Jestem z powrotem.
Trochę mi się przeciągnęło, ale musiałam dopracować ten rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Urlop minął mi niezbyt szybko, ale - jak to zawsze bywa - ciężko było przestawić się na tryb pracy. Idzie mi całkiem nieźle, ale mogłoby być zawsze lepiej.
Liczę, że Wasze wakacje również były (lub będą) udane.
ON
Wakacje.
Czekałem na nie chyba całe swoje życie. Dwa tygodnie
relaksu oraz odpoczynku od wszystkiego i wszystkich. Można się wyciszysz,
poleżeć, odpocząć i mieć w nosie całą resztę. Przez większość swojego
dotychczasowego życia nie miałem nawet chwili wolnego od pracy. Wiecznie coś
trzeba było załatwiać związanego z zespołem, ciągle jakieś trasy koncertowe,
występy, organizacja tego wszystkiego. I nawet jeśli mieliśmy przerwy od
nagrań, to i tak nie oznaczało to przerwy od zespołu. Tym bardziej więc cieszyłem
się na upragniony odpoczynek.
Woda, plaża, palmy, zimne drinki i leżenie plackiem na
piasku…
Takie miałem wyobrażenie tegorocznego, dwutygodniowego
urlopu na Malediwach, który zamierzałem spędzić z Elysą – najlepszą przyjaciółką
i kobietą, o którą starałem się, aby była moja. Co prawda, nie musiałem za
bardzo się wysilać, ponieważ ona już dawno wyznała mi miłość, jednak zawsze
uważałem, że to facet musi się starać o kobietę, a nie na odwrót. I nie ma
opcji, żeby w pewnym momencie uznał, że staranie się o względy kobiety, z którą
zamierzało się spędzić resztę życia, jest już zbędne. Może nie znałem się na
płci przeciwnej, może nie byłem zbyt doświadczony w tych sprawach, ale jednego
byłem pewien – należało je zdobywać, bo wówczas miały pewność, iż jesteśmy
szczerzy w stosunku do nich. A ja facetem jestem i chcę, żeby Elysa wiedziała,
że zależy mi na niej i jestem gotów wiele dla niej zrobić.
Po imprezie urodzinowej ciężko było mi się podnieść z
łóżka, chociaż nie wypiłem poprzedniego wieczoru zbyt dużo. Elysa spała obok,
odwrócona do mnie plecami i na pewno będzie jej dokuczał ból głowy, gdy się
obudzi, ponieważ wypiła całkiem sporo. O Tomie nawet nie myślałem, ponieważ
spodziewałem się zobaczyć go śpiącego na kanapie, gdyż tam widziałem go po raz
ostatni. Zdziwiłem się jednak, kiedy go tam nie było. Nie było też tych
pozostałych ludzi, których zaprosiliśmy i w pewnym momencie pomyślałem, że może
pomyliłem domy, jestem nie tam, gdzie powinienem, ale po chwili jednak
oprzytomniałem i utwierdziłem się w przekonaniu, że na pewno to nasz dom.
– Już wstałeś? – Georg przywitał mnie w samych bokserkach i
pomiętej koszulce. Otwierał lodówkę, z której wyciągnął butelkę wody i od razu
pociągnął wielki łyk napoju. Nawet nie zarejestrowałem tego, kiedy odkręcił
korek.
– Gdzie wszyscy? – zapytałem, ignorując jego pytanie.
– Pojechali do domów po imprezie. Tom zapowiedział im już
na początku, że nie ma nocowania u nas.
– I tak po prostu sobie pojechali? – zapytałem znowu,
ignorując to, że traktuje nasz dom jak swój własny.
– A czemu mieliby zostać? Bill, chyba jeszcze śpisz –
stwierdził i zaczął grzebać w lodówce, zapewne szukając czegoś do jedzenia.
Zerknąłem więc na zegarek, który wskazywał 12:30.
– Kto to wszystko posprzątał? – Rozejrzałem się po
pomieszczeniu po raz kolejny, wciąż nie mogąc uwierzyć, że wszystko, co wczoraj
widziałem, cały bałagan, zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Mebli, które wywieźliśmy parę dni temu, wciąż nie było, ale nie było też
żadnego syfu. Ani jednej pustej butelki po piwie, żadnych śladów potłuczonego
szkła, zero resztek jedzenia na podłodze… Jakby poprzedniego dnia w tym domu
nie było żadnej imprezy urodzinowej.
– Tom z Shermine – poinformował mnie Georg, jakbym zadał
najgłupsze pytanie tego dnia.
– Jak to? – Przyjaciel spojrzał na mnie z politowaniem.
– Czego nie rozumiesz? – Wrzucił opróżnioną butelkę do
kosza na śmieci i znowu zajrzał do lodówki. – Bill, twój brat i jego dziewczyna
posprzątali syf, który tu został i poszli spać po czwartej nad ranem. Goście
pojechali do domów po trzeciej. Koniec historii. – Wyciągnął z lodówki
przekąski, które poprzedniego wieczoru stały na stołach i wepchnął do ust dwie
naraz.
– Jesz jak świnia – skomentowałem i skrzywiłem się z
niesmakiem.
– Ale przynajmniej dużo więcej z wczoraj pamiętam, niż ty –
odpowiedział z pełną buzią.
Miałem dosyć patrzenia na niego, więc poszedłem w ślady
przyjaciela i również wyciągnąłem z lodówki wodę oraz parę przekąsek. Z tą
różnicą, że nie ładowałem w usta kilku jednocześnie, tylko ułożyłem je na
talerzyk, a napój nalałem do szklanki. Usiadłem na kanapie i spokojnie
konsumowałem śniadanie, a za chwilę Georg do mnie dołączył.
– Ty i Elysa jesteście ze sobą? – wypalił, wciąż mieląc coś
w buzi. – Wczoraj razem zniknęliście w twoim pokoju.
– Co z tego? Przyjaźnimy się, więc chyba możemy spędzać
razem czas w moim pokoju i to wcale nie musi oznaczać, że ze sobą jesteśmy –
odpowiedziałem, ale i tak byłem przekonany, że Georg o wszystkim wie, bo Tom
zdradził mu to wcześniej, a teraz po prostu się zgrywa, żeby mieć satysfakcję z
tego, że będę mu wszystko wyjaśniać.
– Nie musi, ale może. I ja pytam, czy jesteście w końcu
parą, czy nadal bawicie się w jakieś głupie podchody?
– Nigdy w nic się nie bawiliśmy, Hagen. Nie wiem, o co ci
chodzi.
– Boisz się powiedzieć przyjacielowi, że sypiasz z laską,
która podoba ci się od bardzo dawna? – Georg zaśmiał się, a ja spojrzałem na
niego zszokowany. Nie sądziłem, że ktoś może to tak odbierać. Nie sypiałem z
Elysą, nawet jeszcze o tym nie myślałem, więc takie stwierdzenie z ust
przyjaciela niemało mnie zdziwiło.
– Co? – zdołałem z siebie wykrztusić.
Georg spojrzał na mnie z dziwną miną i przez chwilę patrzył
tak na mnie, jakby nic nie rozumiał. Wreszcie chyba dotarło do niego, że
naprawdę nie wiedziałem, o co może mu chodzić i wytrzeszczył na mnie oczy, po
czym w końcu się odezwał:
– Nie posuwasz jej?!
– Nie! – oburzyłem się. – Dla ciebie chyba tylko to się
liczy, co? – Wkurzyłem się nie na żarty i postanowiłem dać upust swojej złości,
żeby wreszcie wydusić z siebie to, co chciałem powiedzieć mu już na początku. –
Podoba mi się Elysa, ale to nie znaczy, że muszę ją od razu zaciągnąć do łóżka.
Może robiłem tak kiedyś, kiedy miałem piętnaście lat i podobała mi się co druga
dziewczyna. Teraz jestem trochę starszy i chcę w końcu znaleźć kogoś, z kim
będę mógł jeszcze pogadać, pójść na spacer lub do kina. Ona taka jest i seks z
nią nie jest dla mnie czymś najważniejszym. Nie stawiam tego na pierwszym
miejscu.
– Wolisz z nią gadać i się przytulać zamiast ostro zerżnąć?
– Ale z ciebie palant! – krzyknąłem w jego stronę, kiedy
Georg zaczął śmiać się jak głupek. Dałem się wkręcić jak ostatni idiota, a ten
facet najzwyczajniej w świecie robił sobie ze mnie jaja! Kopnąłem go w piszczel
i wstałem z kanapy, żeby nie musieć dłużej słuchać jego histerycznego śmiechu.
Wkurzyłem się na Georga, chociaż wiedziałem, że jest moim
przyjacielem i tylko robi sobie ze mnie żarty. Nie mogłem jednak pozwolić, żeby
robił takie uwagi o Elysie, ponieważ najzwyczajniej w świecie była to nieprawda
i nie chciałem, żeby najbliżsi mieli mnie za fajtłapę, który zamiast seksu woli
przytulanie i spacery wieczorem po parku. I chociaż taka była prawda w tym
momencie, nie zamierzałem przez resztę życia powstrzymywać się od przyjemności,
jaką zawsze czerpałem z seksu.
– Po prostu chciałem z tobą pogadać jak z przyjacielem, a
ty od razu mnie kopiesz! – Georg śmiał się ze mnie głośno i chociaż wiedziałem,
że robi sobie ze mnie żarty, to i tak mnie zezłościł jeszcze bardziej. W tamtym
momencie naprawdę szczerze cieszyłem się, że już za kilka dni będę mógł leżeć
plackiem na plaży i czerpać ogromną przyjemność z nic nierobienia.
– Bo zachowujesz się jak kretyn – prychnąłem na niego. –
Gdybyś chciał pogadać jak z kumplem, to nie robiłbyś mnie w wała, tylko po
prostu porozmawiał jak człowiek.
– Dobra, już dobra! – Georg podniósł ręce w geście poddania
i podszedł do mnie, klepiąc po ramieniu. – Serio chciałbym wiedzieć, co się
święci.
Opowiedziałem mu więc wszystko.
To, że w pewnym momencie stwierdziłem, iż Elysa podoba mi
się jako kobieta i chciałbym spróbować stworzyć z nią związek, skoro ona wciąż
darzy mnie głębokim uczuciem. Hagen słuchał mnie uważnie z poważną miną, co
bardzo rzadko można było u niego zaobserwować. Powiedziałem, że wybieramy się
na wspólne wakacje, żebym mógł pokazać, jak mi na niej zależy i może wtedy
Elysa przekona się, że dobrze byłoby, gdybyśmy oboje dali tej drugiej osobie
szansę.
– Może wreszcie dorośniesz i Elysa pokaże ci, że bycie w
związku jest lepsze od bycia singlem – stwierdził na koniec Hagen, a ja tylko
pokiwałem głową na znak, że ma rację.
Prawdopodobnie miał rację.
Czas
do wyjazdu z Los Angeles na Malediwy mijał wolniej, niż można było się tego
spodziewać. Dni ciągnęły się w nieskończoność, a nocami nie mogłem zbyt szybko
zasnąć, bo myślałem tylko o tym, jak będzie wyglądać pokój hotelowy, który
wynająłem, czy siedzenia w samolocie będą wygodne, czy ręczniki w łazience będą
czyste, a jedzenie dobre. Mógłbym zacząć pakować się już tydzień przed
wyjazdem, lecz nie chciałem pokazać, jak bardzo nie mogę doczekać się tego
dnia, kiedy będę wsiadać do samolotu. A cieszyłem się na samą myśl jak dziecko,
które czeka na dzień swoich urodzin i wie, że dostanie niesamowity prezent.
Elysa
chyba też się cieszyła, a przynajmniej taką miałem nadzieję, ponieważ zbyt
często ze sobą nie rozmawialiśmy, a to dlatego, że miała bardzo dużo
załatwiania w związku ze zbliżającym się jej urlopem i nie miała zbyt dużo
czasu, aby choćby do mnie zatelefonować. Zazwyczaj wymienialiśmy się krótkimi
wiadomościami, a raczej to ja wysyłałem jej esemesy, żeby chociaż trochę
wypytać ją o samopoczucie przed planowanymi wakacjami.
,,Co
słychać? Dawno się nie widzieliśmy?” –
napisałem, kiedy po trzech dniach nie widzenia się z Elysą oraz nie rozmawiania
przez telefon, zwyczajnie się za nią stęskniłem.
Odpowiedź
nie przychodziła zbyt szybko i kiedy już straciłem nadzieję, że w ogóle się
odezwie, usłyszałem dźwięk nadchodzącej wiadomości.
,,Przepraszam,
ale mam naprawdę dużo załatwiania. Nie dość, że muszę ułożyć grafik na kilka
tygodni wprzód, kiedy praktycznie wszyscy moi pracownicy chcą mieć po kilka dni
wolnego pod rząd, a ja nie wiem, co mam z tym zrobić, bo brakuje mi ludzi, to
jeszcze trzeba zrobić zamówienie na zapas, bo wszystko się kończy. Jak na
złość!”
,,Czy
Kris nie może się zaangażować w bycie Twoim zastępcą? On może zrobić część
rzeczy. Trochę się w Twoim życiu pozmieniało, pamiętasz? Już nie jesteś sama.
Masz mnie i ja również Cię potrzebuję. Jak nie bardziej niż Twoi
współpracownicy.”
Przeczytałem
kilka razy tę wiadomość przed wysłaniem, żeby przypadkiem nie wyjść na durnia,
który aż za bardzo lata za kobietą, która mu się podoba, ale doszedłem do
wniosku, że muszę być wobec Elysy szczery i nie będę niepotrzebnie bawić się w
ukrywanie swoich emocji. Tęskniłem za nią, bo nie widziałem jej parę dni, więc
chciałem, żeby o tym wiedziała. I chciałem, żeby zmieniła trochę tryb swojego
życia. Wcześniej mieszkała sama, nie przejmowała się tym, że praktycznie
codziennie wychodzi z domu wcześnie i wraca późno. Teraz – chociaż nie
zamieszkaliśmy jeszcze razem – mogła po pracy przyjechać do mnie, żebyśmy
spędzili chociaż tych parę godzin na rozmowie o czymkolwiek. Nie robiła tego,
co trochę sprawiało mi przykrość, lecz jednocześnie ją rozumiałem. Miała swoje
przyzwyczajenia, których nie chciałem zmieniać od razu. Ale mogła chociaż
zadzwonić po pracy lub przed pracą!
Przeczytałem
wiadomość kolejny raz i wysłałem. Czekałem na odpowiedź pół godziny, kiedy znowu
straciłem nadzieję na jakąkolwiek odpowiedź.
,,Wiem
Bill. Nie mogę się do tego jeszcze przyzwyczaić. Ale to nie zmienia faktu, że
nadal muszę dbać o swój interes. Kris też ma dużo obowiązków, bo przychodzi
wcześniej ode mnie, żeby pomagać kelnerom obsługiwać stoliki. Dużo się dzieje.
Mieliśmy zamknąć knajpę, ale to nie wyjdzie, bo mielibyśmy za dużo strat. Nie
miej do mnie pretensji, że się nie odzywam, bo to nie fair. Za kilka dni
wyjeżdżamy, nie chcę się z Tobą kłócić o to, że nie dzwonię do Ciebie
codziennie. Nie mam czasu, zrozum. Inaczej się nie dogadamy.”
Próbowałem
więc rozumieć i nie poruszać więcej tego tematu, aż nadszedł dzień, kiedy Elysa
wreszcie była dla mnie, ja dla niej i mogliśmy w końcu spakować się na nasz
wspólny wyjazd.
–
Najpierw ty czy ja? – zapytałem, kiedy przyjechałem po nią pod pracę, gdzie
zamykała wszystko na ostatni guzik i żegnała się z pracownikami na trzy
tygodnie.
– Ale co?
– Spojrzała na mnie zdziwiona, zupełnie nic nie rozumiejąc.
–
Najpierw ty się pakujesz i jedziemy do mnie z twoimi walizkami, czy ja i
później lecimy do ciebie?
– Nie
wiem, jak będzie lepiej – przyznała. – Nie ruszyłam kompletnie nic. Wczoraj
zrobiłam pranie i nie wiem, czy wszystko już wyschło. A nie możemy umówić się
na jutro? Przyjadę do ciebie z walizkami i tylko zostanie nam ruszyć na
samolot?
– Nie
możemy zrobić tego razem? – zapytałem z nadzieją. Naprawdę się za nią
stęskniłem i nawet pakowanie jej rzeczy byłoby przyjemniejsze, gdybym widział
ją na własne oczy i mógł normalnie z nią porozmawiać.
– Chcesz
pomóc mi się pakować? – Znów to zdziwione spojrzenie.
– Tak.
– To
dziwne – przyznała poważniejąc.
–
Dlaczego?
– Po
prostu. To trochę dziwne – powtórzyła.
– Dla
mnie nie. Chcę spędzić z tobą czas. Nawet pakowanie twoich rzeczy do walizek
będzie miłą odmiennością niż siedzenie w domu i czekanie, aż odpiszesz mi na
wiadomość.
– Bill… –
zaczęła, ale postanowiłem jej przerwać.
– Chcę
pomóc ci przy pakowaniu. Koniec.
– Dobrze.
Jedźmy do mnie.
I
pojechaliśmy.
Pakowanie
rzeczy Elysy zajęło nam około dwóch godzin i był to bardzo przyjemnie spędzony
czas, gdyż mogłem wreszcie porozmawiać z kobietą, którą mogłem poznać na nowo,
jakbyśmy dopiero co się spotkali i nawiązywali naszą znajomość od początku.
Żartowaliśmy i śmialiśmy się z najgłupszych rzeczy, milczeliśmy, kiedy nie
wiedzieliśmy, co powiedzieć, lecz cisza w ogóle nam nie przeszkadzała. Jedyne,
czego mi brakowało, to przytulenie jej, pocałowanie i powiedzenie, że bardzo mi
na niej zależy i chciałbym spędzić z nią resztę życia. Ale ani jej nie
pocałowałem, ani te słowa nie padły z moich ust. Trochę się bałem i nie czułem,
żeby taka chwila była odpowiednią do wykonania następnego kroku. Na imprezie
urodzinowej to ona mnie pocałowała pierwsza i kolejny raz przyznała, że wciąż
mnie kocha, ale była wtedy trochę wstawiona. Lecz nawet jeśli nie mówiła i nie
robiła tego wszystkiego na trzeźwo, to i tak miało to dla mnie ogromne
znaczenie. Chciałem zrobić kolejny krok w jej stronę, ale pragnąłem, żeby
wszystko temu sprzyjało. Chciałem romantycznego nastroju, świec i zachodu
słońca. Chciałem kolacji z lampką wina i wszystkiego, czego się naoglądałem w
filmach. Chciałem, żeby było idealnie. Na Malediwach…
– O czym
tak intensywnie myślisz? – Głos Elysy wyrwał mnie z zamyślenia i poczułem jak
czerwienieję od myśli, które krążyły mi w głowie. – Rumienisz się? – zaśmiała się
głośno i stanęła naprzeciw mnie. Siedziałem na kanapie i przyglądałem się jej
zielonym oczom i szerokiemu uśmiechowi.
– Wcale
nie – odpowiedziałem, a ona chwyciła mnie za dłonie.
– Wcale
tak!
– Wydaje
ci się – zaprzeczyłem i odwróciłem twarz w drugą stronę, żeby jeszcze bardziej
się nie pogrążać.
–
Przecież nie ukryjesz tego przede mną. Widać gołym okiem, że myślałeś o czymś
wstydliwym
Wciąż
trzymając mnie za dłonie, usiadła mi na kolanach, zmuszając, abym na nią
spojrzał. Nie chciałem jej tego wszystkiego wyznawać, nie wiedziałem nawet, od
czego mógłbym zacząć. Od tego, że jest taka urocza, kiedy próbuje ze mnie
wyciągnąć coś, co chcę przed nią ukryć? Czy może od tego, jak bardzo podoba mi
się kolor jej oczu, w które chciałbym patrzeć już zawsze? A może od tego, jak
bardzo chcę już być z nią tam, na Malediwach, gdzie zaplanowałem zabrać ją na
romantyczną kolację przy świecach, aby pokazać jej, jak bardzo mi na niej
zależy?
Westchnąłem
ciężko, spoglądając na nasze splecione dłonie i jej nogi znajdujące się po obu
stronach moich bioder. Była tak blisko, że czułem jej zapach, który nie równał
się z żadnym innym. Patrzyłem na jej delikatną skórę i wyobrażałem sobie nas
spacerujących po plaży, patrzących na siebie z miłością. Chciałem spełnić te
swoje wszystkie wyobrażenia, miałem nadzieję, że mi się to uda, lecz nie mogłem
tego powiedzieć Elysie. Nie chciałem jej wystraszyć, choć ona już dawno wyznała
mi miłość. Przypuszczałem, że to może być za dużo jak na początek.
–
Wyobrażałem sobie ciebie w stroju kąpielowym – powiedziałem wreszcie. Nie
minąłem się z prawdą, bo rzeczywiście w moich myślach, spacerowałem z Elysą po
plaży, a ona miała na sobie strój kąpielowy.
– I to
sprawiło, że zrobiłeś się czerwony jak burak? – Jej mina wskazywała na to, że
raczej mi nie wierzy.
–
Dokładnie tak. – Dla potwierdzenia pokiwałem głową.
– To
głupie – skwitowała i wstała z moich kolan. – Nie będę paradować przed obcymi
ludźmi w bikini. – Podeszła do walizki, która była zapełniona po brzegi i
zasunęła ją z łatwością.
–
Jedziemy na wyspę, wokół której jest tylko woda. To logiczne, że będziemy tam
pływać, a tę czynność wykonuje się w odpowiednim stroju – wyjaśniłem.
– Mnie
nie będzie on potrzebny.
– Nie
żartuj sobie. – Zaśmiałem się i oparłem się wygodnie o oparcie kanapy, żeby lepiej
móc jej się przyjrzeć. Miała ładne nogi, choć nieco blade jak na mieszkankę Los
Angeles, lecz jej praca w restauracji wyjaśniała to, dlaczego nie mogła się
opalać. Wkrótce miało się to jednak zmienić. W dwa tygodnie na Malediwach uda
jej się wszystko nadrobić.
– Nie
żartuję. Nie biorę żadnego stroju kąpielowego – powiedziała stanowczo, co mnie
zaskoczyło.
– Jak to?
– Z wrażenia się podniosłem i stanąłem naprzeciw niej. Tak, jak ona zrobiła to
wcześniej.
– Tak to.
Nie biorę, bo go nie potrzebuję. – Elysa założyła ręce na piersi i patrzyła na
mnie wyzywająco. Nie wiedziałem, co może to oznaczać.
– Chyba
ty nie… – zawahałem się – chyba nie chcesz pływać w oceanie… nago? – Spojrzałem
na nią z wysoko uniesioną brwią i gdybym tylko nie był w takim szoku, przez
moją głowę na pewno zaczęłyby przelatywać obrazy, których na poważnie mógłbym
się zacząć wstydzić.
– Co?! –
krzyknęła i otworzyła szeroko oczy.
– Co?! –
powtórzyłem za nią, nie wiedząc dlaczego.
– Jesteś
zbokiem! – wybuchła i z jej miny mogłem wywnioskować tylko tyle, że gdybym był
obcym facetem, zarobiłbym od niej w twarz.
– Ja?
Niby dlaczego?! Sama zaczęłaś mówić, że nie potrzebujesz stroju, więc co miałem
sobie pomyśleć?!
– Na
pewno nie to, że będę paradować na golasa!
– Więc
co? – Nic już zupełnie nie rozumiałem i byłem w szoku, że właśnie o to tym
razem się sprzeczamy.
– To, że
nie umiem pływać – powiedziała spokojnie i tak cicho, że ledwie ją usłyszałem.
I tylko
zacząłem się głośno śmiać, aż rozbolał mnie brzuch. A mina Elysy – wściekła nie
na żarty – jeszcze bardziej potęgowała moje rozbawienie. Już chciała zacząć się
rozpakowywać i mruczeć pod nosem, że jestem świnią i nigdzie ze mną nie leci,
kiedy zapewniłem ją, iż na pewno w ciągu tych dwóch tygodni nauczę ją pływać.
Naszym
pokojem hotelowym byłem zachwycony. Wyglądał jak prawdziwe mieszkanie, w którym
mógłbym spędzić resztę swojego życia. I gdyby nie to, że kosztował majątek, na
pewno posiadłbym taki na własność, żeby móc przyjeżdżać tutaj najczęściej jak
się tylko da. I to nawet nie tylko na wakacje.
Weszliśmy
do domku, który wyglądał jak apartament pięciogwiazdkowego hotelu i naszym
oczom ukazał się niesamowity widok na ocean i plażę. W środku było wszystko, co
tylko było nam potrzebne: aneks kuchenny z pełną lodówką oraz całym
wyposażeniem, krzesła i stolik wiklinowy, na którym stał cooler z białym
wytrawnym winem oraz dwa kieliszki, którego nawet się nie spodziewałem, oraz
duże łóżko, wyglądające jak ogromne łoże małżeńskie. Widziałem po minie Elysy,
że była równie zachwycona, jak ja, a może nawet bardziej.
– To
najcudowniejsze miejsce, w jakim kiedykolwiek się znalazłam! – westchnęła
rozpromieniona.
– Cieszę
się, że ci się podoba – odrzekłem, patrząc na nią. Wyglądała jak mała
dziewczynka, która skacze z radości na widok nowej lalki lub małego
szczeniaczka.
–
Cholera, nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo mi się tutaj podoba, Bill!
– Elysa chodziła po całym domku, oglądając i dotykając wszystko, co tylko było
można.
Jej
entuzjazm udzielił mi się tak samo i raczej nic nie było w stanie zepsuć mi
humoru. Chodziłem za Elysą, która co chwila zachwycała się czymś nowym. A to
piękną, przestronną łazienką z wanną i prysznicem, a to miękką pościelą, pod
którą na pewno szybko tego dnia uśniemy, a to niesamowitym widokiem za oknem.
Wszystko ją cieszyło, a ja chłonąłem widok jej roześmianej twarzy i iskierek w
oczach.
–
Może pójdziemy dzisiaj na spacer po plaży? – zaproponowałem, kiedy obejrzeliśmy
już wszystko i rozpakowaliśmy wszystkie nasze walizki. Słońce powoli chyliło
się ku zachodowi i bardzo chciałem zobaczyć go razem z Elysą.
– Jasne.
Tylko muszę wziąć prysznic. Jestem strasznie zmęczona i potrzebuję się
odświeżyć.
Po
dwudziestu minutach wyszliśmy z domku i szliśmy najpierw przez molo, aż
dotarliśmy do plaży. Widok zachodu słońca był nie do opisania i tylko
żałowałem, że nie wziąłem ze sobą komórki lub aparatu do uwiecznienia tego,
czego byłem świadkiem. Elysa również wyglądała na zachwyconą, czego nie
omieszkała mi powiedzieć.
– Nie
wiesz, jak bardzo cieszę się, że jestem tutaj z tobą – szepnęła, gdy
siedzieliśmy na piasku i wpatrywaliśmy się w niebo.
– Mogę
powiedzieć ci teraz to samo – odrzekłem równie cicho, patrząc na jej
rozpuszczone włosy i odsłonięte ramię. Wyglądała równie pięknie, co zachód
słońca nad oceanem.
–
Dlaczego wybrałeś jedno z najdroższych miejsc na świecie, żeby mnie tu zabrać?
–
Przyjeżdżałem tutaj z Tomem i widziałem kilka razy taki zachód słońca.
Chciałem, żebyś ty też mogła to zobaczyć – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Elysa w
odpowiedzi przysunęła się do mnie, ujęła moją dłoń i oparła policzek o moje
ramię. Czułem, że jestem jednym z najszczęśliwszych facetów na świecie. Byłem w
najpiękniejszym miejscu na Ziemi, oglądałem zachód słońca nad oceanem, a moją
dłoń ściskała piękna kobieta, z którą miałem dzielić życie. Nic więcej mi nie
było trzeba.
OMG! Jak można nie mieć czasu dla swojej miłości? :o Znowu mnie wkurzyła :/ Jestem zdania Billa, przed pracą, po pracy, a nawet i w czasie przerwy, skoro pracuje cały dzień, ma je dwie i to dłuższe niż 15 min. Jak ona może? Najpierw ryczy, że ten ją olewa, a teraz sama ma go w dupie i każe mu jeszcze rozumieć to, że nie ma dla niego czasu. Ja prdl...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem też tego, jaki ma związek nieumiejętność pływania ze strojem kąpielowym? xD To jak się nie umie pływać, to już trzeba siedzieć na plaży i leżeć na leżaku w jeansach? heheh
Ohm... Odcinek mnie poruszył negatywnie, ale w końcu doczekałam się TYCH wakacji! <3 Wierzę w to, że Elysa choć trochę się ogarnie na dobrą stronę będąc tam z nim. <3 Idę czytać next, ale już nie mogę się doczekać następnego odcinka z ich wakacji <3 Może się doczekam również odcinka łóżkowego heheh xD
Pozdrawiam!