czwartek, 8 lutego 2018

Ostatnie pożegnanie. [13] ON

ON
Nareszcie nadszedł ten dzień. Jeden z najszczęśliwszych w moim życiu. Wreszcie skończyliśmy nagrywanie i mogliśmy się pochwalić nowym krążkiem. Pozostało nam tylko dać go do wytwórni, która puści go w świat, a do nas będzie należało tylko czekanie na efekty i reakcje fanów, a później wyruszymy w trasę koncertową, na którą od wiele lat czekam. I wiedziałem, że to nie tylko moje marzenia, ale całego zespołu. Wszystkim nam bardzo brakuje grania przed wielką publicznością i nawet tego spania w busie.   Wszyscy chodziliśmy przeszczęśliwi z tego powodu i dlatego postanowiliśmy urządzić małe przyjęcie z tej okazji. ,,Przyjęcie” to może zbyt duże słowo, ponieważ zaprosiliśmy tylko rodzinę i najbliższych znajomych, ale to nie zmienia faktu, że wszyscy z tej okazji mogliśmy świętować. 
Wieczorem już wszyscy przyjechali i mogliśmy zacząć się bawić. Przyszedł nasz przyjaciel Andreas ze swoim chłopakiem. Nie widzieliśmy się dawno, ponieważ Andi jest bardzo zakochany i każdą wolną chwilę spędza z Markusem, ale nie mam mu tego za złe, nawet przeciwnie – ogromnie się cieszę, że jest szczęśliwy. W końcu znamy się tak długo, że nie możemy mieć do siebie żalu o to, że osoba, która jest dla nas ważna, jest szczęśliwa w towarzystwie kogoś innego i planuje z tamtą osobą przyszłość.
Z Niemiec przyleciała żona Gustava wraz z ich malutką córeczką, którą mógłbym cały czas nosić na rękach i całować! Śliczna jak jej mama i – na całe szczęście! – rozmowna bardziej od taty! 
Również Georg zaprosił swoją dziewczynę, którą poznaliśmy jakiś czas temu, ale dopiero niedawno Hagen wyznał nam, że jest w niej naprawdę szczerze zakochany i ma nadzieję, że będą razem równie szczęśliwi jak Gustav i jego mała rodzinka. 
Nawet mojej mamie i Gordonowi udało się przylecieć z Niemiec, co wprawiło mnie w jeszcze większe szczęście, ponieważ dawno ich nie widziałem i naprawdę bardzo mocno stęskniłem się za moją mamą. 
Caroline wróciła z wakacji nie przywożąc mi pamiątki, mimo iż tak gorąco mi ją obiecywała, ale nie przejąłem się tym. Ważne było dla mnie, że wróciła i wreszcie mogliśmy spędzić trochę czasu razem. Na przyjęcie zaprosiliśmy także jej siostrę, ale nie mogła przyjechać, bo pokłóciła się z chłopakiem i próbowali sobie coś wyjaśnić. Moja dziewczyna chciała do niej pojechać, aby w jakiś sposób ją pocieszyć, jednak ona stwierdziła, że sama świetnie sobie poradzi, ponieważ ich sprzeczka wcale nie była taka poważna na jaką wyglądała. 
Zaprosiliśmy również Elysę, która już wyglądała znacznie lepiej. Widziałem ją ostatni raz chyba trzy miesiące wcześniej i już zapomniałem, jaka jest ładna. Ona widywała się od czasu do czasu z Tomem i Shermine, ale ze mną nie chciała praktycznie utrzymywać kontaktu, co naprawdę mnie zasmuciło, chociaż nie odczuwałem tego za bardzo, ponieważ byłem pochłonięty nową płytą. Teraz widzieliśmy się pierwszy raz od długiego czasu. Wyglądała bardzo ładnie, chociaż zauważyłem, że trochę schudła, co korzystnie wpłynęło na jej wygląd. 
- Cześć, Elyso, tak dawno cię nie widziałam! – Moja mama od razu do niej podbiegła, aby się z nią przywitać. Simone od zawsze bardzo ją lubiła i od samego początku miała nadzieję, że stworzymy idealną parę i Elysa będzie dla niej świetną synową. Trochę się to zmieniło, kiedy poznałem Caroline i to z nią się związałem. Mama również i ją bardzo polubiła, ale wciąż chyba miała nadzieję, że jednak zamienię ją na szatynkę. Simone nie powiedziałem dokładnie całej historii z wypadkiem Elysy. Nie zrozumiałaby tego, więc nie chciałem jej martwić. 
- Pani Simone, bardzo się cieszę, że panią widzę! – odparła Elysa i wpadły sobie w ramiona.
- Jak się czujesz po tym wypadku? Bill mi opowiedział tę straszną historię. Mam nadzieję, że ten łajdak zgnije w więzieniu! Nie wyobrażasz jak się martwiłam! I oczywiście byłam zła na Billa, że nie powiedział mi od razu tylko zadzwonił do mnie, kiedy się obudziłaś w szpitalu, ale tak bardzo cieszę się, że cię widzę! – Elysa spojrzała na mnie przelotnie z obojętnością. 
- Czuję się dobrze. Zrzuciłam parę kilo i chyba lepiej wyglądam po całym tym wypadku niż przed – zaśmiała się, a ja poczułem ukłucie w sercu. 
- Hej, Bill, możemy porozmawiać? – To Caroline stanęła przede mną i patrzyła na mnie wyraźnie zdenerwowana.
Nie dosłyszałem dalszej rozmowy Elysy z moją mamą, ale domyślam się, że Simone żaliła się na mnie z powodu tego, że nie chciałem jej martwić. To prawda, zadzwoniłem do niej, aby poinformować ją o wypadku dopiero wtedy, kiedy Elysa wybudziła się po operacji i była pewność, że wyzdrowieje. Moja mama - jak to mama - zawsze wszystko przeżywa tysiąc razy bardziej, więc mogłem wyobrazić sobie, jak zareagowałaby na wieść, że Elysa została postrzelona, jest w śpiączce i nie wiadomo, kiedy się obudzi. To prawda, że mama mogła dowiedzieć się wszystkiego o tej strzelaninie z wiadomości, ale w mediach nie było podane moje nazwisko ani nazwisko Elysy. Nie chciałem, żeby to rozdmuchiwali na cztery strony świata, bo to mogłoby całkowicie zniszczyć prywatność mojej przyjaciółki. Wolałem zapłacić więcej pieniędzy, żeby jako tako utrzymać wszystko w sekrecie.
- Pewnie – odpowiedziałem Caroline, która wpatrywała się we mnie już trochę poirytowana.  Wyszliśmy do ogrodu, a Caroline udała się w stronę basenu, więc poszedłem za nią. - Co jest, Caro? - zapytałem, podchodząc do niej.
- Wiesz… nie wiem jak zacząć, żebyś nie zrozumiał mnie źle – zaczęła niepewnie. – To dość delikatna sprawa.
- Powinnaś wiedzieć, że ze mną możesz zawsze rozmawiać otwarcie. – Posłałem jej lekki uśmiech, żeby dodać jej odwagi. Zupełnie nie wiedziałem, o co może jej chodzić.
- Słuchaj… - Stanęła naprzeciw mnie i patrzyła mi w oczy.- Wiem, że Elysa jest twoją przyjaciółką. Rozumiem to bardzo dobrze. Wiem, że zrobiła dla ciebie więcej niż ja, bo uratowała ci życie. Doceniam to, naprawdę. Ja nie wiem, czy poświęciłabym swoje życie dla ciebie, ale wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Kocham cię i nie chcę, żeby ktokolwiek stanął nam na drodze do naszego szczęścia…
Nie rozumiałem, do czego zmierza. Mówiła trochę chaotycznie i nie byłem pewien, czy dobrze ją zrozumiałem. Jednak wiedziałem, że nie mogę jej przerwać, bo to mogłoby wszystko zniszczyć, całe to szczere wyznanie, na które się zdobyła. Bardzo rzadko Caroline mówiła, co leży jej na sercu, więc byłem szczęśliwy, że wreszcie się przede mną otworzyła. 
- Dlatego, Bill… Muszę prosić cię, żebyś przestał kontaktować się z Elysą. W jakikolwiek sposób. Nie chcę jej w naszym życiu, nie chcę, żeby psuła nasz związek, nie chcę jej więcej widzieć w twoim towarzystwie ani w tym domu.
Zamarłem z otwartymi szeroko oczyma i zupełnie nie rozumiałem, co właściwie ona powiedziała. 
- Słucham?
- Tak, dobrze słyszałeś, Bill. Nie chcę jej tutaj. Ona zatruwa nasz związek. Nie widziałeś jak się witała z twoją matką? 
- Widziałem, ale… Caro! One są przyjaciółkami, nie widziały się dawno, więc tak się przywitały i nie ma w tym nic złego! 
- Może i nie, ale wiem dobrze, że twoja mama bardzo ją lubi i chciałaby, żebyś to z nią się związał!
- Ale ciebie też lubi! – Nie wiedziałem, jak mam z nią rozmawiać, żebyśmy się nie pokłócili.
- Bill… to jest naprawę bardzo ważne, żebyś przestał utrzymywać z nią kontakt. Jestem twoją dziewczyną i mogę tego od ciebie wymagać. Nie chcę, żebyś się z nią spotykał i mam nadzieję, że zrobisz to, o co cię proszę. Chciałabym, żebyś teraz ją stąd wyprosił. Nie chcę widzieć jak się bawi na przyjęciu, które tak bardzo ważne jest dla ciebie i całego zespołu – powiedziała twardo.
Byłem w prawdziwym szoku. Nie poznawałem Caroline i nawet myślałem, że robi sobie jakieś żarty, ale kiedy spojrzałem w jej oczy zrozumiałem, że mówi naprawdę poważnie. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek dojdzie do tego, że dziewczyna, którą kocham będzie kazała mi zerwać kontakt z przyjaciółmi. 
- Caro… - westchnąłem i zrobiłem krótką przerwę, żeby poukładać sobie w głowie to, co chciałem jej powiedzieć. – Elysa jest moją przyjaciółką. Nie tylko moją, bo Gustav, Georg i Tom naprawdę bardzo ją lubią. Jest świetną dziewczyną, z którą dobrze się rozmawia o wszystkim. Jest przyjaciółką Shermine, która z kolei jest związana z moim bratem. Nie mogę zabronić jej tutaj przychodzić. Nie mogę zerwać z nią kontaktu, bo tym samym musiałbym przestać spotykać się z własnym bratem, a nawet z zespołem, ponieważ oni też od czasu do czasu się z nią widują. To jest nierealne, żebym jej nigdy więcej nie widział…
- Chyba, że się stąd wyprowadzisz i zamieszkamy razem - powiedziała.
- Nie… Tego nie możesz ode mnie wymagać. Caro, rozmawialiśmy już wiele razy o tym, że Tom jest dla mnie najważniejszą osoba w życiu, nie ma nikogo, kogo bym kochał aż tak bardzo i nie wyobrażam sobie, że w przyszłości nie będziemy mieszkać razem…
- Ale przecież możesz zerwać kontakt z tamtą dziewczyną! – naciskała.
Potarłem twarz dłońmi, bo już nie wiedziałem, jak mam rozmawiać z Caroline. Tak ciężko było czasami ją uspokoić, że momentami chciałem po prostu zostawić ją samą z jej złością i niech sobie radzi sama. Ale była moją dziewczyną, którą kochałem. A przynajmniej wydawało mi się, że ją kocham, bo po tej rozmowie ujrzałem ją jako dziewczynę, która za wszelką cenę chce chociaż w małym stopniu kontrolować mnie i kierować po części moim życiem.
- Dobrze – powiedziałem w końcu. – Nie będę się więcej kontaktować z Elysą. Ale nie wyproszę jej z tego przyjęcia. Ma prawo być tutaj, ponieważ jest przyjaciółką Toma, Gustava i wszystkich, którzy zostali zaproszeni. Nie mam zamiaru robić jej teraz takiej przykrości. Porozmawiam z nią jutro.
- Dziękuję – powiedziała Caroline i przytuliła się do mnie mocno. 
Objąłem ją szczęśliwy, że udało mi się ją zadowolić chociaż częściowo, a jednocześnie myślałem o tym, jak mam przestać kontaktować się z Elysą, skoro tak wiele dla mnie zrobiła.

2 komentarze:

  1. Ohhh! Już myślałam, że jej ulegnie! ( z irytowałabym się, gdyby to zrobił xD ) Przecież Bill ma całkowitą rację! Jeśli się przyjaźni nie tylko z nim, a całym zespołem, to z jakiej racji ma ją wypraszać!? Bill dostał ode mnie wielgachnego plusa <3 Aczkolwiek poruszyłaś bardzo ciekawy i skory do głębszych refleksji - jak dla mnie temat - Jak można skończyć znajomość z kimś, kto był wstanie oddać za ciebie życie? Na dodatek to udowodnił, poświęcając się. - Hmmm... Bardzo ciekawie. Wydaje mi się, że taki człowiek zapewne już do końca życia będzie miał na umyśle to, że dzięki komuś jest; że dzięki komuś nadal chodzi po tym świecie, bo gdyby nie ten ktoś, już by leżał w piachu. Co sprawiać może, że do końca życia będzie czuć do tej osoby jakieś zobowiązanie, wdzięczność, wieczna chęć zrewanżowania się, podziękowania. Nie wiem... Przynajmniej Ja bym się tak czuła. A taką osobę nie traktowałabym już jak przyjaciela, czy kogoś do kochania - traktowałabym ją, po prostu jak członka rodziny.
    Tylko gnębi mnie wypowiedź Caro: "Ja nie wiem, czy poświęciłabym swoje życie dla ciebie" - Co to miało znaczyć? Jeśli się kogoś naprawdę kocha, to zrobiłoby się dla tej osoby Wszystko! Tak jak Elysa. A jeśli Caro nie jest pewna, że mogłaby to zrobić dla niego, to po co wgl o tym mówiła? W moich oczach się pogrążyła. :/ Mogłaby już to zostawić dla siebie, bo niektórych rzeczy, tym bardziej, jeśli nie jest się ich do końca pewnym - to się nie mówi.
    Jestem bardzo ciekawa wgl tego, KTO chciałby 'zabić' Billa!? Czy to może Victor? ;) Tak strzelam :P
    Ciekawi mnie bardzo ten wątek i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    Omg... Ale się rozpisałam... :o Wybacz!
    Życzę ci dużo weny i czasu :*
    Ps. Zazwyczaj odpowiadam na komentarze pod komentarzem, dlatego odpowiedź na swój komentarz dostałaś u mnie :) Nie będę Ci tutaj 'zasyfiać' bloga nimi. :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej :) Dziękuję za komentarze :* (Wysłałam Ci zaproszenie na hangouts, tam chciałam napisać, ale cb chyba nie ma xD dlatego piszę tutaj) Aczkolwiek myślałam, że zaczniesz od drugiej części, z którą idę na bieżąco :D Jeśli wytrwasz Tyle odcinków, to będzie mi bardzo miło xD
    Co do tego 'pan', 'pani' to nawet się nad tym nie zastanawiałam, czy jest to poprawne w Ameryce, aczkolwiek dziękuję za taką informację :D
    Jeśli chcesz, możesz usunąć ten komentarz - napisałam, bo po prostu chciałam Ci odpowiedzieć na komentarze i nie wiedziałam, gdzie ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń