czwartek, 4 lutego 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [19]

To chyba jeden z dłuższych rozdziałów, jakie napisałam. Miałam na końcu coś jeszcze dodać, jeszcze jeden zwrot akcji, ale to już chyba przy kolejnej części.

      Obudził się z takim bólem głowy, jakiego nigdy w życiu nie czuł. Jakby ktoś uderzał w czaszkę ciężkim narzędziem, dodatkowo jeszcze krzycząc mu głośno do ucha. Wolałby chyba umrzeć, niż czuć się tak choćby minutę dłużej. Miał wrażenie, że jest bardzo wcześnie, gdyż w pokoju panował półmrok, ale kiedy bliżej się przyjrzał, dostrzegł, że zasłony są zaciągnięte tak, żeby do środka nie dostał się żadnej niepotrzebny promyk słońca. Usłyszał, że ktoś krząta się po kuchni, delikatnie otwierając szafki, najwyraźniej nie chcąc go budzić. Spróbował podnieść głowę, by zlokalizować intruza, ale natychmiast tego pożałował, kiedy poczuł tępy ból w czaszce. Mimowolnie jęknął, dość głośno, by zwrócić na siebie uwagę osoby znajdującej się w kuchni.
     - Jeśli chcesz, żebym podrzuciła cię na plan, musisz się już zbierać. - Głos Angeliny był spokojny i cichy, za co był jej w tym momencie ogromnie wdzięczny. Chyba by nie zniósł podniesionego tonu, choćby miał brzmieć niczym szept. Każdy dźwięk był dla niego jak kolejne uderzenie młotkiem o czaszkę. - Twoje ubrania są już suche, leżą w łazience - dodała, kiedy udało mu się wreszcie podnieść z łóżka.
     Spojrzał na przyjaciółkę, chcąc dostrzec na jej twarzy jakąkolwiek oznakę zniechęcenia lub złości, która była bardzo wyczuwalna poprzedniego wieczoru, ale nic takiego nie zauważył. Miał nadzieję, że Angelina nie była już na niego tak wściekła jak poprzedniego wieczoru. Nie chciałby się więcej z nią kłócić. Naprawdę bardzo ją lubił, dobrze mu się z nią rozmawiało i nie miał ochoty tego zaprzepaścić.
     - Dzięki - powiedział ochrypłym głosem i powlókł się do łazienki.
     Musiał obmyć twarz lodowatą wodą, by spróbować pozbyć się jakoś tego okropnego bólu głowy i rzeczywiście, to znacznie mu pomogło. Powtórzył czynność kilka razy, po czym wytarł twarz ręcznikiem i włożył ubranie, które Angelina zostawiła dla niego na pralce. Wszystko było czyste i wyprasowane i aż zdziwił się, że dziewczyna zdążyła to wszystko zrobić, kiedy on spał. I do tego nie słyszał, aby krzątała się po domu. Po kilku minutach wrócił do kuchni. Tam Angelina postawiła przed nim szklankę z wodą i wycisnęła mu na dłoń dwie tabletki przeciwbólowe.
     - Dzięki - mruknął jeszcze raz i włożył pastylki do ust, popijając je płynem. Miał nadzieję, że leki zadziałają jak najszybciej, bo mimo, iż ból głowy nieco ustąpił, nie wyobrażał sobie całego dnia na planie.
     Spojrzał na Angelinę, chcąc wyczytać z jej twarzy jakiekolwiek emocje, ale nic nie dostrzegł, więc rzucił okiem na jej strój. Miała na sobie luźne dżinsy z dziurami na kolanach i postrzępionymi nogawkami, którego bardzo dobrze wyglądały w połączeniu z dość obcisłą białą koszulką z krótkimi rękawami i białymi trampkami. Na blacie leżała jeszcze jej czarna torba wypełniona po brzegi książkami i zeszytami na uczelnię. Postawiła na lekki makijaż i włosy związała w kucyk, odsłaniając długą, smukłą szyję. Wyglądała bardzo kobieco i Tom przyłapał się na tym, że przygląda jej się, kiedy ona w tym czasie przeglądała coś w telefonie i popijała kawę z dużego kubka.
     - Jeśli masz ochotę na kawę, to śmiało. Kubki są w szafce - powiedziała, nawet na niego nie patrząc. Zdziwił się, że jednak dostrzegła, iż się jej przygląda. 
     - Nie, dziękuję. - Nie miałby śmiałości, żeby wypić kawę na pusty żołądek po wieczorze wypełnionym whisky. Wolał zostać przy samej wodzie i tabletkach przeciwbólowych.
     - Na stole leży twój telefon oraz portfel. Komórka dzwoniła kilka razy jakieś dziesięć minut temu. Jest wyciszona. 
     Tom podszedł do stołu i chwycił telefon. To Harrison próbował się do niego dodzwonić pięć razy. Nie oddzwaniał do niego, nie miał ochoty teraz z nim dyskutować, więc wystukał tylko wiadomość tekstową, w której napisał, że wszystko z nim w porządku, jest cały i zdrowy. Dopisał też, że spotkają się na planie tak, jak umówili się wcześniej i nie czekając na odpowiedź, schował telefon oraz portfel do kieszeni spodni.
     W tym samym momencie Angelina skończyła pić kawę i odstawiła brudny kubek do zlewu. Schowała komórkę do torby, chwyciła torbę z książkami, zakładając ją na ramię i ruszyła do wyjścia. Tom automatycznie poszedł za nią, a kiedy wyszli na podjazd, od razu przypomniał sobie, jak bardzo zbłaźnił się przy przyjaciółce. Nie dość, że zabrudził jej samochód, to jeszcze później zwymiotował na jej podjazd...
     Cudownie, pochwalił się w myślach. Jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem! Tylko pozazdrościć!
     Nie uśmiechało mu się znowu wsiadać obok przyjaciółki w tym samym samochodzie, ale nie miał wyjścia, jeśli chciał stawić się na planie punktualnie, jak to już zapowiedział Harrisonowi. Angelina jednak jakby nie zwracała na niego uwagi, tylko wsiadła do auta, zajmując miejsce kierowcy, więc i on zajął swoje miejsce. 
     Gdy tylko otworzył drzwi, spodziewał się ujrzeć brudną wycieraczkę, jak ją zostawił, kiedy opuszczał auto kilkanaście godzin wcześniej, lecz jego oczom ukazało się nienagannie czyste i pachnące wnętrze auta Angeliny. Mimowolnie spojrzał na przyjaciółkę, a ona jakby czytała mu w myślach, odpowiedziała: 
     - Wyszorowałam wycieraczkę dzisiaj rano. 
     Nigdy nie czuł się tak strasznie głupio jak teraz, kiedy siedział obok Angeliny. Czuł jak czerwienieją mu policzki, choć zdarzało mu się to bardzo rzadko. Mimo to, zauważył jednak, że Angelina w ogóle na niego nie patrzy. Jakby była na niego strasznie wściekła, do tego stopnia, że nie mogła na niego patrzeć. Ale przecież gdyby tak było naprawdę, gdyby nie miała ochoty go widzieć, nie proponowałaby mu, że podwiezie go na plan. W takim razie dlaczego nawet nie zaszczyci go swoim spojrzeniem? To go nieco rozzłościło. Naprawdę było mu wstyd, że tak się upił, ale to nie oznaczało, że Angelina miałaby zachowywać się jak nastolatka i się na niego obrażać!
     - Przepraszam - powiedział. - Nawet nie wiesz, jak jest mi wstyd... 
     Chciał powiedzieć coś jeszcze, coś równie głupiego, co mogłoby choć trochę udobruchać dziewczynę, ale ona uciszyła go gestem dłoni, więc posłusznie zamilkł. 
     - Jestem na ciebie naprawdę wściekła, Tom, więc po prostu się do mnie nie odzywaj. Dość już pokazałeś, wystarczy mi na długi czas.
     - Próbuję powiedzieć, jak jest mi głupio. Już cię tyle razy przepraszałem, że nie wiem, co jeszcze mógłbym zrobić. - Teraz był tak samo zły, jak ona. Mogła nie chcieć już słuchać jego przeprosin, ale nie powinna przecież odrzucać go od razu, kiedy tylko otworzył usta. Zachowywała się jak obrażona nastolatka, a tego nie mógł zaakceptować. Byli dorosłymi ludźmi i jak dorośli ludzie powinni przejść przez całą tę sytuację.
     - Niepotrzebne mi są twoje przeprosiny - mruknęła.
     Wciąż na niego nie patrzyła i to chyba właśnie spowodowało, że nie wytrzymał. Najbardziej na świecie nie znosił właśnie takiego zachowania, jakie pokazała teraz jego przyjaciółka.
     - Do jasnej cholery, teraz to ty się zamknij, dobra?! - Podniósł głos i w pewnym momencie zaczął tego żałować, ale gdyby Angelina nie obrażała się jak piętnastolatka, nie byłby taki wściekły. Miał kaca, bolała go głowa i nie miał ochoty słuchać tych mrukliwych odpowiedzi Angeliny. A najbardziej wkurzało go to, że ona w ogóle na niego nie patrzyła i jakby w ogóle zapomniała, co powiedziała mu poprzedniego wieczoru. - Popatrz na mnie wreszcie, bo mam dosyć tego, że traktujesz mnie jak obcego człowieka! - Nareszcie obdarzyła go spojrzeniem. A patrzyła trochę ze strachem, gdyż nigdy wcześniej nie podniósł głosu w jej obecności. - Pamiętam, co wczoraj powiedziałaś. I chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale ty oczywiście musisz unikać wszelkiej odpowiedzialności za swoje słowa.
     - Byłam zła, pewnie palnęłam coś głupiego - powiedziała wymijająco. I, jakby chcąc zamknąć ten temat, uruchomiła silnik i ruszyła z podjazdu. Teraz miała wymówkę, by jednak nie patrzeć mu w oczy.
     - Ja to doskonale pamiętam - odrzekł. - Czyli chcesz zaprzeczyć, że miałaś nadzieję, iż będzie między nami coś więcej? - zapytał wyzywająco po chwili ciszy. 
     Może i by jej uwierzył, gdy powiedziała, że pewnie palnęła coś głupiego i po prostu zapomniała. Ale zawahała się przez moment. I ten jeden moment wystarczył mu, by się upewnić, że Angelina pamięta całą ich rozmowę, od początku do końca. Tylko nie wiedział, dlaczego nie chce z nim o tym porozmawiać. Wiedział, że ta dziewczyna brzydzi się kłamstwem i zawsze uważał to za jej zaletę, bo można było porozmawiać z nią o wszystkim. Dlaczego więc teraz za wszelką cenę chciała uniknąć konfrontacji z wypowiedzianymi przez siebie słowami?
     - Może i coś takiego powiedziałam - odezwała się po chwili, gdy już myślał, że mu nie odpowie. - Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Spóźnię się na zajęcia, a ty na plan, a na to chyba nie masz ochoty.
     - Musimy o tym porozmawiać, Angie - powiedział spokojnie, mając nadzieję, że jednak będą mieć już za sobą tę rozmowę.
     - Chyba ty musisz, bo ja nie. I proszę, skończ już.
     - Czyli teraz bawimy się w zamiatanie sprawy pod dywan, tak? Ty zapomnisz, że zwymiotowałem w twoim samochodzie, a ja, że zaczęłaś niewygodny dla siebie temat. Super. Wielkie brawa za dojrzałość, Russo - prychnął. - I ty śmiesz wypominać mi, ile mam lat, bo upijam się jak nastolatek.
     Spodziewał się, że tym ją sprowokuje do rozmowy, ale Angelina się nie odezwała. To chyba go wkurzyło jeszcze bardziej. Odwrócił głowę w stronę okna i przygryzł mocno kciuk. Zawsze tak robił, kiedy był naprawdę wściekły i miał ochotę uderzyć w coś z całej siły. 
     Jeśli to nie pomogło mu zmusić przyjaciółki do rozmowy, musiał wymyślić coś innego. Bo przecież nie może tak zostawić tej sprawy, to akurat było wykluczone. Musiał jednak się jeszcze mocno zastanowić, co może zmusić Angelinę do rozmowy.

*

     Dalsza podróż minęła w zupełnej ciszy z wyjątkiem momentu, gdy Angelina spytała, pod jaki adres powinna go odstawi; później nic już do siebie nie mówili.
     Tom pragnął poznać myśli swojej towarzyszki, ale nawet nie mógł jej spytać, co siedzi w jej głowie. Nigdy by nie przypuszczał, że wścieknie się na nią tak bardzo, że będzie miał ochotę na nią nawrzeszczeć. Ona zamknęła się jednak w swoim kokonie i nic się nie dało z tym zrobić, póki sama z niego nie wyjdzie. Nic by nie dało nawet to, gdyby ją teraz zwyzywał. Całkowicie by to po niej spłynęło zostawiając go z poczuciem winy, że ją niepotrzebnie obrażał i później tylko by tego żałował. 
     Trudno było mu się dziwić; chciał jedynie wyjaśnić z nią tę dziwną sytuację, która sprawiała, że czuli się dziwnie i niepewnie w swoim towarzystwie. Takich właśnie sytuacji nie cierpiał. Postanowił sobie w duchu, że muszą to sobie wyjaśnić. Chociażby dlatego, by mogli się dalej przyjaźnić. Tom bardzo polubił Angelinę i nie wybaczyłby sobie tego, gdyby zaprzepaścili taką wspaniałą relację, tylko dlatego, że Angelina powiedziała coś, czego najpewniej teraz bardzo żałuje, skoro nie chce wracać do tego tematu.
     I to chyba sprawiało, że był taki zły. 
     Właśnie dlatego chciał sprawić jej przykrość, chociaż wiedział, że to będzie najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić. Ale zasłużyła sobie, pomyślał. Jeśli nie chce z nim rozmawiać teraz, niech nie odzywa się do niego w ogóle.
     - Dzięki za podwiezienie - powiedział wściekły do granic możliwości. Nie mógł już patrzeć na tę jej obruszoną twarz. Na zdziwioną minę. Nie mógł już znieść jej zachowania. Dlatego, wysiadając z samochodu, rzucił jej na siedzenie kilka banknotów i powiedział: - To za przenocowanie i zabrudzenie samochodu.
     Dostrzegł jeszcze łzy w jej oczach, zanim zatrzasnął drzwi auta, ale nie zareagował. Nie oglądając się za siebie odszedł szybkim krokiem. Po chwili usłyszał silnik samochodu, gdy odjeżdżała i musiał się powstrzymywać siłą woli, żeby nie odwrócić głowy.
     Wiedział, że zadał jej potężny cios, gdy rzucił na fotel pasażera pieniądze, ale jednocześnie chciał to zrobić. Poczuł przez to jakąś chorą satysfakcję i miał nadzieję, że to jakoś zmusi Angelinę do normalnej z nim rozmowy. Teraz co prawda odjechała, bo spóźniłaby się na zajęcia, lecz spodziewał się dostać od niej wiadomość jeszcze tego samego wieczoru. Albo nawet spróbuje do niego zadzwonić. Był tego tak pewien, że aż uśmiechnął się do siebie pod nosem. Pewność, że rozbił jej skorupę i sprawił, że otworzyła przed nim swój kokon poprawiła mu znacznie humor. Ale tylko humor, bo głowa nadal pulsowała mu okropnym bólem. Musiał wziąć kolejną tabletkę, inaczej nie przeżyje tego dnia.
     Spotkał Harrisona popijającego kawę z papierowego kubka i przyglądającego się pracy dwóch techników komputerowych, którzy próbowali prawidłowo ustawić obraz. W międzyczasie pisał wiadomość na telefonie. 
     - Muszę poszukać tabletek przeciwbólowych - mruknął do przyjaciela na powitanie.
     - Och, stary, gdzie ty byłeś? Wyglądasz koszmarnie! Nie wiem, czy makijażystka da radę wydobyć twoją piękną buźkę spod tej skacowanej mordy. - Harrison był w wyśmienitym humorze. A jakże! Pewnie jego koleżanka z wczoraj bardzo go zainteresowała.
     - Jak tam nowa znajomość? - spytał, ignorując jego uwagę. Dobrze wiedział jak wygląda. I zdawał sobie sprawę, że makijażystka będzie miała dużo pracy.
     - Sara jest bardzo miła, ładna, ale to chyba nie do końca mój typ - powiedział Harrison, wciąż wpatrując się w telefon i zawzięcie coś na nim pisząc.
     - To do kogo tak wypisujesz? 
     - Do twojego głupiego brata. Chce, żebym podrzucił go dzisiaj wieczorem do dziewczyny. Nie za bardzo mi się chce. Na pewno dzisiaj późno skończymy. Ale nie rozmawiajmy o mnie. Powiedz, gdzie nocowałeś, bo w domu cię na pewno nie było.
     - U Angeliny - odrzekł z obojętną miną, ale widząc na twarzy przyjaciela głupi uśmiech, dodał: - Nie gap się tak. Byłem kompletnie pijany.
     - Dobra, dobra. - Osterfield wciąż uśmiechał się jak idiota, więc nie było sensu tłumaczyć mu, że między nim i Angeliną do niczego nie doszło i są jedynie przyjaciółmi. - Ale jesteś jakiś spięty, stary. Co jest?
     - Ostro się pokłóciliśmy. Ale nie chcę teraz o tym gadać.
     Na szczęście Harrison zrozumiał i nie drążył tematu. Dopił kawę i wzięli się do pracy.

*

     Spodziewał się wiadomości od Angeliny dopiero wieczorem, gdy skończy zajęcia i miał rację. Natomiast nigdy by nie pomyślał, jak bardzo urazi ją swoim zachowaniem. 
     Dobrze wiedział, że takie zagranie do niczego dobrego nie prowadzi, ale myślał, że dzięki temu przekroczą jakąś granicę, która pozwoli im wreszcie dojść do porozumienia i w końcu zapomną o tej głupiej sytuacji.
     Nawet nie wiedział, jak bardzo się pomylił i jaką burzę tym wywołał.

TY PIEPRZONY GNOJU! JAK MOGŁEŚ MNIE TAK POTRAKTOWAĆ?! JAK JAKĄŚ TARYFĘ! JAK HOTEL! WSADŹ SOBIE TE PIENIĄDZE PROSTO W SWÓJ ZAROZUMIAŁY GWIAZDROSKI TYŁEK! MYŚLAŁAM, ŻE STAĆ CIĘ NA COŚ LEPSZEGO. MYŚLAŁAM TEŻ, ŻE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI, ALE CHYBA BARDZO SIĘ CO DO TEGO POMYLIŁAM, BO PRZYJACIELE PRZECIEŻ SIĘ TAK NIE ZACHOWUJĄ. PIEPRZ SIĘ, HOLLAND. NIE CHCĘ CIĘ WIĘCEJ WIDZIEĆ.

     - Ale ją wkurzyłeś - mruknął Osterfield, gdy Tom pokazał mu wiadomość. - Jak mogłeś dać jej kasę za podwózkę i nocleg? Zdurniałeś do reszty?
     - Chciałem, żeby ze mną normalnie porozmawiała. Ba! Chciałem nawet, by na mnie nakrzyczała, oby tylko się do mnie odezwać lub na mnie spojrzeć. A ona traktowała mnie jak obcego, więc ja postąpiłem tak samo wobec niej. - Tom starał się usprawiedliwić przy Harrisonie, ale też przed samym sobą. I kiedy tak opowiadał przyjacielowi całą tę historię, doszedł do wniosku, że ma całkowitą rację. Postąpił dobrze, choć skutek tego był dużo bardziej odmienny od oczekiwanego. Niemniej jednak, utwierdził się w przekonaniu, że postąpił dobrze.
     - Musisz ją przeprosić, to naprawdę super laska i nie warto tracić takiej przyjaciółki - powiedział Haz.
     - Żartujesz? - oburzył się Tom. - Nie ma takiej opcji. Nie zrobiłem nic złego. Chciałem wyjaśnić sytuację, a ona zupełnie się przede mną zamknęła. Chciałem ją sprowokować do rozmowy, to ją to bardzo uraziło, że nie chce mnie znać. Co i tak pewnie nie jest prawdą, bo pewnie napisała tę wiadomość pod wpływem emocji i wcale tak nie myśli. Jak jej przejdzie, to sama się odezwie. Ja nie mam zamiaru wyciągać ręki na zgodę, bo nie ja zawiniłem.
     - No nie wiem. Jakoś nie jestem przekonany, że Angelina napisała to w emocjach i zaraz jej przejdzie - powiedział Harrison. Wyglądał na nieco zmartwionego.
     - Och, zobaczysz. - W tym samym momencie rozległ się dźwięk nadchodzącej wiadomości. - Widzisz, znowu coś napisała. Pewnie chce mnie przeprosić. 

Wiadomość od: ANGELINA RUSSO

CHCIAŁAM POROZMAWIAĆ Z TOBĄ O TYM, CO WYZNAŁAM CI W SAMOCHODZIE, ALE TERAZ TO JUŻ CHYBA NIE WAŻNE. ZAPOMNIJ O TYM. 

     - Wciąż uważasz, że jej przejdzie? - zapytał Harrison, odczytując wiadomość.
     - Jasne. Na sto procent - odpowiedział, chociaż już nieco mniej przekonująco. Nie spodziewał się dostać drugiej wiadomości, zwłaszcza o takiej treści, ale przecież Angelina nie może go ot tak skreślić ze swojego życia. 
     Zdecydowanie nie może tego zrobić.

*

     Angelina nie odezwała się do niego przez kolejnych kilka dni. Przez tę ciszę panującą między nimi obawiał się, że może posunął się za daleko i to on powinien pierwszy wyciągnąć dłoń na zgodę, ale Harrison utwierdzał go w przekonaniu, że robi dobrze. Przyjaciel może sam miał jakieś wątpliwości co do tego, ale wolał wziąć stronę Toma, by móc go w jakikolwiek sposób wesprzeć.
     - Na pewno zmięknie - zapewniał. - Poza tym, ona ma egzaminy już niedługo. Nie będzie się przecież przejmować kłótnią z tobą, skoro chce być reżyserem i od tych egzaminów zależy jej przyszłość. Daj jej jeszcze trochę czasu. Za tydzień już będzie po wszystkim. Ona będzie po egzaminie, tobie kończą się zdjęcia i wtedy pogadacie i pogodzicie się.
     Harrison miał rację. 
     Powinien dać jej czas na naukę, sobie na pracę i dopiero wtedy będą mogli w spokoju wyjaśnić sobie całą sytuację. Miał nadzieję, że wtedy Angelina odezwie się do niego jako pierwsza. On wciąż upierał się przy tym, że nie wyciągnie ręki na zgodę.
     Koniec tygodnia zapowiadał również wywiad, którego Tom miał udzielić, a na który w ogóle nie miał ochoty. Zazwyczaj towarzyszyła mu Zendaya, Jacob albo Harrison, ale tym razem program, w którym wywiad miał się ukazać, zażyczył sobie tylko Toma Hollanda, co na pewno zapowiadało pytania nie tylko na temat filmu, ale i życia prywatnego aktora. Na to nie miał najmniejszej ochoty, ale liczył, że wszystko minie szybko, bez żadnych kłopotów, bo chciał umówić się z Harrisonem na popołudniowego golfa.
     - Cześć, Tom - powiedziała dziennikarka. Miała na imię Eva i była ładną blondynką z długimi kręconymi włosami. Na nosie miała okulary, które dodawały jej lat, ale dzięki temu wyglądała poważniej, choć nie całkiem atrakcyjnie. Nie była w jego typie.
     - Cześć, Eva - odrzekł z uśmiechem.
     - Program nie jest na żywo, więc nie musisz się stresować.
     - Dzięki, to bardzo pomaga. - Rozluźnił się nieco, ale miał się na baczności. Dziennikarze zawsze tylko czekali, kiedy aktor straci czujność i wtedy zadawali najtrudniejsze pytania.
     - Skończyliście pracę nad kolejną częścią filmu o Spider-Manie. Jakie są twoje odczucia? Jesteś zadowolony z efektów? Może chciałbyś coś zmienić? A może coś ci się nie podobało w pracy na planie? - Eva miała przygotowane pytania i w międzyczasie coś jeszcze zapisywała na kartce, którą trzymała przed sobą na kolanie.
     - Jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że wy też będziecie. Nic bym nie zmieniał, naprawdę jest to świetny film, ale nic więcej nie mogę ci powiedzieć, bo mam zakaz opowiadania o fabule. - Eva zaśmiała się na jego słowa. Miała dziwnie wysoki śmiech, który w ogóle mu się nie spodobał. Bardziej go denerwował i sprawiał, że miał jeszcze większą ochotę na opuszczenie studia.
     Dziennikarka wciąż zadawała pytania na temat pracy z poszczególnymi aktorami, chciała wiedzieć, czy będzie kolejna część przygód Człowieka-Pająka i kto może pojawić się jeszcze w tym uniwersum. Starał się odpowiadać zwięźle, na temat, ale nie wdawał się w szczegóły. Przy pytaniu o współpracę z aktorami, odpowiadał - w sumie zgodnie z prawdą - że to była frajda dla nich wszystkich i nie wątpi, że inni również będą tego zdania, co on sam. Wreszcie, kiedy miał już nadzieję, że wywiad się skończył, gdyż udzielił najbardziej wyczerpujących odpowiedzi, jakie zdołał wymyślić, Eva zadała jeszcze jedno pytanie.
     - Ostatnia kwestia, chyba najważniejsza dla wszystkich twoich fanek. - Zamilkła, chyba chcąc wprowadzić tajemniczą atmosferę, a on tylko się denerwował, ponieważ miał naprawdę dość tej kobiety. - Bardzo dużo twoich fanek zastanawia się, co jest między tobą i Zendayą. Zagraliście już razem w kilku filmach, czy aby tylko przyjaźń was łączy?
     - Jesteśmy przyjaciółmi. Zendaya naprawdę bardzo mi pomaga z mediami społecznościowymi, bo w ogóle sobie z nimi nie radzę - wyjaśnił. Mówił to już chyba z milion razy, ale nadal do nich nie docierało, że z Zendayą nic go nie łączy. 
     - A spotykasz się z kimś? - drążyła dalej Eva, choć mówiła, że poprzednie pytanie było ostatnim.
     - Spotykam się z wieloma ludźmi. Ostatnio najczęściej z moim przyjacielem Harrisonem oraz Jake'm Gyllenhaal'em. 
     - Krąży też wiele plotek na temat twój i Jake'a Gyllenhaal'a. Te plotki głoszą na przykład - zerknęła do swoich notatek, lecz Tom był pewny, że nie musiała tego robić - że macie romans.
     - Ach, tak, zapomniałem o tym. To oczywiście prawda.
     Eva znowu się zaśmiała w ten swój dziwny sposób i Tom miał nadzieję, że to już naprawdę było ostatnie pytanie. I chyba tak właśnie było, ponieważ Eva bardzo podziękowała mu za wywiad, podając mu rękę, którą uścisnął. Również podziękował dziennikarce i poczuł ulgę, kiedy pozwolono mu wreszcie pójść do domu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz