Cassandro,
dziś czuję się już lepiej, nie mam takich zawrotów głowy, nawet jestem w lepszym humorze, choć to, że nie widziałem Cię od dziewiętnastu dni wcale nie wpływa na mnie pozytywnie. Pragnę się z Tobą zobaczyć, choćby na chwilę, chociażby po to, aby móc powiedzieć Ci, jak ważna dla mnie jesteś i jak bardzo chciałbym móc Cię porwać w ramiona.
W dziewiętnastym liście, podkreślającym to, że już niedługo zniknę na zawsze z tego świata, ponieważ lekarze dali mi jedynie miesiąc życia, chciałbym przypomnieć Ci, jak bardzo troszczyłaś się o mnie, nawet kiedy to nie było potrzebne. Zawsze uważałem, że zbyt przesadnie przejmujesz się wszystkim i zbyt emocjonalnie podchodzisz do wszystkiego. Pewnie się to w ogóle nie zmieniło, co? Czy nadal tak wszystko bierzesz do siebie?
Chyba nie zapomniałaś tego, jaki zmęczony wracałem z pracy, kiedy przez jakiś czas mieszkaliśmy razem? Pamiętasz to, jaki styrany zawsze byłem, kiedy kładłem się na kanapę przed telewizorem i nie miałem siły, żeby nawet podnieść pilot i go włączyć?
Wtedy Ty byłaś taka cudowna i tak opiekuńcza, że do teraz aż cieplej robi mi się na sercu, gdy przypominam sobie to, co zawsze wtedy robiłaś!
Twoje dłonie masujące mi kark, dla rozluźnienia.
I tak bardzo doceniałem to, że Ty wtedy tylko pytałaś czy znowu miałem ciężki dzień, a ja nie odzywając się, tylko kiwałem potwierdzająco głową, nie odzywałaś się w ogóle. Tylko masowałaś mi kark dalej, całowałaś w policzek, a po półgodzinnym masażu karku, przynosiłaś mi gorącą herbatę i koc. Nawet nie prosiłaś, żebym opowiadał Ci, co poszło nie tak, czy dlaczego jestem taki zmęczony.
Po prostu przy mnie wtedy byłaś, Cassandro, a ja doceniałem to najbardziej ze wszystkich rzeczy, jakie mnie do tej pory spotkały.
I Twój wzrok pełen uczucia, kiedy patrzyłaś na mnie, takiego styranego i zmęczonego... Uwielbiałem, kiedy czułem się przy Tobie potrzebny i zawsze wiedziałem, że mimo wszystko mogę na Ciebie liczyć.
Nawet kiedy byłaś na mnie zła za to, że robiłem sobie z Ciebie głupie żarty albo specjalnie Cię podpuszczałem, byleby tylko zobaczyć Twoją słodką reakcję.
Nigdy nie zapomnę tego, co było między nami i zawsze będę pamiętał o naszej bliskości, która zawsze towarzyszyła nam podczas chwil trudnych, ale i tych szczęśliwych.
Chciałbym teraz móc sobie z Ciebie zażartować, oby tylko móc zobaczyć Twoją zezłoszczoną minę, kiedy powiedziałbym: ,,oczywiście to wszystko, poczynając od samego początku to fikcja". I chciałbym móc usłyszeć Twój pełen złości komentarz: ,,cholera jasna, znowu mnie nabrałeś!". A potem ja poprosiłbym Cię, żebyś się na mnie nie złościła, przytuliłbym Cię i słuchał jak pięknie się z tego wszystkiego śmiejesz.
Naprawdę chciałbym powrócić do tych czasów, kiedy było nam razem tak cudownie.
I mam nadzieję, że Ty także chciałabyś do tego wrócić.
I że oboje będziemy pamiętać zawsze te wszystkie chwile.
Zawsze.
Na zawsze.
Jestem tutaj znowu, z nowym listem i nie macie pojęcia, jak bardzo się z tego cieszę. Tak ogromnie brakowało mi pisania, że wena roznosi mnie na wszystkie strony. Żebym tylko zdołała przelać to wszystko na komputer, zanim znów rzucę się w wir pracy.
Wybacz, że tak późno tu jestem, ale nie wchodziłam dawno na fbl.
OdpowiedzUsuńPiękny list <3 Jeszcze więcej weny twórczej Ci życzę!
~A.
Po dwóch tygodniach jestem, w końcu jestem. Eh... jak zwykle z opóźnieniem.
OdpowiedzUsuńWiesz, jak cudnie opisujesz to wszystko z perspektywy Williama? Aż czuję tę miłość wokół nich, są tacy idealni w tym nieidealnym świecie. I pomyśleć, że tacy ludzie naprawdę istnieją, że kochają się ponad wszystko, że nie widzą świata poza sobą. I to w tym jest najgorsze, że życie wystawia ich na najgorszą próbę, jaką można było wystawić dwoje kochanków.Śmierć - rozłąka, która nie sprawi, że padną sobie w ramiona przy następnym spotkaniu, gdyż go nie będzie; ostatnie pożegnanie, które powie, że druga połówka zawsze będzie czekać na tą pierwszą po drugiej stronie, gdziekolwiek by był; że to nie jest fikcja, bo historia dzieje się na naszych oczach, a my nic na to nie potrafimy poradzić. Widzisz? Tak sprawiasz, że czuję, gdy czytam wszystko spod Twojego pióra, a był to króciutki fragment, jak na Twoje możliwości, bo wiem, że masz je ogromne. Oj wiem.
To co? Czas na kolejny, już dwudziesty list.
Przepiękny list! Chyba jeden z moich ulubionych.. aż sama na chwilę zapomniałam, że siedzę u siebie w pokoju, słucham muzyki, a w tle gra telewizor i czeka na mnie kilka spraw.. poczułam się przez chwilę, jakbym była właśnie Cassandrą. Bo znow cos mi sie przypomnialo.. jakie to piekne uczucie, kiedy ktos przypomina Ci cos, co mialas w pamieci, ale nie przywiazywalas do tego wagi i popadlo w male zapomnienie i ta chwila w ktorej sobie uswiadamiasz, ze ten ktos pamieta o tym milym wspolnym dniu sprawia, ze czujesz sie wyjatkowo i dziekujesz za to co sie stalo.. Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń/Little