czwartek, 22 lutego 2018

Ostatnie pożegnanie. [16] ONA

ONA
Jak wcześniej już wspominałam, znajomość z Victorem skończyła się równie szybko, jak się zaczęła. I to wszystko przeze mnie i moje całkowite zaślepienie osobą Billa, który uparcie siedział mi w głowie i nie myślał z niej wyjść. Z prawnikiem spotkałam się jeszcze kilka razy. Dużo rozmawialiśmy na różne tematy. Dowiedziałam się, że za rok planuje przeprowadzić się do Francji, aby tam kontynuować swoją karierę prawniczą. Bardzo się z tego cieszył, a ja życzyłam mu jak najlepiej, jeśli to kariera jest w tym momencie dla niego najważniejsza. Powiedział mi też, że naprawdę bardzo mu się spodobałam i jest gotów stworzyć ze mną związek. Jednak ja wciąż nie byłam pewna. Byłam rozdarta pomiędzy nim i Billem. Victor był wspaniałym mężczyzną, z którym mogłabym się związać, ale… właśnie… było to ,,ale”, które tak bardzo mi w tym przeszkadzało.
- Chciałabyś być moją dziewczyną? – zapytał mnie Victor, kiedy spacerowaliśmy pewnej niedzieli w popołudniowym słońcu. Znowu byliśmy w tym samym parku, w którym jakiś czas temu Victor powiedział mi, że mu się podobam.
Naprawdę mnie zaskoczył. Nawet, jeśli od dłuższego czasu się tego spodziewałam, to i tak spojrzałam na niego zdziwiona, nie wiedząc, co mogłabym mu odpowiedzieć.
- Wiem, że brzmię jak siedemnastolatek, który pyta dziewczyny o chodzenie, ale naprawdę dawno nie czułem się w niczyim towarzystwie tak dobrze. Jesteś piękną kobietą, świetnie mi się z tobą rozmawia i myślę, że moglibyśmy stworzyć razem ciekawy związek – powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko, niepewnie.
- Och… - tylko tyle byłam w stanie z siebie wyrzucić.
- Nie musisz mi dawać odpowiedzi teraz. Mogę poczekać – dodał szybko.
- Wiesz… nie chodzi o to, że to za szybko – przyznałam. – Ale chyba nie byłam z tobą do końca szczera.
- Więc jest ktoś jeszcze? – zapytał i uśmiech z jego twarzy zniknął, a zastąpiła go niepewność. – Spotykałaś się jeszcze z kimś?
- Nie, nie o to chodzi! – powiedziałam pospiesznie. – Z nikim się nie spotykam. Ale muszę przyznać ci, że bardzo mnie zaskoczyłeś tą propozycją. Widzisz… Ja nie szukam związku. Przynajmniej na razie. W tej chwili jestem nastawiona na pracę i karierę…
Czułam, że kłamstwo nie jest dobrym wyjściem, ale jakoś nie miałam odwagi powiedzieć Victorowi, że jeszcze nie pokonałam w sobie uczucia do Billa. Z prawnikiem spotkałam się kilka razy, a on już chciałby, żebyśmy zostali parą. Ja nie potrafiłam tak szybko przejść do poważnego związku. Żeby obdarzyć przyjaźnią Billa, Toma, Gustava i Georga potrzebowałam bardzo dużo czasu i musiałam wiedzieć wszystko na sto procent. Przyjaźniłam się z tą czwórką dlatego, bo wydawali mi się szczerzy i to mnie do nich przyciągało. W Billu byłam zakochana i to również zajęło bardzo dużo czasu. Teraz się z nim przyjaźniłam i czułam, że mogłabym zrobić dla niego wiele, ale Victor… Victor to co innego. Może poznałam go dobrze, ponieważ bardzo dużo mi o sobie opowiedział, ale żeby teraz się z nim związać… Nagle wydał mi się jakiś… nachalny. W jednej chwili zrozumiałam, że żeby móc mu w pełni zaufać, musiałoby minąć jeszcze bardzo dużo czasu.
- W takim razie mam pomysł! – Widać było, że nie traci zapału, że jest zdeterminowany. – Za rok przeprowadzam się do Francji, bo tam chcę kontynuować swoją karierę. Możesz pojechać ze mną. Też będziesz mogła postawić na pracę i na rozwój. Tutaj jesteś menagerem restauracji, tam mogłabyś stworzyć sieć restauracji, a nawet więcej! I ja bym ci w tym pomógł, bo znam tam naprawdę wielu ludzi, którzy coś są mi winni. Zrobiłabyś przy mnie ogromną karierę!
Zupełnie zbił mnie z tropu tym, co powiedział. Niby miałabym z nim wyjechać do Europy i dzięki niemu osiągnąć to, czego sama mogłabym dokonać, gdybym naprawdę mocno się postarała. W tym momencie wydawało mi się, że Victor tylko chciał, abym była od niego zależna i coś mu dłużna.
- Chyba się przesłyszałam...  – powiedziałam powoli. Nie chciałam go w żaden sposób urazić, lecz jednocześnie sama poczułam się urażona. – Chcesz, żebym wyjechała z tobą do Francji, gdzie ty robiłbyś karierę prawniczą i jednocześnie załatwiłbyś mi jakąś dobrą posadę w gastronomii?
- Tak! Moglibyśmy zostać na razie przyjaciółmi, skoro teraz nie jesteś gotowa na stworzenie ze mną związku, a z czasem może udałoby nam się w sobie naprawdę zakochać i nawet wziąć ślub!
Mężczyzna miał już chyba zaplanowaną przyszłość ze mną, co w jednym momencie zaczęło być dla mnie bardzo odpychające. Nigdy nie lubiłam, kiedy ktoś planował coś za mnie, a szczególnie, kiedy chodziło o moją karierę zawodową. No i nie lubiłam załatwiania sobie posady przez znajomości. To było dla mnie naprawdę niezrozumiałe. Bardzo długo zajęło mi zastanawianie się nad tym, czym kierują się ludzie, którzy załatwiają sobie pracę takim sposobem, zamiast samemu osiągnąć to, co zamierzają. Dla mnie ważniejsze było pokazanie, że można coś zrobić samemu, wspiąć się na szczyt i być niezwyciężonym, zamiast dzięki znajomemu, wujkowi, ciotce, czy komuś tam jeszcze robić coś, co tak naprawdę daje tylko dużo pieniędzy i zero przyjemności. Ja wolałam iść dumnie szczebel po szczeblu, dzięki samej sobie niż od razu być na szczycie dzięki takiemu załatwianiu spraw, jakie przedstawił mi teraz Victor.
- W tym momencie okazałeś mi kompletny brak szacunku – powiedziałam w końcu do niego. – Muszę ci odmówić, ponieważ nie uznaję takiego załatwiania spraw. Nie lubię, kiedy ktoś osiąga cel tylko i wyłącznie dzięki znajomościom, zamiast ciężkiej pracy.
- Ależ, Elyso! – widać było, że było mu przykro. – Nie chciałem cię urazić, naprawdę! – wziął mnie za rękę. – Jeśli poczułaś się w jakiś sposób dotknięta, to przepraszam, ale chciałem jak najlepiej! Uważam, że twoje podejście jest godne podziwu. Ja sam także właśnie w taki sposób przeszedłem przez studia prawnicze i sam mam zamiar ubiegać się o posadę w sądzie, kiedy tylko zamieszkam we Francji.
- W takim razie, dlaczego zaproponowałeś mi coś, co jest zupełnie niezgodne z tym, co mówisz?
- Myślałem… ech… chyba myślałem, że w jakiś sposób ci zaimponuję i zdołam przekonać do siebie i do tego, abyś pojechała ze mną. Jest mi teraz tak strasznie głupio – jęknął. Patrzył na mnie, a jego oczy delikatnie się zaszkliły. Było mu naprawdę przykro i sama nie wiedziałam już, co mogę mu powiedzieć.
Westchnęłam ciężko i opadłam na ławkę, przy której się zatrzymaliśmy, spacerując po parku. Victor usiadł obok mnie i ukradkiem starł łzę, która zgromadziła się w kąciku jego oka. Chyba myślał, że tego nie zauważyłam, więc ja nie dałam po sobie poznać, że jednak nie umknęło to mojej uwadze.
- Nie wiem, co mogę ci teraz powiedzieć – odezwałam się w końcu. Zdecydowałam się być z nim całkowicie szczerą. – Na samym początku nie byłam za bardzo przekonana co do tego, że chciałabym się z tobą związać, lecz z czasem coraz bardziej chciałam spróbować. Kiedy zaczęliśmy spotykać się częściej i więcej się o sobie dowiadywaliśmy, coraz bardziej chciałam przekonać się, jak to będzie, kiedy stworzymy parę. Jednak później… sama nie wiem, jak to powiedzieć…  jąkałam się. Nie mogłam znaleźć słów na to, co chciałam mu przekazać. – Moje serce od dawna należy do kogoś. Nie znasz go, nie opowiadałam ci o nim, bo miałam nadzieję, że uda mi się o nim zapomnieć. Ten ktoś uważa mnie tylko za przyjaciółkę, więc myślałam, że moje uczucie do niego także stanie się tylko zwykłą przyjaźnią. Niestety… nadal jestem w nim zakochana i nie mogę nic na to poradzić, chociaż od tak dawna próbuję.
- Czy to Bill? – zapytał nagle, zbijając mnie z tropu i trochę rozpraszając. – Ten, z którym byłaś w klubie?
- Tak, to on. Ale to nie jest ważne – zapewniłam. – Ważne jest to, że próbowałam zapomnieć o tym mężczyźnie i może by mi się to udało, gdyby właśnie nie ta propozycja, którą mi dzisiaj złożyłeś. Poczułam się naprawdę źle, bo nie umiem postępować wbrew moim zasadom.
- Przeprosiłem cię za to i mogę zapewnić, że jeśli zgodzisz się ze mną wyjechać, będziemy robić tak, żebyś była szczęśliwa! – Victor wstał i stanął naprzeciw mnie. – Pragnę twojego szczęścia i tylko to będzie się dla mnie liczyć, jeśli się zgodzisz!
- Nie mogę. Naprawdę nie mogę – powiedziałam głośniej, niż zamierzałam. – Nie chcę stąd wyjeżdżać. Mam tutaj swoje życie, swoją pracę, przyjaciół…
- Billa – dokończył za mnie. – Faceta, który cię nie chce.
- Nie chodzi tutaj o niego! – byłam już naprawdę zła, że wmawia mi coś, czego nie chciałam w tej chwili słuchać. – Myślę, że lepiej będzie, jeśli teraz każde z nas wróci do swojego domu. Nie chcę się z tobą kłócić.
Nie miałam ochoty rozmawiać z Victorem ani o moim życiu uczuciowym, ani o tym, że po części miał rację. Nie chciałam zostawiać tutaj mężczyzny, który mnie nie chce. Chyba dlatego, że myślałam, iż może kiedyś mu się odmieni. Może. 

1 komentarz:

  1. Elysa ma u mnie kolejny punkt <3 Muszę przyznać, że sama miałam taką kiepską sytuację, chyba bardziej kiepską, niż napisałaś xD Miałam 17/18 lat, a on 27, spotkałam się z nim 3 razy! I na 3-cim spotkaniu powiedział, że mnie kocha... hahaha! Nie mogłam tego zrozumieć i prosto w twarz mu powiedziałam, że przecież się wgl nie znamy, NIC o mnie tak naprawdę nie wiedział, jak on może mnie kochać xD hahah Również jak Victor chciał ze mną wyjechać do Niemiec i zrobić dla mnie Wszystko haha Oczywiście nasza znajomość zakończyła się na tym spotkaniu. <- To tak nawiasem. I gdyby ktoś mi takie coś opowiedział - nie uwierzyłabym. Dlatego Victor jest chyba idealnym przykładem typowego szybkiego faceta. xD
    Odcinek mi się podobał. Elysa ma u mnie naprawdę wielki plus też za swoje życie zawodowe. Również nie popieram czegoś takiego jak bycie Kimś przez znajomości i zaczynam się irytować teraz, że Bill jej nie widzi :( ...
    Pozdrawiam :* Czekam z niecierpliwością na następny odcinek <3

    OdpowiedzUsuń