Rozmowa z Tomem wyprowadziła ją z równowagi i nie mogła się opanować. Cała ta wymiana zdań wciąż rozgrywała się w jej głowie, jakby mózg sam puszczał na okrągło ten sam film. Zdawała sobie sprawę, jak bardzo zraniła Hollanda, ale nie potrafiła cofnąć czasu. Był środek nocy, Amelia spała w najlepsze, pewnie śniąc o swoim nowym chłopaku, a ona leżała z otwartymi oczami i trzęsła się, jakby w willi panował przejmujący chłód. Postanowiła wyjść na świeże powietrze, by jakoś uspokoić rozbiegane myśli. Narzuciła na krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach grubą bluzę, którą przez przypadek zapakowała do walizki, stopy wsunęła w białe trampki i wyszła na pomost.
W willi rodziców wciąż paliło się światło i ze środka dobiegały głośne śmiechy, więc domyśliła się, że starsze towarzystwo postanowiło zrobić sobie imprezę na zakończenie pierwszego tygodnia ich wspólnych wakacji. Minęła ich willę i skierowała się w stronę plaży.
Zastanawiała się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nigdy nie spotkała Toma. Czy walczyłaby o Noah i ich związek? Czy Noah byłby z Alexis i czy zabrałby jej zwierzaka, o którym już zapomniała? Nagle wszystko uderzyło w nią ze zdwojoną siłą.
Była szczęśliwa z Noah, ale wszystko zepsuła swoją niewyjaśnioną zazdrością. Mimo ogromnego bólu, jaki towarzyszył jej przy rozstaniu z Centineo, udało jej się o nim zapomnieć, lecz podtrzymywać ich relację. Zaprzyjaźniła się z Tomem, w którym się zakochała i pragnęła tylko, by on choć w pewnym stopniu odwzajemnił jej uczucia. Kiedy to się stało, kiedy spróbowali stworzyć ze sobą związek, wszystko było idealnie. Dopóki nie wyjechali na wakacje i nie rozstali się na dwa tygodnie. Dopóki ona nie zaczęła wyobrażać sobie, że Tom ją oszukuje i zdradza.
Czyli działo się dokładnie to samo, co z Noah.
Usiadła na piasku i wpatrywała się w jaśniejący księżyc. Nie wiedziała, która jest godzina, ale nie była w ogóle zmęczona ani senna. Chciała wymazać z pamięci kilka ostatnich miesięcy i zacząć od nowa przyjaźń z Tomem, nie popełniając już żadnych błędów. Chciała odwołać wszystkie niemiłe słowa, które do niego powiedziała i wyznać mu, że po prostu go kocha. Chciała wyjaśnić mu, że te przykre słowa powiedziała tylko dlatego, żeby sprawić, by on odwdzięczył się tym samym, żeby też ją zranił. Żeby to była również jego wina, że ona nie potrafi poradzić sobie ze swoimi emocjami.
Zadawała mu ból, oczekując tego samego, by potem zdać sobie sprawę, że to wszystko jej wina i to ona nie potrafi stworzyć z nikim związku. Obwiniała samą siebie za cały chaos, jaki panował w ich związku, brała na siebie winę za niepowodzenia. Czuła, że to przez nią wszystko legło w gruzach. Najlepiej chyba byłoby wymazać to wszystko i zacząć od nowa. Albo zakończyć.
Najlepiej będzie, jeśli zapomni o Tomie. To była jedyna słuszna decyzja, jaką mogłaby teraz podjąć. Kiedy się spotkają, powie mu, że to wszystko nie ma sensu. Mogą zostać przyjaciółmi, jednak miłość w tym przypadku nie wchodzi w grę, bo Angelina boi się stracić go na dobre.
Kiedy wreszcie dotarło do niej to, co sobie postanowiła, nie potrafiła powstrzymać łez, które zaczęły płynąć po jej policzkach grubymi strumieniami. Położyła się na piasku i pozwoliła sobie płakać przez długie minuty, aż nie poczuła się wyczerpana, a łzy przestały płynąć. Teraz już tylko patrzyła jak niebo robi się coraz jaśniejsze i powoli świta.
Tak samo wolno docierało do niej, że będzie zmuszona zrezygnować z mężczyzny, którego kochała całym sercem, bo nie potrafiła do końca się przed nim otworzyć. Z własnej bezsilności nie mogła poradzić sobie z łzami, które ciągle płynęły i płynęły po jej policzkach.
*
Nie zorientowała się, kiedy zasnęła. Obudził ją czyjś miękki głos i przejmujący chłód. Musiała spać na piasku, a ranek pewnie był dość chłodny. Ona miała na sobie tylko piżamę i bluzę, ale najwidoczniej noc na dworze to niezbyt mądry pomysł. Czuła, że przemarzła, a całe jej ciało zesztywniało.
Otworzyła oczy i zobaczyła zmartwioną twarz Brandona.
- Co ty tu robisz? Jest piąta nad ranem! - Flynn miał na sobie strój do biegania, ale nie wydawał się być zmęczony, widocznie dopiero zaczynał trening.
- Chyba zasnęłam - wymamrotała Angelina. - Wyszłam z willi w nocy, bo nie mogłam spać.
- Mogłaś się chociaż cieplej ubrać - powiedział Brandon i zdjął swoją bluzę. - Chodź, odprowadzę cię, bo przemarzłaś. Żebyś się tylko nie przeziębiła.
Jeśli Brandon zauważył, że ma podpuchnięte oczy od płaczu, to nie dał tego po sobie poznać. Kiedy odprowadzał ją do willi, nie rozmawiali. Angelina nie potrafiła nic z siebie wydusić, a Brandon najwidoczniej nie wiedział, jak ma na to zareagować. Russo była w mentalnej rozsypce, ale nie umiała mu o tym powiedzieć, więc wolała milczeć. Jednak wiedziała, że będzie musiała jakoś mu wyjaśnić to, że w nocy wyszła na plażę i zasnęła na piasku.
Kiedy weszli do willi, Amelia nadal spała. Angelina założyła na siebie luźny dres, który zabrała ze sobą na wypadek, gdyby miał padać deszcz, a ona miałaby zostać w domu, a Brandon w tym czasie przygotował dla niej gorącą herbatę. Czekał na nią na tarasie.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi nic mówić, ale to nie był dobry pomysł, by samej w środku nocy wychodzić z willi i zostawać do samego rana na plaży - powiedział Brandon. Siedzieli na kanapie przy basenie, patrząc na ocean.
- Miałam mały kryzys - odpowiedziała, popijając herbatę z filiżanki.
- Poradziłaś sobie z nim? - zapytał, patrząc jej w oczy, a ona pokręciła głową. - Rozmawiałaś o tym z przyjaciółką?
- Tak, ale nadal nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić.
Brandon zapytał jeszcze, czy chciałaby porozmawiać z nim, ale odmówiła. Nie powinna prosić go o radę, skoro konflikt z Tomem dotyczył również jego. Mimo wszystko było jej miło, że Flynn tak się o nią zatroszczył i miała szczęście, że znalazł ją rano na plaży. Podziękowała mu za opiekę i zapewniła, że czuje się znacznie lepiej oraz że nie powinien marnować swojego treningu i lepiej, by wracał biegać, zanim na plaży pojawi się więcej ludzi.
Kiedy Brandon wyszedł, ona wślizgnęła się pod kołdrę i zapadła w niespokojny sen.
*
Po tym spotkaniu na plaży, Angelina poczuła, że między nią i Brandonem coś się zmieniło. Mężczyzna jakby bardziej się o nią martwił, za każdym razem, kiedy się spotykali, pytał, jak się czuje i to Angelinie się bardzo spodobało. Miała wrażenie, że Flynn nawet trochę rozumiał, co Russo może dręczyć. Może Amelia wspomniała coś Timothy'emu, a ten powiedział o tym Brandonowi, przez to starał się jakoś ją wspierać, nie dając sygnałów, że może coś wiedzieć. Ona sama wciąż nie chciała mówić Flynnowi, że jej życie uczuciowe legło w gruzach i tym razem nie jest w stanie się pozbierać, ale nie wykluczała, że w przyszłości może coś mu o tym wspomni. Jednak nie teraz, kiedy sprawa była jeszcze świeża.
- Amelia i Timothy tak dobrze razem wyglądają, że mam wrażenie, iż znają się od zawsze, a nie od tygodnia - powiedziała Angelina, kiedy wybrali się na zwiedzanie koralowej plaży. Zamierzali spędzić tam część dnia, by później zobaczyć pomnik Tsunami upamiętniający ofiary kataklizmu z 2004 roku.
- Nigdy nie widziałem go takiego szczęśliwego - przyznał Brandon. - Cieszę się, że poznał Amelię, bo do tej pory jego związki nie trwały zbyt długo.
- Ona natomiast wciąż narzekała, że nie może znaleźć sobie faceta, który zaakceptowałby to, że ciągle pracuje i nigdy jej nie ma w domu.
- Timothy też jest zapracowany - zauważył Flynn. - Jeśli nie ma zdjęć do filmów lub seriali, to ma zdjęcia do magazynów. Rozumiem, że ciężko pogodzić bycie modelem i aktorem, ale jemu wychodzi to całkiem dobrze. Tylko zostaje kwestia tego, że kobiety, z którymi się spotykał, nie potrafiły tego zaakceptować.
- Opisujesz go jak faceta, który byłby idealny dla mojej przyjaciółki - powiedziała Angelina, na co oboje się zaśmiali.
Nagle zapadła między nimi cisza i Russo zaczęła się zastanawiać, czy powinna zadać Brandonowi pytanie, które od tak dawna ją nurtuje, a którego bała się zadać w obawie, że usłyszy coś, czego by nie chciała. Była rozbita po rozmowie z Tomem i nie chciała jeszcze bardziej się dobijać. Ale jeśli już prawie rozpadła się na kawałki, to dlaczego by jeszcze nie dołożyć sobie cierpienia?
- Masz kogoś w Nowym Jorku? - zapytała cicho. Miała wrażenie, że Brandon jej nie usłyszał, bo nic nie odpowiedział, więc dodała głośniej: - Ktoś tam na ciebie czeka?
- Nie - odezwał się wreszcie.
Czyżby poczuła coś na kształt ulgi? Ale nie powinna. To było niesprawiedliwe w stosunku do Toma. Jeszcze przecież nie powiedzieli sobie, że to koniec, a ona już cieszyła się, że Brandon nikogo nie ma. Jak mogła w ogóle pomyśleć sobie coś takiego?!
- Jakiś tydzień przed przyjazdem tutaj rozstałem się z dziewczyną - powiedział Flynn, a ona od razu poczuła się jak idiotka. Miała ochotę uderzyć się w twarz. - Nie ukrywam, że byłem w podłym stanie, ale Timothy zaproponował, żebyśmy wyskoczyli na wakacje, żeby się wyszaleć. Obaj mieliśmy tylko się bawić i pić, ale widzisz, jak to się skończyło - zaśmiał się i wskazał palcem przed nich na Amelię i Timothy'ego, którzy szli trzymając się za ręce. Angelina odwzajemniła uśmiech, ale nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć, więc się nie odezwała.
- Spotykałem się z kilkoma kobietami, ale z żadną nie wyszło - dodał po chwili Brandon. - Może powinienem spróbować z facetem? - Zabrzmiało to dość poważnie, więc Angelina spojrzała na niego.
- Myślałeś kiedyś o związku z mężczyzną? - zapytała zaskoczona.
- Nie umiem tak do końca zaufać kobiecie, a z Timothym łączy mnie prawdziwa przyjaźń.
Nie zabrzmiało to jak odpowiedź twierdząca, ani przecząca, więc Angelina nie potrafiła do końca zrozumieć, czy Brandon mówi poważnie. Czyżby chłopak był biseksualny? Trochę ją to zszokowało, gdyż nigdy nie spotkała osoby, której podobaliby się zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Nie zmieniło to jednak jej stosunku do Flynna, chociaż pierwsza reakcja była totalnym zaskoczeniem.
- Oceniasz mnie teraz, prawda? - zapytał Brandon, kiedy Angelina się nie odezwała, tylko wpatrywała się w niego intensywnie.
- Och, nie! - odpowiedziała natychmiast. - Tylko... zastanawiam się, jak mogło nie wyjść ci z żadną kobietą, skoro jesteś taki atrakcyjny i tak dobrze się dogadujemy.
- Spotykanie się jako przyjaciele i umawianie na randki to dwie różne rzeczy...
- Ale musisz przyznać, że te nasze spotkania są jak randki - zauważyła i zaraz ugryzła się w język. Czy musiała mówić przy nim wszystko, co jej ślina na język przyniesie?!
- Byłyby randkami, gdybyśmy zaczęli trzymać się za ręce jak nasi przyjaciele - odpowiedział niewzruszony. Jakby jej uwaga w ogóle go nie zawstydziła. - Ale widzę, że ty chyba nie masz ochoty na randki, ja nie wiem, czy już jestem na to gotowy.
Więc zauważył, że ma jakieś problemy sercowe, ale nie nalegał, żeby mu o nich opowiadała. Zachował się, jakby doskonale ją rozumiał. To ją tak zaskoczyło, ale miała ochotę przytulić go i wypłakać mu się w ramię, bo przeczuwała, że mógłby jej jakoś pomóc. Ale nie zrobiła tego. Postanowiła, że sama poradzi sobie ze swoimi problemami i nie będzie obarczała nimi nowo poznanego mężczyzny, z którym łączyło ją coś wyjątkowego.
- Masz rację - powiedziała. - Jednak mimo, że nie mam ochoty na randki, to czasami czuję, że na te randki chodzimy. Zwłaszcza, że oni - tu wskazała na Amelię i Timothy'ego, którzy teraz robili sobie zdjęcia na koralowej plaży - wymyślają takie romantyczne miejsca, że można by się zastanowić.
- A ty się z kimś spotykasz? - zapytał Flynn, a Angelina musiała trochę pomyśleć nad odpowiedzią.
- To takie skomplikowane, że już sama nie wiem. Ale postanowiłam, że to już koniec tej dziwnej relacji i kiedy tylko wrócę do Nowego Jorku to skończę z tym facetem na dobre - powiedziała wreszcie, ale nie była pewna swoich słów. - Chyba powinnam sobie dać spokój ze związkami, bo i tak jestem beznadziejna w te klocki.
- Nie możesz tak krytycznie do siebie podchodzić - odparł natychmiast. - Na pewno nie jest tak źle.
- Uwierz mi, że jest - powiedziała spuszczając wzrok. Nie chciała opowiadać Brandonowi całego swojego życia, żeby go do siebie nie zrazić. Było na to za wcześnie. - Powiedzmy, że nie umiem do końca zaufać partnerowi.
- W takim razie nigdy nie zbudujesz prawdziwego związku. Zaufanie to najważniejszy element. Ja natomiast ufam za bardzo, przez co zawsze wychodzę na tym ze zniszczonym sercem. Ale chyba jestem strasznym frajerem, bo nie uczę się na błędach tylko wciąż znajduję sobie takie osoby, które tylko czekają na to, by mnie zniszczyć.
- Dlatego chcesz spróbować wszystkiego? Zobaczyć, czy znajdziesz kogoś takiego ja Timothy, który nigdy cię nie zawiedzie?
Brandon tylko pokiwał głową i się uśmiechnął. Angelina wtedy zrozumiała, że powinna nauczyć się czegoś od niego. Powinna bardziej zaufać drugiej osobie i być tak wytrwała jak on. Bo może się zdarzyć tak, że w końcu trafi na kogoś takiego jak Brandon. Ktoś, kto jej zaufa i będzie w stanie zrobić dla niego wszystko. Tak, jak ona była gotowa zrobić wszystko dla Toma, ale nie umiała do końca mu zaufać. Było to tak skomplikowane, że sama już gubiła się w tym wszystkim. To jeszcze bardziej upewniło ją w postanowieniu, że powinna z Tomem zerwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz