niedziela, 15 listopada 2020

Jesteś jedyną, którą kocham [1]

Pierwszy rozdział jest krótszy, niż zamierzałam, ale kolejny ma więcej stron. Staram się pisać i publikować na bieżąco, żeby nic nie zalegało mi na komputerze i w głowie; żeby nie poprawiać ciągle tego samego i nie wstrzymywać się z publikacją, bo im częściej to czytam i poprawiam, tym bardziej wątpię w to, że dobrze robię wrzucając tę historię. 
Doszłam do wniosku, że nie będę jej niepotrzebnie przedłużać. Jeśli w trakcie pisania wyczerpię temat, po prostu zakończę to opowiadanie, choćby miało mieć jakieś pięć rozdziałów (chociaż mam nadzieję, że dziesięć to minimum).

You're the one that I love 

 Robert zostawił ich przy stoliku i była w stu procentach pewna, że zrobił to specjalnie. Nie miała mu tego za złe, ponieważ towarzystwo Toma Hollanda było miłe. Mężczyzna był bardzo miły i zabawny, co zdążyła już zauważyć, kiedy tylko podszedł, a Rob przedstawił go jako Spider-Mana. Zanotowała sobie z tyłu głowy, że musi nadrobić filmy, w których zagrał młody Brytyjczyk, bo kiedy dawno temu obserwowała, jak jej ojciec wybiera aktorów do nowego filmu, nie zwracała na to większej uwagi.
     - Czyli Anthony'y Russo to twój ojciec - zagadnął Tom.
     - Tak, zgadza się.
     - Naprawdę niesamowity człowiek. Po obejrzeniu tego filmu jestem w szoku, że tak dobrze nam to wyszło. Nie spodziewałem się takiego efektu. "Infinity War" wymiata - rozgadał się.
     - Mam nadzieję, że wszyscy, którzy grali w tym filmie mają takie samo zdanie, jak ty - powiedziała. 
     - Na pewno, Hemsworth tak go zachwalał, że nigdy byś nie uwierzyła, że jest taki miły. - Zaśmiali się oboje. - Nie byłaś na premierze? Chyba dopiero przyszłaś, prawda? Nie widziałem cię wcześniej.
     - Tak, wpadłam tylko na przyjęcie. Na premiery raczej nie zapraszają córki reżyserów - uśmiechnęła się. 
     - To dziwne. Myślę, że powinnaś mieć takie samo prawo, jak twój ojciec. 
     - Może w przyszłości, kiedy bardziej zaangażuję się w pracę z tatą, będę zapraszana również na premiery filmowe - zauważyła.
     Rozmawiali jeszcze o jej ojcu, o tym, że może w przyszłości chciałaby pójść w jego ślady, ale jeszcze nie wie, co tak naprawdę siedzi w jej głowie. Tom opowiedział o swojej rodzinnej fundacji, którą prowadził w głównej mierze za pomocą strony internetowej, co bardzo spodobało się Angelinie. Poprosiła go o nazwę fundacji oraz o jego numer telefonu, a także zapewniła, że na pewno wesprze jego projekt, bo jest całym sercem poświęcona różnym celom charytatywnym.
     - Zmieniając temat - zaczął Tom. - Dlaczego chcesz się dzisiaj upić? - Spojrzał na nią swoimi brązowymi oczami i momentalnie zapomniała języka. Uśmiechnęła się szeroko, wstała z kanapy i udała się w stronę baru, zostawiając go zaskoczonego. 
     Od razu poszedł za nią, wiedziała, że to zrobi, bo mężczyźni już tacy są. Jeśli zostawi się ich z niedopowiedzianą sytuacją, pójdą za tobą wszędzie. A ona tego chciała. Chciała zapomnieć o Noah, chciała się upić, potańczyć i nawiązać nowe znajomości, poszerzyć horyzonty. Zamówiła przy barze pornstar martini z szampanem, poprosiła, by podano jej to zmieszane i czekała przy hokerze, aż Tom przebije się przez tłumek ludzi, którzy chcieli z nim porozmawiać i podejdzie do niej z lekkim uśmiechem.
     - Jeśli mam cię pilnować, to proszę, żebyś mi nie uciekała - powiedział, pochylając się w jej stronę. - I odpowiedz na pytanie.
     - Dobrze, panie Holland - odpowiedziała, biorąc drinka do barmana. - Już nie będę uciekać. A chcę się upić, żeby zapomnieć.
     - Czyli to, że Robert podkreślił, iż jesteś singielką, to dlatego, żebym zauważył, że się z kimś rozstałaś? - Kiedy przytaknęła, pytał dalej: - Długo byliście ze sobą? 
     - Dwa lata. - Pociągnęła łyk z kieliszka. - I uprzedzając twoje kolejne pytanie, zerwaliśmy dwa dni temu. Przeze mnie.
     - Nie chciałem o to pytać - powiedział cicho. - To nie moja sprawa. 
     - Nie mam problemu, żeby o tym rozmawiać. Wręcz przeciwnie, chciałabym, ale chyba nie z tobą. Nie znamy się jeszcze, nie chcę też źle mówić o Noah, bo to wciąż świeża sprawa. Myślę, że po prostu powinieneś wiedzieć tyle, że spotykałam się z Noah Centineo, ale moja zazdrość i mała obsesja na jego punkcie sprawiły, że jego zaufanie trochę podupadło. Doszliśmy więc do wniosku, że skoro sobie nawzajem nie ufamy, to nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Bardzo mnie to boli i muszę się po prostu upić, żeby móc dzisiaj normalnie funkcjonować. Mam też ochotę potańczyć.
     - Jak na kobietę, która jest załamana po rozstaniu z facetem, mówienie o tym nie sprawia ci problemu. Chyba już sporo wypiłaś, co? - spytał Tom. Nie chciał jej urazić, rozumiał, że taki jest jej sposób na radzenie sobie z bólem.
     - Tak naprawdę mam słabą głowę - szepnęła mu do ucha, wychyliła resztę drinka i ruszyła w stronę parkietu.
     Z głośników leciała głośna klubowa muzyka i Angie od razu zaczęła poruszać się w jej rytmie. Zostawiła za sobą Toma, ale wiedziała, że na nią patrzy. Zerknęła w jego stronę i faktycznie, patrzył na nią, opierając się o bar, sącząc kolejnego drinka. Spodobał jej się. Sama siebie krytykowała w myślach, że aż tak bardzo zwróciła na niego uwagę. Przecież dwa dni temu rozstała się z Noah, a teraz flirtowała z kolejnym facetem, zachowywała się strasznie. Nie powinna tego robić. Ale z drugiej strony... właściwie co takiego złego robiła? Była wolna. A dzisiejszego wieczoru postanowiła się zabawić. Taki był jej sposób na radzenie sobie ze stratą ukochanego? Co w tym takiego złego? Odrzuciła te natrętne myśli, które kłębiły się jej w głowie i oddała się muzyce, wirując na parkiecie.
     Tymczasem do Toma, który obserwował Angelinę na parkiecie, podszedł Robert.
     - Miałeś jej pilnować - zauważył starszy aktor. 
     - Pilnuję. Jest tam - odpowiedział Tom i wskazał na parkiet. - Już się trochę upiła. 
     - Teraz musisz uważać, bo przyszedł Noah. Dostał zaproszenie od kogoś od nas i teraz mogą się spotkać. Z tego, co mówiła Angelina, wywnioskowałem, że nie ma szans, żeby do siebie wrócili, więc nie wiem, czy powinni się zobaczyć...
     - Chyba już za późno, stary - przerwał mu Holland i ponownie wskazał na parkiet, gdzie Angelina rozmawiała właśnie z Noah, a wokół nich tańczyli ludzie.

*

     - Co tu robisz? - spytała, starając się przekrzyczeć tłum i jednocześnie nie dać po sobie poznać, jakie wrażenie wywarło na niej to spotkanie. 
     - Znam jedną panią od kostiumów, która mnie zaprosiła. Powiedziała, że dobrze jest chodzić na takie imprezy, bo można poznać dużo świetnych ludzi i tylko na tym skorzystać - powiedział, nachylając się do niej. 
     Zrobiło jej się gorąco. Uwielbiała czuć się przy nim niewinnie, wtulać się w jego szerokie ramiona i tak zasypiać. Czuć się bezpieczna... Uwielbiała zapach jego perfum, które teraz ją otuliły. Stał tak blisko niej... Całe szczęście, że był od niej wyższy, bo mogła spokojnie wpatrywać się w kołnierzyk jego białej koszuli, nie obawiając się, że będzie chciał patrzeć jej w oczy. Jego urocza blizna po lewej stronie ust wypalała dziurę w jej sercu. Uwielbiała gładzić go po twarzy i całować...
     - Upiłam się - przyznała, odganiając natrętne myśli. - Muszę się przewietrzyć - dodała, kiedy zakręciło jej się w głowie. - Nie powinieneś ze mną iść - powiedziała, kiedy położył jej dłoń na ramieniu. Wiedziała, że on tego nie chce, zrobiłby to tylko dlatego, żeby nie wyjść na niegrzecznego. 
     Spojrzała w kierunku Roberta i Toma, którzy obserwowali całą sytuację. Od razu ruszyli w jej kierunku, widząc, jaką ma minę. Pomogli przedostać się dziewczynie przez tłum ludzi i wyszli tylnymi drzwiami na parking. 
     Angelina od razu po wyjściu z budynku, rzuciła się w ramiona Roberta i zaczęła cicho płakać.
     - No już, już - gładził ją po plecach. - Tom, daj swoją marynarkę, ja muszę się już zbierać, a ona cała się trzęsie. - Brytyjczyk od razu ściągnął górę od garnituru, a Robert narzucił dziewczynie na plecy. - Spokojnie. Dałaś radę. 
     Po kilku minutach Angelina się uspokoiła i mogła spokojnie stanąć o własnych siłach. Tom wskazał im ławeczkę, na której usiedli. 
     - Słuchajcie, ja muszę już iść. I tak się zasiedziałem, ale dowiedziałem się, że Noah ma przyjść i nie mogłem cię zostawić. Mam nadzieję, że nie powiedział ci nic złego, bo to nie będzie dla ciebie dobre...
     - Nie, tylko spytałam, kto go zaprosił. Powiedział, że pani od kostiumów...
     - Porozmawiam sobie z nią...
     - Nie! - przerwała Robertowi. - Przecież nic się nie stało... Po prostu... to za wcześnie - wyznała.
     Rozległ się dzwonek telefonu Downey'a, więc Tom powiedział mu, że może już iść, więc pożegnali się, obiecali, że będą się ze sobą kontaktować i zostali sami.
     - Musisz poprawić makijaż - zauważył Tom, podając dziewczynie chusteczkę. Podziękowała i wyjęła z torebki małe lusterko oraz kilka potrzebnych kosmetyków. Po kilku minutach wyglądała tak, jakby sytuacja sprzed chwili w ogóle nie miała miejsca. - Super - pochwalił efekty jej starań. - Chcesz tam wrócić? Czujesz się na siłach?
     - Tak, myślę, że tak - przyznała. - Ale nie zamierzam wracać na parkiet. Teraz będziemy pić shoty. Poderwała się z miejsca, chwyciła Toma za rękę i pociągnęła z powrotem do wejścia. Zatrzymali się przy barze. Zamówiła po kilka shotów tequili dla nich obojga, poprosiła o podanie ich do stolika. - Teraz serio się upijemy, więc zaraz dam znać mojemu kierowcy, żeby przyszedł po nas za dwie godziny. Mój adres zna, więc będziesz musiał podać tylko swój.
     Zanim Tom zdążył powiedzieć Angelinie swój adres, pod który kierowca miałby go odstawić, do stolika przyniesiono dla nich alkohol. Zamówili kolejnych kilka kieliszków i rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się, poznawali siebie nawzajem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz