ONA
Spacerowaliśmy po
parku, który znajdował się niedaleko domu Kaulitzów. Nie zwracałam jednak na to
zbyt dużej uwagi. Dopiero, gdy dotarliśmy na miejsce, przez myśl przeszło mi
tylko, że Bill i Tom często zabierają tutaj swoje psy na długie spacery, a ja
byłam w tym parku może kilka razy. Victor nie dał mi dłuższego czasu na rozmyślania,
ponieważ ani razu nie zapadła między nami krępująca cisza. Ciągle zadawał mi
jakieś pytania, na które ja odpowiadałam, po czym przez jakiś czas drążyliśmy
dany temat. On dokładał swoje przemyślenia, dzięki temu bardzo miło spędzaliśmy popołudnie na rozmowie.
- Spotykasz się z
kimś? – zapytał, a ja tak naprawdę nie wiedziałam, co mogłabym mu powiedzieć.
Jeżeli powiedziałabym prawdę, że nie, dałabym mu jakąś nadzieję, ale natomiast
gdybym skłamała, czułabym się bardzo źle.
- Nie – zdecydowałam
się na szczerość.
- A ten chłopak w
klubie, ten z którym wracałaś do domu? – Dopiero po jego słowach przypomniałam
sobie, że w do tego klubu poszłam wtedy z Billem, Tomem i Shermine.
Przypomniałam sobie także, w jakim stanie był ten pierwszy.
- To Bill. Mój…
przyjaciel. – Czułam, że nie ma sensu kłamać.
- Tylko przyjaciel? –
zapytał z lekkim uśmiechem.
- Tak, tylko
przyjaciel – odpowiedziałam mu tym samym.
- Jeśli jestem
wścibski albo niegrzeczny to mów! Nie chcę cię zniechęcić swoją natarczywością
i bezpośredniością. Jesteś bardzo fajną dziewczyną i nie chciałbym wszystkiego
zepsuć swoim gadaniem.
Zaśmiałam się, nie
wiem dlaczego. Jego szczerość była wspaniała i przyciągała mnie do niego jak
magnes. Chciałam móc być z nim szczęśliwą i wtedy byłam, ale jednocześnie
czułam, że postępuję źle, bo moje serce wciąż lgnie do Billa, który tak
naprawdę ma mnie gdzieś.
- Dlaczego się
śmiejesz? – przerwał moje rozmyślania Victor.
- Po prostu jesteś
zabawny – uśmiechnęłam się do niego i wyprzedziłam go o kilka kroków. – Nie
przeszkadza mi, że jesteś taki rozgadany. Cieszę się, że jesteś wobec mnie
szczery – powiedziałam, nie odwracając się w jego stronę. - Bardzo miło z twojej strony, że interesuje cię moja osoba i nie przeszkadza mi, że zadajesz dużo pytań. Gdy powiesz coś, co mi się nie spodoba lub zadasz pytanie, na które nie będę chciała udzielić odpowiedzi, na pewno cię o tym poinformuję.
Dogonił mnie i
zobaczyłam jak się pokazuje mi swój piękny uśmiech. Kolejny tego dnia. I to w dodatku taki, w którym mogłabym
się zakochać, gdyby nie uśmiech pewnego blondyna o brązowych oczach, który śni
mi się po nocach.
Nagle zadzwonił mój
telefon. W najmniej odpowiednim momencie. Dzwonił Bill, a ja nie wiedziałam, co
zrobić. Jednocześnie cieszyłam się, że do mnie dzwoni, ale też byłam na niego
zła, że przypomniał mi o sobie w takiej chwili. Chciałam chociaż przez moment
móc o nim zapomnieć.
- Przepraszam cię, ale
muszę odebrać – powiedziałam do Victora, jednocześnie naciskając zieloną
słuchawkę. Widziałam tylko jak Victor daje mi znać, że usiądzie na ławce, abym
mogła swobodnie rozmawiać. – Tak, Bill?
- Cześć, Elyso!
Przeszkadzam ci? – usłyszałam jego wesoły głos i serce od razu zaczęło mi
szybciej bić.
- Właściwie tak… Ale
mów, o co chodzi. – Miałam nadzieję, że udało mi się powstrzymać drżenie głosu.
- Chciałem zapytać czy
nie poszłabyś na spacer ze mną i z Pumbą. Tom gdzieś wyszedł z Shermine, a ja zostałem sam.
Bardzo chciałam iść z
nim na spacer! Bardzo! Moje serce rwało się do niego tak mocno, że myślałam,
iż wyskoczy mi z piersi. Ale co miałabym zrobić z Victorem? Nie mogłam do końca
życia latać za Billem jak głupia nastolatka i za każdym razem gdyby do mnie
zadzwonił, pędzić do niego jak na skrzydłach. Nie mogłam tak postępować.
Musiałam wziąć się w garść i coś zmienić. Bill uważa mnie za przyjaciółkę, więc
ja będę dla niego przyjaciółką. Jeśli w przyszłości on jednak się we mnie
zakocha tak, jak ja bym tego chciała, a ja wciąż będę w stanie oszaleć dla
niego, tak będzie. Jednak teraz musiałam mu odmówić. Byłoby to strasznie
głupie, gdybym spławiła Victora tylko dlatego, że blondyn wychodzi na spacer ze swoim psem.
- Bardzo chętnie
poszłabym z wami, ale nie mogę – powiedziałam, mając nadzieję, że zabrzmiało to
tak stanowczo, jak w moich myślach. – Przepraszam, Bill.
- W porządku – zaśmiał
się. – Nie będziesz przecież rzucać wszystkiego, żebyśmy mogli pójść razem do parku. No nic. W takim razie pójdziemy sami. Przepraszam, że zawracam ci
głowę.
- Nic się nie stało.
- To do zobaczenia,
Elyso!
I już się rozłączył.
Było mi ciężko, ale
się udało. Czułam, że postawiłam jeden krok naprzód. Odmówiłam miłości swojego
życia. Jednocześnie było mi smutno, ale cieszyłam się, że jednak umiem powiedzieć mu ,,nie". Może jednak będę mogła ułożyć sobie życie z kimś innym? Taką miałam
nadzieję.
- Wszystko w porządku?
– zapytał Victor, kiedy wracaliśmy do mojego auta. Postanowiliśmy, że odwiozę
go do domu.
- Tak, dlaczego
pytasz?
- Po tym telefonie
wydajesz się jakaś… smutna? Zamyślona? – szukał słowa. – To były złe
wiadomości?
- Och, nie! Skąd! –
zaprotestowałam i od razu poczułam się źle. – Nie przejmuj się. Nawet nie wiem,
jak mogłabym ci wytłumaczyć, o co chodziło. – Kiedy to powiedziałam, zaśmiałam
się. Naprawdę szczerze chciało mi się śmiać z tego telefonu Billa. Chłopak dzwonił,
bo nie miał z kim wyjść na spacer z jego psem. Wiedziałam, że Bill jest dziwny,
ale do tej pory chyba nie dostrzegałam, jak bardzo. – Wszystko jest w jak
najlepszym porządku – powiedziałam i wzięłam go pod ramię.
Czułam ciepło jego
skóry i miękki materiał koszuli. Czułam delikatne pulsowanie mięśni, które mnie
uspokajało. Mogłabym spacerować z nim godzinami i nawet milczenie sprawiałoby
mi przyjemność. Victor zrobił na mnie świetne wrażenie i nie mogłam się
nadziwić, że w tak krótkim czasie mu się to udało.
- Podobasz mi się, wiesz?
– powiedział cicho, kiedy zatrzymaliśmy się przy moim aucie.
Nie wiedziałam, co mu
powiedzieć. Czułam, że cokolwiek bym odrzekła, zepsułoby to tę chwilę.
- Jesteś taka piękna i
masz cudowny uśmiech. Kiedy zobaczyłem cię wtedy w klubie, wiedziałem, że
jesteś wyjątkową dziewczyną. Musiałem cię znaleźć i zobaczyć znowu. Musiałem
znowu z tobą porozmawiać i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo
zgodziłaś się na to spotkanie. Dzisiejszy dzień na pewno zapamiętam do końca
życia.
Patrzyłam mu w oczy i
widziałam w nich szczerość. Nie musiał nic więcej mówić, bo tym, co powiedział,
mógłby zdobyć moje serce, gdyby ktoś inny tak bardzo go nie wypełnił. Ale
chciałam spróbować. Chciałam poznać Victora i spędzać z nim więcej czasu. Żeby
chociaż na chwilę móc zapomnieć o Billu.
- Chciałabym cię
jeszcze zobaczyć – powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Victor odpowiedział
najszerszym uśmiechem, na jaki było go stać i mocno mnie przytulił. A ja
wiedziałam, że zaczęłam nowy rozdział w swoim życiu.
Ohh! Jak ona mogła mu odmówić!? :( Słodki był ten telefon... Ja bym chyba zostawiła Victora w tym parku i leciała do Billa, by uratować go od samotnego spaceru z psem. xD haha Nie obchodziłby mnie on i to, jak to wygląda xD Rozumiem, że chce Żyć, ale Billy to Billy <3 hehe
OdpowiedzUsuńJak już pisałam, podejrzewam Victora o ten strzał i już chyba tak się w tym upewniłam, że śmiem twierdzić, że zrobił to On, dlatego że chciał się pozbyć miłości Elysy, ponieważ mu przeszkadzała w stosunkach z nią i dlatego że chciał mieć ją na własność xD Ohh, jestem ciekawa, co to było! Mam nadzieję, że już nie długo się dowiem <3
Pozdrawiam :*
Nadal jesteś utwierdzona w przekonaniu, że to Victor strzelał do Billa, ale muszę Cię rozczarować - mylisz się. Victor w tym opowiadaniu jest tylko małym epizodem, który tak naprawdę nic nie wniesie do tej historii. Jeszcze nie jestem pewna, czy w ogóle wyjaśnię, kto chciał zabić Billa, ale na samym początku, kiedy tworzyłam to opowiadanie tylko w głowie, strzelanina miała być tylko i wyłącznie przypadkiem, który sprawił, że Elysa wyzna Billowi, że się w nim zakochała.
UsuńBardzo przepraszam, jeśli Cię rozczarowałam! Nie chciałam! :D
Ohh! A już się nastawiałam na jakieś 'podziemne' problemy xD Ohh... Szkoda... Lubię takie tajemnicze akcje, w których chodzi o życie i śmierć. NO! Ale jeszcze do tego nie doszłaś, więc może coś jeszcze wykombinujesz :D Zapewne nie tylko ja, czekam na to wyjaśnienie, w końcu od tego zaczyna się Twoje opowiadanie, więc naprawdę warto jest to wyjaśnić :D ( osądziłam biedaka haha xD Tak mi przykro Victorze ^^) hehe
UsuńW każdym razie czekam na następny odcinek, dlatego życzę ci mnóstwa weny! :*