czwartek, 28 czerwca 2018

Ostatnie pożegnanie. [36] ONA

ONA
Telefoniczna rozmowa z Tomem bardzo szybko zeszła na temat naszego spotkania. Ta propozycja padła z jego strony i przyjęłam ją z niemałym zaskoczeniem. Nigdy nie byliśmy z Tomem zbyt zżyci, częściej go unikałam, niż spędzałam z nim czas, toteż tym bardziej zdziwiło mnie to, iż poprosił mnie o spotkanie. Do tego nie odzywał się do mnie bardzo długo, ja zresztą do niego również i wcale nie próbowałam się usprawiedliwiać, jednak jego zdecydowany ton bardzo mnie poruszył i nie musiał namawiać mnie zbyt długo na to, abym przyjęła jego propozycję spotkania. Chyba tego właśnie potrzebowałam; tego, abym po raz kolejny mogła mu się wygadać i może – kiedy będziemy patrzeć sobie w oczy – Tom rzuci mi jakąś radę, którą mogłabym zastosować w życiu, a która pozwoli mi odzyskać Billa lub chociaż da szansę na rozmowę z nim. Datę naszego przyszłego spotkania ustaliliśmy na przyszły tydzień, abym miała szansę jakoś pozbierać się po naszej rozmowie telefonicznej i przygotować się na kolejną, w cztery oczy. Nie ustaliliśmy miejsca spotkania ani godziny, ponieważ Tom miał sporo pracy związanej z albumem, którą musiał skończyć jak najszybciej, lecz zapewnił, iż odezwie się do mnie w najbliższym czasie, aby ustalić wszystkie szczegóły dotyczące naszego spotkania. Gdy rozmowa z Tomem dobiegła końca, czułam się dużo lepiej. Wreszcie mogłam wyjawić komuś wszystko, co siedziało we mnie od dłuższego czasu, chociaż jednocześnie niezbyt zmniejszyło całą tę tęsknotę za przyjacielem, który teraz bawił się w najlepsze na drugim końcu świata z niedawno poznaną dziewczyną. I chociaż kiedyś jeszcze wszystko wyznałam Victorowi, z Tomem rozmawiało mi się inaczej... chyba nawet lepiej, mimo tego dystansu, który do niego czułam. Z Victorem łączył mnie pewien rodzaj przyjaźni, a Tom... cóż, był mi bardziej obcy niż bliższy. Po wyżaleniu mu się z tego, co czułam, nie było mi już tak źle, jak do tej pory, lecz w dalszym ciągu nie czułam się wyleczona z miłości do osoby, której nie powinnam kochać, ponieważ nie jestem dla Billa wystarczająco dobra. Nie pozbyłam się tego uczucia i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę się czuła na siłach, aby wyrzucić go z mojego serca. Zbyt długo w nim siedzi i zbyt wiele miejsca w nim zajmuje.
Żeby jakoś poradzić sobie z całym tym bałaganem w moim życiu, znowu popadłam w wir pracy i od następnego dnia, poprzez parę następnych, nadal szukałam dla siebie jakiegoś zajęcia, oby tylko nie analizować tego wszystkiego, co siedziało w mojej głowie. Nie było łatwo, lecz starałam się jak tylko mogłam, aby nie popaść w depresje i przygnębienie. Wolałam pracować, chociaż wszystko było zrobione i wolałam poprawiać wszystko jeszcze raz, niż siedzieć i zadręczać się poczuciem winy i wyrzutami sumienia.
Któregoś dnia, pod koniec tygodnia, kiedy to Kris nie dawał mi odpocząć od swoich ukradkowych spojrzeń, rzucanych mi, kiedy tylko przechodziłam przez restaurację albo wchodziłam do swojego biura, dostałam wiadomość od Toma.

,,Nasze spotkanie nadal jest aktualne?”

Uśmiechnęłam się na widok esemesa i z radością na niego odpisałam.

,,Jeśli nie zmieniłeś zdania, to tak. Podaj tylko konkretną datę i miejsce. Ja mogę się dostosować.”

,,A może wpadniesz do naszego domu? Shermine pojechała do swojej matki, więc jeśli nie chcesz, żeby się dowiedziała na razie, możemy pogadać u mnie.”

Przystałam na jego propozycję i wysłałam w odpowiedzi tylko krótkie ,,W porządku, może być., po czym na nowo zatopiłam się w pracy i papierach, których w ogóle nie musiałam ani czytać, gdyż zrobiłam już to paręnaście razy, ani tym bardziej układać czy segregować, ponieważ zrobiłam to w ciągu ostatnich paru dni, chyba pięćdziesiąt razy.

Ten tydzień ciągnął mi się przez dłuższy czas i czekałam tylko na dzień, kiedy będę mogła wreszcie wyżalić się Tomowi ze wszystkich trosk i zmartwień, których tak wiele nagromadziło się we mnie
przez długi czas. Sama nawet nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo chciałam porozmawiać akurat z nim, a nie z Shermine. Może dlatego, że Shermine – mimo iż była moją przyjaciółką i wiele jej zawdzięczałam – raczej nie potrafiłabym powiedzieć jej, że jestem po uszy zakochana we własnym przyjacielu. Być może moje podejście do sprawy było głupie, bo skoro traktowałam tę dziewczynę jak przyjaciółkę, nie powinnam chyba mieć żadnych oporów przed wyjawieniem jej swojego sekretu. A ja jednak miałam. Może moje podejście było nieuzasadnione, może dobrze, że się tak hamowałam. Sama nie wiedziałam do końca, co tak naprawdę powinnam zrobić. Jedyną pewność stanowiła rozmowa z Tomem. Od niego oczekiwałam prawdziwej rady, co powinnam zrobić w mojej sytuacji i szczerze wierzyłam, że spełni moje oczekiwania. i się nie zawiodę.
Kiedy wjechałam swoim autem na podjazd pod posesją braci Kaulitz, dłonie trzęsły mi się lekko od nadmiaru emocji, chociaż nie widziałam żadnego powodu do stresu. Nie powinnam aż tak przeżywać, bo przecież za drzwiami wejściowymi nie ujrzę Billa w objęciach jego dziewczyny, toteż nie musiałam się niczym takim przejmować. Ale jednocześnie czułam, że ta rozmowa zmieni moje życie. Czułam to wewnątrz siebie cały czas, od momentu zatrzymania swojego auta na ich posesji, poprzez przyciśnięcie dzwonka domofonu i gorącego przywitania z Tomem, aż do zajęcia miejsca na kanapie.
Tom wyglądał, jak zawsze, dobrze, chociaż niezbyt podobała mi się jego długa broda. Przytulił mnie na przywitanie tak, jakbyśmy nie widzieli się kilka lat, a nie kilka miesięcy, chociaż dla mnie te dni ciągnęły się w nieskończoność.
– Dawno cię nie widziałem – powiedział, uśmiechając się i stawiając przede mną kubek z gorącą herbatą. Na dworze było tak gorąco, że można było się roztopić, więc ten napój raczej nie był odpowiedni na taką porę, lecz z chęcią go przyjęłam. Zawsze w towarzystwie Toma trochę się krępowałam, nawet nie wiem, czym to było spowodowane, lecz za każdym razem, kiedy u nich byłam, wyczuwałam od niego jakiś dziwny dystans do mojej osoby. Nie wiem, czym był spowodowany, ale przez to zawsze wolałam, kiedy nie było go w domu.
– Minęło trochę czasu – przyznałam, również się uśmiechając.
– Wiem, że możesz czuć się trochę nieswojo w moim towarzystwie, zwłaszcza, że odezwałem się do ciebie po takim czasie, ale jestem ci wdzięczny, że zechciałaś się ze mną spotkać. – Przez myśl przeszło mi, iż Tom może wyczuwa moje emocje i wie, co siedzi mi w głowie, lecz od razu skarciłam się za takie rozważania.
– Nie ukrywam, że trochę dziwne było dla mnie to, że zadzwoniłeś – przyznałam szczerze, nie chcąc niczego przed nim ukrywać już od samego początku. Nie było warto nic pomijać, ponieważ przyjechałam po to, żeby być z nim od początku do końca szczerą. – Ale i ucieszyłam się, bo sama chciałam z tobą porozmawiać – dodałam, na co spojrzał na mnie trochę zaskoczony moimi słowami. – Owszem – odpowiedziałam na jego nieme pytanie. – Doszłam do wniosku, że już nie mam ochoty dłużej siedzieć sama w tym wszystkim i potrzebuję rozmowy z kimś, kto naprawdę mnie wysłucha i mi doradzi, co mam z tym zrobić.
– Wow – mruknął pod nosem, ale ponownie się uśmiechnął. – Nigdy nie sądziłem, że stanę się dla kogoś powiernikiem aż tak ważnych spraw.
– Nie musisz sobie ze mnie żartować – odpowiedziałam i spojrzałam na niego znacząco. Nie chciałam, żeby robił sobie ze mnie głupie żarty, a żeby mnie wysłuchał i doradził, co mogłabym zrobić, żeby odzyskać zaufanie Billa i może dowiedzieć się czegoś o nim i Caroline. Nie będzie to łatwe i zdawałam sobie z tego sprawę, bo Tom jest bardzo przystojnym mężczyzną i gdyby nie to, że moją głowę od długiego czasu zaprzątał jego brat, może zwróciłabym na niego uwagę. Ale bez tej brody. Zdecydowanie. Może i mu pasowała, bo dodawała powagi, ale o wiele bardziej podobał mi się, kiedy miał dużo mniejszy zarost. No i zamiast tych długich, związanych w jakiś dziwny kok włosów, który teraz prawie mu się rozpadał, mógłby albo uczesać się w zwykły koński ogon, albo wrócić do warkoczyków, które posiadał kilka lat temu, a za którymi szalały nastolatki.
– W porządku. Już nic nie mówię.
– Nie o to chodzi – jęknęłam. – Po prostu nigdy nie byliśmy w zbyt bliskiej relacji nie jest mi jakoś wyjątkowo łatwo rozmawiać z tobą o swoich uczuciach do twojego brata – przyznałam. – W ogóle ciężko mi jest rozmawiać z tobą zupełnie szczerze, bez żadnych niedomówień…
– A jednak teraz to robisz – zauważył, co mnie zaskoczyło. Rzeczywiście, wszystko, co mu przed chwilą powiedziałam, było zupełnie szczere, nic nie ukrywałam i naprawdę przyszło mi to bardzo łatwo. Przeszło mi przez myśl, że może jednak nie będzie tak źle i jakoś to wszystko będzie.
– Masz rację – przyznałam, śmiejąc się z samej siebie. – Myślę, że może jakoś dam radę.
– Wiem, że możesz się przy mnie stresować, bo mój wygląd cię rozprasza, ale ufam, że sobie z tym poradzisz.
– Zdecydowanie twój wygląd jest ostatnią rzeczą, jaka mogłaby mi przeszkadzać.
Tom najpierw spojrzał na mnie kompletnie zbity z tropu, by za chwilę wybuchnąć głośnym śmiechem, co z kolei mnie trochę zaskoczyło. Nie sądziłam, że będzie się z tego śmiał, a raczej oburzy lub się obrazi. Trochę mi więc ulżyło, kiedy usłyszałam ten uroczy i zaraźliwy śmiech.
– Nigdy nie myślałem, że jakaś kobieta powie mi coś podobnego – powiedział, wciąż się śmiejąc.
– Przepraszam, jeśli cię uraziłam – odparłam od razu. Nie byłam do końca pewna, czy śmiał się z tego, że to było śmieszne, czy z tego, że za chwilę wyrzuci mnie z domu.
– Skąd! – odpowiedział pospiesznie. – W ogóle mnie nie uraziłaś. Po prostu nigdy nie słyszałem, żeby jakaś kobieta powiedziała mi coś takiego. Zwykle Georg sobie tak ze mnie żartuje. Ale chyba już zapomniałem, że ty jesteś zupełnie inna niż wszystkie. Dałaś się poznać już na naszym pierwszym spotkaniu po koncercie.
– Jak to? – zdziwiłam się.
– Zwyczajnie. Byłaś naturalna, od razu dałaś się polubić.
– Myślałam, że jakoś za bardzo za mną nie przepadasz. A nawet, że mnie nie lubisz.
– Nie. Nie mogłaś tak myśleć – zdziwił się, na co ja tylko pokręciłam głową. – Żartujesz! Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć osoby, których nie lubię i które zalazły mi za skórę i zdecydowanie ty się nich nie zaliczasz!
– Twoja aparycja wskazywała zupełnie odwrotnie, uwierz.
– Teraz jednak zapewniam cię, że miałaś błędne wrażenie. Od początku cię polubiłem i ucieszyłem się, że tak bardzo zbliżyliście się do siebie z Billem – przyznał, w co musiałam mu uwierzyć, nie miałam innego wyjścia. W końcu dzisiaj mieliśmy rozmawiać szczerze o wszystkim. – Miałem nawet wrażenie, że zostaniecie parą. Dało się zauważyć, że jesteście ze sobą naprawdę blisko – dodał poważnie, a ja pojęłam, że żarty się skończyły i czas na zupełnie szczerą rozmowę. W końcu o to tutaj przyszłam, tak?
– Wszystko zepsułam swoim gadaniem – przyznałam. Widząc niezrozumienie malujące się na twarzy Toma, pospieszyłam z wyjaśnieniem. – Powiedziałam Billowi, że nie chcę, żeby ktoś przyłapał nas na jakimś spacerze, żeby nie zrobił się z tego wielki szum. Powiedziałam, że nie chcę, aby spotykanie się z nim publicznie, wpłynęło źle na opinię mojej restauracji.
Słowa, które wypowiedziałam, zawisły między nami, bo Tom patrzył na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz na oczy i był kompletnie zaskoczony tym, że siedzę w jego salonie, popijam herbatę i mówię mu takie rzeczy.
– Chyba się przesłyszałem… – powiedział tylko, a ja jedynie pokręciłam głową. – Żartujesz? – Ponownie wykonałam gest zaprzeczenia. – W takim razie nie dziwię się, że później odpuścił sobie ciebie i znalazł nową laskę na pocieszenie.
– Dzięki. Naprawdę takiej rozmowy mi brakowało – ucięłam krótko, jednoczenie zaczynając żałować, że w ogóle tu przyszłam. – To samo powiedział mi Victor, kiedy mu się zwierzyłam.
– Dobra, przepraszam. – Tom wyciągnął do mnie rękę, jakby chciał mnie zatrzymać, choć wciąż siedziałam w miejscu. – Trochę to dziwne i jednocześnie głupie, że najpierw sama go odrzucasz, a potem marudzisz, że on cię nie chce.
– Wiem jak to brzmi, ale… chyba to wszystko mnie przerosło. Wiesz, spacery, kolacje… Wszystko było super, ale w pewnym momencie już nie mogłam traktować Billa tylko jak przyjaciela. Coraz bardziej chciałam go mieć jako chłopaka, faceta, któremu mogłabym powiedzieć, że go kocham i chciałam usłyszeć od niego to samo. Tylko, że Bill… nadal mówił o mnie jak o swojej przyjaciółce, a to było wtedy ostatnią rzeczą, jaką chciałam od niego usłyszeć.
– Okej, po części cię rozumiem, bo Bill czasami potrafi nieźle dowalić jednym słowem i może dla niego to naturalne, ale ktoś inny może się po tym nie pozbierać. Tylko nie rozumiem jednej rzeczy. – Zastanowił się chwilę, nim odpowiednio dobrał słowa. – Dlaczego w takim razie nie powiedziałaś mu wprost, że się w nim zakochałaś? – zapytał, ale nie dał mi od razu odpowiedzieć, tylko dodał: – I jeśli chcesz powiedzieć, że bałaś się, iż stracisz w nim przyjaciela, a co za tym idzie, stracisz jego na zawsze, w ogóle do mnie nie przemówi, bo Bill taki nie jest. Znam go nie od dzisiaj, ty zresztą też, i powinnaś bardzo dobrze wiedzieć, że gdybyś mu wyznała wszystko, na pewno by się na ciebie nie wypiął, nawet jeśli nie odwzajemniałby twojego uczucia.
Wiedziałam, że to, co mówił Tom było prawdą.
I wtedy też to wiedziałam, ale jakoś nie potrafiłam samej siebie przekonać, że wyznanie Billowi wszystkiego, nic pomiędzy nami by nie zmieniło.
– W takim razie nie mam innego argumentu – przyznałam, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
– Nie obraź się, ale to było dziecinne. Jakbyś miała piętnaście lat – skwitował tylko, patrząc na mnie uważnie.
– Bo pewnie ty jesteś taki mądry i wiedziałbyś, co trzeba zrobić w takiej sytuacji – zironizowałam.
– Może nie jestem ekspertem w sprawach sercowych, ale na pewno nie odpuściłbym tylko dlatego, że boję się powiedzieć przyjacielowi, że jestem w nim zakochany!
– Już przestań! – uniosłam się. – Nie przyszłam tutaj po to, żebyśmy analizowali, co źle powiedziałam w którymś momencie. Miałam nadzieję, że ta rozmowa przyniesie jakiekolwiek efekty, ale widzę, że się myliłam, bo ty ciągle szukasz okazji, żeby mi dopiec i się nade mną poznęcać! – Nie chciałam krzyczeć, ale Tom naprawdę mnie zirytował swoim zachowaniem. Przystałam na jego propozycję spotkania, bo myślałam, że uda nam się wspólnie dojść do jakichś wniosków, że wreszcie będę mogła porozmawiać z nim szczerze o wszystkim, co we mnie siedzi. Z kimś, kto zna Billa i pomoże mi zinterpretować jego zachowanie. Czyżbym aż tak bardzo się pomyliła co do niego?
– Przepraszam – powiedział nagle Tom, zbijając mnie tym z tropu. Nie sądziłam, że umie przepraszać i że w ogóle będzie chciał mnie zatrzymać i dokończyć naszą rozmowę. Widocznie jednak miał w sobie chociaż trochę empatii. – Nie chciałem aż tak się czepiać. Przepraszam.
– W porządku – odrzekłam po chwili ciszy.
– Zamiast przechodzić przez przeszłość jeszcze raz, powiedz mi, co się stało po waszym ostatnim spotkaniu – zaproponował, a w jego głosie nie słyszałam nic podejrzanego. Raczej już się ze mnie nie nabijał tylko zwyczajnie chciał pomóc.
– Zostawił mi list, w którym przepraszał mnie za swoje zachowanie – zaczęłam powoli. – Pisał, że bardzo żałuje tego, co się wtedy stało, że nie chciał urządzać takiej sceny, tylko nie wytrzymał całego napięcia związanego z całą naszą kłótnią.
– A o co się pokłóciliście? – chciał wiedzieć.
– Tego dnia odwiozłam Victora na lotnisko i wtedy on mnie pocałował – wyznałam, a moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone, a na samą myśl tego, co stało się wtedy w oczekiwaniu na samolot, przeszły mnie przyjemne dreszcze. – Potem zupełnie się załamałam i zadzwoniłam do Billa, żeby po mnie przyjechał, gdyż nie dam rady sama wrócić autem. Kompletnie się rozsypałam. Miałam wrażenie, że już nic więcej mi nie zostało. Victor wyjechał, Bill mnie nie chciał… czułam się niepotrzebna i po prostu się załamałam.
– Przyjechał po ciebie?
– Tak. Pojechaliśmy do mnie i choć mnie pocieszał na początku, w domu wypomniał mi, że całowałam się z Victorem. Resztę znasz.
– I od tamtej pory nie masz z nim kontaktu?
Pokręciłam głową.
– Dzwoniłam do niego, pisałam, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi.
– Więc nie wiesz, że jest w Niemczech z Caroline? – zapytał.
– To wiem – przyznałam. – Shermine mi mówiła. Dzwonimy do siebie od czasu do czasu. Pytam ją o to, co u was, czy ma jakieś wieści od Billa, ale też nie chcę jej ciągle wypytywać, żeby nie nabrała jakichś niepotrzebnych podejrzeń. Od jakiegoś czasu nie rozmawiamy o nim, bo to już chyba bez sensu. Ale strasznie mi go brakuje. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym cofnąć czas i powiedzieć mu wszystko, co czuję, ale nie wiem, czy bym się w końcu na to odważyła.
– Często do siebie dzwonimy – powiedział Tom po chwili ciszy. – Mówił mi, że czuje się szczęśliwy z Caroline, bo ta dziewczyna naprawdę go rozumie. Dużo o niej opowiada, że jest zabawna, dobrze się dogadują i cieszy się, że spotkał na swojej drodze kogoś takiego jak ona. – Słowa Kaulitza mnie zabolały, ale jednocześnie czułam, że tak właśnie będzie. Że Bill znajdzie sobie kobietę, z którą stworzy idealny związek, będą szczęśliwi, aż wreszcie zapomni o tym, że kiedykolwiek miał taką przyjaciółkę jak ja. Zapomni, że w ogóle istniałam, bo po co miałby pamiętać kogoś, kto jest tak mało ważny?
– To dobrze – powiedziałam cicho, hamując napływające do oczu łzy. Nie chciałam się przy Tomie rozpłakać, żeby nie musiał mnie pocieszać. Byłoby to za dużo. Ale z każdym słowem, które powiedział, a które jeszcze raz przetrawiałam w swojej głowie, czułam coraz większą pustkę rozdzierającą moje serce.  Mimo, iż wiedziałam, że zapewne tak właśnie skończy się moja przygoda zarówno z Billem, jak i z całym Tokio Hotel, wciąż nie mogłam pogodzić się z tym, że mój najlepszy przyjaciel nie chciał ze mną o tym porozmawiać, tylko musiałam wypłakiwać oczy przy jego bracie.
– Nie za bardzo – prychnął Tom, podając mi pudełko papierowych chusteczek, które przyjęłam z wdzięcznością. Wyciągnęłam od razu jedną i otarłam kąciki oczu. – Może nie jestem ekspertem od spraw sercowych, o czym już mówiłem, ale uważam, że powinnaś porozmawiać z Billem o tym, co do niego czujesz. To nie jest nawet zdrowe, ciągłe opłakiwanie kogoś, kto być może nic do ciebie nie czuje, a może jednak czuje to samo, co ty.
– Sugerujesz, że Bill jednak odwzajemnia moje uczucia? – zapytałam z lekką ironią. Raczej nie było to prawdopodobne.
– Owszem – potwierdził i do tego pokiwał głową, aby mnie przekonać.
– Znowu robisz sobie jaja?
– Nie, Elyso. Jestem zupełnie poważny. – Zrobił grobową minę, która może miała być dla niego śmieszna, lecz mnie nie było do śmiechu. – Myślisz, że miałby cię gdzieś, skoro napisał ci list, w którym cię przeprasza? Myślisz, że go nie obchodzisz? Chyba trochę go już znasz i powinnaś wiedzieć, że gdyby było tak, jak właśnie myślisz, nawet pięciu minut by z tobą nie rozmawiał. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie jesteś bezwartościową laską, która nikogo nie obchodzi?! – Tym razem Tom się lekko uniósł, co mnie zdziwiło. Nigdy go takiego nie widziałam i raczej mnie przerażał, niż przekonywał do siebie taką postawą. – Powinnaś już na samym początku waszej znajomości zrozumieć, że zwykłą dziewczyną w ogóle nie jesteś, bo gdybyś była, nawet by się tobą nie przejął, kiedy stałaś ostatnia w kolejce do zdjęcia i ochroniarz cię wyprosił. Cholera! – krzyknął, a ja aż podskoczyłam w miejscu. – Wy laski jesteście czasami naprawdę głupie i nie rozumiem, jak możecie same siebie nie doceniać! Bo jeśli same uważacie się za bezwartościowe, to w ogóle nie powinnyście dziwić się facetom, że was za takie uważają!
– Ale… – chciałam coś powiedzieć, kiedy na chwilę zamilkł, ale zaraz mi przerwał.
– Nie ma ,,ale"! – krzyknął znowu. – Rozpaczacie, że faceci was nie chcą, a nie zapytacie ich o to wprost, chociaż same myślicie, że są prości w obyciu. Nie powiecie im, o co wam tak naprawdę chodzi, tylko owijacie w bawełnę, żeby tylko po chwili przyczepić się do nas, że zupełnie niczego nie pojmujemy. To jest chore. I miałem nadzieję, że ty nie jesteś taka, jak te wszystkie laski i podchodzisz normalnie do każdej sytuacji, a tutaj spotyka mnie takie zaskoczenie!
– Tom, on mi napisał, że wyjeżdża. Nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na wiadomości, chociaż minęło już dużo czasu od tamtej sytuacji. – Udało mi się wreszcie dojść do głosu. – Co miałam zrobić? Błagać go, żeby jednak nie wiązał się z Caroline, kiedy bezczelnie przyprowadził ją do mojej restauracji i nawet mi jej nie przedstawił, tylko poprosił, żebym obsługiwała jego stolik?! Może ja nie zachowałam się w porządku w stosunku do niego, ale Bill również nie był taktowny w tamtej sytuacji. Byłam na niego wściekła, ale jednocześnie nadal chciałam mieć w nim przyjaciela i bałam się, że go stracę. Ale kiedy tak zachwalał Caroline, zrozumiałam, że nie ma w jego sercu miejsca dla mnie… Potem ta cała sytuacja z Victorem… Myślałam, że może z nim mi wyjdzie, ale kiedy byłam z nim, wciąż czułam, że moje serce należy tylko do Billa…
Plątałam się sama we własnych słowach i już zupełnie nie rozumiałam, co mówię. Tyle myśli wypływało w tym samym momencie z mojego serca i duszy, które mieszały się ze sobą w moich ustach i nieskładnie brzmiały w rzeczywistości. Liczyłam jednak, że Tom to wszystko jakoś zrozumie, że sam poskłada to wszystko w całość, choć nie było to łatwe. Przecież po to właśnie się spotkaliśmy. Żebym mogła mu się wyżalić. Więc robiłam to, nie zważając, iż on nie pogubił się w tym wszystkim.
– Dobra, rozumiem – przerwał mi wreszcie, kiedy usłyszał, że za chwilę kompletnie się rozkleję. – Nie chcę, żebyś płakała. Mieliśmy rozmawiać. – Poczekał aż wydmucham nos w chusteczkę, po czym znowu się odezwał. – Uważam, że powinnaś powiedzieć mu, co do niego czujesz. Albo chociaż powinnaś spróbować. I nie patrz tak na mnie – zagroził, kiedy zobaczył moje wytrzeszczone oczy w jego kierunku.– wiem, że to trudne, ale bądź co bądź, jesteście przyjaciółmi, którzy nie powinni mieć przed sobą tajemnic.
– To nie takie proste – zaczęłam. – On ma teraz dziewczynę i jak powiem mu o wszystkim, co czuję do niego, może to kompletnie rozsypać jego związek. I nie mówię tego dlatego, że tchórzę – zaznaczyłam, gdy zauważyłam, że chce zaoponować. – Po prostu próbuję postawić się w jego sytuacji. Ty też powinieneś.
Tom przez chwilę milczał, wpatrując się we mnie intensywnym wzrokiem. Chyba analizował moje słowa, na co ogromnie liczyłam. Naprawdę nie chodziło o to, że bałam się wyznać Billowi to wszystko co do niego czuję. A przynajmniej nie tylko o to. W rzeczywistości bardziej przejmowałam się tym, że mogłabym zepsuć swoim wyznaniem relację Billa z Caroline. A tego, jako jego przyjaciółka, naprawdę nie chciałam. Mimo wszystko, mimo całego tego kosmosu, który Kaulitz urządził w moim życiu, chciałam, żeby był szczęśliwy. I to nawet nie ze mną, gdyż w dalszym ciągu uważałam, iż  nie zasługuję na jego uczucia, a z kimś, kogo on pokocha całym sercem – z wzajemnością. Jeśli Caroline miała dać mu takie szczęście i kochać go tak mocno, jak na to zasługuje, gotowa byłam odpuścić. Za wszelką cenę. Nawet, gdybym miała spędzić resztę życia samotnie, z tą wyżerającą mnie od środka pustką.
Nie odważyłam się powiedzieć tego wszystkiego Tomowi, który wciąż milczał, gdyż nie chciałam po raz kolejny wysłuchiwać jego żali na temat tego, jakie kobiety są beznadziejne w swoim toku rozumowania, a ja byłam na ich czele. Nie chciałam słuchać kolejny raz, jaka to jestem głupia, że nie wyznam Billowi swoich uczuć. Dobrze, że mogłam z nim porozmawiać, lecz nie sądziłam, że Tom będzie mnie oceniał. Myślałam, że wysłucha, doradzi, podpowie, co powinnam zrobić, opowie, co słychać u Billa, jak mu się wiedzie, a nie wyleje na mnie swoje żale. Trochę żałowałam, że tu przyjechałam.
– Masz trochę racji – powiedział wreszcie. – Ale powinnaś pomyśleć też o sobie.
– Wiesz co? – Wstałam i spojrzałam na niego z góry, gdyż naprawdę mnie teraz wkurzył. – Miałam nadzieję, że przychodząc tutaj, zrobi mi się chociaż odrobinę lepiej, ale ty, zamiast mnie wspierać, jeszcze bardziej mi dowalasz – powiedziałam, a z moich oczu popłynęły łzy. Już nie smutku, a złości na Kaulitza. – Myślałam, że jakoś postarasz się mnie zrozumieć, ale najwyraźniej myliłam się co do ciebie. Nie mam ci już nic do powiedzenia – zakończyłam i ruszyłam w stronę drzwi.
– Hej, poczekaj! – krzyknął za mną zdezorientowany moim wybuchem.
– Na co? – Odwróciłam się na pięcie i skierowałam na niego wściekłe spojrzenie. – Na kolejną porcję uwag, jaka to jestem beznadziejna i jak powinnam się zachować? – wyrzuciłam z siebie. – Na twoje rady, które wcale nie są radami, a wytykaniem moich błędów?
– Źle mnie zrozumiałaś – zaczął, lecz nie pozwoliłam mu skończyć.
– Nie rozśmieszaj mnie! – prychnęłam. – Teraz powiesz, że źle zinterpretowałam twoje komentarze, znowu powiem ci, jak bardzo jest mi ciężko, żeby za chwilę usłyszeć to samo? Że zachowałam się źle, że powinnam pogadać z Billem o tym, co do niego czuję? Mam dość tego, że wytykasz mi błędy, zamiast pomóc! Myślisz, że nie wiem, iż powinnam wtedy postąpić inaczej? Nie zadręczałabym się teraz aż tak bardzo, gdybym rzeczywiście nie miała o tym pojęcia, Tom! A twoje komentarze są po prostu do dupy i wcale mi nie pomagają! Nie czuję się ani odrobinę lepiej, a właśnie poprawę nastroju obiecałeś mi po rozmowie z tobą!
– Elysa, przepraszam – mruknął cicho, kiedy przestałam krzyczeć. Stałam w przedpokoju i patrzyłam na niego wściekła, a łzy złości spływały mi po policzkach. Nie żałowałam, że tak się uniosłam. Powiedziałam wszystko, co czułam i poczułam się trochę lepiej. – Źle mnie zrozumiałaś – powtórzył.
– Tom, nie mam zamiaru słuchać twoich przeprosin, żebyś zaraz znowu komentował wszystko od a do zet.
– Wybacz mi, naprawdę nie miałem zamiaru cię urazić. – Spojrzał na mnie, ale nie przeszła mi na niego złość, więc tylko wzięłam z wieszaka swoją kurtkę, wsunęłam na nogi buty i zamierzałam wyjść bez pożegnania, kiedy dodał tylko: – Powiem mu, żeby się do ciebie odezwał.
– Co?! – Momentalnie odwróciłam się w jego stronę i wytrzeszczyłam oczy.
– Zadzwonię do Billa i poproszę, żeby się z tobą skontaktował. On nadal myśli, że jesteś na niego zła. Powiem mu, że tak nie jest i jedyne, czego chcesz to to, by dał jakiś znak życia. Nie wspomnę mu o naszej rozmowie, a jeśli zapyta, skąd mam te informacje, powiem, że rozmawiałaś z Shermine. Nie do końca powiem prawdę, ale nie musi wszystkiego wiedzieć. – Wciąż patrzyłam na niego z niedowierzaniem, trzymając dłoń na klamce. Nie wierzyłam własnym oczom i uszom, miałam wrażenie, że to tylko sen, że Tom wcale w jednym momencie nie zmienił się z bezczelnego szczeniaka w faceta, który naprawdę chce mi pomóc. Musiałam policzyć do dziesięciu, zanim to wszystko do mnie dotarło. – Nie myśl o mnie źle. Po prostu… Bill jest najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę, żeby cierpiał. Caroline może i jest dziewczyną, która da mu szczęście i może rzeczywiście się w niej zakochał, ale widzę, że ty jesteś gotowa poświęcić się dla niego i to liczy się dla mnie bardziej. Nie wiem czy tamta dziewczyna zrobiłaby dla mojego brata to samo. Przynajmniej na taką nie wygląda.
Stałam tak oniemiała dłuższą chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. tysiące myśli przelatywało mi przez głowę, a ja nie wiedziałam, co właściwie się wydarzyło przed sekundą. Najpierw Tom zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel, który gotów jest służyć mi dobrą radą, nawet jeśli nie postąpiłam dobrze, później wypomina mi wszystko, co zrobiłam źle i daje rady, których w ogóle nie potrzebuję, a które tylko wyprowadzają mnie z równowagi, żeby na sam koniec powiedzieć mi, że cieszy się, iż jego brat ma we mnie przyjaciółkę. To wszystko było tak pokręcone, że nie wierzyłam, iż w ogóle się dzieje! Byłam w wielkim szoku i jakiś czas zajęło mi przyswajanie tych wszystkich wiadomości.
– Czy ty masz coś z głową? – palnęłam, gdyż naprawdę nie wiedziałam, co mogłabym mu powiedzieć.
– Chyba nie bardzo rozumiem – odpowiedział z lekkim uśmiechem, zdając sobie sprawę, że nie jestem już na niego wściekła, jak parę minut wcześniej.
– Nieważne. – Westchnęłam ciężko. – Jeśli chcesz, możesz poprosić Billa w moim imieniu, aby się do mnie odezwał – powiedziałam cicho i otworzyłam drzwi.

Kiedy znalazłam się w domu, we własnym łóżku, nie czułam się lepiej niż przed tą całą wymianą zdań z Tomem. Nie dowiedziałam się też niczego, czego bym wcześniej nie słyszała od Shermine. No, może oprócz tego, że według Toma jestem całkiem w porządku i nie powinnam tak bardzo poświęcać się z miłości do Billa.
Powiedział mi to, co już sama wiedziałam, lecz jak miałam tak nagle przetłumaczyć sercu, żeby przestało kochać kogoś, kto tej miłości w ogóle ode mnie nie chce? Jak miałam przekazać duszy, że zatracanie się w smutku i cierpieniu nie przyniesie mi niczego dobrego? Jak miałam ogarnąć swoje życie, kiedy całym moim życiem był przyjaciel, dla którego bez mrugnięcia okiem oddałabym wszystko, jeśli tylko by o to poprosił?
Cały wieczór przeleżałam na łóżku, wpatrując się bez sensu w sufit i rozmyślając nad całym moim życiem. I to po raz kolejny. Za każdym razem dochodziłam do takich samych wniosków – że nie powinnam tak bardzo przejmować się nowym związkiem Billa, tylko życzyć mu wszystkiego najlepszego. Jednak zawsze kończyło się tym samym – zadręczaniem się przeszłością, którą chciałabym tak bardzo zmienić. Cofnąć czas i wcześniej dać jakiś znak Billowi, że nie jest dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem, a kimś o wiele, wiele więcej.
Późnym wieczorem, gdy prawie zasypiałam zakopana w pościeli, zmęczona całym dniem, usłyszałam wibracje telefonu gdzieś na drugim końcu pokoju. Na początku miałam zlekceważyć wiadomość, którą dostałam, lecz po kilku minutach przypomniało mi się, że przecież Tom miał poprosić Billa, by ten się ze mną skontaktował.
Podniosłam się w jednym momencie do pozycji siedzącej, aż przez moment zakręciło mi się w głowie i zaczęłam szukać komórki we wszystkich kątach pokoju, aż w pewnym momencie straciłam kompletnie nadzieję na znalezienie telefonu.
Gdy odczytałam wiadomość, nogi się pode mną ugięły i już kompletnie odechciało mi się spać.

,,Rozmawiałem z Billem. Nie wspomniałem mu o naszej rozmowie, jak wcześniej obiecałem. Długo nie mogłem przekonać go do tego, by się do Ciebie odezwał i ledwie udało mi się wytłumaczyć mu, że na pewno się myli i wcale go nie nienawidzisz. Zapewnił mnie, że odezwie się do Ciebie, ale przez różnicę czasową nie bardzo wie, o jakiej godzinie powinien do Ciebie zadzwonić. Zaproponowałem mu za dwa dni, żebyś przygotowała się na tę rozmowę. Mam nadzieję, że uda się Wam dojść do porozumienia.”

Nie wiedziałam, czy mam mu coś odpisać i chyba nawet bym w tamtym momencie nie potrafiła znaleźć liter na klawiaturze, więc tylko wróciłam do łóżka i – przytulając do piersi telefon – łkałam cicho w poduszkę. I to nie były już łzy smutku czy rozpaczy, a nadziei i może odrobinę radości.

2 komentarze:

  1. Ehh z góry przepraszam za mój komentarz, bo chyba nie będzie zbyt miły, aczkolwiek proszę o przyjęcie go z dystansem, bo wiesz, że lubię Twoje opowiadanie :*
    1. Nie rozumiem, skąd się bierze te dawanie czasu na 'coś'. Pojawia się to często w Twoim opowiadaniu i wcześniej na to przymykałam oko, ale tutaj chyba 2/3 razy się to pojawia i w końcu z ciekawości o to pytam xD 'za tydzień, żebym mogła się przygotować do rozmowy i ochłonąć po poprzedniej', 'za dwa dni, żebyś mogła się przygotować' Wcześniej było jeszcze coś 'nie dzwoniłam, bo chciałam odpocząć od tej osoby' <- pomimo że ciągle o niej myśli. Kompletnie tego nie rozumiem. Nie rozumiem, ponieważ nie mam pojęcia, jak można się na takie coś przygotować? Napisać sobie odpowiedzi/pytania? xD Wymyślić sobie cały przebieg? Na rozmowę kwalifikacyjną to rozumiem xD poznać firmę, stanowisko, by dopytać i zaświecić, że się przygotowało, ale tak jak oni? Nie mam zielonego pojęcia!
    2. Polecam robić małe streszczenia :D Bo: Zwierzenie Victorowi - Elysa opowiada o sobie i Billu; o sytuacji. Rozmowa z Tomem - to samo. Rozmowa z Billem - również to samo. No i jej myśli - czyli praktycznie większość jej rozdziałów - jest także to samo. Hehe znam już chyba na pamięć jej sytuację/stan emocjonalny w szczegółach. Będzie coś nowego w jej życiu? xD
    Chyba ogółów tyle, a teraz do odcinka :D
    Nie rozumiem, dlaczego On tak na nią wyjechał i nie rozumiem, dlaczego Ona tak na niego wyjechała? Znowu mnie zirytowała. Zaznaczała na początku, że unikała go, że się niemalże prawie nie znają, bo nigdy nie mieli jakichś głębszych, wspólnych relacji, że w prawdzie są w sumie jakby obcy dla siebie, a później wyskakuje na niego za to, że źle jej doradza. No skoro jej nie zna, to skąd może wiedzieć, co jej doradzić? Skąd może wiedzieć, jaka jest serio, co w niej tam tak naprawdę siedzi, pomimo że mówiła, ale no... Nie da rady chyba wstrzelić się w dziesiątkę z jakaś radą, skoro nie ma się pojęcia, jak ten drugi człowiek podchodzi do życia. Jak Ona może mieć do niego aż takie pretensje? Chciał chłopak dobrze. Samo to, że wyciągnął rękę, zadzwonił, zaprosił i zaparzył herbatę w upalny dzień (xD) To jest bardzo sympatyczne z jego strony. Jak może jeszcze więcej od niego wymagać, skoro zaznacza, że w sumie się nie znają? Nie rozumiem...
    Wybacz mi ten komentarz, ale zawsze piszę je szczere i nigdy nie zamierzam tą szczerością komuś dopiekać, a raczej jakoś pomóc od strony czytelnika, więc mam nadzieję, że jakoś go przełkniesz. Ja też robię mnóstwo pewnie błędów, które nie widzę, które czytelnicy widzą, więc no... :D Jest okay :*
    Jeszcze zadam jedno pytanie i chyba już kończę ten komentarz ;)
    Kiedy w końcu ruszy się coś dalej? Tzn... U Billa już się ruszyło, ale u Elysy? 36 odcinków nie są razem Ona ubolewa, on... Szuka/próbuje miłości(?) Więc mam nadzieję, że kolejne 36 odcinków będą już razem :D (wiem, że tylu odc. nie będzie, ale chociaż coś z ich związku chciałabym przeczytać xD)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny odcinek! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skrytykowałaś mnie za bardzo, więc nie masz się co martwić, że mnie uraziłaś lub coś w tym stylu. Postaram odpowiedzieć najtrafniej jak potrafię.
      Co do tego „dawania czasu“, jest to dość trudne do wyjaśnienia. Elysie jest naprawdę ciężko z tym, że Bill zniknął z jej życia tak po prostu. Jednego dnia był, nazajutrz już nie i nie ma go w jej życiu bardzo długo i nie jest jej łatwo przez to przejść (jak już pisałam w rozdziałach z jej perspektywy). Przez ten czas starała się chociaż mniej cierpieć, a może nawet chciała zapomnieć o nim, żeby zacząć żyć na nowo, bez Billa. Ten nagły telefon od Toma nie był dla niej łatwy, tak samo jak rozmowa z nim o jej uczuciach. Mnie samej byłoby ciężko przestawić się z takiej obojętności ze strony Billa i Toma na szczere rozmowy z nimi, kiedy przez tak długi czas się mną nie interesowali.
      Może zbyt często to podkreślałam i to mój błąd. Nie zwróciłam wcześniej na to uwagi. Chyba też trochę się pogubiłam z tym dodawaniem rozdziałów raz z perspektywy Billa, raz Elysy. Nie przemyślałam tego.
      U Elysy od następnego odcinka coś się ruszy. Wiem, że dużo razy powtarzam jej historię i może już to trochę nudzić, jednak nie przemyślałam sprawy i teraz jej życie jest naprawdę nudne bez Billa, a o jej pracy nie chciałam pisać, gdyż - jak dla mnie - jest to jeszcze nudniejsze. Ale następny rozdział będzie nieco bardziej urozmaicony. Jej perspektywa skończy się, kiedy dojdzie do postrzału i nie jestem pewna, czy po tym dalej będę kontynuować rozdziały z nią. Muszę zajrzeć do swoich notatek, których nie mam teraz przy sobie. W następnym rozdziale będzie coś, co było wspomniane w pierwszym odcinku.
      I masz rację - mogłam postawić na streszczenia.
      Cóż, nie chodziło mi tutaj o to, że Tom źle doradza Elysie, a o to, że tak krytykuje jej zachowanie i wcześniejsze postępowanie. I mimo, że starał się jej doradzać, ugościł ją herbatką, to powtarzanie jej, że źle zrobiła, nie było z jego strony potrzebne. Tak chciałam to przekazać.
      Jak pisałam wcześniej, w następnym odcinku dojdzie do spotkania Billa i Elysy, będą rozmawiać. W rozdziałach z Elysy perspektywy nie będą razem, to mogę już napisać, ale pewnie już nie domyślasz, że nie będzie u niej wesoło. Od początku miałam zaplanowane, że Elysy rozdziały będą przepełnione cierpieniem, wątpliwościami i generalnie będą smutne. U Billa będzie trochę weselej i również w 37. coś się wydarzy, co pewnie Cię ucieszy.
      Dziękuję Ci za komentarz, za zwrócenie uwagi i za to, że tak bardzo angażujesz się w to opowiadanie! :*

      Usuń