Zapraszam na ostatni rozdział z perspektywy Elysy i jednocześnie jest to ostatni rozdział tego opowiadania.
Kilka słów, które mam Wam do przekazania, znajdują się w zakładce "Od autorki". Znajdziecie tam również informacje na temat kolejnego opowiadania, które zamierzam zacząć publikować na tym blogu.
ONA
Bardzo długo
męczyłam się ze swoimi uczuciami, tak długo skrywałam je w sobie, że wreszcie
dotarło do mnie, jak źle postępuję. Moje wszystkie hamowane uczucia uderzyły we
mnie ze zdwojoną siłą, kiedy porozmawiałam z Tomem kolejny raz, a on otwarcie
powiedział mi, jaka jestem głupia. Było to kilka dni po mojej rozmowie z
Billem. Tom zadzwonił do mnie i poprosił o spotkanie, na które się zgodziłam,
chociaż nie wiedziałam, o co może chodzić starszemu bratu mojego przyjaciela.
Umówiliśmy się w kawiarni, niedaleko Providence, gdyż zaraz musiałam wrócić do
pracy. Ostatnimi czasy dużo pracowałam, żeby nie myśleć o własnych uczuciach,
ale i tak nie wychodziło mi to na dobre, czego skutkiem był coraz większy
spadek wagi, mniej snu, coraz większe wory pod oczami i jeszcze większe zmęczenie.
Tom czekał
już na mnie przy jednym ze stolików i popijał latte z syropem waniliowym.
– Smaczną
mają tutaj kawę – zauważył, kiedy po przywitaniu się zajęliśmy miejsca.
– Jest
całkiem znośna – odpowiedziałam i złożyłam zamówienie na podwójne espresso z
mlekiem, które dostałam po pięciu minutach. – O czym tak ważnym chciałeś ze mną
porozmawiać? – zapytałam Toma. Szczerze mówiąc, zżerała mnie ciekawość,
ponieważ Tom raczej nie poprosił o spotkanie, bo się za mną stęsknił…
– O Billu.
Mogłam się
spodziewać… Ale chyba miałam nadzieję, że między nami ten temat jest już
zamknięty i raczej nie będziemy do tego więcej wracać, ponieważ to jest tylko
moja sprawa.
– Yhym… –
mruknęłam tylko w odpowiedzi i upiłam łyk kawy.
– Nic mu nie
powiedziałaś – ciągnął dalej. Zaprzeczyłam tylko ruchem głowy. – Dlaczego?
–
Rozmawialiśmy o tym, Tom. – Westchnęłam ciężko, bo nasza pogawędka jeszcze się
tak naprawdę nie zaczęła, a ja już miałam jej dosyć. – Nie chcę go stracić.
Jest moim przyjacielem, między nami nic więcej nie będzie. Nie mogę teraz
wyskoczyć z takim wyznaniem, kiedy on jest szczęśliwy z Caroline.
– Skąd
wiesz, że jest z nią szczęśliwy?
– Bo mi o
tym powiedział!
– Wcale na
takich szczęśliwych nie wyglądają. Poza tym, jeśli jesteście przyjaciółmi,
powinniście rozmawiać o wszystkim. Bill teraz wypytuje ciągle Shermine o to, co
z tobą. Wyglądasz strasznie!
– Dzięki –
prychnęłam. – Ty za to jesteś piękny, jak zawsze.
– To nie
jest śmieszne, Elyso! – warknął. – Bill się martwi, że możesz być na coś chora,
ale boi się ciebie zapytać wprost, więc próbuje wypytywać Shermine, która nic
nie wie!
– Nie
chciałam jej mówić, żeby nie zaczęła się zachowywać tak jak ty!
– Nie rób ze
mnie idioty – ponownie warknął.
– Tom, jak
mam powiedzieć Billowi o swoich uczuciach, kiedy on świetnie sobie układa życie
z Caroline? Mam zniszczyć mu związek? – zapytałam poważnie, patrząc mu w oczy.
– Jeśli
szczerze go kochasz, to uważam, że zasługuje na to, abyś mu wyznała całą
prawdę. Tyle mam ci do powiedzenia.
Po tych
słowach Tom wstał i wyszedł z kawiarni, nawet się ze mną nie żegnając.
I to, co
powiedział, chociaż może to były tylko zwykłe słowa, sprawiło, że zaczęłam się
poważnie zastanawiać nad tym wszystkim. Już tak dużo razy rozmyślałam o tym,
jak mam postąpić, że zebrałam się w sobie i napisałam wiadomość do Billa,
jeszcze siedząc w kawiarni i dopijając swoje espresso.
,,Bill,
wiem, że może nie znajdziesz dla mnie czasu, ale chciałabym się z Tobą spotkać.
Najlepiej dzisiaj. To bardzo ważne. Muszę Ci coś powiedzieć. Coś ważnego.”
Zdążyłam
wypić kolejną kawę, kiedy nadeszła odpowiedź, która sprawiła, że moje serce
zaczęło bić jeszcze szybciej i jednocześnie zaczęłam żałować, że w ogóle
zdobyłam się na to wszystko.
,,Trochę
mnie wystraszyłaś. W porządku, spotkajmy się dzisiaj, po 20. Mogę odebrać Cię z
pracy.”
Potwierdziłam
z Billem miejsce spotkania i wyszłam z kawiarni po uregulowaniu rachunku.
W
Providence nie mogłam skupić się na pracy, tylko w głowie układałam sobie
scenariusz rozmowy, którą miałam przeprowadzić z Billem. Postanowiłam, że
powiem mu wszystko, co czuję i opowiem, jak to wszystko się zaczęło. Zażądam,
żeby mi nie przerywał i poproszę go o zrozumienie tego, co ode mnie usłyszy.
Opowiem mu, jak bardzo mi się spodobał już wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz
pierwszy i o tym, jakie wywoływał na mnie wrażenie, kiedy widywaliśmy się
później. Wyznam mu, jak bardzo cierpiałam, kiedy przedstawił mi Caroline i jak
zabolało mnie, gdy usłyszałam, że się z nią związał. Powiem mu wszystko, co
czułam, kiedy go nie było i kiedy wrócił.
Byłam
zdecydowana.
Miałam plan,
który zamierzałam zrealizować o godzinie 20:00, kiedy tylko wyjdę z pracy.
Miałam wszystko przeanalizowane i brałam po uwagę każdy jego ruch, każdą minę i
każde słowo, jakie miałby mi do powiedzenia wtedy, kiedy ja skończę mówić.
Były tylko
dwie opcje.
Albo
zrozumie, albo nie.
O 20:00
byłam gotowa wyjść z Providence i skierować się od razu do domu, żeby uniknąć
spotkania z Billem. Byłam do tego stopnia zestresowana, że zupełnie
zapomniałam, co właściwie miałam mu powiedzieć, jaki był mój pierwotny plan i
po co w ogóle poprosiłam go o spotkanie. Trzęsłam się na całym ciele z nerwów i
miałam wrażenie, że za moment zwymiotuję albo się rozpłaczę na środku biura, na
oczach wszystkich moich pracowników, albo – co gorsza – i to, i to. Na zmianę
czułam, że jest mi gorąco i umieram z zimna. Obawiałam się, że przez to
wszystko, a w szczególności przez Toma, który mnie do tego wszystkiego zmusił,
jeszcze się pochoruję. Nie chciałam już rozmawiać z Billem o niczym, chciałam
jedynie zniknąć z Los Angeles na tak długi czas, aż wreszcie przeszłoby mi to
całe zainteresowanie nim. Chciałam o nim zapomnieć i wyrzucić z pamięci
wszystkie wspomnienia związane z Billem Kaulitz.
Dostałam
wiadomość o 20:03, że przyjaciel już na mnie czeka pod budynkiem restauracji i
mogę wychodzić. Musiałam odczekać jeszcze parę minut, żeby uspokoić
przyspieszony oddech, pożegnałam się z pracownikami i udałam do wyjścia.
Bill
siedział w samochodzie, a kiedy zobaczył, że zbliżam się w jego kierunku, wysiadł
z auta i posłał mi swój idealny uśmiech.
– Nie
spieszyło ci się – zażartował i dał mi buziaka w policzek.
– Powinieneś
już o tym wiedzieć – odpowiedziałam, również się uśmiechając. Próbowałam
udawać, że wszystko jest w porządku, że w ogóle nie umieram w środku z nerwów,
lecz nie wiem, jak mi szło. Bill wydawał się tego nie zauważać, co choć trochę
pozwoliło mi odetchnąć. – Przejdziemy się? – zaproponowałam, gdyż wizja
spędzenia z nim w aucie choćby minuty i świadomość, że wtedy musiałabym
powiedzieć mu, jaki był powód naszego spotkania, sprawiały, że robiło mi się
niedobrze. Spacer na świeżym powietrzu był lepszy.
Szliśmy po
placu, gdzie wokół nas było pełno ludzi, prawie co chwila musiałam unikać
zderzenia z drugim człowiekiem i zaczęło mnie to trochę denerwować. Nie odzywaliśmy
się z Billem do siebie i ta cisza między nami bardzo mi ciążyła, choć tak
naprawdę nie mieliśmy jak ze sobą spokojnie porozmawiać. Nie umiałam ubrać w
słowa tego, co tak długo we mnie tkwiło, chociaż wiele razy planowałam sobie w
głowie, co powiem Billowi, kiedy wreszcie znajdę w sobie wystarczająco dużo
odwagi.
– Chyba nie
chciałaś spotkać się ze mną, żebyśmy milczeli, prawda? – powiedział Bill, zaskakując
mnie tym, że w ogóle się odezwał.
– Cóż… nie –
mruknęłam.
– W takim
razie proszę, żebyś wyjaśniła mi, co tak bardzo ważnego musiałaś mi powiedzieć.
– To niełatwe – zaczęłam.
– Mam trochę
czasu. – Bill uśmiechnął się lekko.
I zanim
zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zanim przez myśl przeszło mi, że jestem na to
wszystko gotowa, poczułam nagle rozrywający ból w całym ciele i w jednym momencie
nie mogłam się ruszyć. Zobaczyłam tylko przerażoną i jednocześnie
zdezorientowaną minę Billa oraz to, jak wyciąga do mnie ręce, nim z hukiem
upadnę na ziemię.
Zdążyłam
usłyszeć swoje imię wykrzyczane przez niego i na sekundę straciłam przytomność.
– Elyso,
hej, Elyso! – dobiegało do moich uszu niczym z oddali. Wiedziałam, że to Bill,
ale nie dałam rady otworzyć oczu. Wszystko tak bardzo mnie bolało. – Nie zamykaj
oczu, proszę! Nie możesz teraz zasnąć!
Mój
przyjaciel krzyczał, a ja nie miałam siły otworzyć ust, aby poprosić go o to,
by mówił ciszej.
– Bill –
zdołałam wyszeptać, kiedy chyba po raz setny krzyczał, żebym nie zamykała oczu.
– Ciii,
jestem przy tobie. – Nareszcie mówił ciszej. – Nie mów nic. Tylko nie zasypiaj.
Karetka już jedzie.
Karetka?
Coś poważnego
mi się stało?
Bolało mnie
całe ciało, ale żeby od razu wzywać karetkę? To trochę przesada. Nie chciałam
jednak mówić o tym przyjacielowi, bo na pewno usłyszałabym kazanie o tym, że
lepiej, iż lekarz mnie zbada, niż sama miałabym udawać specjalistę.
– Bill – spróbowałam
znowu. Nie zapomniałam, po co tutaj przyszliśmy. Chciałam mieć to wszystko za
sobą. Wiedziałam, że jeśli nie powiem prawdy teraz, póki jest szansa, nie zrobię
tego nigdy. – Pamiętasz jak pytałeś mnie o to, kto złamał mi serce? – spytałam cicho
i uświadomiłam sobie, że mówienie sprawia mi ogromny ból. Nie zrezygnowałam
jednak.
– Ciii – usłyszałam
od niego. Miałam wrażenie, że w ogóle mnie nie słucha i nie dociera do niego,
że powiedziałam cokolwiek. – Nic nie mów. Pogotowie zaraz przyjedzie. Wszystko
będzie dobrze.
– Posłuchaj
mnie – odpowiedziałam już trochę wkurzona, a przynajmniej na tyle, na ile
pozwalał mi ten straszny ból, który opanował całe moje ciało. – Powiedziałam ci
wtedy, że nie chcę już o tym pamiętać. Nie chcę znać imienia tego człowieka,
który tyle dla mnie znaczył, a który odrzucił mnie i sprawił, że moje serce
pękło na tysiące kawałków. – Wreszcie Bill skinął głową na znak, że pamięta. –
Powiedziałam ci, że był mi najbliższą osobą i zrobiłabym dla niego wszystko, bo
dzięki niemu moje życie zmieniło się na lepsze.
– Proszę,
nie mów już nic… Zaraz przyjedzie karetka – odpowiedział, a ja – gdybym tylko
mogła – walnęłabym go z całej siły w ramię, żeby wreszcie normalnie ze mną
porozmawiał.
– Zapytałeś
mnie wtedy, czy to nie o ciebie mi chodzi, bo historia, którą ci przedstawiłam,
była bardzo podobna do naszej. Pamiętasz, co ci wtedy powiedziałam? – Poczułam,
że nie mam już takiej władzy nad głosem, jaką miałam zawsze, a poczucie, że
coraz trudniej mi się mówi, wzmagało się z każdą sekundą. Czułam, że za chwilę
odpłynę i nie zdążę powiedzieć Billowi tego wszystkiego. – Pamiętasz? – zapytałam
znowu, kiedy nie otrzymałam odpowiedzi.
– Dlaczego
akurat teraz mi o tym wszystkim mówisz?
– Bo kiedy
stracę przytomność, mogę się już nie obudzić albo następnym razem się nie
odważę…
– Nie
opowiadaj bredni – przerwał mi, a ja postawiłam wszystko na jedną kartę.
– Kłamałam. Okłamałam
cię. To o ciebie mi chodziło. To ty złamałeś mi serce. To w tobie się zakochałam.
I pół sekundy
przed tym, jak straciłam przytomność, dostrzegłam jak Bill rozszerza oczy ze
zdziwienia. Później była tylko ciemność, w której nie było nic.
Ani
cierpienia związanego z nieodwzajemnioną miłością do najlepszego przyjaciela.
Ani
zmęczenia ciągłym przepracowaniem.
I tam mi
było dobrze, w tej ciemności. Mogłam spokojnie śnić o tym, co mogło się
wydarzyć, ale się nie wydarzyło.
Tyle że po
jakimś czasie to się skończyło.
Obudziłam
się na szpitalnym łóżku, a Bill siedział na krześle obok i patrzył na mnie z nieodgadnionym
wyrazem twarzy.
Cudowne opowiadanie. Jest mi trochę przykro, że się skończyło,ponieważ bardzo się do niego przywiązałam. Mam nadzieję, że następne będzie równie dobre. Z całego serca życzę weny.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, cieszę się, że ta historia Ci się podobała. Mnie również jest przykro, że się skończyła, lecz jednocześnie cieszę, ponieważ będę mogła zacząć coś nowego. Zapraszam niedługo na pierwszy odcinek nowego opowiadania! Pozdrawiam gorąco i jeszcze raz dziękuję! <3
UsuńGdy zaczęłam czytać ten rozdział przewróciłam oczami, gdy pare akapitów dalej buzia mi się uśmiechnęła z radości i skarciłam się za to, że oceniłam rozdział po dwóch/trzech akapitach. Wybacz mi ten błąd...
OdpowiedzUsuńBARDZO miło mnie zaskoczyłaś! Świetne - NIESPODZIEWANE - połączenie tych dwóch czasów <3 jestem zakochana i żałuję, że to się już skończyło :( Tym rozdziałem powróciłaś do pierwszego rozdziału, a to właśnie ten rozdział sprawił, że zaczęłam czytać dalej i dalej i nie mogłam skończyć, aż dotarłam tutaj - do końca. Ten koniec sprawił, że znowu bym czytała Twoje opowiadanie dalej <3
Jak pisałam przez całą tę historię - świetne opowiadanie, które zajebiście dobrze mi się czytało. Wierzę w to, że następne opowiadanie będzie jeszcze lepsze. Trzymam kciuki i nie mogę się już doczekać następnego odcinka <3
Pozdrawiam :*
Dziękuję Ci za miłe słowa! Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć tym ostatnim rozdziałem. Wpadłam na ten pomysł czytając książkę "Najmroczniejszy sekret" i pomyślałam sobie, że może właśnie tak połączę to wszystko w jedną całość. I cieszę się, że mi się udało.
UsuńZapraszam niedługo na pierwszy rozdział nowego opowiadania! :)