Tom podrzucił ją do domu, po czym pożyczył auto Angeliny, aby pojechać po kilka swoich rzeczy, których będzie potrzebował podczas jego pobytu u Russo. Angelina nie kryła radości, kiedy Tom przystał na jej plan i wręcz nie mogła w to uwierzyć, kiedy po godzinie, Holland zaparkował jej samochodem na podjeździe i ruszył do drzwi ze średniej wielkości torbą sportową przewieszoną przez ramię. Przekroczył próg i z uśmiechem na twarzy wkroczył do jej życia.
- Cześć - rzuciła, nie wiedząc do końca, jak powinna się zachować.
W końcu to dla niej naprawdę nowa sytuacja. Z Noah było zupełnie inaczej... jak w komedii romantycznej, które mogłaby oglądać godzinami. Teraz było... sama nie umiała określić tego, jak się czuła. Szczęśliwa? Bardzo. Ale też czuła niepewność, bo przecież nie wiadomo, jak się to wszystko rozwinie. Co z tego, że była zakochana w Hollandzie, co z tego, że on też czuł do niej coś więcej, niż tylko przyjaźń... Po tygodniu wspólnego spędzania ze sobą każdej chwili, mogą dojść do wniosku, że popełnili błąd i wrócą do swoich ról. Ale czy ona będzie w stanie zapomnieć o tym, co wydarzyło się między nimi przez ten czas?
- Wszystko w porządku? - zapytał Tom, wyrywając ją z zamyślenia.
Nie mogła się teraz rozwodzić nad tym wszystkim, ale jakoś nie mogła przejść obok tego obojętnie. Ta nowa sytuacja sprawiała, że czuła się niezręcznie i niepewnie, choć przecież to był jej pomysł. Nie przemyślała tego wcześniej, nie przeanalizowała wszystkich "za" i "przeciw"; postawiła wszystko na jedną kartę i teraz całe jej życie zostało wywrócone do góry nogami, kiedy Tom Holland przekroczył próg jej domu z torbą przewieszoną przez ramię.
- Tak, jak najbardziej - odpowiedziała, chociaż nie była pewna czy jednak wszystko jest w porządku. - Pokażę ci, gdzie możesz zostawić swoje rzeczy - posłała mu uśmiech i zaprowadziła schodami na górę do sypialni, którą kiedyś dzieliła z Noah.
Czy powinni spać w jednym łóżku?
To pytanie pojawiło się w jej głowie w momencie, kiedy patrzyła jak Holland wypakowuje swoje rzeczy i umieszcza w szafie. Wcześniej wisiały tam koszule i bluzy jej byłego chłopaka, ale najwyraźniej Tomowi to nie przeszkadzało. Cieszyła się, że Tom nie ma nic przeciwko temu, że wcześniej dzieliła tę sypialnię z Noah, że teraz on zajmie jego miejsce (przynajmniej na razie), ponieważ ona już nic nie czuła do swojego byłego chłopaka. Pustka, którą odczuwała, już dawno została zapełniona.
- Będziemy spać w jednym łóżku? - zapytał Tom znienacka.
Zatkało ją i nie umiała odpowiedzieć.
Jeśli powie "tak", będzie to znaczyło, że mogą się posunąć do czegoś, o czym nie chciała myśleć. Na tak radykalne kroki nie była przygotowana i nawet nie liczyła. Wolałaby ich wręcz uniknąć. Jednak, kiedy powie "nie", Tom może to opacznie zrozumieć... Każda odpowiedź wydawała się w tym momencie nieodpowiednia.
- Nie wiem - wydusiła wreszcie. - A chciałbyś?
- Nie wiem...
- Wiesz... - Postanowiła zebrać się w sobie i być z nim całkowicie szczerą. Teraz nie miały sensu żadne kłamstwa, niedopowiedzenia czy unikanie odpowiedzi. - Nie chcę być z tobą na próbę tylko po to, by móc się z tobą przespać. Chcę być z tobą po prostu...
- Jeśli pójdziemy ze sobą do łóżka, potem będzie niezręcznie, kiedy zostaniemy tylko przyjaciółmi - zauważył, a Angelina odetchnęła z ulgą, widząc, że doskonale ją zrozumiał. Cieszyła się, że potrafił ubrać w słowa to, co siedziało jej w głowie.
- W takim razie jest jeszcze jeden warunek naszej umowy - powiedziała. - Nie prześpimy się ze sobą, ale możemy spać w jednym łóżku.
- No to ustalone - rzucił z szerokim uśmiechem i rzucił swoją torbę sportową na podłogę. - Mój strój do biegania - dodał, kiedy spojrzała na niego. - Codziennie rano wychodzę pobiegać, żeby nie stracić formy.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała robić tego z tobą - powiedziała, patrząc na niego błagalnie. - Lubię sobie czasami pospać dłużej.
- Nie ma sprawy. Lubię biegać sam.
Tom podszedł do siedzącej na łóżku Angeliny i patrząc na nią z góry uśmiechał się delikatnie. Russo poczuła, że jej policzki stają się czerwone i spuściła wzrok. Domyślała się, co Tom chce zrobić, ale nie odważyła się zrobić pierwszego ruchu. Minęło dopiero kilka godzin, odkąd są ze sobą, więc nie mogła tak nagle przestać myśleć o Tomie jak o przyjacielu.
- Skoro już jesteśmy parą - usłyszała niski głos Hollanda i podniosła wzrok. Nadal się uśmiechał i nadal stał bardzo blisko niej. - To czy mogę cię pocałować? Tylko tym razem nie jestem pijany...
Poczuła przyjemne mrowienie w podbrzuszu i w jednej chwili zebrała się na odwagę. Uklęknęła na brzegu łóżka, by ich oczy znalazły się na tej samej wysokości i położyła mu dłonie na ramionach. Pragnęła tego od bardzo dawna i chciała, żeby wszystko wyszło idealnie. Musi być idealnie.
Zbliżyła usta do jego ust i wreszcie mogła pocałować mężczyznę, którego tak kochała.
- Bardzo dobrze całujesz - powiedziała, kiedy siedzieli na kanapie przed telewizorem i oglądali film, który wybrał Tom.
Do niczego więcej nie doszło, całowali się przez kilka minut, ale oboje powstrzymywali się, by nie zrobić nic pochopnie, nie przemyślawszy wcześniej konsekwencji. Nie pójdą ze sobą do łóżka - to była główna zasada ich próbnego związku, której nie zamierzali złamać.
Jednak nie zmieniało to faktu, że mogli się całować i przytulać do woli. A sprawiało im to obojgu przyjemność, z której nie zamierzali rezygnować.
- Ty też jesteś całkiem niezła - odpowiedział, na co oboje się zaśmiali.
- Zamierzasz powiedzieć Harrisonowi? - spytała, poważniejąc.
- Nie wiem - odrzekł, dobrze wiedząc, co Angelina ma na myśli. - Chyba będę musiał powiedzieć mu cokolwiek, skoro wyprowadziłem się na tydzień z domu. Tylko nie za bardzo wiem, jak mam to wszystko ująć, żeby nie wziął mnie za kompletnego kretyna.
- Chciałam uniknąć właśnie takich nieporozumień - mruknęła. - Ale jeśli Harrison jest twoim prawdziwym przyjacielem, to nie powinien wyśmiewać się z twoich decyzji, jakie głupie by one nie były.
- Rzecz w tym, że jako mój najlepszy kumpel, Haz właśnie to będzie robił - zaśmiał się. - Na razie wysłałem mu wiadomość, że znikam na tydzień i opowiem mu wszystko w swoim czasie. Od razu do mnie zadzwonił, ale odpuścił i odpisał, że mnie zabije, jak mu nie wyjaśnię o co chodzi.
- Super, że masz takiego przyjaciela - posłała mu uśmiech i sięgnęła po koc, który zarzuciła im obojgu na kolana.
Tom zmienił pozycję, tym razem kładąc się na plecach i poklepał miejsce obok siebie, by Angelina się do niego przytuliła. Zaskoczona, ale w duchu bardzo zadowolona z takiego obrotu sytuacji, zajęła miejsce tuż przy nim, wtulając się w jego klatkę piersiową. To było najlepsze uczucie, jakiego w życiu doznała.
Wdychała zapach Toma, jakby był ostatnim, co miała poczuć w swoim życiu i przymknęła oczy. Jego dłoń gładziła jej plecy, a ją ogarnęła senność.
- Ty nie masz takiej przyjaciółki, która zawsze cię zrozumie, cokolwiek byś nie zrobiła? - zapytał, wyrywając ją z drzemki.
Holland włączył jakiś film o superbohaterach, który zupełnie jej nie interesował, za to on był totalnie pochłonięty w fabule. Nie chciała jeszcze iść spać, wolała spędzić z Tomem jak najwięcej czasu, więc cieszyła się, że zadał jej pytanie. Chociaż nie za bardzo pasowała jej tematyka rozmowy.
- Mam Lily, którą bardzo lubię i zwierzałam jej się ze wszystkich problemów. Mówiłam jej o naszej przyjaźni i zawsze mi doradzała. Myślę, że Lily to osoba, którą spokojnie mogę nazwać przyjaciółką - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- To dlaczego nie jej zaproponowałaś wspólne wakacje, tylko Amelii?
- Nie wiem. Kiedy o tym myślałam, miałam w głowie tylko spędzanie czasu z kimś w moim wieku. Miałabym przez dwa tygodnie siedzieć z rodzicami nad basenem i słuchać głupich żartów wujka i Roberta? Amelia to bardzo miła dziewczyna i zasługuje na wakacje, nie może wiecznie siedzieć za biurkiem jako sekretarka. Ojciec już dawno powinien załatwić jej jakieś wakacje, skoro pracuje aż tyle.
- Amelia też jest twoją przyjaciółką? - Tom nie dawał za wygraną. Takie pytania ją denerwowały, ale zadawane przez Hollanda nie brzmiały tak pretensjonalnie jak z ust innych osób.
- Raczej koleżanką.
- Myślę, że to bardzo miło z twojej strony, że zaproponowałaś jej taki urlop. A gdzie jedziecie?
- To dobre pytanie - powiedziała i sięgnęła po swój telefon. - Muszę zadzwonić do taty, miał wysłać mi instrukcje dotyczące wyjazdu, ale jeszcze nic od niego nie dostałam.
Skrzynka odbiorcza była pusta, więc postanowiła zadzwonić do ojca.
- Tak, córeczko? - Russo odebrał po drugim sygnale. - Właśnie miałem do ciebie dzwonić.
- A ja mam do ciebie prośbę - powiedziała i przedstawiła ojcu swój plan.
- Chcesz zabrać na Malediwy jakąś sekretarkę? - zdziwił się i nie ukrywał oburzenia.
- Nie wiedziałam, że tam właśnie lecimy - przyznała.
Tom wciąż oglądał w salonie film, więc Angelina przeszła do kuchni. Usiadła na krześle i popijała wodę ze szklanki, patrząc z lekkim uśmiechem na Brytyjczyka. Wciąż nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Teraz już wiesz, więc mam nadzieję, że to przemyślisz - powiedział Anthony. Był zły, że nie zapytała go wcześniej, ale skąd mogła wiedzieć, że ojciec postanowi zorganizować taki drogi wypad do ciepłych krajów?
- Tato, Amelia jest chyba jedyną osobą, jaką znam, która zasługuje na takie właśnie wakacje.
- Jest tylko sekretarką! - zauważył, podnosząc głos. - Nie możemy sobie pozwolić na rozdawanie biletów byle komu!
- To nie jest byle kto! - oburzyła się. Głos jej drżał ze zdenerwowania. Ani myślała odpuszczać. Zaproponowała Amelii wspólne wakacje i nie zamierzała z tego zrezygnować. Dziewczyna zawsze ją wspierała, kiedy tego potrzebowała, pracowała ciężej niż inni i jak nikt inny zasłużyła na wszystko co najlepsze. - Jeśli nie zgodzisz się, żeby Amelia dołączyła do nas, ja również rezygnuję.
- Angie, nie możesz!
- Owszem, mogę! - odcięła od razu. - Tobie i mamie będzie towarzyszyć wujek i ciocia, a także Robert z żoną, a ja nie mam zamiaru siedzieć przez dwa tygodnie jak kołek u boku starszych osób!
Nie chciała powiedzieć tego tak ostro, ale miała nadzieję, że aluzja co do wieku jej rodziców i ich znajomych jakoś podziała na Anthony'ego. Ojciec teraz milczał przez dłuższą chwilę, co świadczyło o tym, że poważnie się zastanawia i jest cień szansy, że podejmie korzystną dla Angeliny decyzję.
- Dobrze, zadzwoń do niej i powiedz, że może z nami lecieć - warknął Anthony do słuchawki. - Lecimy w poniedziałek o świcie, więc macie być gotowe, kiedy taksówka po was przyjedzie. - Powiedziawszy to, rozłączył się, zostawiając Angelinę z zadowolonym uśmiechem na ustach.
- Zgodził się? - zawołał Tom z salonu, słysząc, że Angelina odkłada telefon na stół.
- Tak. I wybieramy się na Malediwy, więc cieszę się jeszcze bardziej!
Wróciła do salonu, by zająć poprzednie miejsce u boku aktora i wciągnęła go do rozmowy na temat tego, co będzie mogła robić przez dwa tygodnie na Malediwach. Powiedziała Tomowi, że podróż w to miejsce zawsze była jej marzeniem, które miała nadzieję kiedyś spełnić i nie spodziewała się, że ojciec sprawi jej tak wspaniały prezent. Holland zapewnił ją, że będzie się bawić znacznie lepiej od niego, kiedy sam będzie musiał jeździć na nartach w kombinezonie, który na pewno znacznie bardziej krępuje ruchy niż kostium Spider-Mana, do którego był przyzwyczajony.
Zapewnili się na wzajem, że będą wysyłać sobie zdjęcia ze wszystkich miejsc, które uda im się odwiedzić i obiecali, że przynajmniej raz dziennie porozmawiają ze sobą na kamerce.
Pomimo tej nowej sytuacji, w jakiej się znaleźli, Angelina czuła, że tak naprawdę nic się między nimi nie zmieniło. Wciąż potrafili rozmawiać ze sobą na różne tematy, starając się całkowicie je wyczerpać, nadal śmiali się z głupich żartów i czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Russo miała nadzieję, że tak będzie zawsze, gdyż nie potrafiłaby zrezygnować ze słuchania jego głosu i patrzenia w te czekoladowe oczy.
Zniosłaby powrót do przyjacielskiej relacji, ale nie potrafiłaby się z nim rozstać.
Następnego ranka obudziła się z poczuciem, że jej życie przewróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Początkowo nie mogła zrozumieć, co takiego zmieniło się w jej życiu, gdyż zaspana, nie zauważyła nic nadzwyczajnego, ale po chwili cały poprzedni dzień uderzył w nią jak świeży powiew wiosennego powietrza.
Leżała w sypialni na piętrze, co było tak wielką odmianą, że nie potrafiła się z tego otrząsnąć. Miejsce obok było zimne, ale wgniecenie na poduszce świadczyło o tym, że spędziła tę noc obok drugiej osoby, a ta osoba teraz pewnie poszła pobiegać. Zegar na wyświetlaczu komórki wskazywał ósmą rano, więc Tom na pewno jeszcze nie wrócił z porannej przebieżki. Postanowiła więc przygotować dla niego śniadanie, więc z uśmiechem na ustach wyślizgnęła się spod ciepłej kołdry i ruszyła do łazienki, by przygotować się do drugiego dnia z Tomem Hollandem jako jej chłopakiem.
Ubrana w wygodne legginsy i koszulkę na ramiączkach zeszła do kuchni i wstawiła wodę na kawę. Nie była pewna, czy Tom nie jest na jakiejś specjalnej diecie, gdyż chyba nigdy nie rozmawiali na ten temat, tym bardziej, nie jadali razem śniadań, toteż postawiła na jajka. Jajka chyba każdy może jeść, prawda?, pomyślała.
Kiedy już prawie skończyła przygotowywać śniadanie, drzwi wejściowe otworzyły się cicho i do środka wszedł zmęczony, spocony Tom Holland w dresach i mokrej na piersi koszulce.
- Hej - zawołała z kuchni, a aktor spojrzał wystraszony w jej kierunku. - Nie bój się!
- Wystraszyłaś mnie na śmierć! - krzyknął, trzymając się za pierś, ale zaraz się uśmiechnął. - Myślałem, że jeszcze śpisz.
- Niedawno się obudziłam. Przygotowuję śniadanie. Masz ochotę?
Tom wszedł do kuchni i pocałował ją w policzek. Popatrzył na talerze z jajecznicą i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Jasne! Tylko wezmę szybki prysznic i zaraz wracam.
W tym czasie Angelina dokończyła przygotowywanie śniadania i po dziesięciu minutach do kuchni wszedł Tom w spodniach od dresu i różowej bluzie, a z jego mokrych włosów kapała woda. Wyglądał uroczo i zarazem bardzo pociągająco.
W tym momencie Russo chciałaby móc zrobić coś więcej, niż tylko pocałować go w usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz