poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [35]

     Przerwała rozmowę, bo nie byłaby w stanie już nic więcej powiedzieć, ani tym bardziej słuchać tłumaczeń Toma, który znowu próbowałby się jakoś wykręcić. Już słyszała w głowie, jak mówiłby o tym, że to przecież tylko przypadek, że podczas ich rozmowy telefonicznej, gdzieś za jego plecami rozległ się słodki głosik Laury Harrier, która mówiła z pretensją, że mieli iść razem do jacuzzi, a ona wzięła już dla nich szampana i ręczniki. Jakby już od dawna była gotowa się przed nim rozebrać i pójść do tego jacuzzi nago. A może tak się właśnie umówili? 
     Kolejne tłumaczenia byłyby absolutnie bezsensowne, bo to nie jest normalne, że tak zachowuje się kobieta, która nie cieszy się zainteresowaniem mężczyzny, o którego względy zabiega. Już podczas ich pierwszego spotkania w studiu filmowym, Angelina widziała, jak Laura patrzy na Toma. Podobał jej się i ten wyjazd na narty jest najlepszym sposobem na to, żeby zdobyć jego zainteresowanie. Przytulanie się do zdjęcia, by pokazać mu, że ładnie razem wyglądają. Pewnie razem chodzą na stok, bo Tom przecież mówił, że robią wszystko w grupie. No i to jacuzzi...
     Może to ten moment, kiedy grupa się rozdziela i...
     Nie! Nie powinna o tym myśleć!
     Była na Toma wściekła, ale to nie powód, by teraz rozmyślać o tym, co robi w jacuzzi z koleżanką z planu. Niech sobie robi, co tylko chce. Ona już z nim skończyła.
     Nie będzie już przejmować się kimś takim jak Tom Holland.

*

     Następnego ranka nie czuła się na siłach, by w ogóle wstać z łóżka. Całą noc śniła o Tomie i o tym, co mogło się wydarzyć w jacuzzi, aż wreszcie ocknęła się w środku nocy i leżała z otwartymi oczami, nie mogąc zasnąć. Wpadła w drzemkę nad ranem i obudziła się zmęczona po kilku godzinach, słysząc jak Amelia krząta się po pokoju.
     - Wszystko w porządku? - zapytała przyjaciółka, widząc, że Angelina nie wygląda dobrze.
     - Zdjęcie, które wrzucił Robert wywołało wczoraj burzę - mruknęła, otulając się kołdrą. Dostała dreszczy na samą myśl o kłótni z Tomem poprzedniego wieczoru.
     - Więc ten twój Tom się odezwał? - Angelina potaknęła. - Ale doszło coś jeszcze?
     - Koniec z nami, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek coś między nami było - odpowiedziała, powstrzymując drżenie głosu.
     Nie będzie rozpaczała po Tomie!
     - Och, tak mi przykro! - Amelia zbliżyła się do niej i mocno przytuliła. - Teraz nie mam serca prosić cię o nic - powiedziała zmartwiona.
     - O co chodzi? - spytała, odsuwając od siebie przyjaciółkę
     - Timothy chce się ze mną spotkać. Chcieliśmy zobaczyć Pałac Sułtana i Meczet w Male, a potem pójść coś zjeść do jednej z tych restauracji na wyspie - wyjaśniła i spojrzała niepewnie na Angelinę. - Chciałam cię prosić, byś poszła z nami, bo Brandon też będzie.
     Russo nie miała w ogóle ochoty wychodzić dzisiaj z willi. Chyba nawet w głębi serca liczyła na to, że Tom może do niej zadzwoni, żeby wyjaśnić całą sytuację, mogłaby usłyszeć nawet, że to kolejne nieporozumienie, które opacznie zrozumiała. Tylko czy warto było marnować wakacje na przejmowanie się facetem, który wciąż musiał jej coś wyjaśniać? Już i tak zmarnowała kilka pierwszych dni urlopu, czekając na te obiecane miliony wiadomości, które miał jej wysyłać. Zmarnowała poprzedni wieczór na kłótnię z nim, bo nagle zrobił się zazdrosny. Tego już było za wiele.
     Nie będzie więcej wylanych i zmarnowanych łez na Toma Hollanda. 
     - Jasne, że z wami pójdę - powiedziała Angelina i od razu zrzuciła z siebie kołdrę. - Nie warto się przejmować takimi rzeczami w tak pięknym miejscu. Na Malediwach trzeba się dobrze bawić. - I ruszyła do szafy, by wybrać odpowiedni strój na pełen zwiedzania dzień.
     Na początku Amelia patrzyła na nią niepewnie, jakby w oczekiwaniu, że za chwilę Angelina zmieni zdanie i będzie chciała zostać w willi, by w spokoju użalać się nad sobą i swoim zakończonym już związkiem, ale gdy upewniła się, że przyjaciółka ma się dobrze i grzebie w szafie w poszukiwaniu jakichś ciuchów, rozpromieniła się i zaczęła doradzać, w co powinny się ubrać.
     Z tego względu, że mieli wybrać się do Meczetu oraz Pałacu Sułtana, Angelina wybrała długie lniane spodnie ze zwężanymi nogawkami w piaskowym kolorze oraz biały top na ramiączkach i białe mokasyny. Amelia natomiast założyła białe lniane spodnie, które wyglądały jakby były na nią za duże ze względu na swoje szerokie nogawki oraz białą bluzkę hiszpankę i białe trampki. Amelia doczytała w internecie, że wchodząc do Meczetu, kobiety powinny mieć zakryte ramiona oraz włosy, więc obie włożyły do torebek chusty, którymi będą mogły się zakryć.
     Po godzinie były gotowe i czekały na Brandona oraz Tomothy'ego, którzy zapukali do ich drzwi o umówionej porze. Amelia pobiegła im otworzyć jakby nagle dostała skrzydeł i Angelina zauważyła taki sam uśmiech u Timothy'ego. Widać było gołym okiem, że tę parę łączy coś więcej niż tylko wakacyjny romans. Przywitała się z chłopakami i kiedy wszyscy byli gotowi do drogi, zamknęła willę na klucz, który schowała do torebki. 

*

     Musieli wypożyczyć łódź z kierowcą, który zawiózł ich na wyspę, na której znajdował się Pałac Sułtana. Tam spędzili prawie trzy godziny, wliczając w to sporą kolejkę do wejścia, a następnie został dla nich podstawiony samochód, który zawiózł ich pod same Meczet. Tam również kolejka była długa, więc razem ze zwiedzaniem spędzili tam kolejnych kilka godzin. 
      Zdecydowali się zjeść posiłek w pobliskiej restauracji, która serwowała same malediwskie przysmaki, a kelner wręcz kazał im spróbować lokalnych potraw, takich jak: zupa rybna, pieczony pikantny kurczak, naleśniki ze startym kokosem oraz smażone ciasto bananowe. A to wszystko brzmiało jak zupełnie niezrozumiałe słowa, więc dziękowali, że menu było także w języku angielskim, a kelner również dobrze mówił w tym języku.
     Drogę powrotną przebyli tą samą łodzią, z tym samym kierowcą, który uprzejmie zapytał, jak podobały im się zwiedzane obiekty, a oni z entuzjazmem zachwalali wszystkie atrakcje. Najwięcej jednak mówili o pysznym jedzeniu, a kierowca łodzi polecił im jeszcze kilka innych restauracji, które obiecali odwiedzić.
     Słońce już zachodziło, kiedy schodzili z łodzi i żegnali się z kierowcą. Zdecydowali się jeszcze na spacer wzdłuż plaży. Amelia i Timothy trzymali się za ręce i wesoło rozprawiali o tym, co udało im się zobaczyć i już planowali kolejne dni, wyliczając, czego jeszcze nie widzieli. Angelina i Brandon szli kawałek za nimi, ale ich rozmowa jakoś się nie kleiła. Dziewczyna wciąż była przybita po kłótni z Tomem, mimo, iż obiecywała sobie, że nie będzie się tym przejmować.
     - Jesteś jakaś milcząca - zauważył Brandon, zerkając na nią kątem oka. - Wszystko w porządku?
     - Szczerze mówiąc, to nie - odpowiedziała. Po co miałaby udawać przed nim, że wszystko dobrze, skoro tak nie było.
     - Ale nie chcesz o tym rozmawiać - dodał za nią, a Angelina tylko pokiwała twierdząco. - Wiem, że Amelia jest twoją przyjaciółką, ale gdybyś miała ochotę pogadać z kimś innym niż przyjaciółka, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
     - Będę pamiętać - uśmiechnęła się mimo woli. - Chcesz nadal utrzymywać kontakt, kiedy skończy się... to wszystko? - Wskazała dłońmi plażę i otaczającą ich przestrzeń, mając na myśli całą tę bajkę, której są bohaterami.
      Nie chciała być tak bezpośrednia, ale przy Brandonie nie miała ochoty niczego owijać w bawełnę. Chciała utrzymywać z nim kontakt, kiedy wrócą do Nowego Jorku, chciała widywać jeszcze ten piękny uśmiech i chciała mieć go blisko. Nie wyobrażała sobie, że wraz z końcem wakacji, skończy się ich znajomość. Zwłaszcza, że teraz nic już ją z Tomem nie łączyło i nie powinna mieć wyrzutów sumienia, kiedy śniła o Brandonie.
     - Myślałem, że to oczywiste. - Flynn wyrwał ją z zamyślenia swoją odpowiedzią.
     - No wiesz... - zawahała się, nagle czując upokorzenie, że mogłaby zastanawiać się nad tak jednoznaczną odpowiedzią. - Może spotykamy się tylko dlatego, bo moja przyjaciółka i twój przyjaciel dobrze się bawią i nie chcą nas zostawiać samych?
      - Nie, zdecydowanie mogę powiedzieć, że bardzo cię lubię i nie tylko dlatego się z tobą spotykam, kiedy mój kumpel chce wyrwać na randkę twoją przyjaciółkę - odpowiedział, a ona się zaczerwieniła.
     Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do tego, jak bardzo Brandon potrafił być bezpośredni. I pomimo, że ona też starała się mówić wprost, czasami zaskakiwało ją to, że Flynn nigdy nie zdradził po sobie zażenowania albo zawstydzenia. Nigdy się nie zaczerwienił, kiedy niby przypadkiem powiedziała mu jakiś komplement, nigdy nie wyśmiał jej, kiedy palnęła jakąś gafę...
     Ale przecież znali się dopiero od niedawna. Jeszcze mieli dużo czasu, żeby poznać się bliżej, więc wszystko mogło się jeszcze zmienić. Miała nadzieję, że jednak cały czas Brandon pozostanie taki sam... Taki, że mogłaby się nawet w nim zakochać.

*

     - To był najcudowniejszy dzień w moim życiu! - westchnęła Amelia, kiedy drzwi willi zatrzasnęły się za nimi, a dziewczyna rzuciła się na łóżko. Była zmęczona i szczęśliwa.
     - Mówisz tak codziennie, kiedy wracasz po swojej randce z przystojnym Granaderosem - zauważyła Angelina.
     - Bo jest po prostu idealny!
     Angelina tylko pokręciła głową i ruszyła do łazienki. Wzięła długi prysznic, który zmył z niej całe zmęczenie. Otuliła się szlafrokiem i wyszła na taras, by popatrzeć na gwiazdy, które zaczynały pojawiać się na ciemnym niebie. Wzięła do ręki komórkę i ignorując dwa nieodebrane połączenia od Toma, zadzwoniła do Lily.
     - Cześć, kochana! - powiedziała wesoło do słuchawki. - Jak tam na rajskiej plaży?
     Ignorując wesoły ton przyjaciółki, Angelina zaczęła opowiadać jej wszystko, co wydarzyło się w jej życiu odkąd rozmawiały ostatni raz. Opowiedziała o kłótni z Hollandem i o tym, że postanowiła, że to już koniec. Nie powstrzymywała się od łez, pozwoliła im płynąć i pozwoliła, żeby głos jej drżał, jakby czuła lodowaty chłód. Lily była tą przyjaciółką, która wiedziała o niej wszystko i Angelina nie chciała ukrywać przed nią również tego, że tak naprawdę jest w rozsypce, choć sama siebie próbowała oszukać, że tak nie jest.
     - Szczerze mówiąc, to mnie zaskoczyłaś - powiedziała Lily po dłuższej chwili milczenia.
     - Siebie chyba też - zaśmiała się, ocierając łzy. Poczuła ulgę, że wszystko wyjawiła Anderson i teraz mogła podejść do sprawy zupełnie na trzeźwo, już bez żadnych emocji.
     - I jesteś pewna, że to, co powiedziałaś płynęło prosto z serca?
     - Lily, nie wiem - jęknęła, nagle mając dosyć dopytywania. - Powiedziałam mu, że to koniec i się rozłączyłam, a on dzwonił do mnie dzisiaj dwa razy i nie odbierałam. Nie mam ochoty z nim gadać, bo wciąż mam w głowie to, że umówił się z tamtą do jacuzzi!
     - Opowiadałaś mi całą tę waszą pokręconą historię, więc jestem na bieżąco - powiedziała Anderson stanowczo. - I do tej pory myślałam, że szalejesz za Spider-Manem, bo mówiłaś o nim jakbyś była gotowa być z nim do końca życia. A teraz mówisz mi, że to koniec...
     - Robiłam wszystko, żeby się do niego zbliżyć i udało się. Ale chyba się co do niego pomyliłam, skoro wyszło na to, że woli inną. - Kiedy to mówiła głos jej drżał, ale nie chciała się rozpłakać. Nie mogła się drugi raz rozkleić, bo nie dałaby rady się uspokoić.
     - A wzięłaś pod uwagę to, że może coś źle zrozumiałaś? - podsunęła Lily.
     - Co można źle zrozumieć, kiedy słyszysz jak w słuchawce jakaś obca laska woła twojego chłopaka do jacuzzi?! - uniosła głos. - Lily, czy ty słyszysz, co mówisz?!
     - No dobrze, może źle to ujęłam - poprawiła się. - Ale skoro Tom dzwonił do ciebie dzisiaj kilka razy, to może chciałby to wyjaśnić? 
     - Już mnie to nie interesuje. Wszystko było w porządku, kiedy wyjaśniliśmy sobie sytuacje z tymi zdjęciami. Nic więcej nie chcę od niego słyszeć.
     Mówiła stanowczo, ale w środku cała się trzęsła. Zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później będzie musiała stawić czoło Hollandowi, bo nie będzie mogła znieść tej niewyjaśnionej sytuacji między nimi. Będzie musiała go spytać, czy są z Harrier w związku i czy jest szczęśliwy, skoro przez tyle czasu byli sobie bliscy. Jednak na razie miała go dość. Na ten moment nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
     - Skoro temat Hollanda mamy już przerobiony, to opowiadaj, co tam z Brandonem - powiedziała Lily, chcąc rozluźnić atmosferę. Angelina bardzo sobie ceniła Anderson za to, że za wszelką cenę starała się unikać kłótni. Wolała zmienić temat, który był drażliwy, żeby tylko nie nawiązał się zbędny konflikt.
     - Jest świetnie - odparła Angelina, ale nie była w nastroju, by skakać z tego powodu ze szczęścia. Wolała na spokojnie opowiedzieć przyjaciółce, jak zbliżyli się do siebie z Flynnem.
     - Brzmi, jakbyś się zauroczyła - skomentowała przyjaciółka, kiedy Angelina opowiedziała jej o wspólnym nurkowaniu, o spacerach oraz o całym dniu zwiedzania Male.
     - Czuję się przy nim bardzo dobrze.
     - I co, chciałabyś spróbować z nim, zamiast z Tomem? - zapytała Lily zdziwiona.
     - Nie zapędzaj się tak - powstrzymała ją, ale sama nie była pewna swoich słów.
     Czy nie myślała o tym, odkąd zbliżyła się do Brandona?
     Spędzanie czasu z Flynnem wydawało się nieskomplikowane. Była zakochana w Tomie, ale miała wrażenie, że to uczucie jest dla niej jakieś toksyczne... Ciągłe sprzeczki, przecież nawet była gotowa błagać go o to, by zechciał zgodzić się na wymyślony przez nią związek na próbę, a i tak nie miała gwarancji, że to cokolwiek zmieni! To, że Tom powiedział, że chciałby z nią spróbować mogło nic nie znaczyć. Nawet, gdyby ich związek się sprawdził, to ile mógłby przetrwać? Miesiąc? Dwa? Może pół roku? A co później?
     Jeśli z Noah jej nie wyszło, bo była za bardzo zazdrosna, to co dopiero będzie, kiedy Tom zacznie pracować nad kolejnymi filmami? Jakoś przeżyła, kiedy dowiedziała się, że będzie się całować z Zendayą, chociaż było to bardzo trudne. Ale wtedy nie do końca sobie zdawała sprawę z tego, że jest w Tomie zakochana. Jeśli teraz wie o tym bardzo dobrze, może nie wytrzymać kolejnych podobnych informacji, a wówczas jej związek z Tomem na pewno się rozpadnie. Kto chciałby być z kobietą, która na każdym kroku ma wrażenie, że jej facet ogląda się za innymi?
     Wiadomo, że mogłaby się zmienić, próbowała tego wielokrotnie, ale nie potrafiła odpuścić. 
     Może z Brandonem byłoby inaczej?
     Miała taki mętlik w głowie, że już nie była w stanie dalej rozmawiać z przyjaciółką. Przeprosiła Lily, mówiąc, że jest bardzo zmęczona po całym dniu spędzonym na zwiedzaniu i domyśliła się, że Anderson jej nie uwierzyła. Powiedziała tylko, aby na siebie uważała, dobrze przemyślała, co dalej z Tomem oraz Brandonem i poprosiła, by dać jej znać, jaką podejmie decyzję, zapewniając ją, że mimo wszystko, postara się ją mocno wspierać, niezależnie od jej decyzji.
     Była wdzięczna Lily, że mogła na nią liczyć, ale na razie sama nie wiedziała, co ma zrobić. Miała nadzieję, że dając sobie trochę czasu, wreszcie będzie mogła wszystko sobie poukładać.

niedziela, 25 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [34]

      Kiedy parę dni temu pokłócił się z Harrisonem w hotelowym barze, miał nadzieję, że jeszcze tego samego wieczoru wszystko sobie wyjaśnią i będzie między nimi taka sama atmosfera jak dotychczas, ale się mylił. Wypili jeszcze kilka drinków i rozmawiali, żartowali, aż zrobiło się już tak późno, że zdecydowali się wrócić do pokoi, by odpocząć przed kolejnym dniem pełnym atrakcji. Próbował zagadać Harrisona, kiedy znaleźli się w ich kwaterze, jednak Osterfield powiedział, że nie ma ochoty wyjaśniać tego nieporozumienia, gdyż wciąż jest na niego zły i porozmawiają następnego dnia.
    Jednak rano obaj byli tak skacowani i nieprzytomni, że zapomnieli o kłótni i udawali, że nic się nie stało. Ale zarówno Tom, jak i Harrison, dobrze wiedzieli, że nie będą mogli wrócić do normalności, kiedy nieporozumienie wciąż gdzieś będzie wisiało w powietrzu.
     Holland, nawet gdyby chciał, nie miał możliwości porozmawiać w cztery oczy z przyjacielem, ponieważ przez cały dzień mieli towarzystwo. Być może Zendaya i Jacob myśleli, że między nimi wszystko jest już w porządku, gdyż zachowywali się tak, jakby kłótnia z poprzedniego wieczoru była już tylko wspomnieniem. Dopiero wieczorem, po całym dniu spędzonym na stoku, kiedy wrócili do pokoju hotelowego, by odpocząć przed kolacją w restauracji, Tom zagadnął przyjaciela:
     - Stary, chcę wyjaśnić tę sytuację z wczoraj.
     Harrison leżał wyciągnięty na łóżku, a Tom przysiadł na skraju swojego. Również był zmęczony, ale nie mógł stracić kolejnej szansy na rozmowę.
     - Mnie też to nie daje spokoju - przyznał Haz i usiadł na pościeli. - Trochę mnie poniosło, nie powinienem się tak unosić, ale naprawdę wkurza mnie, że ciągle nawijasz o Angelinie. Jakbyś miał piętnaście lat i to twoja pierwsza miłość.
     - Rozumiem cię, ale jesteś moim przyjacielem i miałem nadzieję, że mogę liczyć na ciebie nawet wtedy, kiedy będę na maksa wkurzający. - Nie chciał dogryzać Harrisonowi, ale nie mógł się powstrzymać po tym, co usłyszał. 
     Podoba mu się dziewczyna i nie może o tym pogadać z przyjacielem, bo jego to denerwuje? To co to był za przyjaciel? Z kim w takim razie może rozmawiać o swoich wątpliwościach?
     - Gadasz o niej na okrągło - odpowiedział. - Najpierw się kłócicie nie wiadomo o co, potem zastanawiasz się, czy powinieneś się do niej odezwać po tym, jak inna gorąca laska wrzuciła jakieś zdjęcie do internetu, na którym stoicie blisko siebie... Nie gadasz z Angeliną od kilku dni, bo co? Bo się boisz, że coś mogła źle zrozumieć? - Harrison podniósł głos i wstał z łóżka. - To jej wszystko wyjaśnij! Stary! Naprawdę zachowujesz się jakbyś miał piętnaście lat!
     - Dobrze wiesz, że nie jestem taki jak ty - odparł złośliwie. Haz zaczął krążyć po pokoju, co oznaczało, że jest naprawdę wkurzony. 
     - To znaczy jaki nie jesteś? - zapytał, patrząc mu w oczy.
     - Dla ciebie liczy się laska tylko na jedną noc. Nie potrafisz stworzyć dłuższego związku, bo nie przywiązujesz się do tych dziewczyn, nie starasz się ich lepiej poznać... Może nie idziesz z każdą do łóżka, bo nie każda się na to godzi, ale czy z którąś utrzymujesz kontakt po miesiącu? Piszesz albo dzwonisz do nich, by porozmawiać?
     - Widocznie nie znalazłem jeszcze odpowiedniej dziewczyny dla siebie - odparł przez zęby. - Ale dla ciebie Angelina to chyba ta jedyna, co? Skoro tak bardzo się nią interesujesz, że boisz się wyjaśnić jej sytuację z tym przeklętym zdjęciem.
     - To zupełnie... - zaczął Tom, ale Osterfield nie dał mu dokończyć.
     - Co z tego, że to inna sytuacja?! - Harrison znowu podniósł głos. - Ty mówisz o jednym, ja o czymś innym! Jak mamy się dogadać, skoro nie potrafisz się przyznać, że nie radzisz sobie ze swoimi uczuciami!
     - Co?
     Nie radzi sobie z uczuciami? Zupełnie nie rozumiał, o czym Harrison mówi i nawet nie wiedział, czy zdołają sobie wszystko wyjaśnić, skoro po dziesięciu minutach rozmowy, nadal nie doszli do porozumienia. Ale nie wyjdą stąd, dopóki wszystko nie zostanie wyjaśnione. Postanowił to sobie od razu, kiedy przekroczyli próg pokoju.
     Mogą nawet nie jeść kolacji, najwyżej zamówią sobie jedzenie do pokoju. 
     - Dobrze - westchnął Harrison po chwili ciszy. - Zacznijmy od początku. - Usiadł z powrotem na łóżku naprzeciw Toma i popatrzył mu w oczy. - Angelina Russo podoba ci się odkąd zaczęliście ze sobą rozmawiać. Zbliżyliście się do siebie i spodobała ci się. Ale ona ma ze sobą problemy, więc jesteś bardzo ostrożny. Przez ciebie nawet wpadła w atak paniki, kiedy powiedziałeś jej, że wyjeżdżasz do Europy. I właśnie przez te wyrzuty sumienia boisz się popełnić jakikolwiek błąd, oby tylko znowu jej nie zaszkodzić. Dlatego nie potrafisz sam podejmować decyzji. Ze strachu o nią. Ale wiesz co ci powiem? - zapytał nagle, co kompletnie Toma zaskoczyło. Nie zdążył odpowiedzieć, kiedy Harrison znowu się odezwał: - Jeśli naprawdę ci na niej zależy, będziesz z nią po prostu szczery i będziesz pozwalał sobie na popełnianie tych błędów. Bo takie właśnie jest życie. Jest przepełnione błędami; twoimi i innych ludzi. Ona też nie jest idealna. Będziecie się kłócić, przepraszać... Ale jeśli będziecie szczerzy wobec siebie, będziecie szczęśliwi. 
     Tom nic nie powiedział. Musiał wszystko przeanalizować w głowie i po chwili doszedł do wniosku, że Harrison ma rację. Dopiero teraz dostrzegł, że naprawdę bał się zrobić Angelinie krzywdę, nie chciał wpędzić jej w depresję, żeby przez niego nie cierpiała. 
     - Właśnie dlatego pytasz mnie ciągle o radę, żeby nie podjąć złej decyzji - dodał Haz, wypowiadając na głos jego myśli. - Nie powinieneś robić tego, co ja ci powiem, sam musisz popełniać błędy i wszystko naprawiać.
     - Stary... - Tom nie wiedział, co powinien teraz powiedzieć. Zmierzył się z prawdą i zabrakło mu słów, by wyrazić wdzięczność przyjacielowi za to, że wreszcie mu to uświadomił. Pozwolił mu zderzyć się z rzeczywistością. - Nie wiem, co mam ci na to powiedzieć... Jestem beznadziejny...
     - Och, przestań - machnął ręką. - Weź się w garść i nie użalaj się nad sobą.
     - Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to wszystko tak wygląda.
     Zrozumiał, że do tej pory był słaby i nie chcąc popełnić żadnego błędu, pytał o radę przyjaciela, żeby móc później zrzucić winę na niego. Wiedział, że musi już z tym skończyć i zacząć polegać tylko i wyłącznie na sobie. A jeśli popełniłby jakiś błąd, tylko on powinien próbować to wyjaśnić, a nie Harrison. On był jego przyjacielem, ale to nie znaczy, że miał rozwiązywać jego problemy i naprawiać błędy.
     Odetchnął z ulgą, że wreszcie wyjaśnił sobie z Osterfieldem kwestię jego awersji do Angeliny. Teraz pozostało poruszyć temat numer dwa.
     - Jeśli chodzi o ciebie - zaczął Tom, chcąc zmienić temat, ale Harrison go uprzedził.
     - Wiem, o co ci chodzi. - Haz wstał z łóżka i znowu zaczął chodzić po pomieszczeniu. - Ale ja nie znalazłem jeszcze dziewczyny, w której zakochałbym się od pierwszego wejrzenia. 
     - To nie znaczy, że przy drugim spotkaniu między wami nie zaiskrzy. Uważam, że powinieneś spróbować spotkać się z którąś z tych dziewczyn kolejny raz, żeby się przekonać, czy naprawdę między wami nic nie będzie.
     Tom starał się mówić spokojnie, nie chcąc doprowadzić do kolejnej sprzeczki, ale Harrison nawet nie zdenerwował się, kiedy Holland udzielił mu swojej rady.
     - Spróbuję - powiedział tylko, kończąc na tym dyskusję. Zgarnął ręcznik z łóżka i ruszył do pod prysznic.
     Kłótnia była zażegnana, topór wojenny zakopany i mogli wreszcie rozmawiać swobodnie jak dawniej.

*

     Od rozmowy z Harrisonem minęły dwa dni i w ciągu tego czasu Tom nie poruszał już tematu Angeliny, żeby nie denerwować już przyjaciela i nie doprowadzić do kolejnej niepotrzebnej kłótni. Do Russo się nie odezwał. Nie mógł się na to zdobyć i w głębi serca miał nadzieję, że może ona pierwsza wyciągnie rękę. Oznaczałoby to, że za nim tęskni i wciąż traktuje go poważnie. Ale przecież ona mogłaby pomyśleć tak samo. A to z kolei nie przyszło mu do głowy. 
     Znowu siedzieli wszyscy w hotelowym barze i rozmawiali na przeróżne tematy, kiedy Tom przeglądał media społecznościowe. Nagle natknął się na zdjęcie, które opublikował Robert Downey Jr. Byli na nim wszyscy: Robert, Susan, Anthony, Ann, Joe, Pooja, a także Amelia i Angelina. Jednak fotografia przedstawiała także dwie inne osoby, które skądś kojarzył. Downey dodał opis do zdjęcia a także oznaczył wszystkie osoby. Okazało się, że dwóch mężczyzn, jeden z nich stał uśmiechnięty obok Amelii i trzymał dłoń na jej ramieniu, to Timothy Grandaneros, a drugi, tak samo uśmiechnięty, stał bardzo blisko Angeliny i widać było, że obejmuje ją w talii - był to Brandon Flynn. Dziewczyna wyglądała na zachwyconą towarzystwem i tak też wynikało z opisu do zdjęcia: NAJLEPSZE DOŚWIADCZENIE W NASZYM ŻYCIU! LEKCJA NURKOWANIA W OCEANIE W DOBOROWYM TOWARZYSTWIE! NA PEWNO TO POWTÓRZYMY!
     Tom nigdy chyba nie czuł takiej złości.
     Więc ona dobrze się bawiła w towarzystwie innego faceta i wcale nie była zazdrosna o zdjęcie, które wrzuciła Laura! A on myślał, że mógł ją w jakiś sposób zranić, a tymczasem, ona spędzała niezapomniane chwile u boku Brandona Flynna. Nurkowanie! To na pewno wspaniałe przeżycie. Szkoda tylko, że nic mu o tym nie powiedziała, a przecież miała dzwonić i oczekiwała, że on będzie jej wysyłał wiadomości oraz dzwonił. Tymczasem Angelina wcale o nim nie myślała!
     Był tak wściekły, że od razu wychylił szklankę wypełnioną whisky, którą w tej chwili postawił przed nim kelner. 
     - Wszystko dobrze, stary? - zapytał Harrison, który zajmował fotel obok niego. W odpowiedzi tylko pokiwał głową.
     - Muszę zadzwonić - dodał i wyszedł z baru. Stanął w korytarzu przy windach, gdzie mógł spokojnie rozmawiać i wybrał numer Angeliny.
     Nawet nie wiedział, która godzina jest w miejscu, w którym przebywa dziewczyna, ale był tak zdenerwowany, że zupełnie się tym nie przejmował. 
     - Cześć, Tom - odezwała się po kilku sygnałach, a złość jeszcze w nim wzrosła.
     Była taka radosna! Ciekawe dlaczego?!
     - Co słychać? - zapytał przez zaciśnięte zęby. Nie chciał od razu na nią krzyczeć. 
     Może nie odzywała się do niego, bo miała problemy z telefonem? Może nie miała zasięgu? Może Brandon nie chciał, żeby do niego dzwoniła?
     Stop! Nie może wyobrażać sobie jakichś niestworzonych historii, kiedy nic sobie nie wyjaśnili. Nie chce się z nią pokłócić tak, jak z Harrisonem. Zwłaszcza, że byli od siebie oddaleni o tysiące kilometrów i nie mogliby od razu wszystkiego sobie wyjaśnić. Harrison był na miejscu, mógł w każdej chwili z nim porozmawiać. A z Angeliną nie. Dlatego zdecydował się na spokój. 
     - Wszystko w porządku - odpowiedziała dziewczyna. - To wspaniałe miejsce. Ciągle jest piękna pogoda, mamy dużo atrakcji i na pewno będzie mi żal opuszczać to miejsce.
     A więc będą rozmawiać o pogodzie?! 
     - Widziałem zdjęcie, które wrzucił Robert. To z nurkowania. Widać, że masz dobre towarzystwo.
     - Masz do mnie pretensje o zdjęcie, kiedy sam wrzuciłeś podobne i nawet nie raczyłeś odezwać się do mnie przez prawie tydzień? - Angelina już nie ukrywała zdenerwowania pod maską uprzejmości. I bardzo dobrze. Powinni sobie wszystko wyjaśnić.
     - Ty też masz komórkę, też mogłaś napisać albo zadzwonić - odgryzł.
     - Obiecałeś, że będziesz mi wysyłał milion wiadomości dziennie - odpowiedziała.
     - Ty też masz komórkę, Angie - powtórzył. 
     Naprawdę będą się kłócić o to, kto powinien się odezwać? To przecież śmiechu warte.
     - Myślałam, że napiszesz, więc czekałam. Ale potem dodałeś to zdjęcie, na którym wyglądacie z Laurą jak zakochana para i byłam taka zła, że nie chciałam z tobą rozmawiać - powiedziała wreszcie Angelina i ucieszył się, że wreszcie coś się ruszyło. 
     - Domyśliłem się, że tak pomyślisz i dlatego bałem się odezwać. Wiedziałem, że może być ci przykro i miałem nadzieję, że sama zrozumiesz, że to był przypadek, absolutnie nic mnie z Laurą nie łączy. No i czekałem aż ci przejdzie i ty napiszesz - wyjaśnił spokojnie. - Ale widzę, że świetnie się bawisz. Towarzystwo Flynna ci odpowiada - dodał zaczepnym tonem. 
     - Miałam płakać w poduszkę, bo ty dobrze się bawisz z piękną aktorką? - zapytała i usłyszał w jej głosie wściekłość. - Tak, Brandon jest bardzo miły i bardzo go lubię. 
     - To świetnie! Nurkowanie to bardzo romantyczna randka! 
     - A żebyś wiedział! - wrzasnęła do słuchawki. - I przestań udawać, że jesteś taki zazdrosny! Gdyby ci na mnie zależało, to sam wyjaśniłbyś sytuację z tym zdjęciem, zamiast czekać, aż mi przejdzie!
     - Odwdzięczyłaś mi się tym samym! - Próbował mówić w miarę normalnie, żeby nie wzbudzić niepotrzebnego zainteresowania gości, którzy akurat przechodzili obok niego i udali się w stronę baru, ale chyba zauważyli, że jest podenerwowany, bo rzucili mu ukradkowe spojrzenia. Starał się nie zwracać na nich uwagi.
     - Nie wiedziałam, że Robert wrzuci to zdjęcie, ale wiesz co?! Cieszę się, że to zrobił, bo pewnie inaczej byś się nie odezwał! Może nawet po powrocie do Nowego Jorku nie utrzymywalibyśmy już ze sobą kontaktu!
     Zamurowało go to. 
     Angelina na pewno nie chciała tego powiedzieć. Przecież obiecali sobie, że po dwóch tygodniach rozłąki będą znowu razem. Na poważnie. On wciąż tego chciał. Po prostu był zdenerwowany...
     - Słucham? - Złość natychmiast z niego wyparowała, robiąc miejsce zdziwieniu i niepewności.
     - Nie chciałam tego powiedzieć - odezwała się spokojnie. - Byłam naprawdę smutna i zła, że się nie odzywasz. Spotkałam Brandona, kiedy byłyśmy z Amelią w barze, on przyleciał z Timothym. Amelia i on wpadli sobie w oko, więc spędzamy razem czas. Lubię Flynna, ale to wszystko - zamilkła, czekając na jego odpowiedź.
     - Przepraszam za to zdjęcie - powiedział. - Nie zwróciłem uwagi na to, jak Laura się do mnie przysunęła. Spędzamy tutaj czas w grupie, robimy wszystko razem. Laura jest moją koleżanką i nic nas nie łączy. 
     - Więc wszystko jest już okej? - zapytała.
     - Tak - odparł. - Opowiedz mi o tym nurkowaniu - dodał już w lepszym humorze.
     Kiedy Angelina zaczęła swoją opowieść, słuchał jej uważnie, zadając pytania i mocno angażując się w rozmowę. Potem on mówił o spędzaniu czasu na stoku i ich rozmowa przedłużyła się do godziny, a oni wciąż zaczynali nowe tematy. Nagle Tom usłyszał za plecami swoje imię:
     - Hej, Tommy! Mieliśmy iść do jacuzzi! Wzięłam dla nas ręczniki i szampana! 
     Zamarł z telefonem przy uchu i kiedy się obrócił, widział tylko plecy Laury Harrier oddalające się w głąb korytarza. Był w takim szoku, że nawet nie zorientował się, kiedy Angelina zamilkła i przestała opowiadać o tym, jakie mają jeszcze plany na ten tydzień, oprócz spróbowania wszystkich przysmaków w restauracji, która serwowała tradycyjne malediwskie potrawy.
     - Angie? - zapytał niepewnie, chcąc sprawdzić, że jego rozmówczyni wciąż jest po drugiej stronie. Miał ogromną nadzieję, że może Angelina nie słyszała tego, co mówiła Laura.
     - Jacuzzi z Harrier - powiedziała drżącym głosem. - Robisz mi wyrzuty, bo spędzam czas z Brandonem, Amelią i Timothym, ale jednocześnie nie masz nic przeciwko temu, żeby umawiać się z Laurą na kąpiel w jacuzzi z szampanem. 
     - To nie tak... - zaczął, ale Russo mu przerwała.
     - Mam cię zwyczajnie dosyć, Tom. Możesz już do mnie nie dzwonić i nie pisać. Możesz nawet nie istnieć. 
     Jedyne co usłyszał, po tych słowach, do dźwięk przerwanego połączenia. 

piątek, 23 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [33]

      Mówiąc sobie, że na pewno będzie śniła o Brandonie Flynnu, nie spodziewała się, że te sny będą takie rzeczywiste i że tak bardzo będą się jej podobały. Do tego stopnia, iż po przebudzeniu nie miała pewności, co tak naprawdę było snem, a co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, kiedy mężczyźni odprowadzili je pod samą willę. Nie to, żeby oczekiwała czegoś od Brandona kilka godzin po tym, kiedy się poznali, ale chyba w głębi serca liczyła na coś więcej niż tylko ten piękny, promienny uśmiech i "do zobaczenia" powiedziane tak obiecującym tonem, że już w sekundę po ich odejściu, nie mogła doczekać się następnego spotkania.
     Amelia leżała w swoim łóżku, które było ustawione niedaleko jej i sprawdzała coś na komórce, kiedy Angelina ruszyła do minibaru, aby wyjąć z niego dwie butelki wody; jedną z nich podała przyjaciółce, która uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
     - Liczyłam, że od razu będą chcieli umówić się na kolejne spotkanie. - Amelia powiedziała to, co tak gryzło Angelinę i cieszyła się, że dziewczyna poruszyła ten temat. 
     - Ja też - odpowiedziała. - Ale powiedzieli "do zobaczenia", więc jest jeszcze jakaś szansa - zauważyła.
     - Masz rację. Nie traćmy nadziei! - Amelia usiadła na łóżku i pociągnęła łyk wody z butelki. - Wiesz, nawet nie czuję się tak okropnie, jak się spodziewałam. Głowa boli mnie tylko trochę, bardziej dokuczają mi nogi po tym długim spacerze. Ale było warto! - klasnęła w dłonie i roześmiała się głośno. - Timothy jest najlepszym facetem, jakiego poznałam! I zaobserwował mnie na instagramie! To dzięki tobie i twojemu zdjęciu!
     Russo zupełnie zapomniała o poście, który umieściła na tym portalu społecznościowym, więc teraz sięgnęła po komórkę i włączyła instagram. Zauważyła, że przybyło jej prawie dwustu obserwujących, w tym Brandon Flynn oraz Timothy Granderos. Na widok tego pierwszego nazwiska poczuła jak jej serce zaczyna bić szybciej. Weszła na jego profil, by polubić kilka najnowszych zdjęć a także odwdzięczyła się obserwacją. To samo zrobiła w przypadku Granderosa. 
     Pod jej zdjęciem pojawiło się także kilka nowych komentarzy, wszystkie osoby pisały, że jest bardzo ładna, ma piękną sukienkę, a miejsce, w którym spędza wakacje jest cudowne. Chyba w głębi serca liczyła też, że i Brandon może skomentuje jej zdjęcie, ale on tylko zostawił od siebie serduszko. 
   Sprawdziła także czy nie ma jakichś nieodebranych połączeń lub wiadomości, ale nic nowego się nie pojawiło, więc już chciała odłożyć komórkę, kiedy telefon zasygnalizował powiadomienie z instagrama.

Wiadomość od: BRANDON FLYNN

HEJ! MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE CZUJESZ SIĘ TAK PASKUDNIE, ŻE MUSISZ SPAĆ CAŁY DZIEŃ.

     - Nie wierzę! - pisnęła podekscytowana, kiedy odczytała wiadomość. - Brandon do mnie napisał! - spojrzała na przyjaciółkę, a ta zakrztusiła się wodą.
     - Co?! - wystękała Amelia pomiędzy atakami kaszlu. Angelina pokazała jej wiadomość, aby udowodnić jej, że nie żartuje. - Odpisz mu!

Wiadomość do: BRANDON FLYNN

HEJ! NIE MA TAKIEJ TRAGEDII, SPODZIEWAŁAM SIĘ GORSZEGO BÓLU GŁOWY, ALE JEST CAŁKIEM NIEŹLE. A TY JAK SIĘ CZUJESZ?

     Pokazała Amelii wiadomość, którą chciała wysłać, a kiedy przyjaciółka uznała, że może być, wysłała ją do Flynna. Czekała w napięciu kilka minut, aż aktor wyświetli jej odpowiedź, a kiedy pokazało się powiadomienie, że teraz druga osoba coś pisze, spięła się jeszcze bardziej.
     Jeśli do niej napisał, to znaczy, że zrobiła na nim wrażenie. Napisał do niej zaraz następnego dnia po ich spotkaniu, więc może będzie chciał to powtórzyć? Miała tylko nadzieję, że nie będzie chciał spotkać się z nią w barze, że wymyśli coś innego, a nie pójdzie na łatwiznę.

Wiadomość od: BRANDON FLYNN

TROCHĘ SKACOWANY, ALE GOTOWY DO DZIAŁANIA! MOŻE CHCIAŁYBYŚCIE WYBRAĆ SIĘ Z NAMI, ŻEBY PONURKOWAĆ? 

     - Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę! - wykrzyknęła, nie mogąc się opanować i pokazała kolejną wiadomość Amelii, na co przyjaciółka zerwała się na równe nogi i kierując pod jej adresem różne groźby, kazała odpisać, że chętnie się z nimi wybiorą. Brandon odpisał po kilku minutach. - Za godzinę przyjdą pod naszą willę, a spod hotelu będzie ruszała łódź, która nas zabierze. To będzie najlepszy dzień w moim życiu!
     Amelia podzielała jej entuzjazm, więc nie przejmując się śniadaniem, zjadły po jednym bananie, który został im dostarczony poprzedniego dnia, kiedy poprosiły o drobną przekąskę i zabrały się za przygotowania.

*

     Kiedy rozległo się pukanie do drzwi ich willi, obie były już gotowe. Angelina włożyła na strój kąpielowy luźne szorty i białą koszulę, a do tego dobrała słomkowy kapelusz, a Amelia postawiła na luźną sukienkę plażową i także wzięła kapelusz. Usłyszawszy, że Brandon i Timothy już czekają na nie pod drzwiami, przejrzały się po raz ostatni w lustrze i uśmiechając się do siebie szeroko, razem otworzyły drzwi.
     - Cześć - powiedzieli równocześnie, uśmiechając się promiennie.
     Angelinie zmiękły kolana, ale zdołała odpowiedzieć na powitanie. Zamknęły drzwi na klucz i razem ruszyli w stronę hotelu. Po drodze mijali wille rodziców Angeliny, wuja oraz Roberta, ale wyglądało na to, że i tym razem nikogo nie ma w środku. Zapisała sobie w pamięci, że będzie musiała nawiązać ze starszym towarzystwem jakiś kontakt, bo przecież razem wyruszyli na te wakacje, a teraz wygląda to tak, jakby spędzali je oddzielnie.
     - Chyba nie gniewasz się, że do ciebie napisałem? - zagadnął Brandon. - Nie chciałbym się narzucać, ale pomyślałem, że nurkowanie ci się spodoba.
     - Bardziej byłabym zła, gdybyś tego nie zaproponował - odparła. - Robiłeś to już wcześniej?
     - Nie, ale Timothy nurkował kiedyś podczas wakacji w Australii i mówił, że to cudowne przeżycie.
     - W takim razie koniecznie muszę tego spróbować.
     Podróż do hotelu minęła im bardzo szybko. W recepcji zgłosili swoją chęć wypłynięcia łodzią, by ponurkować i recepcjonistka poinformowała ich, że zebrała się większa grupka chętnych i razem z nimi będzie dziesięć osób. Poprosiła ich, aby wyszli na taras i poczekali przy schodkach, aż przewodnik zaprosi ich do łodzi. 
     Kiedy wyszli na zewnątrz Angelina doznała szoku.
     - Wy też będziecie nurkować? - zapytała Anthony'ego, który stał wraz z resztą ich rodziny przy schodkach prowadzących do łodzi. 
     - Och! Angie, co za zbieg okoliczności! - odparła zadowolona Ann.
     - Ale będzie zabawa! - powiedział zadowolony Robert.
     - Może przedstawisz nam swoich kolegów? - zapytał Anthony, patrząc na nią znacząco.
     Dopiero teraz przypomniało jej się, że została zaproszona na tę atrakcję przez Brandona i w jego oczach musi to wyglądać zabawnie: Angelina zdziwiona, że widzi swoją rodzinę, chociaż przecież przylecieli w to miejsce jednym samolotem. Zrobiło jej się głupio i jednocześnie trochę spanikowała, gdyż przecież Robert wiedział, że Angelina coś czuje do Toma. Miała jednak nadzieję, że aktor nie da nic po sobie poznać, że coś mu nie pasuje. 
     Przedstawiła więc Anthony'ego, Ann, Joe, Pooję, Roberta oraz Susan mówiąc o nich jak o rodzinie rozbawionym Brandonowi oraz Timothy'emu. Towarzystwo od razu przypadło sobie do gustu, w końcu poprzedniego wieczoru Brandon zachwycał się jej ojcem, więc nie było innej opcji jak miłe rodzinne popołudnie spędzone na nurkowaniu.
     Miała tylko nadzieję, że rodzice nie odbiorą jej możliwości bycia bliżej Flynna, bo przecież o to jej chodziło.
     - Oby tylko ci starcy nie zabrali nam możliwości spędzenia miło czasu z tymi przystojniakami - powiedziała cicho Amelia, jakby czytając jej w myślach. - Ten przewodnik też jest niezłym ciachem, ale już jednego sobie upatrzyłam i jego chciałam się trzymać.
     Angelina zaśmiała się na jej słowa i rzuciła okiem na przewodnika, który akurat przywołał ich gestem dłoni do siebie i wskazał na najbliższą łódź.
     - Jestem Ari i będę z wami dzisiaj nurkować - powiedział niskim głosem. Miał na sobie tylko szorty, a jego wysportowane ciało miało kolor karmelowy. - Możecie już wsiadać do łodzi.
     Wchodzili po kolei, najpierw Ann, za nią Pooja, Angelina i Amelia, a mężczyźni za nimi. Usadowili się po obu stronach burt, tak, żeby obciążenie z jednej i drugiej strony było takie samo. Starsi usiedli z jednej strony, a Amelia, Timothy, Brandon i Angelina z drugiej. Russo czuła, że udo Brandona jest bardzo blisko jej i nie mogła się powstrzymać, by na niego nie spojrzeć z uśmiechem.
     - Nie mogę się doczekać - powiedział odwzajemniając gest.
     - Ja też - odparła.
     Zerknęła na Roberta i zauważyła, że posłał jej wymowne spojrzenie, ale udawała, że nie wie, o co może mu chodzić, więc odwróciła wzrok. Po jej prawej stronie Amelia śmiała się z czegoś, co powiedział jej Timothy i poczuła, że przyjaciółka łapie ją za nadgarstek. Była wniebowzięta i tym gestem dziękowała jej, że zgodziła się przyjąć zaproszenie Flynna. 
     Płynęli około piętnastu minut, aż Ari zatrzymał łódź i kazał im włożyć płetwy do nurkowania, gogle oraz małe butle z tlenem, które były wyjątkowo ciężkie, mimo małych rozmiarów. Wszystko znaleźli w wielkiej skrzyni, którą Ari wyciągnął na środek pokładu i poinformował ich, że wszystko jest świeżo zdezynfekowane, a rurki do tlenu zapakowane w folię ochronną. Anthony oraz Ann całkiem sprawnie założyli swoje nowe uniformy, co zdziwiło Angelinę, ponieważ nigdy nie mówili jej, że kiedyś nurkowali. To samo Joe i Pooja. Robert z Susan radzili sobie równie sprawnie, ale Ari musiał udzielić im kilku rad, gdyż na początku źle założyli swoje butle z tlenem. Timothy, jako że wcześniej już nurkował, wszystko sprawnie wsunął na siebie i teraz pomagał Amelii. Jej oraz Brandonowi Ari musiał wytłumaczyć wszystko od początku. 
     Russo nie spodziewała się, że ze wskazówkami Ari'ego tak dobrze pójdzie jej założenie płetw, gogli i tych wszystkich rzeczy, które były niezbędne do nurkowania i czuła się dumna z samej siebie, że nie zbłaźniła się przy Brandonie. 
     - Dobrze! - krzyknął Ari, który także był już gotowy. - Teraz będziemy schodzić do wody. Nie oddalajcie się od grupy, żebyśmy nie musieli was szukać. Możecie odpływać parę metrów dalej, ale żebyście byli w zasięgu wzroku. Woda jest przejrzysta, więc nie musicie się martwić, że ktoś się zgubi. Dobierzcie się w pary, możecie trzymać się za ręce, jeśli robicie to po raz pierwszy, będziecie się czuć bezpieczniej.
     - Możemy spotkać tam jakieś niebezpieczne zwierzęta? - zapytał Robert, trochę z obawą.
     - Rekiny nie pojawiają się tutaj zbyt często, jest tu dla nich za płytko - wyjaśnił Ari. - Mogą pojawić się żółwie i kolorowe rybki. Ale pod żadnym pozorem nie starajcie się ich dotknąć. To jest ich dom i muszą czuć się tutaj bezpiecznie. Jesteśmy intruzami w  ich świecie i przyszliśmy tu tylko po to, żeby pooglądać, jak mieszkają.
     Angelina pomyślała, że Ari bardzo ładnie to wszystko powiedział i ucieszyła się, że zaznaczył, iż nie powinni próbować złapać lub dotykać podwodnych zwierząt. Przewodnik kazał im się teraz ustawić w kolejce, a on ostatni zanurkuje. Polecił także, aby przed skokiem do wody złapać za rękę swoją parę, aby ewentualnie rozdzielić się dopiero pod wodą. Amelia, która stanęła w parze z Timothym odwróciła się do niej na sekundę i puściła jej oczko, co Angelina zrozumiała jako sygnał, że wcale nie zamierza puszczać ręki swojego partnera.
     Nurkowali po kolei, najpierw Joe z Pooją, potem Robert i Susan, Anthony oraz Ann, następnie Amelia i Timothy a potem Angelina i Brandon. Kiedy usiedli tyłem do wody, chłopak chwycił jej dłoń i poczuła, jak pociąga ją za sobą, a chwilę później znaleźli się pod wodą.
     Na początku miała zamknięte oczy, ale za chwilę odważyła się je otworzyć i to, co ujrzała zaparło jej dech w piersi. Poczuła, że mogłaby codziennie nurkować w Oceanie Indyjskim.

*

     To było najpiękniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyła i poczuła ukłucie tęsknoty, kiedy zobaczyła, że Ari nadaje sygnał, iż muszą już wychodzić z wody. Brandon cały czas trzymał ją za rękę, a teraz czuła, że ciągnie ją za sobą ku górze. W myślach pożegnała cały podwodny świat, którego przez chwilę była częścią i posłusznie wypłynęła na powierzchnię.
     Pomogli sobie wzajemnie wdrapać się na pokład i zdjęli z siebie cały sprzęt do nurkowania, umieszczając go z powrotem w skrzyni. Po minach towarzyszy mogła się domyślić, że pomysł na nurkowanie z przewodnikiem był najlepszą decyzją w ich życiu i będą chcieli to powtórzyć. Nie myliła się, ponieważ Susan zaraz zapytała Ari'ego, kiedy teraz będzie możliwość wybrania się z nim w to miejsce. 
     - Jest teraz bardzo dużo chętnych - przyznał. - Ale jeśli zapiszecie się od razu, większą grupą, to bardzo prawdopodobne, że jeszcze w tym tygodniu będziemy mogli wypłynąć. Może niekoniecznie w to samo miejsce. Możemy wybrać się na oglądanie Fish Head.
     - Piszemy się na to! - odparł od razu Joe. - Zarezerwujemy termin jak tylko dotrzemy do hotelu.
     Droga powrotna minęła im znacznie szybciej, a po wyjściu z łodzi, Joe z Anthonym poszli za Arim, aby zapisać się na termin zwiedzania rafy Fish Head. Susan, Ann oraz Pooja oznajmiły, że idą do baru, by się czegoś napić, więc Brandon, Angelina, Amelia, Timothy i Robert poszli zająć leżaki, które zostały ustawione na tarasie. 
     - Mogę cię prosić na słówko? - zapytał nagle Robert, zaskakując tym Angelinę. 
     - Jasne - odpowiedziała i zaproponowała, by przeszli się kawałek wzdłuż pomostu. - O co chodzi?
     - Już przeszło ci z Hollandem? - Miał trochę zaczepny ton, który od razu jej się nie spodobał. Zwiastował kłótnię, której chciała za wszelką cenę uniknąć.
     - Nie wiem, o czym mówisz - odparła wymijająco. 
     - Jeszcze chwilę temu wzdychałaś do Spider-Mana, a teraz robisz sarnie oczy do faceta z ładnym uśmiechem. Szybko zmieniasz zdanie. Najpierw Centineo, potem Holland, a teraz Flynn?
     - Szczerze mówiąc, to nie jest twoja sprawa, do kogo robię sarnie oczy - odpowiedziała kpiąco. - Nie mam dwunastu lat i nie potrzebuję tego, żebyś zwracał mi uwagę, kiedy moje zachowanie może być nieodpowiednie. Jesteś moim przyjacielem, ale nie przesadzaj.
     Była zdenerwowana, ale nie chciała kłócić się z Robertem. To, że Brandon jej się podobał, nie znaczyło od razu, że Tom poszedł w odstawkę. Holland nie odzywał się do niej z jakiegoś powodu, więc dlaczego nie miałaby znaleźć sobie towarzystwa w obcym miejscu? I to do tego w swoim wieku? Nie będzie przecież płakać w poduszkę tylko dlatego, że facet, z którym się spotykała, nie odezwał się do niej. Lily miała rację i tego powinna się trzymać - żadnego użalania się nad sobą i ciągłego patrzenia w telefon, czekając nie wiadomo na co. Czas najwyższy wziąć się w garść. Amelii spodobał się Timothy i jeśli to oznaczało, że miałaby spotykać się z Brandonem tylko dlatego, żeby ona była szczęśliwa, to gotowa była się poświęcić. 
     Zresztą... nie była w związku z Tomem, więc mogła robić, co jej się podobało.
     - Jako twój przyjaciel mówię ci, żebyś nie szukała sobie przelotnych romansów, kiedy pod nosem masz kogoś takiego jak Holland - powiedział Robert, wyrywając ją z zamyślenia. 
     Czy naprawdę pomyślała, że wolno jej romansować z Brandonem, bo nie była w prawdziwym związku z Brytyjczykiem? Czy przypadkiem nie znaczyło to, że łamie zasady, które sama sobie ustaliła?
     - Tak się składa, że Tom spędza swój urlop w Austrii ze swoimi znajomymi. A sądząc po zdjęciach, które wrzuca on i Zendaya, to doskonale się bawi w towarzystwie pięknej Laury Harrier i jakoś nie wykazuje chęci, żeby się ze mną skontaktować - powiedziała już mocno wkurzona. 
     - Chyba nie sądzisz, że coś go łączy z Laurą? - zapytał, ale widać było, że go zaintrygowała.
     - Skąd mam wiedzieć, skoro mi nic nie powiedział, a na instagramie są takie zdjęcia, a nie inne. Chyba sam widziałeś - prychnęła. 
     Robert nie odpowiedział; zastanawiał się nad czymś intensywnie i miała wrażenie, że w pewnym momencie zapomniał o jej obecności. Po chwili spojrzał na nią i zakomunikował, że natychmiast zadzwoni do Toma i zażąda, aby mu wyjaśnił o co chodzi ze zdjęciem, na którym prawie przytula się do Laury.
     - Och! Nie zachowuj się jakbyś był jego ojcem! - oburzyła się. - To jest sprawa między nami i nie obraź się, ale to nie jest twój interes, Rob.
     - Chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie czułaś się dobrze po rozstaniu z Noah i moim obowiązkiem jest się o ciebie martwić - położył jej dłoń na ramieniu i uśmiechnął się lekko. Nie potrafiła się na niego złościć, więc zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła mocno.
     - Dziękuję ci, staruszku - zażartowała. - Jesteś najlepszym przyszywanym wujkiem, jaki mógłby mi się trafić. - Robert zaśmiał się w odpowiedzi. Odsunęła się od niego i dodała: - Ale nie możesz mnie pilnować na wakacjach. Podoba mi się Brandon, jest bardzo miły. A poza tym, Timothy wpadł w oko Amelii i muszę nawiązać kontakt z jego kumplem, żeby moja przyjaciółka miała wolną drogę do jego serca.

czwartek, 15 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [32]

 Wiadomość do: LILY ANDERSON

TOM NIE ODEZWAŁ SIĘ DO MNIE OD DWÓCH DNI. CO MAM ROBIĆ? WIDZIAŁAŚ RELACJE ZENDAYI I LAURY? BAWIĄ SIĘ DOSKONALE Z TOMEM I WIDAĆ, ŻE ON TEŻ JEST ZADOWOLONY. JESTEM WŚCIEKŁA, ALE TEŻ TROCHĘ SIĘ MARTWIĘ. 

Wiadomość od: LILY ANDERSON

SKORO SIĘ NIE ODZYWA, TO TY TEŻ GO OLEJ. JEŚLI NAPISZE ALBO ZADZWONI, DAJ MU DO ZROZUMIENIA, ŻE WIDZIAŁAŚ TO ZDJĘCIE. SKORO POWIEDZIAŁ, ŻE CHCE BYĆ Z TOBĄ NA POWAŻNIE, TO NIECH NIE ROBI CIĘ W BALONA. NO I TY TEŻ POWINNAŚ COŚ W KOŃCU DODAĆ NA INSTAGRAMA! JESTEŚ PIĘKNA! WRZUĆ JAKIEŚ ZDJĘCIE Z AMELIĄ, ŻEBY BYŁO WIDAĆ, JAK DOBRZE SIĘ BAWISZ! NIE ZACHOWUJ SIĘ, JAKBYŚ MIAŁA ŻAŁOBĘ, A TOM BYŁ JEDYNYM FACETEM NA ZIEMI!

Wiadomość do: LILY ANDERSON

CHYBA MASZ RACJĘ... TAK WŁAŚNIE ZROBIĘ! ZARAZ ZOBACZY JAK FANTASTYCZNIE SIĘ BAWIĘ NA MALEDIWACH! 

     Angelina wychodziła ze skóry, kiedy przez dwa dni Tom ani razu nie zadzwonił do niej ani nie wysłał żadnej wiadomości. Jednocześnie była zła i zmartwiona, bo nie wiedziała, co teraz jest między nimi. Obiecywali sobie, że po powrocie do Nowego Jorku będą prawdziwą parą, a tu nagle kontakt jakby się urwał. 
     Rady Lily były bardzo przydatne, pocieszała ją, że wszystko będzie dobrze, że skoro Tom się nie odzywa, to może mieć problem z telefonem i ona chwytała się jej słów jak koła ratunkowego. Jednak takie milczenie pomieszane z filmikami Zendayi, które widziała na instagramie wcale jej nie pocieszały. 
     Relacja z wypadu na stok narciarski, gdzie widać było, że wszyscy tam doskonale się bawią, łącznie z Tomem, obok którego ciągle pojawiała się Laura Harrier, uroczo wyglądająca w swoim stroju narciarskim. Relacja z hotelowego baru, gdzie wszyscy wznosili do toastu kieliszki: Tom w marynarce i czarnej koszulce, a obok niego Laura Harrier w krótkiej złotej sukience, która idealnie do niej pasowała. Zdjęcie z fanem i tu znowu Laura obok Toma. 
     Wszędzie Laura... 
     Jakby we dwójkę wybrali się do Austrii, by spędzić romantyczne dwa tygodnie w górach...
     Amelia, choć nie znała całej historii, również wspierała Angelinę i dawała rady od siebie. Jej zdanie było bardzo podobne do opinii Lily, więc zdecydowała, że wreszcie weźmie się w garść, zapomni na chwilę o Tomie i będzie się dobrze bawić.
     - Idziemy do baru na sąsiedniej wyspie - zakomunikowała, kiedy wieczorem szykowały się do wyjścia na kolację. I tak miały wybrać się do którejś z restauracji, więc po posiłku mogłyby wybrać się na drinka. - I jak się wystroimy, zrobimy sobie zdjęcie i wstawię je na instagrama.
     - Nareszcie! - Amelia była zachwycona. - Już dawno chciałam wrzucić jakieś selfie z tobą! Jednak, kiedy laska jest wkurzona na faceta, staje się zupełnie inną kobietą!
     Angelina zrobiła sobie lekki makijaż, włosy luźno opuściła na ramiona i stanęła przed szafą, nie wiedząc, co powinna włożyć. Amelia miała podobny problem, ale uporała się z nim szybciej, wkładając koszulową sukienkę przed kolano w kolorze pudrowego różu, przewiązaną w talii delikatnym złotym paskiem. Do tego dobrała małą brązową torebkę i delikatne sandałki. Teraz próbowała pomóc coś wybrać Angelinie. Po dłuższym czasie wybrały dla niej długą białą hiszpankę ozdobioną granatowymi i czerwonymi kwiatami. Miała długie rozcięcie, co eksponowało nogi dziewczyny, a kolor podkreślał opaleniznę, którą zdobyła dzięki wylegiwaniu się na słońcu. Dobrała do tego czerwoną torebkę na ramię i czerwone sandałki i wreszcie były gotowe do wyjścia. 
     Przed lustrem zrobiły jeszcze mnóstwo zdjęć i razem wybrały jedno, które Angelina wstawiła na swój profil na instagramie. Podpisały fotografię kilkoma słowami i mogły ruszyć na spacer na drugą wyspę.

*

     - Nie wiedziałam, że kuchnia orientalna może być taka pyszna - westchnęła Amelia, kiedy wreszcie opuściły restaurację i wchodziły do baru.
     Kolacja bardzo im smakowała i spędziły w restauracji znacznie więcej czasu, niż zamierzały. Skusiły się również na deser, ale podzieliły się nim, gdyż były tak najedzone, że gdyby tylko wcisnęły w siebie coś jeszcze, na pewno nie dałyby rady pójść jeszcze na drinka.
      Bar znajdował się w sąsiadującej z restauracją willi. Wnętrze było delikatnie oświetlone, ale tak, by goście nie wpadali na siebie. Barman stał za barem, przed ogromną ścianą z półkami, na których stały butelki z alkoholem oraz różnego rodzaju kieliszkami i szklankami. Z lewej strony od wejścia mieściły się loże, które w połowie były zajęte, a kelnerki w czarnych szortach i koszulach obsługiwały gości, roznosząc im napoje. Z prawej strony od wejścia mieścił się parkiet, na którym tańczyło kilka par, a pod ścianą, na podwyższeniu DJ puszczał muzykę.
     - Tu jest obłędnie! - jęknęła Amelia, kiedy zobaczyła, że parkiet rozciąga się także na nieosłoniony taras. Ogrodzony był natomiast barierkami, ale i tak widok był niesamowity.
     - Chodźmy zamówić coś do picia - zaproponowała Angelina i poszła za Amelią do baru. Zajęły miejsca na wysokich krzesłach i czekały, aż barman do nich podejdzie.
     - Witam piękne pani - przywitał je barman, obdarzając szerokim uśmiechem. Na plakietce miał wypisane imię Simon. - Co podać?
     Obie zamówiły na początek Aperol Spritz, gdyż nie zapoznały się do końca z kartą, a kiedy Simon podał im napoje, zdecydowały, że sprawdzą, jakie reakcje wzbudziło zdjęcie Angeliny na instagramie. 
     Do tej pory miała około pięciu tysięcy obserwatorów, ale nie przywiązywała do tego wagi. Wśród osób, które ją śledziły było sporo znanych gwiazd, które znała tylko dzięki swojemu ojcu oraz Robertowi, ale nie przeszkadzało jej, że dzięki nim zrobiło się o niej trochę głośno. Tak naprawdę była im za to wdzięczna, bo jeśli chciała się wybić w branży filmowej, ktoś musiał jej w tym pomóc, sama by nie dała sobie z tym rady.
     - Masz już sto dwadzieścia serduszek, a dodałyśmy to zdjęcie jakieś dwie godziny temu! - zawołała Amelia, zachwycona. - I piętnaście komentarzy! Super! Ale komentarzy raczej się nie czyta...
     - Dlaczego? - zapytała zdziwiona. Była zdania, że jeśli chce się pokazać, jak sławnej osobie zależy na fanach, należy odpisywać przynajmniej na część komentarzy pod zdjęciami. 
     - Nie zawsze są pozytywne. A jeśli ktoś ma słabszą psychikę, to te negatywne opinie mogą obniżyć samoocenę.
     - I tak chcę przeczytać. Zrobiłabym to prędzej czy później - przyznała i kliknęła w komentarze, a Amelia zaglądała jej przez ramię.

PIĘKNA SUKIENKA! JESTEM ZACHWYCONA! 

DLACZEGO ANTHONY RUSSO TAK UKRYWA SWOJĄ CÓRKĘ? PRZECIEŻ TO PIĘKNOŚĆ!

ZAZDROSZCZĘ WAKACJI! PIĘKNE MIEJSCE I PIĘKNE KOBIETY!

WYB IERAM SIĘ TAM W PRZYSZŁYM MIESIĄCU! PO TAKIM ZDJĘCIU CHCĘ TAM BYĆ JAK NAJSZYBCIEJ!

JAK DŁUGO TAM BĘDZIECIE? MAM NADZIEJĘ, ŻE WAS SPOTKAM!

     - Widzisz, na razie nie ma żadnych złych opinii - powiedziała Angelina, kiedy przebrnęły przez wszystkie komentarze, dając każdemu serduszko. - Zobaczmy teraz, kto polubił moje zdjęcie.
     - Mnóstwo sławnych osób - mruknęła Amelia. - Zendaya, Batalon, Osterfield, Centineo - mruczała pod nosem nazwiska osób, które zostawiły serduszka, a Angelina przyłapała się na tym, że czeka na to jedno nazwisko... - Holland! Super!
     Poczuła satysfakcję, że Tom widział jej zdjęcie. Wiedział, że dobrze się bawi bez niego i miała nadzieję, że teraz żałuje, iż jeszcze się do niej nie odezwał. 
     - Zazdroszczę ci, że Holland cię obserwuje - powiedziała Amelia, sącząc swój napój. - Co prawda znamy się przelotnie i mówimy sobie "cześć", ale oddałabym życie, gdyby dał mi follow na insta.
     - Och, daj spokój - machnęła ręką, starając się ukryć zdenerwowanie. Miała nadzieję, że Amelia zaraz zmieni temat i nie będą musiały dłużej rozmawiać o Tomie. - Oznaczyłam cię na tym zdjęciu, więc na pewno przybędzie ci obserwatorów i może nawet Holland. 
     Przyjaciółka natychmiast sięgnęła po komórkę i zaczęła sprawdzać powiadomienia na instagramie, a Angelina skorzystała z okazji, by zajrzeć do swojego telefonu, czy może przypadkiem Tom nie wysłał jej żadnej wiadomości, ale się rozczarowała. Za to Robert zostawił komentarz pod jej zdjęciem:

WSPANIAŁE MIEJSCE I WSPANIALI LUDZIE! Z CAŁEGO SERCA POLECAM TO MIEJSCE! A OBIE PANIE ZE ZDJĘCIA SĄ WOLNE!

     Angelina zaśmiała się pod nosem, gdy przeczytała komentarz i pokazała go Amelii, a ta zakryła usta z wrażenia.
     - Mam nadzieję, że teraz nie posypią się jakieś chore komentarze - powiedziała.
     - No co ty, przecież widać od razu, że Downey tylko żartuje. Nie masz się o co martwić - uspokoiła ją. - A jak tam twoje konto? Masz więcej obserwujących?
     - A żebyś wiedziała! - odparła zadowolona. - Aż pięćdziesiąt osób więcej! Wielkie dzięki za to oznaczenie mnie. - Nagle Amelia zamilkła i tylko uśmiechała się od ucha do ucha.
     - Co? - zapytała Angelina, zupełnie nie rozumiejąc zmiany w zachowaniu dziewczyny.
     - Przy drugim końcu baru siedzą dwaj faceci i cały czas na nas patrzą. Co chwila zerkają w telefon, więc pewnie i oni śledzą cię na instagramie - powiedziała. 
      Angelina odwróciła głowę i zobaczyła, że faktycznie: dwóch przystojnych mężczyzn zerka co chwila w ich stronę. Kiedy zorientowali się, że dostrzegły, iż są obserwowane, wzięli swoje szklanki wypełnione najprawdopodobniej whisky i podeszli w ich stronę. Amelia momentalnie się wyprostowała, a Angelina poczuła przyjemną falę podniecenia, że może spodobała się któremuś z mężczyzn.
     Kiedy się zbliżyli, do Russo dotarło, że skądś ich kojarzy. Pierwszy z nich, wysoki szatyn z lekko kręconymi włosami wyglądał bardzo znajomo. Drugi był trochę niższy z ciemnymi włosami też z kimś się Angelinie kojarzył. Obaj szczerzyli się serdecznie, ale dziewczyna za nic w świecie nie mogła ich sobie przypomnieć.
     - Cześć - powiedział ten wyższy, a jego uśmiech zwalił Russo z nóg. 
     - Hej - odpowiedziała zachwycona Amelia i Angelina była jej wdzięczna za to, że chociaż ona była zawsze przytomna. 
     - Nie wiedziałem, że Anthony Russo spędza wakacje na Malediwach z rodziną - odezwał się ten drugi. Jego uśmiech również był powalający, ale Angelina widziała tylko tego wyższego.
     - Przyjechaliśmy w poniedziałek - wydusiła z siebie wreszcie. Czuła, że z każdą minutą robi się coraz bardziej czerwona i dziękowała Bogu, że w pomieszczeniu panował półmrok. Co się z nią działo?!
     - Ja jestem Brandon, a to Timothy - powiedział przystojniak z tym cudnym uśmiechem i wyciągnął rękę, którą delikatnie ujęła. Czyżby jej się wydawało, czy jej ciało przeszył prąd w momencie, kiedy ich dłonie się zetknęły?
      - No jasne, znamy was z serialu "Trzynaście powodów", prawda, Angie? - Amelia przedstawiła się mężczyznom.
     - Tak, oczywiście.
     Głupio jej było przyznać, że dopiero, kiedy podali swoje imiona, a Amelia podała nazwę serialu, w którym grali, Angelina dopiero skojarzyła, że podeszli do nich Brandon Flynn oraz Timothy Granaderos. Według niej, Brandon miał najpiękniejszy i najseksowniejszy uśmiech na całym świecie i dziwiła się sobie, że nie rozpoznała go od razu.
     - Może się przysiądziecie? - zaproponowała, mając nadzieję, że się zgodzą. - Albo zajmiemy którąś lożę?
     Brandon i Timothy przystali na jej propozycję, a Amelia była w siódmym niebie. Co chwila posyłała jej szeroki uśmiech, za każdym razem, gdy Timothy coś do niej powiedział. Widać było, że wpadła mu w oko i miała nadzieję, że będą jak najdłużej cieszyć się swoim towarzystwem. 
     - Dawno przyjechaliście? - zapytała Angelina Brandona, kiedy zajęli już miejsca w loży. Amelia usiadła obok Timothy'ego, z którym wciąż dyskutowała na jakiś temat. Angelina była speszona, ale jednocześnie czuła potrzebę, by zrobić na Brandonie jak najlepsze wrażenie.
     - Wczoraj po południu - odpowiedział Flynn. - Ale byliśmy tak zmęczeni, że od razu poszliśmy spać. Dzisiaj odwiedziliśmy jedną z restauracji na tej wyspie, trochę pozwiedzaliśmy, odpoczęliśmy i wyszliśmy do baru.
     - Nam nie chciało się opuszczać domku - przyznała Russo. - Trochę się chyba rozleniwiłyśmy, bo nawet nic nie zwiedziłyśmy, odkąd tutaj dotarłyśmy. 
     - To nie spędzacie czasu z twoim tatą? - zdziwił się aktor.
     - Och! Nie! Amelia prawdopodobnie by mnie zabiła, gdybym powiedziała, że wolę z rodzicami zwiedzać zabytkowe miejsca, zamiast wyjść z nią na drinka - wyjaśniła, na co Brandon potaknął i oboje jednocześnie spojrzeli na Amelię. Wydawała się zachwycona nowym znajomym i Angelina w duchu dziękowała jej za to, że jest tak zwariowaną osobą: inaczej nie przyszłyby tu i nie poznałaby faceta, którego uśmiech będzie jej się śnił po nocach.
     - Przyjechałyście tutaj z twoimi rodzicami? - zapytał Brandon, pociągając łyk ze swojej szklanki. Kiedy odchodzili od baru, Amelia zamówiła im po jeszcze jednym Aperolu, którego Angelina jeszcze nie zaczęła, ale widziała, że przyjaciółka opróżniła swojego drinka do połowy. 
     - Z rodzicami, wujem i ciocią oraz z Robertem Downey Jr'em i Susan, jego żoną - wyjaśniła. - Można powiedzieć, że to rodzinny wyjazd.
     - A Amelia jest twoją kuzynką?
     - Nie, skądże! - zaśmiała się. - Jest moją przyjaciółką i była strasznie zapracowana, więc zaproponowałam jej odpoczynek w najpiękniejszym miejscu na ziemi. I chyba jej się tutaj podoba. - Ponownie zerknęła na przyjaciółkę i była pewna, że to będzie najlepszy wieczór w życiu Amelii. 
     - A tobie? - Brandon posłał jej lekki uśmiech, a ona zupełnie się rozpłynęła.
     - Teraz obie mamy ciekawe towarzystwo, więc myślę, że będzie lepiej niż się spodziewałam.
     W tej chwili poczuła, że mogłaby spędzić z Brandonem resztę wieczoru na rozmowie o niczym. Wciąż rozpoczynali nowe wątki, na temat jego życia, jego pracy, później Angelina opowiadała o sobie i liczyło się tylko to, żeby zrobić na Brandonie Flynn jak najlepsze wrażenie, nie przechwalając się przy tym. Chciała być z nim zupełnie szczera i mogłaby opowiedzieć mu o sobie wszystko, nie oczekując nic w zamian. 
     Widziała, że Amelia również jest zachwycona towarzystwem Timothy'ego i miała wrażenie, że mężczyźni także są zadowoleni z tego, że rozpoczęli z nimi rozmowę. Kelner donosił im kolejne drinki i już po jakimś czasie cała czwórka była nieźle wstawiona. Ale rozmowy się nie kończyły, wciąż pojawiały się nowe tematy i nic nie wskazywało na to, że ta znajomość urwie się po jednym wieczorze.

     - Chyba mam już dosyć alkoholu - powiedziała w pewnym momencie Amelia, kiedy przeprosiły chłopaków i udały się do łazienki. - Ale Timothy jest najlepszym facetem, jakiego w życiu poznałam.
     - Widzę, że jesteś zachwycona - zauważyła Angelina. Ona była w podobnym stanie, co przyjaciółka. Zajęły sąsiednie kabiny i rozmawiały teraz przez drzwi; oprócz nich w toalecie nie było nikogo, więc nie musiały przerywać rozmowy. - I już więcej nie piję, bo rano nie podniosę się z łóżka. 
     - Myślisz, że to jest ten moment, żeby się z nimi pożegnać? - zapytała Amelia niepewnie, kiedy wyszła z kabiny i myła ręce. Wyszły z toalety i dziewczyna zerknęła tęsknie w stronę loży, w której Brandon i Timothy o czymś rozmawiali, czekając, aż dziewczyny wrócą z łazienki. - Chyba trochę się boję, że widzimy ich pierwszy i ostatni raz.
     - Nie no... nawet tak nie mów! Chociaż ja też chyba się tego obawiam - przyznała. - Może powinnyśmy im zaproponować kolejne spotkanie? - podsunęła.
     - Oszalałaś! - uniosła się Amelia i przystanęła tak gwałtownie, że Angelina prawie na nią wpadła. Szły już w stronę loży, więc nie mogły dać po sobie poznać, że dyskutują na temat nowych przyjaciół, więc Amelia udawała, że poprawia sukienkę, a Angelina odgarnęła jej włosy z twarzy. - Nie możemy tego zrobić! To oni muszą wyjść z inicjatywą. Teraz powiemy, że się zbieramy, bo mamy dosyć alkoholu i jesteśmy już trochę zmęczone. Jeśli będą chcieli nas odprowadzić to super, ale nic nie wspominamy o drugim spotkaniu. Jasne?
     Angelina tylko kiwnęła głową na znak, że akceptuje wszystko, co przyjaciółka powiedziała i z uśmiechami ruszyły w stronę Brandona i Timothy'ego. 
     - Wiecie, my już będziemy się zbierać - powiedziała Amelia przepraszającym tonem. - Pójdziemy tylko uregulować rachunek. 
     Mężczyźni podnieśli się z kanapy i oznajmili, że też wychodzą.
     - Jutro chcemy jeszcze coś pozwiedzać - powiedział Brandon, kiedy zbliżyli się do baru i czekali na kelnera. 
     Angelina zapłaciła za siebie oraz Amelię, a Brandon uregulował rachunek swój i Granderosa, po czym cała czwórka wyszła na zewnątrz. Było już późno, grubo po drugiej w nocy, ale księżyc nad wyspą świecił tak jasno, że mieli wrażenie, iż jest wczesny wieczór. Zdecydowali, że nie będą korzystać z rowerów, tylko przejdą pieszo na swoją wyspę. Okazało się, że Timothy oraz Brandon wynajęli willę na tej samej wyspie co dziewczyny, więc Amelia prawie skakała z radości, mając świadomość, że to nie jest ich ostatni wspólny wieczór, gdyż szansa, że jeszcze się spotkają wynosiła niemal sto procent. Serce Angeliny również zabiło mocniej, kiedy dotarła do niej ta wiadomość i miała nadzieję, że jak najszybciej będzie mogła znowu zobaczyć uśmiech Brandona Flynna.
     - Więc jutro znowu wybieracie się na wycieczkę? - zagadnęła Angelina swojego towarzysza. Amelia i Timothy szli kilkanaście metrów przed nimi i również o czymś rozmawiali.
     - Tak, ale jeszcze nie wiem, co będziemy robić - odparł Brandon. - A jakie wy macie plany?
     - Pewnie odsypianie wieczoru i leczenie kaca. Jestem nieźle wstawiona. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak upiłam - zaśmiała się i dziękowała w duchu, że nie dostała ataku czkawki, bo chyba by się spaliła ze wstydu.
     - Och, nie przesadzaj - Brandon także się roześmiał. - Wyglądasz naprawdę dobrze.
     Angelina zbyła ten komentarz machnięciem ręki, nie chcąc przyznać przed samą sobą, że czeka na komplement od tego mężczyzny. Mógłby powiedzieć jej, że ładnie wygląda albo że ma ładne oczy. Albo i to, i to...
     - Kiedy zaczynasz kolejny semestr studiów? - zapytał, kiedy między nimi zapadła cisza.
     - Za trzy tygodnie. Mam jeszcze chwilę wolnego po powrocie do Nowego Jorku, ale tak naprawdę wtedy będę zajmować się załatwianiem wszelkich formalności, więc to żadna przerwa - wyjaśniła, ciesząc się, że Brandon przerwał jej te głupie rozmyślania. - W tym semestrze będziemy musieli nawiązać współpracę z jakimś studiem, więc całe szczęście, że mój tata i wuj zaczną pracę nad nowym filmem. 
     - Słyszałem zapowiedzi. Dwie produkcje z Tomem Hollandem, jestem bardzo ciekaw, co tym razem stworzą, bo on jest niezłym aktorem, a bracia Russo to jedni z najlepszych reżyserów, o jakich słyszałem - powiedział. - Powiedziałem coś nie tak?
     Angelina stanęła jak wryta, nie mogąc otrząsnąć się z szoku, jakiego doznała. 
     - Nie, wszystko w porządku - odparła pospiesznie i ruszyła obok Flynna, uśmiechając się lekko i kontynuując rozpoczęty temat. - Ja też jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.
     Nie myślała o Tomie odkąd do niej i Amelii podeszli Brandon oraz Timothy i teraz myśl o nim uderzyła ją jak grom z jasnego nieba. Przecież była zakochana w Hollandzie; więc jakim cudem tak łatwo wyrzuciła go z głowy, kiedy przed nią pojawił się Brandon Flynn z tym swoim pięknym uśmiechem i ciekawą osobowością? Z tymi swoimi niekończącymi się tematami i zielono-niebieskimi oczami, w które mogłaby patrzeć non stop.
     Jak to możliwe, że jeden wieczór w towarzystwie nowo poznanego mężczyzny pozwolił jej nie myśleć o Tomie i tych wszystkich komplikacjach w ich relacji?
     Bliskość Brandona była taka spontaniczna, taka niezobowiązująca, że miała ochotę spędzić z nim jeszcze więcej czasu i miała nadzieję, że będzie im dane jeszcze raz - przynajmniej raz - przejść się po plaży i rozmawiać o wszystkim.

Jesteś jedyną, którą kocham [31]

      Był zmęczony podróżą, ale nie darowałby sobie, gdyby teraz poszedł do pokoju hotelowego, by odespać jazdę autokarem i lot samolotem, zamiast pójść z grupą przyjaciół na stok. Bardzo dawno nie jeździł na nartach, gdyż wszystkie kontrakty na filmy, które podpisywał, wyraźnie zaznaczały, że nie może odnieść żadnej kontuzji. Teraz miał przerwę w zdjęciach i nie powinien ryzykować, ale nie mógł się oprzeć, by również nie wypożyczyć nart, nie wsunąć ich na nogi i nie poszaleć na stoku. 
     - Pamiętaj, że nic nie może ci się stać - przypomniał mu Harrison. - Anthony cię zabije, jeśli przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu będziesz miał coś w gipsie.
     - Spokojnie, stary, zawsze jestem ostrożny - odpowiedział i nasunął gogle na oczy. 
     Poszli razem na jeden ze stoków, gdzie mieli spędzić kilka godzin. Pogoda dopisywała, choć było mroźnie, ale dzięki temu śnieg się nie roztapiał. Tom pędził na nartach tuż za Harrisonem, ale zachowywał najwyższą ostrożność. Sam by sobie nie wybaczył, jeśli coś by mu się stało i przez to zdjęcia do filmu trzeba by było przełożyć.
     - Nie wiedziałam, że tak dobrze jeździsz na nartach! - zaczepiła go Laura, kiedy zatrzymał się na chwilę, by odpocząć. Harrison przystanął kawałek dalej. Teraz Harrier ubrana była zdecydowanie cieplej, bo założyła czarny komplet narciarski i grubą czapkę. 
     - Dawno tego nie robiłem, ale uwielbiam ten sport. Muszę zrobić sobie dłuższą przerwę w aktorstwie, żeby móc robić to bez obaw, że przez jakąś kontuzję nie będę mógł pracować - odpowiedział. - Ale ty też nieźle sobie radzisz - dodał, uznając, że powinien coś powiedzieć.
     - Jeździłam, jak byłam mała, rodzice mnie zabierali w góry, żebym potrenowała. Jednak jakoś nigdy narty nie stały się moim ulubionym sportem - odrzekła, poprawiając gogle na nosie. - Może to się zmieni po tych dwóch tygodniach, kiedy będę to robić codziennie.
     - Po takim czasie na pewno - zaśmiał się.
     - Stary, pospiesz się! - usłyszał Harrisona. - Koniec przerwy! - Zupełnie zapomniał, że miał towarzyszyć przyjacielowi, a on już znalazł się paręset metrów dalej.
     - Przepraszam cię - powiedział do Laury i podążył za Harrisonem.

     Po wspaniałym, ale męczącym popołudniu na stoku narciarskim, grupka przyjaciół zeszła do hotelowego baru. Wnętrze było ciemne, ale przytulne, światła przygaszone, a najbardziej oświetlona była ściana za barem, która eksponowała najróżniejsze alkohole. Od najtańszych po te najdroższe, a barman, ubrany w czarną koszulę, przygotowywał drinki kilku gościom, którzy zajęli miejsca tuż przy nim. Tom wraz z Harrisonem, Jacobem, Zendayą i Laurą zajęli miejsca przy jednym z niskich stolików i od razu pogrążyli się w rozmowie. 
     - Tak dawno nie jeździłam na nartach, że jestem wykończona - powiedziała Zendaya.
     - Ale chyba nie odmówisz chociaż jednego drinka, co? - zapytał Jacob.
     - Żartujesz sobie? - zakpiła. - Aż tak zmęczona nie jestem - dodała, na co wszyscy się roześmiali. 
     - Witam państwa w Interalpen-Hotel Tyrol - powiedział kelner, który pojawił się znikąd przy ich stoliku. - Oto karty dla państwa, zapewniam, że mamy szeroki wybór alkoholi, jak i dań, które mogą państwo znaleźć w naszym menu. Jestem do państwa dyspozycji i za chwilę wrócę, by przyjąć zamówienie. - Jak szybko się pojawił, tak znikł, zostawiając ich z zaskoczonymi minami. 
     - Ale sztywniak w koszuli, co? - skomentował Jacob.
     - Dla ciebie każdy elegancki facet, który się porządnie ubiera, jest sztywniakiem - dogryzła mu Zendaya. - Widać, że nie bywasz w pięciogwiazdkowych hotelach.
     - Widać, że zostałaś wychowana na snobkę - odpowiedział Batalon. Nikt z pozostałych nie wtrącał się w ich dyskusję, nie chcąc zostać zlinczowanym, ale na słowa Jacoba po ich twarzach przemknęły lekkie uśmiechy, które skryli za kartami, nagle zainteresowani tym, co oferuje menu.
     - Przynajmniej wiem, jak zachowywać się w towarzystwie i nie ubieram się na wyjście do porządnej restauracji w dżinsy i koszulkę. No i zdejmuję czapkę, kiedy siedzę przy stole. - Zendaya pozostała niewzruszona komentarzem Jacoba i zaczęła komentować jego strój. 
     Tom przysłuchiwał się tej rozmowie wyraźnie rozbawiony. Przyzwyczaił się do ich przekomarzań i nawet nie liczył na to, że na urlopie dadzą sobie z tym spokój. Korzystając z okazji, odłożył kartę i sięgnął po komórkę. Sprawdził, czy Angelina nie wysłała mu żadnej wiadomości, ale tylko się zawiódł. Na jej instagramie również nie pojawiło się nic nowego, więc był przekonany, że dziewczyna jest zmęczona albo korzysta z atrakcji Malediwów. 
     - Nie odezwała się jeszcze? - zapytał Harrison, nachylając się do niego. Zauważył, że Tom co jakiś czas zerka na telefon, ale do tej pory tego nie skomentował. - Nic na temat tej fotki? - Holland pokręcił głową, nie chcąc, by ktoś ich usłyszał. - Może dobrze się bawi?
     - Pewnie masz rację - odparł tylko i postanowił nie myśleć o tym więcej.
     Napisze jej wiadomość, kiedy będzie szedł spać. Przeprosi za zdjęcie, które wrzuciła Laura, napisze, że to zwykły przypadek, że stanęli tak blisko siebie i doda, że za nią tęskni. 
     Tak. Zdecydowanie tak właśnie zrobi.
     - Przepraszam państwa - kelner znowu pojawił się znikąd - czy mógłbym zrobić sobie z wami zdjęcie? Jestem fanem Marvela i bardzo lubię Spider-Mana.
     - Jasne! Zapraszamy! - odpowiedziała Zendaya, uśmiechając się od ucha do ucha.
     Tom wiedział, że dziewczyna uwielbia spotykać się z fanami i zawsze wdaje się z nimi w pogawędkę. Lubił ją za to, bo sam również chciał utrzymywać ze swoimi wielbicielami dobre relacje. Dlatego podniósł się ze swojego miejsca na kanapie, by ustawić się do zdjęcia. Kelner, który miał na imię Adam, stanął na środku i zrobił parę zdjęć telefonem, podziękował im wylewnie i zapytał, czy może w czymś pomóc. 
     - Poprosimy jeszcze jedną kolejkę - powiedział Harrison. - Fajny z niego gość - dodał, kiedy Adam się oddalił, by przygotować dla nich zamówienie.
     - Tak, tacy fani są najlepsi - potwierdziła Laura.
     Rozmawiali jeszcze na temat fanów. Harrier zauważyła, że zdarzają się jednak i tacy, których obsesja na punkcie swoich idoli wykracza poza normy zdrowego rozsądku i zaczęli rozmawiać o słynnych przypadkach psychofanów, którzy w pewnym momencie przekroczyli granicę. Przypomnieli sobie parę sytuacji, kiedy to fan zupełnie nieświadomie - albo i świadomie, jak zauważył Jacob - zrobił krzywdę swojemu idolowi. Po wyczerpaniu także tego tematu, Harrison, Jacob i Zendaya zagadali się o czymś zupełnie innym, co nie zainteresowało Toma. Postanowił więc po raz kolejny sprawdzić komórkę, która uporczywie milczała.
     - Chyba czekasz na jakąś ważną wiadomość, bo ciągle zerkasz na komórkę - powiedziała Laura, nagle znajdując się bardzo blisko niego. Do jego nozdrzy dotarł słodki zapach jej perfum wymieszany z lekką wonią alkoholu z drinka, którego popijała. Pochyliła głowę w jego stronę i dopiero teraz zauważył, że od początku siedziała w fotelu obok niego.
     - Skąd takie przypuszczenia? - zapytał, wsuwając komórkę do kieszeni. - Po prostu sprawdzałem godzinę.
     - W porządku - powiedziała, kompletnie mu nie wierząc. Wolał jednak się z nią nie spierać, żeby przypadkiem czegoś nie powiedzieć. - Bardzo ładny hotel, prawda? 
     - Tak. Styl tyrolski robi ogromne wrażenie - poprał, ciesząc się, że znaleźli inny temat niż jego niecierpliwe zerkanie na ekran telefonu.
     - Dlaczego nie zaprosicie mnie do swojego stolika, ludzie? - rozległo się za jego plecami i poczuł mocne klepnięcie w ramię. To Tony Revolori, którego wcześniej nie zauważył, a którego żarty uwielbiał, bo rozładowywały każdą napiętą atmosferę i rozbawiały go do łez. - Mógłbyś mi zrobić miejsce, Tom?
     Holland od razu się przesunął, by Tony usiadł pomiędzy nim i Laurą, co sprawiło, że trochę odetchnął. Miał wrażenie, że Harrier odrobinę mu się narzucała. Najlepiej byłoby porozmawiać o tym z Zendayą, bo przecież była kobietą i na pewno na babskie tematy rozmawiała z Laurą, ale ona była zajęta kolejną sprzeczką z Jacobem. Nawet nie wiedział, o co się teraz kłócili. Teraz Tony trochę rozładował napięcie, więc pozwolił sobie zaczepić Harrisona i poprosić, by wyszedł z nim na chwilę z baru.
     - Co jest, stary? - zapytał Osterfield, kiedy znaleźli się na korytarzu, poza zasięgiem rozmów przyjaciół.
     - Powiedz mi, co mam zrobić. Wydaje mi się, że Laura non stop chce ze mną rozmawiać. To normalne?
     - Już myślałem, że chcesz znowu gadać o Russo - Harrison wyraźnie się rozluźnił. - Bo szczerze mówiąc, to mam trochę dość rozmów o tej twojej dziewczynie na niby.
     - Teraz to ty zacząłeś ten temat - zauważył Holland.
     - Och, faktycznie - zaśmiał się Haz. - No wiesz, widać, że się podobasz Laurze. Może warto by z nią poflirtować, co? - puścił mu oko.
     - Jest bardzo ładna, ale nie wiem, czy aż tak mi się podoba...
     - Laska nie musi ci się podobać, żebyś chciał ją wyrwać.
     - Zendaya bardziej mi się podoba - dodał.
     - Ona podoba się wszystkim, bo ma świetny charakter. Ale to twoja kumpela, więc nie możesz jej podrywać - powiedział Harrison stanowczo. - Jak nie chcesz Laury to gadaj z nią po prostu jak kumpel i ignoruj jej starania. No chyba, że ona w końcu powie ci wprost, że jest tobą zainteresowana.
     - Jeszcze nic takiego nie mówiła - zauważył Tom.
     - To dobrze, bo mogłoby być niezręcznie.
     - A jeśli chodzi o Angelinę... - zaczął Tom, ale Harrison natychmiast mu przerwał.
     - Nie chcę o niej gadać, stary - powiedział. - Nawijasz o niej codziennie, bo gubisz się w tym waszym chorym związku. - Tom zauważył zmianę w tonie przyjaciela i zrozumiał, że Haz jest pijany i może go nieco ponosi. - Raz jest tak, raz inaczej, a ty wiecznie nie wiesz, co powinieneś zrobić...
     - Stary, nie przeginaj - teraz to Tom mu przerwał, ale Harrison nic sobie z tego nie robił.
     - Nie, musisz mnie wysłuchać - Osterfield podniósł nieco głos. - Jestem trochę wstawiony i może normalnie bym ci tego nie powiedział, bo nigdy cię nie oceniam, ale teraz ci powiem: jeśli chcesz być z Russo, powinieneś ją zaciągnąć do łóżka, zamiast bawić się w zamartwianie, czy przypadkiem źle nie oceniła zdjęcia, które wrzuciłeś na instagrama.
     - Dobrze wiesz, że nie jestem facetem, któremu zależy tylko na tym, żeby przelecieć laskę, która mi się podoba. Nie jestem taki jak... - zamilkł, nie chcąc wszczynać kłótni z przyjacielem.
     Harrison spojrzał mu w oczy, dobrze wiedząc, co Tom zamierzał powiedzieć.
     - Taki jak ja? - zaśmiał się. - No dawaj, dokończ, stary. Chyba dawno sobie tak szczerze nie pogadaliśmy, co?
     Obaj byli wściekli, ale zdawali sobie sprawę, że nie powinni kłócić się w miejscu, gdzie każdy mógłby to usłyszeć. Zawsze woleli wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie, zamiast wyciągać brudy w jakimś hotelowym barze, jednak teraz poniosło ich obu.
     - Ja zawsze szczerze z tobą rozmawiam, stary - powiedział zaczepnie Tom. - Jeśli ty coś przede mną ukrywasz, to możesz mi o tym śmiało powiedzieć. - On również podniósł głos i dotarło to do niego dopiero wtedy, kiedy zauważył, że kilka osób zwróciło na nich uwagę. W tym Zendaya oraz Jacob, którzy teraz podnieśli się z miejsc i ruszyli w ich kierunku. 
     - Dobrze wiesz, że zawsze o wszystkim ci mówię. Przecież powiedziałem ci, co myślę na temat tej twojej ukochanej! A ty oczywiście poleciałeś o razu do swojego nowego przyjaciela, który udzielił ci takiej cennej rady i od razu mu zaufałeś! - wyznał Haz z pretensją.
     - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś zazdrosny o Centineo - zaśmiał się Tom.
     - Zgłupiałeś, stary?! - Osterfield również się roześmiał na jego słowa. - Chodzi o to...
     - Możecie załatwiać swoje sprawy gdzie indziej? - wtrąciła Zendaya podchodząc do nich. - A może chcecie, żeby ktoś was nagrał i wrzucił to do internetu?
     - Ona ma rację, chłopaki - dodał Jacob. - To nie jest miejsce na takie rzeczy. Wszyscy się na was gapią i na pewno ktoś coś podsłuchał. Nie chcecie przecież czytać o sobie w necie.
     - Wyjdźcie pogadać na zewnątrz - zaproponowała Zendaya.
     - Ja już skończyłem z nim gadać - powiedział Harrison i odwrócił się na pięcie. Wrócił do ich stolika i pociągnął solidny łyk ze szklanki z whisky.
     Tom obserwował przyjaciela i doskonale zdawał sobie sprawę, że ich kłótnia wcale nie została zakończona i na pewno będą musieli wrócić do tego tematu i to jeszcze dzisiaj, kiedy znajdą się w swoim pokoju. Osterfield dzielił z nim jeden pokój i Tom się z tego cieszył, ponieważ będą mieli okazję dokończyć dyskusję.
     - O co wam poszło, że aż tak na siebie naskoczyliście? - zapytała Zendaya.
     Nie była ciekawska w taki sposób, by czerpać przyjemność ze zasłyszanych plotek, wręcz przeciwnie - jeśli była świadkiem czyjejś kłótni, która wcale nie zmierzała do końca, zawsze starała się załagodzić w jakiś sposób konflikt. Tom był jej za to wdzięczny, gdyż kilka razy już jej talent do łagodzenia sporów przydawał się na planie zdjęciowym, kiedy czasami reżyser i aktor mieli inne podejście do sprawy, kiedy chodziło o daną postać. Dzięki temu tak dobrze się z nią współpracowało.
     W tym przypadku jednak nie mógł prosić jej o pomoc w załagodzeniu konfliktu z Harrisonem. I nawet nie chodziło o to, że nie chciał jej powiedzieć o swojej relacji z Angeliną. Może i chciał, ale po co? Chciał załatwić to wszystko sam i będzie musiał stawić Harrisonowi czoła bez pomocy osób trzecich.
     - Nieważne - odpowiedział aktorce i również wrócił do stolika. Zajął swoje poprzednie miejsce obok Harrisona, ale nie odezwał się do niego.
     Chwilę później do stolika wrócili Jacob oraz Zendaya. Pomiędzy przyjaciółmi zapadła niezręczna cisza, którą dopiero po kilku minutach rozładował Tony, rzucając jakiś żart, którego Tom nawet nie dosłyszał, gdyż był pogrążony we własnych myślach. Musiał ułożyć w głowie plan rozmowy z Harrisonem. Musiał sobie wszystko z nim wyjaśnić.
     I to jeszcze tego samego wieczoru.

piątek, 9 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [30]

Mimo, iż mam za sobą prawie jedenaście lat tworzenia FanFiction, wciąż mam problemy z opisywaniem miejsc, krajobrazów i wyglądu bohaterów. Liczę, że choć trochę oddałam w słowach to, jak naprawdę wyglądają Malediwy i te wspaniałe wille, które można tam wynająć. Bo to według mnie najpiękniejsze miejsce na ziemi i naprawdę warto je odwiedzić.
W razie wątpliwości - Sofia przedstawia nowym gościom to, co oferuje pięciogwiazdkowy hotel, ponieważ tak właśnie wygląda obsługa w pięciogwiazdkowych hotelach (niekoniecznie w Polsce, choć zdarzają się wyjątki).

      W recepcji hotelu znaleźli się dużo później niż to było zaplanowane, gdyż na lotnisku pojawił się problem z bagażami: nie mieściły się do wynajętej łodzi, która została dla nich podstawiona, mimo, że Anthony wyraźnie zaznaczał, ile walizek będą mieli oraz na ile osób jest rezerwacja. Reżyser, wspierany przez swojego brata, próbował kłócić się z kierowcą łodzi, jednak okazało się to bezsensowne, gdyż nie było to jego wina. Joe zadzwonił więc do hotelu Waldorf Astoria Maldives Ithaafushi, w którym mieli rezerwację na swój dwutygodniowy pobyt, w którego cenę wliczony był także transport i recepcjonistka przeprosiła za zaistniałą sytuację, prosząc o chwilę cierpliwości. Czekali więc dwadzieścia minut, aż zostanie dla nich podstawiona druga łódź, do której zostały zapakowane pozostałe bagaże i wreszcie mogli ruszyć.
     Odległość od głównego lotniska w Male do hotelu Waldorf Astoria przepłynęli łodziami, mogąc cieszyć się widokiem oceanu, wysp znajdujących się w niewielkich odległościach od siebie oraz niekiedy pod wodą mogli dostrzec nawet delfiny, co kompletnie wynagradzało im to, że musieli czekać dwadzieścia minut na drugą łódź. Podróż minęła im bez problemu, a kierowcy obydwu łodzi zapewnili, że ich bagaże będą czekać na nich w willach.
     Hotel był położony niedaleko plaży, stamtąd prowadził do niego drewniany pomost, ale oni dopłynęli łodziami do mini portu, skąd wygodnie mogli udać się do recepcji. Z daleka ten jeden z najlepszych i najdroższych hoteli na Malediwach wyglądał jak ogromny domek na drzewie, z tym, że mieścił się na wodzie, wspierany przez drewniane bale. Angelina miała wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście trafili w odpowiednie miejsce, ale skoro jej ojciec nic nie mówił, to ona też nie komentowała zewnętrznego wyglądu hotelu.
     Zmieniła jednak zdanie od razu, kiedy znaleźli się w przestronnym lobby, które wyglądało jak wyjęte z bajki. Z obu stron ogromne okna, które wpuszczały do środka ciepłe promienie słoneczne i błękit oceanu. Wszystko zrobione w drewnie dawało przytulny klimat, a duże żyrandole dawały efekt, jakby znaleźli się w jakiejś sali tronowej.
     Anthony wraz z Joe podeszli do recepcji, gdzie powitała ich ciemnowłosa piękność, wyglądająca jak modelka, a reszta grupy zajęła miejsca przy stolikach ustawionych z prawej strony, niedaleko wejścia. Ale nawet nie zdążyli zająć miejsc, kiedy Anthony, Joe oraz piękna recepcjonistka podeszli do nich.
     - Witam państwa - powiedziała kobieta. - Mam na imię Sofia i zaprowadzę państwa do willi oraz opowiem co nieco o naszym obiekcie. - Cały czas się uśmiechała, ale nie w denerwujący sposób. Mówiła płynną angielszczyzną z lekkim akcentem. - Waldorf Astoria Maldives Ithaafushi oferuje tereny zielone oraz plaże o długości prawie czterech kilometrów i są rozłożone na trzech wyspach. Na naszym terenie możemy zaoferować państwu jedenaście luksusowych lokali gastronomicznych, w tym restaurację chińską, bliskowschodnią i restaurację w koronach drzew.
     - Koniecznie musimy się tam wybrać - powiedział zachwycony Anthony.
     - Serdecznie polecam! - odrzekła Sofia, wyraźnie zadowolona, że goście uważnie jej słuchają. - Każda willa, jak państwo zobaczycie, dysponuje częścią dzienną na świeżym powietrzu z basenem bez krawędzi oraz altaną. W każdej willi mieści się łazienka z garderobą, dwiema umywalkami, wanną oraz dwoma prysznicami. Jeden w środku, drugi na zewnątrz.
     Angelina zastanowiła się przez chwilę, po co tak naprawdę Sofia opowiada im o tym, co za chwilę zobaczą, ale doszła do wniosku, że pewnie taka jest właśnie jej praca i nie należy tego komentować.
     - Na terenie obiektu znajdują się spa z dziesięcioma willami zabiegowymi. Mamy także ofertę z centrum sportów wodnych, kortem tenisowym oraz centrum fitness. Oferujemy także możliwość nurkowania, ćwiczenia jogi z trenerem oraz w cenie oferujemy rowery, którymi mogą państwo wygodnie przemieszczać się między wyspami.
     - To brzmi jak najlepsze dwa tygodnie w moim życiu - powiedział Robert, wyraźnie urzeczony.
     - W takim razie, zapraszam państwa teraz do willi - powiedziała Sofia, na co wszyscy zerwali się ze swoich miejsc i ruszyli za recepcjonistką. - Podczas rozmowy telefonicznej z panem Russo przydzieliliśmy państwu cztery dwuosobowe wille na wodzie. Trzy z podwójnymi łóżkami, jedna z dwoma pojedynczymi. Każda z basenem bez barier.
     Szli teraz pomostem w kierunku mnóstwa domków ustawionych na drewnianych palach. Z zewnątrz wyglądały jak zwykłe chatki, nie przyciągały wzroku, ale nie zniechęcali się i nie oceniali, bo jeszcze nie widzieli tego, co było w środku. Patrząc na sam hotel, również nie byli przekonani, ale gdy weszli do środka zaparło im dech w piersiach, więc spodziewali się, że w przypadku tych willi będzie podobnie. 
     I nie mylili się.
     - Każda willa, prócz tego, że jedna ma dwa łóżka, wygląda tak samo - powiedziała Sofia. -Restauracje znajdują się na terenie drugiej wyspy. Jeśli tylko chcieliby państwo wybrać się na kolację lub obiad, możecie zadzwonić do recepcji, wtedy zrobimy dla państwa rezerwację. Mogą państwo przejść pieszo lub wypożyczyć rower.
     Wnętrze willi było urządzone bardzo nowocześnie, w ciepłych barwach. Wszystko wykonane z drewna w najróżniejszych odcieniach brązu. Przekraczając próg od razu rzucał się w oczy mały salon z kanapą i telewizorem, z niego wychodziło się na kryty taras z leżakami i schodkami do basenu. W głębi willi znajdowała się sypialnia z ogromnym łóżkiem przykrytym śnieżnobiałą pościelą. Z niej można było przejść do jasnej łazienki z wielką owalną wanną na środku oraz prysznicem. Stąd też można było wyjść na świeże powietrze, gdzie znajdował się drugi prysznic.
     - Tu jest obłędnie! - powiedziała Amelia, łapiąc Angelinę za rękę. - Uszczypnij mnie, bo nie wierzę, że tu jestem! - Angelina spełniła prośbę przyjaciółki i sama też musiała się uszczypnąć, by przekonać się, że to nie jest sen.
     - Jeden z barów znajduje się w hotelu, gdzie się państwo meldowali - dodała Sofia. - Tam również można coś zjeść, kiedy będą państwo za bardzo zmęczeni, by udać się na drugą wyspę.
     - Świetnie. Ale chyba dzisiaj odkryjemy nowe smaki - powiedziała Susan, podekscytowana.
     - Rozumiem, że willa z dwoma łóżkami będzie dla pań, tak? - Sofia zwróciła się w stronę, Angeliny i Amelii, a one przytaknęły. - To będzie czwarty domek od tego. Mamy teraz sporo gości na tej wyspie, ale mam nadzieję, że będą się państwo czuli komfortowo.

     - Tu jest tak pięknie! - zachwycała się Amelia, kiedy razem z Angeliną wylegiwały się na leżakach na tarasie i popijały szampana, który został im dostarczony, kiedy tylko obsługa przyniosła ich bagaże. Już przebrały się w stroje kąpielowe i postanowiły odpocząć po podróży. - Ale chyba nie będziesz chciała spędzać wakacji ze starymi, co?
     - W sumie to raczej nie - odpowiedziała niepewnie.
     Nie przeszkadzałoby jej spędzanie czasu z rodzicami i Robertem, ale wiedziała, że Amelia na pewno się na to nie zgodzi. A do tego wiedziała, że Joe, Anthony i Robert będą chcieli trochę poszaleć z małżonkami i nie potrzebowali przy tym młodszego towarzystwa. 
     - Proszę cię! - jęknęła Amelia. - Jesteś już za stara na to, żeby bawić się ze starymi.
     - Może masz rację - przyznała. - W takim razie będziemy razem spędzać te dwa tygodnie.
     - I to rozumiem! - Amelia podsunęła jej swój kieliszek, by uczcić podjętą decyzję szampanem.
     Kiedy przyjaciółka oznajmiła, że chce nagrać kilka filmików na instagrama, Angelina skorzystała z okazji, aby zajrzeć również na swoje konto. Rzadko kiedy publikowała jakieś zdjęcia w mediach społecznościowych, ale lubiła obserwować sławne osoby i śledzić ich profile. Kiedy tylko włączyła aplikację, dostała powiadomienie, że Tom Holland opublikował zdjęcie. Od razu je otworzyła i dostrzegła szerokie uśmiechy znanych osób. Na pierwszym planie uśmiechnięta Zendaya, która bez makijażu i w okularach z cienkimi srebrnymi oprawkami wyglądała zachwycająco. Jacob Batalon, który znacznie schudł, odkąd widziała go po raz ostatni, Harrison Osterfield z uśmiechem od ucha do ucha pokazywał uniesiony kciuk. Tuż obok niego stał Tom z równie szerokim uśmiechem, a na jego ramieniu uwieszona Laura Harrier, której twarz znajdowała się stanowczo zbyt blisko twarzy Hollanda. Zbyt blisko jak na relację czysto koleżeńską. 
     Angelina poczuła znajome ukłucie zazdrości pomieszane z lekkim atakiem paniki. Wiedziała, że Tom będzie wrzucał zdjęcia z przyjaciółmi. Wiedziała, że będą się dobrze bawić. Zdawała sobie sprawę, że Tom będzie w otoczeniu pięknych kobiet i może zdarzyć się tak, że któraś stanie bardzo blisko niego, nawet na niego wpadnie, kiedy będą jeździć na nartach. W głowie wyobrażała sobie wszystkie możliwe scenariusze tego wypadu na narty. 
     Dlaczego więc tak źle się poczuła, kiedy zobaczyła Laurę i Toma, którzy stoją tak blisko siebie? Przecież wiedziała, że tak się może stać...
     - Widziałaś relację Zendayi z Austrii? - zapytała Amelia nagle. - Przeglądam instastories i pokazało mi się, że już dotarli. Ale ona super wygląda! Nawet bez makijażu jest piękna!
     Angelina nadrobiła zaległości w relacjach na instagramie, ale tylko Zendaya wrzuciła coś, co mogło ją zainteresować. Harrier nie wstawiała za często swoich zdjęć, a w relacjach udostępniała zazwyczaj posty innych gwiazd.
     - Tak, jest bardzo ładna - przyznała Russo obojętnie. 
     Nie miała ochoty na dalsze dyskusje o urodzie aktorki. Zaczęła zastanawiać się, czy nie powinna zadzwonić do Toma, by zapytać go o zdjęcie, które wrzucił. Sprawdziła komentarze, a wśród nich znalazła kilka pochlebnych opinii na temat krajobrazu w tle, inni fani życzyli im dobrej zabawy, ale zdarzali się również ci, którzy zauważyli, że Laura stoi bardzo blisko Toma i zachwycali się tym, że super razem wyglądają. 
     Nie mogła dłużej na to patrzeć.
     Zdecydowała, że zapyta o radę Lily, która na pewno będzie wiedziała, co powinna zrobić.

Wiadomość do: LILY ANDERSON

ZOBACZ NA ZDJĘCIE TOMA, KTÓRE WRZUCIŁ NA INSTA. POWINNAM COŚ Z TYM ZROBIĆ? FANI JUŻ TWORZĄ HISTORIE NA TEMAT JEGO ZWIĄZKU Z LAURĄ. CO O TYM MYŚLISZ?

     Angelina miała nadzieję, że Lily tym razem też jej nie zawiedzie i odpisze na wiadomość jak najszybciej, więc czekała w napięciu, co chwila odświeżając instagram, by od razu wiedzieć, czy ktoś jeszcze nie dodał jakiegoś postu z Austrii. 
     Lily odpowiedziała po pięciu minutach.

Wiadomość od: LILY ANDERSON

NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, ŻEBYŚ NIE PANIKOWAŁA I NIE ROBIŁA NIC POCHOPNIE, BO WYJDZIESZ NA ZAZDROSNĄ IDIOTKĘ. MOŻE TOM UWAŻA, ŻE SKORO MACIE DWA TYGODNIE PRZERWY OD SIEBIE TO ON MOŻE ZASZALEĆ? JEŚLI TAK, TO TY TEŻ POWINNAŚ.

     "Może sobie zaszaleć"?! Co to w ogóle ma znaczyć?! 
     To, że po tygodniu próbnego związku wyjechali na wakacje, każde na inny koniec świata, to nie znaczy, że nic ich nie łączy! Angelina czuła, że coraz bardziej się denerwuje, ale nie chciała pokazywać tego Amelii. Udawała, że przegląda swój profil na instagramie, intensywnie zastanawiając się, co powinna zrobić. Nie musiała jednak udawać, gdyż Amelia była pochłonięta robieniem sobie zdjęć w najróżniejszych pozach oraz nagrywaniem filmików.

Wiadomość do: LILY ANDERSON

DLA MNIE "ZASZALEĆ" NIE ZNACZY ROMANSOWAĆ Z PIERWSZYM LEPSZYM FACETEM, KTÓRY MI SIĘ NAWINIE! MYŚLISZ, ŻE POWINNAM JAKOŚ ZAREAGOWAĆ NA TO ZDJĘCIE? A MOŻE ZACZEKAĆ, AŻ TOM ODEZWIE SIĘ PIERWSZY I NAWIĄŻE DO TEJ FOTKI? NIE WIEM, CO MAM ROBIĆ! POMÓŻ!

Wiadomość od: LILY ANDERSON

POCZEKAJ. MOŻE TOM NIE ZWRÓCIŁ UWAGI NA TO, ŻE HARRIER SIĘ DO NIEGO EWIDENTNIE PRZYSTAWIA. SAMA MÓWIŁAŚ, ŻE ON RACZEJ SŁABO ORIENTUJE SIĘ W TYM, KIEDY DZIEWCZYNA GO PODRYWA. JEŚLI ZAUWAŻYSZ COŚ JESZCZE, WTEDY MOŻESZ ZACZĄĆ TEMAT. JAK DLA MNIE, POWINNAŚ ODPUŚCIĆ NA CHWILĘ I SPRÓBOWAĆ ZASZALEĆ. NAWET Z PIERWSZYM LEPSZYM! MAM NADZIEJĘ, ŻE AMELIA WYCIĄGNIE CIĘ DO LUDZI! BUZIAKI!

     Po tej wiadomości wyraźnie jej ulżyło. Potrzebowała właśnie takiej osoby jak Lily, która uspokoi ją w odpowiednim momencie i powie, że powinna wyluzować. Kiedy jeszcze była z Noah, nie znała Lily i jej związek zakończył się bolesnym rozstaniem właśnie z jej winy. Żałowała, że nie spotkała Anderson wcześniej, jednak gdyby wciąż była z Noah, prawdopodobnie nie poznałaby Toma Hollanda. A gdyby jednak poznała... Co by wtedy się stało? Czy zaczęłaby z nim romans?
     Co?! Stop!
     - Chodźmy na spacer po plaży! - zaproponowała nagle Amelia, wyrywając ją z zamyślenia. - Powinnyśmy się rozejrzeć po okolicy. Może spotkamy jakieś znane gwiazdy. Teraz Malediwy są w modzie i mnóstwo sławnych osób tu przyjeżdża. 
     - Świetny pomysł! 
     Pogoda była piękna. Zapadał już wieczór i zachód słońca zapierał dech w piersiach, więc szkoda było siedzieć w willi, kiedy na zewnątrz było tak wspaniale.
     Naprawdę ucieszyła się, że będą mogły wyjść. Kiedy siedziała w miejscu, wciąż myślała o zdjęciu, które wrzucił Tom. Analizowała każdy jego szczegół i wciąż coś nowego przychodziło jej do głowy, a ciągłe czytanie wiadomości od Lily było bez sensu i tylko trochę ją uspokajało. Wyjście na świeże powietrze to najlepsze, co mogłaby teraz zrobić.
     Weszły do środka, by na stroje kąpielowe założyć lekkie zwiewne sukienki. Amelia wybrała krótką błękitną tunikę z szerokimi rękawami, która ledwie zakrywała jej zgrabne pośladki, a Angelina postawiła na długą białą i lekko prześwitującą sukienkę na ramiączkach. Do tego obie włożyły lekkie wiązane sandałki..
     Po drodze postanowiły zajrzeć do reszty towarzystwa, ale wszystkie trzy wille były zamknięte.
     - Może poszli coś zjeść - podsunęła Amelia. - My też powinniśmy zahaczyć o jakąś knajpę.
     - Zdecydowanie - odpowiedziała Angelina. - Jestem już trochę głodna. Co powiesz na ten bar w lobby hotelu?
     - Super. Nie chce mi się wynajmować roweru i jechać aż na drugą wyspę.
     Angelina podzielała jej zdanie, więc najpierw zeszły na plażę, by móc podziwiać widok z brzegu i przeszły kawałek, zachwycając się krajobrazem wyspy. Amelia miała rację, Malediwy cieszyły się dużą popularnością, ale nie tylko wśród znanych gwiazd. Dużo osób spacerowało wzdłuż brzegu, podobnie jak one, dostrzegły kilka osób na rowerach a także grupki, które jeszcze spędzały czas siedząc na piasku. 
     Po jakimś czasie Angelina zaproponowała, że pójdą do baru, a Amelia przystała na tę propozycję i ruszyły w kierunku pomostu. Po kilkunastu minutach znalazły się w lobby. Teraz wewnątrz nie było tak jasno jak w dzień, światła zostały przyciemnione i zostały zapalone świece, ale widok wciąż zapierał dech.
     Dziewczyny zajęły miejsca przy stolikach, oddalonych od lobby, a za chwilę podszedł do nich kelner, by przyjąć zamówienie. Zdecydowały się na coś lekkiego, co dobrze znały, nie chcąc za bardzo eksperymentować z jedzeniem już na samym początku wakacji. 
     - Myślisz, że są tutaj tylko nadziani starcy, którzy szukają młodych panienek do towarzystwa, czy są tu też młodzi i przystojni kawalerowie? - zapytała Amelia, dyskretnie rozglądając się po sali.
     - Pewnie tak - odparła obojętnie. - Ale moim zdaniem młodzi raczej nie będą siedzieć w strefie restauracyjnej baru, tylko będą przy samym barze.
     - Och! Masz rację! W takim razie, jak już zjemy, przeniesiemy się do samego baru.
     - Dobrze.
     Kelner doniósł im jedzenie i Amelia od razu poprosiła o rachunek.
     - Jesteś jakaś milcząca. Wszystko w porządku? - zapytała Amelia.
     - Tak, jasne. W porządku - odparła natychmiast.
     Angelina nie mówiła Amelii o swoim związku z Tomem i nie zamierzała wprowadzać jej w te szczegóły, ale jednocześnie nie mogła przed przyjaciółką ukrywać, że kogoś ma. Ale czy tak naprawdę była w związku z Hollandem? Jak można nazwać coś, co ich teraz łączyło?
     - Spotykam się z kimś - dodała w ostatniej chwili. Nie musiała mówić Amelii wszystkiego.
     - No co ty! - dziewczyna nie kryła zachwytu. - Kim on jest? - dopytywała.
     - Na razie nie chcę zapeszać...
     - Jasne, rozumiem - odparła. - Chociaż powiedz, jak ma na imię.
     - Tom. - Czegoś takiego jak imię nie powinna ukrywać. W końcu mężczyzn o imieniu Tom było w Nowym Jorku tysiące. - Ale nie chcemy się ujawniać na razie. To dopiero początek, więc to nic wielkiego.
     - To czym się tak martwisz?
     - On też wyjechał na wakacje. Ze znajomymi...
     - Ach! I martwisz się, że coś się tam może wydarzyć? - Angelina nie musiała przytakiwać, bo Amelia się domyślała, że ma rację. - Jeśli ty będziesz się zamartwiać tym, że on się dobrze bawi, sama nie skorzystasz ze swojego urlopu. Powinnaś się bawić i nie myśleć o nim.
     - To nie jest takie łatwe. Wśród tych znajomych ma naprawdę ładne koleżanki.
     - W takim razie powinnaś wrzucić na swojego instagrama zdjęcie z jakimś przystojniakiem, żeby wzbudzić zazdrość w tym całym Tomie. To zawsze działa.
     - Tak myślisz? - chciała się upewnić.
     - Jestem przekonana.
     Musiała to przemyśleć.
     Czy powinna wzbudzać w Tomie zazdrość? A jeśli to zdjęcie i jego pozowanie u boku Harrier było zupełnie przypadkowe, jej zdjęcie z jakimiś obcymi, dopiero co poznanymi facetami, może całkowicie zniszczyć to, co ich łączyło. Tom może być zazdrosny, może pomyśleć, że znalazła sobie zastępstwo na jego miejsce, a cała ta szopka z wyznawaniem mu miłości była zupełnie bezsensowna. 
     Z drugiej strony historia tego zdjęcia mogła być zupełnie inna. Mógł się spełnić ten najczarniejszy scenariusz, który wciąż gdzieś tkwił z tyłu jej głowy.
     Tom mógł coś czuć do Laury.