Wpadłam na pewien pomysł, który chciałabym, by w opowiadaniu był tak dobry, jak jest w mojej głowie.
Zatrzymali się po trzydziestu minutach. Angelina jakby tego nie odczuwała, gdyż cały czas była pogrążona w swoich myślach. Układała w głowie, co mogłaby powiedzieć Tomowi, kiedy ten oznajmi jej wreszcie, że to koniec ich przyjaźni, koniec znajomości i najlepiej będzie, kiedy zdecydują się zapomnieć o tym, co się między nimi wydarzyło w ciągu tych miesięcy znajomości. Nie potrafiła ułożyć w myślach nic sensownego, gdyż serce podpowiadało jej, że nie może zaprzepaścić tego wszystkiego. Tom na pewno coś do niej czuje, skoro coś popchnęło go do pocałunku, jaki złożył na jej ustach zaledwie kilka dni temu. Musiał coś poczuć. A jeśli poczuł, to znaczy, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Coś jeszcze da się wymyślić, wykombinować... nie mogą przecież raz na zawsze o sobie zapomnieć, bo chyba by tego nie przeżyła.
Nagle wpadł jej do głowy pomysł, o jaki nigdy by się nie posądziła. I im dłużej nad tym myślała, tym lepszy się jej wydawał. Może to zadziała? Może taki układ wyjdzie im na dobre? W końcu to przecież nic złego...
Kiedy rozmyślała nad tym, jak ubrać w słowa to, co wpadło jej do głowy, Tom zatrzymał samochód i dopiero teraz zorientowała się, gdzie ją przywiózł. Znajdowali się niedaleko plaży Coney Island. Holland wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi z drugiej strony. O tej porze, w środku tygodnia, plaża była jakby opustoszała. Tylko kilku spacerowiczów z psami, może trzech czy czterech biegaczy oraz dwie grupki grające w siatkówkę, a także parę osób opalających się na piasku.
- Po co tu przyjechaliśmy? - zapytała, nie chwytając ręki aktora, którą do niej wyciągnął, by pomóc jej wysiąść z samochodu. Nie dała po sobie poznać, że jest zdenerwowana i najpierw postanowiła, że wysłucha, co Tom ma jej do powiedzenia, zanim wyjawi mu swój pomysł.
- Chcę ci wszystko wytłumaczyć - odpowiedział skruszony Tom. Widziała, że jest mu ciężko, ale nie wiedziała dlaczego. Chociaż domyślała się najgorszego.
- No tak, bo na parkingu było za dużo osób, które mogłyby nas podsłuchać - zakpiła.
Tom nie odpowiedział na tę zaczepkę, tylko zaprosił ją gestem dłoni, by poszła z nim na spacer wzdłuż plaży. Widok był tak niesamowity, że żałowała, iż znaleźli się tutaj tylko po to, by zakończyć znajomość. Przez myśl przebiegł jej obraz zupełnie inny niż ten: ona i Tom idą boso po gorącym piasku, trzymając się za ręce i rozmawiając o błahych sprawach, zupełnie nieistotnych... albo rozmawiają na temat ich wspólnej przyszłości... albo Tom w pewnym momencie klęka przed nią, wyciąga z kieszeni małe pudełeczko i zadaje jej jedno pytanie...
- Rozmawiałem z Harrisonem przed tą imprezą. - Tom odezwał się tak nagle, wyrywając ją z rozmyślań, że prawie podskoczyła i momentalnie jej policzki się zaróżowiły. Skąd w ogóle taki pomysł? Jak mogła pomyśleć o czymś takim?! - Haz zasugerował mi, bym cię pocałował, żeby przekonać się, co naprawdę do ciebie czuję. Wyśmiałem go. Uważałem, że to głupie, ale kiedy zobaczyłem cię na tej domówce, kiedy wyznałaś mi wszystko... zacząłem coraz intensywniej myśleć o takim rozwiązaniu. Bo podobasz mi się, bardzo... i naprawdę chciałem się przekonać, czy lubię cię tak samo, jak ty mnie. Byłem strasznie zazdrosny, że flirtujesz z Noah i Osterfieldem, skoro kilka minut wcześniej prawie powiedziałaś mi, że to mnie kochasz. To chyba normalne, prawda? Poczułem, że mną manipulujesz i bardzo mi się to nie spodobało.
Zamilkł na chwilę, ale Angelina nawet nie próbowała tego komentować i wtrącać się w to wyznanie. Nawet nie powinna, jeśli nadal chce się czegoś więcej dowiedzieć.
- Potem rozmawiałem z Noah. - Tom odezwał się znowu i od razu spojrzał na nią, gdy wypowiedział imię jej byłego chłopaka. Angelina nie kryła zdziwienia, ale wolała na razie nie przerywać Tomowi; musiała wysłuchać go do samego końca. - Noah powiedział mi coś, co sprawiło, że nie mogłem tak po prostu powiedzieć ci, że powinniśmy spróbować. Powiedział, że jeśli wyznałaś mi to wszystko, to jesteś gotowa się dla mnie poświęcić. Oddać za mnie wszystko. A ja nie mam pewności, czy jestem gotowy na coś takiego.
Nie mogła w to uwierzyć.
Tom właśnie powiedział jej, że odrzuca jej miłość i gotowość do poświęcenia, za co każdy inny człowiek byłby wdzięczny. Każdy inny chciałby dać drugiej osobie choćby namiastkę tego, co Angelina chciała dać Tomowi. Każdy ucieszyłby się, gdyby spotkał osobę, która byłaby tak oddana drugiemu człowiekowi. Każdy.
Ale Tom tego nie chciał.
- To po co mnie pocałowałeś? - zapytała drżącym głosem. Musi się opanować, żeby się nie rozpłakać. Już wiedziała, dlaczego Tom wybrał to miejsce na rozmowę. Mało ludzi, nikt tutaj raczej ich nie rozpozna... mogą swobodnie rozmawiać, ona nawet może na niego nakrzyczeć i nikt nie zwróci na nich uwagi. - Jeśli nie jesteś na to gotowy, to po co łamiesz mi serce w najbrutalniejszy ze wszystkich możliwych sposobów?! Dlaczego mi to robisz, Tom?! - Nie krzyczała, ale też nie mówiła cicho. Łzy same zaczęły płynąć jej po policzkach. Nie potrafiła tego powstrzymać. Nie chciała. Niech widzi, jaki ból jej sprawił. Niech patrzy, jaką krzywdę jej wyrządził.
- Chciałem się przekonać, co do ciebie czuję - powiedział, podchodząc do niej blisko, ale nie dotykał jej. Nie chciała czuć jego dłoni na swoich ramionach, ale jednocześnie pragnęła poczuć jego miękkie palce na skórze, by mieć pewność, że on tu jest.
- No i co? - zadrwiła przez łzy. - Przekonałeś się?
- Tak. Ale nie jestem na to gotowy. - Patrzył jej w oczy, a ona czuła, jak zimny nóż przesuwa się wzdłuż jej kręgosłupa. - Nie jestem gotowy na to, byś oddała mi całe swoje serce. Nie chcę go odrzucać, ale nie chcę też cię skrzywdzić.
- Tom... co ty mówisz? - zapytała szeptem. Poczuła, że jeśli Tom powie choćby słowo na temat tego, że to jest już koniec ich znajomości, rzuci się na kolana i będzie go błagać, by wziął jej serce. Wyrwie sobie serce z piersi i będzie go błagać, by je wziął. Niech zrobi z nim co zechce, ale niech go nie odrzuca... Nie była na to gotowa, choć powinna, bo od samego początku o tym myślała. Kiedy skonfrontowała się ze słowami Hollanda, dotarło do niej, że za nic w świecie nie pozwoli mu siebie odrzucić. Umrze, ale nie zniesie odrzucenia.
- Angie, ty jesteś gotowa zrobić dla mnie wszystko, ale ja tego nie chcę. To dla mnie zbyt dużo. Nie jestem w stanie udźwignąć takiej odpowiedzialności...
- A ja nie dam sobie rady, kiedy mnie odrzucisz. Nawet jeśli powiesz mi, że nic do mnie nie czujesz... nie zniosę tego... tylko... - zawahała się, ponieważ nie wiedziała, czy jest gotowa usłyszeć odpowiedź na zadane pytanie. - Powiedz mi, czy naprawdę nic do mnie nie czujesz? Czy ten pocałunek nie sprawił, że coś się zmieniło? Nadal jestem dla ciebie tylko przyjaciółką?
Tom patrzył na nią w ciszy i już myślała, że nie otrzyma odpowiedzi na pytanie, kiedy aktor wreszcie się odezwał:
- Sęk w tym, że właśnie się zmieniło - mówił tak cicho, iż musiała dobrze się wsłuchać w to, co mówi, by opacznie tego nie zrozumieć. - Tylko naprawdę nie jestem gotowy wziąć na siebie odpowiedzialności za twoje serce, które chcesz mi powierzyć...
Serce Angeliny fiknęło koziołka.
Jeszcze nic straconego, pomyślała i gotowa była rzucić się Tomowi na szyję. Ale nie mogła przecież tego zrobić. Jeśli Tom czuł do niej to samo, ale widocznie bał się z nią związać, nie mogła go wystraszyć i zniechęcić. Zrozumiała, że w sprawach sercowych Tom nie czuł się tak pewnie jak na planie filmowym i będą potrzebowali czasu i cierpliwości, żeby poczuć się dobrze na nowym etapie ich znajomości.
Więc teraz była gotowa przedstawić mu swój plan, ale najpierw musi przekonać go, żeby przygarnął chociaż cząstkę jej serca, skoro nie chce od razu całego. Z czasem to się zmieni. Była tego absolutnie pewna.
- Tom... nie chcę, żebyś pokochał mnie tak, jak ja kocham ciebie. Rozumiem, że to może być dla ciebie nowa sytuacja. Więc pragnę tylko, byś zaopiekował się moim sercem... powiedzmy, że na próbę.
- Co? - Holland patrzył na nią zdziwiony. Na twarzy Angeliny już nie widać było śladów łez. Teraz patrzyła na niego z błyskiem w oku i zupełnie nie rozumiał tej zmiany, jaka zaszła w kobiecie w tak krótkim czasie.
- Spróbujmy pobyć ze sobą i przekonać się, czy nam wyjdzie.
- Nie chcę, żebyś później się rozczarowała - powiedział niepewnie. - I nie powinniśmy podejmować takich decyzji, nie przemyślawszy tego wcześniej. Oboje wyjeżdżamy na urlop, oddzielnie, więc jedynie przez tydzień możemy pobyć razem. Potem dwa tygodnie rozłąki, które nam w niczym nie pomogą.
- Właśnie o tym mówię - powiedziała. Teraz nadeszła ta chwila. Powie mu. I będzie czekać na reakcję. - Mam pewien pomysł...
- Nie wiem, czy mi się to podoba - przerwał jej, ale nie dała się zbić z tropu.
- Zostańmy parą na próbę. Na tydzień przed naszymi urlopami. Możemy nawet ze sobą zamieszkać, mój dom jest przecież pusty... Będziemy ze sobą przez tydzień jak prawdziwa para i jeśli dojdziemy do wniosku, że chcemy tak dalej żyć, po powrocie do Nowego Jorku będziemy nadal parą, a jeśli nie... wrócimy do dawnych relacji. Będziemy się przyjaźnić i zapomnimy o całej tej szopce z wyznawaniem uczuć. Co ty na to?
Tom patrzył na nią z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
Podczas rozmowy spacerowali wzdłuż plaży, ale kiedy Angelina przedstawiała mu swój plan, przystanęli; teraz znowu aktor ruszył przed siebie, zapewne chcąc przetrawić to, co właśnie usłyszał. Pewnie myślał, że to jakiś żart, ale skoro Angelina powiedziała to ze śmiertelnie poważną miną, na pewno zrozumiał, że żarty skończyły się w momencie, kiedy ją pocałował i teraz żadne z nich nie ma najmniejszej ochoty na dowcipkowanie z sytuacji, w której się znaleźli.
- Sama to wymyśliłaś, czy znalazłaś w jednej z tych twoich romantycznych książek w stylu "Do wszystkich chłopców, których kochałam"? - Tom przystanął kilka metrów przed nią.
Szła za nim powoli, nie chcąc mu przeszkadzać, więc znajdowali się w niewielkiej odległości od siebie. Tom odwrócił się do niej i patrzył w oczy, chcąc wyczytać z jej wyrazu twarzy, że zrobiła mu dowcip. Nic takiego nie potrafił dostrzec.
- Oczywiście, że całkiem sama - odpowiedziała po chwili z lekkim uśmiechem. - To jak, przyjmujesz to zadanie czy cię przerasta?
- Nic nie jest w stanie mnie przerosnąć - odrzekł, prostując się nagle i wypinając dumnie pierś do przodu. - Umowa stoi. Ale mam kilka warunków. Dogadamy się w samochodzie.
Nie wierzyła, że w jej życiu wszystko może się tak diametralnie zmienić w ciągu zaledwie kilku minut. W jednej chwili bała się, że osoba, którą kocha porzuci ją jak niepotrzebną zabawkę i gotowa była błagać go na kolanach, żeby tego nie robił, a za chwilę rzuciła mu rękawicę w postaci propozycji kilkudniowego próbnego związku, na co on się zgodził, choć podchodził do tego z nieukrywanymi obiekcjami, których nie zawahał się przedstawiać na każdym kroku.
Kiedy wrócili do samochodu, Tom zaczął przedstawiać swoje warunki. Angelina była gotowa zgodzić się na wszystko, co Holland zaproponuje, byle tylko jej marzenie o ich związku wreszcie się spełniło.
- Zamieszkamy razem u ciebie, ale tylko na tydzień - powiedział Tom. - Po powrocie do Nowego Jorku, znowu zamieszkam z Harrisonem i braćmi. Jeśli wciąż będziemy ze sobą, będziemy mogli u siebie nocować, ale będę oficjalnie mieszkał u siebie.
- Mogę zaakceptować taki warunek.
- Drugi warunek jest taki, że jeśli będziemy parą, nie chciałbym tego nagłaśniać. Wręcz wolałbym, byśmy trzymali nasz związek w tajemnicy. - Tom miał bardzo poważną minę, więc Angelina była przekonana, że mówi śmiertelnie poważnie.
- To bardzo dobrze. Jestem tego samego zdania...
- Z Noah też chyba się ukrywaliście, prawda? - zapytał Holland.
- Raczej nie wspominaliśmy nikomu, co nas łączy, a kiedy padały pytania, dlaczego często jesteśmy razem na tych samych imprezach, tłumaczyliśmy, że się przyjaźnimy.
- W porządku. - Aktor zamilkł, by po chwili znowu zabrać głos. Coraz bardziej podobało jej się zaangażowanie Toma w ten pomysł. - Koniec z flirtowaniem z Harrisonem.
Spojrzała na niego zaskoczona i już chciała coś odpowiedzieć, kiedy uniósł dłoń na znak, by się nie odzywała.
- Musisz mu powiedzieć, żeby się od ciebie odczepił, bo już z kimś się spotykasz, ale nie powiesz mu, z kim.
- A jak jednak nasz związek na próbę nie wypali? - zapytała rozbawiona.
- To i tak nie możesz się z nim spotykać. - Chciała zapytać dlaczego, ale Tom już odpowiadał na jej nieme pytanie. - To mój przyjaciel, będzie mi niezręcznie, kiedy zaczniesz się z nim obściskiwać, a on będzie chwalił się tobą jak jakąś zdobyczą.
- W porządku - zachichotała. - Czy to już wszystkie twoje warunki? - zapytała, a on po namyśle skinął głową. - Ja nie mam żadnych. Jedyne, czego chcę, to przekonać się, jak to jest być w związku z takim przystojniakiem. - Uśmiechnęła się i kątem oka dostrzegła, że Tom wyprostował się w fotelu kierowcy i przez resztę drogi do domu Angeliny, również uśmiechał się pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz