Najdroższa,
czytasz ten list, gdy mnie już nie ma przy Tobie; nie ma mnie w Twoim życiu i nigdy już nie będzie.
Nie będę mógł Cię dotknąć, ani powiedzieć Ci chociażby jedno słowo, ponieważ odszedłem. Nie powiem Ci już, jak bardzo chciałbym być przy Tobie w każdej chwili Twojego życia. Nie będę wiedział, jak się czujesz: czy uśmiechałaś się już, czy może jesteś smutna. Nie będę w stanie zrobić niczego, na co miałbym ochotę i nie będę mógł patrzeć na Ciebie tak często i tak długo, jakbym tego chciał... Wszystko, co było dla mnie ważne do tej pory, a co było związane tylko i wyłącznie z Tobą, pozostanie dla mnie wielką niewiadomą.
Nie usłyszysz już mojego ,,dzień dobry" na rozpoczęcie kolejnego wspólnego dnia, ani ,,dobranoc" na jego zakończenie. Nie powiem Ci, jak bardzo podobasz mi się w tej letniej sukience, którą lubisz zakładać, gdy wybierasz się na spacer po plaży. Nie usłyszysz, jak ładnie dziś wyglądasz, mimo braku makijażu czy źle dopasowanej części garderoby, chociaż Ty zawsze wyglądałaś wyjątkowo, kiedy na Ciebie patrzyłem. Nigdy nie musiałaś starać się, by wyglądać przepięknie. Dla mnie byłaś uosobieniem piękna i doskonałości.
Dla mnie byłaś idealna.
Ale nie usłyszysz ode mnie już, jak bardzo lubię Twoje długie brązowe włosy, których loków nigdy nie mogłaś ujarzmić. Nie powiem Ci też, że za każdym razem, gdy patrzyłem w Twoje zielone oczy, zatracałem się w nich jak w głębi największego oceanu.
Nie poprosisz mnie już o dwie łyżeczki cukru do herbaty, którą tak często Ci przygotowywałem, kiedy Ty siedziałaś przy stole kuchennym w swojej za dużej koszulce i szortach. Nie wyjmę z szafki Twojego ulubionego kubka i nie powiem, jak bardzo mi się nie podoba i że powinnaś go wyrzucić już dawno temu.
Nie zrobimy razem już nic, co sobie zaplanowaliśmy.
Nie wyjedziemy razem na Malediwy, gdzie tak bardzo pragnęłaś wrócić w najbliższym czasie. Nie spędzimy razem czasu w domku w górach, dokąd lubiłaś wracać, kiedy mieliśmy za dużo wolnego czasu.
A teraz pewnie zastanawiasz się dlaczego odszedłem. Dlaczego zostawiłem Cię, nie wyjaśniając Ci nic wtedy, kiedy rozstaliśmy się jakiś czas temu, a ja powiedziałem, że muszę wyjechać na długo. Sam. Bez Ciebie. Chociaż tak bardzo wtedy chciałem powiedzieć Ci prawdę, nie mogłem nic wyjaśnić, by nie przysporzyć Ci więcej cierpienia.
Dlaczego nie ma mnie już w Twoim życiu? Dlaczego zostawiłem Cię, kiedy mnie potrzebowałaś?
Ponieważ nie miałem innego wyjścia.
Nie mogłem postąpić inaczej.
To nie była łatwa decyzja, ale nie ja sam ją podjąłem. Można nawet powiedzieć, że nie miałem na to najmniejszego wpływu, ponieważ to ona - choroba, która mnie dopadła - miała największy wpływ na to, że Cię opuściłem.
Piszę do Ciebie ten list (pierwszy z trzydziestu jeden, jakie trzymasz teraz w dłoni), ponieważ muszę wyznać Ci trzydzieści jeden rzeczy, których nie zdołałem powiedzieć Ci, kiedy jeszcze żyłem i trwałem przy Tobie.
I to właśnie ta pierwsza rzecz, która ma Ci wyjaśnić, dlaczego mnie już przy Tobie nie ma.
Zachorowałem na raka mózgu. To nieuleczalna choroba (przynajmniej mój przypadek był tym beznadziejnym, nie do uratowania) i nic nie dało się zrobić w mojej sytuacji. Guz został wykryty zbyt późno i był zbyt groźny. Lekarze próbują mnie oswoić z tą myślą, kiedy tylko przychodzą do mnie i pocieszają, że jeszcze nie wszystko stracone, chociaż i tak wiem, że to już koniec. Nie będzie mnie i tyle. Po co dają mi nadzieję na coś, skoro ja i tak wiem, że nie ma to najmniejszego sensu?
To śmieszne, nieprawdaż?
Pamiętasz, jak zawsze mówiłaś mi o tym, by czerpać z życia jak najwięcej? Wyciskać je do samego końca, aż to ono będzie miało mnie dosyć, a nie ja jego. Robiliśmy to razem do tej pory i robimy to teraz. Nie opowiem Ci o tym, co rak zrobił z moim organizmem, żebyś nie musiała wiedzieć, jak bardzo jest mi ciężko. Uznałabyś mnie za mięczaka, a ja przecież jestem facetem, prawda? Nie mogę się nad sobą użalać i nie chcę robić tego, żebyś nie miała przed oczami obrazu mojego wątłego jestestwa.
Moja kobieta nie może wiedzieć, w jakim stanie jestem.
Bo Ty jesteś moją kobietą i zawsze nią będziesz.
Nawet teraz, kiedy mnie już nie ma.
I teraz mogę napisać te dwa znienawidzone przez Ciebie słowa, których za wszelką cenę unikałaś.
Bo teraz została mi już tylko wieczność.
Na zawsze będziesz moją kobietą.
Widzę, że pierwszy komentarz pada moim łupem...
OdpowiedzUsuńHm, zaczyna się ciekawie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji, a to dopiero początek. Jeszcze 30 prawd! Szkoda mi tego faceta. Tak bardzo ją kochał przecież...
Czekam na więcej!
~ A.
No no nie powiem, naprawdę niebanalny pomysł na bloga ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co będzie znajdować się w pozostałych 30 prawdach :)
Czekam z niecierpliwością na następną porcję, a gdzie mnie powiadamiać wiesz. :)
W wolnej chwili jeśli lubisz piłkę nożną, chociaż nie jest ona wszechobecna w tej historii także i nie dla fanów myślę że do zdzierżenia, zapraszam do mnie na : http://kopciuszek-na-boisku.blogspot.com/
Lena. <3
Skądś znam ten motyw. O tych listach. Nie pamiętam, skąd, ale znam. Kojarzę.
OdpowiedzUsuńW każdym razie - to świetny pomysł na bloga! Ładnie, jestem ciekawa dalszych listów! Pozdrawiam!
~ecresine
Może kojarzysz tą tematykę z tego bloga- http://slowa-ratujace-zycie.blogspot.com/?m=1
UsuńReaktywacja "P.S. Kocham Cię" Cecelii Ahern?
OdpowiedzUsuńNatrafiłam drugi raz na bloga o tej samej tematyce. Podoba mi się, jestem ciekawa kto pisze, skąd pisze i co jaki czas wysyła listy. Codziennie? Tak aby miesiąc wystarczył na wszystkie 31 listów. Zabieram się za czytanie następnego.
OdpowiedzUsuńCudowny pomysl! Jak juz Ci wczesniej powiedzialam- listy sa przepelnione miloscia i uczuciami, dlatego czyta je sie z wielka przyjemnoscia. Bedac na miejscu tej dziewczyny mimo tego, iz glowny bohater (nie wiem czy tak to moge nazwac) jest smiertelnie chory bylabym szczesliwa z tych listow. W koncu to olbrzymi skarb, slowa zapisane tuz przed smiercia, przez jej ukochanego..
OdpowiedzUsuń/Little