piątek, 25 grudnia 2015

Trzydzieści jeden prawd. [23/31]

Sensie mojego życia,
tak mało Ciebie w moim życiu, że nie mam pojęcia, co najpierw chciałbym powiedzieć Ci, kiedy tylko byśmy się zobaczyli. Jednakże równocześnie ubolewam nad tym, że nasze spotkanie może nie dojść do skutku, dlatego że moja choroba doprowadza mnie do takiego stanu, że listy do Ciebie piszę z największą trudnością. Równie dobrze mógłbym powiedzieć którejś z tych pielęgniarek, które codziennie u mnie są i które tak dobrze się mną opiekują, aby spisywały to wszystko, co im powiem, ale nie byłoby to sprawiedliwe wobec Ciebie. Nie chciałbym, żeby ktoś inny wiedział, co tak naprawdę do Ciebie czuję i co w moich listach do Ciebie zawieram. Nie chcę się Tobą dzielić z nikim innym oraz nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, jak bardzo mi na Tobie zależy. Chcę, żebyś Ty wiedziała to wszystko. Ty i nikt inny. Bo nikt inny się dla mnie nie liczy i nikt nie jest dla mnie tak ważny jak Ty.
Ciężko jest mi pisać kolejne listy, ponieważ moje dłonie coraz bardziej drżą i coraz trudniej jest mi utrzymać w dłoni ten cholernie ciężki długopis. Z każdym dniem jest coraz cięższy i momentami mam wrażenie, że pielęgniarki dają mi coraz cięższe przybory do pisania... Są strasznie wredne.
Ale nie chcę się z nimi o to spierać, ponieważ mogą mi w ogóle zabronić pisać do Ciebie listy. Wszystko w tym szpitalu jest możliwe...
Chciałbym Ci dzisiaj napisać, że jest to dwudziesty trzeci dzień, kiedy jestem tutaj i muszę też opowiedzieć Ci, jak to było, kiedy się ze sobą kłóciliśmy... a raczej o tym, jak Ty strasznie się na mnie obrażałaś. Nawet o najdrobniejszą rzecz. Chciałbym Ci też napisać dzisiaj, że trzydziestego pierwszego dnia zadzwonię do Ciebie i opowiem Ci wszystko to, co działo się ze mną przez miesiąc. Nie chcę, żebyś dłużej się o mnie martwiła. Poza tym: tak pragnę usłyszeć Twój głos, że nawet mogłabyś na mnie nawrzeszczeć tego dnia. I tak będę szczęśliwy, że w końcu mogę Cię usłyszeć.
Nie dzwonisz już do mnie, choć robiłaś to codziennie przez dwadzieścia dni. To trzeci dzień bez telefonu od Ciebie i trzeci dzień bez żadnego SMSa. Jest mi z tym ciężko, dlatego kazałem zabrać sobie komórkę i oddać ją dopiero za tych kilka dni, kiedy będę chciał z niej korzystać.
Kiedy ja przestałbym do Ciebie dzwonić, Ty zrobiłabyś mi o to awanturę; nawet kiedy bym do Ciebie dzwonił - też czepiałabyś się o to, a ja bym tego nie zrozumiał. Wiele razy tak było, że nie potrafiłem Cię zrozumieć, ponieważ potrafiłaś się na mnie złościć nawet bez powodu. Przeszkadzało mi to odrobinę, dlatego że ile można? Czasem miałem ochotę potrząsnąć Tobą porządnie, abyś przestała się tak zachowywać, ale się powstrzymywałem.
Dlaczego?
Dlatego, że wtedy bym Cię zaczął zmieniać. Wtedy powiedziałabyś mi, że jeśli mi coś nie pasuje, to zawsze mogę przestać się z Tobą spotykać, bo skoro nie umiem Cię zaakceptować taką, jaką jesteś, to równie dobrze mogę zostawić Cię w spokoju. Bo Ty sobie poradzisz. Bo Ty będziesz cierpieć niesamowicie, ale się z tym pogodzisz. 
Wiele razy nie wytrzymywałem i przestałem się do Ciebie odzywać. Wiele razy mnie przepraszałaś, ale ja nie umiałem tak po prostu znowu być dla Ciebie takim, jakim byłem przed naszą sprzeczką. Ale po kilku dniach przecież udawało mi się pozbierać i na nowo być takim upierdliwym natrętem i troszczącym się o Ciebie idiotą. 
A Tobie to znowu przeszkadzało.
Mnóstwo razy chciałem powiedzieć Ci, że skoro tak bardzo mnie do siebie zniechęcasz, to dlaczego mnie przepraszasz? Nadal tego nie pojmuję, jednakże teraz, kiedy nie widziałem Cię już tyle czasu, a Ty przez dwadzieścia dni codziennie do mnie dzwoniłaś, widzę, że jednak Ci na mnie zależy.
I... i tak dobrze mi teraz na sercu z tym, że Ty jednak może też mnie... Może jestem dla Ciebie ważny. Słyszałem to od Ciebie bardzo dużo razy, wierzę w to, ale i tak chciałbym od Ciebie to usłyszeć.
Może tego ostatniego dnia mi to powiesz?
Może mi powiesz, że chciałabyś nadal mieć mnie w swoim życiu, ponieważ jestem Ci drogi i Ci na mnie zależy?
Może powiesz mi to tego ostatniego dnia, a ja zachowam to w pamięci do końca świata?
I będę o tym pamiętać zawsze.
Na zawsze.