w tym liście chciałbym Ci przypomnieć coś, co dla mnie było chyba najważniejszym momentem w naszym wspólnym życiu. Mam nadzieję, że Tobie także utkwiło to w pamięci, chociażby w maleńkim stopniu. Byłbym wówczas bardzo szczęśliwy wiedząc, że pamiętasz ten moment tak samo dokładnie jak ja. Zresztą, dotyczyło to jednej z Twoich ulubionych książek, więc myślę, że to pamiętasz.
Liczę na to, ponieważ to wspomnienie bardzo chciałbym z Tobą dzielić.
Pamiętasz, jak czytałaś książkę autorstwa Johna Green'a? Pamiętasz, jak wielkie wywarła na Tobie wrażenie? Pamiętasz, że zmuszałaś mnie do przeczytania jej, a ja broniłem się rękami i nogami, ponieważ zawsze znalazłem coś ważniejszego i ciekawszego do zrobienia?
A pamiętasz, kiedy wreszcie sięgnąłem po tę powieść?
Ty płakałaś podczas jej czytania, ponieważ niektóre sceny Cię wzruszały, a ja czułem, że z każdą stroną ta książka jest mi coraz bardziej bliska.
I kiedy doszedłem do samego końca, kiedy skończyłem ostatnią stronę tej powieści, wiedziałem, że dobrze zrobiłem, sięgając po nią.
I właśnie teraz chciałbym Ci przypomnieć jedną z naszych rozmów, całkiem niedawno po tym, gdy sam przeczytałem książkę Johna Green'a. Nie była ona związana z tą powieścią, jednak odegrała ona dość duże znaczenie w naszej wymianie zdań.
Pamiętasz już? Świta Ci coś?
Rozmawialiśmy wtedy o nas. O tym, że chcielibyśmy spróbować być razem i stworzyć coś na kształt związku, bo oboje czujemy do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń i sympatię. Powiedziałem Ci wtedy, że jesteś mi bardzo bliska i to właśnie było jednym z pierwszych moich wyznań. Widziałem jak Cię to ucieszyło, ponieważ wiedziałaś, z jaką trudnością przychodzi mi okazywanie uczuć i mówienie o nich. Wtedy miałem pewność, że to, co mówię, jest prawdą i że nie będę tego żałował.
Pamiętasz już, prawda?
Zapytałem wtedy: okej?
A Ty, wprawiając wszystkie moje mięśnie w drżenie z rozkoszy i radości, odpowiedziałaś: czy ,,okej" będzie naszym ,,zawsze"?
Uśmiechnąłem się tylko, bo naprawdę mnie zamurowało. Nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, a Ty to chyba zauważyłaś, ponieważ tylko się do mnie przytuliłaś i cicho powiedziałaś: ,,okej".
Łzy spływają teraz po moich policzkach na wspomnienie tej rozmowy.
Wiem, że to pamiętasz.
I chciałbym Ci dać to nasze ,,zawsze", ale nie mogę. Nie mogę dać Ci tej wspólnej wieczności za życia, ponieważ mnie już nie ma. Ale... gdybyś tylko chciała... gdybyś powiedziała to ,,okej", to mogę dać Ci nasze ,,zawsze" po śmierci. Już na wieczność.
Zawsze.
Na zawsze.
Krótki komentarz do tego: nie będę tłumaczyć i przytaczać treści książki Johna Green'a pt. ,,Gwiazd naszych wina", ponieważ ten list jest dla mnie zbyt osobisty, by tutaj cokolwiek wyjaśniać. Miałam potrzebę, by to napisać, napisałam, nie chcę tego wyjaśniać.
A pamiętasz, kiedy wreszcie sięgnąłem po tę powieść?
Ty płakałaś podczas jej czytania, ponieważ niektóre sceny Cię wzruszały, a ja czułem, że z każdą stroną ta książka jest mi coraz bardziej bliska.
I kiedy doszedłem do samego końca, kiedy skończyłem ostatnią stronę tej powieści, wiedziałem, że dobrze zrobiłem, sięgając po nią.
I właśnie teraz chciałbym Ci przypomnieć jedną z naszych rozmów, całkiem niedawno po tym, gdy sam przeczytałem książkę Johna Green'a. Nie była ona związana z tą powieścią, jednak odegrała ona dość duże znaczenie w naszej wymianie zdań.
Pamiętasz już? Świta Ci coś?
Rozmawialiśmy wtedy o nas. O tym, że chcielibyśmy spróbować być razem i stworzyć coś na kształt związku, bo oboje czujemy do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń i sympatię. Powiedziałem Ci wtedy, że jesteś mi bardzo bliska i to właśnie było jednym z pierwszych moich wyznań. Widziałem jak Cię to ucieszyło, ponieważ wiedziałaś, z jaką trudnością przychodzi mi okazywanie uczuć i mówienie o nich. Wtedy miałem pewność, że to, co mówię, jest prawdą i że nie będę tego żałował.
Pamiętasz już, prawda?
Zapytałem wtedy: okej?
A Ty, wprawiając wszystkie moje mięśnie w drżenie z rozkoszy i radości, odpowiedziałaś: czy ,,okej" będzie naszym ,,zawsze"?
Uśmiechnąłem się tylko, bo naprawdę mnie zamurowało. Nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, a Ty to chyba zauważyłaś, ponieważ tylko się do mnie przytuliłaś i cicho powiedziałaś: ,,okej".
Łzy spływają teraz po moich policzkach na wspomnienie tej rozmowy.
Wiem, że to pamiętasz.
I chciałbym Ci dać to nasze ,,zawsze", ale nie mogę. Nie mogę dać Ci tej wspólnej wieczności za życia, ponieważ mnie już nie ma. Ale... gdybyś tylko chciała... gdybyś powiedziała to ,,okej", to mogę dać Ci nasze ,,zawsze" po śmierci. Już na wieczność.
Zawsze.
Na zawsze.
Krótki komentarz do tego: nie będę tłumaczyć i przytaczać treści książki Johna Green'a pt. ,,Gwiazd naszych wina", ponieważ ten list jest dla mnie zbyt osobisty, by tutaj cokolwiek wyjaśniać. Miałam potrzebę, by to napisać, napisałam, nie chcę tego wyjaśniać.