wtorek, 6 lipca 2021

Jesteś jedyną, którą kocham [43]

      Nigdy wcześniej tak nie obawiała się i jednocześnie cieszyła z nadchodzącego dnia. Wreszcie nastała sobota i mogła całkowicie poświęcić się pakowaniu wszystkiego, co zabrała ze sobą na Malediwy. Dzięki temu miała wymówkę, żeby znowu nie towarzyszyć Amelii, kiedy ta postanowiła, że jednak jeszcze spędzi z Timothym trochę czasu przed wyjazdem. Przyjaciółka namawiała ją na spotkanie z Brandonem, ale Angelina wciąż nie mogła pozbierać się po rozmowie z Tomem i za wszelką cenę unikała Flynna, żeby nie mieć jeszcze większych wyrzutów sumienia. Już po raz drugi odmówiła Amelii i nie czuła się z tym dobrze, ale nie miała jeszcze ochoty mówić przyjaciółce, co tak naprawdę się stało. Do Lily również jeszcze nie zadzwoniła, gdyż nie wiedziała, jak miałaby jej powtórzyć to, co usłyszała od Hollanda. Amelii powiedziała, że wciąż nie czuje się za dobrze, ale postara się choćby spakować walizki i zobaczą się na obiedzie. 
     Podczas posiłku starała się zachowywać normalnie, by nie zwracać na siebie uwagi, ale dostrzegła pytający wzrok Roberta i nie musiała zgadywać, że aktor czegoś się już domyślał. Jednak nie mogła z nim porozmawiać o swoim rozstaniu z Tomem i o tym, że właśnie ona do tego w końcu doprowadziła. Przecież nie powie mu, co tak naprawdę się wydarzyło! Może za jakiś czas, kiedy już przeboleje tę stratę, podzieli się z Robertem swoimi uczuciami.
     Brandon również wyglądał, jakby chciał z nią porozmawiać i domyśliła się, że oczekuje wyjaśnień, skoro przecież ustalili, że nic takiego się między nimi nie wydarzyło, a ona nagle zaczęła go unikać. Rozumiała, że Flynn czyje się po prostu dziwnie i wyjaśnienia mu się po prostu należą, zwłaszcza, że szykowali się już do powrotu do Nowego Jorku. Nie potrafiła jednak rozmawiać z nim tak samo jak wcześniej, choć zdawała sobie sprawę, że powinna. Muszą to wszystko obgadać jeszcze raz, inaczej nie będzie mogła spać spokojnie.
     Po obiedzie Brandon zaproponował, że odprowadzi ją do willi i nawet nie chciał słuchać jej wykrętów, że Angelina musi się spakować i nie jest w nastroju do rozmów.
     - Nie zachowuj się jak dziecko - powiedział ostro, czym ją zaskoczył. Nigdy wcześniej nie zwracał się do niej takim tonem. Spojrzała na niego zaskoczona tym nagłym uniesieniem. - Przepraszam - rzekł już spokojnie. - Po prostu czuję się strasznie zagubiony całą tą sytuacją. Najpierw mówisz, że nic się nie dzieje, nadal jesteśmy przyjaciółmi, a zaraz potem unikasz mnie jak ognia i wykręcasz się od każdego spotkania. Co się dzieje?
     Nagle cała jej pewność siebie, za którą ukrywała swój podły nastrój, ulotniła się bezpowrotnie. Skuliła się w sobie i łzy napłynęły jej do oczu. Brandon szybko rozejrzał się, czy nie ma w pobliżu nikogo z ich znajomych i poprowadził ją w stronę sąsiedniej wyspy. Nie zadręczał Angeliny pytaniami, gdyż wiedział, że kiedy się uspokoi, wszystko mu opowie. Wziął więc ją za rękę, próbując dodać jej otuchy i milczał, czekając, aż Russo przestanie drżeć.
     Po kilku minutach zaczęła opowiadać o tym, jak załamała się po powrocie do willi, kiedy zrozumiała, że zdradziła Toma, że nie powinna nigdy pozwolić Brandonowi, by ją pocałował, gdyż czuła się z tym paskudnie. Opowiedziała mu rozmowę z Hollandem, która była jedynie przypieczętowaniem ich rozstania, ponieważ Tom wyraził swój ogromny żal i zawód, jaki mu sprawiła. Flynn milczał, pozwalając jej spokojnie wszystko wytłumaczyć i Angelina miała nadzieję, że mimo wszystko nie popsuje to ich relacji, gdyż Brandon był naprawdę cudownym człowiekiem, z którym nie chciała tracić kontaktu. Kiedy opowiedziała mu wszystko, tylko chwilę czekała na jego reakcję. 
     - Na pewno wszystko się ułoży, Angie - powiedział i przyciągnął ją do siebie, zamykając w mocnym uścisku. 
     Oddychała jego zapachem i zrozumiała, że właśnie tego jej brakowało. Żeby ktoś ją przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Wtuliła się mocniej w pierś Brandona, chcąc zatrzymać tę chwilę jak najdłużej. Bo w jego ramionach wszystko wydawało się jakby prostsze, mniej skomplikowane. Tyle że w rzeczywistości takie nie było.
     - Przepraszam, że cię unikałam - powiedziała, odsuwając się od niego. - Nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze po tej rozmowie z Tomem. 
     - Rozumiem - odrzekł. - Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko nadal będziemy przyjaciółmi po powrocie do Nowego Jorku.
     - Oczywiście - zapewniła.

*

     Resztę dnia spędziła na pakowaniu swoich rzeczy, których miała tak dużo, że zastanawiała się, czy aby przypadkiem nie zabrała też części ubrań Amelii; kiedy się upewniła, że jednak to jej własność, miała wątpliwości, czy na pewno zmieści to wszystko do tych kilku walizek, które ze sobą zabrała. 
     Rozmowa z Brandonem na temat Toma trochę pomogła jej się zebrać w sobie. Jego zapewnienia, że wszystko będzie dobrze, podniosły ją na duchu. I choć cały czas czuła w piersi mocny ucisk, który dawał znać, że jednak może nie wszystko się dobrze skończy, nadal miała nadzieję, że słowa Brandona nie były pozbawione sensu. 
     Myśl, że miałaby stracić Toma raz na zawsze, uderzyła w nią tak nagle, że nie potrafiła opanować łez i spędziła w łóżku cały dzień. Dopiero po rozmowie z Brandonem w jej głowie zapaliło się światełko nadziei, że może jeszcze nic straconego. Nie wyobrażała sobie teraz swojego życia bez Toma Hollanda. 
     Wcześniej chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo go kocha. Cała ta sytuacja z Laurą Harrier teraz wydawała się śmieszna w porównaniu z tym, co sama zrobiła. A wystarczyło po prostu uwierzyć Tomowi, a nie wyolbrzymiać jedną drobną sytuację do rozmiarów wielkiej zdrady. Przy tym pocałunku z Brandonem, jakieś głupie zdjęcie na instagramie wydawało się nic nieznaczącą fotografią.
     Wystarczyło tylko porozmawiać z Tomem już pierwszego dnia po tym, jak wstawił to zdjęcie. Teraz postąpiłaby inaczej, na pewno nie tak pochopnie. Na pewno nie chciałaby wzbudzić w Tomie zazdrości, tylko wyjaśniłaby sobie z nim wszystko. 
     Ale było już za późno.
     Mleko się rozlało, teraz trzeba było czekać na decyzję Toma. 
     Tak bardzo bała się ich spotkania, nie miała pojęcia, co mu powiedzieć. 

*

     Następnego dnia rano dostała wiadomość od Toma i aż gwałtownie usiadła na łóżku, kiedy zobaczyła jego imię na wyświetlaczu. Drżącymi dłońmi odblokowała komórkę i odczytała esemesa.

Wiadomość od: TOM HOLLAND

WRACAMY JUŻ DO NOWEGO JORKU. ODEZWĘ SIĘ, KIEDY BĘDZIEMY NA MIEJSCU. CHCIAŁBYM SPOTKAĆ SIĘ Z TOBĄ I POROZMAWIAĆ. DAJ ZNAĆ, ZANIM WSIĄDZIESZ DO SAMOLOTU, NIE CHCĘ SIĘ MARTWIĆ.

     Omal się nie rozpłakała, widząc tekst wiadomości. Musiała zakryć usta dłonią, by nie wydobył się z nich głośny szloch. 
     Tom chce się z nią spotkać! Chce z nią porozmawiać! I martwi się o nią!
     Czy to nie znaczy, że jeszcze nic straconego? Że jest jeszcze nadzieja na to, że ich związek nie został już pogrzebany? Ucisk w piersi delikatnie zelżał, zostawiając jeszcze lekkie uczucie niepokoju, jednak wciąż dawał o sobie znać. Najtrudniejsza będzie teraz podróż do domu. W samolocie będzie mogła się jedynie martwić i analizować wszystko od początku.
     Miała tylko nadzieję, że jeszcze nic straconego.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz