Wracam po dłuższej przerwie, ale już bez żadnych obietnic poprawy, gdyż to zupełnie bez sensu. Mogę tylko napisać tyle, że na pewno skończę to opowiadanie, chociaż nie wiem kiedy. Ten odcinek był trudny do napisania, ale mi się udało i jestem z niego zadowolona. Dalej - mam nadzieję - będzie lepiej i sprawniej szło mi tworzenie kolejnych odcinków.
Dodam tylko, że planuję zacząć pisać nowe opowiadanie - również na tym blogu, ponieważ nie będzie to zbyt długa historia. Myślę, że jeszcze w tym roku uda mi się opublikować chociaż kilka odcinków oraz mam nadzieję, że ci, którym podoba się moja twórczość, będą ze mną nadal.
ON
Odkąd straciłem pamięć minęło już całkiem
sporo czasu. Przez tych kilka miesięcy uczęszczania na terapię do doktor Davies
udało mi się powrócić do wspomnień i uporządkować je tak, że mogłem zacząć
normalnie funkcjonować, jak dawniej. Pamiętałem niemalże wszystko, a jeśli
zdarzyło się, że umknęło mi coś, co powinienem zachować w swojej głowie,
zazwyczaj pojawiało się w moim umyśle po niedługim czasie, zapełniając pustkę.
Z każdym spotkaniem, przy pomocy Megan, coraz więcej faktów ze sobą łączyłem,
które pozwalały mi wrócić do przeszłości, czasami może bolesnej, lecz dającej
dużo do myślenia. Tom również wiele wysiłku wkładał w to, aby pomóc mi
uporządkować wszystkie myśli. Podsuwał fakty, sam w swojej głowie szukał
wspomnień, które powinienem pamiętać, grzebał w przeszłości, żeby tylko jakoś
pomóc. No i pomógł. I to bardzo. Gdyby nie on i jego doszukiwanie się choćby
najmniejszego, najbardziej nieistotnego wydarzenia z mojego, naszego życia, nie
wiem, jak długo zajęłoby mi wracanie do rzeczywistości.
Dziękowałem w duchu za to, że mam takiego brata. Gdyby nie on…
och, nawet nie chcę myśleć, co by ze mną było, gdyby nie Tom. Co prawda, zawsze
miałem mamę, Gordona, Gustava i Georga, którzy na pewno byliby przy mnie tak,
jak Tom, ale to i tak nie to samo. Z Tomem łączyło mnie nie tylko to, że
jesteśmy braćmi bliźniakami, ale to, że był moim najlepszym przyjacielem.
Jednak w jednej rzeczy Tom nie był w stanie mi pomóc. Mianowicie, ciężko
było mi pozbierać się po tym, co
usłyszałem od doktor Davies w jej gabinecie, chociaż wracaliśmy do tego jeszcze
kilka razy i analizowaliśmy wszystko, szczegół po szczególe, a ja doszukiwałem
się złej interpretacji tego przez Megan.
Niełatwo
było mi przyjąć do wiadomości fakt, że mógłbym być w Elysie zakochany. I nawet
nie chodziło mi już o to, że osoby trzecie nie powinny decydować o tym, co
czułem lub co teraz czuję do swojej najlepszej przyjaciółki, ale o to, że może
faktycznie Megan miała rację i coś było na rzeczy. Wolałem jednak przemyśleć to
wszystko spokojnie, bez pośpiechu, żeby nie popełnić błędu.
Starałem się przez to unikać częstego
kontaktu z Elysą, żeby nie wymyślać sobie zbędnych teorii, tylko powoli
analizować swoje zachowanie i emocje, aby podjąć odpowiednią decyzję. Sam
jednak nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo denerwuję się w jej towarzystwie. Zdawałem
sobie sprawę z tego, że powinienem z nią porozmawiać, gdyż należą jej się
wyjaśnienia, lecz nie miałem pojęcia, jak mam to wszystko rozegrać. Elysa była
moją przyjaciółką od bardzo długiego czasu i – mimo wszystkich przeciwności
losu – była ze mną zawsze. Nawet kiedy ją odrzuciłem, a ona wciąż mnie kochała,
wspierała w trudnych chwilach, nie patrząc na własne uczucia. Zwłaszcza wtedy,
gdy bez skrupułów opowiadałem jej o Caroline – jeszcze nieświadom tego, że
przyjaciółka darzy mnie tak silnym uczuciem – nie zdradziła się z tym, że jest
we mnie zakochana. Za to jej w duchu dziękowałem, gdyż wówczas potrzebowałem
jej wsparcia, chciałem usłyszeć jej zdanie i miałem pewność, że będzie ono
obiektywne, pozbawione oceny czy niepotrzebnej krytyki.
Z Megan Davies umawiałem się na wizyty coraz
rzadziej, a sama pani doktor stwierdziła, że już niedługo wystarczą nam rozmowy
raz na miesiąc, żeby tylko sprawdzać, jak trzymam się psychicznie. Trochę
zdziwiłem się, że będę musiał chodzić do psychiatry nawet, kiedy już całkowicie
odzyskam pamięć, ale pani doktor zapewniła mnie, że nie tylko ja muszę korzystać
z jej usług. Wielu aktorów czy muzyków musi odwiedzać psychologów lub
psychiatrów, ponieważ nie radzą sobie z własnymi problemami. Dla niektórych sława,
która nie jest łatwa do zniesienia, ponieważ trzeba brać odpowiedzialność za
własne czyny, jest czymś, z czym trudno normalnie funkcjonować, a ona jest,
między innymi od tego, żeby pomóc im sobie jakoś z tym radzić. Doskonale to
rozumiałem, gdyż sam od dobrych kilkunastu lat musiałem sobie z tym radzić, a
robiłem to sam, gdyż uważałem, że skoro zdecydowałem się na karierę muzyka –
powinienem zdawać sobie sprawę z tego, iż nie jest to łatwy zawód i potrzeba wiele
wyrzeczeń, aby nie zwariować. Doszedłem więc do wniosku, że skoro gwiazdy
korzystają z pomocy psychiatrów, aby jakoś dać sobie radę z własnym życiem – ja
również powinienem sięgnąć po pomoc. A nuż poczuję się znacznie lepiej.
I faktycznie – wizyty u psychiatry pomagały mi zebrać się do kupy,
kiedy najbardziej tego potrzebowałem, ponieważ niekiedy naprawdę zdarzały mi
się dni, gdy byłem w totalnej rozsypce i potrzebowałem rozmowy z kimś, a Toma
akurat przy mnie nie było.
Czasami nachodziła mnie myśl, że strasznie
marnuję swoje życie, siedząc tak w czterech ścianach i nie robiąc nic
konkretnego. Wówczas próbowałem zastanawiać się nad powrotem do muzyki, do
tworzenia tekstów i siedzenia z bratem w studio, aby chociaż trochę się zainspirować,
żeby potem móc wrócić pełną parą na szczyt. Nie udawało się ani razu, gdyż samo
patrzenie na mój notatnik z tekstami, przyprawiało mnie o mdłości. Ciężko mi
było wrócić do czegoś, co było tak dawno temu.
– Chciałbym wrócić do tworzenia muzyki –
powiedziałem Megan, kiedy spotkaliśmy się znowu w jej gabinecie.
– To dlaczego tego nie zrobisz? – zapytała
po prostu.
Poczułem dziwną irytację. Dla niej było to
jak zrobienie sobie herbaty? Uważała, że do napisania tekstu wystarczy tylko
kartka i długopis? I tyle? Chyba nie zdawała sobie sprawy, jak wiele potrzeba,
żeby usiąść, podnieść długopis, otworzyć zeszyt i wymyślić coś, co nie będzie
kolejnym smętnym wierszykiem, który będzie się nadawał tylko do spuszczenia w
toalecie. Zawiodłem się w tym momencie na niej.
– To trudne – powiedziałem na głos, chowając
myśli gdzieś z tyłu głowy.
– Dlaczego? – Pociągnęła łyk herbaty z kubka
i zmarszczyła brwi, spoglądając na mnie.
– Nie potrafię już nic napisać. Kiedyś
przychodziło mi to z dużą łatwością, a teraz nawet nie mogę otworzyć mojego
zeszytu z tekstami, bo robi mi się od tego niedobrze – wyznałem szczerze.
– Co tak bardzo cię powstrzymuje?
– Nie wiem…
– Co czujesz, kiedy otwierasz notatnik i
widzisz, co znalazło się w nim wcześniej? – drążyła, a ja zastanowiłem się
dłużej nad odpowiedzią.
– Boli mnie, że nie zrobiłem nic przez tak
długi czas, a on leżał bezczynnie w mojej szufladzie i nikt nie otwierał go od
kilku miesięcy. Boję się, że już nigdy nic nie napiszę albo że będzie to
całkiem do dupy. Ten zeszyt jest moim pamiętnikiem odkąd skończyłem piętnaście
lat. Towarzyszy mi naprawdę długo, a teraz… nie mogę zwyczajnie na niego
patrzeć. – Westchnąłem ciężko, chcąc pozbierać wszystkie myśli do kupy, aby wreszcie
powiedzieć to, co tak długo leżało mi na sercu. – Może to dla ciebie głupie,
dla mnie też pewnie by takie było, gdybym słuchał jak ktoś opowiada mi o
zeszycie, który dużo dla niego znaczy, jednak czuję, że w tym notatniku jest
kawałek mojej zagubionej duszy. Ona nie chce do mnie wrócić, a ja tak bardzo jej
potrzebuję. Czuję pustkę, ale nie potrafię zapełnić tej dziury, a ona wciąż się
powiększa…
– Cieszę się, że jesteś ze mną szczery, Bill
– powiedziała Megan, pochylając się w fotelu i patrząc mi w oczy. – Nie uważam
za głupie, że jesteś tak przywiązany do swojego notatnika, w którym zapisywałeś
wszystkie swoje myśli i odczucia, odkąd skończyłeś piętnaście lat. Sądzę, że to
bardzo dobrze, ponieważ nie tłumiłeś tego w sobie, tylko przekazywałeś swoje
emocje w postaci piosenek, które rozumie bardzo dużo twoich fanów. –
Uśmiechnąłem się słysząc te słowa, ponieważ kiedyś naprawdę moje teksty miały
duży wpływ na naszych fanów, wielu z nich utożsamiało się z nimi i uważali je
za prawdziwe, płynące prosto z serca. Były szczere. Wszystkie, co do jednego. –
Nie powinieneś zaprzestawać tego – odezwała się znowu pani doktor. – To, że nie
jesteś już nastolatkiem, nie znaczy, że nie musisz mieć pamiętnika. To, że
tamten zeszyt przywołuje wiele wspomnieć, o których teraz nie chcesz myśleć, nie
znaczy, że nie możesz w dalszym ciągu spisywać swoich myśli na papierze.
– W takim razie, co mam zrobić?
– Załóż nowy notatnik i w nim spisuj to
wszystko, co czujesz. – Posłała mi ciepły uśmiech, a ja aż otworzyłem szeroko
oczy ze zdziwienia, gdyż nie wpadłem wcześniej na ten pomysł.
– Uważasz, że to jest takie proste? –
zapytałem niepewnie, bo rzeczywiście nie wiedziałem, czy naprawdę wystarczy.
– Bill – zaśmiała się. – Najpierw powinniśmy
zaczynać od najprostszych rozwiązań, a jeśli one nie pomagają, próbować nowych.
Jeżeli nie potrafisz pisać już w starym notesie, załóż nowy.
– Może masz rację – powiedziałem, coraz
bardziej przekonany.
Wyszedłem z gabinetu doktor Davies w bardzo
pozytywnym nastroju, z nadzieją, że podsunęła mi dobre rozwiązanie.
Dla osoby trzeciej, która przysłuchiwałaby
się naszej rozmowie, byłoby głupie to, że rozmawialiśmy o zeszycie, którego nie
potrafiłem już nawet otworzyć, żeby nie przywoływać starych wspomnień, lecz dla
mnie to była jedna z najważniejszych rozmów, jakie odbyłem z Megan w tamtym
gabinecie. Pisanie zawsze było dla mnie bardzo istotnym elementem mojego życia
i starałem się robić to zawsze, kiedy nachodziła mnie ochota, a notes, który
teraz leżał w szufladzie mojego biurka, towarzyszył mi od wielu lat.
Zamieszczałem w nim teksty, które stały się wielkimi hitami, a także myśli,
które przesuwały się w mojej głowie, kiedy byłem smutny, przygnębiony,
zakochany czy pełen radości. W skrócie – był ze mną zawsze.
Teraz ciężko mi było pisać w nim nowe
rzeczy, pomijając to, co wydarzyło się całkiem niedawno, a co bardzo mnie
zmieniło i otworzyło na nowe, inne rzeczy. Gdybym miał kontynuować prowadzenie
tamtego pamiętnika – musiałbym napisać tam o Caroline i o tym, co zrobiła z
moja duszą. A nie chciałem do tego wracać. Wystarczająco dużo nacierpiałem się
na fotelu w gabinecie doktor Davies, gdy przeżywałem to od początku do końca
przez kilka spotkań. Nie miałem potrzeby do tego wracać, więc chyba najlepszym
rozwiązaniem będzie to, które podsunęła mi Megan. Może naprawdę lepiej byłoby zacząć wszystko od
nowa? Z nowymi doświadczeniami i nowym pamiętnikiem?
– Co taki zadowolony? – zapytał Tom, kiedy
wsiadłem na miejsce pasażera w jego aucie. Już nie wracam sam do domu, tylko
brat czeka na mnie po każdej sesji pod budynkiem, żeby mnie zabrać.
– Dobrze mi dzisiaj poszło – powiedziałem z
dumą i przypiąłem się pasami. – Musimy kupić zeszyt.
– Słucham? – Tom popatrzył na mnie jak na
wariata, co rozbawiło mnie tak, że zaśmiałem się głośno. Już dawno nie czułem
się tak dobrze.
– Megan dała mi taką radę – wyjaśniłem.
– Że musisz kupić zeszyt? – powtórzył, wciąż
niedowierzając.
– Dokładnie tak – potwierdziłem.
– W porządku. Elysa ci kupi, nie mam teraz
czasu, żeby jeździć po sklepach. Trochę mi się spieszy na spotkanie z adwokatem
w sprawie pieniędzy, które ukradła nam Caroline, więc odstawię cię tylko do
domu i jadę dalej.
Zmarszczyłem brwi, bo nie ukrywam, że
chciałem wybrać notes osobiście, a także nabyć go jak najszybciej, jednak
rozumiałem, że Tom nie będzie moją niańką, która będzie zgadzać się na wszystko,
o co poproszę, więc postanowiłem nie zawracać mu tym głowy. Elysa przecież też
mogła pojechać do sklepu.
W domu zostałem sam, przyjaciółka miała
przyjechać, kiedy skończy pracę, czyli za jakieś dwie godziny, a do tego czasu
miałem być w domu. Tom martwił się, że gdybym wyszedł gdziekolwiek sam, bez
opieki, mogłoby mi się przytrafić to samo, co ostatnim razem, kiedy
spanikowałem w parku, a tego bardzo by nie chciał. Ja też.
Nadal miałem niemiłe wspomnienia związane z
tym dziwnym uczuciem, które mnie ogarnęło, kiedy byłem sam, bez nikogo,
otoczony czymś, czego zupełnie nie poznawałem. Nigdy w życiu nie chciałbym, aby
to się powtórzyło, więc postanowiłem słuchać Toma i zostać w domu do czasu, aż
Elysa wróci, po drodze kupując mi nowy zeszyt. A przynajmniej tak mi obiecała.
I rzeczywiście tak było.
Przyjechała po półtorej godzinie, gdyż aż
trzydzieści minut szukała w księgarni odpowiedniego zeszytu dla mnie, który –
miała nadzieję – spodoba mi się tak bardzo, że będę chciał zapisywać w nim nowe
myśli.
– Wybrałam chyba najładniejszy –
powiedziała, uśmiechając się lekko.
Notes miał pomarańczową, twardą okładkę,
kartki były czyste, czyli takie, jakie najbardziej lubię. Zawsze mnie
denerwowały linie czy kratki, które były umieszczane na stronach. Rozpraszały
mnie i nie pozwalały się skupić na tym, co było najważniejsze – na treści.
Podobał mi się. I chociaż to był zwykły zeszyt, poczułem, że teraz zacznę
wszystko od nowa.
– Dziękuję. – Posłałem jej promienny
uśmiech, chyba najszerszy, jaki zdołałem.
– Aż tak bardzo się cieszysz ze zwykłego
zeszytu? – zdziwiła się.
Opowiedziałem więc jej z wielkim
entuzjazmem, jak bardzo pomogła mi Davies, a Elysa słuchała uważnie, wciąż
patrząc na mnie z uśmiechem. Czułem się tak, jak dawniej. Tak, jak wtedy, kiedy
łączyła nas wielka przyjaźń, która zrodziła się od momentu, gdy pierwszy raz
się spotkaliśmy. Patrzyła i słuchała, czyli robiła to, czego od niej wtedy
potrzebowałem.
Czułem, że teraz będzie coraz lepiej.
Wszystko zacznie się układać i wróci do normy. Elysa znowu stanie się moją
najlepszą przyjaciółką, z którą będę dzielić wszystkie swoje myśli. No, może
prawie wszystkie. Nie miałem zamiaru mówić jej o tym, co powiedziała mi mama
oraz Megan. Na razie wolałem sam się z tym uporać i przemyśleć wszystko w samotności,
aby dojść do odpowiednich wniosków. Nawet jeśli obie miały trochę racji i
rzeczywiście Elysa była taką kobietą, której potrzebowałem – musiałem mieć
więcej czasu, żeby zadecydować o tym, czy rzeczywiście chcę spędzić z nią
resztę życia.
– To świetnie, że ta kobieta tak bardzo ci
pomaga – powiedziała Elysa, kiedy zakończyłem swój monolog.
– Tak, jest cudowna – przyznałem. –
Powiedziała, że wizyty mogą być coraz rzadsze, bo radzę sobie całkiem nieźle.
Mam tylko kłopot z poruszaniem się samemu po mieście. Wciąż mam pewne obawy,
jednak Megan mówi, że to z czasem minie.
– Zbliżyłeś się do niej – stwierdziła z
przekąsem.
– To zbyt dużo powiedziane.
– Mówisz jej o wszystkim – zauważyła,
popijając herbatę.
– Nie o wszystkim – zaprzeczyłem.
– A powiedziałeś o tym, kiedy dwa lata temu
wyjechałeś do Niemiec i nie dawałeś znaku życia? – zapytała, a ja poczułem
ukłucie gdzieś w okolicy serca.
Faktycznie, opowiedziałem Megan, że po tym
dziwnym ataku zazdrości o Elysę i Victora, zrobiłem jej awanturę i uciekłem do
Niemiec, żeby pobyć samemu z własnymi myślami.
– Tak – odezwałem się, patrząc jej w oczy.
Nie czułem wstydu czy wyrzutów sumienia. Tylko było mi trochę smutno, że
wypomniała mi to akurat teraz, kiedy powoli wracałem do siebie.
– Spędziłeś pół roku u swoich rodziców,
chcąc odpocząć od całego świata – ciągnęła dalej. – Nawet nie wiesz, jaką
krzywdę mi wtedy wyrządziłeś.
– Przepraszam cię za to.
Nie wiem, czy ponownie podjąłbym decyzję o
zostawieniu całego mojego życia w Los Angeles, na rzecz sześciu miesięcy
spędzenia z rodziną, przyjaciółmi i dziewczyną, której tak naprawdę nie znałem.
Owszem, cieszyłem się na spotkanie z mamą, Gordonem, Gustavem i Georgiem, lecz
w tym wszystkim brakowało mi Toma. Nigdy nie odwiedzaliśmy Niemiec oddzielnie,
ale wtedy czułem, że właśnie tego potrzebuję – oderwania się od codzienności,
spędzenia czasu z bliskimi, których naprawdę dawno nie widzieliśmy. I do tego
była Caroline, która wówczas rozbudziła we mnie to uczucie, które czułem przez
bardzo długi czas. Zauroczyłem się w niej i podjąłem decyzję, że chciałbym
spędzić z nią większość chwil w moim życiu.
Teraz pewnie nie podjąłbym takiej decyzji,
gdyż nic mnie ku temu nie skłania, ale gdyby… chyba wolałbym rzucić wszystko i
razem z Tomem zrobić sobie wakacje. Z Tomem i Elysą, jeśli kiedykolwiek mi
wybaczy.
– Nie oczekuję od ciebie żadnej skruchy,
Bill – przerwała moje rozmyślania kobieta. – Jestem twoją przyjaciółką, której
zadaniem jest pomagać ci wtedy, kiedy tego potrzebujesz i stać u twego boku,
gdy tego ode mnie oczekujesz. Wtedy, gdy dwa lata temu wypiąłeś się na mnie, byłam
w tobie zakochana i pragnęłam tylko twojego szczęścia, nawet beze mnie.
– A teraz? – zapytałem, przełykając wielką
kluchę, która stanęła mi w gardle. Bałem się jej odpowiedzi. Bałem się usłyszeć
tego, że już nie traktuje mnie jak kogoś ważnego, bez kogo jej życie nie jest
takie samo.
– Teraz co?
– Czy teraz nadal jesteś we mnie zakochana
tak, że oddałabyś za mnie życie? – zapytałem, czując, jak wielki głaz spada mi
z serca.
Zadałem wreszcie to pytanie, które dręczyło
mnie, odkąd Davies i moja mama powiedziały, że uważają, iż czuję do Elysy coś
więcej, niż tylko przyjaźń. Jednocześnie cieszyłem się, że to pytanie padło z
moich ust, i czułem niepewność, co do odpowiedzi. Przecież mogła mnie olać,
wyśmiać, zwyzywać za to, że jestem palantem, który zauważa, co stracił, dopiero
po fakcie, kiedy nie da się już tego odzyskać.
Elysa ciężko westchnęła, a ja nie
wiedziałem, co to oznacza.
– To trudne pytanie – odezwała się po chwili
milczenia.
– Dlaczego? – Mój głos był dziwnie
zachrypnięty.
– Minęło sporo czasu. Zmieniłam się, ty
również. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi niż kilka lat temu. – Nie rozumiałem,
co chce przez to powiedzieć. – Kiedy ty traktowałeś mnie jak przyjaciółkę,
cierpiałam, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Patrzyłam, jak świetnie bawiłeś
się z Caroline, jak dobrze ci z nią było. Akceptowałam swoją pozycję w twoim
życiu i strasznie mnie bolało, kiedy z każdym dniem coraz bardziej się ode mnie
odsuwałeś, bo uznałeś, że tak będzie lepiej. Rozumiałam wszystko, bo byliśmy
tylko przyjaciółmi, ja tylko zakochana w tobie, a ty zakochany w innej
kobiecie. Jednak nie dawałam tego po sobie poznać, bo wolałam taką relację, na
jaką ty pozwalałeś, niż żebyś całkowicie się ode mnie oddalił…
– Mogłaś przecież powiedzieć, co do mnie
czujesz – przerwałem jej, nie mogąc słuchać tego, jak mówi o swoim cierpieniu.
Wzbudziła we mnie złość tym wyznaniem, której już nie mogłem hamować, chociaż w
głębi serca nie chciałem się teraz z nią kłócić.
– Bałam się – powiedziała tylko, a ja się
zaśmiałem, nie mogąc się powstrzymać.
– Czego się tak bardzo bałaś, że nie
chciałaś powiedzieć, co do mnie czujesz?
– Właśnie takiej reakcji, jak teraz, Bill.
Że mnie wyśmiejesz i powiesz, że to kompletna bzdura…
– Nigdy się z ciebie nie śmiałem! –
krzyknąłem. – A teraz… jestem po prostu w szoku, że ty – zawsze odważna,
szczera do bólu i nie obawiająca się, że jej słowa mogą ranić – bałaś się
powiedzieć mi, że mnie kochasz!
– Nie jest łatwe wyznać komuś miłość, kiedy
ta osoba na każdym kroku przypomina ci, że jesteś dla niej tylko i wyłącznie
przyjacielem – wyznała spokojnie.
– Bo myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi…
– Dla mnie przyjaźń i miłość to dwie różne
sprawy. Przyjaźń można zamienić w miłość, ale nie na odwrót. Jeśli przyznałabym
się, co tak naprawdę do ciebie czuję, nie byłoby odwrotu. Jakbyś zareagował,
gdybym powiedziała, że jesteś dla mnie więcej niż przyjacielem? Co byś
odpowiedział?
– Nie wiem… Ale na pewno dalej traktowałbym
cię jak przyjaciółkę – przyznałem szczerze.
– Właśnie! – Zaśmiała się gorzko, tak, że
poczułem się jak głupek. – Ty byś wciąż mówił, że jestem dla ciebie
przyjaciółką, a ja cierpiałabym jeszcze bardziej przez to, że mnie odrzuciłeś.
Nie odpowiedziałem. Zupełnie nie wiedziałem,
co mógłbym w tej chwili powiedzieć. Chyba Elysa miała rację, a milczeniem tylko
to potwierdziłem. Westchnąłem ciężko i wstałem z fotela, w którym siedziałem
przez całą tę rozmowę. Podszedłem do stolika, na którym stało kilka butelek z alkoholem.
Wódka, gin, whisky, rum… do wyboru, do koloru. Nalałem do szklanki solidną
porcję Johnnie’go Walkera, wrzucając do środka dwie kostki lodu. Parzyłem przez
okno w salonie i pociągnąłem ze szklanki spory łyk. Gorzka substancja wpłynęła
do moich ust z taką mocą, aż chciałem ją od razu wypluć. Potrzebowałem jednak
alkoholu. Nie chciałem się upić, lecz musiałem jakoś zdobyć choć trochę odwagi
na to, by nie uciec z pomieszczenia i zamknąć się w swoim pokoju, tylko dalej
rozmawiać z Elysą o tym, co było i co teraz jest między nami.
– Nie odpowiedziałaś mi na pytanie –
przypomniałem, wciąż patrząc przez okno, sam nie wiem, na co.
– Co?
– Nadal jesteś we mnie zakochana? –
powtórzyłem.
Odpowiedziała mi po dłuższej chwili
milczenia, która wypalała we mnie podobne ślady jak whisky na moim
podniebieniu. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Nie wiedziałem, co
zrobię, kiedy odpowiedź będzie twierdząca. Nie wiedziałem, co będzie, kiedy
zaprzeczy. Czy w dalszym ciągu będzie dla mnie bratnią duszą, która znaczy dla
mnie tyle samo, co brat bliźniak? Czy nadal będę w stanie dzielić się z nią
każdą moją myślą?
A co ze stwierdzeniem Megan i Simone? Jeśli
naprawdę czuję coś do Elysy, tylko sam nie potrafię jeszcze tego zrozumieć?
Wreszcie Elysa się odezwała. Podeszła do
mnie i położyła mi rękę na ramieniu, aż poczułem rozchodzące się ciepło po
całym ciele. Mówiła cicho, spokojnie, jakby mówiła o pogodzie, a z każdym jej
słowem, moje serce zaczynało bić szybciej. I wtedy zrozumiałem.
– Mimo całego cierpienia, jakie przeszłam,
kiedy byłeś z Caroline. Mimo tego, że zostawiłeś mnie cierpiącą, ze złamanym
sercem. Mimo ciągłego mówienia o mnie jak o przyjaciółce, nie dając mi żadnego
znaku, choćby najmniejszego, że mogłabym być kiedyś kimś więcej dla ciebie.
Mimo tego, jak bardzo mogłabym cię za to wszystko nienawidzić. Nic się nie
zmieniło. Nadal cię kocham i jeszcze tysiąc razy mogłabym przyjąć za ciebie
kulę i oddać za ciebie życie.
Już wczoraj dokończyłam czytać rozdział, ale nie mogłam skomentować... Dla mnie wcale nie jest dziwne, że prowadzi taki zeszyt i tak do niego podchodzi. Jestem zdania Megan. Dobrze, że człowiek wywala to, co siedzi w nim, niż miałby eksplodować z nadmiaru emocji. Trzymanie w sobie uczuć nie jest dobre.
OdpowiedzUsuńCo do Elysy to cieszę się, że jest z nim szczera i przestała ukrywać swoją miłość do niego. Mam nadzieję, że ten w końcu podejdzie do niej inaczej.