Chyba już mam pomysł, jak zakończyć tę historię. Jednak jeszcze jest na to trochę czasu.
Tom Holland, po zakończeniu zdjęć nad filmem o Avengersach, zaczął pracę z kolejną częścią o Spider-Manie, która zapowiadała się naprawdę dobrze. Najpierw nagrywanie w Nowym Jorku, potem wyjazd do Europy na dwa lub trzy tygodnie, w zależności od tego, jak szybko pójdą tam zdjęcia, a później Londyn. Wracając do domu każdego dnia wieczorem, nie mógł doczekać się kolejnego.
Kiedy w piątkowy wieczór zabrał swoje rzeczy i szedł w stronę auta, z Asherem za kierownicą, rozległ się dzwonek jego telefonu.
- Co tam, Robert? Stęskniłeś się za mną? - powiedział wesoło, widząc na wyświetlaczu nazwisko Downey Jr'a.
- Chciałbyś, co? - zaśmiał się starszy aktor, ale Tom wyczuł, że śmiech ten był sztuczny, udawany, co raczej rzadko było spotykane u tego aktora.
- Jak zawsze. Ale coś czuję, że nie dzwonisz w piątek wieczorem, żeby powiedzieć mi, iż wcale za mną nie tęsknisz.
- Tak, masz rację - przyznał. - Pracujecie teraz nad nowym Spider-Manem, prawda? - Nie czekając na odpowiedź, dodał: - Wyjeżdżasz do Europ?
- Owszem - odparł z wahaniem.
- Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć, ale chyba powinieneś o czymś wiedzieć...
- Kurde, Robert, zaczynam się bać. - Tom dał znak ręką Asherowi, by zaczekał, bo chce dokończyć rozmowę.
- Chciałbym powiedzieć ci to normalnie, nie przez telefon, ale nadal jestem wkurzony i w tym momencie mało mnie to obchodzi. Po prostu... Chyba zaprzyjaźniłeś się z Angeliną Russo, więc jestem zobowiązany powiedzieć ci, że ona jest chora, cierpiała na depresję i ma ataki paniki. Po waszej rozmowie, po tym jak powiedziałeś jej, że wyjeżdżasz, wpadła w tai stan, że ciężko było ją uspokoić. Zapewne się za bardzo do ciebie przywiązała i zaczęła martwić o to, że może coś ci się stać w podróży.
Tom milczał, nie wiedział, co ma powiedzieć, był w takim szoku, iż nawet nie był pewny czy się nie przesłyszał. Musiał to przetworzyć w głowie kolejny raz i Robert to rozumiał, dlatego mu nie przeszkadzał, nie mówił nic. Czekał cierpliwie na reakcję młodszego kolegi.
- Nic o tym nie wiedziałem...
- Domyślam się, bo gdybyś wiedział, nie zrobiłbyś takiej głupoty i nie powiedziałbyś jej, że wyjeżdżasz na tak długo - odpowiedział poważnie Robert. - Nie wiem, czy ja powinienem ci o tym mówić. Raczej musiałbyś zapytać Noah, bo to on był z nią, kiedy tego potrzebowała.
- Dobrze, porozmawiam z nim - odparł jakby w transie. - Dziękuję ci za informację.
Zakończył rozmowę i na drżących nogach podszedł do samochodu i zajął miejsce pasażera. Asher próbował go zagadać, zażartować, ale Tom nie miał na to najmniejszej ochoty. Był pogrążony we własnych myślach, próbował przeanalizować całą rozmowę z Robertem i nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że nie potrafił dostrzec w zachowaniu Angeliny, że miała jakieś problemy. Co prawda nigdy nie miał styczności z osobą chorą na depresję lub z taką, która miała ataki paniki, ale nie wyobrażał sobie, że będzie wyglądała na naprawdę normalną, wesołą i pełną życia osobę. A Angelina nigdy nie dawała po sobie poznać, że cierpi na takiego rodzaju przypadłości. Mówiła o tym, że ciężko nawiązać jej nowe znajomości, ale nigdy by się nie spodziewał depresji i ataków paniki.
Długo zastanawiał się nad tym, czy powinien porozmawiać z Noah, który tak naprawdę znał ją najlepiej, był z nią w związku, mieszkali ze sobą i prawdopodobnie wiedział o niej wszystko, ale w nawet nie mógł się z nim równać. Czy byli z Angeliną na takim etapie przyjaźni, który pozwalałby mu wtrącać się w jej życie aż tak bardzo? Chociaż czy to można nazwać wtrącaniem się, skoro to właśnie przez niego miała atak paniki, ponieważ się o niego martwiła?
Ta ostatnia myśl przeważyła szalę.
Odszukał wiadomość od Roberta, który chwilę po zakończeniu ich rozmowy wysłał mu numer telefonu do Noah Centineo i nie zważając na późną porę - na zegarku komórki wyświetlało się parę minut po dziesiątej wieczorem - wybrał numer byłego chłopaka Angeliny i wcisnął zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się Noah, kiedy Tom już miał przerwać połączenie, gdyż nikt nie odpowiadał.
- Przepraszam, że dzwonię tak późno - powiedział od razu. - Nazywam się Tom Holland, jestem przyjacielem Angeliny Russo...
- Robert z tobą już rozmawiał? - przerwał mu Noah.
- Owszem. - Ucieszył się w duchu, że Centineo zna całą sprawę i nie musi wyjaśniać mu, w jakiej sprawie dzwoni, czego dotyczy i nie musi się plątać we własnych zeznaniach. - Jeśli to możliwe, chciałbym porozmawiać z tobą, ale nie przez telefon. O takich rzeczach chyba nie powinniśmy rozmawiać przez komórkę.
- Jasne, masz rację. Spotkajmy się jutro w południe. - Noah podał adres, Tom postarał się go zapamiętać i taki był koniec tej rozmowy.
Holland cieszył się na to spotkanie. Będzie miał bardziej przejrzysty obraz na profil Angeliny Russo, która wydawała się jednocześnie tajemnicza i otwarta a także zamknięta w sobie. Bardzo lubił jej towarzystwo, ale zawsze można poznać się lepiej, popatrzeć na drugą osobę poprzez pryzmat jej relacji z kimś innym. Nie miał zamiaru jej oceniać, tylko dowiedzieć się o niej jak najwięcej, by móc stać się jej przyjacielem.
*
Podali sobie ręce, kiedy Tom podszedł do stolika, przy którym siedział Noah. Byli w tej samej restauracji, w której jakiś czas temu jadł z Angeliną obiad. Noah uśmiechnął się do niego serdecznie i zaprosił gestem dłoni, by usiadł naprzeciwko.
Rozmawiali na początku na tematy niezobowiązujące, a kiedy nadszedł czas, by przejść do dyskusji nad tym, dlaczego się spotkali, obaj od razu spoważnieli.
- O tym, że Angelina choruje na depresję dowiedziałem się, kiedy nagle, z dnia na dzień zmienił jej się nastrój. Zawsze była pełna energii, żywiołowa, ale pewnego dnia po prostu nie potrafiła podnieść się z łóżka, ciągle płakała i zachowywała się jak nie ona.
- Był tego jakiś powód? - spytał Tom.
- Kończyła jeden semestr studiów i przygotowywała się do następnego. Podejrzewam, że po prostu zbyt dużo czasu spędzała sama z własnymi myślami. Tak naprawdę nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie cię taki nastrój, że nie masz na nic ochoty, że chcesz tylko leżeć w łóżku.
- Od razu domyśliłeś się, że to depresja?
- Wiesz, nie znam się na tym, ale myślę, że trochę to podejrzewałem. Z każdym dniem miałem wrażenie, że ona czuje się coraz gorzej. Przestała w ogóle jeść i tak naprawdę ciężko ją było z tego wyciągnąć, zwłaszcza, że nie mogłem spędzać z nią całych dni, miałem swoją pracę. Cudem udało mi się wychodzić z planu jak najwcześniej, byle tylko pojechać do niej i z nią po prostu być.
- Nie mieszkaliście wtedy razem?
- Nie. Ale dobrą decyzją było zamieszkanie razem, ponieważ Angelina od razu się zmieniła. Jej stan depresyjny trwał kilka tygodni, ale dzięki temu, że ja i Robert starliśmy się przy niej być, udało jej się z tego wyjść. Zamieszkaliśmy razem, podjęliśmy decyzję o adopcji kota i później już Angelina nie wpadała w aż taką apatię.
- Rozumiem - przytaknął Tom.
Analizował każde słowo, które usłyszał i jednocześnie próbował naprawdę to wszystko zrozumieć. Było ciężko, gdyż nigdy nie miał styczności z osobą chorą na depresję, ale wyobrażał sobie, jak Robert oraz Noah musieli być jej oddani, jak musieli się o nią martwić oraz w jakim stanie musiała być Angelina, że tak naprawdę na zmianę nad nią czuwali. Dotarło do niego, że obaj jej przyjaciele są dla niej jak rodzina. I mimo, że Noah nie jest już jej chłopakiem, będzie się o nią martwił całe życie, ponieważ taka była jego rola jako przyjaciela, bratniej duszy.
- A te ataki paniki? - spytał Holland po chwili ciszy, kiedy już zebrał myśli.
- O tym dowiedziałem się, kiedy zgodziłem się na rolę Petera Kavinsky'ego w filmie "Do wszystkich chłopców, których kochałam". Angelina bardzo się cieszyła, że dostałem tę rolę, bo to jest jedna z jej ulubionych powieści. Ale kiedy dostałem skrypt i zaczęliśmy kręcić sceny pocałunki z Laną Condor, Angelina wpadła w szał. Jest bardzo zazdrosna, zaczęła wymyślać, że ją zdradzam, że na pewno potajemnie podkochuję się w Lanie. Nie wytrzymałem, bo wiesz, jak to jest? - Tom pokiwał głową na znak, że rozumie. - Laska zarzuca ci zdradę, a ty nawet nie myślałeś o innej kobiecie. Paranoja. Pokłóciliśmy się i ona zaczęła wszystkim rzucać, płakać, mówiła do siebie niestworzone rzeczy, których nawet już nie będę przytaczał, bo były takie bzdury!
- Co wtedy zrobiłeś?
- Czytałem kiedyś o tym, jak trzeba się zachować w podobnej sytuacji, ale nie wiedziałem nawet, że tak się właśnie to nazywa, atak paniki. Pomyślałbyś? Wiedziałbyś, co robić? - Holland pokręcił głową. Nie miał pojęcia. - Zacząłem do niej mówić spokojnym głosem, że wszystko okej, ale zadzwoniłem też do Roberta, miałem nadzieję, że mi pomoże. Przyjechał po dziesięciu minutach i też starał się mówić do niej opanowanym głosem. Potem powiedział mi, co jest grane.
- Ale nie zerwaliście wtedy?
Noah pokręcił głową.
- Wtedy jeszcze nie. Staraliśmy się przez jakiś czas odbudować to, co zostało zniszczone, ale później i tak doszliśmy do wniosku, że to bez sensu, skoro nasze wzajemne zaufanie zostało naruszone. Wiesz, nie potrafiłbym być z dziewczyną, która na każdym kroku posądzać mnie będzie o zdradę. Albo o to, że się z kimś spotykam. Angelina natomiast nie umiałaby być z kimś, kogo zawiodła. Nie wiem, czy wiesz o co chodzi, czy to rozumiesz... - spojrzał na niego pytająco.
- Mniej więcej - posłał mu krzywy uśmiech. - A ten... najświeższy atak paniki?
- Powiedziałeś jej, że wybierasz się do Europy, bo tam będziecie pracować nad nowym filmem. - Tom potaknął. - Widocznie jesteś ważny dla Angeliny, stałeś się dla niej przyjacielem, więc normalne jest to, że się o ciebie martwi...
- Czyli nie powinienem jej tego mówić? - spytał. - Chciałem jej się pochwalić... i uprzedzić, że przez pewien czas niestety nie będziemy mogli widywać...
- Powiedziałeś to w zły sposób.
Nie za bardzo to zrozumiał. Czyli jak powinien przekazać Angelinie tę znajomość? Nie mówić nic? Noah jednak za chwilę rozwiał jego wątpliwości.
- Musiałbyś jej jeszcze powiedzieć, zapewnić Angelinę, że nic ci nie będzie i nie musi się martwić....
- Sugerujesz więc, że powinienem potraktować ją trochę jak dziecko? - spytał wprost. Jak inaczej miał to zrozumieć? Zapewnienie dorosłej osoby, że nie przytrafi mu się żaden wypadek podczas wycieczki na inny kontynent było właśnie traktowaniem jej jak dziecko. Wydawało mu się to trochę zabawne, jednak wiedział, że nic zabawnego w tym nie było.
- Trochę to śmieszne, ale tak. W takich przypadkach nawet starsze osoby trzeba traktować trochę jak dziecko. W tym przypadku jej atak paniki nie zakończył się źle, ale gdybym wówczas do niej nie zadzwonił, zupełnie przypadkiem, mogłaby zrobić sobie krzywdę.
Tom popatrzył na niego w totalnym szoku. Nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Noah opowiedział mu, jak dotarł do domu Angeliny u ujrzał zniszczoną nożyczkami kanapę oraz poduszki. Poprzewracane fotele. Częściowo spakowaną torbę, gdyż sama nie wiedziała, co robi. Sprawdził również, czy na piętrze nic nie zostało zniszczone i wcale się nie zdziwił, że pościel w ich sypialni również została doszczętnie zniszczona. Ocalały jedynie książki w małym gabinecie, którego drzwi nawet nie otworzyła. Zapewne zdawała sobie sprawę z tego, że w tym właśnie pomieszczeniu znajdowały się najważniejsze dla niej przedmioty - książki.
Powiedział mu również, że zjawili się jej rodzice oraz Robert, ponieważ oni zawsze pozytywnie działali na nią, kiedy wpadała taki stan. Mówił to także na przyszłość dla Hollanda, by wiedział, co robić w podobnej sytuacji.
- Teraz jej dom, a raczej wnętrze, jest w opłakanym stanie - dodał na koniec Noah. - Miałem pomóc Angelinie dzisiaj trochę to wszystko uporządkować, ale rano poinformowała mnie, że chce to zrobić sama, że czuje się dużo lepiej, normalnie pracuje i przez to, że sama chce uporać się z bałaganem w domu, będzie mogła uporządkować także swoje myśli.
- Nie nalegałeś? - spytał Tom. - Wiesz, nie naciskałeś, żeby pomóc? W końcu została sama...
- Jeśli chodzi ci o to, że się boję, że sytuacja może się powtórzyć, to tak. Bardzo się boję, gdyż może przez przypadek zrobić sobie krzywdę - wyjaśnił. - Ale przecież nie mogę jej niańczyć, nie mogę traktować jej jak dziecko.
Chwilę temu mówił, że on, Tom, powinien potraktować tę dorosłą kobietę jak dziecko, a teraz że on sam nie może jej tak traktować? Czysty obłęd. Nic z tego nie rozumiał. Jak ma wyciągnąć z tej rozmowy jakiekolwiek wnioski, skoro jedna osoba mówi mu sprzeczne ze sobą wiadomości? Próbował to sobie jakoś poukładać w głowie, lecz to było jednak dla niego odrobinę zbyt trudne. Tyle wiadomości, tyle informacji... Raz traktować Angelinę jak dziecko, raz nie. Raz się nią opiekować, raz nie... Co w takim razie ma zrobić? Spytał o to swojego rozmówcę.
- Myślę, że na pewno powinieneś wyjaśnić jej, że twoja podróż do Europy nie powinna jej martwić, bo na pewno wszystko pójdzie dobrze. Dotrzesz na miejsce i wrócisz w jednym kawałku.
- I to wszystko? - zapytał, kiedy czekając na ciąg dalszy wypowiedzi Noah, ten się nie odezwał.
- W sumie to tak - przyznał brunet.
- Miałem spotkać się z Angeliną jutro. Twoim zdaniem powinienem pojechać do niej dzisiaj? Przy okazji pomóc jej w porządkowaniu domu?
- Uważam, że będziesz do tego lepszą osobą. No i musisz z nią porozmawiać o tym, co się wydarzyło. Raczej nie powie ci, że to kot tak jej urządził wnętrze.
Na te słowa obaj się zaśmiali.
Tom czuł, że z Noah jest naprawdę porządny facet i wcale nie dziwił się Angelinie, że stworzyła z nim związek. Co prawda ich miłość się wypaliła, ale naprawdę dobrze się dobrali, pasowali do siebie. Cieszył się, że nadal są przyjaciółmi, ponieważ mimo wszystko, Noah prawdopodobnie zawsze będzie gotowy pomóc byłej dziewczynie w potrzebie. Domyślał się jednak, że do czasu, gdyż na pewno w przyszłości się z kimś zwiąże, a jego nowa partnerka na sto procent krzywo będzie patrzyła na jego relację z byłą dziewczyną, ale czasem są takie przyjaźnie, które zamieniają się w miłość, i na odwrót. Miłość między dwojgiem ludzi może zamienić się w prawdziwą przyjaźń.
Holland i Centinego pożegnali się uściskiem dłoni i zapewnieniami, że muszą spotkać się ponownie, tym razem na piwo, żeby móc lepiej się poznać, gdyż oboje stwierdzili, że dobrze się dogadują. Następnie rozdzielili się i każdy poszedł w swoją stronę. Noah udał się na spotkanie z dziewczyną, Tom natomiast wybrał numer Angeliny i wysłał jej wiadomość.
Wiadomość do: ANGELINA RUSSO
MOGĘ WPAŚĆ? MAM DZISIAJ CHWILĘ, MOŻEMY SPĘDZIĆ RAZEM TROCHĘ CZASU PRZED MOIM WYJAZDEM
Czekał jakiś czas na odpowiedź, która wyjątkowo długo się nie pojawiała, lecz po dziesięciu minutach usłyszał charakterystyczny dźwięk SMSa i poczuł wibracje telefonu w kieszeni spodni.
Wiadomość od: ANGELINA RUSSO
NIE WIEM, CZY TO DOBRY POMYSŁ. MAM SPORY BAŁAGAN. JUTRO BĘDZIEMY SIĘ WIDZIEĆ
Chyba po raz pierwszy tak otwarcie odmówiła mu spotkania, lecz idąc za radą swojego nowego przyjaciela, postanowił, że tak łatwo jej nie odpuści. Tym bardziej, że zachowanie to wynikało tak jakby z jego winy.
Wiadomość do: ANGELINA RUSSO
POMOGĘ CI W SPRZĄTANIU. TO JAK, ZA 15-20 MINUT MOGĘ BYĆ U CIEBIE?
Tym razem odpowiedź nadeszła szybciej i Angelina zgadzała się na odwiedziny Hollanda. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i wsiadł na tylne siedzenie auta, za kierownicą którego siedział Asher i poprosił mężczyznę, by podrzucił go pod wskazany adres.
Przyznał przed samym sobą, że chyba nigdy w życiu tak bardzo nie stresował się konfrontacją z dziewczyną. Nigdy tak naprawdę nie mógł sobie zarzucić, że jakaś kobieta przez niego płakała, jakąś wkurzył albo coś w tym stylu. Nigdy nie miał z żadną konfliktu, który doprowadziłby do większej awantury.
To raczej nie dlatego, że nie lubił kłótni, tylko zawsze starał się wyjaśniać wszystkie problemy, niedomówienia czy sprzeczki od razu, by później uniknąć niewygodnej wymiany zdań. Żeby nie musieć nikogo przepraszać za coś, czego nie chciało się powiedzieć lub zrobić.
Asher zatrzymał auto po piętnastu minutach jazdy i Tom od razu zauważył, że drzwi od domu Angeliny są otwarte na oścież, a przy schodach ustawionych zostało kilka worków na śmieci wypełnionych po brzegi. Ten obraz potwierdzał to wszystko, co mówił Noah.
To wszystko wydarzyło się naprawdę.
Angelina cierpiała na depresję. Miała ataki paniki, kiedy o kogoś się martwiła. Potrafiła wpaść w trans, kiedy niszczyła wszystko: meble, poduszki, pościel... A później musiała się z tym uporać, wszystko porządkując.
I to była po części jego wina, ponieważ on się w pewnym stopniu do tego przyczynił.
Musi zatem pomóc jej z tymi porządkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz