czwartek, 8 kwietnia 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [29]

      Tydzień ich próbnego związku dobiegł końca tak szybko, że nie zorientował się nawet, kiedy nastała niedziela i musiał wrócić do domu, aby się spakować. Nawet nie miał pojęcia, czy ma odpowiedni sprzęt do takiej wycieczki. Całe szczęście, że miał Harrisona, który zawsze troszczył się o sprawy organizacyjne i Tom nie musiał martwić się o to, czy w jego bagażu znajdą się buty, spodnie i kurtka do jazdy na nartach. Jedyne co Holland powinien zrobić, to wrócić do domu w niedzielę po południu i spakować swoje rzeczy do walizek. 
     Niektórzy, na przykład Zendaya, z którą pracował na planie, wyśmiewała go czasami, że jest nieporadny i tak naprawdę nie jest stuprocentowym facetem, skoro jego przyjaciel musi za niego myśleć, pakować go, wszędzie z nim podróżować i pewnie by sobie bez niego nie poradził.
     Tomowi nie przeszkadzało to, że aktorka mu w ten sposób dokucza, bo robiła to na każdym kroku i mimo wszystko bardzo ją lubił. Cieszył się, że Zendaya również wybiera się z nimi na tę wycieczkę, bo jej obecność zawsze kończyła się dobrą zabawą. 
     Z Angeliną pożegnał się w niedzielny ranek, gdyż i ona miała zacząć pakowanie, a po południu miała do niej przyjechać Amelia, aby następnego dnia rano mogły wyjechać na lotnisko z jej domu. 
     - Czuję, jakbym żegnała się z tobą na rok, a nie na dwa tygodnie - przyznała Angelina, kiedy stanęli w drzwiach, trochę skrępowani. Było to dziwne, gdyż spędzili ze sobą już tyle czasu, że nie powinni czuć tej niepewności.
     - Minie jak dwa dni, zobaczysz - zapewnił, zawieszając sobie torbę na ramię. - Ani się obejrzysz, a będziesz miała mnie dość.
     - O to się nie martw - zaśmiała się. - No dobrze - zawahała się. - Tylko pisz do mnie, dobrze? Żebym się nie martwiła.
     - Codziennie milion wiadomości. Zrozumiałem. - Udawał, że salutuje, wywołując tym jej śmiech.
     - Może nie milion... Tysiąc wystarczy.
     - Masz to jak w banku.
     Nie wiedzieli, co mogliby jeszcze powiedzieć, więc Tom rzucił "do zobaczenia za dwa tygodnie" i złożył na ustach Angeliny głęboki pocałunek. Ona zarzuciła mu dłonie na szyję i zrozumiał, że chciałby trwać tak znacznie dłużej. A kiedy poczuł, że dziewczyna zabiera ręce, pragnął zrezygnować z tego urlopu i zamknąć się z nią w domu i nie wypuszczać z objęć już nigdy. 
     Chciał zamknąć się z nią w sypialni i...
     Stop.
     Wystarczy.

*

     Już o świcie był na nogach i poganiany przez Harrisona zbierał ostatnie rzeczy, takie jak szczoteczka do zębów, portfel, klucze i komórkę i przegryzał ostatni kęs kanapki przygotowanej przez przyjaciela, który tryskał entuzjazmem z samego rana. Był pewien, że Ostrfield przy najbliższej okazji utnie sobie drzemkę, bo rzadko kiedy wstawał z łóżka wcześniej niż przed siódmą rano. A teraz było zdecydowanie wcześniej niż siódma rano.
     Poprzedniego wieczoru do późna w nocy pakowali walizki i sprawdzali co chwila, czy wszystko jest na swoim miejscu, czy o nic nie będą musieli się martwić. Przespali kilka godzin, przez co zerwanie się o świcie było dla nich obu prawdziwą udręką. Harrison z podpuchniętymi oczami dopijał resztkę kawy z kubka, który zaraz odstawił do zlewu, a Tom wepchnął resztki drugiej kanapki do ust i z pełną buzią zaczął sprzątać resztki ze stołu. 
     Kilka minut później stali już na podjeździe, czekając na autokar, który zabierze Harrisona i Toma oraz ich pięć ogromnych walizek i wreszcie będą mogli przespać jeszcze kilka godzin, choćby na twardych siedzeniach w autobusie. 
     Po pięciu minutach zauważyli jak zza zakrętu wyłania się olbrzymi autokar i poczuli ulgę, kiedy zapakowali już swoje bagaże i zajęli miejsca na cudownie miękkich siedzeniach. Od razu zarzucili na siebie koc, który zabrali z kanapy w domu i pogrążyli się we śnie, jak reszta pasażerów. Po drodze mieli się zatrzymać w jeszcze kilku miejscach, aby zgarnąć resztę osób, a później już prosto w góry. 

     Wiadomość od: ANGELINA RUSSO

WŁAŚNIE WSIADAMY DO SAMOLOTU. JESZCZE NIGDY NIE WSTAWAŁAM O TAKIEJ GODZINIE. MAM NADZIEJĘ, ŻE U CIEBIE LEPIEJ. W SAMOLOCIE MUSZĘ SIĘ KONIECZNIE PRZESPAĆ. ODEZWĘ SIĘ NA MIEJSCU.

     Wiedział, że lot Angeliny będzie trwał prawie dwadzieścia godzin, jego o połowę mniej, ale jazda autokarami również była długa i męcząca. W trakcie podróży samolotem nie można było korzystać z telefonów komórkowych, toteż Tom musiał pogodzić się z tym, że z dziewczyną będzie mógł porozmawiać dopiero, kiedy oboje będą na miejscu. 
     Mimo, iż przyzwyczaił się do obecności Russo, przyjemnie było wyjść z domu i spotkać się z Harrisonem i Jacobem. Obaj byli jego najlepszymi przyjaciółmi i cieszył się, że będzie mógł spędzić z nimi trochę czasu. I to na nartach, co naprawdę uwielbiał.
     - Jak tam z Angeliną? - zapytał go Harrison, kiedy z autokaru przesiedli się do samolotu i już nieco wypoczęci mieli więcej siły na rozmowę. - Po tej próbie już masz jej dość czy chcesz spróbować dalej?
     Pani z obsługi akurat roznosiła przekąski i napoje, więc zagarnęli dla siebie nieco prowiantu. Harrison zaskoczył go, że rozpoczął rozmowę na temat Angeliny tak bezpośrednio, ale dzięki temu przypomniał sobie, że nie powiedział przyjacielowi o swojej rozmowie na jej temat z Noah Centineo. Jakoś uciekło mu to z głowy i zapomniał poinformować Haza, jak bardzo mylił się co do Russo.
     - Biorąc pod uwagę to, że zrobiłeś ze mnie głupka opowiadając swoje teorie spiskowe to cieszę się, że w ogóle chce ze mną rozmawiać - odpowiedział.
     Widząc zdziwioną minę przyjaciela, opowiedział mu o swoim spotkaniu z Noah i o tym, że musiał tłumaczyć się przed Angeliną, że jej nie zdradza.
     - Może i się co do niej myliłem, ale to nie znaczy, że masz się jej podporządkowywać i opowiadać, co robisz, kiedy z nią nie spędzasz czasu. - Haz brzmiał, jakby uważał, iż Tom jest na każde skinienie dziewczyny, co bardzo mu się nie spodobało, ale wolał, aby przyjaciel dokończył swoją wypowiedź. - Możesz spotykać się z kim chcesz i nawet gdybyś umówił się z jakąś inną laską, nie znaczy, że ją zdradzasz, a tym samym nie znaczy, że masz się jej ze wszystkiego spowiadać. Zresztą! To twoja dziewczyna na niby. 
     - Należały się jej wyjaśnienia - powiedział spokojnie. - Umawialiśmy się, że spędzimy razem tydzień, a ja się z kimś umówiłem, więc miała prawo wiedzieć z kim. A okłamałem ją, więc tym bardziej musiałem jej wszystko wyjaśnić.
     - Stary, ty chyba już jesteś pod jej pantoflem! - zaśmiał się Haz.
     - Nie przesadzaj. Szczerość nie równa się byciu pod pantoflem - odpowiedział zły. - No i ja wcale nie chcę się umawiać z innymi dziewczynami, kiedy jestem związany z Angeliną.
     - To udawany związek...
     - Który zamieni się w prawdziwy, kiedy wrócimy do domu - dokończył z naciskiem.
     - Nie zmienia to faktu, że na razie masz dwa tygodnie na to, żeby poszaleć - zauważył Osterfield. - I ja mam zamiar się dobrze bawić. I dopilnuję, żebyś ty też się wyszalał, kiedy będziesz miał możliwość.
     Tom nie odpowiedział, tylko oparł się wygodnie o fotel pasażera i sięgnął po filiżankę z herbatą, którą przyniosła cabin crew. Co prawda zdrzemnął się trochę w autobusie, lecz wciąż odczuwał skutki tak wczesnej pobudki. Dodatkowo musiał ominąć swój trening, ale w końcu miał wakacje, więc raz mógł sobie odpuścić.
     - Zresztą, to samo dotyczy Angeliny. - Harrison odezwał się po dłuższej chwili milczenia. Usta miał pełne orzeszków i teraz otwierał puszkę coli zero. 
     - Co masz na myśli? - zapytał, nie otwierając oczu.
     - Ona też będzie mogła się zabawić - wyjaśnił, a Tom natychmiast na niego spojrzał. - No co? Jest bardzo ładną kobietą, która z koleżanką spędza urlop w najlepszym miejscu na świecie. Mogę się założyć o milion dolarów, że w ciągu tych dwóch tygodni nie będzie mogła się opędzić od facetów.
     - Przymknij się - warknął Tom, nie chcąc tego słuchać. - Ciągle próbujesz mnie przekonać, że Angelina albo gra w jakieś chore gry, albo zdradzi mnie z pierwszym lepszym gościem. Już mnie tym wkurzasz i nie mam zamiaru ci wierzyć. A przynajmniej nie wtedy, kiedy będziesz opowiadał bajki mojej dziewczynie.
     - Teoretycznie to nie jesteście już parą - zauważył Harrison. Dogryzanie Hollandowi sprawiało mu wielką przyjemność i nie potrafił się powstrzymać. - Macie przerwę przed prawdziwym związkiem. I uważam, że powinieneś to wykorzystać. Ona też.
     Tom posłał mu w odpowiedzi miażdżące spojrzenie, więc Osterfield zamilkł. Zdawał sobie sprawę, że może trochę za daleko się posunął, ale byli najlepszymi kumplami od zawsze i Tom nigdy by się na niego zdenerwował do tego stopnia, by zerwać ich przyjaźń. Teraz jednak temat Angeliny i jej szalonych wakacji musiał zostać zakończony, żeby nie wywołać niepotrzebnej kłótni. Przyjaciele zdecydowali więc, że teraz obejrzą jakiś film, a resztę podróży prześpią.

*

     Kiedy dotarli na miejsce, cała grupa wczasowiczów nie mogła napatrzeć się na przepiękne widoki. Pasma górskie wyglądały oszałamiająco, milion razy lepiej niż na wszystkich zdjęciach dostępnych w internecie. Hotel położony był blisko stoku narciarskiego, na który zamierzali pójść najszybciej jak się da.
     - Jak tu pięknie! - wykrzyknęła Laura Harrier, która znalazła się przy Tomie i Harrisonie. Miała na sobie grubą kurtkę w czarnym kolorze i zimowe buty, ale widać było, że marznie. Górskie powietrze było co prawda orzeźwiające, ale też nieprzyjemne, kiedy nie miało się odpowiedniego ubrania.
     - To będą wspaniałe wakacje! - Harrison podzielał jej entuzjazm.
     - Hej, ludzie! - zawołała Zendaya. Chyba jako jedyna wyglądała, jakby ta niska temperatura i podmuchy wiatru nic dla niej nie znaczyły. - Nagrajmy filmik na instagrama! Chodźcie! - I wyjęła telefon.
     Cała grupka, złożona z Laury, Harrisona, Toma oraz Jacoba podeszła do aktorki i ustawiła się tak, aby każdy załapał się w kadr. Laura stanęła tuż przy Tomie i wzięła go pod ramię, tuląc się do jego kurtki. Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, pewnie było jej zimno i nie chciała się poślizgnąć na śniegu.
     - Cześć! - powiedziała Zendaya, patrząc w przednią kamerkę swojego iPhone'a. - Właśnie dotarliśmy na miejsce. Jest zimno, ale widok jest obłędny! Musicie to zobaczyć! - Obróciła komórkę, aby sfilmować krajobraz i wróciła z kamerką z powrotem na ich twarze. - Patrzcie, kto tutaj ze mną jest. Dwa tygodnie z nimi. Nie wiem, jak uda nam się wytrzymać w swoim towarzystwie, ale wierzcie mi, że będzie super! Do zobaczenia niedługo!
     - Pa! - krzyknęli wszyscy chórem i pomachali do telefonu.
     Zendaya wrzuciła filmik na swojego instagrama, następnie zrobili sobie jeszcze parę zdjęć, aby każde z nich mogło dodać coś na swoich kontach. Tomowi musiała pomóc Laura, gdyż jeszcze nie bardzo wiedział, co powinien kliknąć i Harrier co nieco mu wytłumaczyła. Tom jednak wciąż miał problem z umieszczeniem fotografii w internecie, toteż kobieta zrobiła to za niego, używając do tego jego telefonu.
     - Bardzo ci dziękuję! - powiedział jej, kiedy oddała mu komórkę. - Jeszcze nie do końca wiem, jak działają te social media.
     - Och, na pewno wkrótce się nauczysz - zapewniła go, uśmiechając się szeroko. - W razie czego, wiesz, gdzie mnie znaleźć. Zawsze chętnie ci pomogę.
     Podziękował jej jeszcze raz, a Laura oznajmiła, że musi wejść do środka, do hotelu, żeby się przebrać, gdyż nie spodziewała się, że będzie tak zimno. Tom chciał natomiast wysłać wiadomość Angelinie, że jest już na miejscu, ale wtedy podszedł do niego Harrison, klepiąc go po plecach.
     - Laura na ciebie leci - powiedział mu na ucho.
     - Co ty opowiadasz - wyśmiał go. - Pomagała mi z instagramem. Nie doszukuj się nie wiadomo czego.
     - Wystarczy, że widzę, jak na ciebie patrzy. Rzuciłaby się na ciebie, gdybyś tylko jej na to pozwolił. A na tym zdjęciu, które teraz wrzuciłeś na swój profil, Angelina mogłaby dostrzec niejedno - powiedział poważnie i Tom od razu otworzył wcześniej wspomniane zdjęcie. 
     Harrison do tej pory żartował sobie z niego, ale kiedy tylko wypowiedział to zdanie, Holland zrozumiał, że coś musi być na rzeczy. Przyjaciel zawsze go wspierał, niezależnie od tego, czy ich poglądy nie były odmienne, toteż musiał zobaczyć, co też kryło się na tym - z pozoru nic nie znaczącym - zdjęciu, do którego Angelina mogłaby się przyczepić.
     - Co tu jest niby nie tak? - zapytał.
     Harrison wskazał palcem na ekran w miejscu, gdzie ramię Toma było oplecione dłońmi Laury. Na początku Tom to zignorował, gdyż kobieta od razu przecież podtrzymywała się go, nie chcąc się poślizgnąć na śniegu. Ale potem Haz pokazał wyżej, na ich twarze, które znajdowały się bardzo blisko siebie. Ich policzki prawie się stykały i oboje się uśmiechali. 
     - Wyglądacie jak para zakochanych na wycieczce - przyznał Harrison. - Ona się na tobie uwiesiła i chyba chciała, żeby wyglądało to tak, jakbyście byli ze sobą blisko. Jak dla mnie, to ona na ciebie leci.
     - Przestań. Na pewno przesadzasz - odparł lekceważąco, ale powiększył fotografię, żeby bliżej przyjrzeć się temu, co zaniepokoiło przyjaciela. - To pewnie czysty przypadek - dodał, chcąc przekonać nie tylko Harrisona, ale i siebie.
     - Pewnie tak - powiedział Osterfield. - Ale jeśli nie chcesz, żeby Angelinie odbiło, nie wstawiaj więcej takich zdjęć. I dopilnuj, żeby Harrier także takich nie wrzucała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz