Kiedy wróciła do domu, nie mogła się na niczym skupić, choć bardzo próbowała czytać swoje notatki. Wciąż myślała o tym, co miało miejsce w restauracji i na parkingu; zastanawiała się, czy rzeczywiście mogłaby się spodobać Harrisonowi i czy to w jakikolwiek sposób mogło sprawić, że Tom się nią bardziej zainteresował. Musiała porozmawiać z Lily na ten temat, ale nie chciała robić tego tak wcześnie, żeby nie wyciągnąć pochopnych wniosków, a chłodna ocena sytuacji przez przyjaciółkę na pewno będzie przydatna. Postanowiła więc, że dopiero następnego dnia po zajęciach porozmawia z nią i opowie jej, co wydarzyło się na spotkaniu z Tomem i Harrisonem.
Po kilkunastu minutach usilnych prób skupienia się na czytanym tekście, przyłapała się na tym, że wciąż przypomina sobie uśmiech Toma, jego oczy, to jak był ubrany... absolutnie wszystko. Jak więc mogła się uczyć, skoro obraz Brytyjczyka wciąż krążył jej po głowie?
Było około szóstej po południu, kiedy wreszcie odrzuciła książki i zeszyty wypełnione szczegółowymi notatkami i ruszyła pod prysznic, mając nadzieję, że to chociaż trochę pozwoli jej otrzeźwieć. Wzięła długą kąpiel i starała się nie myśleć o niczym. I nawet jej się to udało, bo po wyjściu z łazienki, z jeszcze mokrymi włosami przyklejającymi się do twarzy i owinięta szlafrokiem, zajęła się szczotkowaniem włosów.
Zaskoczył ją dźwięk przychodzącej wiadomości, ale odczytała ją dopiero, gdy przebrała się w wygodny dres i usiadła na kanapie, włączając telewizor.
Wiadomość od: TOM HOLLAND
Zrobiło jej się gorąco na sam widok nazwiska przyjaciela i nie wiedziała, czy dobrze zrobi, jeśli odczyta SMS. Nie miała pojęcia, co mógłby do niej napisać Tom zaledwie kilka godzin po ich spotkaniu. W głowie miała kilka wersji, ale żadna nie wydawała jej się odpowiednia. Nie miała innego wyjścia, jak odczytanie wiadomości.
Drżącymi dłońmi otworzyła wiadomość.
SUPER BYŁO CIĘ ZNOWU ZOBACZYĆ. MAM NADZIEJĘ, ŻE HAZ NIE BYŁ ZA BARDZO NATARCZYWY. SPODOBAŁAŚ MU SIĘ, INACZEJ NIE CHCIAŁBY SIĘ Z TOBĄ UMÓWIĆ OD RAZU PO KILKU GODZINACH ZNAJOMOŚCI.
A jednak. Naprawdę wpadła w oko Harrisonowi. Było jej bardzo miło, a jej niskie poczucie własnej wartości zostało odrobinę podbudowane; poczuła się naprawdę atrakcyjna i w pewien sposób dowartościowana, ale jednocześnie żałowała, że to nie Tom się tak nią zainteresował. Tylko co powinna mu odpisać?
Wiadomość do: TOM HOLLAND
TO BARDZO MIŁE. NIE WIEM, JAK NA TO ZAREAGOWAĆ. TWÓJ PRZYJACIEL JEST BARDZO SYMPATYCZNY I PRZYSTOJNY. NA PEWNO CIESZY SIĘ DUŻYM ZAINTERESOWANIEM WŚRÓD KOBIET.
Odpowiedź przyszła od razu, co ją nieco zaskoczyło.
Wiadomość od: TOM HOLLAND
TWOIM TEŻ?
- I co teraz? - zapytała samą siebie na głos.
Co powinna mu odpisać? Jak zareagować?
Nie zdążyła dłużej się nad tym zastanowić, kiedy telefon zaczął dzwonić jej w dłoni, która wciąż tak drżała, że upuściła komórkę, a ta spadła z hukiem na podłogę.
- Cholera - mruknęła na widok pękniętego ekranu, po czym odebrała. - Tak, Tom? - Miała nadzieję, że głos nie brzmi, jakby była przerażona tym, iż zaraz będzie musiała odpowiedzieć na pytanie, które zadał jej w wiadomości. A może dzwoni po coś zupełnie innego? Może ma jakąś pilną sprawę?
- Więc? - A jednak. Co ona ma zrobić?! - Zadałem ci pytanie, Angie.
- Jesteś pijany? - zdziwiła się, usłyszawszy jego nieco bełkotliwy głos. Miała nadzieję, że jej pytanie trochę odwlecze w czasie konieczność udzielenia mu odpowiedzi.
- No... w sumie trochę tak - odpowiedział. - Ale jeszcze trzymam się na nogach.
- To z Harrisonem się wstawiłeś?
- Yhym... Poszliśmy do jakiegoś baru, gdzie wypiliśmy parę drinków. On teraz gada z jakąś laską, a ja nie mam ochoty na podryw. Wiesz, jestem zmęczony siedzeniem ciągle na planie i najchętniej bym się upił i spał przez następnych kilka dni. Tylko nie myśl sobie, że narzekam! - sprostował szybko. - Ale prędzej czy później każdemu daje się we znaki nawet to, co naprawdę kocha.
- Asher odwiezie was do domu? - zapytała, trochę się martwiąc i ignorując to, że trochę się rozgadał. Tom nie powinien przesiadywać po pijaku w barach, żeby nie natrafić na jakiegoś dziennikarzynę, który mógłby zrobić mu niekorzystne zdjęcie, które zawsze można by wykorzystać w niekoniecznie dobry sposób. W końcu aktorzy przyłapani na pijaństwie zawsze byli obsmarowywani w mediach.
- Dałem mu wolny wieczór. On też zawsze dużo pracuje.
- W takim razie przyjadę po was i odstawię ciebie i Harrisona.
- Och... no to byłoby super, bo chyba zgubiłem portfel.
Tom wybełkotał Angelinie do słuchawki adres lokalu, w którym spędzali wieczór i Angelina od razu ruszyła do szafy, by zmienić rozciągnięte dresy na dżinsy oraz na koszulkę z krótkimi rękawami narzuciła bluzę. Zabrała tylko komórkę, kluczyki i dokumenty, po czym wyszła z domu.
Całą drogę przebyła w ciągu dwudziestu minut, lecz kiedy ujrzała Toma, miała wrażenie, że od ich rozmowy minęło znacznie więcej czasu, gdyż aktor wyraźnie chwiał się na krześle barowym, które zajął. Harrison siedział wygodnie oparty na sofie obok ładnej brunetki, która z czegoś się śmiała. Angelina podeszła do Toma i poklepała go po ramieniu.
- Wypiłem jeszcze parę szklaneczek - wybełkotał Holland, uśmiechając się do niej.
- Widzę - odparła. - Znalazłeś portfel?
- Tak, mam, był w kieszeni spodni - mruknął, wychylając resztkę płynu, którą miał w szklance. Wyglądało na to, że upił się whisky.
- Harrison jedzie z nami czy zostawiamy go z nową koleżanką? - zapytała, na co Holland tylko wzruszył ramionami. Angelina zorientowała się, że nic więcej z niego nie wydobędzie, więc ruszyła w stronę sofy. Harrison w ogóle nie wyglądał na pijanego.
- Och, co ty tu robisz? - zagadnął ją z uśmiechem.
- Tom do mnie zadzwonił. Jemu chyba wystarczy, jest kompletnie pijany.
- No tak, musiał się trochę wyżalić - mruknął.
- Odstawię go do domu, dobrze? Ciebie też mogę odwieźć, jeśli chcesz?
- Nie, dziękuję. Ja sobie poradzę, ale byłbym ci dozgonnie wdzięczny, gdybyś go odwiozła. - Uśmiechnął się w taki sposób, że nie potrafiła odmówić. Zresztą, właśnie po to tu przyjechała.
Zapewniła Harrisona, że Tom wróci bezpiecznie domu, życzyła mu miłego wieczoru i wróciła do Hollanda, który w trakcie jej rozmowy z Osterfieldem zdążył wychylić kolejną szklaneczkę. Pomogła mu wstać, rzuciła barmanowi kilka banknotów mających uregulować rachunek i wyszli z baru. Na jej szczęście, parking znajdował się tuż obok knajpy, więc musieli przejść parę metrów, by znaleźć się obok samochodu, którym przyjechała Angelina. Wyjęła kluczyki, by wyłączyć alarm i otworzyła Brytyjczykowi drzwi po stronie pasażera. Ledwie udało jej się usadowić Toma na siedzeniu, kiedy ten gwałtownie zgiął się wpół i zwymiotował na nią, na chodnik i podłogę samochodu, wydając przy tym pełne cierpienia jęki.
- Cholera jasna, Tom - jęknęła załamana, odskakując od niego. Popatrzyła na swoje spodnie i stwierdziła, że nie ucierpiały tak bardzo jak podłoga jej samochodu czy spodnie samego Toma.
- Przepraszam - wystękał. - Strasznie cię przepraszam.
Wycieraczka była cała brudna, podobnie jak spodnie aktora i drzwi od wewnętrznej strony. Wyglądało na to, że Tomowi coś zaszkodziło, ale zawsze mogło być gorzej. Nie zmieniało to jednak faktu, że Angelina wpadła w zimną furię wymieszaną z załamaniem nerwowym i ledwie powstrzymywała się, by nie wyrzucić przyjaciela na chodnik i zostawić go na pastwę losu.
Ze łzami wściekłości i rozpaczy zbierającymi się w oczach sięgnęła do schowka, by wyciągnąć z niego mokre chusteczki. Starała się wytrzeć Tomowi brudne dżinsy i buty, żeby nie wrócił do domu wyglądając jak flejtuch, po czym próbowała wyczyścić drzwi i wycieraczkę. Po kilku minutach udało jej się doprowadzić aktora i swój samochód do jako-takiego porządku, potem starała się wyczyścić ze swoich spodni wymiociny i wreszcie mogła zasiąść za kierownicą. Sprawdziła jeszcze czy Tom jest przypięty pasami.
- Naprawdę przepraszam - jęknął znowu. - Jestem takim idiotą.
Mimo całej sympatii, jaką go darzyła, nie mogła w tej chwili na niego patrzeć. Miała ochotę go zabić.
- Nic się nie stało - odpowiedziała tylko. Czuła się strasznie. Wiedziała jak to jest, kiedy się przesadzi z alkoholem, ale nie spodziewałaby się, że chłopak, który jej się podobał poprosi ją by, po niego przyjechała, po czym zwymiotuje na nią, w jej samochodzie. Była naprawdę wściekła na Toma, że doprowadził się do takiego stanu.
- Zapłacę za czyszczenie samochodu - wybełkotał.
- Myślisz, że obchodzi mnie jakiś pieprzony samochód?! - wybuchła, nie mogąc znieść brzmienia jego skruszonego głosu. - Jak mogłeś się tak upić, Tom?! Ile ty masz lat?! - Uderzyła dłonią w kierownicę tak mocno, aż łzy wezbrały jej pod powiekami.
- Och, nie mów jak moja matka - prychnął. Już nie był skruszony, a poirytowany.
- No tak, bo pan Holland jest na tyle dorosły, że nie potrzebuje od nikogo żadnych rad - warknęła.
- Wiesz co, możesz mnie wysadzić tutaj, poradzę sobie.
- Nie bądź śmieszny - powiedziała trochę spokojniej. Może i była na niego wściekła i na początku naprawdę chciała go tu zostawić, ale przecież przyjaciele tak nie postępują. Nie mogłaby tego zrobić.
- Wolę wrócić do domu jutro w południe niż jechać z tobą w jednym aucie. Zachowujesz się jak histeryczka.
- Super, że wreszcie się dowiaduję, jakie masz o mnie zdanie. To bardzo miłe żyć w takim kłamstwie przez ponad pół roku. A ja głupia, myślałam, że może jednak coś między nami będzie!
Wykrzyczała to tak, że Tom spojrzał na nią bardzo zdziwiony i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to głośno. Żadne z nich się nie odzywało, nie wiedząc, co powiedzieć. Ona zastanawiała się, jak mogłaby wybrnąć z tej sytuacji, jak to odkręcić, a on myślał, czy aby się nie przesłyszał. Minęło kilka minut, zanim Tom odezwał się pierwszy.
- Angie...
- Nieważne - ucięła i otarła łzę, która potoczyła się po jej policzku. Nie mogła jej powstrzymać, tak samo nie mogła cofnąć tych słów. Więc teraz Tom już wszystko wiedział, na pewno domyślił się, co to wszystko znaczy. Już wiedział. Nawet jeśli był pijany to nie do tego stopnia, by następnego dnia nie pamiętać, jakie słowa do niego wypowiedziała.
- Myślę, że to bardzo ważne. - Jego ton głosu stał się bardziej miękki, już nie był pełen pretensji. I to chyba było dla niej najgorsze, bo zdawało jej się, iż poczuła coś na kształt współczucia.
Tylko nie to, pomyślała. Nie może mi powiedzieć teraz, że jest mu przykro i chce mnie przeprosić za nazwanie mnie histeryczką.
- Zamknij się, po prostu zamilcz! - krzyknęła. - Zwymiotowałeś na mnie, na mój samochód, więc teraz się nie odzywaj. Nie mogę na ciebie patrzeć. Odwiozę cię do domu tylko dlatego, że mnie poprosiłeś i skoro już tu jestem to nie będę jeździć na próżno. Ale to pierwszy i ostatni raz, kiedy odbieram cię pijanego z jakiegoś zawszonego baru!
To było tak nieudane kłamstwo, iż była pewna, że Tom się tego domyśli. Auto to tylko auto, jutro odda je do czyszczenia albo nawet sama wypierze wycieraczkę, bo nie wyglądała tak tragicznie. Chodziło jej tylko o to, by nie musieć rozmawiać z Tomem na temat tego, co czuła. Nie, kiedy on był pijany, a ona roztrzęsiona. I nie w sytuacji, gdy emocje wzięły nad nią górę i skoro powiedziała już jedno, mogłaby powiedzieć Tomowi wszystko, co do niego czuje.
Holland posłuchał i nie odzywał się przez całą drogę. Miała nadzieję, że może przysypia, ale on cały czas miał otwarte oczy i patrzył na drogę. Przez ten czas Angelina trochę się uspokoiła, ale wciąż w głowie miała obraz zaskoczonej twarzy Toma, gdy powiedziała mu, iż miała nadzieję, że będzie między nimi coś więcej. I wciąż się nad tym zastanawiając, poczuła się tak żałośnie, jak nigdy przedtem. Jak mogła pomyśleć, że Tom uważa ją za atrakcyjną, skoro otaczał się takimi pięknościami z czerwonego dywanu? Nie mogła się równać z Zendayą ani Laurą Harrier, jego filmowymi partnerkami. Angelina mogła być jego przyjaciółką, ale nigdy nie będzie kimś więcej. Mogła o tym zapomnieć.
Ale tego, co powiedziała, nie można było już cofnąć i kiedyś będą musieli o tym porozmawiać. Gdzieś w głębi serca chyba miała nadzieję, że Tom jednak jest już tak pijany, że nie będzie pamiętał ich rozmowy. No, chyba, że miał jej do powiedzenia coś podobnego, w co szczerze wątpiła.
A tak miała nadzieję, że nigdy nie przytrafi jej się nieodwzajemniona miłość...
Musiała odgonić od siebie te wszystkie kłębiące się myśli i skupić się na jeździe. Patrząc na drogę mogła unikać rozmowy z Tomem, jego wzroku, ale na szczęście aktor na nią nie patrzył; wciąż wzrok miał skupiony na krajobrazie za oknem samochodu. Słońce już prawie zaszło, w końcu było już grubo po ósmej wieczorem. Jeśli Angelina odstawi go do domu za pięć minut, w domu będzie za dwadzieścia i jeszcze zdąży się pouczyć. To był bardzo dobry plan i była pewna, że wypali.
Kiedy zatrzymali się przed domem Toma, równe pięć minut później, aktor zaczął grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy. Robił to dość niezdarnie, ale Angelina starała się nie zwracać na niego uwagi. Dopiero gdy zaczął siłować się z pasem i mruczeć coś pod nosem, nie mogła dłużej tego znieść.
- Co jest? - zapytała ostro, sama się sobie dziwiąc, że wciąż jest na niego zła. Na niego i na samą siebie.
- Nie... nie mam kluczy - wyjąkał.
- Co? - spojrzała na niego jak na wariata.
- No... nie mam kluczy do domu - powtórzył, wciąż przetrząsając kieszenie i sprawdzając, czy nie leżą na podłodze. Odruchowo Angelina zaczęła rozglądać się po aucie, w nadziei, że je gdzieś dostrzeże, ale na nic. Nie było ich. Jej gniew nagle wzrósł. Wszystko zaczęło iść nie po jej myśli.
- To zadzwoń do domu, niech ktoś ci otworzy.
- Mój brat jest u rodziców, nikogo nie ma - odpowiedział spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Robisz sobie ze mnie jaja? - warknęła. Teraz była naprawdę wściekła. Nie dość, że zadzwonił do niej pijany wieczorem, przeddzień jej męczącego dnia na uczelni, musiała odebrać go z baru, kompletnie wstawionego, to jeszcze zwymiotował w jej samochodzie i nie miał cholernych kluczy do domu! No i oczywiście powiedziała mu o wiele za dużo i on na pewno wciąż to pamięta. Wykorzysta to przeciwko niej, jeszcze bardziej ją dobijając.
Miała nadzieję, że to wszystko, co wydarzyło się w ciągu tych kilku godzin, odkąd wróciła do domu po ich spotkaniu w restauracji było snem. Teraz się obudzi i okaże się, że jest nadal w salonie, tylko przysnęła nad notatkami. Tom nic nie wie o jej uczuciach, wciąż są dobrymi przyjaciółmi i wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Cholera - zaklął tylko i spojrzał na Angelinę przepraszającym wzrokiem. - Harrison wziął je ode mnie, kiedy widział, że już dużo wypiłem. Nie chciał, bym je zgubił przez przypadek.
- Cudownie - powiedziała lodowatym tonem i uruchomiła auto, nie zważając na jego pytające spojrzenie. Ruszyła z podjazdu, a Tom szybko zapiął pas.
- D-dokąd jedziemy?
- Nie mam ochoty jeździć nie wiadomo gdzie, żeby znaleźć twoje zakichane klucze. Harrison pewnie teraz szuka sobie noclegu z tą jego nową koleżanką, a ja chcę jeszcze się trochę pouczyć przed jutrzejszym dniem. Przenocuję cię i jutro rano przed zajęciami podrzucę cię na plan. I bez żadnych dyskusji - dodała, widząc, że Tom chce zaoponować.
*
Aktor wciąż chwiał się na nogach, ale tym razem Angelina nie miała najmniejszej ochoty, by pomóc mu przejść przez podjazd. Widziała tylko jak Tom zatrzymuje się nagle i wymiotuje na trawnik, wstrząsany potężnymi torsjami. Zrobiło jej się go naprawdę żal, ponieważ wyglądał okropnie, jakby był chory, ale siłą woli powstrzymała się, by do niego nie podejść i nie chwycić pod ramię. Kiedy wreszcie dotarł do drzwi wejściowych jej serce momentalnie zmiękło; Tom miał zaczerwienione oczy pełne łez i trzymał się za brzuch. Jego spodnie i buty były całe zabrudzone, czoło całe mokre od potu, a kręcone włosy lekko oklapły. Mimo wszystko i tak był bardzo przystojny, nawet w takim nędznym wydaniu.
- Wykąpiesz się - rzuciła szybko i wskazała mu drzwi do łazienki po lewej stronie. - Daj ubranie, to od razu wrzucę je do pralki. - Widziała, że jest w kiepskim stanie, więc powstrzymała się od zgryźliwych komentarzy.
Holland przeszedł do łazienki i posłusznie zaczął się rozbierać i - ku zaskoczeniu Angeliny - zdjął także bokserki. Starała się nie patrzeć na nagie ciało aktora, które prezentowało się naprawdę nieźle, ale nie mogła się powstrzymać, by nie rzucić okiem na jego idealną sylwetkę i pięknie zbudowane ciało.
Musiała potrząsnąć głową, by się opamiętać i wrzuciła do pralki brudne ubrania przyjaciela oraz ściągnęła swoje brudne dżinsy, które także umieściła w bębnie pralki. Nastawiła pranie, wsunęła na siebie dresy, które wcześniej zostawiła na pralce i zaczęła przygotowywać Tomowi ubranie, tak jak poprzednim razem, gdy u niej nocował.
Aktor w tym czasie brał prysznic, ale Angelina już nie rzucała w tamtą stronę spojrzeń, gdyż i tak kabina prysznicowa była tak ciemna, że nie można było nic dostrzec.
Przygotowała dla mężczyzny świeże bokserki oraz koszulkę a także szczoteczkę do zębów oraz ręcznik. Ten ostatni położyła w umywalce, by Tom miał go na wyciągnięcie ręki, po czym opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.
Kilka minut później, gdy Angelina była w salonie i zbierała swoje książki z kanapy i stolika, Tom wyszedł z łazienki w przygotowanym dla niego stroju. Nie dała po sobie poznać, że wyczuła jego obecność, nie odezwała się do niego, tylko w ciszy zbierała swoje rzeczy i układała je na stole w kuchni. Mimo, iż bardzo chciała zapytać, jak się czuje, bo wyglądał trochę lepiej, nie wypowiedziała żadnego słowa.
- A gdzie jest Thor? - spytał, a jej serce przeszył ostry ból na samą myśl, że jej dom jest teraz taki pusty bez zwierzaka.
- Noah go zabrał. Tam mu będzie lepiej, mnie ciągle nie ma w domu - odparła i zdziwiło ją, że mówi to z takim spokojem, choć w głębi serca chciała go odzyskać. Lily mogła mówić sobie, co tylko chciała, ale ona tęskniła za rudzielcem i pogodziła się już z myślą, że całe życie będzie czuła po nim pustkę.
Tom nic nie odpowiedział, ale przypuszczała, że mógłby skrytykować ją za takie postępowanie, gdyż zdawała sobie sprawę, że Tom kocha zwierzęta, choć miłością darzy bardziej psy niż koty. Była mu wdzięczna, że się nie odezwał, być może przeczuwał, że jest to dla niej bolesny temat. Na pewno wiedział, jak bardzo Angelina kochała swojego kota.
Kiedy Russo wreszcie wstała z ostatnią porcją książek do przeniesienia, Brytyjczyk stanął naprzeciw niej tak blisko, aż poczuła zapach żelu pod prysznic o zapachu grejpfruta, który znała tak dobrze, gdyż sama go używała codziennie. Tak bardzo do niego pasował, iż nie mogła się oprzeć, by nie odetchnąć jeszcze kilka razy tym zapachem. Miał jeszcze mokre po prysznicu włosy, które opadały mu na czoło, aż miało się ochotę mu je odgarnąć i przejechać dłońmi po tych ciemnych lokach.
Całe szczęście, że trzymała te książki, bo nie wiedziała, co mogłaby zrobić, kiedy te brązowe oczy tak na nią patrzyły, jakby chciały odczytać wszystkie jej myśli...
- Angie... - wypowiedział jej imię tak cicho, ale ona miała wrażenie, jakby wykrzyczał je na cały głos. Ale powiedział tylko imię, po czym urwał, chociaż było widać, że chciałby powiedzieć coś więcej.
Patrzyła mu w oczy pierwszy raz z tak bliska i sama siebie zdziwiła, że nie utonęła w głębi tej czekolady. Nie miała odwagi się odezwać, bojąc się, że głos jej zadrży i zdradzi to wszystko, co siedziało jej w głowie.
Stali tak blisko siebie nie dłużej niż pół minuty, nie odzywając się, aż wreszcie to Tom przerwał ciszę, dokańczając swoją myśl:
- Przepraszam za ten samochód.
Nagle wszystko minęło. Zgasło. Przepadło.
Minęła Toma bez słowa i odłożyła książki obok sporego już stosu na blacie stołu. Miała nadzieję, że uda jej się przeczytać jeszcze cokolwiek, gdyż zegar na ścianie wskazywał dziewiątą wieczorem, ale po sytuacji, jaka miała miejsce jeszcze chwilę temu, wydało jej się to nierealne.
Angelina przeszła do sypialni na górze, by wyciągnąć z szafy koc, który podała Tomowi, za co podziękował i po powiedzeniu sobie dobranoc, Angelina usiadła przy stole z otwartymi książkami.
Czytała słowa, których nie rozumiała.
Analizowała zdania, które nie miały dla niej żadnego sensu.
Przerzucała bezmyślnie strony w książkach, żeby Tom nie pomyślał, iż siedzi tam tylko po to, by móc co jakiś czas zerkać na niego, leżącego na jej kanapie.
I nawet coś próbowała czytać, tylko po paru minutach przyłapywała się na tym, że nie rozumie nic, nic nie wchodzi jej do głowy, a myśli krążą wokół sytuacji, w której patrzyli sobie głęboko w oczy. Angelina była święcie przekonana, że Tom chciał jej powiedzieć coś zupełnie innego; nie chciał przepraszać jej za ufajdany samochód. Tylko co takiego pragnął jej powiedzieć, ale się powstrzymał w ostatniej chwili? I dlaczego jednak zmienił zdanie?
Miała w głowie tyle możliwości, tyle scenariuszy, ale żaden nie wydawał się dość dobry, by go dopasować. Wreszcie, kiedy stanęło na tym, że Tom najprawdopodobniej chciał jej powiedzieć, że nie odwzajemnia jej uczuć, że chce być tylko i wyłącznie jej przyjacielem, była już tak zmęczona, że postanowiła pójść spać. Zegar wskazywał dopiero północ, ale i tak miała dość wrażeń jak na jeden dzień.
Ruszyła do sypialni na piętrze, gasząc światło i kiedy już leżała pod ciepłą kołdrą, jej myśli znowu zaczęły krążyć nad spotkaniem jej, Harrisona i Toma w restauracji. Tego samego dnia rano postanowiła, że da Tomowi jakiś sygnał, dzięki któremu pokaże mu, iż jest nim zainteresowana w inny sposób, niż do tej pory. Miałaby to pokazać w jakiś subtelny, ale jednocześnie wyczuwalny sposób. Może jakiś uśmiech, przypadkowe położenie ręki na jego dłoni lub coś w podobnym stylu. Nie ustaliła jeszcze w głowie, co to mogłoby być, ale była zdecydowana, że coś powinna zrobić.
Tylko później Tom powiedział, że będzie musiał grać scenę pocałunku z Zendayą...
Wtedy już zupełnie straciła ochotę na dawanie jakichkolwiek sygnałów.
A potem ta sprzeczka. To przypadkowe wyznanie...
A teraz to spojrzenie, którego za nic w świecie nie umiała zinterpretować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz