Jakoś lepiej pisze mi się na Wattpad niż tutaj, choć tam nie umiem jeszcze zmienić czcionki na taką, która by mi odpowiadała (wydaje mi się, że nie można tam użyć innej, niż jest narzucona); nawet w Wordzie nie idzie mi już tworzenie. Może Wattpad to coś, z czym powinnam wiązać przyszłość? Może jeszcze jakąś historię tam wrzucę...
Dobrze, że Angelina dała im tylko dwie godziny do wypicia kilku tych kolejek tequili, ponieważ kiedy kierowca już po nich przyszedł, byli naprawdę pijani. Na szczęście, obyło się bez żadnych awantur, jakie zazwyczaj towarzyszą osobom pod wpływem alkoholu, a Noah nie pokazał się już do końca ich imprezy, a przynajmniej Angelina miała takie wrażenie. Może po prostu go nie zauważyła, ponieważ całą swoją uwagę skupiła na Tomie i jego brązowych oczach, brytyjskim akcencie i pięknym uśmiechu. A śmiali się ciągle, gdyż okazało się, że mają podobne poczucie humoru, co Holland dość często wykorzystywał, rozbawiając ją do łez.
- Już jesteś? - wybełkotała Angelina do Kevina, kierowcy jej oraz jej ojca.
- I to chyba dobrze - powiedział pod nosem i pomógł dziewczynie wstać. Tom trzymał się o własnych nogach, więc nie wyglądało to aż tak źle. - Miałaś coś, oprócz torebki? - Pokręciła przecząco głową. - To twoja marynarka? - zapytał, wskazując na część garderoby Toma, w którą Angelina była jeszcze ubrana. Chłopak również potwierdził.
Udali się do tego samego wyjścia, gdzie byli wcześniej z Robertem, a Kevin poprowadził ich do ciemnego mercedesa. Zajęli miejsca z tyłu, a kierowca z przodu, od razu włączając silnik. Czekała ich długa droga, więc pasażerowie, zmęczeni, przymknęli oczy.
Tom obudził się, kiedy Kevin zatrzymał auto, ale Angelina nadal spała.
- Jestem też kierowcą jej ojca, więc muszę już tam wracać, bo poprosił mnie, żebym odebrał również jego - powiedział Kevin, kiedy zgasił silnik. - Możesz się nią zająć? Jak piła tequilę, to będzie wymiotować do rana. Nie wiem, jak długo się znacie, ale Noah zawsze z nią zostawał.
- Nie jestem jej chłopakiem, dopiero się poznaliśmy - przyznał Tom. Trochę już wytrzeźwiał, ale nie czuł się na siłach, żeby dalej dyskutować z kierowcą. - Zostanę z nią.
Tom wziął Angelinę na ręce, by przenieść ją do domu, a Kevin zabrał jej torebkę, od razu wyciągając klucze do domu. Pożegnał się szybko, Tom nawet nie zdążył położyć nigdzie dziewczyny, a już go nie było. Brytyjczyk zdecydował, że ułoży ją na kanapie. Kiedy ją odkładał delikatnie na łóżko, Angelina się obudziła.
- O, już jesteśmy - mruknęła, przeciągając się. - A ciebie nie odwiózł do domu? - zdziwiła się.
- Zostanę z tobą. Podobno nie za dobrze się czujesz po tequili - przyznał Tom, posyłając jej lekki uśmiech.
- Dobrze, to dam ci coś do spania. Powinnam mieć jeszcze jakieś rzeczy Noah...
- Nie, nie musisz mi niczego szukać - zaprotestował szybko. Poczuł się głupio, że miałby nosić ubrania byłego chłopaka dziewczyny, którą przed chwilą poznał.
- Żaden problem. Mam nawet rzeczy jeszcze z metkami, więc nie musisz się przejmować - powiedziała tylko i zniknęła za drzwiami pokoju.
Tom rozejrzał się po wnętrzu tego niedużego domu. Jasny salon połączony z kuchnią dawał powiększający efekt. W środku prawie wcale nie było ścian, tylko otwarta przestrzeń. Zauważył troje drzwi, pewnie do łazienki i do dwóch pokoi. W głębi, schody prowadzące na górę, a z salonu wyjście do ogrodu, który teraz spowijała ciemność. Obok drzwi balkonowych stał duży drapak dla kota, więc Tom domyślił się, że dziewczyna ma zwierzaka. Kiedy Angie wróciła, spostrzegł, że za nią wędruje duży, rudy kot.
- Poznaj Thora - zaśmiała się. - Noah uwielbia Marvela i nie było innej opcji - dodała widząc szeroki uśmiech Hollanda.
- Cześć, Thor! - zawołał Tom, a kocur podbiegł do niego i wesoło zamiauczał. - Jak się masz? - mówił do kota, nie zwracając uwagi na Angie, która przysiadła obok z rzeczami dla Toma w dłoniach. - Jesteś dużo przystojniejszy niż Chris. I jakie masz śliczne oczka! A jakie miękkie futerko! Normalnie ideał!
- Dobra, zostaw go - przerwała jego monolog. - Pewnie i tak będzie tutaj spał. Proszę. - Wręczyła chłopakowi parę bokserek, koszulkę i ręcznik. - Wszystko nowe, z metkami. W łazience - wskazała pierwsze drzwi - w szafce nad umywalką są płyny do kąpieli i szczoteczki, weź sobie jedną. Ja idę wykąpać się do łazienki na górze. Thor będzie chciał iść z tobą, więc go wpuść, bo inaczej będzie wrzeszczał pod drzwiami. - Powiedziawszy to, zostawiła Toma samego i ruszyła schodami na górę.
Miała rację, kocur prosił, żeby Tom zabrał go ze sobą do łazienki, więc kiedy aktor brał prysznic, Thor siedział na desce klozetowej i sam brał kąpiel, myjąc sobie łapki.
Brytyjczyk nie mógł w to uwierzyć: był na premierze filmu, w którym grał, poznał na przyjęciu córkę reżysera, z którą spędził cały wieczór na piciu tequili, a teraz kąpie się w jej łazience i zamierza spędzić w jej domu noc, bo jej kierowca musiał wrócić po jej ojca. Absurd! Dlaczego nie zadzwonił po swojego kierowcę albo po taksówkę, żeby go odwiozła do domu? Dlaczego nie dał znać bratu, że po imprezie nie wróci do domu? A jeśli się o niego martwią? Na pewno nie! Ma dwadzieścia dwa lata, może robić co chce.
Skończył brać prysznic, znalazł w łazience wieszak, na który odwiesił garnitur oraz koszulę. Włożył ubrania od Angeliny - faktycznie miały metki, na co odetchnął z ulgą - czarne bokserki i zwykły biały t-shirt. Zawołał kota i wyszli z łazienki. Angie akurat schodziła ze schodów, kiedy siedząc na kanapie, głaskał kota.
- Wyglądasz całkiem nieźle - mruknęła z uznaniem, patrząc na koszulkę, która trochę się na nim opinała oraz na mokre włosy, które układały się w urocze loki. - Wrzucę do prania twoje ciuchy. - Chciał zaprotestować, ale go uciszyła: - Pobrudziłam ci marynarkę, więc musisz się zgodzić. Jutro Kevin będzie mógł przywieźć ci coś z domu albo możesz zadzwonić po swojego kierowcę.
Tom był pod wrażeniem, że Angelina była w stanie tak szczegółowo przestawić swój plan działania, mimo, iż wypiła tak dużo alkoholu w tak krótkim czasie. Sam jedyne, co mógł zrobić, to wziąć prysznic i nie zwymiotować tequilą.
- Możemy obejrzeć jakiś film, jeśli chcesz - zaproponowała dziewczyna. - Jest dopiero trzecia nad ranem, nie wiem, czy coś teraz puszczają, ale na pewno teraz nie zasnę, bo znając mnie, za pół godziny będę wisiała z głową przy muszli klozetowej.
Tom zgodził się na tę opcję i razem przygotowali sobie miejsce do spania. Angelina wyjęła z szafy dwa ogromne, grube koce, jeden podała aktorowi, który przygotował już kilka poduszek. Kiedy tylko ułożył się na kanapie, Thor wskoczył mu na brzuch i zaczął wesoło mruczeć, domagając się pieszczot. Mężczyzna od razu wykonał polecenie kocura, sprawiając mu tym radość. Angelina w tym czasie włączyła telewizor i przeskakiwała po kanałach, próbując znaleźć coś interesującego. Zrezygnowała po kilku próbach i przerzuciła się na Netflixa, gdzie znalazła pierwszy lepszy film, po czym wcisnęła przycisk "PLAY", nie patrząc na tytuł.
Leżeli obok siebie, ona przysypiała, zerkając na ekran telewizora, on gładził kota po grzbiecie, słuchając jego mruczenia i drzemiąc. Nagle Angelina zerwała z siebie koc i pobiegła szybko do łazienki, budząc przy tym zaspanego i zdenerwowanego Thora, który uciekł niezadowolony na fotel ustawiony obok kanapy. Tam zwinął się w kłębek i na powrót próbował zapaść w sen. Tom udał się za Angeliną, zabierając ze sobą jeden z koców, zdając sobie sprawę, że resztę nocy oboje spędzą na zimnych kafelkach w łazience.
- Przepraszam - jęknęła Angelina, kiedy jej żołądek na chwilę się uspokoił. - To chyba nie jest najlepsza pierwsza randka... O ile to w ogóle jest randka - dodała po chwili wahania.
- Nie, to nie randka - oznajmił Tom, poprawiając jej koc na ramionach. Kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, od razu sięgnął do szafki nad umywalką po gumkę do włosów, którą wcześniej tam spostrzegł i niezdarnie związał dziewczynie włosy w kucyk. - Najpierw musimy się lepiej poznać - powiedział po chwili ciszy. - Ale ci całkiem dobrze.
Oboje się zaśmiali z jego słów, a dziewczyna poczuła, że ten facet, który siedział teraz oparty o kafelki i który przygotował sobie miejsce do spania obok niej, naprawdę jest uroczy. Wcale nie musiał z nią tutaj zostać i patrzeć jak zwraca to, co wypiła przed kilkoma godzinami. Mógł powiedzieć Kevinowi, że ma go odstawić do domu lub zadzwonić po taksówkę zaraz po tym, jak dotarli do domu. Mógł zrobić wszystko. Ale zrobił to, co rozbudziło w jej sercu ciepło i poczucie bezpieczeństwa, które tak często czuła przy Noah.
Znowu on.
Po raz kolejny pojawił się w jej głowie, kiedy chciała już się z nim pożegnać. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że uczucie do niego nie zgaśnie tak szybko, że długo będzie musiała gasić ten ogień, który zostawił po sobie w jej sercu, ale... pierwsze wrażenie jak wywarł na niej Tom nie mogło obejść się bez echa. Po prostu nie mogło.
Kolejne torsje wstrząsnęły jej ciałem.
- Wiesz, że nie musisz tu być - powiedziała, ocierając twarz ręcznikiem, który podał jej Tom.
- Twój kierowca powiedział, że będziesz wymiotować po takiej ilości alkoholu, mówił też, że Noah zawsze z tobą zostawał w takiej sytuacji i może tego nie powiedział, ale oczekiwał, że zachowam się tak, jak twój chłopak - wyznał. - Więc zostałem.
- Przepraszam cię za niego. Nadal uważa, że mam piętnaście lat i nie powinnam mieszkać sama, bo to nie jest dobre rozwiązanie.
- Piętnastolatki nie powinny mieszkać same - zauważył. - Ale ty oczywiście jesteś starsza - dodał szybko, widząc jej kwaśną minę.
I wtedy postanowiła porozmawiać z nim zupełnie szczerze. Powiedzieć wszystko, co jej w tej chwili leżało na sercu. Całą historię jej związku z Noah.
Bo poczuła, że Tom może to wszystko zrozumieć i jej samej pomóc w poradzeniu sobie z tym, co siedziało jej w głowie.
Kiedy zaczęła opowieść, on patrzył na nią z powagą, a głupi uśmiech na twarzy zastąpił skupioną miną.
*
- Pierwszy raz spotkałam Noah przy okazji warsztatów tanecznych z jakąś znaną choreografką. Ja próbowałam swoich sił tańcu, a on ćwiczył do występu w teatrze. To było trzy lata temu. Dobraliśmy się w pary, bo tak kazała ta kobieta, która prowadziła warsztaty. Głupio było mi z nim tańczyć, bo widziałam, że on jest w swoim żywiole, a mnie plątały się nogi, do tego widziałam, jaki jest przystojny, co dodatkowo jakoś mnie blokowało. Nie szło więc nam... mnie nie szło - poprawiła się. - Ale Noah starał się nie zwracać na to uwagi, ani na to, że czasem stawałam mu na palcach, tylko uśmiechał się pod nosem i mówił, że nic się nie stało. Za każdym razem go przepraszałam.
Na to wspomnienie kąciki jej ust powędrowały ku górze w smutnym uśmiechu.
- Te warsztaty trwały dwa tygodnie, każde spotkanie półtorej godziny - kontynuowała. - Szło mi coraz lepiej, Noah już mnie tak nie onieśmielał i wychodziły z tego naprawdę dobre efekty. Na koniec warsztatów on zaprosił mnie na kawę i - jak możesz się domyślić - zgodziłam się. Było cudownie. Tak, chodzi mi o tę kawę - potwierdziła, kiedy Tom spojrzał na nią z powątpiewaniem. - Była pyszna, a on taki uroczy. Żartował z moich nieudolnych prób tańca na początku warsztatów, ale robił to w taki sposób, że nie można było się na niego gniewać...
- To chyba dobrze - przerwał jej Holland, dając potwierdzenie tego, że naprawdę jej słucha. Był bardzo ciekaw tej historii.
- Wiesz... - zawahała się. - To mój typ. - Poczuła jak się czerwieni, nawet nie wiedziała, że opowiadanie obcemu facetowi o swoim życiu, może ją w jakiś sposób zawstydzić. - Z wyglądu to dla mnie ideał, a jeśli chodzi o charakter... w sumie też. Bo Noah jest typem, który zawsze troszczy się o kobietę, stara się dla niej robić wszystko, by była szczęśliwa...
- Dobrze trafiłaś - zauważył. - I to nie była ironia, ani nic w tym stylu...
- Jasne - potwierdziła, ale rzuciła mu zdzwione spojrzenie. Kiedy nie powiedział nic więcej, puściła to stwierdzenie mimo uszu. - Po tym spotkaniu były kolejne i następne. Dobrze się dogadywaliśmy, on po tych warsztatach wystąpił w teatrze, zainteresowali się nim reżyserzy i wystąpił w kilku produkcjach. Ja odpuściłam sobie taniec, ale wspierałam go z całych sił, kiedy dostał rolę w jednym z ważniejszych filmów. W końcu, jakoś po roku lub po pół roku zostaliśmy parą. Ja dostałam na urodziny od rodziców ten dom i zaproponowałam Noah, żebyśmy zamieszkali tu razem. Jak się domyślasz, zgodził się.
Tego się Tom nie spodziewał, chociaż może podświadomie, gdzieś z tyłu głowy, tliła mu się ta myśl, że pewnie Angelina i Noah mieszkali tu razem. Co prawda, zauważył w salonie ramki z ich wspólnymi zdjęciami, ale nie zwrócił uwagi na elementy wystroju, które mogły świadczyć o obecności mężczyzny.
No... może oprócz męskich ubrań, które Angelina mu przyniosła.
- Mieszkaliśmy razem i układało nam się bardzo dobrze. Jak wiadomo, zdarzały nam się kłótnie, drobne, jak i te poważniejsze, ale ogólnie rzecz biorąc, wszystko było super - zamilkła.
- Do czasu? - podpowiedział Tom, próbując ją zachęcić do kontynuowania historii.
- Do czasu - powtórzyła po nim cicho. - Noah dostał jedną z głównych ról w filmie na podstawie powieści "Do wszystkich chłopców, których kochałam" z Larą Condor. - Spojrzała na mężczyznę, w oczekiwaniu potwierdzenia, że kojarzy, o kogo chodzi, a on skinął głową. - Ja uwielbiam tę powieść, więc cieszyłam się prawie tak samo jak Noah, że wreszcie dostał rolę, dzięki której będzie mógł występować w większych produkcjach. W ogóle nie myślałam o treści scenariusza, który dostał, chociaż dobrze wiedziałam, jak toczy się ta historia. Zaczęły się zdjęcia, Noah był pochłonięty pracą, ja również wtedy zaangażowałam się w pomoc ojcu przy następnym filmie. - Westchnęła głęboko. To był ten moment. Chwila, kiedy musiała przebrnąć przez ten trudny temat. - W filmie, w którym miał grać Noah doszło do momentu, w którym miał całować się z Larą. Nie mówił mi o tym, bo myślał, że znam scenariusz, skoro czytałam książkę po kilka razy. Ale zobaczyłam go jednego wieczoru jak studiuje tekst, chcąc sobie przypomnieć, co mają ćwiczyć następnego dnia. Zapytałam go, co robi. Wtedy powiedział mi, że nazajutrz będą grać scenę pocałunku. - Zamilkła, bo kolejne torsje wstrząsnęły nią, na samą myśl o tym, jak pokłócili się tamtego dnia.
- Wkurzyłam się. Załamałam. Jednocześnie byłam zła i smutna, chociaż dobrze wiedziałam, że to jego praca i zachowuję się jak wariatka, bo nie powinnam złościć się o takie rzeczy. Noah mnie uspokajał, mówił, że niepotrzebnie się denerwuję, bo ten pocałunek jest dla niego jak kolejne zadanie w pracy, powtarzał, żebym nic sobie z tego nie robiła, bo Lana jest jego koleżanką z pracy i nic dla niego nie znaczy. Wierzyłam mu, byłam pewna, że mówi prawdę, ale w głębi serca chyba czułam zagrożenie z jej strony. Zarzuciłam mu niewierność, przyznałam, że po czymś takim na pewno nie będę mogła mu zaufać, bo jeśli raz będzie całował się na planie z Laną, to następnego dnia inna kobieta może mu się spodobać i zrobi to samo z nią, a na pewno będzie zdolny mnie zdradzić. - Tom patrzył na nią w osłupieniu, nic nie mówiąc. Historia prawie dobiegła końca. - Noah powiedział mi tylko, że nie spodziewał się, że mogę być aż taką idiotką, skoro tak myślę, że nie po to ze mną jest i ze mną mieszka, żeby mieć na boku jakąś inną kobietę. Wyznał, że go zawiodłam, że jest mu bardzo przykro, że tak pomyślałam. Po tej kłótni niby wróciliśmy do normalniej relacji, ale kiedy tylko wracał z planu, ja byłam smutna, chodziłam zapłakana, bo nie mogłam pozbyć się z głowy myśli o tym, że może mnie zdradzać. No i trzy dni temu oboje doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć i zdecydowaliśmy, że się wyprowadzi.
Angelina czuła ulgę, że mogła opowiedzieć komuś to wszystko, ale jednocześnie chciała, żeby zamiast Toma, słuchał jej Robert, bo to jemu bardziej ufała i wierzyła, że nie będzie jej oceniał, krytykował; że ją zrozumie. Bo przecież Holland jej nie znał, nie wiedział o niej tego wszystkiego, co Robert. Chciała, żeby to ten starszy aktor siedział tutaj, naprzeciw niej, oparty o zimną ścianę, chciała, żeby to on jej słuchał.
Ale teraz miała przed sobą tylko te brązowe oczy, które patrzyły na nią, z uwagą studiując jej postawę. Oceniał, czy wszystko, co wyszło z jej ust, było szczere. Ona wiedziała, że było.
A brązowe oczy wpatrywały się w nią. Czekała, aż Tom Holland wreszcie coś z siebie wydusi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz