yhym… – mruknęłam tylko w odpowiedzi i upiłam łyk kawy.
– Nic mu nie powiedziałaś – ciągnął dalej. Zaprzeczyłam tylko ruchem głowy. – Dlaczego?
– Rozmawialiśmy o tym, Tom. – Westchnęłam ciężko, bo nasza pogawędka jeszcze się tak naprawdę nie zaczęła, a ja już miałam jej dosyć. – Nie chcę go stracić. Jest moim przyjacielem, między nami nic więcej nie będzie. Nie mogę teraz wyskoczyć z takim wyznaniem, kiedy on jest szczęśliwy z Caroline.
– Skąd wiesz, że jest z nią szczęśliwy?
– Bo mi o tym powiedział!
– Wcale na takich szczęśliwych nie wyglądają. Poza tym, jeśli jesteście przyjaciółmi, powinniście rozmawiać o wszystkim. Bill teraz wypytuje ciągle Shermine o to, co z tobą. Wyglądasz strasznie!
– Dzięki – prychnęłam. – Ty za to jesteś piękny, jak zawsze.
– To nie jest śmieszne, Elyso! – warknął. – Bill się martwi, że możesz być na coś chora, ale boi się ciebie zapytać wprost, więc próbuje wypytywać Shermine, która nic nie wie!
– Nie chciałam jej mówić, żeby nie zaczęła się zachowywać tak jak ty!
– Nie rób ze mnie idioty – ponownie warknął.
– Tom, jak mam powiedzieć Billowi o swoich uczuciach, kiedy on świetnie sobie układa życie z Caroline? Mam zniszczyć mu związek? – zapytałam poważnie, patrząc mu w oczy.
– Jeśli szczerze go kochasz, to uważam, że zasługuje na to, abyś mu wyznała całą prawdę. Tyle mam ci do powiedzenia.
Po tych słowach Tom wstał i wyszedł z kawiarni, nawet się ze mną nie żegnając.
I to, co powiedział, chociaż może to były tylko zwykłe słowa, sprawiło, że zaczęłam się poważnie zastanawiać nad tym wszystkim. Już tak dużo razy rozmyślałam o tym, jak mam postąpić, że zebrałam się w sobie i napisałam wiadomość do Billa, jeszcze siedząc w kawiarni i dopijając swoje espresso.

,,Bill, wiem, że może nie znajdziesz dla mnie czasu, ale chciałabym się z Tobą spotkać. Najlepiej dzisiaj. To bardzo ważne. Muszę Ci coś powiedzieć. Coś ważnego.”

Zdążyłam wypić kolejną kawę, kiedy nadeszła odpowiedź, która sprawiła, że moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej i jednocześnie zaczęłam żałować, że w ogóle zdobyłam się na to wszystko.

,,Trochę mnie wystraszyłaś. W porządku, spotkajmy się dzisiaj, po 20. Mogę odebrać Cię z pracy.”

Potwierdziłam z Billem miejsce spotkania i wyszłam z kawiarni po uregulowaniu rachunku. 
W Providence nie mogłam skupić się na pracy, tylko w głowie układałam sobie scenariusz rozmowy, którą miałam przeprowadzić z Billem. Postanowiłam, że powiem mu wszystko, co czuję i opowiem, jak to wszystko się zaczęło. Zażądam, żeby mi nie przerywał i poproszę go o zrozumienie tego, co ode mnie usłyszy. Opowiem mu, jak bardzo mi się spodobał już wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy i o tym, jakie wywoływał na mnie wrażenie, kiedy widywaliśmy się później. Wyznam mu, jak bardzo cierpiałam, kiedy przedstawił mi Caroline i jak zabolało mnie, gdy usłyszałam, że się z nią związał. Powiem mu wszystko, co czułam, kiedy go nie było i kiedy wrócił.
Byłam zdecydowana.
Miałam plan, który zamierzałam zrealizować o godzinie 20:00, kiedy tylko wyjdę z pracy. Miałam wszystko przeanalizowane i brałam po uwagę każdy jego ruch, każdą minę i każde słowo, jakie miałby mi do powiedzenia wtedy, kiedy ja skończę mówić.
Były tylko dwie opcje.
Albo zrozumie, albo nie.

O 20:00 byłam gotowa wyjść z Providence i skierować się od razu do domu, żeby uniknąć spotkania z Billem. Byłam do tego stopnia zestresowana, że zupełnie zapomniałam, co właściwie miałam mu powiedzieć, jaki był mój pierwotny plan i po co w ogóle poprosiłam go o spotkanie. Trzęsłam się na całym ciele z nerwów i miałam wrażenie, że za moment zwymiotuję albo się rozpłaczę na środku biura, na oczach wszystkich moich pracowników, albo – co gorsza – i to, i to. Na zmianę czułam, że jest mi gorąco i umieram z zimna. Obawiałam się, że przez to wszystko, a w szczególności przez Toma, który mnie do tego wszystkiego zmusił, jeszcze się pochoruję. Nie chciałam już rozmawiać z Billem o niczym, chciałam jedynie zniknąć z Los Angeles na tak długi czas, aż wreszcie przeszłoby mi to całe zainteresowanie nim. Chciałam o nim zapomnieć i wyrzucić z pamięci wszystkie wspomnienia związane z Billem Kaulitz.
Dostałam wiadomość o 20:03, że przyjaciel już na mnie czeka pod budynkiem restauracji i mogę wychodzić. Musiałam odczekać jeszcze parę minut, żeby uspokoić przyspieszony oddech, pożegnałam się z pracownikami i udałam do wyjścia.
Bill siedział w samochodzie, a kiedy zobaczył, że zbliżam się w jego kierunku, wysiadł z auta i posłał mi swój idealny uśmiech.
– Nie spieszyło ci się – zażartował i dał mi buziaka w policzek.
– Powinieneś już o tym wiedzieć – odpowiedziałam, również się uśmiechając. Próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku, że w ogóle nie umieram w środku z nerwów, lecz nie wiem, jak mi szło. Bill wydawał się tego nie zauważać, co choć trochę pozwoliło mi odetchnąć. – Przejdziemy się? – zaproponowałam, gdyż wizja spędzenia z nim w aucie choćby minuty i świadomość, że wtedy musiałabym powiedzieć mu, jaki był powód naszego spotkania, sprawiały, że robiło mi się niedobrze. Spacer na świeżym powietrzu był lepszy. 

Szliśmy po placu, gdzie wokół nas było pełno ludzi, prawie co chwila musiałam unikać zderzenia z drugim człowiekiem i zaczęło mnie to trochę denerwować. Nie odzywaliśmy się z Billem do siebie i ta cisza między nami bardzo mi ciążyła, choć tak naprawdę nie mieliśmy jak ze sobą spokojnie porozmawiać. Nie umiałam ubrać w słowa tego, co tak długo we mnie tkwiło, chociaż wiele razy planowałam sobie w głowie, co powiem Billowi, kiedy wreszcie znajdę w sobie wystarczająco dużo odwagi.
– Chyba nie chciałaś spotkać się ze mną, żebyśmy milczeli, prawda? – powiedział Bill, zaskakując mnie tym, że w ogóle się odezwał.
– Cóż… nie – mruknęłam.
– W takim razie proszę, żebyś wyjaśniła mi, co tak bardzo ważnego musiałaś mi powiedzieć.
– To niełatwe – zaczęłam.
– Mam trochę czasu. – Bill uśmiechnął się lekko.
I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zanim przez myśl przeszło mi, że jestem na to wszystko gotowa, poczułam nagle rozrywający ból w całym ciele i w jednym momencie nie mogłam się ruszyć. Zobaczyłam tylko przerażoną i jednocześnie zdezorientowaną minę Billa oraz to, jak wyciąga do mnie ręce, nim z hukiem upadnę na ziemię.
Zdążyłam usłyszeć swoje imię wykrzyczane przez niego i na sekundę straciłam przytomność.
– Elyso, hej, Elyso! – dobiegało do moich uszu niczym z oddali. Wiedziałam, że to Bill, ale nie dałam rady otworzyć oczu. Wszystko tak bardzo mnie bolało. – Nie zamykaj oczu, proszę! Nie możesz teraz zasnąć!
Mój przyjaciel krzyczał, a ja nie miałam siły otworzyć ust, aby poprosić go o to, by mówił ciszej.
– Bill – zdołałam wyszeptać, kiedy chyba po raz setny krzyczał, żebym nie zamykała oczu.
– Ciii, jestem przy tobie. – Nareszcie mówił ciszej. – Nie mów nic. Tylko nie zasypiaj. Karetka już jedzie.
Karetka?
Coś poważnego mi się stało?
Bolało mnie całe ciało, ale żeby od razu wzywać karetkę? To trochę przesada. Nie chciałam jednak mówić o tym przyjacielowi, bo na pewno usłyszałabym kazanie o tym, że lepiej, iż lekarz mnie zbada, niż sama miałabym udawać specjalistę.
– Bill – spróbowałam znowu. Nie zapomniałam, po co tutaj przyszliśmy. Chciałam mieć to wszystko za sobą. Wiedziałam, że jeśli nie powiem prawdy teraz, póki jest szansa, nie zrobię tego nigdy. – Pamiętasz jak pytałeś mnie o to, kto złamał mi serce? – spytałam cicho i uświadomiłam sobie, że mówienie sprawia mi ogromny ból. Nie zrezygnowałam jednak.
– Ciii – usłyszałam od niego. Miałam wrażenie, że w ogóle mnie nie słucha i nie dociera do niego, że powiedziałam cokolwiek. – Nic nie mów. Pogotowie zaraz przyjedzie. Wszystko będzie dobrze.
– Posłuchaj mnie – odpowiedziałam już trochę wkurzona, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mi ten straszny ból, który opanował całe moje ciało. – Powiedziałam ci wtedy, że nie chcę już o tym pamiętać. Nie chcę znać imienia tego człowieka, który tyle dla mnie znaczył, a który odrzucił mnie i sprawił, że moje serce pękło na tysiące kawałków. – Wreszcie Bill skinął głową na znak, że pamięta. – Powiedziałam ci, że był mi najbliższą osobą i zrobiłabym dla niego wszystko, bo dzięki niemu moje życie zmieniło się na lepsze.
– Proszę, nie mów już nic… Zaraz przyjedzie karetka – odpowiedział, a ja – gdybym tylko mogła – walnęłabym go z całej siły w ramię, żeby wreszcie normalnie ze mną porozmawiał.
– Zapytałeś mnie wtedy, czy to nie o ciebie mi chodzi, bo historia, którą ci przedstawiłam, była bardzo podobna do naszej. Pamiętasz, co ci wtedy powiedziałam? – Poczułam, że nie mam już takiej władzy nad głosem, jaką miałam zawsze, a poczucie, że coraz trudniej mi się mówi, wzmagało się z każdą sekundą. Czułam, że za chwilę odpłynę i nie zdążę powiedzieć Billowi tego wszystkiego. – Pamiętasz? – zapytałam znowu, kiedy nie otrzymałam odpowiedzi.
– Dlaczego akurat teraz mi o tym wszystkim mówisz?
– Bo kiedy stracę przytomność, mogę się już nie obudzić albo następnym razem się nie odważę…
– Nie opowiadaj bredni – przerwał mi, a ja postawiłam wszystko na jedną kartę.
– Kłamałam. Okłamałam cię. To o ciebie mi chodziło. To ty złamałeś mi serce. To w tobie się zakochałam.
I pół sekundy przed tym, jak straciłam przytomność, dostrzegłam jak Bill rozszerza oczy ze zdziwienia. Później była tylko ciemność, w której nie było nic.
Ani cierpienia związanego z nieodwzajemnioną miłością do najlepszego przyjaciela.
Ani zmęczenia ciągłym przepracowaniem.
I tam mi było dobrze, w tej ciemności. Mogłam spokojnie śnić o tym, co mogło się wydarzyć, ale się nie wydarzyło.
Tyle że po jakimś czasie to się skończyło.
Obudziłam się na szpitalnym łóżku, a Bill siedział na krześle obok i patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. 

4 komentarze:

  1. Cudowne opowiadanie. Jest mi trochę przykro, że się skończyło,ponieważ bardzo się do niego przywiązałam. Mam nadzieję, że następne będzie równie dobre. Z całego serca życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że ta historia Ci się podobała. Mnie również jest przykro, że się skończyła, lecz jednocześnie cieszę, ponieważ będę mogła zacząć coś nowego. Zapraszam niedługo na pierwszy odcinek nowego opowiadania! Pozdrawiam gorąco i jeszcze raz dziękuję! <3

      Usuń
  2. Gdy zaczęłam czytać ten rozdział przewróciłam oczami, gdy pare akapitów dalej buzia mi się uśmiechnęła z radości i skarciłam się za to, że oceniłam rozdział po dwóch/trzech akapitach. Wybacz mi ten błąd...
    BARDZO miło mnie zaskoczyłaś! Świetne - NIESPODZIEWANE - połączenie tych dwóch czasów <3 jestem zakochana i żałuję, że to się już skończyło :( Tym rozdziałem powróciłaś do pierwszego rozdziału, a to właśnie ten rozdział sprawił, że zaczęłam czytać dalej i dalej i nie mogłam skończyć, aż dotarłam tutaj - do końca. Ten koniec sprawił, że znowu bym czytała Twoje opowiadanie dalej <3
    Jak pisałam przez całą tę historię - świetne opowiadanie, które zajebiście dobrze mi się czytało. Wierzę w to, że następne opowiadanie będzie jeszcze lepsze. Trzymam kciuki i nie mogę się już doczekać następnego odcinka <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa! Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć tym ostatnim rozdziałem. Wpadłam na ten pomysł czytając książkę "Najmroczniejszy sekret" i pomyślałam sobie, że może właśnie tak połączę to wszystko w jedną całość. I cieszę się, że mi się udało.
      Zapraszam niedługo na pierwszy rozdział nowego opowiadania! :)

      Usuń