Przypominam, że niewiele rozdziałów zostało do końca.
ON
Kiedy wpadałem na pomysł spędzenia z Elysą wakacji na
Malediwach i zaczynałem planować wszystko od początku do końca, razem z terminem
na początek września, zupełnie zapomniałem o jednym, bardzo ważnym szczególe,
który te moje plany nieco pokrzyżował. Mianowicie, wyleciało mi z głowy, że pierwszego
września każdego roku mam urodziny. Tak, w tym roku o tym zapomniałem i
zdarzyło mi się to po raz pierwszy, przez co plułem sobie w brodę, a Tom mnie jeszcze
tym trochę dobijał, komentując, że robię się już stary i zapominam o takich
ważnych rzeczach. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło i
stwierdziłem, że nie stwarza to żadnego poważniejszego problemu i wakacje z
Elysą przełożę na kilka dni później. W ramach dobrego prezentu urodzinowego dla samego siebie. Tomowi nic nie kupowałem, bo trzymaliśmy się naszej zasady od wielu lat, że nie będziemy robić prezentów, gdyż od tego są znajomi. Przyjaciółka… a właściwie prawie moja dziewczyna nie miała żadnego
problemu ze zmianą terminu naszego wylotu i chyba nawet się z tego powodu ucieszyła, co było widać po jej minie,
gdy ją o tym poinformowałem, lecz nie miałem jej tego za złe. Nie byliśmy jeszcze
na takim etapie związku, żeby spędzać ze sobą każdą chwilę, ciągle się przytulać,
całować i robić te wszystkie rzeczy, które robią zakochane pary, ponieważ do
końca się nie określiliśmy. Oboje wciąż byliśmy niepewni siebie i nadal
zachowywaliśmy się jak przyjaciele, lecz miałem nadzieję, że wspólnie spędzone
wakacje pomogą nam się przed sobą otworzyć, a Elysa wreszcie nabierze pewności
siebie i przekonania co do moich szczerych intencji. Rozumiałem, że może być
jeszcze w szoku po naszej ostatniej rozmowie, od której minęło zaledwie cztery dni, a ja intensywnie przykładałem się do mojej nowej roli – mężczyzny, który
stara się o kobietę. I choć dawno tego nie robiłem, gdyż o Caroline specjalnie
starać się nie musiałem, wydawało mi się, że nie wyszedłem z wprawy. Zwłaszcza,
że Elysa jakoś nie pałała entuzjazmem, gdy podarowałem jej kwiaty poprzedniego dnia
przy okazji wyjścia na spacer, lecz widziałem, że się zaczerwieniła i skrywała
uśmiech pod słowami narzekania, że nie powinienem wydawać pieniędzy oraz, że
ona wcale za kwiatami nie przepada. Przyjąłem to do siebie, jednak od zawsze
miałem swoje zdanie na ten temat – jeśli kobieta mówi, że nie lubi kwiatów, to i
tak nie jest do końca prawdą, gdyż zawsze sprawia jej to przyjemność. Podjąłem
więc decyzję, że Elysa kwiaty będzie ode mnie dostawać, lecz niezbyt często,
żeby przypadkiem za bardzo się na mnie nie denerwowała.
Wracając jednak do naszych wakacji.
Nie zaplanowaliśmy jeszcze nic, właśnie przez to, że pierwszego
września wypadają urodziny moje i Toma, a mój brat przypomniał mi o nich w
momencie, kiedy najmniej się tego spodziewałem i już miałem kupować bilety na
samolot oraz rezerwować hotel. I w sumie, całe szczęście, że tego dnia wparował
do mojego pokoju z okrzykiem:
– Niedługo nasze urodziny! Planuję mega zajebistą imprezę i
chcę zaprosić mnóstwo osób!
Wtedy właśnie do mnie dotarło, że pierwszy września wypada
akurat w kolejnym tygodniu. Musiałem więc poinformować Elysę o przełożeniu
naszych wspólnych wakacji i jednocześnie zaprosiłem ją na naszą ,,mega
zajebistą” imprezę urodzinową, którą Tom postanowił zorganizować.
Mój brat na poważnie wziął do siebie swoje własne słowa i
rzeczywiście od razu zaczął wysyłać zaproszenia do naszych wspólnych znajomych,
po czym dopiero zabrał się za załatwianie formalności. Niestety, zbyt późno
zorientował się, że rezerwacja dobrego miejsca raczej mu nie wyjdzie, gdyż
zostało zbyt mało czasu i nawet mówienie właścicielom lokali, że jesteśmy
celebrytami, sławnymi na całym świecie, na nic się zdało, ponieważ byli ludzie
ważniejsi od nas.
– Są strasznie zacofani, że nas nie kojarzą! – oburzył się
Tom, kiedy kolejny raz z rzędu spotkał się z odmową.
– Przecież możemy zrobić małą imprezę w domu – podsunąłem,
popijając Red Bulla.
– Tylko chodzi o to, że nie chcę robić jej tutaj. – Tom się
skrzywił i opadł na kanapę. Chyba naprawdę zależało mu na spełnieniu swojej
obietnicy co do niepowtarzalnej zabawy urodzinowej.
– W zeszłym roku byliśmy w klubie, więc teraz możemy coś
zmienić – podpowiedziałem.
Mój brat wciąż marszczył czoło w geście niezadowolenia, ale
po otrzymaniu kolejnej niezadowalającej odpowiedzi od następnego właściciela
miejsca, do którego dzwonił, przystał na moją propozycję, gdyż skończyły mu się
asy w rękawie.
Jego entuzjazm udzielił się także mnie. W końcu tylko raz w
roku ma się urodziny. Miałem więc nadzieję, że zapowiedzi Toma się spełnią i
naprawdę będziemy się świetnie bawić.
Przygotowania do naszej imprezy urodzinowej trwały tak
długo, że nie pamiętam nawet, czy mieliśmy chociaż chwilę odpoczynku przez tych
siedem intensywnych dni. Codziennie, od rana do wieczora, coś robiliśmy, przez co
byłem wykończony. Elysa musiała być w tym czasie u siebie w pracy, przez co widzieliśmy
się tylko dwa razy wieczorem, żeby porozmawiać o tym, co u nas, a później
wracała do siebie. Razem z Tomem zamawialiśmy jedzenie, alkohol, wywoziliśmy
meble, wstawialiśmy bar, zamawialiśmy dekoracje, rozpakowywaliśmy je,
dekorowaliśmy nimi cały dom, a pracy w ogóle nie ubywało. Niestety, Tom uparł
się, że zrobimy wszystko sami, więc byłem strasznie z tego niezadowolony i
wykończony, co w ogóle nie pozwalało mi się cieszyć z nadchodzących urodzin. Do
tego cały czas w głowie krążyła mi myśl, że ktoś będzie to musiał posprzątać i
liczyłem po cichu na to, że Tom jednak nie będzie się wciąż upierał nad tym, że
zrobi wszystko sam i po prostu wezwiemy sprzątaczkę.
Wreszcie nadszedł ten dzień, którego mój brat nie mógł się
doczekać i od samego rana chodził bardzo podekscytowany. Wyjątkowo nawet wstał
wcześniej niż zwykle, żeby móc zająć się wszystkim osobiście, chociaż pracy
niewiele już zostało. Musiał jedynie wystawić szklanki, kieliszki, dzbanki,
butelki z alkoholem i talerze wraz ze sztućcami i półmiski z jedzeniem. Mimo wszystko, całej tej
radości bliźniaka, że nadszedł dzień naszych urodzin, nie podzielałem aż tak
bardzo jego emocji, gdyż coraz bliżej nam obu było do trzydziestki. I mimo, iż
z trójką na początku będę czuł się inaczej, to nie będzie to aż tak straszne,
jakbym miał czterdzieści czy pięćdziesiąt lat. Dlatego wieczorem, kiedy
przyszli już wszyscy goście, których zaprosiliśmy, postanowiliśmy zapomnieć o
tym, że mamy coraz więcej lat i po prostu bawić się tak, jakby następny dzień
miał nie nadejść. Nie oczekiwaliśmy od nikogo żadnych prezentów, nawet
wszystkich informowaliśmy o tym, że zamiast wydawać pieniądze na niepotrzebne
głupoty, lepiej będzie, kiedy kupią nam po prostu butelkę dobrego alkoholu,
który będziemy mogli wypić razem w dniu naszego święta. Chyba
nie była to do końca przemyślana decyzja, ponieważ nie wzięliśmy pod uwagę
tego, że gości będzie ponad dwadzieścia osób, a każdy z nich przyniósł po dwie
lub trzy butelki whisky, wódki, piwa czy wina. To nie było z naszej strony do końca
mądre, bo chyba wystarczyłoby tego alkoholu na całkiem spore wesele, a Tom
zapewniał wszystkich, że z każdym się napije przynajmniej jeden kieliszek. Na
całe szczęście, z pomocą przyszedł mu Georg, który ofiarował się, że będzie mu
towarzyszył. Mnie pozostało więc zabawiać tych gości, którzy nie mieli zamiaru
nawalić się tego wieczoru i jak najbardziej mi to pasowało, gdyż nie miałem
ochoty następnego dnia męczyć się z kacem tak, jak mój brat bliźniak.
– Siema, stary! – usłyszałem za plecami. Odwróciłem się i
ujrzałem roześmianą twarz Andreasa, przyjaciela, którego nie widziałem od
bardzo dawna. Od razu podszedłem do niego i uścisnęliśmy się, jakbyśmy nie
widzieli się od lat. – Wyglądasz jeszcze gorzej niż zawsze! – zaśmiał się i
mocniej klepnął mnie w plecy.
– Ty za to w ogóle się nie zmieniłeś. Zawsze gotów
pocieszyć starego przyjaciela miłym słowem – odpowiedziałem, również się
śmiejąc.
– Co u ciebie? Jak tam życie? – zapytał, popijając whisky
ze szklanki.
– Całkiem nieźle. Jakoś się trzymam. – Również pociągając łyk swojego drinka. Postawiłem na Cuba Libre z rumem i colą.
Barman, którego zatrudniliśmy na ten wieczór spisywał się całkiem nieźle.
– Tom mówił, że w końcu znalazłeś sobie laskę – rzekł,
uśmiechając się szeroko, a ja trochę się zdziwiłem. Rozmawiając z bratem o mnie
i Elysie wspominałem mu, że chcemy spróbować, lecz nie sądziłem, że będzie od
razu paplał o tym wszystkim na prawo i lewo.
– Można tak powiedzieć – odrzekłem wymijająco.
– Zaprosiłeś ją? Jest tutaj? – dopytywał i zaczął się
rozglądać po pomieszczeniu, jakby miał zamiar pochwycić Elysę wzrokiem. Salon
wraz z kuchnią i pokój dzienny stały się jedną dużą przestrzenią wypełnioną
sporą grupą ludzi. Kuchnia zamieniła się w bar z prawdziwym barmanem, który
przygotowywał wszystko dla gości, a w salonie DJ puszczał muzykę, do której
sporo osób zaczęło tańczyć, chociaż impreza niedawno się zaczęła.
– Jeszcze nie przyszła – odrzekłem zgodnie z prawdą. Elysa
miała załatwić jeszcze jakąś sprawę w pracy i wtedy miała zjawić się na
imprezie. – Powinna być niedługo.
– Poznałem ją już? Chyba znacie się od dłuższego czasu, co?
– Andreas nie dawał za wygraną i zawsze musiał wiedzieć wszystko z pierwszej
ręki.
– Wydaje mi się, że spotkaliście się kiedyś. Na pewno ci ją
przedstawię, kiedy się zjawi.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę o zwykłych sprawach, po czym
zostałem zaczepiony przez Gustava i jego żonę, którzy zaczęli składać mi
życzenia. Ucieszyłem się na ich widok, gdyż dawno ich nie widziałem i z nimi
również wymieniłem kilka zdań.
Po około pół godzinie zauważyłem Elysę wchodzącą do domu i
od razu skierowałem się w jej stronę. Wyglądała… super. Założyła czarną
sukienkę z odkrytymi plecami, szpilki na niewysokim obcasie, a włosy zaczesała
na bok. Zrobiła mocniejszy makijaż niż zawsze, co bardzo mi się w niej
podobało. Przez głowę przeleciała mi myśl, dlaczego wcześniej nie zauważyłem
tego, jaka jest ładna i jak bardzo mi się podoba.
– Jesteś – powiedziałem, kiedy stanąłem naprzeciw niej, a
Elysa z lekkim zaskoczeniem na mnie spojrzała i dopiero, gdy zorientowała się,
że to ja, uśmiechnęła się lekko.
– Cześć. – Przywitałem ją ciepłym buziakiem w policzek. –
To dla ciebie – dodała i wręczyła mi małą białą torebkę prezentową.
– Przecież mówiłem, żebyś nic nie kupowała – powiedziałem
zaskoczony.
– Ale to twoje urodziny. Dla Toma mam whisky – zaśmiała się
i pokazała mi butelkę dwunastoletniego Chivasa Regal. Mojemu bratu na pewno się
spodoba i jak dostanie swój prezent, na pewno będzie chciał go otworzyć.
– Nigdy mnie nie słuchasz – mruknąłem pod nosem i zajrzałem
do torebki. Moim oczom ukazało się czarne pudełko z ozdobnym napisem GUCCI,
który od razu mi się spodobał. Pospiesznie otworzyłem wieczko i ujrzałem
piękny, srebrny łańcuszek. Bransoletka była jednocześnie delikatna i męska,
czyli taka, jakie naprawdę lubiłem.
– Długo się zastanawiałam nad prezentem dla ciebie i
zdecydowałam się w ostatniej chwili – powiedziała cicho i uśmiechnęła się
lekko, czekając na moją reakcję.
– Jest piękna! – odpowiedziałem od razu i wyciągnąłem
prezent, jednocześnie prosząc Elysę o to, by pomogła mi założyć go na
nadgarstek. – Dziękuję!
– Gdzie jest Tom? Zdążył już się upić, czy będę miała
jeszcze okazję wypić z nim urodzinowego drinka? – zapytała kobieta, gdy
podeszliśmy razem do baru.
– Gdzieś się tutaj kręcił niedawno z Georgiem. Dzisiaj chcą
razem zaszaleć – odpowiedziałem, przywołując barmana gestem ręki. – Czego się
napijesz?
– Chyba postawię na Aperol Spritz. Nie chcę od razu się
nawalić.
– A zamierzasz się dzisiaj upijać? – zapytałem zdziwiony.
– Kiedyś trzeba. – Uśmiechnęła się i zabrała od barmana
przygotowanego drinka od razu upijając łyk przez słomkę. – A tak na serio, po
prostu mam ochotę dobrze się bawić na twoich urodzinach. Niekoniecznie może
nawalę się jak stodoła, ale wypiję kilka drinków. – Znów pociągnęła łyk, patrząc
mi w oczy. – Cieszysz się, że masz dzisiaj urodziny? – zapytała, zmieniając
temat.
– Czuję się trochę staro – zaśmiałem się. – Ale to pewnie
tylko chwilowe…
Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo kilkoro znajomych
wyskoczyło z mojej prawej strony i zaczęło mi składać życzenia. Nie zauważyłem
kiedy Elysa się ulotniła i później również nie mogłem jej prędko odnaleźć.
Dopiero po jakimś czasie zauważyłem ją w towarzystwie
Gustava, Georga i mojego brata. Bawiła się raczej dobrze, bo śmiała się z ich
żartów i piła już kolejnego drinka. To był naprawdę miły widok, zwłaszcza, że
mogłem powiedzieć o Elysie, iż była… moją dziewczyną. A przynajmniej w myślach
tak mogłem ją nazywać. Trudno jej było przestawić się z tej kilkuletniej
przyjaźni na prawdziwy związek i doskonale to rozumiałem, ale miałem nadzieję,
że to jej przyzwyczajanie się do związku ze mną nie będzie trwało w
nieskończoność i wreszcie będziemy mogli być poważną parą.
Podszedłem do rozbawionego towarzystwa i przysiadłem na
wolnym miejscu obok Georga, który akurat opowiadał jakiś zabawny żart.
– Jest i on! – krzyknął mój brat i nalał mi do szklanki
whisky. Ja również wypiłem kilka drinków i zaczynało mi szumieć w głowie, ale
Tom wyglądał trochę gorzej.
– Jak się bawicie? – zapytałem, zwracając się do gości.
– To najlepsze urodziny, na jakich byłem! – odpowiedział
Gustav.
– Ja też! – dodali równocześnie Georg i Elysa, po czym
wybuchli śmiechem, jakby to był przezabawny żart. – Idę po kolejnego drinka! –
zapowiedziała Elysa i od razu wstała, chwiejąc się przy tym.
– Uuu! Komuś chyba już wystarczy! – Tom pociągnął łyk ze
swojej szklanki i zaśmiał się głośno.
– Pójdę z tobą – powiedziałem do Elysy i ruszyłem za nią.
Rzeczywiście była już naprawdę pijana, a ja nie wiedziałem, kiedy zdążyła
wychylić tak dużo szklanek z drinkami. – Na pewno chcesz kolejnego? –
zapytałem, kiedy staliśmy przy barze, a ona wisiała na moim ramieniu.
– Nie wiem. – Zrobiła skrzywioną minę i zmarszczyła brwi,
jakby się nad czymś głęboko zastanawiała. – A ty jak myślisz?
– Moim zdaniem powinnaś przystopować – odrzekłem poważnie. –
Może coś zjesz? W salonie są przystawki.
– Chyba masz rację – powiedziała, trochę skrzywiona.
Przeszliśmy razem do salonu, gdzie było sporo gości, którzy
zajadali się przysmakami, które zamówiliśmy z cateringu. Postawiliśmy na
różnorodność, więc pomiędzy krewetkami i kalmarami, można było znaleźć także
sałatkę grecką, nachosy z dipami, mini kanapeczki z jakimś serkiem oraz tatar z
kurek z łososiem i przyprawami. Ułożyłem na talerz po trochu wszystkiego, do
tego zagarnąłem dwie szklanki wody i zaprowadziłem Elysę do ogrodu, gdzie
zajęliśmy miejsca przy basenie.
– Dzięki. Pewnie masz rację, że powinnam coś zjeść – odezwała
się i pochłonęła jedną kanapkę na raz. – Chyba jestem pijana – stwierdziła po
chwili, na co lekko się uśmiechnąłem.
– Ile wypiłaś?
– Och, nie wiem – jęknęła. – Ale na pewno nie piłam tylko
jednego rodzaju drinków. Barman namówił mnie na jakiś Old Cuban z rumem i
później jeszcze na Gin Martini.
– Chyba muszę go zwolnić, skoro mi ciebie upija –
powiedziałem całkiem poważnie, na co spojrzała na mnie zszokowana.
– Nie! – zaprzeczyła od razu. – Nie możesz zwalniać kogoś,
bo za bardzo chcę próbować nowości alkoholowych!
– Tylko on nie będzie sprzątał po tobie, kiedy mi zwymiotujesz
na dywan.
– Przecież nie jest mi niedobrze! – Miałem niezły ubaw przedrzeźniając
się tak z Elysą, lecz wyraz przerażenia na jej twarzy sprawiał, że nie mogłem
dłużej robić sobie z niej żartów.
Przesiadłem się ze swojego leżaka obok niej i objąłem ją
ramieniem, a ona wtuliła się we mnie, co sprawiło, że poczułem przyjemne ciepło
rozchodzące się po moim ciele. Była tak blisko, jak nigdy wcześniej. Czułem, że
to przez alkohol pozwoliła sobie aż tak zbliżyć się do mnie i wiedziałem, że to
nie jest w porządku, bo następnego dnia raczej niewiele z tego będzie pamiętać,
jednak chłonąłem tę chwilę całym sobą.
– Kocham cię – powiedziała cicho, a ja przytuliłem ją
mocniej. – Ale nadal boję się, że wszystko może się między nami zepsuć, kiedy
spróbujemy być razem.
Zaskoczyła mnie tym wyznaniem, więc odsunąłem się od niej
trochę, byśmy mogli spojrzeć sobie w oczy. Widziałem, że jej tęczówki się
zaszkliły, co od razu sprawiło, że chciałem na powrót mieć ją w ramionach, lecz
w tym momencie musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić.
– Nie możesz ciągle się czegoś obawiać – rzekłem stanowczo.
– Mam już dość, że wątpisz we wszystko i zamiast spróbować, skreślasz nas na
początku. Gdybym cię nie znał, mógłbym pomyśleć, że tak naprawdę nie chcesz być
ze mną, tylko wolisz w dalszym ciągu cierpieć w samotności…
– To nie tak, Bill! – Odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej i patrzyła na
mnie zszokowana. Może byłem dla niej za ostry, ale naprawdę byłem tym wszystkim
zmęczony.
– A jak? Cały czas masz wątpliwości, nie jesteś czegoś
pewna… Nie wątpię w twoją miłość, chociaż czasem wydaje mi się, że powinienem.
– Bill, przepraszam – wyjąkała. – Tylko… jestem taka zagubiona.
To wszystko mnie przytłacza.
– Nie możesz bać się miłości, Elyso.
Nie odpowiedziała mi na to, tylko wpatrywała się we mnie,
jakby chcąc wyczytać z mojej twarzy odpowiedzi na wszystkie pytania, które
siedziały jej w głowie. A wiele bym dał, żeby dowiedzieć się, o czym tak intensywnie
myśli.
W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, zbliżyła się do
mnie, chwyciła moją twarz w swoje drobne dłonie i złączyła nasze usta w
najpiękniejszym pocałunku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Poczułem, jak w
moim brzuchu, stado motyli wzbija się do szaleńczego lotu i naraz moje
niedowierzanie i niepewność ulotniły się gdzieś razem z nimi, dając miejsce
pewności i pragnieniu. Oddałem ten zachłanny pocałunek i wplotłem swoją dłoń w jej włosy,
żeby tylko mi nie uciekła.
I w tym momencie, gdy Elysa wykonała ten pierwszy krok,
jakiego ja obawiałem się przez jej ciągłe wątpliwości, poczułem pewność, że
Elysa jest tą kobietą, której chciałbym oddać wszystko. Chciałem przelać na nią
całą swoją miłość i wiedziałem, że będzie ona odwzajemniona.
Oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając i patrząc sobie
w oczy.
– Masz rację – odezwała się cicho. – Nie powinnam bać się miłości. Niczego nie powinnam się bać, skoro wreszcie mam ciebie.
Gdyby nie to, że wiem, ile mają lat to Toma zachowanie przypominało zachowanie nastolatka hehe idealny nastolatek!
OdpowiedzUsuńW końcu się do siebie zbliżają uf... a ich wakacji to się chyba nigdy nie doczekam xD
Wymieniłaś nie tylko w tym rozdziale mnóstwo nazw alkoholów. To jest świetne, bo przynajmniej mogę je poznać, ale co z tego, że wiem, jak się nazywa, jeśli nie znam opisów? Hehe to taka mała uwaga z mojej str. Jeśli znasz się na nich, to fajnie je opisać choć jednym zdaniem, bo tak to trochę wygląda jak kopiuj wklej z neta, żeby było fajnie hehe nie czepiam się. Co to to nie xD ale naprawdę lepiej by to wyglądało jak dla mnie ;)
Pozdrawiam :*
Nie byłam pewna, czy dodanie opisu tego, jak powstają wymienione drinki, będzie potrzebne, więc zdecydowałam się tylko na dodanie nazw i podstawowych składników, jak w przypadku Cuba Libre. Na alkoholach trochę się znam, więc nie brałam informacji z internetu. Ale, żebyś mogła poznać te drinki, skład mogę podać Ci tutaj:
UsuńCuba Libre - rum i cola. Do szklanki wsypujemy lód, wciskamy połówkę limonki, wlewamy rum oraz colę. Do dekoracji można użyć dwóch ćwiartek limonki.
Aperol Spritz - wino musujące Prosecco, aperol, woda gazowana. Wszystko wlewamy do kieliszka do wina lub aperolu (wyglądają bardzo podobnie), zasypujemy kostkami lodu. Do dekoracji możemy dać pół plasterka pomarańczy, mieszadełko oraz rurkę.
Old Cuban - rum Angostura (siedmioletni), sok z limonki, syrop cukrowy, Angostura Bitters, szampan Pol Roger.
Gin Martini - gin, Martini Dry (wstrząśnięty lub wymieszany, z limonką lub oliwkami).
Mam nadzieję, że to wyjaśnienie stawia mnie w lepszym świetle. :D
HEJ! Napisałam tylko, że to tylko tak wygląda, jak kopiuj wklej. Tak podejrzewałam, że się na tym znasz! hehe Nie bardzo mi chodziło o skład, tylko np. o smak, że np. 'napiła się i ją wykrzywiło, bo było mocne' haha coś w tym stylu, albo jakieś porównania do jakichś smaków przypominających właśnie taki alkohol xD Ale spoko! Dzięki za wyjaśnienie! <3 I tak pewnie nie zapamiętam nazw i składów, ale przynajmniej wiem, czym się upijali xD :*
Usuń