czwartek, 18 marca 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [25]

      Od poprzedniego dnia minęło tylko kilkanaście godzin, ale dla niego jakby upłynęło wiele dni. Miał wrażenie, że przez ten czas stał się zupełnie innym człowiekiem, jakby wcielił się w kolejną rolę, w innym filmie i zdjęcia dopiero co się zaczęły, a on miał tylko parę chwil na zapoznanie się ze scenariuszem. 
     Czuł się dziwnie w nowej roli, w roli chłopaka Angeliny Russo, córki reżysera, z którym długi czas współpracował, ale jednocześnie cieszył się z takiego obrotu spraw. 
     Po tym, jak ją pocałował w jej domu, wrócił do siebie i postanowił, że da sobie z nią spokój. Nie będzie do niej dzwonił ani pisał, żeby dać im obojgu czas na zapomnienie o całej tej sytuacji, która mimo wszystko nie dawała mu spokoju. Ten pocałunek sprawił, że poczuł do Angeliny coś więcej, może to nie była miłość, ale też już nie przyjaźń. To zbliżenie zapaliło w jego głowie ostrzegawcze światełko, które zasygnalizowało, że albo teraz się wycofa, albo za chwilę już nie będzie odwrotu. Przemyślał więc to wszystko i postanowił się wycofać, uznając, że to będzie najlepsza decyzja, jaką mógłby podjąć.
     Tylko, że potem było już gorzej.
     Nie mógł spać, bo tylko myślał o Angelinie i o ich pocałunku. Przyłapywał się na tym, że chciał zadzwonić do niej, choć postanowił tego nie robić, chciał wysyłać jej wiadomości, mimo, że obiecał sobie, iż z tym skończy. Musiał wziąć się w garść.
     Propozycja wyjazdu na narty z ekipą z planu spadła na niego jak koło ratunkowe i nie mógł nie przyjąć zaproszenia. Oczywiście, Haz też musiał się z nimi wybrać i obaj cieszyli się jak dzieci, kiedy po zebraniu dyskutowali o tym, co zamierzają robić w Austrii. On, Harrison, Jacob, Zendaya, Laura... Wszyscy jego przyjaciele w jednym miejscu. Wreszcie będą mogli zrobić coś razem i dobrze się bawić. A on wreszcie będzie mógł na dobre zapomnieć o wszystkim, co czuje do Angeliny i kiedy już wróci do Nowego Jorku, wrócą też do swojej dotychczasowej relacji. Będą tylko przyjaciółmi.
     Wszystko się zmieniło, kiedy ujrzał ją rozmawiającą z Harrisonem, kiedy wyszli z zebrania w studiu. Jak zawsze piękna, choć już z daleka w jej oczach mógł wyczytać smutek, którego nie spodziewał się zobaczyć. Nie mógł też do niej nie podejść i się nie przywitać. Wtedy zachowałby się jak kompletny kretyn. 
     Wszystko byłoby dobrze, wszystko poszłoby jak po maśle, gdyby nie zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia.
     - Chyba powinieneś z nią pogadać, stary - powiedział wtedy Harrison, kiedy Angelina wyszła z budynku, zostawiając ich. - Wyszła stąd jak oparzona, kiedy cię zobaczyła.
     - Bardzo miła - powiedziała Laura. - Ale widać, że była jakaś zestresowana. 
     - Myślisz, że powinienem zapytać, co się stało? - zapytał Harrisona. Miał nadzieję, że Harrier nie zorientuje się, że Angelinę i jego łączy coś więcej. Przyjaźnili się, ale chciał za wszelką cenę uniknąć plotek, że są nie tylko znajomymi.
     Harrison nie odpowiedział na jego pytanie, tylko kiwnął głową i zaczął rozmowę z Laurą, by odwrócić jej uwagę. Tom w tym czasie wyszedł z budynku i skierował się w stronę parkingu, mając nadzieję, że jeszcze złapie Angelinę, zanim ta odjedzie. Udało mu się.

     A teraz jadł z nią śniadanie w jej domu, po porannym treningu i cieszył się, że wczoraj zabrał ją na plażę. Nie spodziewał się, że Russo wpadnie na taki dziwny pomysł, by stworzyć związek na próbę, a tym bardziej nie miał pojęcia, że tak mu się to spodoba. Nie martwił się konsekwencjami takiej decyzji, bo wiedział, że żadne z nich nie będzie chciało zepsuć tego, co ich łączy. 
     - Jesteś jakiś milczący - zauważyła Angelina, popijając kawę. Patrzyła jak on kończy swoją jajecznicę i uśmiechała się lekko. 
     - Zwykle po treningu nie rozmawiam z braćmi albo z Harrisonem przy śniadaniu, które wcześniej oni przygotowali - zauważył. - To ciekawa odmiana. 
     - Tylko się nie przyzwyczajaj - zaśmiała się. - Nie wiem, czy jutro uda mi się wstać równie wcześnie, by móc zrobić ci śniadanie.
     - Teraz żałuję, że to powiedziałem.
     Dokończył posiłek i już chciał zebrać naczynia, ale Angelina go ubiegła. Szybko zgarnęła talerze i kubki, wrzuciła je do zmywarki i wróciła na swoje krzesło. Oparła się o blat stołu i pochyliła w jego stronę. Patrzyli sobie w oczy, nic nie mówiąc, a on zastanawiał się, co ta dziewczyna ma w głowie. Widział ogromną różnicę w jej zachowaniu od poprzedniego dnia. Była szczęśliwa, że ma go przy sobie i to budziło w nim niepokój. Bo co się stanie, kiedy spotkają się po dwóch tygodniach rozłąki i każde z nich będzie czuło coś innego?
     To będzie dobry tydzień, czuł to. Jednak co jeśli po tych kilku dniach jego uczucie do Angeliny nagle się ulotni?
     Nigdy nie był zakochany, nie wiedział jak to jest. Teraz też niezupełnie zdawał sobie sprawę, co czuje do Russo. Czy ją kocha? Nie miał pojęcia. Ale na pewno była dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Jej pocałunki sprawiały, że miał ochotę posunąć się o jeszcze jeden krok dalej. Albo dwa kroki... chciał przekroczyć granicę, ale wiedział, że nie mógł. 
     Co będzie, jeśli wszystko to nagle pryśnie?
     - Wszystko w porządku? - Zmartwiony głos Angeliny wyrwał go z zamyślenia. Zdał sobie sprawę, że patrzy w jej oczy i zastanawia się nad tym wszystkim. 
     - Tak - odparł pospiesznie. - Wszystko super. 
     - Masz jakieś plany na dzisiejszy dzień? - zapytała.
     - Chyba nie. Ale potem może zadzwonię do Harrisona.
     - Kolejny dzień przed telewizorem?
     - Może być - odpowiedział. - Ja chyba potrzebuję krótkiej drzemki - dodał i wstał od stołu. 
     Na kanapie, pod ciepłym kocem od razu zrobiło mu się lepiej. Angelina zajęła miejsce w fotelu i położyła sobie laptop na kolanach. Patrząc na nią, zrobił się senny i nie pamiętał nawet, kiedy zasnął.

     Obudził go dzwonek do drzwi, ale nie otwierał oczu. Przekręcił się na drugi bok i próbował znów zasnąć, ale i tak słyszał rozmowę Angeliny z kimś, kto nie wszedł do środka. Rozmawiali w drzwiach i dopiero po chwili Tom zorientował się, że to Noah.
     - To nie jest dobry moment - powiedziała Angelina przepraszającym tonem.
     - Coś się stało? Jesteś jakaś zdenerwowana. - Noah był wyraźnie zmartwiony.
     - Nie, wszystko dobrze, tylko to nie jest dobry moment na odwiedziny. Bo... mam gościa.
     - Co? - Noah podniósł głos i słychać było, że jest strasznie zdziwiony. Pewnie też ciekawość wzięła nad nim górę, bo zapytał: - Kto to?
     - Nie mogę ci powiedzieć. - Jeśli Angelina wcześniej była zażenowana i zdenerwowana, to teraz był pewien, że zrobiła się czerwona jak burak i miała ochotę zapaść się pod ziemię.
     - Tom Holland. Jestem tego pewien - powiedział Noah pewnym głosem. 
     - Nawet jeśli, to co? Przecież może mnie odwiedzać. Słuchaj, Noah, może zadzwonię do ciebie później, co? Naprawdę to nie jest odpowiedni moment na odwiedziny.
     Centineo coś jeszcze powiedział, zapewne protestował przeciwko wyrzuceniu go za drzwi, ale tego już Tom nie usłyszał, ponieważ Angelina zatrzasnęła byłemu chłopakowi drzwi przed nosem. Wróciła do salonu i zauważyła, że Tom już nie śpi. Leżał teraz na plecach na kanapie i sprawdzał wiadomości na komórce.
     - Dlaczego nie chciałaś zaprosić go do środka? - zapytał, spoglądając na nią.
     - Myślałam, że śpisz. Nie chciałam cię budzić - odpowiedziała obojętnie i wróciła na swoje miejsce, biorąc komputer na kolana.
     Harrison wysłał mu kilka wiadomości. Niektórych z nich nie mógł zignorować.

Widomość od HAZ OSTERFIELD:

STARY, CO JEST? MUSISZ MI WYJAŚNIĆ, CZEMU ZNIKASZ Z DOMU NA TYDZIEŃ! COŚ SIĘ STAŁO? CO Z RUSSO? WYJAŚNILIŚCIE SOBIE WSZYSTKO?

     Wiedział, że najlepiej byłoby spotkać się z Harrisonem osobiście, ale na razie Tom nie miał na to ochoty, gdyż zdawał sobie sprawę, że Haz zacznie prawić mu kazania, a na to jeszcze nie był przygotowany. Na pewno będzie musiał powiedzieć mu o ich związku na próbę, ale czuł, że przyjaciel może nie zrozumieć, na czym to wszystko polega. Nie żeby Haz był głupi... po prostu nigdy nie był w takiej sytuacji i wątpił, by umiał postawić się na jego miejscu.

Wiadomość do HAZ OSTERFIELD:

Z ANGELINĄ WSZYSTKO SUPER. ZADZWONIĘ DO CIEBIE I WSZYSTKO CI OPOWIEM, ALE OBIECAJ, ŻE NIE BĘDZIESZ SIĘ ŚMIAĆ, OCENIAĆ I ROBIĆ SOBIE Z TEGO GŁUPICH ŻARTÓW. TO POWAŻNA SPRAWA. ODEZWĘ SIĘ WIECZOREM.

Wiadomość od HAZ OSTERFIELD:

JEŚLI ROBISZ SOBIE JAJA, TO W TYM MOMENCIE MUSISZ SKOŃCZYĆ. NIE UKRYWAM, ŻE SIĘ MARTWIĘ, BO NIGDY SIĘ TAK NIE ZACHOWYWAŁEŚ. CZEKAM NA TELEFON.

     Nie powinien tak traktować swojego najlepszego przyjaciela, jednak nie umiałby ubrać w słowa tego, jak się teraz czuł. Miał nadzieję, że do wieczora się to zmieni i przez cały dzień ułoży sobie w głowie wszystko, co zamierzał powiedzieć Harrisonowi.
     Teraz jednak chciał spędzić trochę czasu z Angeliną. Mimo, że spędzili noc w jednym łóżku, jakoś żadne z nich nie miało odwagi, by zbliżyć się do drugiego, chociaż wieczorem przytulali się na kanapie. W nocy jednak każde pilnowało swojej strony łóżka i rano dzieliła ich niemalże przepaść. 
     Miło było czuć na swojej piersi jej dłoń i móc gładzić jej plecy, miło było czuć jej ciepło tuż obok i mieć świadomość tego, że daje jej poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebowała. Chronił ją przed całym złem tego świata i chciał to robić, jak długo to było możliwe.
     - Chcesz się poprzytulać? - zapytał, a ona natychmiast na niego spojrzała i uśmiechnęła się promiennie. Zerwała się z fotela, jakby tylko czekała na zaproszenie i wślizgnęła się pod koc, układając głowę na jego ramieniu. - Nie wiedziałem, że tak działam na laski - mruknął, kiedy do niego przylgnęła.
     - Tylko nie wykorzystuj tego na innych kobietach - pogroziła mu palcem, na co głośno się roześmiał. 
     - Na razie nie mam zamiaru - zapewnił i przyciągnął ją do siebie.
     Pod wpływem ciepła ciała drugiej osoby, znowu zapadł w drzemkę. Z czasem poczuł, że Angelina również przysnęła i nie chcąc jej budzić, nie ruszał się z miejsca. Ocknął się po kilku godzinach z bólem głowy i karku. Jednak na dłuższą metę była to niewygodna pozycja do spania, ale nie potrafił żałować swojej decyzji, kiedy ujrzał pogrążoną we śnie twarz swojej dziewczyny. Wtuliła się w niego, jakby bała się, że zaraz ucieknie, ale nie zamierzał tego robić. Chciał zostać z nią jak najdłużej, byle tylko móc patrzeć na jej piękną twarz.
     - Chyba już dość tego leniuchowania - odezwała się nagle zaspanym głosem. - Im dłużej śpię, zawsze później tego żałuję, bo potem boli mnie głowa.
     - Mam tak samo. Muszę napić się wody - odpowiedział i podniósł się z kanapy. Od razu poczuł jakąś pustkę, którą zostawiła na jego ciele, ale przekonywał się, że to tylko na chwilę, zaraz do niej wróci i znowu będą leniuchować.
     - Już pierwsza po południu! - usłyszał jej zdziwienie, kiedy wyjmował z lodówki butelkę wody. - Przespaliśmy cały ranek!
     - Jestem głodny - powiedział w momencie, kiedy poczuł skurcz żołądka a za chwilę usłyszał głośne burczenie w brzuchu. - Może wyjdziemy gdzieś coś zjeść?
     - To super pomysł. Pójdę się przebrać - odrzekła zadowolona i za moment zniknęła na górze. 
     Kiedy Harrison chwalił się swoją nową dziewczyną, zawsze narzekał, że każdej z nich przygotowanie do wyjścia zajmuje co najmniej dwie godziny; nawet jeśli chodziło o zwykłe wyjście na lunch do pobliskiej knajpy. Narzekał również, że nie można z nimi nigdzie pójść, żeby nie chciały fotografować wszystkiego, co tylko wpadnie im w oczy i w efekcie zawsze musiał czekać, aż zrobią zdjęcia każdemu talerzowi na stole, zanim będzie mógł w spokoju zjeść swój posiłek. 
     Tom był pewien, że Angelina taka nie jest, a przynajmniej nie pokazała się od takiej strony w ciągu tych miesięcy, kiedy się znali, toteż liczył na to, że jej zachowanie nie zmieni się, odkąd zostali parą. Na wszelki wypadek on również skierował się do sypialni na górze, by zmienić dresy i sportową bluzę na workowate dżinsy i białą koszulkę, a w łazience na dole sprawdził w lustrze czy jego włosy wyglądają w miarę dobrze, na tyle, by mógł wyjść do ludzi. Nie było tragedii, więc czekając na Angelinę, usiadł na kanapie i włączył telewizor.
     Russo wróciła po dziesięciu minutach ubrana w lekką, jasnoniebieską sukienkę i z lekkim makijażem na twarzy. Wyglądała bardzo ładnie i zarazem seksownie z włosami związanymi w kucyk. Oznajmiła, że jest gotowa do wyjścia, więc wyłączył telewizor i ruszył do drzwi, by tylko założyć buty.
     Angelina siedziała za kierownicą, gdyż nie pozwoliła mu prowadzić, upierała się, że i tak za dużo sobie pozwalał, kiedy poprzedniego dnia rozsiadł się na fotelu kierowcy i wywiózł ją na plażę. Mówiła to ze śmiechem, ale wolał z nią nie dyskutować. W końcu to jej samochód.
     Zatrzymali się na parkingu restauracji, którą dość często odwiedzali, kiedy chcieli zjeść wspólny lunch, więc kelner przywitał ich od samego wejścia.
     - Panna Russo, panie Holland. Bardzo miło nam państwa gościć ponownie - powiedział młody mężczyzna. - Mamy dla państwa stolik w głębi lokalu, przy oknie.
     Poprowadził ich przez salę i kiedy zajęli miejsca, od razu położył przed nimi karty. Angelina rozejrzała się po pomieszczeniu i po chwili zauważył, że kogoś rozpoznała i ta druga osoba również zwróciła na nią swoją uwagę, gdyż spojrzała na niego z wyrazem zdziwienia na twarzy i zanim wydusiła z siebie cokolwiek, poczuł delikatne klepnięcie w plecy i usłyszał nad sobą dobrze znany mu głos:
     - Ale niespodzianka! - powiedział wesoło Robert Downey Jr. - Całe wieki was nie widziałem! Co u was słychać?
     Angelina była zawstydzona i chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co powiedzieć, więc postanowił odpowiedzieć za nich oboje.
     - Przyszliśmy coś zjeść. Dołączysz do nas? - Zdawał sobie sprawę, że to miał być ich wspólny dzień, ale nie mógł zlekceważyć Roberta i nie zaproponować mu, by się przysiadł.
     - Właśnie miałem wychodzić. Wpadłem tylko, żeby coś przegryźć i wracam z powrotem do pracy. Ale następnym razem na pewno musimy pójść gdzieś razem. - Robert był w wyśmienitym humorze i nawet nie zwrócił uwagi na to, że Angelina w ogóle się nie odezwała. - My, Angie, widzimy się w poniedziałek, tak?
     - Jasne. - Tylko tyle zdołała z siebie wykrzesać, ale najwyraźniej tyle Robertowi wystarczyło, gdyż szybko się pożegnał i opuścił restaurację.
     - To było dziwne - powiedział Tom, mając na myśli zachowanie Angeliny. - Twoje milczenie chyba było bardziej wymowne, niż gdybyś otwarcie mu powiedziała, że przyszliśmy tutaj na randkę.
     - O co ci chodzi? - mruknęła tylko i zaczęła przeglądać kartę jakby to była najciekawsza książka, jaką kiedykolwiek miała w dłoniach.
     - Czy mam ci tłumaczyć, jak zachowuje się kobieta, która zaczęła się z kimś spotykać i nie chce na razie o tym nikomu opowiadać? - zapytał. Nie był zły na Angelinę, ale miał nadzieję, że Robert nie dopowie sobie jakiejś niestworzonej historii.
     - Zaskoczył mnie, to wszystko - odpowiedziała, lekceważąc jego zaczepny ton.
     - Wyobraź sobie, że ja też się go tutaj nie spodziewałem. Ale nie możesz się zachowywać w taki sposób za każdym razem, gdy gdzieś pójdziemy i zobaczymy znajomą twarz.
     - Czy ty mnie właśnie pouczasz? - zapytała i odłożyła kartę na stolik. Zauważył błysk w jej oku, który świadczy o tym, że udało mu się wyprowadzić ją z równowagi. Co prawda, nie to miał na celu, ale wiedział, że będzie ciekawie.
     - Kiedy spotykałaś się z Noah, też tak reagowałaś na każdą znajomą osobę, którą zobaczyłaś?
     - To dwie zupełnie różne sytuacje! - oburzyła się. Nawet spod lekkiego makijażu było widać, że dostała rumieńców.
     - Tak się składa, że niezupełnie różne.
     Nie wiedział, dlaczego tak bardzo drąży ten temat. Przecież nie mógł winić Angeliny za to, jak zareagowała w takiej stresującej sytuacji. On zachował zimną krew, ale też się zdenerwował, gdyż nie był pewien, o czym mieliby rozmawiać, kiedy Robert zdecydowałby się z nimi usiąść. Może inaczej by zareagował, gdyby to Harrison pojawił się nagle w lokalu i podszedł do nich z tym swoim głupim uśmiechem. Na pewno zacząłby flirtować z Angeliną, a ona na pewno czułaby się głupio. Może wtedy on nie potrafiłby znaleźć języka w gębie, kiedy jego najlepszy przyjaciel siedziałby obok, a on nie mógłby mu powiedzieć, co wydarzyło się w jego życiu przez kilkanaście godzin.
     - Powiesz mi, o co ci chodzi? - zapytała Russo gniewnie. - Nic nie powiedziałam, to ty zapytałeś, czy chce się dosiąść. Zaskoczył mnie i nie wiedziałam, jak powinnam zareagować. Koniec tematu. Przestań mnie dręczyć. Każdy zachowuje się różnie w stresujących sytuacjach.
     Chciał coś odpowiedzieć, ale nie był pewien, jaka odpowiedź byłaby teraz najlepsza. Całe to napięcie rozładował kelner, który przyszedł, by przyjąć od nich zamówienie.

     Po obiedzie wybrali się na spacer i do domu wrócili kilka godzin później. Po tej dziwnej sprzeczce nie było śladu i oboje byli w dobrych humorach. Jednak, kiedy tylko przekroczyli próg domu Angeliny, w Toma uderzyła myśl, że miał zatelefonować do Harrisona, aby wyjaśnić mu, dlaczego wyprowadził się na tydzień z ich domu.
     W ciągu dnia miał wszystko przemyśleć i ułożyć sobie w słowa to, co chciał mu przekazać, ale nie myślał o tym w ogóle. Dlatego tak ciężko było mu wybrać numer przyjaciela.
     Powiedział Angelinie, że wychodzi do ogrodu, aby porozmawiać z Harrisonem, a ona przytaknęła i skierowała się do salonu, gdzie włączyła telewizor. Podkręciła głośność tak, żeby nie słyszeć ich rozmowy, za co był jej bardzo wdzięczny i wyszedł na dwór.
     Harrison odebrał po pierwszym sygnale.
     - Stary, mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie, bo inaczej cię zabiję.
     - Ciebie też miło słyszeć, Haz - odpowiedział Tom, siląc się na wesoły ton.
     - Mów, co jest grane.
     I Tom opowiedział mu wszystko. Że chciał powiedzieć Angelinie, że nie może liczyć na nic więcej, bo nie będzie w stanie dać jej tego, na co ona liczy. I w sumie jej to powiedział, ale wtedy ona wpadła na swój "genialny" pomysł,  a on się na to zgodził, bo nie chciał później żałować, że nie przystał na jej propozycję.
     Harrison słuchał, nie komentując, co Tom przyjął z ulgą. Nie chciał się kłócić i przekrzykiwać z Osterfildem; wolał go takiego, który jest przykładem najlepszego przyjaciela. Takiego, który wysłucha w ciszy i dopiero wtedy zacznie głosić swoje mądrości
     - Nie spodziewałem się, że Russo jest taka przebiegła - skomentował Harrison, kiedy Tom skończył mówić.
     - Co? Jak to?
     - Złapała cię na litość, stary. Teraz już się z tego nie wywiniesz.
     - O czym ty gadasz? - Holland nie do końca wierzył w to, co powiedział Haz. Czyżby on wyczuwał jakiś podstęp, o którym on nie miał pojęcia?
     - Laska jest w tobie zakochana - zaczął tłumaczyć Osterfield. - Gorąca laska. Wyznaje ci miłość, ale ty nie jesteś za bardzo doświadczony w takich sprawach, więc wolisz się wycofać, zanim zniszczycie przyjaźń, która was łączy. Ona, chcąc cię przy sobie zatrzymać, bierze cię na litość i wpada na idiotyczny pomysł bycia z tobą na próbę, żeby zobaczyć, czy do siebie pasujecie. Potem oboje spędzacie dwa tygodnie na innych końcach świata i co? Wracacie do siebie, jesteście szczęśliwą parą czy znowu się przyjaźnicie, ale jest między wami gorąca atmosfera sprzed dwóch tygodni, bo już wiecie, jak wyglądacie nago i jak smakują wasze ciała.
     Tom słuchał tego z niedowierzaniem.
     - Co ty pieprzysz, stary?! - zapytał. Chyba się przesłyszał.
     - A co ty myślisz, że ona nie zdaje sobie sprawy, jak działają faceci? - zaśmiał się do słuchawki, co sprawiło, że Toma przeszedł zimny dreszcz. - Kobiety są tak przebiegłe, że zrobią z ciebie idiotę, a ty będziesz myślał, że masz nad wszystkim kontrolę. Russo da ci parę buziaków, poprzytulacie się, aż wreszcie pozwoli ci pójść krok dalej i zaciągniesz ją do sypialni. Wtedy już będzie pozamiatane, bo zobaczysz, jak to jest, kiedy taka laska jak Russo wije się z rozkoszy pod twoim dotykiem. Tobie będzie dobrze, jej będzie dobrze i stęsknieni wrócicie do siebie po tych dwóch tygodniach i stworzycie piękny związek.
     - Chyba się trochę zapędziłeś - powiedział stanowczo, ale gdzieś w głowie utkwiła mu myśl, która zasiała w nim ziarno niepewności.
     - Uwierz mi, stary, wiem więcej od ciebie, jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie.
     - Oboje ustaliliśmy, że nie pójdziemy do łóżka. - Chwycił się ostatniej myśli, jaka wpadła mu do głowy.
     - Ustalenia ustaleniami, ale jak będzie w rzeczywistości, to zupełnie inna sprawa. - Osterfield wydawał się być pewny tego, co mówi, więc Holland zupełnie się w tym pogubił. Czyżby miał rację?
     - Więc uważasz, że Angelina robi mnie w konia, żeby tylko postawić na swoim? - zapytał.
     - Mogę się mylić, wiesz o tym. Ale jeśli w ciągu tych kilku dni, kiedy będziecie ze sobą mieszkać, nie zrobi żadnej aluzji do seksu, to oddaje jej honor.
     - Robić aluzje? W jaki sposób?
     - No nie wiem... - Haz zastanowił się przez moment i dopiero po chwili znowu się odezwał. - Może pokazać ci się w samej bieliźnie - rzucił. - Na to ja też chętnie bym popatrzył - dodał ciszej, ale Tom i tak to usłyszał. Postanowił jednak zignorować ostatnie zdanie i słuchał dalej. - Może chcieć zamienić wasze codzienne przytulanie na ciekawsze zabawy. Tego już chyba nie muszę ci wyjaśniać, co?
     - Nie. Już wiem, co masz na myśli.
     - Znasz moje zdanie na ten temat...
     - W sumie to nie, bo nic nie powiedziałeś. Wyjaśniłeś mi tylko swój punkt widzenia, ale nie powiedziałeś, co twoim zdaniem, powinienem zrobić. 
     - Mogę się mylić do do Angeliny. Jeśli ona naprawdę cię kocha i wymyśliła ten pomysł, bo naprawdę chce zobaczyć, jak to jest związać się z facetem, którego kocha, to jest najlepszą dziewczyną, jaka mogła ci się trafić. - Tyle już sam wiedział, ale już nie chciał przerywać przyjacielowi, tylko słuchał, co jeszcze ma do powiedzenia. - Według mnie, powinieneś się pilnować. Nie dać się zaciągnąć do łóżka, nie próbować robić w tym kierunku pierwszego kroku, bo to kompletnie zniszczy waszą przyjaźń. Angelina to bardzo fajna dziewczyna i strata takiej przyjaciółki sprawiłaby ci wielki ból. Bądź przez ten tydzień idealnym facetem, ale powstrzymaj się od konsumowania związku. Taka jest moja rada.
     - I nie mówisz tego, bo sam chciałbyś ją skonsumować? - zapytał dla pewności.
     - Znam zasady, jakimi się kierują faceci, nie ruszam byłych lasek kumpli - powiedział Harrison, a Tomowi jakby ulżyło.
     - Dziękuję ci, Haz. To dla mnie naprawdę ważne.
     - Wiem, stary. Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży.
     Zakończył rozmowę z Harrisonem nieco spokojniejszy, ale miał świadomość, że powinien mieć się na baczności. Musiał dowiedzieć się, czy Angelina jest taka, jak uważał Osterfield. W głębi serca miał ogromną nadzieję, że nie popełnił błędu, przyjmując wyzwanie Russo i ona nie chce go zwyczajnie wykorzystać, aby go usidlić. Musiał być teraz ostrożniejszy. Jeśli w ciągu tych kilku dni Angelina nie spróbuje zaciągnąć go do łóżka, mógł być pewien, że nie chciała wziąć go na litość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz