Przerwała rozmowę, bo nie byłaby w stanie już nic więcej powiedzieć, ani tym bardziej słuchać tłumaczeń Toma, który znowu próbowałby się jakoś wykręcić. Już słyszała w głowie, jak mówiłby o tym, że to przecież tylko przypadek, że podczas ich rozmowy telefonicznej, gdzieś za jego plecami rozległ się słodki głosik Laury Harrier, która mówiła z pretensją, że mieli iść razem do jacuzzi, a ona wzięła już dla nich szampana i ręczniki. Jakby już od dawna była gotowa się przed nim rozebrać i pójść do tego jacuzzi nago. A może tak się właśnie umówili?
Kolejne tłumaczenia byłyby absolutnie bezsensowne, bo to nie jest normalne, że tak zachowuje się kobieta, która nie cieszy się zainteresowaniem mężczyzny, o którego względy zabiega. Już podczas ich pierwszego spotkania w studiu filmowym, Angelina widziała, jak Laura patrzy na Toma. Podobał jej się i ten wyjazd na narty jest najlepszym sposobem na to, żeby zdobyć jego zainteresowanie. Przytulanie się do zdjęcia, by pokazać mu, że ładnie razem wyglądają. Pewnie razem chodzą na stok, bo Tom przecież mówił, że robią wszystko w grupie. No i to jacuzzi...
Może to ten moment, kiedy grupa się rozdziela i...
Nie! Nie powinna o tym myśleć!
Była na Toma wściekła, ale to nie powód, by teraz rozmyślać o tym, co robi w jacuzzi z koleżanką z planu. Niech sobie robi, co tylko chce. Ona już z nim skończyła.
Nie będzie już przejmować się kimś takim jak Tom Holland.
*
Następnego ranka nie czuła się na siłach, by w ogóle wstać z łóżka. Całą noc śniła o Tomie i o tym, co mogło się wydarzyć w jacuzzi, aż wreszcie ocknęła się w środku nocy i leżała z otwartymi oczami, nie mogąc zasnąć. Wpadła w drzemkę nad ranem i obudziła się zmęczona po kilku godzinach, słysząc jak Amelia krząta się po pokoju.
- Wszystko w porządku? - zapytała przyjaciółka, widząc, że Angelina nie wygląda dobrze.
- Zdjęcie, które wrzucił Robert wywołało wczoraj burzę - mruknęła, otulając się kołdrą. Dostała dreszczy na samą myśl o kłótni z Tomem poprzedniego wieczoru.
- Więc ten twój Tom się odezwał? - Angelina potaknęła. - Ale doszło coś jeszcze?
- Koniec z nami, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek coś między nami było - odpowiedziała, powstrzymując drżenie głosu.
Nie będzie rozpaczała po Tomie!
- Och, tak mi przykro! - Amelia zbliżyła się do niej i mocno przytuliła. - Teraz nie mam serca prosić cię o nic - powiedziała zmartwiona.
- O co chodzi? - spytała, odsuwając od siebie przyjaciółkę
- Timothy chce się ze mną spotkać. Chcieliśmy zobaczyć Pałac Sułtana i Meczet w Male, a potem pójść coś zjeść do jednej z tych restauracji na wyspie - wyjaśniła i spojrzała niepewnie na Angelinę. - Chciałam cię prosić, byś poszła z nami, bo Brandon też będzie.
Russo nie miała w ogóle ochoty wychodzić dzisiaj z willi. Chyba nawet w głębi serca liczyła na to, że Tom może do niej zadzwoni, żeby wyjaśnić całą sytuację, mogłaby usłyszeć nawet, że to kolejne nieporozumienie, które opacznie zrozumiała. Tylko czy warto było marnować wakacje na przejmowanie się facetem, który wciąż musiał jej coś wyjaśniać? Już i tak zmarnowała kilka pierwszych dni urlopu, czekając na te obiecane miliony wiadomości, które miał jej wysyłać. Zmarnowała poprzedni wieczór na kłótnię z nim, bo nagle zrobił się zazdrosny. Tego już było za wiele.
Nie będzie więcej wylanych i zmarnowanych łez na Toma Hollanda.
- Jasne, że z wami pójdę - powiedziała Angelina i od razu zrzuciła z siebie kołdrę. - Nie warto się przejmować takimi rzeczami w tak pięknym miejscu. Na Malediwach trzeba się dobrze bawić. - I ruszyła do szafy, by wybrać odpowiedni strój na pełen zwiedzania dzień.
Na początku Amelia patrzyła na nią niepewnie, jakby w oczekiwaniu, że za chwilę Angelina zmieni zdanie i będzie chciała zostać w willi, by w spokoju użalać się nad sobą i swoim zakończonym już związkiem, ale gdy upewniła się, że przyjaciółka ma się dobrze i grzebie w szafie w poszukiwaniu jakichś ciuchów, rozpromieniła się i zaczęła doradzać, w co powinny się ubrać.
Z tego względu, że mieli wybrać się do Meczetu oraz Pałacu Sułtana, Angelina wybrała długie lniane spodnie ze zwężanymi nogawkami w piaskowym kolorze oraz biały top na ramiączkach i białe mokasyny. Amelia natomiast założyła białe lniane spodnie, które wyglądały jakby były na nią za duże ze względu na swoje szerokie nogawki oraz białą bluzkę hiszpankę i białe trampki. Amelia doczytała w internecie, że wchodząc do Meczetu, kobiety powinny mieć zakryte ramiona oraz włosy, więc obie włożyły do torebek chusty, którymi będą mogły się zakryć.
Po godzinie były gotowe i czekały na Brandona oraz Tomothy'ego, którzy zapukali do ich drzwi o umówionej porze. Amelia pobiegła im otworzyć jakby nagle dostała skrzydeł i Angelina zauważyła taki sam uśmiech u Timothy'ego. Widać było gołym okiem, że tę parę łączy coś więcej niż tylko wakacyjny romans. Przywitała się z chłopakami i kiedy wszyscy byli gotowi do drogi, zamknęła willę na klucz, który schowała do torebki.
*
Musieli wypożyczyć łódź z kierowcą, który zawiózł ich na wyspę, na której znajdował się Pałac Sułtana. Tam spędzili prawie trzy godziny, wliczając w to sporą kolejkę do wejścia, a następnie został dla nich podstawiony samochód, który zawiózł ich pod same Meczet. Tam również kolejka była długa, więc razem ze zwiedzaniem spędzili tam kolejnych kilka godzin.
Zdecydowali się zjeść posiłek w pobliskiej restauracji, która serwowała same malediwskie przysmaki, a kelner wręcz kazał im spróbować lokalnych potraw, takich jak: zupa rybna, pieczony pikantny kurczak, naleśniki ze startym kokosem oraz smażone ciasto bananowe. A to wszystko brzmiało jak zupełnie niezrozumiałe słowa, więc dziękowali, że menu było także w języku angielskim, a kelner również dobrze mówił w tym języku.
Drogę powrotną przebyli tą samą łodzią, z tym samym kierowcą, który uprzejmie zapytał, jak podobały im się zwiedzane obiekty, a oni z entuzjazmem zachwalali wszystkie atrakcje. Najwięcej jednak mówili o pysznym jedzeniu, a kierowca łodzi polecił im jeszcze kilka innych restauracji, które obiecali odwiedzić.
Słońce już zachodziło, kiedy schodzili z łodzi i żegnali się z kierowcą. Zdecydowali się jeszcze na spacer wzdłuż plaży. Amelia i Timothy trzymali się za ręce i wesoło rozprawiali o tym, co udało im się zobaczyć i już planowali kolejne dni, wyliczając, czego jeszcze nie widzieli. Angelina i Brandon szli kawałek za nimi, ale ich rozmowa jakoś się nie kleiła. Dziewczyna wciąż była przybita po kłótni z Tomem, mimo, iż obiecywała sobie, że nie będzie się tym przejmować.
- Jesteś jakaś milcząca - zauważył Brandon, zerkając na nią kątem oka. - Wszystko w porządku?
- Szczerze mówiąc, to nie - odpowiedziała. Po co miałaby udawać przed nim, że wszystko dobrze, skoro tak nie było.
- Ale nie chcesz o tym rozmawiać - dodał za nią, a Angelina tylko pokiwała twierdząco. - Wiem, że Amelia jest twoją przyjaciółką, ale gdybyś miała ochotę pogadać z kimś innym niż przyjaciółka, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
- Będę pamiętać - uśmiechnęła się mimo woli. - Chcesz nadal utrzymywać kontakt, kiedy skończy się... to wszystko? - Wskazała dłońmi plażę i otaczającą ich przestrzeń, mając na myśli całą tę bajkę, której są bohaterami.
Nie chciała być tak bezpośrednia, ale przy Brandonie nie miała ochoty niczego owijać w bawełnę. Chciała utrzymywać z nim kontakt, kiedy wrócą do Nowego Jorku, chciała widywać jeszcze ten piękny uśmiech i chciała mieć go blisko. Nie wyobrażała sobie, że wraz z końcem wakacji, skończy się ich znajomość. Zwłaszcza, że teraz nic już ją z Tomem nie łączyło i nie powinna mieć wyrzutów sumienia, kiedy śniła o Brandonie.
- Myślałem, że to oczywiste. - Flynn wyrwał ją z zamyślenia swoją odpowiedzią.
- No wiesz... - zawahała się, nagle czując upokorzenie, że mogłaby zastanawiać się nad tak jednoznaczną odpowiedzią. - Może spotykamy się tylko dlatego, bo moja przyjaciółka i twój przyjaciel dobrze się bawią i nie chcą nas zostawiać samych?
- Nie, zdecydowanie mogę powiedzieć, że bardzo cię lubię i nie tylko dlatego się z tobą spotykam, kiedy mój kumpel chce wyrwać na randkę twoją przyjaciółkę - odpowiedział, a ona się zaczerwieniła.
Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do tego, jak bardzo Brandon potrafił być bezpośredni. I pomimo, że ona też starała się mówić wprost, czasami zaskakiwało ją to, że Flynn nigdy nie zdradził po sobie zażenowania albo zawstydzenia. Nigdy się nie zaczerwienił, kiedy niby przypadkiem powiedziała mu jakiś komplement, nigdy nie wyśmiał jej, kiedy palnęła jakąś gafę...
Ale przecież znali się dopiero od niedawna. Jeszcze mieli dużo czasu, żeby poznać się bliżej, więc wszystko mogło się jeszcze zmienić. Miała nadzieję, że jednak cały czas Brandon pozostanie taki sam... Taki, że mogłaby się nawet w nim zakochać.
*
- To był najcudowniejszy dzień w moim życiu! - westchnęła Amelia, kiedy drzwi willi zatrzasnęły się za nimi, a dziewczyna rzuciła się na łóżko. Była zmęczona i szczęśliwa.
- Mówisz tak codziennie, kiedy wracasz po swojej randce z przystojnym Granaderosem - zauważyła Angelina.
- Bo jest po prostu idealny!
Angelina tylko pokręciła głową i ruszyła do łazienki. Wzięła długi prysznic, który zmył z niej całe zmęczenie. Otuliła się szlafrokiem i wyszła na taras, by popatrzeć na gwiazdy, które zaczynały pojawiać się na ciemnym niebie. Wzięła do ręki komórkę i ignorując dwa nieodebrane połączenia od Toma, zadzwoniła do Lily.
- Cześć, kochana! - powiedziała wesoło do słuchawki. - Jak tam na rajskiej plaży?
Ignorując wesoły ton przyjaciółki, Angelina zaczęła opowiadać jej wszystko, co wydarzyło się w jej życiu odkąd rozmawiały ostatni raz. Opowiedziała o kłótni z Hollandem i o tym, że postanowiła, że to już koniec. Nie powstrzymywała się od łez, pozwoliła im płynąć i pozwoliła, żeby głos jej drżał, jakby czuła lodowaty chłód. Lily była tą przyjaciółką, która wiedziała o niej wszystko i Angelina nie chciała ukrywać przed nią również tego, że tak naprawdę jest w rozsypce, choć sama siebie próbowała oszukać, że tak nie jest.
- Szczerze mówiąc, to mnie zaskoczyłaś - powiedziała Lily po dłuższej chwili milczenia.
- Siebie chyba też - zaśmiała się, ocierając łzy. Poczuła ulgę, że wszystko wyjawiła Anderson i teraz mogła podejść do sprawy zupełnie na trzeźwo, już bez żadnych emocji.
- I jesteś pewna, że to, co powiedziałaś płynęło prosto z serca?
- Lily, nie wiem - jęknęła, nagle mając dosyć dopytywania. - Powiedziałam mu, że to koniec i się rozłączyłam, a on dzwonił do mnie dzisiaj dwa razy i nie odbierałam. Nie mam ochoty z nim gadać, bo wciąż mam w głowie to, że umówił się z tamtą do jacuzzi!
- Opowiadałaś mi całą tę waszą pokręconą historię, więc jestem na bieżąco - powiedziała Anderson stanowczo. - I do tej pory myślałam, że szalejesz za Spider-Manem, bo mówiłaś o nim jakbyś była gotowa być z nim do końca życia. A teraz mówisz mi, że to koniec...
- Robiłam wszystko, żeby się do niego zbliżyć i udało się. Ale chyba się co do niego pomyliłam, skoro wyszło na to, że woli inną. - Kiedy to mówiła głos jej drżał, ale nie chciała się rozpłakać. Nie mogła się drugi raz rozkleić, bo nie dałaby rady się uspokoić.
- A wzięłaś pod uwagę to, że może coś źle zrozumiałaś? - podsunęła Lily.
- Co można źle zrozumieć, kiedy słyszysz jak w słuchawce jakaś obca laska woła twojego chłopaka do jacuzzi?! - uniosła głos. - Lily, czy ty słyszysz, co mówisz?!
- No dobrze, może źle to ujęłam - poprawiła się. - Ale skoro Tom dzwonił do ciebie dzisiaj kilka razy, to może chciałby to wyjaśnić?
- Już mnie to nie interesuje. Wszystko było w porządku, kiedy wyjaśniliśmy sobie sytuacje z tymi zdjęciami. Nic więcej nie chcę od niego słyszeć.
Mówiła stanowczo, ale w środku cała się trzęsła. Zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później będzie musiała stawić czoło Hollandowi, bo nie będzie mogła znieść tej niewyjaśnionej sytuacji między nimi. Będzie musiała go spytać, czy są z Harrier w związku i czy jest szczęśliwy, skoro przez tyle czasu byli sobie bliscy. Jednak na razie miała go dość. Na ten moment nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
- Skoro temat Hollanda mamy już przerobiony, to opowiadaj, co tam z Brandonem - powiedziała Lily, chcąc rozluźnić atmosferę. Angelina bardzo sobie ceniła Anderson za to, że za wszelką cenę starała się unikać kłótni. Wolała zmienić temat, który był drażliwy, żeby tylko nie nawiązał się zbędny konflikt.
- Jest świetnie - odparła Angelina, ale nie była w nastroju, by skakać z tego powodu ze szczęścia. Wolała na spokojnie opowiedzieć przyjaciółce, jak zbliżyli się do siebie z Flynnem.
- Brzmi, jakbyś się zauroczyła - skomentowała przyjaciółka, kiedy Angelina opowiedziała jej o wspólnym nurkowaniu, o spacerach oraz o całym dniu zwiedzania Male.
- Czuję się przy nim bardzo dobrze.
- I co, chciałabyś spróbować z nim, zamiast z Tomem? - zapytała Lily zdziwiona.
- Nie zapędzaj się tak - powstrzymała ją, ale sama nie była pewna swoich słów.
Czy nie myślała o tym, odkąd zbliżyła się do Brandona?
Spędzanie czasu z Flynnem wydawało się nieskomplikowane. Była zakochana w Tomie, ale miała wrażenie, że to uczucie jest dla niej jakieś toksyczne... Ciągłe sprzeczki, przecież nawet była gotowa błagać go o to, by zechciał zgodzić się na wymyślony przez nią związek na próbę, a i tak nie miała gwarancji, że to cokolwiek zmieni! To, że Tom powiedział, że chciałby z nią spróbować mogło nic nie znaczyć. Nawet, gdyby ich związek się sprawdził, to ile mógłby przetrwać? Miesiąc? Dwa? Może pół roku? A co później?
Jeśli z Noah jej nie wyszło, bo była za bardzo zazdrosna, to co dopiero będzie, kiedy Tom zacznie pracować nad kolejnymi filmami? Jakoś przeżyła, kiedy dowiedziała się, że będzie się całować z Zendayą, chociaż było to bardzo trudne. Ale wtedy nie do końca sobie zdawała sprawę z tego, że jest w Tomie zakochana. Jeśli teraz wie o tym bardzo dobrze, może nie wytrzymać kolejnych podobnych informacji, a wówczas jej związek z Tomem na pewno się rozpadnie. Kto chciałby być z kobietą, która na każdym kroku ma wrażenie, że jej facet ogląda się za innymi?
Wiadomo, że mogłaby się zmienić, próbowała tego wielokrotnie, ale nie potrafiła odpuścić.
Może z Brandonem byłoby inaczej?
Miała taki mętlik w głowie, że już nie była w stanie dalej rozmawiać z przyjaciółką. Przeprosiła Lily, mówiąc, że jest bardzo zmęczona po całym dniu spędzonym na zwiedzaniu i domyśliła się, że Anderson jej nie uwierzyła. Powiedziała tylko, aby na siebie uważała, dobrze przemyślała, co dalej z Tomem oraz Brandonem i poprosiła, by dać jej znać, jaką podejmie decyzję, zapewniając ją, że mimo wszystko, postara się ją mocno wspierać, niezależnie od jej decyzji.
Była wdzięczna Lily, że mogła na nią liczyć, ale na razie sama nie wiedziała, co ma zrobić. Miała nadzieję, że dając sobie trochę czasu, wreszcie będzie mogła wszystko sobie poukładać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz