piątek, 27 listopada 2020

Jesteś jedyną, którą kocham [7]

Powrót do pracy po trzech tygodniach siedzenia w domu jest równie męczący co powrót do pisania po trzech latach.

You're the one that I love

      Rozmawiali już bardziej swobodnie po tych wyznaniach. Oboje czuli, że dobrze się rozumieją i mają szansę naprawdę się zaprzyjaźnić. Spacerowali jeszcze przez jakiś czas, wciąż pogrążeni w rozmowie, kiedy nagle komórka Toma się rozdzwoniła. Odebrał, przepraszając Angelinę i przyłożył urządzenie do ucha. Wyglądało na to, że mama Hollanda martwiła się, gdzie jest jej syn, ale zapewnił ją, że już wracają.
     Wrócili do wejścia, gdzie czekał na nich Asher, gotów odwieźć ich do domu. Poinformował aktora, że już podwiózł jego rodziców i braci, więc zostali tylko oni. Holland zapewnił Angelinę, że najpierw podjadą do niej do domu, za co była wdzięczna, ponieważ nie miała ochoty czekać, aż Kevin po nią przyjedzie. Usadowili się więc w aucie i ruszyli.
     W samochodzie panowała cisza, ale nie dlatego, że nie wiedzieli, o czym jeszcze mogliby porozmawiać, ale dlatego, że każde było pogrążone we własnych myślach. Oboje musieli przemyśleć, na jakim etapie tak naprawdę się znajdują i co dalej z tym zrobić

*

     Następnego dnia Angelina miała głowę pełną przemyśleń, z którymi zupełnie nie mogła sobie poradzić. Z jednej strony wiedziała, że angażowanie się w nową relację z facetem, którego dopiero co poznała nie jest dobre i miała z tyłu głowy ostrzeżenia Roberta - zawsze powtarzał jej, że nie może obdarzać zaufaniem pierwszej lepszej osoby, bo skończy się to jak zwykle jej płaczem i złamanym sercem. Z drugiej strony natomiast wierzyła, że Tom nie jest byle kim i raczej nie pozwoliłby jej się załamać, gdyby w razie czego doszedł do wniosku, że przyjaźń z nią to nie jest coś, co mogłoby go uszczęśliwić.
     Westchnęła ciężko, a jej głowa opadła znowu na poduszki. Miała silną migrenę, która nie pozwoliła jej podnieść się z łóżka. Do tego wszystkie te myśli kłębiące się w głowie jeszcze bardziej potęgowały ból głowy do tego stopnia, że nie mogła wytrzymać. Zmusiła się jedynie, by wstać i nakarmić kota oraz zażyć tabletkę przeciwbólową.
     Nawet jeszcze nie odsłoniła rolet w oknach, żeby tylko choć jedne promień słońca nie wpadł do środka, bo chyba by skonała na miejscu. Dzisiaj zdecydowanie potrzebowała ciszy, spokoju i ciemności. Jak zwykle w przypadkach tej nieznośniej migreny, która ostatnio zdarzała jej się coraz częściej.
     Zapadła w krótką drzemkę, z której wyrwał ją dźwięk dzwonka. Cholera! Zapomniała wyłączyć tego cholernego dzwonka! Że też akurat dzisiaj, kiedy ma ochotę po prostu umrzeć, komuś przypomniało się o jej istnieniu!
     - Halo? - mruknęła do słuchawki, mając nadzieję, że to może jednak jakaś pomyłka i znowu będzie mogła przymknąć oczy.
     - Hej, Angie - powiedział wesoło Noah. - Jestem właśnie niedaleko twojego domu i pomyślałem, że wpadnę do Thora. Mam dla niego trochę przysmaków i karmy, mógłbym mu coś podrzucić? - zapytał, a jej serce zabiło mocniej. Nie była przygotowana na spotkanie z kimkolwiek, a co dopiero z Noah... ale przecież nie mogła mu odmówić odwiedzenia swojego pupila.
     - Tak, jasne, nie ma problemu - odpowiedziała. - Tylko strasznie boli mnie głowa, więc nie dzwoń do drzwi, zostawię je otwarte.
     Noah zapowiedział, że będzie za dziesięć minut i się rozłączył. Angelina w tym czasie przeszła do łazienki, by przynajmniej przemyć twarz zimną wodą i umyć zęby oraz sprawdzić czy wygląda w miarę okej i ku swojej uldze nie było tak źle. Była co prawda trupio blada i włosy miała w nieładzie, gdyż nawet ich jeszcze nie rozczesała po wczorajszej imprezie, ale prezentowała się porządnie w szarych spodniach od dresu i białej koszulce. Potem tylko zostało jej przekręcić zamek w drzwiach i z powrotem ułożyła się na kanapie pod kocem. Zdążyła przymknąć tylko na chwilę oczy, a już usłyszała otwierane drzwi i ciche kroki Noah do salonu.
     - Cześć - powiedział szeptem, nie chcąc jej przeszkadzać i przywitał się całusem w policzek. - Jak się czujesz? Znowu masz migrenę?
     - Hej, tak, nie wiem, co się dzieje - mruknęła. - Chyba to najgorszy ból głowy, jaki mnie kiedykolwiek spotkał. - Otworzyła oczy i serce zabiło jej dziesięć razy szybciej, gdy ujrzała jego lekki uśmiech i te brązowe tęczówki.
     - Potrzebujesz czegoś? Może podać ci wodę? Albo zrobić herbatę? Coś do jedzenia? - Urzekła ją jego uprzejmość i to, że tak się o nią troszczył, ale zdecydowanie odmówiła. Nie miała siły nic jeść ani pić. Chciała jedynie leżeć i czekać, aż ból da jej wreszcie odpocząć.
     - Wszystko mam, dziękuję - odpowiedziała słabym głosem, ciaśniej owijając się kocem. - Ale Thor jest na dworze, pewnie umiera z głodu, więc jakbyś mógł go nakarmić, byłabym bardzo wdzięczna.
     Noah od razu sprawdził czy kot faktycznie chodzi po ogrodzie i okazało się, że już czeka pod drzwiami. Z głośnym wyrazem niezadowolenia wmaszerował do salonu, ocierając się o nogi Noah. Chłopak wziął go na ręce i zaczął czule głaskać, co spotkało się z głośnym mruczeniem. Kiedy kocur miał dość czułości, Noah odstawił go na ziemię i ruszył do przedpokoju, gdzie wcześniej zostawił dla niego jedzenie. Angelina miała specjalną mini spiżarnię pod schodami, gdzie gromadziła zapasy karmy dla kota, więc tam też Noah zostawił to, co przywiózł. Od razu wziął też nieotwartą puszkę jedzenia, by nakarmić swojego ulubieńca.
     Kiedy Thor smacznie podjadał z miski, aktor przygotował dla Angeliny dzbanek soku z cytryną, który zostawił dla niej na stoliku, obok układając opakowanie tabletek przeciwbólowych. Z doświadczenia wiedział, że dziewczyna nie będzie miała siły, by podnieść się i choćby pójść do łazienki, więc zdecydował, że chociaż może w taki sposób jej ulży.
     Mimo, że się rozstali, wciąż się o nią martwił i ciągle mu na niej zależało, toteż nie mógł przejść obojętnie nad stanem jej zdrowia. Kiedy przygotował dla niej wszystko na stoliku, usiadł obok drzemiącej dziewczyny i pozwolił jej, by go objęła. Nie chciał zostawiać jej samej.
     Kiedy oboje zasnęli, nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Angelina tylko nakryła się kocem na głowę, więc Noah sięgnął po jej komórkę i odebrał, żeby tylko nie słyszeć już uporczywego dzwonienia.
     - Halo? - powiedział.
     - Ee... cześć - odezwał się męski głos. - Chyba się nie pomyliłem, to telefon Angeliny Russo, prawda?
     - Ach, tak - potwierdził Noah, zerkając na wyświetlacz. - Tom Holland, tak? - Dostrzegł, że Angelina wychyliła głowę spod koca i bezgłośnie spytała, po co dzwoni. - Angelina nie czuje się zbyt dobrze.
     - Jestem jej znajomym. Wszystko dobrze? Dzwonię, by spytać, jak podobało jej się wczorajsze przyjęcie i czy dzwoniła już do przedstawiciela którejś z organizacji.
     Noah powtórzył Angelinie, co usłyszał, a ona pokręciła tylko głową, dając mu do zrozumienia, by przekazał Tomowi, że nic z tych rzeczy nie zrobiła i że oddzwoni do niego, kiedy tylko poczuje się lepiej
     - Angelina prosi, by przekazać ci, że zajmie się tym jak tylko będzie mogła. Dzisiaj naprawdę się czuje nie najlepiej, ma migrenę, więc minie trochę czasu, zanim dojdzie do siebie. Ale dziękuje ci, że się martwisz.
     - Cóż, w takim razie życzę jej szybkiego powrotu do formy i czekam na telefon.
     Noah pożegnał się z Hollandem i przerwał połączenie. Od razu wyłączył dźwięki w komórce Angeliny i odłożył urządzenie na stolik.
     - Znasz Toma Hollanda, Spider-Mana i mnie o tym nie informujesz? - zapytał Noah z pretensją w głosie, ale niezbyt głośno. - I do tego masz z nim jakieś interesy?
     - Słucham? - mruknęła, nie za bardzo ogarniając, co właściwie przed chwilą usłyszała. Mało co do niej docierało, ale zdziwiła się, kiedy Tom do niej zatelefonował, Noah odebrał połączenie i jak gdyby nigdy nic rozmawiali o stanie jej zdrowia. Dodatkowo teraz były chłopak ma do niej pretensje o to, że nie powiedziała mu, iż zna Toma Hollanda. Chyba się przesłyszała.
      - Dzwoni do ciebie Spider-Man, z którym byłaś wczoraj na jakimś przyjęciu i nie chcesz z nim gadać, a on prosi, żebyś do niego oddzwoniła. Szaleństwo! - Widziała, że Noah był zachwycony jej znajomością z tym aktorem, chociaż w ogóle się tego nie spodziewała. Nawet liczyła na odrobinę zazdrości z jego strony, że nawiązuje znajomości z innymi mężczyznami, kiedy od ich rozstania minęły zaledwie dwa miesiące.
     - Myślałam, że raczej jesteś fanem Kapitana Ameryki - zauważyła. - Nigdy nic nie mówiłeś o Spider-Manie.
     - Bo nie wiedziałem, że go znasz!
     - Poznaliśmy się na premierze nowych Avengersów. Ty też tam zresztą byłeś. Trochę porozmawialiśmy, mamy ze sobą sporadyczny kontakt. Tom jest bardzo miły. - Opowiedziała mu pokrótce o przyjęciu z poprzedniego wieczora, a Noah wyraził swoją pochlebną opinię na temat jej przedsięwzięcia.
      Cieszyła się, że były chłopak, którego nadal darzyła głębokim uczuciem, pozytywnie wypowiada się na temat jej działań. Rozmawiali jeszcze na inne tematy, ale Angelina była już tak zmęczona, że w pewnym momencie po prostu usnęła. Noah jeszcze chwilę koło niej posiedział, ale w końcu musiał wychodzić. 

*

     Angelina obudziła się dopiero następnego dnia koło dziesiątej. Czuła się o wiele lepiej i była ogromnie wdzięczna Noah, że zostawił jej pod ręką wodę oraz tabletki przeciwbólowe, gdyż musiała z nich skorzystać jeszcze kilka razy. Wiedziała, że nie powinna zażywać ich w takiej ilości, ale tylko dzięki nim udało jej się pozbyć migreny. Od razu ruszyła do łazienki, by wziąć długi, gorący prysznic, który pozwolił jej odetchnąć i poczuć się naprawdę wypoczętą. Dodatkowo masaż głowy, jaki sobie zrobiła, odgonił całkowicie dyskomfort, który czuła, gdy wstała.
     Kiedy wyszła spod prysznica i wysuszyła włosy, narzuciła na siebie dżinsy i białą koszulkę. Nie chciała kolejnego dnia spędzić w rozciągniętych dresach. Zrobiła delikatny makijaż i wróciła do salonu, by nakarmić kota. Sama poczuła się głodna, ale poczekała aż Thor opróżni miskę i wypuściła go do ogrodu. Następnie zabrała torebkę, do której wrzuciła komórkę oraz portfel, wsunęła na nogi białe trampki i wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz.
     Zatrzymała auto przy swojej ulubionej knajpce, gdzie zawsze był dla niej wolny stolik i zamówiła na śniadanie jajecznicę oraz tosty, a do tego duży dzbanek gorącej, parującej kawy. Po posiłku poczuła się znacznie lepiej. Zamówiła kolejną kawę i zaczęła przeglądać komórkę. Zabrała ze sobą wizytówki fundacji, ale na razie nie miała ochoty, by rozmawiać z kimś o pracy, więc zdecydowała, że oddzwoni do Toma, jak obiecał mu Noah.
     - Wow, musiałaś mieć naprawdę ciężką migrenę, że oddzwaniasz dopiero teraz - powiedział od razu. Żadnego "cześć". Musiała zapamiętać, że Tom jest tak bezpośredni, że powitania nie są potrzebne. - Jak się czujesz? Mam nadzieję, że lepiej...
     - Tak, dziękuję. Zjadłam teraz śniadanie, to bardzo pomogło. Ale to miło, że się martwisz.
     - A z kim wczoraj rozmawiałem? Kto odebrał twój telefon? - zapytał, a ona przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jeszcze nie mówiła Tomowi, że ma z Noah bardzo dobry kontakt, że się przyjaźnią; nie była pewna, jak na to zareaguje.
     - To był Noah. Był u mnie wczoraj, wpadł w odwiedziny. - Powiedzenie prawdy było w tym przypadku najlepszym wyjściem.
     - Dobrze się złożyło, że akurat wpadł z wizytą - mruknął Holland. - Cieszę się, że już dobrze się czujesz - powtórzył. - Dzwoniłem, żeby zapytać, czy już przeglądałaś te wizytówki, które dostałaś, ale pewnie nie.
      - Nie, naprawdę nie byłam jeszcze w stanie. Obudziłam się dzisiaj z myślą, żeby tylko coś zjeść i skorzystać z wolnego dnia.
     - To może chciałabyś zjeść ze mną lunch? - zaproponował.
     Tym ją zaskoczył.
     Zupełnie się nie spodziewała takiego obrotu spraw. Widocznie Tom naprawdę chciał nawiązać z nią bliższą relację, zaprzyjaźnić się z nią, a ona - z przypływu pozytywnych emocji - nie potrafiła odpowiednio zareagować. Jej myśli nadal krążyły wokół Noah, który tak dobrze się nią wczoraj zaopiekował, możliwe, że poczuła, iż chciałaby znowu móc częściej spędzać z nim czas, ale dobrze zdawała sobie sprawę, że nie ma takiej opcji; że aktor był po prostu miły, bo taki już jest i nic więcej. Nic. A teraz Tom proponuje jej wspólny lunch... Nie miała innego wyjścia, nie chciała mieć innego wyjścia, więc się zgodziła.

     - Wyglądasz zupełnie inaczej w zwykłym stroju niż w jakiejś niesamowitej kreacji albo garniturze - powiedział na przywitanie, kiedy spotkali się przed restauracją, w której Tom zarezerwował dla nich stolik. Przywitali się całusem w policzek i szerokimi uśmiechami, co sprawiło, że serce Angeliny zabiło mocniej.
     - Ciebie też miło widzieć, ty też ładnie wyglądasz - odpowiedziała sarkastycznie. Ale tak naprawdę wyglądał dobrze w czarnej koszulce i czarnych spodniach. Kiedy wysiadał z samochodu, dostrzegła Ashera, któremu pomachała na przywitanie i czekała, aż Holland do niej podejdzie.
     - Nie powiedziałem, że nie wyglądasz ładnie, tylko inaczej - sprostował.
     Weszli do lokalu, gdzie od razu przywitał ich kelner ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Aktor podał swoje nazwisko, a on od razu poprowadził ich do stolika w głębi sali, pod oknem. Podał im menu, przedstawił ofertę lunchową, która była umieszczona w oddzielnej karcie i zapowiedział, że wróci za chwilę, by przyjąć zamówienie.
     Angelina co prawda całkiem niedawno zjadła spore śniadanie i nie była zbyt głodna, ale kiedy zobaczyła smakowite menu lunchowe, nie mogła przejść nad nim obojętnie. Gdy kelner wrócił, wyjmując z kieszeni notatnik i długopis, oboje byli gotowi, by złożyć zamówienie. Napoje zostały przyniesione już po paru minutach, gdy oni pogrążyli się w rozmowie.
     - Więc ty i Noah Centineo znowu jesteście razem? - zapytał aktor. Próbowała wyczuć w jego głosie nutę zaskoczenia lub uszczypliwości, ale nic takiego nie potrafiła odnaleźć. Tylko zaciekawienie.
     - Nie - odpowiedziała po chwili ciszy. - Przyjaźnimy się. To chyba nic złego.
     - Ależ nie mówię, że to coś złego. Nic z tych rzeczy. Jednak zaskoczyło mnie to, że odebrał, kiedy do ciebie zadzwoniłem.
     - Tak jak już mówiłam, Noah wpadł w odwiedziny. Przywiózł dla kota trochę jedzenia i tyle. Dotrzymał mi towarzystwa, troszczył się o mnie i wyszedł. Koniec historii. Nic się więcej nie wydarzyło.
     - Brzmiało to, jakbyś chciała, by jednak coś się wydarzyło - podsumował, patrząc na nią i próbując coś wyczytać z jej twarzy.
     - Ja też tak przez chwilę myślałam, ale nie. Nie chciałam. Dobrze było mieć z kim spędzić dzień na kanapie, kiedy tak naprawdę nie kontaktowałam, było miło, że wyręczył mnie i nakarmił kota oraz podał mi tabletki przeciwbólowe, a później zdrzemnęliśmy się razem na kanapie. Ale nic więcej. Było miło i tyle. A jeśli Noah chciałby powtórzyć taki dzień, bez bólu głowy, jako przyjaciele to myślę, że nie miałabym z tym problemu.
     Tom był gotów coś na to odpowiedzieć, ale kelner przyniósł już przystawki, więc się nie odezwał. Zabrał głos dopiero, gdy chłopak w białej koszuli się oddalił, życząc im smacznego.
     - Czyli spotykasz się z byłym facetem - podsumował.
     - Nie - zaprzeczyła ostro. - Nie wiem, skąd takie wnioski. To, że spędzamy razem czas, bo łączą nas wspólne wspomnienia i zainteresowania oraz przede wszystkim wspólny zwierzak, nie znaczy, że się znowu spotykamy.
     Oboje ich zaskoczył ton, jakim Angelina to powiedziała, ale dla niej samej wyraziła się jasno. Nie mogła pozwolić, by jej rozmówca coś opacznie zrozumiał. Bo przecież troska ze strony byłego chłopaka nie zawsze będzie znaczyć, że do siebie wrócili. W końcu byli ze sobą dwa lata, dużo przeszli i jasne było dla niej, że jeśli nie doszło między nimi do kłótni, to nadal będą przyjaciółmi. Zresztą, przerabiała tę kwestię już z Robertem i zwyczajnie nie chciało jej się tłumaczyć tego ponownie Tomowi.
     - Przepraszam za ostry ton - rzekła, kiedy po jej wypowiedzi nastąpiła krępująca cisza. - Nie chciałam, żeby zabrzmiało to, jakbym na ciebie krzyczała albo sugerowała, że wtrącasz się w nie swoje sprawy.
     - W sumie to trochę się tak jakby wtrącam - odpowiedział. - Ale w porządku, nie masz za co przepraszać, nie powinienem wypytywać.
     - Przestań, Tom - powiedziała stanowczo, z brzękiem odkładając widelec na talerz. - Nie lubię, kiedy ktoś najpierw o coś pyta, a kiedy druga osoba zwróci mu uwagę, że jest w błędzie, to od razu się obraża. Przyjaciele się tak nie zachowują. Pozwól, że ci przypomnę, skoro możliwe, że o tym zapomniałeś.
     - Strasznie się spinasz, Angie - zauważył aktor. - Kiedy rozmawialiśmy o twoim rozstaniu, wyglądało, jakbyś cierpiała, więc nie dziw się, że byłem zaskoczony, kiedy twój były facet odbiera twój telefon, bo jest z tobą w twoim domu. A kiedy pytam, co się stało, jak do tego doszło, mówisz, że spędziłaś z nim uroczy dzień pod kocykiem na kanapie i nie miałabyś oporów, żeby to powtórzyć. I jeśli spinasz się o to, że pomyślałem sobie, że znowu się z nim spotykasz, to jestem w szoku. Tak by pomyślała normalna osoba, nawet przyjaciel, skoro już jesteśmy na tym etapie. - Widać było, że Tom również się zirytował. Odłożył swój widelec na bok i pociągnął spory łyk wody ze szklanki. Unikał jej wzroku, wracając do jedzenia, a ona tylko na niego patrzyła, starając się wyczytać coś z wyrazu jego twarzy. Oprócz irytacji jednak nic nie dostrzegła.
     - Przepraszam - powiedziała tylko, ale brzmiało to bardzo szczerze.
     - W porządku.
     Wrócili do jedzenia w pełnej napięcia ciszy, ale atmosfera między nimi już nie była tak ciężka, jak wcześniej. Wyjaśnili sobie wszystko i oboje doszli do wniosku, że przesadzili. Angelina za bardzo się zirytowała, a Tom zbytnio naciskał. Mimo tego spięcia, oboje czuli, że dzięki temu nawet jeszcze się do siebie zbliżyli i pogłębili relację.
     Mimo tej ciszy, jaka między nimi zapanowała, kiedy kelner przyniósł danie główne, wrócili do rozmowy na jakieś błahe tematy i znowu zaczęli żartować. Po nieporozumieniu sprzed kilku minut nie było śladu, co oboje przyjęli z wielką ulgą. Dokończyli posiłek, podzielili się rachunkiem, gdyż Angelina stanowczo odmówiła, by to aktor za nią zapłacił i wyszli razem z restauracji. Asher już czekał na Toma, więc podeszła do jego samochodu, by wymienić uprzejmości z kierowcą, pożegnała się z oboma mężczyznami i ruszyła na parking do swojego auta.
     Była najedzona, ból głowy już jej nie męczył i teraz miała resztę dnia do swojej dyspozycji, by choć trochę ogarnąć swoje życie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz