środa, 7 marca 2018

Ostatnie pożegnanie. [19] ON


Długo czekałam na wstawienie tego rozdziału, ponieważ od tego momentu zaczyna się to, co wymyśliłam nagle, nie było to zaplanowane, a wpadłam na ten pomysł... sama nie wiem kiedy. Mam nadzieję, że to, co zamierzam tutaj umieścić, wyjdzie mi tak, jak to sobie wyobraziłam.
Od razu jeszcze może napiszę, że mam już w planach kolejne opowiadanie, które pojawi się tutaj po zakończeniu "Ostatniego pożegnania". Nie wiem jeszcze, jaki będzie miało tytuł, ale będzie bardzo związane z moim życiem, z moją pracą i z moimi prawdziwymi uczuciami. 
Wkrótce również pojawi się zakładka z linkami, gdzie umieszczę adresy blogów, które czytam. Jest ich na razie cztery lub pięć, ale naszła mnie ochota na czytanie Fan Fiction, więc myślę, że będzie tego więcej.
Nadal zachęcam Was do wstawiania linków z Waszymi opowiadaniami. Na pewno zajrzę i skomentuję. 


ON
Kiedy tylko poczułem się trochę lepiej, a stało się to następnego dnia, chciałem od razu przekazać Caroline wieści. Nie było mi przyjemnie oświadczać kobiecie, że spełniłem jej prośbę, ale miałem nadzieję, że dzięki temu sprawię, że sam poczuję się lepiej. Nie chciałem mówić jej tego przez telefon ani wysyłać wiadomości, więc postanowiłem zaprosić ją do siebie do domu. Od razu wyczuła, że mam jej do przekazania ważną nowinę, ale nie spodziewała się jaką. Kiedy tylko przekroczyła mój próg, od razu zauważyłem, że nie wie, czego ma się spodziewać. Wiedziała, jak ważna jest dla mnie Elysa i jak ciężko będzie mi zerwać z nią kontakt, ale chyba w głębi serca liczyła, że zrobię to dla niej. Bo przecież zrobiłem.
- Co jest aż takie ważne, że musiałam odwołać spotkanie z mamą, żeby tutaj przyjechać? – zapytała, siadając na kanapie w salonie. Miała niepewną minę.
- Wczoraj rozmawiałem z Elysą – powiedziałem i czekałem na jej reakcję. Od razu zauważyłem, że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, więc trochę mi ulżyło. Udało mi się ją zadowolić.
- Naprawdę? – nie dowierzała. – Serio powiedziałeś jej, że chcesz zerwać z nią wszelki kontakt?
Przytaknąłem, a ona od razu się ożywiła. Ucieszyłem się, że sprawiłem jej przyjemność i teraz będzie między nami tylko lepiej. Co prawda, Caroline trochę mnie momentami irytowała, bo zachowywała się czasem jak pusta dziewczyna, dla której liczy się tylko i wyłącznie to, jak wygląda, ale wiedziałem, że w głębi serca naprawdę darzy mnie wielkim uczuciem. Nie wszyscy przecież umieją okazywać uczucia i wyznawać miłość od razu, niektórzy potrzebują na to więcej czasu i moim zdaniem, tak właśnie miała Caroline. Nie mówiła mi, że mnie kocha, ponieważ nie umiała dobrać odpowiednich słów. Wierzyłem głęboko, że to jednak z czasem się zmieni. Bo to, że ja mam taki uczuciowy charakter i szybko mogę stwierdzić czy jestem w kimś zakochany, czy nie, nie znaczy, że wszyscy muszą mieć tak samo.
- Tak, Caro – powiedziałem z lekkim uśmiechem. – Powiedziałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chcę cię stracić. Uznała, że wszystko jest w porządku i że to zrozumiałe.
- Cieszę się, Bill – zaśmiała się wesoło i rzuciła mi się na szyję.
Poczułem szczęście i ulgę. Wreszcie udało mi się udowodnić Caroline, że jestem w stanie zrobić dla niej wszystko i poświęcić się w pełni dla naszego związku. Miałem nadzieję, że teraz między nami będzie tylko lepiej.
Spędziłem z dziewczyną całe popołudnie. Już nie była na mnie zła, że musiała odwołać spotkanie ze swoją mamą, tylko cieszyła się, że spełniłem jej prośbę. Wieczorem przygotowaliśmy razem kolację dla siebie, Toma i Shermine, którzy wrócili wieczorem i w czwórkę, oglądając filmy w telewizji, zajadaliśmy się zapiekanką warzywno-serową.

Rano, kiedy odwiozłem Caroline do jej mamy i wróciłem do domu, żeby spędzić ten dzień z Tomem, tak jak mu obiecałem, mój bliźniak siedział przy stole kuchennym i rozmawiał ze swoją dziewczyną. Wkroczyłem wesoło do kuchni, czując jeszcze skutki wczorajszej nocy z Caroline i nalałem sobie kawy.
- Wydajesz się jakiś weselszy niż wczoraj – zagadał Tom, kiedy usiadłem obok niego.
- Czuję się o wiele lepiej – odpowiedziałem. – A ty, oczywiście, wszystko opowiedziałeś Shermine, prawda?
- Elysa zadzwoniła do mnie niedługo po rozmowie z tobą – odezwała się Shermine, a mnie od razu odszedł dobry humor. – Nie była taka szczęśliwa, jak ty.
- Przecież powiedziała, że rozumie i wszystko jest w porządku. Nie rozumiem, o co wam chodzi – byłem trochę oburzony, bo czułem, że wtrącają się w nie swoje sprawy, czego bardzo nie lubiłem. – Porozmawialiśmy szczerze i wyjaśniłem Elysie, że Caroline jest dla mnie ważna i chcę spełnić to, o co mnie poprosiła.
- O zerwanie z nią kontaktu na rzecz twojego związku z dziewczyną, która nigdy nie powiedziała ci, że cię kocha – wytknął mi Tom.
- Ty też jakoś niezbyt często mówisz o miłości, a nikt specjalnie na to nie narzeka – odgryzłem mu się.
- Przepraszam cię, Bill, ale nie rozumiem cię – powiedziała Shermine, wstając. – Jesteś świetnym mężczyzną, widać, że szczerze kochasz Caro, ale ona nie odwzajemnia twojego uczucia. Woli spędzać swój wolny czas na chodzeniu po sklepach i robieniu sobie paznokci, niż przebywaniu z tobą. Tego nie można nazwać miłością.
- Skąd ty możesz o tym wiedzieć? – oburzyłem się. Byłem zły, że tak myślą o Caroline. Może nie była taka, jak Elysa, nie chciała jeszcze podjąć się pracy, bo nie znalazła dla siebie odpowiedniego zajęcia, ale nikt przecież nie mógł oceniać jej na podstawie tego, co robiła w swoim wolnym czasie. – Kocham ją i pozwalam jej robić to, co tak naprawdę chce. Nie musi siedzieć ze mną dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie tego oczekuję od miłości swojego życia.
- Miłości swojego życia?! – zaśmiał się Tom. – Czy ty siebie słyszysz?! Miłość twojego życia żąda od ciebie, żebyś zerwał kontakt ze swoją najlepszą przyjaciółką, a ty się na to godzisz! Czy ty jesteś głupi, czy może po prostu ona cię tak zaślepiła?!
- Nikt mnie nie zaślepił. Może ty nigdy nie zaznałeś miłości i nie wiesz, co to znaczy poświęcić się dla kogoś. Jestem pewien, że po zerwaniu znajomości z Elysą, mój związek z Caro będzie jeszcze silniejszy a ona przyzna, że nie widzi świata poza mną.
- Jesteście ze sobą pół roku, a ona nie powiedziała ci nawet, że cię kocha. A ty ile razy wyznałeś jej miłość? – zapytał Tom, co mnie trochę zabolało, ponieważ miał trochę racji. Jednak nie mogłem pozwolić na to, żeby to on wygrał tę kłótnię.
- Nie ważne jest wyznawanie miłości słowami, tylko czynami – odparłem wreszcie.
- Czy ty siebie słyszysz, Bill? – zaśmiała się Shermine. – Wiem, że nie powinnam wtrącać się w twój związek z Caroline, bo jestem tylko dziewczyną Toma, ale nie mogę patrzeć jak niszczysz samego siebie. Nie widzisz, że ta kobieta ma na ciebie zły wpływ i niszczy ciebie i twoje życie?
- Co ty opowiadasz?! O jakim niszczeniu życia mówisz? Niby w jaki sposób to robi Caroline? – krzyczałem. Byłem już taki zły, że cały dobry humor sprzed godziny, ulotnił się, jakby go w ogóle nie było. Shermine była dziewczyną Toma, bardzo ją lubiłem, ponieważ zawsze miała swoje zdanie na dany temat i za każdym razem świetnie mi się z nią rozmawiało. Jednak dzisiaj, w tym momencie, nie chciałem, żeby mówiła cokolwiek. Raniła mnie i moje uczucia.
- Manipuluje tobą! Za każdym razem, kiedy chce coś osiągnąć, ty, bez względu na wszystko, robisz to bez wahania. Już nawet znajomych ci wybiera i nie zwraca uwagi na to, że tym samym rani ciebie! – również odkrzyknęła. Atmosfera była bardzo napięta. Nigdy nie lubiłem się kłócić z Tomem, a teraz dołączyła jeszcze Shermine i, niestety, byłem na przegranej pozycji. Ale nie mogłem tak łatwo pozwolić im na obrażanie mnie i wytykanie moich błędów.
- Dobrze, że chociaż nie namówiła cię na wyprowadzenie się z domu i zerwanie kontaktu ze mną – dodał Tom, trochę spokojniejszy ode mnie i od swojej dziewczyny.
- W tej chwili tego żałuję, wiesz? – wysyczałem przez zęby. – Może gdybym zamieszkał z Caro, byłoby mi łatwiej zrozumieć, dlaczego wstrzymuje się tak bardzo z okazywaniem mi uczuć? – dodałem.
- Boże, Bill! – jęknęła Shermine i potarła dłońmi nieumalowaną twarz. – Czy ty siebie słyszysz?!
- To jest już przegięcie, braciszku – powiedział Tom.
- Niby dlaczego? – zapytałem. W tej chwili naprawdę myślałem o tym, czy nie wyprowadzić się z domu, wynająć sobie jakiegoś mieszkania i zacząć żyć z Caroline. Odseparowany od tych, którzy uważali, że mój związek z nią nie jest niczym dobrym. Przecież kochałem ją, chciałem z nią żyć i nic nie stało na przeszkodzie, żeby zacząć z nią poważne życie. Nic, prócz tego, że ona tak bardzo hamowała się z wyznawaniem mi uczuć. Tłumaczyłem sobie w duchu, że to tylko kwestia czasu, a półroczny związek to wcale nie tak dużo, żeby wyznać sobie miłość.
- Zastanowiłeś się w ogóle nad tym, co robisz? – wyrwał mnie z zamyślenia ton głosu brata. – Mamy płytę, z której sprzedażą ruszamy za chwilę, musimy zorganizować trasę koncertową, zaplanować wszystko tak, żeby Gustav mógł spokojnie opuścić swoją żonę i dziecko, a ty teraz robisz takie nieprzemyślane rzeczy. Chcesz zostawić dom, rodzinę i znajomych tylko dlatego, że jakaś laska zawróciła ci w głowie i się w niej zakochałeś? To nie jest dobre posunięcie, Bill. Wiesz o tym bardzo dobrze, chociaż wciąż nie rozumiem, co tobą kieruje.
Tom po części miał rację, ale co z tego?
- Ty chyba nigdy nie byłeś zakochany, co? Nigdy nie chciałeś zrobić czegoś wyjątkowego dla drugiej osoby. Nie myślałeś o rzuceniu wszystkiego tylko po to, żeby osiągnąć szczęście z tą jedną, jedyną osobą, która sprawia, że chcesz być lepszym człowiekiem? – zapytałem, trochę spokojniejszy. Złość powoli ze mnie uchodziła, na całe szczęście. Nie chciałem kłócić się z Tomem. To mój brat i nigdy nie czułbym się w porządku sam ze sobą, gdyby zwrócił się przeciwko mnie.
- Kiedy jest się w kimś szaleńczo zakochanym, robi się wiele rzeczy. Ale nigdy nie pomyślałbym o zostawieniu rodziny i przyjaciół dla kogoś, kto nie odwzajemnia mojego uczucia – powiedział z kamienną twarzą. Nie patrzył na Shermine, nie wiem dlaczego. Może jeszcze nie wiedział, czy ją kocha? Może w ogóle jej nie kochał? Albo jeszcze nie doszli do tego etapu związku, co ja z Caroline. Chociaż… byli ze sobą już ponad rok, może nawet więcej. Dziewczyna natomiast zerknęła na Toma, później na mnie i pokiwała głową na znak, że się z nim zgadza. Może się mylę? Może oni naprawdę są w sobie zakochani, tylko inaczej to okazują niż ja?
- Dlaczego ciągle wmawiacie mi, że Caroline mnie nie kocha? – zapytałem głośno. Wciąż tego nie rozumiałem. – Tyle razy już powtarzałem wam, że miłości nie okazuje się ot tak. Potrzeba na to czasu, a Caro najwyraźniej potrzebuje go trochę więcej niż wszyscy. Może ona została zraniona i przez to zachowuje się tak, a nie inaczej? Pomyśleliście o niej? Postawiliście się kiedykolwiek w jej sytuacji?
- Bill! Do jasnej cholery! – wrzasnął Tom. – Co ty mówisz?! Jaka miłość?! W jakiej sytuacji miałem się postawić?! W takiej, że Caro poleciała sobie na wakacje do siostry, kiedy ty siedziałeś dniami i nocami nad piosenkami i nową płytą?!
- Tak, a gdzie była wtedy Shermine? Co, może siedziała z tobą? – odgryzłem się, już nie zwracając uwagi na dziewczynę. Wrzaski Toma sprawiły, że Pumba, który spał do tej pory na kanapie, obudził się i zaczął krążyć po kuchni.
- Wezmę go na spacer – mruknęła czarnowłosa i zabrała swoją torebkę oraz mojego psa.
To znowu trochę uspokoiło sytuację. Tom przestał wyglądać jak wściekły byk i znacznie się opanował. Bałem się, że jak już zaczniemy się kłócić, będzie podobnie, jak to było w dzieciństwie i zaczniemy rzucać wszystkim, co znajdzie się pod ręką. Tylko w dzieciństwie zazwyczaj kłóciliśmy się o zabawki albo o to, kto zjadł czyjś jogurt z lodówki, a nie o moją przyszłość z dziewczyną i o nową płytę, która miała za chwilę wyjść.
Brunet dopił ostatni łyk kawy i wstawił swój kubek do zmywarki. Ja usiadłem za stołem ze swoją kawą i zastanawiałem się, co wydarzy się za chwilę. Często było tak, że po kłótni od razu zaczynaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać, ale czułem, że tym razem to nie przejdzie. Sprzeczka była tak poważna, że zwykły powrót do normalnego życia nie byłby dobrym pomysłem. Musieliśmy sobie wszystko dokładnie wyjaśnić, ale nie wiedziałem, który z nas, pierwszy zacznie rozmowę.
Posiadanie brata bliźniaka było czasem bardzo uciążliwe, ale częściej bardzo pomocne. Jeden wiedział, co drugi akurat sobie myśli i w tym momencie czułem, że Tom myśli sobie dokładnie to samo. Czułem też, że był na mnie wściekły.
- Bill, posłuchaj mnie – odezwał się wreszcie. Usiadł naprzeciw mnie i patrzył mi w oczy. – Nie wiem, co się z tobą dzieje. Nie zachowywałeś się tak nigdy, nawet, kiedy mówiłeś wiele razy, że zakochałeś się w jakiejś dziewczynie. Jeśli uważasz, że Caroline jest dla ciebie taka ważna, nie wiem, czemu nie zauważasz, że ona w ogóle się tobą nie interesuje. – Już chciałem coś powiedzieć, już miałem otwierać usta, ale Tom powstrzymał mnie gestem dłoni. – Daj mi dokończyć. Wyciąga od ciebie pieniądze na wszystko. Na fryzjera, na kosmetyczkę, na ubrania, na wyjazd do siostry na wakacje, na wyjazd z mamą do Japonii, co kosztuje kupę forsy, bo przecież sami też tam byliśmy. To nie jest normalne zachowanie dziewczyny w stosunku do faceta. Jesteście ze sobą pół roku, znacie się dłużej, bo jakieś dwa lata i powoli się do siebie zbliżaliście, ale nawet jeśli ją kochasz, nawet jeśli jest dla ciebie taka ważna, to wcale nie musi oznaczać, żebyś dawał jej od razu wszystkie swoje oszczędności. A ona nawet nie powiedziała ci, że cię kocha i nawet nie zauważasz, jak bardzo niszczy cię ten związek. Co to znaczy, że nie jest jeszcze gotowa na miłość? Proszę cię! – prychnął. Nie mogłem już tego słuchać, ale musiałem. To było dla Toma ważne, chciał mi to powiedzieć z jakiegoś powodu, więc musiałem tego wysłuchać. Nawet, jeśli dotykało to mój związek z Caroline. – Nawet dziesięć lat możesz czekać na to, kiedy ona powie ci, że jest w tobie zakochana! Dziesięć lat wystarczy jej, żeby oskubać cię ze wszystkich pieniędzy i puścić cię z torbami!
- Wystarczy – powiedziałem ostro. – Nie chcę słuchać, jak mówisz tak o mojej dziewczynie.
- Ale Bill, nie rozumiesz!
- Nie – przerwałem mu. – To ty nie rozumiesz.
- Cholera jasna! – krzyknął znowu i potarł twarz dłońmi, jak zrobiła to wcześniej Shermine. Zaczął mnie irytować ten gest. – Nie bądź głupi! Nie mów mi, że nie widzisz, że Caroline bierze od ciebie naprawdę dużo pieniędzy i nie daje ci nic w zamian. No tak, poszliście wczoraj do łózka – dodał szybko. – Pierwszy raz od pół roku.
- Sugerujesz mi, że Caro bierze ode mnie pieniądze w zamian za seks co pół roku? – prychnąłem, nieźle poirytowany. – Ona nie jest żadną dziwką!
- Nie mówię o niej tak, ale można by tak pomyśleć, patrząc na to z boku!
Przegiął. Tym razem naprawdę przesadził i nie zamierzałem zostawić tego bez echa.
- Przesadziłeś – powiedziałem tylko i wstałem od stołu.
Poszedłem do swojego pokoju i wyciągnąłem z dużej szafy walizkę. Zdejmowałem z wieszaków ubrania, składałem je dokładnie w kostkę, żeby się chociaż trochę uspokoić i układałem jej w walizce. Postanowiłem, że moja noga nie postanie nigdy więcej w domu, w którym mój własny brat tak właśnie traktuje kobietę, którą kocham. Nie wiedziałem, co zrobię z samym sobą, nie miałem pomysłu na nic. Chciałem tylko wyjść z domu i już więcej do niego nie wrócić. Nie chciałem widzieć Toma z tym jego przemądrzałym wyrazem twarzy, który myśli, że wie wszystko o wszystkich, ani jego dziewczyny, która myślała podobnie.
Nie mieli racji co do Caroline. Nie była taka, jak o niej mówili. Była miłością mojego życia i tylko to się dla mnie liczyło. Nic więcej.

1 komentarz:

  1. Rozdwoiłam się przy tym odcinku. Dokładnie tak. Zacznę najpierw od litości ;)
    Sądzę, że jak ktoś się w kimś zakochuje, to naprawdę się nie widzi wad tej drugiej. Więc, jak Tom i Sherma mogą oczekiwać od Billa jasnych myśli? Gdyby oni we dwoje się kochali tak mocno, jak Bill Caro, to pewnie by go zrozumieli, ale po tym odc. mogę tylko stwierdzić, że Tom i Sherma żyją pod płachtą, którą nazywają miłością. Tak bardzo się zgadzam z Billem, że czytając tych dwóch napastników słowa, sama bym się z nimi pokłóciła i chyba nie tak bardzo spokojnie, jak to robił Bill. Jak oni w ogóle mogą się TAK okropnie wtrącać w jego życie!? Wszystko wiedzą 'doskonale', więc to znaczy, że nieźle rąbią mu tyłek i jeszcze mają czelność się tak bezczelnie wpieprzać w Billa 'szczęście'. Rozumiem, że Tom chce dobrze, ale bez przesady. Bill nie jest małym dzieckiem, więc na pewno za chwilę się dowie, że popełnił błąd, sam na własnej skórze (Tak mi się wydaje xD) i problem się skończy. Pocierpi, ale odżyje. Na tym polega życie chyba, co nie? Na uczeniu się na własnych błędach. Podczas czytania tego odcinka miałam ochotę wyciągnąć z tej historii Billa i go przytulić <3 Rozczulił mnie swoją ślepotą na postać Caro, ale to właśnie znaczy tylko jedno. Bill jest wstanie oddać swe całe szczere serce drugiej osobie, a to jest piękne <3 Na dodatek był w tym odcinku taki empatyczny, że aż stał się w moich oczach pod tym względem idealnym partnerem <3 Kocham tego Billa xD hehe
    Teraz od strony racjonalnej:
    Tom i Sherma mają okropną rację, co do posunięć Billa. I chciałabym, żeby właśnie Oni wzięli z Billa przykład i stali się empatyczni. Dlaczego tylko oczerniają? No nie tylko, ale w większości? Mam żal do Billa o to, co zrobił Elysie. Gdyby Caro była naprawdę oddana Billowi, nigdy by mu nie kazała porzucić kogoś, kto jest mu bliski, tylko z własnej zachcianki. Z irytowała mnie jej wypowiedź. "Co jest takiego ważnego, że musiałam odwołać spotkanie z mamą" :o :o :o To Kim on dla niej jest? Mama jest dla niej ważniejsza, niż 'miłość jej życia'? Znielubiłam tę bohaterkę za to...
    Okay. Teraz obiektywnie. Odcinek bardzo mi się podobał (jak zawsze), choć przez cały rozdział czułam lekkie przygnębienie, przez brak zrozumienia dla Billa, który wydaje mi się, że właśnie w takiej sytuacji, by tego potrzebował...
    Jestem ciekawa w jakim to hotelu teraz wyląduje, czy może naprawdę wynajmie mieszkanie :o Nie chcę myśleć, że zamieszka tam z Caro, chociaż? Hmm... Czym szybciej by z nią zamieszkał, tym szybciej by się dowiedział, jaka jest i mniej by chyba cierpiał... Trzymam za niego kciuki <3
    A co do Toma i Shermy, powiedziałabym teraz "Teraz widzicie, do czego doprowadza rąbanie tyłka za plecami? To się wiążę TYLKO z problemem, który by wgl nie zaistniał, gdybyście tego nie robili." Nienawidzę plot i obgadywania. I przy tym odcinku, pomimo ślepego Billa i tak stoję za nim murem. :)
    Wybacz mi za ten 'podrozdział', który chyba zrobiłam tym komentarzem, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać z napisaniem tego, co myślę. Tak. Dajesz mi zawsze świetne powody swoimi odcinkami na refleksję xD
    Czekam na następny odcinek. Robi się coraz ciekawiej, więc mam nadzieję, że nie karzesz mi długo czekać, a odcinek dla mnie jest 10/10 <3

    OdpowiedzUsuń