poniedziałek, 18 czerwca 2018

Ostatnie pożegnanie. [35] ON

Skoro już napisałam, to dlaczego miałabym nie wrzucić tego rozdziału? Nie chcę czekać, ponieważ nie wiem, kiedy teraz cokolwiek stworzę. Przeprowadzam się i to mnie trochę przerasta. Do końca miesiąca chcę wszystko ogarnąć, ale mimo, że powoli idzie do przodu, to i tak czuję, że stoję w miejscu. 
Jednak to nie jest teraz ważne. Liczy się to, co tutaj stworzyłam, a to jest COŚ! Męczyłam się, żeby zawrzeć tutaj wszystko, co powinno być i myślę, że mi się udało. A jeśli nie... to i tak podoba mi się ten odcinek. To jeden z moich ulubionych do tej pory. 


ON

Na początku zupełnie nie zrozumiałem, co Elysa do mnie powiedziała, więc wciąż patrzyłem na nią wyczekując odpowiedzi, chociaż tak naprawdę jakaś część mnie spodziewała się tego i lekko drgnąłem na wypowiedziane przez nią słowa. Dopiero, kiedy powtórzyła to kolejny raz, dotarło do mnie już w pełni, ze zdwojoną siłą, lecz i tak do końca nie potrafiłem w to uwierzyć. Stałem obok Elysy i – podobnie jak ona – wpatrywałem się w widok za oknem, a moje serce zaczęło niepokojąco bić mocniej i szybciej z jakiegoś niewyjaśnionego powodu. Poczułem, jak stado motyli podrywa się do szalonego lotu, robiąc przy tym straszny bałagan nie tylko w moim podbrzuszu, ale i w duszy, w głowie… dosłownie wszędzie. Zamknąłem oczy, próbując się uspokoić i przetrawić każde jej słowo na spokojnie, lecz nadal nie potrafiłem się opanować, ani tym bardziej zrozumieć jednej, bardzo ważnej w tym momencie rzeczy…
– Elyso – odezwałem się, w międzyczasie układając sobie w głowie to, co chciałem jej powiedzieć. – Dlaczego nie byłaś ze mną szczera od samego początku? – zapytałem, chcąc wreszcie dowiedzieć się całej prawdy, przestać unikać tego tematu i porozmawiać z nią o wszystkim, bez żadnych tajemnic czy niedomówień. 
– Nie wiem, Bill… – powiedziała cicho i spuściła wzrok na swoje splecione dłonie.
Nie miałem pojęcia, że wyznanie Elysy wywoła we mnie takie emocje i zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym, czy moja mama i Megan nie miały racji co do tego, że może… może jednak naprawdę darzę przyjaciółkę większym uczuciem, niż do tej pory sądziłem. 
Wciąż ciężko było mi się pozbierać, ponieważ nadal myśli zaprzątały mi jej wcześniejsze słowa oraz moje własne przemyślenia, więc nie zrozumiałem na początku, co powiedziała Elysa sekundę wcześniej, lecz pomału to do mnie docierało. I to ze zdwojoną siłą.
– Hej – szepnąłem i wyciągnąłem rękę do jej bladego policzka, aby odwrócić jej głowę z powrotem w moją stronę. Chciałem, aby na mnie patrzyła, gdyż wtedy miałem pewność, że nie próbuje się wykręcać, tylko mówi całą prawdę. – Proszę, porozmawiaj ze mną. Wiesz przecież, że postaram się zrozumieć wszystko. A jeśli mi się nie uda, to będziemy wałkować ten temat po raz kolejny, aż wreszcie będzie dla mnie jasne.
Kobieta uparcie milczała, a ja nie miałem pojęcia, co właściwie miałoby to oznaczać. 
Może bała się powiedzieć mi całą prawdę? Ale dlaczego? Z jakiego powodu? Przecież musiała zdawać sobie sprawę, że nie powinna mieć przede mną żadnych tajemnic, bo i tak wyczuję, że czegoś mi nie mówi. Zawsze starałem się ją zrozumieć, tak było zawsze i zawsze będzie, więc co ją powstrzymywało? Może było jej głupio? Tego z kolei również nie rozumiałem, gdyż raczej nie było nigdy między nami sytuacji, gdzie ją wyśmiałem lub ona mnie. W naszej relacji szczerość zawsze znajdowała się na pierwszym miejscu i nigdy nie było inaczej. Nigdy się też to nie zmieni. Nie miałem więc pojęcia, co nią kierowało, lecz w głębi serca liczyłem, że może wreszcie otrzymam od niej wyjaśnienia. Nawet, jeśli miałby mnie zranić.
– Pamiętasz, że obiecałaś mi szczerość w każdej sprawie? – zapytałem znowu, gdy ona nadal milczała. – W każdej sprawie – powtórzyłem z naciskiem, patrząc jej w oczy i wciąż podtrzymując jej brodę, aby nie uciekała wzrokiem. 
Nim odpowiedziała, wyrwała mi się, odwróciła zawstydzone spojrzenie i odeszła od okna. Zajęła miejsce na kanapie i wzięła łyk whisky z mojej szklanki. Skrzywiła się po tym, co w innej sytuacji na pewno by mnie rozśmieszyło, lecz nie tym razem. Sprawa była poważna, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w tym jej milczenie. 
– Po prostu nie uważam siebie za osobę, która mogłaby być dla ciebie odpowiednia – powiedziała cicho, a ja musiałem podejść bliżej, żeby usłyszeć jej głos. Aż otworzyłem usta ze zdziwienia, ale zaraz je zamknąłem, nie chcąc jej rozpraszać. Wiedziałem, że jeśli teraz nie dowiem się od niej wszystkiego, nieprędko pojawi się ku temu okazja. – Wiesz przecież, że moje poczucie własnej wartości pozostawia wiele do życzenia i niezbyt często potrafię mówić o swoich zaletach, ponieważ uważam, że raczej ich nie posiadam. Trudno mi jest przekonać samą siebie, że może jednak jestem atrakcyjną kobietą, za którą czasami oglądają się mężczyźni. I nie mogę uwierzyć, kiedy ktoś mnie o tym zapewnia.
Wiedziałem to doskonale i zupełnie nie pojmowałem jej toku rozumowania. Znałem ją od długiego czasu i chociaż ostatnio nie byliśmy ze sobą blisko, ponieważ ja wybrałem Caroline, to nie sądziłem, że bardzo się pod tym względem zmieniła. W tym przekonaniu utwierdziły mnie jej wcześniejsze słowa. Zdawałem więc sobie sprawę z tego, że to, co mówiła jest szczerą prawdą, gdyż sam widziałem często, jak reaguje na zaloty innych mężczyzn i wiedziałem, że bardzo ciężko jest się jej otworzyć na drugiego człowieka. Gdy wyznała mi to jakiś czas temu, byłem w szoku, że ze mną w ogóle rozmawiała. Nie było po niej tego widać, kiedy przyszła na nasz koncert i zaczęła rozmawiać nie tylko ze mną, ale też z Gustavem, Georgiem i Tomem. 
– I ty myślisz, że nie jesteś dla mnie wystarczająco dobra? – zapytałem, siadając obok niej. Nie chciałem przerywać jej wypowiedzi, ponieważ to mogłoby skutkować tym, że zamknie się w sobie i już nic nie będzie chciała mi powiedzieć, lecz jednak nie mogłem wytrzymać. To, co mówiła, było dla mnie zupełnie nie do pojęcia. Jak ona w ogóle mogła myśleć, że nie jest dla mnie odpowiednią kobietą?! Już same te jej słowa sprawiały, że miałem ochotę udowodnić jej to, że się grubo myliła. Nie chodziło mi już nawet o to, że za chwilę mógłbym ją wziąć w objęcia i zapewnić, że nie opuszczę jej aż do śmierci, lecz o to, że wygadywała kompletne głupstwa, których nie potrafiłem spokojnie słuchać.
– Och, spójrz tylko na mnie! – parsknęła poirytowana. – Znasz mnie nie od dzisiaj i wiesz, jaką potrafię być zołzą! Jedno moje słowo potrafi odstraszyć dziesięć osób i nawet nie chodzi mi o samych facetów. Wiesz, jak bardzo muszę się czasami powstrzymywać, żeby nie powiedzieć komuś, co tak naprawdę o nim myślę? – Wiedziałem. I często mnie też się dostawało, kiedy Elysa wpadała we wściekłość i nierzadko mówiła mi, jak wyglądam i jak się zachowuję, co – może i było zgodne z prawdą – ale nie wypowiadała się ani w przychylny sposób, ani tym bardziej delikatnie i subtelnie. – No i jak ja wyglądam?! – Wyraźnie się wkurzyła, bo wstała i spojrzała na mnie z góry. – Nie wyglądam jak modelka z okładki katalogu, nie mam idealnej fryzury, figury i uśmiechu! Nie zachowuję się jak dama, z którą można się wszędzie pokazać i nie zawstydzić, że nie potrafię się zachować. Nie mam milionów na koncie, które pozwalałyby mi na podróże po całym świecie! Po prostu nie jestem osobą, która pasowałaby do takiego celebryty, jak ty, Bill! – wykrzyczała, a jej oczy zaszły łzami.
Nie potrafiłem ogarnąć umysłem tego wszystkiego, co przed chwilą wydarzyło się w moim salonie. Nie dotarło do mnie to, co przed chwilą wyrzuciła z siebie moja najlepsza przyjaciółka, którą zawsze traktowałem jak równą sobie. Nigdy nie pomyślałbym, że właśnie to, co przed sekundą mi wyznała, tak długo w niej tkwiło i narastało z każdym dniem, odkąd się poznaliśmy. Zupełnie nie pojmowałem, że ona właśnie tak może myśleć o sobie, skoro nasza znajomość przetrwała tyle lat i nigdy jej nic takiego nie wypomniałem. Nie tyle byłem w szoku, co nawet zły za to, co o sobie myślała...
– Elyso…
– Nie, Bill – przerwała mi, zanim zdążyłem coś jeszcze powiedzieć. – Nie musisz mi tłumaczyć, że przesadzam, bo tak naprawdę ty w głębi serca również zdajesz sobie sprawę z tego, że na ciebie nie zasługuję. Mogę być twoją przyjaciółką, możemy od czasu do czasu pójść do kina, na spacer, na kolację… ale ze mną nie pokażesz się na czerwonym dywanie, nie będziesz ze mną pozować do zdjęć, które się ukażą na okładce magazynów… nie będę udzielać wywiadów na temat swojego życia i pracy… nie zrobisz tego, bo wiesz, że do siebie nie pasujemy…
Rozpłakała się już na dobre, a ja nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Patrzyłem na nią i nie wierzyłem ani oczom, ani mojemu słuchowi. Czy ona właśnie próbowała mi wmówić, że patrzę na nią z perspektywy jej pieniędzy na koncie? Chciała mi powiedzieć, że to, iż ma mniej pieniędzy ode mnie stoi na przeszkodzie tego, abym zwrócił na nią uwagę? Że nie pokażę się z nią publicznie, bo ma swój charakter i potrafi dosadnie powiedzieć, kiedy jej się coś nie podoba albo że nie wygląda jak modelka, chociaż jest piękniejsza od niejednej z nich? Miałem ochotę zaśmiać się z niej prosto w jej zapłakaną twarz, mocno przytulić i jednocześnie potrząsnąć nią i wytłumaczyć, że jej przekonania są tak głupie, że aż śmieszne. I zrobiłbym to, ale wciąż siedziałem na kanapie, jakby mnie ktoś do niej przykleił, wciąż analizując w głowie, co mi powiedziała. Bardzo wolno docierało do mnie, że ona rzeczywiście tak sądziła.
Dopiero po chwili przemogłem się, aby wstać i podejść do niej, kładąc swoje dłonie na jej ramionach. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami, a ja dostrzegłem cały ten ból i niepewność w jej zielonych tęczówkach, które wyglądały na jeszcze piękniejsze. Nie musiała wyglądać jak modelka z katalogu czy jakaś aktorka filmowa po milionie operacji plastycznych, żeby mi się podobać. 
Bo owszem, podobała mi się. I to nie od teraz, ale zawsze uważałem, że jest bardzo piękną kobietą, która zasługuje na najlepszego faceta na świecie. 
A może ja byłbym dla niej tym najlepszym facetem na świecie, przeszło mi przez głowę, co zadziwiło mnie samego, gdyż nigdy przecież tak o tym nie myślałem, a tu nagle…Pokręciłem głową, żeby odgonić od siebie tę myśl na jakiś czas i zająć się tym, co działo się w tej chwili.
– Elyso, mam ochotę teraz najzwyczajniej w świecie palnąć cię w głowę – powiedziałem i posłałem jej lekki uśmiech, na co jej oczy wyraźnie się rozszerzyły. – Gadasz takie głupoty, jakich w życiu nie słyszałem i dziwi mnie, że w ogóle coś takiego mogło przyjść ci do głowy.
– Ale… – zaczęła, ale jej przerwałem. Tak samo, jak ona zrobiła to wcześniej.
– Zadam ci pytania, na które w ogóle nie musisz odpowiadać – powiedziałem, co wyraźnie ją zaciekawiło. Po pierwsze, ile już mnie znasz, żeby oceniać, jaka dziewczyna ma szansę wpaść mi w oko? Chyba doskonale wiesz, jaką uwagę przywiązuję do tego, ile – według mnie – kobieta powinna mieć pieniędzy na koncie. A właściwie, że w ogóle mnie to nie interesuje. Po drugie, ileż razy mówiłem ci, jak bardzo nie podobają mi się te laski z okładek jakichś magazynów? Przecież powinnaś bardzo dobrze wiedzieć, że wygląd ma dla mnie znaczenie, ale dziewczyna nie powinna niszczyć swojej naturalności przez dziesiątki operacji plastycznych. Owszem, powinna się starać dla mnie, ale ważniejsze jest dla mnie to, jak wygląda rano, po przebudzeniu, przechadzająca się po domu w mojej koszuli. 
– A po trzecie? – spytała cicho, wciąż patrząc mi w oczy.
– Po trzecie, nie możesz mówić, że do siebie nie pasujemy, skoro nawet nie spróbowaliśmy być ze sobą. Dobrze się dogadujemy jako przyjaciele, więc tak samo może byłoby, gdybyśmy stworzyli związek.
Elysa milczała, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, chyba niedowierzając, co przed chwilą jej powiedziałem. Sam nie byłem pewien, czy moje słowa miały jakiekolwiek pokrycie, czy serio chciałem spróbować z nią czegoś więcej, lecz im dłużej ona milczała, tym więcej pewności siebie nabierałem i tym bardziej chciałem pokazać jej, że wszystko, co mówiłem, było naprawdę szczere. Tak właśnie uważałem. Że byliśmy dobrymi przyjaciółmi i może to było dla mnie odrobinę za mało na tę chwilę. Zwłaszcza po słowach mojej mamy i Megan, nad którymi myślałem kilka długich dni i nocy, unikając z Elysą kontaktu, aby móc z dystansem podejść do tej sprawy. Zadziwiałem sam siebie, dochodząc do takich wniosków, jednak w głębi duszy nie żałowałem żadnego słowa i powoli utwierdzałem się w przekonaniu, że powinniśmy spróbować. Jednak dlaczego Elysa od razu skreślała taką możliwość, skoro nie podjęliśmy żadnej próby? Może właśnie dlatego tak cierpiała przez te lata, ponieważ nie chciała powiedzieć mi całej prawdy o tym, co do mnie czuje. 
– Mogłaś powiedzieć – dodałem na koniec, chcąc wywołać u niej jakąkolwiek reakcję, ponieważ wciąż stała w miejscu i mrugała powiekami, nie mówiąc ani słowa. Chciałem, żeby się odezwała, bo – szczerze mówiąc – trochę głupio się czułem, wyznając jej to, co myślałem. Nawet jeśli ona wcześniej przyznała, że wciąż mnie kocha.
– Bałam się – powiedziała w końcu, powtarzając swoje wcześniejsze słowa. – Naprawdę nie sądziłam, że kiedykolwiek mógłbyś mnie traktować nie jak przyjaciółkę, a jak… kobietę. 
– Nie rozumiem. Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy, a ty przez tyle czasu mnie okłamywałaś i powiedziałaś mi, że mnie kochasz dopiero wtedy, jak doszło do twojego wypadku. 
– Nie kłamałam! – oburzyła się od razu. Na pewno dotknąłem ją tym stwierdzeniem, lecz się tym nie przejąłem.
– Ukrywałaś przede mną swoje uczucia. A to jest kłamstwo – zauważyłem. Nie chciałem się z nią kłócić, lecz jednocześnie nie mogłem się powstrzymać od nie zwrócenia jej uwagi. I pomimo niechęci do sprzeczania się z nią akurat teraz, kiedy już prawie wszystko było między nami jasne, chciałem jej wygarnąć to wszystko, co siedziało we mnie od dłuższego czasu. – Zawsze uważałaś, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. A to, że ukrywałaś przede mną miłość, nie było dobre ani dla ciebie, ani dla mnie.
– Jak możesz uważać, że mówiłam ci nieprawdę, skoro tylko ukrywałam przed tobą fakt, że cię kocham?! Nie chciałam cię stracić! Wiele razy próbowałam zwrócić twoją uwagę, ale ty trzymałeś mnie na dystans, powtarzając w kółko, jaką wspaniałą przyjaciółką jestem!
– Myślisz, że bym cię odrzucił? – Uniosłem jedną brew w geście niedowierzania. Nie sądziłem, że mogę ją zdenerwować tym zwykłym stwierdzeniem, ale nie było już odwrotu. Jednocześnie miałem pewność, że nasza wymiana zdań nie zakończy się niezgodą. Zawsze potrafiliśmy być wobec siebie szczerzy do bólu, a teraz właśnie musieliśmy dojść do porozumienia, wyrzucając przed sobą wszystkie nasze żale. – Co niby miałem ci mówić? Skąd miałem wiedzieć, że cię ranię, skoro nawet nie próbowałaś ze mną szczerze porozmawiać?!
– Nie wiem… – powiedziała tylko, lecz ja nie mogłem jej teraz odpuścić.
– Tylko się teraz nie wykręcaj – odrzekłem stanowczo. 
– Och! Musisz mnie tak męczyć?! – oburzyła się. – Przecież powiedziałam ci, co chciałeś usłyszeć, więc już daj mi spokój!
– Nie licz na to. Zaczęliśmy temat, zapytałem o to, dlaczego nie mówiłaś mi prawdy, więc jesteś mi winna wyjaśnienia.
– Nic ci nie jestem winna – syknęła tylko, zrzuciła moje ręce, które nadal trzymałem na jej ramionach i odwróciła się na pięcie. Zabrała swoją torebkę leżącą na kanapie i ruszyła w kierunku drzwi. 
– Teraz stchórzysz? – zawołałem do niej, kiedy była już w przedpokoju. – Myślisz, że kiedy nie skończymy tematu, to następnym razem już go nie będzie?
Nie usłyszałem odpowiedzi. 
Elysa nadal stała w przedpokoju, co do tego miałem pewność, ponieważ nie słyszałem otwierających się drzwi. Wiedziałem, że nie potrafiła tak zwyczajnie opuścić mojego domu bez dojścia do porozumienia i w głębi duszy liczyłem na to, że tym razem również tak będzie. Nawet nie zawahałem się, żeby za nią pójść, bo wiedziałem, że wróci.
– O co ci tak naprawdę chodzi? – zapytała, stając w progu salonu. Wciąż miała zmierzwione włosy i błyszczące od łez oczy. – Co chcesz usłyszeć? Dlaczego uważam, że byś mnie odrzucił czy zwyczajnie chcesz się nade mną znęcać?
– Chcę tylko wiedzieć, dlaczego myślisz, że bym cię nie chciał.
Westchnęła ciężko i znowu usiadła na kanapie. Nie ruszyłem się z miejsca, tylko patrzyłem na nią. Zapłakaną i zagubioną. Miałem ochotę przytulić jej kruche ciało do siebie i zapewnić, ze wcale nie chciałem doprowadzić jej do takiego stanu, że chciałem tylko mieć pewność. Do tego, że wciąż mnie kocha i chciałaby dać mi szansę, aby to wszystko naprawić. Chciałem zapewnić ją, że będzie między nami w porządku, bo wcale nie mam jej niczego za złe i doskonale ją rozumiem, bo zachowałbym się pewnie tak samo, gdybym był w jej sytuacji. 
– Widziałam, za jakimi kobietami się oglądasz. Widziałam Caroline. Porównywałam się z nimi wszystkimi i doszłam do wniosku, że nigdy taka nie będę i nigdy nie zwrócisz na mnie uwagi. Później doszłam do wniosków, o jakich mówiłam. Że jestem za brzydka, mam za mało pieniędzy, bo nie mogę spędzać z tobą każdych wakacji na Malediwach, a nie pozwoliłabym za siebie zapłacić.
Nareszcie.
Usłyszałem to, co chciałem i nie miałem już wątpliwości, że są jeszcze między nami jakieś niedopowiedzenia. Wszystko było jasne i czułem, że Elysa wyrzuciła z siebie to wszystko, co siedziało w niej przez cały ten czas. 
Już nie miałem oporów, aby usiąść obok przyjaciółki i mocną ją do siebie przytulić. Pozwoliłem, żeby wypłakała się na moim ramieniu i – tak jak dawniej – zwyczajnie milczałem, aby mogła cieszyć się moją obecnością. Tak jak ja cieszyłem się, że ona była przy mnie. I tak było w stu procentach idealnie. 

– Mamy już to wszystko za sobą? – zapytała Elysa, kiedy po długim czasie siedzenia na kanapie bez słowa, zdecydowaliśmy się na zjedzenie kolacji. Było zdecydowanie za późno, bym pozwolił przyjaciółce wracać do domu, więc postanowiłem za nią, że zostanie na noc, a jutro pojedzie ode mnie rano do pracy. Miała u mnie parę ubrań na zmianę z czasów, kiedy potrafiliśmy rozmawiać ze sobą do późna w nocy, siedząc w kuchni lub w moim pokoju, żeby na koniec stwierdzić, iż za późno na samotny powrót do domu, tak jak dzisiaj. Czułem, że między nami na nowo utworzyła się więź, której ostatnio tak bardzo nam obojgu brakowało i ogromnie się z tego cieszyłem. Wiedziałem, że między nami nie ma już żadnych niedopowiedzeń i nawet słowa, które padły zarówno z jej, jak i moich ust, nie rzucały żadnych cieni na naszą relację. To, że ona mnie kocha nie stanowiło żadnej przeszkody w rozmawianiu ze sobą zupełnie szczerze.
– Myślę, że tak – odrzekłem, przeżuwając zapiekankę. – Chyba, że coś jeszcze przede mną ukrywasz. – Spojrzałem na nią podejrzliwie, próbując wyczytać z jej twarzy oznakę kłamstwa. Nic takiego nie zauważyłem.
– Przycisnąłeś mnie tak, że nawet gdybym chciała coś zataić, nie udałoby mi się to. Swoją drogą, gdzie się nauczyłeś rozmawiać z ludźmi w taki sposób, że wywierając na nich presję, wiedziałeś jednocześnie, że i tak nie odwrócą się na pięcie, nie kończąc rozmowy?
Zastanowiłem się chwilę, gdyż sam nie miałem pojęcia. 
– Chyba dzięki Megan poznałem, jak ważne jest, żeby doprowadzać wszystko do samego końca – powiedziałem po chwili ciszy. – Kiedy chodzę na spotkania z nią, nigdy nie pozostawiamy tematu na następny raz. Ona uważa, że najlepiej kończyć to, co się zaczęło, bo potem możemy nie mieć na tyle odwagi, aby rozmawiać na ten sam temat ponownie.
– Hmm… – mruknęła. – Chyba ma trochę racji – przyznała. – Nie umiałabym powiedzieć ci tego samego drugi raz. I nie zdobyłabym się ponownie na podjęcie tego tematu po raz kolejny.
– Cieszę się, że nam się udało – przyznałem z uśmiechem.
– Ja też – odpowiedziała mi tym samym. 
Reszta posiłku przebiegła nam w ciszy, która w ogóle nam nie przeszkadzała. Cieszyłem się, że ponownie mogłem gościć u siebie Elysę, która była tą samą kobietą, jaką poznałem kilka lat temu. Nie miała przede mną żadnych tajemnic, mówiła o wszystkim szczerze i otwarcie oraz nie hamowała się z emocjami. Kilka miesięcy temu nie mogłem z nią nawiązać żadnego kontaktu przez Caroline, a teraz… teraz była i miałem nadzieję, że będzie obok mnie już zawsze, kiedy tylko będę jej potrzebować.
– Idziemy spać? – zapytała, gdy skończyliśmy kolację i sprzątaliśmy razem ze stołu. 
– Chyba tak.
– W takim razie pójdę się wykąpać.
I jak powiedziała, tak też zrobiła, a zaraz po niej, ja także wziąłem prysznic, po którym wyszedłem z łazienki z jeszcze mokrymi włosami. Elysa siedziała w salonie w piżamie, którą dawno temu tutaj przywiozła, a która składała się z ogromnej, wiszącej na niej koszulki sięgającej za tyłek oraz krótkich spodenek. Wyglądała tak niewinnie, że nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten widok. 
– Gdzie mam spać? – zapytała, widząc, że już wyszedłem z łazienki i się jej przyglądam.
– A chciałabyś ze mną? – odpowiedziałem pytaniem, unosząc jedną brew, na co Elysa lekko się zaczerwieniła. Za każdym razem, gdy postanowiła u mnie nocować, proponowałem jej połowę swojego łóżka zamiast niewygodnej kanapy i za każdym razem reagowała tak samo. Niby mogłem pozwolić jej spać w salonie lub w którymś z pokoi gościnnych, ale tak naprawdę nie chciało mi się później samemu tego sprzątać bądź prosić sprzątaczkę, by to zrobiła. Proponowanie przyjaciółce wspólnie spędzonej nocy w moim łóżku w ogóle nie miało na celu wykorzystywania jej czy w jakikolwiek sposób dobierania się do niej. Nigdy o tym nie myślałem. Chyba. 
Bardziej zależało mi na tym, by móc jeszcze z nią porozmawiać lub po prostu poczuć, jak się w nocy do mnie przytula, a ja wiem, że zawsze będzie obok mnie, kiedy tylko będę tego potrzebować. Lubiłem, kiedy przytulała się do mnie, kiedy obudziła się z głową na moim ramieniu lub gdy ja rano orientowałem się, że ją obejmuję. Rzadko kiedy myślałem o tym, żeby zaciągnąć ją do łóżka. Głównie dlatego, że nie chciałem zepsuć naszej relacji, ponieważ sądziłem, że uważa mnie tylko za przyjaciela, ale teraz… teraz chyba chciałem ją mieć blisko siebie. W swoim łóżku. Osobę, która jest dla mnie naprawdę ważna. Która mnie kocha.
– Zawsze to samo – mruknęła, a ja dopiero zorientowałem się, że zadałem jej pytanie. Otrząsnąłem się z gromadzących się w mojej głowie myśli i zaprosiłem Elysę do mojego pokoju.
Gdy już leżeliśmy razem w moim łóżku, a Elysa była we mnie wtulona, przez głowę przeszła mi pewna myśl. Już dawno jej to zaproponowałem, lecz nic z tego nie wyszło, gdyż w pewnym momencie nasze drogi się rozeszły, a potem żadne z nas nie wracało do tego tematu. Postanowiłem zatem spróbować jeszcze raz.
– Elyso? – szepnąłem, chcąc sprawdzić czy przyjaciółka już śpi.
– Hmm… – mruknęła i podniosła głowę, by na mnie spojrzeć. 
– Mogę cię o coś zapytać? 
– Jasne.
– Co byś powiedziała na wspólne wakacje? – zapytałem, choć niepewnie. Nie wiedziałem, jak zareaguje na tę propozycję, ponieważ kiedy jakiś czas temu jej o tym powiedziałem, ciężko było przekonać ją, że to dobry pomysł.
– Bill… – zaczęła, a ja już zaczynałem mieć wątpliwości co do tego, że się zgodzi. Zaczynanie zdania moim imieniem niemal za każdym razem kończyło się odmową. W końcu znałem ją już jakiś czas i wiedziałem o niej co nieco. – Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Czyli miałem rację.
– Dlaczego? – spytałem tylko. – Mówiłaś, że Kris dobrze sobie radzi jako twój zastępca i dobrze byłoby, gdybyś dała mu szansę się wykazać. Teraz właśnie pojawia się taka okazja.
– Niby tak, ale…
– Ale co? – przerwałem jej, gdyż miałem dość tych wszystkich wykrętów. Chciałem mieć jasną odpowiedź na pytanie i pragnąłem, żeby się zgodziła.
– Nie wiem – odrzekła krótko i podniosła się po pozycji siedzącej. – Po prostu nie wiem, dlaczego nie chcę jechać z tobą na wakacje. – Usiadła na skraju łóżka i spuściła nogi na podłogę. Wyglądała tak niewinnie, że miałem ogromną ochotę ją przytulić. Nie zrobiłem jednak tego, ponieważ musiałem wycisnąć z niej odpowiedź.
– Boisz się czegoś? Nie wiem… że zrobię ci krzywdę?
– Nie! Skąd! – zaprzeczyła szybko. – Wiem, że nic mi przy tobie nie grozi, ale… to wszystko dzieje się tak szybko. Jeszcze wczoraj unikałeś ze mną kontaktu, a dzisiaj mówisz mi, że gdybym powiedziała ci prawdę o swoich uczuciach, może bylibyśmy razem. Nie wiem już, co mam myśleć… 
– Mnie też jest ciężko, uwierz – zapewniłem i zawahałem się przez moment, po czym dodałem: – Po rozmowie z Megan zrozumiałem jedną rzecz. Na początku w to nie wierzyłem, lecz dzisiaj poczułem, że miała rację. – Wziąłem głęboki wdech. – Powiedziała, że nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, a kimś więcej. Że nie czuję do ciebie sympatii, a coś więcej. Nie wiem, kim tak naprawdę dla mnie jesteś, lecz uważam, że ona miała rację. Do końca nie jestem jeszcze pewien swoich uczuć, bo strasznie się w tym wszystkim pogubiłem, ale jeśli mi pozwolisz… jeśli będziesz chciała, możemy spróbować zacząć wszystko od nowa, nic przed sobą nie ukrywając. 
Elysa patrzyła na mnie jakby widziała mnie pierwszy raz na oczy. Nie umiałem stwierdzić, co chodzi jej po głowie w tym momencie, ale miałem ogromną nadzieję, że jednak się nie zbłaźniłem, bo chyba tego bym nie przeżył. Naprawdę chciałem jak najlepiej, szczerze pragnąłem spróbować stworzyć z nią coś, o czym mówiła Megan. Doszedłem do tego chyba wtedy, gdy Elysa wyznała mi wszystko, co w niej siedziało. Może to była tylko chwila, może nie zbyt szybko podjąłem decyzję, ale byłem pewien, że nie będę tego żałować. Jeśli nam nie wyjdzie – trudno. Jeśli któreś z nas podejmie decyzję, że to nie ma sensu – trudno. Nadal będziemy przyjaciółmi, którzy wiedzą o sobie wszystko i zawsze są gotowi pomóc temu drugiemu i to się nigdy nie zmieni.
Przyjaciółka natomiast nie mówiła nic. Nie wiedziałem, co to może oznaczać, ale miałem nadzieję, że nie zrobiłem z siebie durnia.
– Rozmawiałeś o nas ze swoją panią psycholog? – zapytała wreszcie, a ja jednocześnie poczułem ulgę, że w końcu przerwała tę niezręczną dla mnie ciszę.
– Cóż… tak – przyznałem. – Nie mogę przed nią nic ukrywać, żeby mogła mi pomóc wrócić do siebie. I to naprawdę działa. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale psychiatrzy potrafią podnieść człowieka z największego dołka, a ja właśnie w takim byłem.
– Szkoda, że nie powiedziałeś mi o tym wcześniej – prychnęła cicho. 
– Chyba nie będziesz mi teraz tego wypominać – zaśmiałem się. Widząc jednak jej poważną minę, spojrzałem na nią z lekkim politowaniem. Taka scena zazdrości wyłącznie mogła mnie rozśmieszyć. – Elyso, proszę cię. Teraz naprawdę nie powinnaś robić mi wyrzutów o to o czym rozmawiam z moim psychiatrą.
– Przecież nie robię ci żadnych scen – oburzyła się, jakby chcąc zrobić ze mnie przewrażliwionego głupka. 
– Nie? – zapytałem, przybliżając się do niej. Siedzieliśmy teraz naprzeciw siebie, na tyle blisko, bym mógł usłyszeć, jak jej oddech przyspieszył. 
– Nie – szepnęła cicho, wciąż patrząc mi w oczy. – Tylko dziwi mnie, że dopiero po jej wskazówkach tak bardzo zapragnąłeś spróbować ze mną przenieść naszą przyjaźń na wyższy poziom.
– Masz coś przeciwko temu? Nie chcesz więcej? – zdziwiłem się odrobinę. Przecież wszystko wskazywało na to, że Elysa rzeczywiście chce więcej. Sama mówiła, że nadal mnie kocha i wiele by dla mnie zrobiła. Czyżbym tak bardzo się pomylił i źle to wszystko zinterpretował? 
– Nie jestem pewna.
Zabolało. 
Bardzo.
I w tamtej chwili chyba zrozumiałem, co Elysa czuła przez te wszystkie lata, gdy traktowałem ją tylko i wyłącznie jako przyjaciółkę. Poczułem się odrzucony, trochę zdradzony i oszukany. Mówiła, że mnie wciąż kocha, mówiła, że oddałaby za mnie życie ponownie, gdyby zaszła taka potrzeba. Dlaczego więc nie powiedziała mi wprost, że jest dla nas za późno? Dlaczego nie wyznała mi tego wszystkiego od razu, tylko bawiła się moimi uczuciami? Może nie robiła tego przez lata, lecz zaledwie kilka godzin, ale nadal to bolało.
– Dzisiejszy dzień jest naprawdę zwariowany – odezwała się znowu. – Czuję mętlik w głowie i sama już nie wiem, czego chcę. Jeśli naprawdę chcesz znać odpowiedź na swoje pytanie, musisz poczekać. W tej chwili jednocześnie czuję się nieco zawiedzona i szczęśliwa. Żałuję, że to nie ze mną rozmawiałeś o swoich uczuciach, tylko z Megan i jestem szczęśliwa, że chciałbyś ze mną spróbować. To dla mnie za dużo wrażeń jak na jeden dzień i po prostu nie wiem, co mam ci odpowiedzieć. Daj mi trochę czasu. 
– To brzmi jakbyś musiała zastanowić się, w jaki sposób ze mną zerwać, chociaż nie jesteśmy razem – odpowiedziałem ze złością. Wstałem z łóżka i przeszedłem się po pokoju.
– Dlaczego tak mówisz? Kiedy ty mi odmawiałeś, musiałam z tym żyć, lecz wówczas, gdy ja proszę cię o trochę czasu, jesteś wściekły, bo nie możesz dostać wszystkiego. 
Może i miała trochę racji, lecz nie mogłem jej tego przyznać. 
– Zwyczajnie nie rozumiem, po co ci więcej czasu, skoro czekałaś już tych kilka lat. Mówisz, że wciąż mnie kochasz, to dlaczego nie chcesz spróbować? 
– Daj mi trochę czasu, do cholery! – krzyknęła, aż się wzdrygnąłem. Zupełnie nie rozumiałem jej wybuchu. – Po prostu daj mi chwilę – szepnęła i schowała twarz w dłoniach, a mnie zmiękło serce. – To za dużo jak dla mnie. Zbyt wiele się dzisiaj wydarzyło. Odzyskałam w tobie przyjaciela, a ty nagle chcesz więcej, o czym marzyłam tak długo. I… po prostu nie wiem, co mam o tym myśleć. – Załkała, przeczesując dłonią jeszcze wilgotne po prysznicu włosy.
Nie wiedziałem, co mam zrobić. Zawahałem się nad tym, czy podejść do niej, objąć, pocieszyć i powiedzieć, że ją przepraszam, czy po prostu nie robić nic. Niby ją znałem i byłem przekonany, że z radością przyjmie moją propozycję, a okazało się, że nastąpiła wielka pomyłka i tak naprawdę nie znam mojej przyjaciółki, ponieważ znacznie się od siebie oddaliliśmy i ona nie była już tą samą Elysą sprzed kilku lat.
– Elyso – zacząłem, stojąc cały czas w miejscu. Nie zareagowała, więc podszedłem do niej i ukucnąłem naprzeciw, aż podniosła głowę i spojrzała na mnie. Widziałem w jej oczach smutek i radość jedocześnie, co sprawiło, że poczułem się jeszcze gorzej. – Przepraszam. Głupi jestem, że się tak uniosłem. Poczekam tyle, ile będzie trzeba. Tylko pod jednym warunkiem. – Trochę się zdziwiła, a ja posłałem jej lekki uśmiech. – Musisz jechać ze mną na wakacje. Za dwa tygodnie. Na Malediwy. Pozwól mi się o siebie postarać.   

1 komentarz:

  1. MATKO! Jestem zachwycona tym, że W KOŃCU sobie TO wyjaśnili. Czekałam na to aż 35 odcinków xD Bill jak zwykle ma u mnie ogromne plusy <3 Po prostu uwielbiam tą postać! Ze wszystkim się z nim zgadzam i wkurza mnie, że ZNOWU ją przeprasza! Co za... Ugh...!
    Za to Elysa ZNOWU mnie zdenerwowała. Irytowała mnie w drugiej połowie odcinka tak bardzo, że ją w myśli bluzgałam, a później się już z niej śmiałam, gdy nagle czytam to, o czym myślałam: "– Zwyczajnie nie rozumiem, po co ci więcej czasu, skoro czekałaś już tych kilka lat. Mówisz, że wciąż mnie kochasz, to dlaczego nie chcesz spróbować? " NO KURDE? Tyle lat beczała, że ma ją gdzieś, a teraz, gdy oświadcza jej z pełnią nadziei, że chce spróbować, ONA MUSI WYMYŚLAĆ. Kompletnie tego nie rozumiem i sama bym jej dała przez głowę! Nie dziwię się Billowi, że poczuł się jak głupek. Ona właśnie sprawiła, że się wygłupił, a ten jeszcze ją przeprasza... No nie mogę po prostu tego przeboleć... Ugh... I też dokładnie to samo pomyślałam, co Bill. Ta ich rozłąka mogłaby sprawić, że się oboje zmienili, bo nie tylko ona, ale on też, dlatego to, co czuła do niego, może być już teraz tylko złudzeniem/wspomnieniem, a on się zgodził, bo też widzi ją cały czas taką samą jaką ją poznał. Każdy z biegiem lat się zmienia i na to nie ma żadnej reguły. Tak po prostu jest, dlatego jeśli W KOŃCU KSIĘŻNICZKA się zastanowi, czy W KOŃCU go chce, czy nie, to jeśli wyjdzie na tak, to jestem ciekawa tych różnic, jakich nabyli. :D Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń