sobota, 14 listopada 2020

Jesteś jedyną, którą kocham [PROLOG]

Wróciłam po dłuższej nieobecności z nową historią i nową motywacją do pisania. Już tak bardzo nie przykładam się do stylu ani do treści. Publikuję to dla bardziej dla siebie, bo już za dużo myśli i pomysłów mam w głowie. 
Historia o kimś zupełnie innym niż do tej pory.
Rozdziały będę dodawała na Wattpad oraz tutaj. Jakoś nie umiem rozstać się z Blogspotem. Za dużo wspomnień.
Tutaj dodaję link:

You're the one that I love



 23 kwietnia 2018

     Światowe premiery filmów zawsze wywołują spore zamieszanie wśród producentów filmowych, aktorów, reżyserów, krytyków oraz tych wszystkich, dla których świat filmowy jest w jakimś stopniu ważny. Tym razem również tak było. Dzień 23 kwietnia 2018 roku zapadnie w pamięci wielu gwiazdom. Nawet nie tylko tym z branży filmowej, ale również tym zwykłym "śmiertelnikom" ze zwykłego, przeciętnego świata, dla których to, co teraz ma miejsce, wyryje się w ich pamięci i sercach.     Mnóstwo ludzi. Aktorzy, fotoreporterzy, producenci, scenarzyści i Bóg wie, kto jeszcze ze świata filmowego, a do tego fani. Cały tłum fanów, którzy przybyli, żeby poprosić o autograf lub chociażby popatrzeć na swojego idola, mając nadzieję na choćby cień uśmiechu. Wielbiciele stoją ściśnięci za kilkoma balustradami, żeby któremuś z nich nie przyszło do głowy, by rzucić się na któregoś z idoli; pilnowani przez masę ochroniarzy, ale zachowują spokój. Przynajmniej na razie. Przecież jeszcze nikogo nie ma.
     - Witam wszystkich na światowej premierze filmu "Avengers: Infinity War" - słychać gdzieś w tle głos prezenterki wiadomości. - Fani superbohaterów Marvela długo czekali na kolejną część przygód swoich ulubieńców i oto się doczekali. - Teraz kamera pokazuje tłum zebranych fanów, wymachujących plakatami z wizerunkami postaci komiksowych oraz posterami promującymi najnowszą część przygód bohaterów. - Jak widzimy, bardzo dużo wielbicieli komiksów przybyło na premierę. Za chwilę pojawią się pierwsi aktorzy występujący w najnowszej produkcji Marvela. Na pewno zobaczymy Roberta Downey'a Jr'a, który po raz kolejny wcielił się w rolę Iron Mana oraz filmowego Thora, czyli Chrisa Hemsworth'a... - Prezenterka wymieniła kilka nazwisk, żeby pokrótce przedstawić tych, którzy niedługo mieli się zjawić.
     I oto nadjechała pierwsza czarna limuzyna, z której wysiadają pierwsi goście. Robert Downey Jr jak zwykle prezentuje się nienagannie w ciemnym garniturze i z uśmiechem na ustach wita zebranych. Za nim, z kolejnej limuzyny wysiada Chris Hemsworth w ciemnoszarym garniturze i białej koszuli. Potem Mark Ruffalo, który postawił na klasyczny granat i biel. Wszyscy po kolei stają na środku ścianki i pozują do zdjęć. Benedict Cumberbatch pojawił się z żoną, Chadwick Boseman sam, ale z niezastąpionym, szerokim uśmiechem. Za nim Tom Hiddelston i Samuel L. Jackson stają ramię w ramię i  rozluźnieni patrzą w obiektywy aparatów. Potem Tom Holland a za nim Scarlett Johansson. Kiedy ona pozuje, wkracza Benedict Wang w swoich krótkich spodniach i marynarce, we wzorzystej koszuli, obok którego reżyserzy, bracia Anthony i Joe Russo, wkraczają w ciepłym uścisku w światła lamp.
     Cała masa aktorów pozuje do zdjęć. Wszyscy, którzy przez tyle lat tworzyli Uniwersum Marvela zebrali się, by udzielić wywiadów, pozować do zdjęć z fanami, bo nie wiadomo, czy pojawi się kolejna część filmu i nie wiedzą, czy uda im się spotkać w takim gronie przy innej produkcji, innego dzieła. 
     Nie mogą się doczekać, żeby po raz pierwszy zobaczyć to, co tworzyli razem przez kilka miesięcy. Cała ich praca, wszystko, nad czym pracowali przez ten czas, zostało zebrane i ktoś utworzył z tego coś, co na pewno zmieni ich życie, wprowadzi tych wszystkich aktorów na kolejny poziom. 
     - Uwielbiam postać, którą gram - słychać Scarlett Johansson, która odpowiada na pytania fotoreportera. - Uwielbiam Czarną Wdowę. Kiedy pierwszy raz wcieliłam się w tę postać w filmie Iron Man II bardzo się stresowałam. Musiałam się przygotować do tej roli, jak każdy inny aktor do swojej, i przez tyle lat tak bardzo się z nią zżyłam, że nie umiałabym się z nią rozstać...
     - To jest szalone! - mówi Tom Holland. - To jest tak szalone jak Robert Downey Jr. Jeśli on mówi, że to niesamowite, to jest to naprawdę pokręcone! Już nie mogę się doczekać, kiedy usiądziemy tam i obejrzymy cały film...
     - Najbardziej niesamowite jest to - wypowiada się Chris Evans - że Marvel tworzy filmy i komiksy od tak długiego czasu i przez to zebrał tylu fanów na całym świecie, że nie da się ich policzyć. Naprawdę! Cieszę się, że jestem częścią tego świata...
     Anthony Mackie, filmowy Falcon, mówi: - To, że wszyscy ci aktorzy, którzy przez tyle lat poświęcali się rolom w filmach Marvela są w tym jednym filmie "Infinity War" jest tak wspaniałe, że nie da się tego opisać. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę spotkać ich wszystkich, porozmawiać z nimi i zaraz obejrzeć to, co razem wspólnie stworzyliśmy...
     - Dobrze, zapraszam wszystkich do sali, za chwilę zaczniemy projekcję! - słychać przez megafon głos osoby odpowiedzialnej za organizację.
     Po tym komunikacie wszyscy kierują się do wyznaczonego pomieszczenia.

*

     Film się skończył. Wszyscy są naprawdę zachwyceni, słychać same pochwały przekazywane między sobą przez aktorów. Pochlebstwa w kierunku reżyserów, aktorów i scenarzystów; w kierunku tych, którzy to przygotowali, pochwały ich ciężkiej pracy. Na środek sceny, przez ogromnym ekranem staje cała obsada aktorska, stają ramię w ramię, jeszcze nie otrząsnąwszy się z emocji po widzianej projekcji.
     - Obsada "Avengers: Infinity War" - mówi ktoś przez głośnik i wszyscy nagle prostują się i uśmiechają szeroko w obiektywy aparatów.
     Na środek wychodzi Robert Downey Jr, by przywołać reżyserów dzieła: Anthony'ego i Joe Russo. Mężczyźni obejmują się i wzajemnie dziękują za współpracę. Reżyserowie mówią parę słów do mikrofonu, sypią się miłe słowa i pojawia się nadzieja na dalszą pracę w tym samym gronie, przy kolejnej części.

*

     Kilka godzin później, na przyjęciu popremierowym, gdzie wszyscy odetchnęli od fotoreporterów, którzy nie mieli wstępu na bankiet, rozluźnieni aktorzy pochłonięci w rozmowach mogli wreszcie porzucić oficjalny ton, jak przy wywiadach z dziennikarzami i rozmawiali wesoło o wszystkim i o niczym. Jedni widzieli się niedawno, więc wymieniali się wiadomościami z kilku dni, podczas których nie mogli się zobaczyć, inni widzieli się po raz pierwszy i nawiązywali nowe znajomości. Po premierze, pojawili się również inne osobowości. Na takich przyjęciach zawsze warto się pokazywać, jeśli otrzymało się zaproszenie od kogoś z obsady bądź z producentów. 
     Pojawiła się także ona: Angelina Russo, córka reżysera, która w przyszłości ma w planach pomagać ojcu i wujowi przy reżyserowaniu innych produkcji. Na co dzień również fotomodelka, która próbuje swoich sił w różnych branżach. Nie mogła przyjść na premierę, dlatego zjawiła się dopiero na bankiecie i teraz szukała w tłumie swojego ojca.
     - Cześć - odezwała się do pierwszej spotkanej osoby. Nawet nie kojarzyła tego mężczyzny z twarzy. - Może widziałeś Anthony'ego Russo? Albo Joe? 
     - Tak - odpowiedział, popijając drinka. - Rozmawia z Robertem przy stoliku. - Wskazał kierunek palcem, a ona dostrzegła od razu okulary aktora. Podziękowała nieznajomemu uśmiechem i ruszyła do stolika.
     Ubrana w błyszczącą, szaro-różową sukienkę z długimi rękawami i odkrytymi plecami, podeszła do ojca i poklepała go po ramieniu.
     - Hej, tato! - powiedziała wesoło. - Jestem!
     - Oo! Przyszłaś wreszcie! - Zaskoczony Anthony uścisnął córkę. 
     - Angie! - wykrzyknął Robert Downey Jr i rozłożył ramiona, czekając, aż Angelina wpadnie w ten niedźwiedzi uścisk. - Tak dawno cię nie widziałem, że nie pamiętam już, jak wygląda moja ulubiona bratanica!
     Angelina roześmiała się radośnie, słysząc to określenie. Mimo, iż nie byli spokrewnieni, tak ją nazywał, bo znali się naprawdę długo, kilkanaście lat. Dziewczyna uwielbiała aktora, z biegiem czasu stał się dla niej prawdziwym przyjacielem i mimo różnicy wieku rozumieli się naprawdę dobrze.
     - Tęskniłam za tobą! W ogóle już się do mnie nie odzywasz - mruknęła, udając obrażoną.
     - Równie dobrze mogłaś odezwać się pierwsza, wiesz przecież, że mam ciągle dużo pracy - odpowiedział Robert, nic nie robiąc sobie z jej urażonego tonu. 
     - A ja codziennie leżę z brzuchem do góry - zakpiła.  - Co u ciebie słychać? - zapytała, kiedy ojciec powiedział, że idzie po kolejnego drinka i zostali przy stoliku sami.
     - Świetnie. Naprawdę super - odparł Robert, sącząc martini. - Ten film to coś naprawdę wspaniałego. Bawiłem się niesamowicie i już nie mogę się doczekać kolejnej części. - Uśmiechnęła się na tę odpowiedź, ponieważ wiedziała, że gra w filmach Marvela to dla niego nie tyle praca, co zabawa i są całym jego życiem. - Ale widzę w twoich oczach smutek, moja droga. - Upił kolejny łyk. - Co jest?
     - Pamiętasz Noah Centineo? - spytała, a on pokiwał głową twierdząco. - Spotykaliśmy się przez dwa lata. - Kolejne skinienie i kolejny łyk. - Rozstaliśmy się.
     - CO?! - wykrzyknął, a kilka głów zwróciło się w ich stronę, mimo głośnej muzyki płynącej z głośników. - Co? - powtórzył trochę ciszej.
     - Jestem załamana - przyznała łamiącym się głosem.
     - Wierzę. Widziałem, jak na siebie patrzyliście, wydawaliście się w sobie zakochani do tego stopnia, że już myślałem nad prezentem ślubnym - wyznał szczere. - Muszę teraz oddać ten samochód...
     - Przestań, Rob, to nie jest śmieszne - skarciła go, a on od razu spoważniał. 
     Patrząc na Angelinę, nie pomyślałby, że jej związek mógł się rozpaść. Noah to naprawdę świetny chłopak, dobrze się rozumieli i z tego, co mówiła mu jakiś czas temu, byli szczęśliwą parą. Nie obnosili się ze sobą, nie pokazywali się razem fotoreporterom, bo chcieli zostawić związek dla siebie, ale nawzajem się wspierali. Ta nowina była dla niego niespodzianką. Niemiłą.
     - Dlaczego zerwaliście? - spytał, kiedy Angelina opanowała emocje. 
     - Już od jakiegoś czasu się nam nie układało. Wiesz, że jestem zazdrosna o każdą dziewczynę. Kiedy zaproponowali mu rolę w filmie "Do wszystkich chłopców, których kochałam", wiesz, tym z Laną Condor, byłam szczęśliwa razem z nim, bo ja uwielbiam tę powieść, a on naprawdę się do niej nadawał. Ale jak już zaczęły się zdjęcia i jak zobaczyłam w scenariuszu, który dostał, że będą się całować, to kompletnie mnie rozwaliło...
     - Ale Lana to świetna dziewczyna, na pewno nie zagrażałaby waszemu związkowi - zauważył. 
     - Wiem. Noah też to powtarzał milion razy. Rozmawialiśmy o tym długo i w pewnym momencie doszliśmy do porozumienia. Ale to nie było to samo, co wcześniej. Wszystko zepsułam, sama do tego doprowadziłam.
     - Nie mów tak, Angie - powiedział Robert i poklepał ją po odsłoniętym kolanie, by dodać jej otuchy. - To smutne, że się rozstaliście, ale widocznie tak miało być.
     - Najgorsze jest to, że chyba naprawdę go kochałam. A posprzeczaliśmy się o jego pracę. Nie powinno tak być. - Westchnęła głośno, po czym przybrała na twarz uśmiech. - Dlatego dzisiaj zamierzam się upić.
     - Och, czyli nagła zmiana tematu - zaśmiał się. - Dobrze, bo nie jestem dobry w pocieszaniu zapłakanych młodych dziewcząt. Lepiej mi wychodzi umawianie się z nimi. - Na te słowa Angie głośno się roześmiała. Przy Robercie jej nastrój z depresji zmieniał się w radość, nawet w tych najgorszych chwilach, bo on zawsze umiał wyciągnąć ją z dołka. - Ale dzisiaj nie mogę ci towarzyszyć w piciu. Muszę wrócić do domu w miarę trzeźwy, bo Susan mnie zabije. Obiecałem jej wycieczkę do Europy i jutro wyjeżdżamy.
     - O nie! A miałam taką nadzieję, że spędzę z tobą więcej czasu - powiedziała smutno. 
     - Spokojnie. Jest tutaj mnóstwo młodych ludzi, nawet młodszych ode mnie, którzy będą chcieli uczcić sukces nowego filmu, a ty przy okazji, możesz z nimi topić smutki - zauważył wesoło. - Tom! - wykrzyknął i wyciągnął rękę w górę, by przywołać do siebie osobę, której uwagę próbował na siebie zwrócić. - Tom! Proszę, pozwól tutaj.
     Do ich stolika podszedł młody Brytyjczyk w ciemnym garniturze i bordowej koszuli. 
     - Co tam, Robert? - zapytał. 
     - Tom, poznaj Angelinę, córkę Anthony'ego, obecną singielkę. Angie, to Tom Holland - przedstawił ich z uśmiechem, po czym dodał konspiracyjnym szeptem: - To Spider-Man!
     Angelina roześmiała się głośno i razem z Tomem podali sobie dłonie. Brytyjczyk zajął miejsce obok dziewczyny. W dłoni trzymał szklankę z czymś, co wyglądało na gin z tonikiem. Uśmiechał się szeroko to do Roberta, to do Angeliny. 
     - Miałeś nikomu nie mówić, że jestem Spider-Manem - powiedział niby na poważnie do starszego aktora. 
     - Myślę, że i tak ona już to wiedziała - zauważył Downey.
     - Nie, wcale nie. Mam ogromne zaległości filmowe - przyznała. 
     - No tak, nie odzywasz się do wujka Roba, to i nie znasz najnowszych hitów światowego kina. Teraz żałuj, że nie dawałaś znaku życia przez tyle czasu. 
     - Przeprosiłam cię już za to i nie zamierzam robić tego ponownie - powiedziała stanowczo i jednocześnie żartobliwie. Lubiła przekomarzać się ze swoim przybranym wujkiem, ale naprawdę żałowała, że przez tyle czasu z nim nie rozmawiała. Miała nadzieję dzisiaj nadrobić z nim zaległości i zasmuciło ją, że nie będzie takiej możliwości. - Kiedy wracasz z wycieczki? 
     - Myślę, że w połowie nadchodzącego tygodnia, zobaczymy. Muszę nadrobić z Susan ten czas, kiedy nie było mnie w domu, bo ciągle byłem na planie. 
     - Jedziesz z Susan do Europy? - zagadnął Tom.
     - Tak. Chcemy zwiedzić Niemcy i może wybierzemy się do Włoch.
     - W niecały tydzień chyba wam się nie uda - zauważył młody aktor.
     Angelina słuchała wymiany zdań obu mężczyzn i nie mogła nie zauważyć, ze Brytyjczyk siedzący obok niej jest naprawdę bardzo przystojny. Na oko dawała mu dwadzieścia pięć lat, może był starszy, może w jej wieku. Miał ładnie zarysowaną szczękę i brązowe, lekko kręcone włosy, które uznała za urocze. Do tego miał taki sam kolor oczu, co Noah. 
     Robert zauważył, że dziewczyna przygląda się młodemu aktorowi i od razu wyczuł, że jej się spodobał. Specjalnie poprosił Toma, by dotrzymał im towarzystwa, by młodzi mogli się poznać. Wiedział, że Angelina potrzebuje kogoś, z kim mogłaby spędzić dzisiejszy wieczór, a Tom by do tego najlepszą partią. Singiel, przystojny, prawie w jej wieku... Idealny.
     - Muszę pogadać z Markiem Ruffalo, zostawiam was - powiedział nagle Robert i od razu podniósł się z kanapy. - Tom - zwrócił się do chłopaka. - Dzisiaj będziesz towarzyszył Angie. Masz jej pilnować, bo zamierza się nawalić. Zresztą... ona wszystko ci teraz opowie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz