Dotarła do domu koło piątej po południu. Tuż po lunchu z Tomem wybrała się jeszcze na zakupy spożywcze, gdyż jej lodówka świeciła pustkami. Kiedy była w domu i uporała się z wypełnionymi siatkami oraz nakarmiła kota, była gotowa do działania.
Już dłuższy czas próbowała zebrać się w sobie i wreszcie stawić czoła wspomnieniom, ale jakoś nigdy nie potrafiła podjąć tej ostatecznej decyzji. Kiedy Noah wprowadził się do niej, od razu zaczęli wspólnie urządzać wnętrze domu. W szafie znalazły się jego rzeczy, na ścianach ich wspólne zdjęcia, a na kota zdecydowali się po miesiącu. Razem wybrali się do schroniska i ten rudy kocur, trochę zaniedbany i wychudzony, mimo, że pani w schronisku zapewniała, że o niego dbała, od razu wpadł im w oko. Noah był przeszczęśliwy, kiedy siedział na miejscu pasażera z kartonem na kolanach, a w środku cichutko pomiaukiwał Thor. W schronisku miał nadane inne imię, po prostu Rudy, ale oboje zdecydowali, że to imię kompletnie do niego nie pasuje, więc Centineo zadecydował od razu, że nada mu nowe imię. I choć Simba brzmiało kusząco, Thor nadawało się o wiele bardziej dla tego przystojniaka.
Powoli we trójkę układali sobie życie, nie myśląc o tym, że kiedyś pewnie się rozejdą, bo byli naprawdę szczęśliwi. O rozstaniu zadecydował ten moment, jedna sekunda wątpliwości i musieli podjąć tę trudną decyzję o rozstaniu i aktor postanowił zabrać swoje rzeczy. I zabrał. Angelina zrobiła porządek w kuchni, w salonie, w łazience na dole... Ale nie odważyła się wejść na górę, by tam zmierzyć się ze wspomnieniami. Od ponad dwóch miesięcy piętro było opuszczone, weszła tam tylko raz, kiedy przenocowała Toma po imprezie i skorzystała z łazienki na górze. A poza tym, spała na kanapie, ubrania do pracy i na co dzień gromadziła w szafie w przedpokoju i tylko cieszyła się, że rzadko kiedy ktoś ją odwiedzał, bo z owej szafy mogłyby się posypać rozmaite rzeczy, których nie chciała pokazywać znajomym, a tym bardziej obcym osobom.
Dzisiaj jednak poczuła się na siłach, aby wejść po schodach i sprawdzić, czy uda jej się uporządkować piętro. Z łazienki na dole wzięła ścierkę oraz środek do czyszczenia mebli, do tego odkurzacz i ruszyła na piętro.
Od razu poczuła zapach perfum byłego chłopaka, kiedy tylko weszła do dużej sypialni po prawej stronie schodów. Łóżko było zaścielone, ale pościel nie była zmieniana od dłuższego czasu. Zdjęła ją i odrzuciła za drzwi, by potem umieścić ją w pralce. Zmieniła pościel i zabrała się za przeglądanie szafek nocnych, w międzyczasie wycierając kurze.
W swojej szafce nie znalazła nic wartego uwagi, jakaś książka, notatnik i długopis a także leki przeciwbólowe i tabletki na gardło. Przetarła wszystko ściereczką i odłożyła na miejsce. Z szafką Noah było ciężko. W szufladzie znalazła stare bilety do kina, kilka ich wspólnych zdjęć, instrukcja obsługi nowego telefonu i stare paragony. Wrzuciła wszystko do kosza na śmieci, zostawiając tylko zdjęcia. W sypialni nie było więcej mebli, toteż po odkurzeniu dywanu i starciu kurzy z parapetów, mogła opuścić pomieszczenie.
Na piętrze był jeszcze jeden pokój gościnny, ale przez nikogo nie używany, więc tam też tylko starła kurze i odkurzyła dywan i mogła przejść dalej. Najgorszy był sporej wielkości gabinet. Tam zgromadzili najwięcej wspólnych rzeczy, gdyż z jednej ze ścian zrobili pamiątkową tablicę magnetyczną, do której przyczepione zostały wszystkie ich wspólne zdjęcia z podróży oraz pocztówki z miejsc, które udało im się zwiedzić. Stąd również wszystko zdjęła, pozostawiając pustą, zimną ścianę.
W pomieszczeniu, na przeciwległej ścianie zrobili, a raczej Angelina wymusiła to na Noah, biblioteczkę. Od sufitu po podłogę, na całej ścianie rozciągały się książki. Od romansów po horrory, od biografii, po książki podróżnicze. Wszystko to Angelina zgromadziła odkąd zaczęła czytać, więc można było tu znaleźć również bajki dla dzieci i literaturę dla nastolatek. Noah nie podzielał jej zapału czytelniczego, ale przyznał, że efekt był imponujący i mógł się chwalić przed znajomymi, jaką ma oczytaną dziewczynę i że ma własną bibliotekę w domu. Russo tylko się z tego śmiała, ale w głębi serca była z siebie dumna, że ma taką wspaniałą pasję.
Na środku gabinetu stało biurko z krzesłem. Usiadła na nim i sprawdziła szuflady, ale nic interesującego tam nie znalazła. Z jednej wyjęła album na zdjęcia, który leżał tam od bardzo dawna; gromadzili w nim wyłącznie te fotografie, które nie nadawały się do powieszenia na ścianie, ale teraz postanowiła włożyć do niego to, co zdjęła z tablicy, to, co już wcześniej przyniosła z salonu, a także wszystkie ich wspólne zdjęcia, które kiedykolwiek zdecydowali się wywołać. Starała się nie zwracać na nie większej uwagi, by nie wracać do wspomnieć sprzed dwóch lat i całkiem nieźle jej szło. Dobrze się trzymała i zapełniła prawie wszystkie miejsca w albumie, po czym schowała go z powrotem do szuflady, nie mając zamiaru więcej do tego wracać.
Sprzątanie skończyła jakiś czas później. Po gabinecie uporządkowała garderobę, sprawdzając, czy Noah nie zostawił swoich rzeczy, ale nic takiego nie znalazła. Następnie przeszła do łazienki i tam odkryła jedynie prawie pusty flakonik po perfumach byłego chłopaka. Zawahała się, po czym umieściła buteleczkę w śmietniku, tym samym kończąc całkowicie związek z Noah Centineo.
*
Wieczorem Angelina wreszcie zdecydowała się na przejrzenie wizytówek, które udało jej się zgromadzić na przyjęciu u Toma Hollanda. Sprawdziła stronę internetową The Brothers Trust i tam wyszukała organizacje charytatywne, które wspiera.
Pierwsza zajmowała się dokarmianiem dzieci, które żyją w slumsach0w Kenii.
Druga zapewniała opiekę zdrowotną osobom, których na to nie stać.
Kolejna wspierała dzieci i ich rodziny walczyć z rakiem.
Następna ratowała dzieci i młode kobiety przed handlarzami ludźmi.
Dalej organizacja, która zajmowała się znalezieniem leku na bardzo rzadką chorobę skóry.
Potem kolejna, starająca się znaleźć nowe metody leczenia innej rzadkiej choroby, założona przez rodziców chorego chłopca.
Siódma z kolei, jak udało jej się policzyć, to bardzo ciekawy pomysł, żeby rodzice, którzy odbywają wyroki w więzieniach, mogli mieć bliższy kontakt ze swoimi dziećmi poprzez nagrywanie dla nich bajki oraz wiadomości na płytach CD lub DVD.
Znalazła tam również kilkanaście innych organizacji: zatrudniających niepełnosprawnych ludzi do pracy; zatrudnianie młodych mężczyzn z wyrokami, by mogli znowu wrócić do społeczeństwa; wspierających dzieci, które mieszkają w najbiedniejszych rejonach Afryki oraz noclegownia dla bezdomnych.
Czytając o tych wszystkich fundacjach Angelinie zrobiło się smuto, ale wiedziała, że może im jakoś pomóc. Nie mogła zdecydować się, którą organizację zamierza wesprzeć, ale też nie mogła wybrać żadnej przypadkowo. Długo zastanawiała się nad wyborem, ale na razie zadecydowała, że w pierwszej kolejności wesprze dzieci i młode kobiety, dlatego skontaktowała się z przedstawicielką organizacji ratującej najbardziej narażone osoby na handel ludźmi.
Odbyła długą rozmowę z prezesem owej fundacji, dowiedziała się bardzo dużo i umówiła na spotkanie, by omówić szczegóły, jak ma wyglądać jej pomoc. Nie chciała dawać do prasy żadnych informacji na temat współpracy z tą organizacją, bo uważała, że temat ten jest zbyt trudny. Co prawda, mogłaby udzielić wywiadu, wystąpić w jakimś programie, który by się tym zainteresował, ale miała za sobą kilka przeczytanych książek na takie tematy i lepiej było wspierać takie organizacje po cichu, niż je dodatkowo nagłaśniać.
Po zakończonej rozmowie przejrzała jeszcze raz stronę internetową The Brothers Trust i weszła w zakładkę "SKLEP". Mimo ciekawych produktów, które można nabyć, na nic się nie zdecydowała i zamknęła stronę. Wysłała wiadomość do Toma z informacją, na którą organizację charytatywną się zdecydowała i otrzymała odpowiedź, że aktor bardzo się z tego powodu cieszy i ta fundacja jest teraz najbardziej potrzebująca.
Po namyśle wysłała wiadomość także do Noah, który przecież też był ciekaw jej decyzji, jednak od niego nie otrzymała odpowiedzi.
*
Kolejne dni wyglądały tak samo. Rano wychodziła z domu i ruszała samochodem do biura, by pomóc ojcu i wujowi w przygotowaniach do kolejnego filmu, spędzała tam czas do późnych godzin wieczornych, by zmęczona wrócić do domu, wziąć szybki prysznic i pójść spać na kanapie, przykrywając się kocem, z kotem na jednej z poduszek. W biurze nie zajmowała się niczym konkretnie. Głównie wykonywała telefony do agentów aktorów, by ustalić, kiedy byłby najdogodniejszy termin na rozpoczęcie zdjęć do filmu, gdyż na pewno zajmie im to dużo czasu, potem jeszcze trzeba będzie wszystko zebrać do kupy, więc chcieliby zacząć najszybciej, jak to będzie możliwe. Dochodziła też kwestia kostiumów, na co Angelina też musiała zwrócić uwagę i umówić aktorów na każdy dzień tygodnia na przymiarkę strojów. Po całym tygodniu wiszenia na telefonie, nie mogła patrzeć na własną komórkę i tylko wrzucała ją do torby z wyciszonym dźwiękiem, wieczorem tylko ustawiając budzik na kolejny męczący dzień w pracy. Jedyne, co pozwalało jej się odprężyć była myśl o wolnej niedzieli i perspektywa spędzenia całego dnia w na kanapie z pilotem w jednej ręce i kieliszkiem wina w drugiej.
- Mama prosiła, bym zapytał, co u ciebie. Ja też jestem ciekaw - powiedział Anhony w piątek po południu, kiedy wróciła z lunchu z Amelią i już miała wystukać numer do agenta Benedicta Cumberbatcha, by umówić go na przymiarkę kostiumu. - Nie odwiedzasz nas ostatnio.
- Przecież ciągle siedzę tutaj, tato - zauważyła. - A mama też jakoś nie pała chęcią, by do mnie zadzwonić.
- To nie znaczy, że na przykład w niedzielę nie mogłabyś wpaść do nas na obiad. Mama bardzo by się ucieszyła.
Wiedziała, że matka chciała dowiedzieć się co u niej, odkąd ostatnio tak się pokłóciły, nieraz pierwsza do niej wyciągała rękę, jednak Angelina jej nie przyjęła. Matka przesadziła i ona nie potrafiła przemóc się, by jej wybaczyć. Nie po tym, jak ją potraktowała.
- Jestem już umówiona - skłamała tylko. - Może w kolejny weekend.
- Angie - jęknął Anthony. - Proszę cię. - Wskazał jej drzwi do swojego gabinetu, więc posłusznie poszła, a on zamknął za nimi drzwi. Usiadła w fotelu, a on zajął miejsce naprzeciwko, za biurkiem. Czuła się jak na rozmowie o pracę, której nie chciała i miała ochotę po prostu stąd wyjść. - Minęło już prawie trzy miesiące od waszej sprzeczki. Wszystko rozeszło się po kościach i powinnyście wrócić do dawnych kontaktów. Ann strasznie cierpi, bo jedyna córka nie utrzymuje z nią kontaktu. Zachowujesz się jak niewdzięczna, obrażona nastolatka.
- Słucham? - zjeżyła się. - Dla ciebie to, że twoja żona nazwała mnie wariatką i nawrzeszczała na mnie za to, że rozstałam się z facetem, który był dla niej idealnym zięciem jest normalne? - zapytała, podnosząc głos. - To w ogóle nie powinna być jej sprawa, z kim się spotykam, z kim sypiam, z kim się umawiam. A sama zachowuje się jak wariatka tak na mnie naskakując...
- Kochanie - zaczął spokojnie. Nie chciał denerwować córki, ale perspektywa rozmowy o tym z żoną wieczorem przy kolacji zmusiła go, by spróbować pogodzić dwie skłócone kobiety. - Wiesz, że Noah był dla niej jak syn. Traktowała go już jak członka rodziny, ja też. Z tym że twoja mama jest bardzo emocjonalną osobą. Przywiązała się do niego i ciężko jej było zrozumieć, że się rozstaliście.
- I dlatego zrobiła mi wielką awanturę, kiedy powiedziałam jej, że zerwaliśmy - podsumowała. - Nie mam ochoty się z nią widzieć. Może minęło dużo czasu, ale ja naprawdę nie mogę pogodzić się z tym, jak mnie potraktowała. Przykro mi, tato. - Wstała i poprawiła ołówkową spódnicę. - A teraz wybacz, wrócę do pracy. Czas umówić doktora Strange'a na przymiarkę kostiumów. - I wyszła.
Reszta dnia minęła jej szybko, ale na koniec i tak była wykończona. Trochę drapało ją w gardle i bała się, że może złapała jakieś przeziębienie, więc w domu od razu zażyła tabletkę na gardło i napuściła wody do wanny. Wzięła gorącą kąpiel i po wytarciu się ręcznikiem, założyła piżamę, a na ramiona zarzuciła ciepły, welurowy szlafrok w musztardowym kolorze, który w ogóle do niej nie pasował, ale musiała go mieć ze względu na ten intensywny kolor.
W salonie, przykryta kocem, wyciągnęła z torebki komórkę i podłączyła do ładowania. Miała nie sprawdzać nieodebranych połączeń i wiadomości, ale jak już wzięła telefon do ręki, postanowiła zerknąć tylko na wiadomości. Kilka SMSów od Roberta, który dziękował za umówienie na przymiarkę nowej zbroi Iron Mana do filmu oraz prosił o spotkanie na kawę i plotki. Jeden SMS od Noah, że wybiera się z siostrą Taylor na tydzień do Los Angeles i nie będzie mógł odwiedzić Thora, jak robił to co najmniej dwa razy w tygodniu. Wysłał jej tę wiadomość tego dnia rano, więc odpisała, że nie ma problemu, ale kot na pewno będzie za nim tęsknił i ucieszy się, kiedy znowu go zobaczy. Nie napisała, że jej również będzie go brakować, choć miała taką ochotę.
Przyłapała się na tym, że już nie myśli o nim tak często; Noah nie zajmuje w jej głowie pierwszego miejsca po przebudzeniu. Nie szuka go wzrokiem w tłumie ludzi. Nie sprawdza co chwila telefonu, czy może nie przysłał jej wiadomości lub nie dzwonił z jakąś błahą sprawą albo nie wysłał jej zdjęcia Thora, który śpi w nienaturalnej pozycji. Zaczynała akceptować to, że już nie był jedyną osobą, z jaką chciałaby spędzić resztę życia i pogodziła się z tym, że się rozstali. Że łączył ich już tylko ten rudy kocur i kilkanaście wspólnych zdjęć w albumie.
Odczuwała ulgę, że przyjaźń z Noah cały czas utrzymywała się na tym samym poziomie, że nie ma między nimi niewygodnej atmosfery wspólnej przeszłości. Rzadko kiedy w podobnych sytuacjach inni mogli pochwalić się taką relacją z byłym partnerem. Noah jednak był szczerym, miłym i ciepłym facetem, który nie lubił niedomówień i nie chciał nic ciągnąć na siłę. To, że nie wyszło im bycie ze sobą wcale nie znaczyło, że nie będą potrafili się przyjaźnić. Szło im to całkiem nieźle od dłuższego czasu i miała nadzieję, iż nieprędko się skończy. Nie brała jeszcze pod uwagę, jak to będzie, gdy Noah się z kimś zwiąże. Czy jego nowa dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko temu, że aktor będzie odwiedzał swojego kota? A może wtedy Noah odpuści sobie Thora i stwierdzi, że skoro ma nową miłość, będzie miał też nowe zwierzę? Nie, na pewno nie. Noah taki nie jest, zapewniała się w myślach. Na pewno nie zostawi kota, którego adopcję sam zaproponował.
Odrzuciła te myśli i wróciła do przeglądania komórki. Znalazła się tam również wiadomość od Toma Hollanda, który po raz kolejny zaproponował jej wspólny obiad następnego dnia, ale musiała odmówić ze względu na dużą ilość pracy, jaką sobie zaplanowała, by nie musieć nadrabiać wszystkiego w niedzielę w domu. Aktor już jej nie odpisał, więc mogła spokojnie zapaść w głęboki, choć zapowiadał się krótki sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz