Przez kilka kolejnych dni Angelina starała się nie myśleć o Tomie, jednak codzienne towarzystwo Roberta przy obiedzie, ciągle jej przypominało o wiadomości od Hollanda, w której aktor zarzucał jej, że zachowuje się jak nastolatka. Ta uwaga ją dotknęła i była zła na Brytyjczyka, ale jednocześnie w głębi serca czuła, że ma on trochę racji. W końcu nie dała mu wyjaśnić wszystkiego, co go łączy - lub nie łączy - z Laurą Harrier. Nie dała mu przedstawić tej sytuacji z jego punktu widzenia, co rzeczywiście było dla niego krzywdzące i niesprawiedliwe. To Robert powiedział jej, że Tom tak naprawdę nie przepada za piękną aktorką, a to nie powinno tak wyglądać. W ich sprawy nie powinny wtrącać się osoby trzecie, nawet jeśli byli to ich przyjaciele. Wszystko powinni załatwić między sobą tak, żeby żadna inna osoba nie została skrzywdzona. Widać było, że Robert cieszył się na wieść, że ona i Tom mogliby w przyszłości stworzyć związek, więc to, że próbował ich teraz ze sobą jakoś pogodzić, nie było dla niego wymarzonym zadaniem. Ale nikt mu przecież nie każe się wtrącać, pomyślała zdenerwowana. Nigdy nie lubiła, kiedy ktoś wpraszał się do jej życia, kiedy tego nie chciała i nie widziała takiej potrzeby, nawet jeśli to był Robert, którego traktowała jak członka rodziny.
Za kilka dni będzie mogła wrócić do domu, rzucić się w wir nauki i zapomnieć o wszystkich sercowych problemach, jakie dostarczył jej Tom Holland i wreszcie będzie mogła od tego wszystkiego odpocząć. Nigdy nie przypuszczała, że będzie wolała zakuwać do egzaminów i nie przesypiać nocy z powodu nawału nauki, niż przeżywać jakieś romanse, które nie miały przyszłości.
Na razie miała towarzystwo Brandona, który był wobec niej bardzo troskliwy po ich ostatnim spotkaniu na plaży wczesnym rankiem. Czuła, że będzie miała w nim oparcie, gdy będzie tego potrzebowała i postanowiła, że kiedy wreszcie doprowadzi związek z Tomem do końca, kiedy wszystko sobie wyjaśnią i nie będą mieli już sobie nic do powiedzenia, opowie Brandonowi o ich związku. Będzie oczekiwała od Flynna pocieszenia i wsparcia i była pewna, że chłopak jej to wszystko zapewni. Przez kilka kolejnych dni spędzonych razem z Brandonem, Angelina upewniła się, że chłopak ją zrozumie, kiedy opowie mu historię swoją i Toma, a Flynn nie będzie jej oceniał. Nie wiedziała, dlaczego była tego taka pewna, ale mogła przekonać się o tym dopiero wtedy, kiedy spotkają się ponownie w Nowym Jorku. A miała nadzieję, że się spotkają.
W środku tygodnia, kiedy koniec wakacji na Malediwach nieuchronnie się zbliżał, Amelia oznajmiła, że we czwórkę powinni urządzić sobie piknik, zamiast pójść na rodzinny obiad do restauracji i poprosiła Angelinę, aby jakoś wytłumaczyła swoim rodzicom - a najbardziej mamie - że nie będą im towarzyszyć. Russo od razu wiedziała, że ten pomysł był kompletnie nie trafiony, a wytłumaczenie Ann, że nie stawią się punktualnie w restauracji, aby zjeść posiłek z całą rodziną, było tylko i wyłącznie włożeniem kija w mrowisko. Angelina, mając nadzieję, że to z Anthony'm będzie łatwiej polemizować, wybrała numer ojca. Telefon do matki w ogóle nie wchodził w grę.
- Mama będzie bardzo niezadowolona - powiedział Anthony, gdy Angelina przedstawiła mu pomysł Amelii. Zaznaczyła, że to nie ona chce się wymigać, a przyjaciółka, mając nadzieję, że rodzice nie będą aż tak bardzo źli. - Zresztą, sama ci powie.
Zanim jednak Angelina zdołała zaprotestować choćby jednym słowem, Ann już przejęła słuchawkę.
- Co to ma znaczyć? - zapytała niezadowolona i Russo domyśliła się, że ojciec musiał włączyć głośnik podczas ich rozmowy i Ann wszystko słyszała. - Nie będziecie odwoływać żadnego wspólnego obiadu - powiedziała stanowczo. - Nic się wam nie stanie, jeśli spędzicie z nami trochę czasu, skoro niedługo i tak wylatujemy. A przypomnę ci, że to twój ojciec za wszystko zapłacił i wypadałoby okazać mu choć trochę szacunku. Choćby przez wspólne jedzenie posiłków. To już koniec dyskusji. Widzimy się punktualnie o pierwszej po południu.
Rozłączyła się po tych słowach, zostawiając Angelinę w niemałym osłupieniu. Skoro jej matka tak bardzo się wkurzyła, kiedy chciały opuścić jeden głupi obiad w towarzystwie rodziny, to co by powiedziała, gdyby chciały się wymigać z kilku następnych?
Angelina spojrzała na Amelię, chcąc przekazać jej, co powiedziała Ann, ale po minie przyjaciółki domyśliła się, że ta wszystko słyszała. Nie chcąc, by pomysł Amelii się zmarnował, zaproponowała:
- Możemy rozłożyć koc na plaży i wziąć jakieś przekąski z restauracji wieczorem. Obejrzymy zachód słońca i to będzie bardziej romantyczne niż smażenie się w pełnym słońcu.
- Och, Angie! - wykrzyknęła Amelia. - To jest jeszcze lepszy pomysł od mojego! - Po smutnej minie, kiedy usłyszała, że nici z jej planu, nie było śladu.
*
Środek tygodnia przybliżał perspektywę pakowania walizek i przygotowywania się do opuszczenia rajskiej wyspy. Podczas obiadu panowała trochę inna atmosfera niż zazwyczaj, gdyż każdy czuł, że te wszystkie przyjemności nie mogą trwać wiecznie i trzeba będzie w końcu wrócić do nowojorskiej codzienności. Ten wyjazd pozwolił Angelinie odpocząć, ale jednocześnie był bardziej męczący, niż się tego spodziewała. No bo jak niby miała przewidzieć, że te wakacje zakończą jej związek z wymarzonym mężczyzną?
Jej przygnębienie chyba dało się wyczytać z twarzy, bo nagle Brandon spojrzał na nią i zapytał, czy wszystko w porządku. Na szczęście reszta osób przy stole była zajęta rozmową, więc nikt nie zauważył, że Angelina się zamyśliła.
- Tak, wszystko dobrze - odpowiedziała Flynnowi, posyłając mu lekki uśmiech. - Szkoda, że zaraz wyjeżdżamy.
Miała nadzieję, że to kłamstwo ujdzie jej na sucho, nie chciała teraz poruszać z Brandonem prawdziwego powodu jej smutku i przygnębienia. Flynn zdawał się jej uwierzyć, gdyż przyznał, że jemu również żal będzie opuszczać to miejsce.
Chyba pierwszy raz odkąd się poznali, tak naprawdę go nie słuchała, tylko zastanawiała się, jak będzie wyglądała jej rozmowa z Tomem.
A miała o nim nie myśleć!
*
Po obiedzie wreszcie mogli uwolnić się od starszego towarzystwa, co wprawiło Amelię w jeszcze lepszy humor niż do tej pory. Rozgadała się o tym, jak romantycznie będzie wyglądać ich piknik przy zachodzie słońca i zapewniła, że zrobi mnóstwo zdjęć, żeby mieć co wrzucić na swój profil na instagramie. Timothy słuchał jej rozbawiony, ale widać było, że też nie może się doczekać wieczoru, kiedy będą mogli spędzić romantycznie czas na plaży.
Angelina poinformowała ich, że zamówiła już w restauracji drobne przekąski, które powinny być gotowe za czterdzieści pięć minut, na co Amelia odpowiedziała, że w tym czasie ona i Timothy pójdą do willi po koce i resztę potrzebnych rzeczy, aby nie marnować czasu na organizowanie wszystkiego, skoro już są na miejscu. Angelina poprosiła przyjaciółkę, by ta zabrała dla niej kilka rzeczy z willi i po chwili Timothy wziął Amelię za rękę i razem ruszyli w stronę wypożyczalni rowerów, którymi mieli pojechać na wyspę. Angelina i Brandon zajęli miejsca na wiklinowych fotelach na krytym tarasie restauracji.
- Wkrótce nie będą nas potrzebowali, skoro nie mają już żadnych skrupułów, by trzymać się przy nas za ręce i całować - zauważyła Angelina, kiedy para oddaliła się na tyle, by nie usłyszeć, co między sobą mówią.
- W takim razie, żeby nie zwariować, będziemy musieli sami zacząć się umawiać na randki - zaśmiał się Brandon, a ona spojrzała na niego zaskoczona.
Jeszcze niedawno mówił przecież, że chciałby zrezygnować ze związków, bo ostatnie rozstanie było dla niego bardzo ciężkie. Czy coś się zmieniło? I czy ona poczuła jakieś mrowienie w podbrzuszu na dźwięk jego słów? Co było z nią nie tak?! Raz myślała o Tomie i wypominała sobie, że nie powinna zakochiwać się w kimś, komu nie potrafiła do końca zaufać, bo na pewno nic dobrego z tego nie wyniknie, czego efektem była obecna sytuacja, a za chwilę czepiała się każdej nadziei na to, że Brandon może pokazać, że w jakiś sposób się nią interesuje.
Chyba nie tak to powinno wyglądać.
- Mówisz poważnie? - odezwała się. - Nie chcę być niemiła czy niedelikatna, jednak niedawno mówiłeś coś zupełnie innego.
I kto to mówi, pomyślała. Nie powinna zwracać Brandonowi uwagi na to, co mówi lub robi, skoro sama nie miała kontroli nad własnym życiem i własnymi emocjami.
- Szczerze mówiąc, sam już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć - odpowiedział takim tonem, że Angelina musiała na niego spojrzeć.
Do tej pory Flynn był w jej oczach radosnym chłopakiem, który zawsze poprawiał jej humor, gdy tego potrzebowała, może miała nadzieję, że kiedyś będzie między nimi coś więcej. Teraz jednak dostrzegła zmęczonego młodego mężczyznę, który sam gubił się we własnych uczuciach.
- Może zabrzmi to głupio, ale wiem, co czujesz - powiedziała Angelina i położyła mu dłoń na kolanie.
- Mam wrażenie, że rozumiesz mnie lepiej niż ja sam - zaśmiał się i przykrył jej drobną dłoń swoją. - Może dzięki temu oboje będziemy mogli podjąć ostatnią próbę przed całkowitym zamknięciem się na drugą osobę?
Co on przed chwilą powiedział?
Siedzieli na tarasie restauracji jakieś piętnaście minut, w ciągu których całe jej życie wywróciło się do góry nogami. Nie wiedziała, jak powinna zareagować na słowa Brandona, ale tak naprawdę w ogóle nie była pewna, czy dobrze go zrozumiała.
Zaczęła pojmować sens całe tej sceny dopiero wtedy, kiedy dłoń Flynna powędrowała w górę do jej policzka i zaczęła gładzić jej skórę. Przeszył ją przyjemny dreszcz i poczuła gorąco w miejscu, gdzie jego palce muskały policzek.
Czy on właśnie chce ją pocałować? Dotarło to do niej tak nagle, że nie umiała wydusić z siebie ani słowa. Żadnego zaprzeczenia ani zachęty. Poczuła, że zaraz zacznie panikować, gdyż nie wiedziała, co powinna zrobić.
Wtedy Brandon ją pocałował.
Kiedy jego miękkie wargi spoczęły na jej ustach, oddała pocałunek. Nie wiedziała, dlaczego to robi, ale czuła, że powinna wykonać jakiś ruch. Choćby po to, by przekonać samą siebie, czy poczuje cokolwiek po tym zbliżeniu. Ich pocałunek był długi, ale nie przepełniony namiętnością. Panowała między nimi niepewność, którą czuli oboje. Kiedy się od siebie odsunęli, patrzyli sobie w oczy i Angelina próbowała wyczytać coś z tęczówek Brandona. Cokolwiek.
- Przepraszam - odezwała się w końcu.
- To ja powinienem przeprosić - odparł. - Ale szczerze mówiąc, to nie żałuję. Chciałem się przekonać, czy coś poczuję...
- I? - ponagliła go. Chciała usłyszeć odpowiedź, żeby nie mieć później wyrzutów sumienia.
- Nic. - Patrzył w jej oczy, więc na pewno nie kłamał. Poczuła się jak idiotka, ale odetchnęła z ulgą.
- Ja też nic nie poczułam, choć muszę przyznać, że od dawna się zastanawiałam, czy się w tobie nie zauroczyłam. - I znowu palnęła taką głupotę! Na szczęście Brandon roześmiał się w odpowiedzi.
- Ty już jesteś w kimś zakochana - powiedział po chwili. - Widać to jak się ciebie bliżej pozna. Nie ma w twoim sercu miejsca na kogoś innego niż ten, o którym tak ciągle myślisz. Musisz się poważnie zastanowić, czy naprawdę chcesz go stracić.
*
Pocałunek Brandona i jego późniejsze słowa całkiem wytrąciły ją z równowagi. Nie potrafiła się skupić, kiedy we czwórkę siedzieli na kocu na plaży i oglądali zachód słońca. Timothy, Amelia i Brandon wesoło o czymś rozmawiali, ale Angelina nie potrafiła skupić się na temacie rozmów, więc po prostu milczała, czasami uśmiechając się, by wyglądało, że jednak jednym uchem ich słucha. W pewnym momencie Amelia i Timothy postanowili przejść się wzdłuż plaży i zostawili samych Brandona oraz Angelinę. Kiedy zostali sami, Russo nie mogła już rozmyślać nad tym, co przyjaciel jej powiedzieć, musiała odrzucić te rozważania i skupić się na rozmowie z chłopakiem.
- Jeśli moje zachowanie w jakiś sposób cię uraziło, to możesz mi o tym powiedzieć - odezwał się Flynn.
Na początku nie mogła zrozumieć sensu jego słów, ale po chwili to do niej dotarło i spojrzała na niego zaskoczona.
- Ależ skąd! - zaprzeczyła. - To twoje słowa dały mi sporo do myślenia i teraz mam w głowie taki bałagan, że nie jestem pewna, czy będę potrafiła to wszystko ogarnąć - przyznała szczerze.
- Mówiłem poważnie - odparł. - Mówisz, że chcesz zakończyć swój związek, ale widać, jaki ból ci to sprawia, mimo, iż mówisz inaczej. Uważam, że powinnaś jeszcze raz to przemyśleć, żeby później tego nie żałować.
- Dziękuję ci za to wsparcie, które mi dajesz, jednak raczej nic nie jest w stanie wpłynąć na moją decyzję - odpowiedziała twardo.
Reszta wieczoru upłynęła im w spokojnej atmosferze. Ani Angelina, ani Brandon nie poruszali już tematu ich pocałunku oraz jej związku, by nie musieć zagłębiać się w niewygodne tematy. Gdyby wciąż rozmawiali o tym samym, na pewno doszłoby między nimi do kłótni, a żadne z nich tego nie chciało. Brandon upierał się - podobnie jak Robert, co Angelina zauważyła od razu - że powinna przemyśleć, czy chce rozstać się ze swoim obecnym chłopakiem, a Russo stanowczo odmawiała.
Tylko teraz nie była tak do końca pewna swego, kiedy po tym pocałunku nie poczuła zupełnie nic.
Myślała, że zauroczyła się w Brandonie, bo za każdym razem, gdy go widziała, czuła się szczęśliwa i podniecona jak nastolatka, która flirtuje z przystojnym chłopakiem. Kiedy patrzyła w jego oczy, czuła miłe mrowienie w podbrzuszu i szybsze bicie serca. Kiedy widziała, jak się uśmiecha, nie mogła się oprzeć, by nie śmiać się razem z nim. Jak więc mogła pomylić to uczucie z zauroczeniem? To było tak niedorzeczne, że sama nie mogła w to wszystko uwierzyć. Z jednej strony czuła, że warto było przekonać się, czy czuje coś do Brandona poprzez ten pocałunek. Wszystko to, co czuła za każdym razem, gdy na niego patrzyła, jakby znikło, kiedy ic usta się zetknęły. Jak to możliwe?
I co w związku z tym powinna zrobić?
Czy naprawdę chciała rozstać się z Tomem, żeby nie musieć się z nim więcej sprzeczać? Kiedy wyjaśnią sobie wszystko, co im pozostanie? Albo jedynie przyjaźń, albo całkowity brak kontaktu. Czy była na to gotowa?
Miała taki mętlik w głowie, wszystko już się jej mieszało, że miała ochotę położyć się do łóżka i nie wstawać z niego przez najbliższy tydzień. Dziwiła się, że jeszcze nie dostała od tego wszystkiego migreny, ponieważ nadmiar emocji i uczuć w jej głowie przechodził wszelkie granice. Ale wszystko wyjaśni się już wkrótce. Niedługo znów będzie w Nowym Jorku, a po Malediwach zostaną jej tylko wspomnienia.
Nadal będzie chciała utrzymywać kontakt z Brandonem, jednak już nie myślała, że w przyszłości mogliby stworzyć związek. Bardziej zależało jej na nim jak na przyjacielu, z którym będzie mogła dzielić się swoimi przemyśleniami i problemami sercowymi. Skoro z taką łatwością ją rozgryzł, to może równie łatwo pójdzie mu udzielenie jej jakiejś konkretnej rady, którą mogłaby wykorzystać.
Ale do powrotu do domu miała jeszcze trochę czasu. Teraz dni będą mijały zdecydowanie szybciej, więc może uda jej się chociaż teraz zrelaksować do tego stopnia, by nie myśleć o problemach.